Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…
Brak wyników do wyświetlenia

Szukaj



Znalazłem 478 takich demotywatorów

Wciskaj ludziom ciemnotę i bzdety, kłamiąc i mówiąc im to, co chcą usłyszeć a będą cię nosić na rękach – Powiedz im prawdę a uznają żeś jest debil i cham i każą ci wyp...ć Prawda
"Wynagrodzenie za szczerość" – Wracając z maka...Spotkaliśmy starszego mężczyznę, który poprosił nas tylko o 60 gr. Powiedział, że nie chce kłamać i brakuje mu trochę na wino.Nie dałem mu 60 gr - dałem mu 10 zł mówiąc: "za szczerość ma Pan 10 zł", chciał mnie aż całować po rękach, radość tej osoby była NIESAMOWITA. Pomagam i daję, nie dlatego, że mam dużo, ale dlatego, że wiem jak to jest nie mieć nic, "nawet na jakieś wino". Cieszę się, że chociaż na jakiś krótki czas mogłem małym gestem sprawić, aby u kogoś pojawił się uśmiech.Ja 10 zł nie zbiednieję, a kogoś mogę uszczęśliwić. Szanuję i doceniam ludzi, którzy są szczerzy i mówią czego chcą i czego naprawdę oczekują. I są szczerzy także w uczuciach i ich nie ukrywają.Teraz będąc już w domu, myśląc o tej sytuacji zastanawiam się nad sobą - On ucieszył się tylko 10 zł, a my nie potrafimy cieszyć się zwykłymi rzeczami, które nas spotykają. Dlatego skupiajmy się na dobrych i drobnych rzeczach, które nas spotykają i cieszmy się z nich :)
...nie oceniaj! –  Taka historia, trochę smutna. Wracam z treningu, wchodzę do autobusu MPK z rękawicami bokserskimi, w pozycji takiej jak miałem na załączonym zdjęciu. Widzę dwóch Panów żuli z browarami z rękach. Jeden wstał z miejsca i do mnie podszedł. Zapytał czy wiem jaką postawę nóg powinienem przyjąć podczas walki. Pokazałem mu postawę kickboxerską, czyli generalnie ta noga do przodu z której ręki walisz. On mi pokazał inną postawę, tą bardziej bokserską. Gdy w autobusie spróbowałem tej postawy, zobaczyłem że nie głupia ta rada i ma to sens. Dużo stabilniej podczas walki i można walić mocniej. Pan usiadł, ja wyszedłem, jako upierdliwiec dorzuciłem coś nt. "nie piję alkoholu, tylko ćwiczę". I tak sobie później myślę, nie głupi ten facet był. Nie każdy przecież zna się na boksie. Musiał więc kiedyś walczyć. Dlaczego więc jest na dnie? Czytam teraz książkę "Człowiek w poszukiwaniu sensu" austriackiego psychiatry który przeżył Auschwitz i Dachau, i on tam opisuje mechanizmy z których człowiek już ma dość i się ewidentnie poddaje. Kim jest wobec tego Pan żul? Pijakiem? Człowiekiem złym jak mnie uczono za młodu? "Nie rób tak jak on bo tak samo skonczysz". Jest to bumelant który ma wyjebane? Antyprzyklad dla społeczeństwa? NIE! To często jest człowiek mądry, mający wiedzę, doświadczenie i swoją historię, ale życie go tak przycisnęło że się kurwa nie podniósł! A alkohol, jako środek z rodziny depresantów, mu tylko tym pomógł. Dzisiejszy świat jest cudowny, wręcz cukierkowy. Każdy dużo zarabia, podróżuje. Możesz wszystko, całkowita wolność. No spoko. Pamiętaj jednak, życie też Ciebie może przytłoczyć i nie wiadomo ile będziesz mieć sił. Nie musisz mu od razu dawać na alkohol, ale uśmiechnij się, pogadaj, podziękuj za radę, zawsze możesz poprawić mu humor. I przede wszystkim, nie oceniaj!
Źródło: m.facebook.com
"Taki widok z domu mają członkowie mojej najbliższej rodziny w Australii. – Trzymają się resztkami sił, niemożliwe jest już oddychanie na zewnątrz. Z nieba sypie się popiół, wszystkie drogi ewakuacyjne są już zajęte ogniem, pozostało im tylko ewakuacja drogą wodną, jeżeli sytuacja będzie już całkowicie beznadziejna. Moja babcia ma 94 lata i trzeba będzie ją na rękach do wody wnieść, jeśli ogień dojdzie do nich. Są miasteczkiem na ostatniej linii obrony, centra ewakuacyjne przepełnione. Komunikacja staję się coraz trudniejsza.Zginęło 500 milionów zwierząt, niektóre gatunki tylko żyjące w Australii, wyginęły już na zawsze. Spustoszenie ekologiczne. Dramaty ludzkie. Stężenie smogu kilkakrotnie wyższe niż najbardziej zanieczyszczone miasta w Indiach.Australia będzie plonęła w najlepszym wypadku jeszcze miesiąc a prawdopodobnie jeszcze 3-4 miesiące.A co w wiadomościach mogliśmy dzisiejszego wieczoru zobaczyć? Wyniki skoków narciarskich, kolejne niusy polskiej polityki i podsumowanie wiadomośći to historia pewnego Pana i jego konia. Oczywiście Iran gdzieniegdzie.Płonie mój kraj, następne 24-48 godzin będą krytyczne. Okaże się, czy moi bliscy będą mieli domy a nawet czy nie stracą całego miasteczka. Bądźcie z nami, jesteśmy zdruzgotani. Bądźcie z Australią"
Źródło: www.facebook.com
I kto jest prawdziwym bohaterem? –  STEVE BUSCEMI, AKTOR ZNANY Z TAKICH FILMÓW JAK "FARGO", "BIG LEBOWSKI" ORAZ "WŚCIEKŁE PSY" DZIEŃ PO ATAKU NA WTC BEZINTERESOWNIE WSTĘPUJE JAKO OCHOTNIK DO STRAŻY POLARNEJ, OKRYWA SIĘ PRZED KAMERAMI I PRZEZ TYDZIEŃ P012 GODZIN DZIENNIE ZAPIERDALA PRZERZUCAJĄC GRUZY, SZUKAJĄC CIAŁ ZMARŁYCH ARIANA GRANDE PO ZAMACHU W MANCHESTERZE TATUUJE SOBIE PSZCZOŁĘ NA ZNAK SOLIDARNOŚCI Z OFIARAMI ATAKU AFISZUJĄC SIĘ PRZY TYM W MEDIACH JAKBY NA RĘKACH WYNIOSŁA SAMEGO PREZYDENTA KIJ
Zawsze podziwiam ludzi z laptopami w przytulnych kawiarniach. Niesamowity widok: sześć filiżanek z kawą na stole i siódma w rękach. Wszędzie jakieś dokumenty, sprawozdania, notatki. Co dwie minuty słychać ciężkie westchnięcie i ciche "ku*wa" –
Na profilu facebookowym Służby Więziennej pojawiają się filmy, na których widać św. Mikołaja chodzącego po celach, dzierżąc w rękach worek z prezentami i rózgę – "Niestety, w tym roku nie wszyscy zasłużyli na prezenty" - podpisano wideo
Kto normalny chciałby mieć takie widły na rękach? –
Nawet ci "źli" też potrzebują czułości –  Pamiętam taką sytuację z dzieciństwa jak rodzice zabrali mniedo teatru na spektakl „Kopciuszek". Nawet nie pamiętam, któryto był teatr, ani jak wyglądało przedstawienie. Zapamiętałamtylko, że spore wrażenie na mnie zrobiła Zła Macocha, alemimo to, razem ze wszystkimi dziećmi po spektaklu ustawiłamsię z kwiatami w kolejce do pięknego Kopciuszkaw błyszczącej sukience. Stoję w tej kolejce, ale widzę, że robisię spore zamieszanie i zaczęłam tracić nadzieje, że uda misię wręczyć kwiaty tej ulubionej postaci wszystkich dzieci.Odwróciłam się więc do aktorki grającej Złą Macochę, abyzadać idiotyczne pytanie (do dzisiaj to pamiętam): „Jak mogęprzejść do Kopciuszka?" Otworzyłam usta z zamiarempowiedzenia tego i zastygłam... A aktorka pomyślała, że chcęjej wręczyć kwiaty! Pamiętam jaka się szczęśliwa zrobiła, żechociaż jedno dziecko dało jej kwiaty. Podziękowała mi i byłowidać, że jest zaskoczona. Ja oczywiście uśmiechnęłam sięi udawałam, że tak miało być. Później całą drogę powrotną dodomu zdenerwowana opowiadałam rodzicom w jakiej głupiejsytuacji się znalazłam, przecież chciałam dać kwiatyKopciuszkowi...Minęło wiele lat, a ja nadal wspominam tę scenę: stoiKopciuszek z Księciem, kłaniają się, trzymając w rękach pełnobukietów, a obok stoi Zła Macocha z jedynym, skromnymbukiecikiem i ciepłym uśmiechem na twarzy.

Dzieci potrafią być przerażające. Mrożące krew w żyłach anegdoty z dziećmi w roli głównej:

 –  1.Moja trzyletnia córka stanęta obok swojego nowonarodzonego brata i przed dłuższą chwile przyglądałamu się. Potem odwrócita się do mnie i wypalita:Tato, to jest potwór. Powinniśmy go zakopaë".2. Mój mały synek pewnego dnia postanowił powiedziećswoim słodkim, uspokajającym tonem jedno zdanie:.Nie martw się mamusiu, nigdy cię nie zamorduje"3.Kiedy miatem trzy latka nasza kotka urodziła kilkamartwych kociqt. Zapytatem wtedy ojca, czy zrobimy dlanich krzyże.Zgodził się, a w czasie ich konstruowaniazapytałem czy nie sq za małe. Ojciec nie wiedziało co michodzi, więc doprecyzowałem: ,To nie będziemy ich donich przybijać?". Po ciągnqcej się dłuższą chwilę ciszyojciec odpart,Nie, tego nie będziemy robič"4. Trzyletnia córka moich sqsiadów zapytata mniekiedys,,Kiedy dziecko wyjdzie z twojego brzuszka?"Nawet nie wiedziatam, że już wtedy byłam w ciąży.5.Moja bratanica siedziała na kanapie z naprawdedziwnym wyrazem twarzy.Jej matka zapytała, o czymw tym czasie myślata. Córka odparta: ,Wyobrażam sobiezalewające mnie fale krwi".6.Dla żartu zapytałem siedmiolatka:,, Jaki jest najlepszysposób na poderwanie dziewczyny?". On odpart:Powiedzenie jej, że albo zostanie moją dziewczyną,albojuż nigdy nie zobaczy swoich rodziców"7. Kiedy moj syn miat trzy latka, przyszedł z ptaczem donaszego tóżka. Zapytaliśmy, co się stało, a on opowiedziałnam o wielkim grubasie z krwawą dziurą w głowie, którypróbowat otworzyć od zewnqtrz okno jego pokoju. Samnie mogłem spac tej nocy.8. Kiedy moja córka miata 4 latka, ustyszałam jak spiewapiosenke, którą zwykłta śpiewać moja mama, kiedy samabytam małą dziewczynką. Zapytałam się, skąd zna stowa,a ona odpowiedziała, że nauczyła ich jej babcia. Mojamatka zmarta sześć lat przed narodzinami mojej córki.9.Podstuchatem kiedyś rozmowę dwóch dziewczynek.Pięciolatka: Mamusiu, kiedy umrzesz wsadzę cię dostoika, abym mogła zawsze na ciebie patrzec". Na tosześciolatka: ,To głupie, gdzie znajdziesz tak duży słoik?"10.Zapytałem corke dlaczego płacze. Odpowiedziała:Zty człowiek, Jaki zły człowiek?", dopytatem.Odparta ,Tam!" wskazując zaciemniony kat swojegopokoju. Dokładnie w tym momencie z półki obokciemnego miejsca na podłogę spadła lampa.Tej nocy corka spaławnaszym tóżku.11. , Wracaj do spania-pod twoim tóżkiem nikogo niema", powiedziatem.,,Teraz jest za tobq, ustyszatem wodpowiedzi. Do tej pory na wspomnienie tej sytuacjidostaje dreszczy.12. , Więc nie powinnam go wrzucać do ognia?", zapytatamnie trzyletnia córka trzymając po raz pierwszy narekach swojego matego braciszka.13.Pewnego wieczoru kapaliśmy naszą dwuipótletniqcóreczkę, przy okazji pouczając ją, jak ważne jestutrzymywanie w czystości części intymnych.W pewnym momencie odpowiedziała:Nikt mnie tam nie skrufuje. Pewnej nocyprobowali-wyważyli drzwi i chcieli to zrobić, alewalczyłam jak mogtam. Zginętam, a teraz jestem tu".Powiedziała to w taki sposób, jakby byłoto coś normalnego.
Niepodległość nie została ot tak nam dana i uzyskana bezkrwawo – Przeciwnie, była uzyskana dzięki rozbrajaniu zaborców i dzięki broni w rękach Polaków.O granice naszego kraju trzeba było potem latami walczyć z tą bronią w ręku, a żołnierzy armii zaborczych rozbrajać. I nie zawsze oddawali oni broń Polakom dobrowolnie. W wielu miejscach - np. w Łodzi czy Częstochowie ludzie ginęli rozbrajając Niemców...Na zdjęciu pomnik z Międzyrzeca Podlaskiego, gdzie Niemcy, których rozbrojono - wrócili i 15 listopada 1918 rozstrzelali Polaków, którzy brali udział w rozbrajaniu.Choć wojna się niby skończyła...
 –  Jjjj    Wolne Radio Europa ••'«s    4 godz. QKrzysztof Skiba:"Wśród aktorów, którzy dawno nie odnieśili żadnych sukcesów, jest podobnoteraz moda, aby podchodzić do Antoniego Macierewicza i całować go porękach w nadziei na intratne role w serialach TYP.Tu sytuacja odwrotna. Po tym jak w 2016 roku wręczyłem panu Antoniemupłytę zespołu Big Cyc z piosenką "Antoni wzywa do broni" wyrzucono mnie zTVP, a Big Cyc został na trwałe usunięty z mediów narodowych. Ciekawedlaczego? u Fot: Tomik Wincenciak"
Smutne, gdy jest się igraszką w cudzych rękach –
Źródło: "Diabeł"

Przypadkowe spotkanie, które stało się jednym z najważniejszych w moim życiu

Przypadkowe spotkanie, które stało się jednym z najważniejszych w moim życiu – To było kilka miesięcy temu. Wybrałem się na spontaniczne spotkanie z przyjacielem w mieście oddalonym od mojego o jakieś 300 km. Po spotkaniu, na drugi dzień, wracałem do domu. Czekała mnie 3-godzinna samotna trasa.Ogólnie dość często podróżowałem po kraju, ale nigdy nie zabierałem ze sobą autostopowiczów. Zasadniczo dlatego, że wszystkie podróże odbyły się z żoną, a mamy trzydrzwiowy samochód, do którego trudno jest wsiąść do tyłu lub z niego wysiąść. Poza tym mam bardzo "ostrożny" stosunek do osób podróżujących autostopem, nieważne z jakiego powodu. Zwyczajnie im nie ufam.Kilka razy mijałem ludzi z banerami, proszących o podwózkę w różne miejsca, ale nie zatrzymywałem się i przejeżdżałem obok. Tamtego dnia było inaczej.Po przejechaniu około 1/3 trasy zauważyłem faceta z plecakiem, wędrującego wzdłuż drogi. Odwrócił się i widząc mnie, podniósł rękę. Nie mam logicznego wytłumaczenia dlaczego, ale postanowiłem się zatrzymać. Opuściłem szybę i spytałem gdzie idzie. - Im bliżej (tu padła nazwa mojego miasta) tym lepiej - odpowiedział nieznajomy.Pokiwałem głową, a ten z radością wskoczył na tylne siedzenie.- Zapnij tylko pasy bezpieczeństwa - przypomniałem i ruszyłem dalej.Na oko dawałem mu ponad 30 lat. Miał niezbyt schludną fryzurę i brodę, jego ubrania były postrzępione i stare. Ogólnie wyglądało na to, że długo nie spał. W rękach kurczowo ściskał stary plecak. Jednocześnie nie czułem nieprzyjemnego zapachu (alkoholu, dymu, potu, ani nic innego tego typu). Nie miałem humoru rozmawiać, ale facet najwyraźniej potrzebował się wygadać. Zaczął opowiadać całą historię swojej podróży od zachodniej części kraju, na wschód. Pieszo. Westchnąłem ciężko, przewidując kolejne historie o tym, jak młody zdrowy facet wylądował w innej części kraju bez pieniędzy, nie z własnej woli i nie ze swojej winy. I faktycznie, opowiedział może z 10 historii, które wydarzyły się u niego w ciągu ostatnich 5 lat, ale w sumie żadna z nich nie wzbudziła mojego zaufania. Każdą opowiadał z wielkim entuzjazmem i uśmiechem na twarzy.Słuchałem tego wszystkiego piąte przez dziesiąte, ale nagle moją uwagę przykuło jedno zdanie, w którym wspomniał o mieście, z którego pochodzi. Od razu zapytałem z prawdziwym zainteresowaniem:- Ooo, Ty naprawdę pochodzisz z tamtych stron? Ja też! Po chwili okazało się, że mieszkał w tym samym małym miasteczku co ja kiedyś i gdzie mam do tej pory rodzinę. Mało tego nawet ulica, na której mieszkał była niedaleko tej, na której ja mieszkałem.Po tej wymianie informacji zaczął mi opowiadać z nostalgią w głowie o swoim dzieciństwie i o tym w jakiej szkole się uczył. Przez chwilę milczałem, bo nie dość, że łączyło nas wspólne miejsce zamieszkania, to uczyli nas ci sami nauczyciele w podstawówce. Tyle, że prawie wszystkich moich kolegów z klasy pamiętałem, a ten w aucie wydawał mi się dużo starszy od nich. Odwróciłem się na chwilę, aby na niego spojrzeć. Przecież musiałem go kiedyś już widzieć. Może byłem w niższej klasie, a on w wyższej... ale po chwili mój mózg jakby nagle przeanalizował wszystkie informacje, powyciągał archiwalne dane i sobie przypomniałem:- Andrzej? - zapytałemPopatrzył na mnie zaskoczony.- No tak...Na mojej twarzy pojawił się mimowolny szeroki uśmiech:- Jestem Paweł, siedzieliśmy razem w 1 klasie!Powiedziałem to, zanim w pełni zdałem sobie sprawę z tego, co się dokładnie wydarzyło: przecież właśnie spotkałem mojego pierwszego szkolnego przyjaciela, z którym siedziałem przez cały rok w jednej ławce. Przyjaciela, z którym moi rodzice zabronili mi się bawić, ponieważ pochodził z patologicznej rodziny i palił fajki już w pierwszej klasie (!). W 2 klasie siedziałem już z innym kolegą, bo Andrzeja przeniesiono do innej szkoły.I spotkałem go właśnie dziś, diabeł wie gdzie, diabeł wie jak! Nie powinienem nawet tu być, bo to był nieplanowany wyjazd, który wypadł mi prawie w ostatniej chwili.Pogadaliśmy jeszcze z dwie godziny i zawiozłem go na dworzec kolejowy. Dałem mu pieniądze, aby mógł coś zjeść i dostać się jakoś do swojego domu. Muszę wspomnieć, że przez całą drogę (nawet po tym gdy dowiedział się kim jestem), ani razu nie poprosił mnie o kasę.Opowiedział mi o wszystkich swoich przygodach i byłem szczerze zdumiony tym, że osoba, która w rzeczywistości nie ma nic, zachowuje tak pozytywne nastawienie i po prostu dąży do jakiegoś postawionego sobie celu. Nie narzekał, nie prosił o pomoc. Podczas swoich opowieści, wspominał o historii gdy raz poszedł do przydrożnej knajpy i poprosił o coś do jedzenia, a on w zamian porąbie drzewo, posprząta podwórko lub podejmie się innego zajęcia. Odmówili mu, ale on stwierdził, że doskonale rozumiał dlaczego: "nie znali mnie... myśleli, że jestem jakimś chorym włóczęgą i że będzie ze mnie więcej szkody niż pożytku". Gdy to mówił, nie miał w głosie złości czy nienawiści.Żałuję tylko, że wtedy nie wpadłem na pomysł, aby kupić mu jakiś najtańszy zwykły telefon, aby mieć z nim jakikolwiek kontakt. W każdym razie mam cichą nadzieję, że stałem się dla niego swego rodzaju małym wsparciem po tym, co przeszedł. Jego wszystkie historie miały jeden morał, aby nigdy, ale to przenigdy się nie poddawać. Nawet nie wiedziałem, jak bardzo wtedy tego potrzebowałem i zawsze będę mu za to wdzięczny
 –  Gdy w latach 80-tych z szarych bloków wybiegali jako młode chłopaki naboisko, każdy chciał być jak Marco van Basten. Diego Maradona, MichelPlatini. Bo oni mieli wyniki. Oni wygrywali- A na bramce zawsze stał gruby.Gdy chodzili na siłownię ze skrzypiącymi maszynami i czarno-białymizdjęciami Schwarzennegera na ścianach, porównywali, kto wyciśniewięcej na klatę albo zrobi cięższy przysiad. Rywalizowali i tak wyłanialilidera.Gdy nadchodziły wakacje, nosili butelki do skupu albo zbierali w upaletruskawki na polach. Było wiadomo, że ma się tyle, ile się zarobi. Nikt nicnie dostawał za darmo.Gdy kłócili się z pijącymi czy krzyczącymi na matki ojcami, to stawali wobronie kobiet. Przysięgali sobie wtedy, że nigdy nie będą tacy, jak ichoni. Szybko wyprowadzali się z domów. Jeśli nie boisz się własnego ojca,to naprawdę jesteś już dorosły.Gdy chodzili na inne podwórka, zwykle wracali z limem pod okiem.Uśmiechnięci, bo dumni, że nie stchórzyli. Że się odważyli. Gdy szli poulicy i jakiś idiota uderzał ich ramieniem, zatrzymywali się i leciały bluzgi.Honor był ważniejszy niż złamany nos.Gdy w szkołach w pierwszych ławkach kujony podlizywały sięnauczycielom, przypatrywali się i uczyli szacunku do siebie samych.Nigdy nie można było się sprzedawać. To zawsze kończyło się tonieodpowiednim zachowaniem.Minęły lata. Wiele lat.Gdy zakochiwali się w kobietach, byli bezbronni wobec uczuć, które nimizawiadywały - miłością, wrażliwością, bliskością. Uczyli się czuć, boodebrano im to w dzieciństwie. Nauczyli się.Gdy dostawali pracę, harowali w niej zawsze więcej, niż trzeba było. Etospracy, sprawczości, zaradności był tak głęboko zakorzeniony, że nikomunie przyszło do głowy by narzekać czy wybrzydzać. Wszystko byłoszansą, bo jak się kiedyś nie miało nic, to potem z wszystkiego można sięcieszyć.Gdy rodziło się dziecko, zaczynali dbać o siebie. Po raz pierwszy w życiuczuli, że powinni. Bo stali się ważni, ale nie dla siebie... Oni nigdy nieumieli być ważni dla siebie. Wyzywani w szkołach od idiotów zapopełnione błędy, wściekli na ojców, zdradzeni przez system,zakompleksieni po wyjechaniu na Zachód po otwarciu granic, oni nieumieli nigdy być ważni dla siebie samych, bo uważali się za nic. Ale gdypojawiało się dziecko... Zaczynali być ważni. Ale nie dla siebie - dla niego.Wtedy rzucało się palenie, inaczej wydawało pieniądze. Brało tę całą żółćspołeczną, poniżanie, odrzucanie i krytykowanie i trzymając to dziecko wrękach obracało to wszystko o 180 stopni i dawało mu miłość, akceptację,życzliwość i ciepło, którego się samemu nie dostało. Syf, który oniprzeżyli, miał jednak sens.Gdy przyjaciel miał tarapaty, to mu pomagali. Było ich niewielu, ale gdywisiał na skraju przepaści to chwytało się go za rękę i nigdy, nigdy, nigdynie puszczało. Wyrażenie "liczyć na kogoś" miało szczególne znaczenie -oni wiedzieli, co to znaczy, bo sami mogli liczyć tylko na siebie. Tegonauczyło ich życie. I choć było trudne, momentami koszmarnie trudne, to itak się do tego nie przyznawali. Chcieli... Musieli być silni.Minęły lata. Wiele lat.I coś się zmieniło. Poznali kobiety, za które są w stanie oddać życie.Urodziły się im dzieci, dla których zrobią wszystko. Poznali ludzi, którychmożna zobaczyć po wielu latach rozłąki i mimo tego czuć tak, jakbywidziało się ich wczoraj. Porobili kariery, osiągnęli sukcesy i zwojowaliświat materialny. Jak się startuje z samego dna, nigdy nie boi się do niegowrócić, ale zrobi się wszystko, by już go nigdy nie dotknąć.Z gówniarzy ganiającymi za kobietami stali się przewodnikami, a przeżytyzawód i wściekłość przekuli na pracę. By być, zaczęli robić. By robić,zaczęli walczyć. Walczyć by ich żony, dzieci, pracownicy nie musieliprzechodzić przez to, co oni. Przez syf.Tęsknię za tymi Mężczyznami. Imponują mi. Są odpowiedzialni. Gotowido poświęceń. Słowo "honor" nie jest dla nich puste. Stawiają rozwójwyżej niż laury. Podejmują nowe wyzwania. Przecierają ścieżki. Są gotowibronić słabszych. Osiągają rzeczy w życiu. Nie boją się mówić, co myślą iczują. Można na nich liczyć. Dotrzymują słowa. Wysiłek jest dla nichsposobem życia. Noszą krzyż większy od siebie. I nie swój, ale wielu.Tęsknię za nimi, bo takich mężczyzn jest coraz mniej. Coraz rzadziej sięich spotyka. Dobrobyt nie wymusza ciężkiej pracy, egocentryzm nakazujemyśleć o sobie i unika poświęceń, a internet stawia prawdziwe autorytetyna równi z cyfrowymi awatarami mającymi do zaoferowania historię bezfaktów. Zmieniły się wartości, stało się łatwiej i przez to płycej. Ma byćprzyjemnie i szybko.Ci mężczyźni są szczególnym gatunkiem. Jak dadzą słowo, to godotrzymają, a nie zmienią bo "coś wypadło". Jak przegrają z kimślepszym, to okażą mu szacunek, a nie obrobią dupę w internecie. Niekręci ich władza, choć ją dostają. Nie imponują im pieniądze, choć jemają. Nie potrzebują podziwu, choć go dostają. Tam chodzi o cośzupełnie innego, co zrozumie tylko garstka nielicznych.Im chodzi o bycie wzorem.Wybrali cel, któremu nigdy nie sprostają.Ale znając ich, to umrą próbując. Dlatego gdy kiedyś ich spotkacie, to ichpozdrówcie. Potrzebują tego, choć nigdy Wam tego nie powiedzą.MDr Mateusz Grzesiak25 września o 21:02
Staruszka, tak na oko - 80 lat. Dwie walizy obok niej, w drżących rękach trzyma telefon. Próbuje wciskać trzęsącymi się palcami klawisze. Ale jakoś nie wychodzi... Zaczepia więc przechodzącego młodzieńca.- Młody człowieku, pomożesz mi wysłać sms-a? – - OK, babciu. Co napisać?- Pisz: ''Chamie, między nami koniec! Nie szukaj mnie! Wyjechałam do mamy!''
Co za przerażająco smutna historia... – Tymczasem tak naprawdę to internetowa fałszywka stworzona po to by wywoływać emocje. Kobieta przeżyła, facet nie jest lekarzem, tylko szczęśliwym ojcem, a historia krąży po necie od kilku lat i niezmiennie zbiera tysiące lajków Zdjęcie zrobione tuż po operacji trwającej aż 7 godzin. Dziecko leży na rękach zmartej matki, lekarz płacze tuż obok. Matka była poważnie chora i dziecko nie mogło się urodzić. Kobieta, która czekała na swoje dziecko przez 11 lat była w wielkim niebezpieczeństwie i mogła ocalić albo siebie, albo dziecko. Chociaż lekarz robił, co mógł nie zdołał uratować ich obojga. W końcu postanowił zrobić to, o co prosiła go matka, czyli o uratowanie dziecka kosztem jej życia. Matka bierze dziecko po raz ostatni, po urodzeniu całuje i przytula się na parę minut, uśmiecha się i zamyka oczy po czym umiera.
Nawet najlepsza katana jest bezużyteczna w rękach amatorów –
0:44
Przekręt rodem z kreskówki – 32-letni mężczyzna chciał przechytrzyć pracowników lotniska podając się za 81-letniego staruszka. Poruszał się na wózku inwalidzkim, miał na głowie turban i dokleił sobie sztuczną brodę, która miała go postarzać. Posługiwał się też fałszywszym dokumentem tożsamości. Wpadł gdy strażnicy lotniska zorientowali się, że o ile jegomość ma siwą brodę, to włosy na jego rękach są czarne
Źródło: twitter.com
Jak przejść przez kałużę, nie mocząc sobie butów? –
0:13
 
Color format