Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 361 takich demotywatorów

No co za komedia...

 –  ŚMIECHU WARTE Wiadomość Pewna para w średnim wie-ku z północnej części USA, zatęskniła w środku mroźnej zimy do ciepła i zdecydowała się pojechać na dół na Flory-dę i mieszkać w hotelu, w któ-rym spędziła noc poślubną 20 lat wcześniej. Mąż miał dłuż-szy urlop i pojechał o dzień wcześniej. Po zameldowaniu się w recepcji odkrył, że w po-koju jest komputer i posta-nowił wysłać maila do Żony. Niestety omylił się o jedną znalazł się w ten sposób, w Houston u wdowy po pastorze, która wróciła właśnie do domu z pogrzebu męża i chciała sprawdzić, czy w poczcie elektronicznej są jakieś kondolencje od rodzi-ny i przyjaciół. Jej syn znalazł ją zemdloną przed kompute-rem i przeczytał na ekranie: Do: Moja ukochana żona Temat: Jestem już na miejscu Wiem, że jesteś zdziwiona otrzymaniem wiadomoki ode mnie. Teraz map; tu kom-putery i wolno wysłać maila do najbliższych. Właśnie za-meldowałem się. Wszystko jest przygołowane na twoje przybycie jutro. Cieszę się na spotkanie. Mam nadzieję, że twoja podróż będzie równie bezproblemowa, jak moja. PS: Tu na dole jest naprawdę gorąco.
[aktualizacja] – Nie odeszła. Była na zakupach

Internauci wielokrotnie pokazali jaka w nich drzemie siła. Może i tym razem znajdą się chętni, aby pomóc starszej Pani Ani z Krakowa, która sprzedaje chustki pod Kościołem Mariackim?

 –  Ania Murdzek 4 dni • Publiczne Hej Kraków! Wszyscy wiemy, jak wielką moc ma internet i jak szybko można poszerzyć w nim zasięgi. O Ot. Prawie codziennie pod Kościołem Mariackim w godzinach porannych (ok. 9-13) stoi starsza Pani. Z postu, który udostępniłam poniżej wiem, ze Pani Maria ma 85 lat i kredyt syna do spłacenia, który spadł na nią po jego śmierci- była poręczycielem. Pani żyje samotnie z niewielkiej emerytury, dlatego przychodzi na rynek żeby sprzedać chustki, które kiedyś sama szyła. Stoi pochylona, zmarznięta, z torbami w ręku, stąd przeciętny przechodzień nie wie, że ta Pani przyszła zarobić kilka złotych i jest potrzebująca. Nie zaczepia nikogo, nie proponuje zakupu serwetek i nie prosi o wsparcie, którego tak bardzo potrzebuje.. Rozmawiałam dziś z Panią. Jest bardzo miła, bardzo skromna i niezbyt ufna w stosunku do ludzi. Nie chciała powiedzieć dlaczego tu stoi, nie chciała przyjąć ode mnie jedzenia ani cieplej herbaty, ale poprosiła o złotówkę. Dopiero po chwili rozmowy, przyjęła pieniądze, otworzyła swoje torby i zaczęła mi pokazywać jakie serwetki kiedyś szyła. Powiedziała, ze bardzo dziękuje za pomoc bo ma trochę problemów finansowych. Możliwe, że życie bardzo doświadczyło Panią Marię dlatego teraz z takim dystansem podchodzi do ludzi. Zachęcam do nawet najmniejszej pomocy dla tej Pani! Rozglądnijmy się wokół siebie! Dziś rynek w Krakowie zgromadził dużą grupę ludzi jedynie przed Zara czekających na wejście do sklepu, bo przecież „black friday" i pseudo wielkie „promocje". Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie i zauważyć naprawdę potrzebującą osobę, która stoi godzinami w tak okropnym zimnie, bo jak sama powiedziała „nie ma innego wyjścia". Myślę, ze te kilkadziesiąt złotych wydane na kolejną „bluzkę z promocji" będzie dużo lepszą inwestycją jeśli przekażemy je potrzebującym. I chociaż jestem przeciętną kobietą, której zakupy sprawiają przyjemność, poczułam się cudownie rezygnując z kolejnych zakupów w Zarze i wspierając tak cudowną kobietę jaką jest skromna Pani Maria. Jeśli nie możecie jej wspomóc finansowo, nawet najmniejszy gest w postaci rozmowy też będzie cenny! Dziś się przekonałam, że zwykłe przywitanie może wywołać uśmiech na twarzy drugiego człowieka. Pomóżmy Pani Marii odzyskać wiarę w ludzi i wesprzyjmy ją jak tylko możemy!
 –  DAŁAM CI ŻYCIE,	DAŁAM CI URODĘ,	DAŁAM CI EDUKACJĘ ...	CZEGO WIĘCEJ	ODE MNIE	OCZEKIWAŁAŚ
Jak u Barei... scena z lotniskiem i machaniem – Ten sklep oddalony ode mnie jest ok 100 km
Źródło: Wlasne
 –  - No ródź te dziecko! Przecież Ci pomożemy!- Na pewno?- Na milion procent!- Nie zostawicie mnie samej?- No co Ty! Dostaniesz pieniądze i wsparcie!- Ale się ode mnie nie odwrócicie?- Przysięgamy na Konstytucję!

Lekarz Jakub Sieczko opisuje obecną sytuację w szpitalach:

 –  Dlaczego lockdown?Jeśli prawdziwe są rządowe statystyki, to nie mam racji. Mamy jeszcze margines bezpieczeństwa, może nieduży, ale jednak. Zajętych jest 346 respiratorów na 800, które, jak podaje Ministerstwo Zdrowia, jest przeznaczonych dla pacjentów z COVID-19. Podobno 500 jest w zapasie. Liczmy więc łącznie 1300, prawie 1000 miejsc zapasu, mamy jeszcze spokojnie dwa tygodnie. Taka jest rzeczywistość rządowych statystyk.Jest też rzeczywistość moich rozmów z pracownikami medycznymi z całej Polski, bo tak się składa, że mam sporo znajomych pracujących w intensywnej terapii. I opcje są dwie – albo mam wyjątkowo wielu pechowych znajomych albo rządowe statystyki to bujda. Mówią albo piszą mi ci znajomi tak:- „Miejsc respiratorowych nie ma od tygodnia".-„Próbowałam przekazać pacjenta do szpitala covidowego 100 km ode mnie, bez szans".- „Wybłagaliśmy ostatnie miejsce 230 km od nas”.Mam też mnóstwo znajomych pracujących w pogotowiu ratunkowym i na SOR-ach. Mówią, że wszystko jest poblokowane – stoją godzinami przed szpitalami lub (to ci na SOR-ach) absolutnie nie mają tych chorych, gdzie kłaść.I te dwie rzeczywistości – ministerialna i koleżeńska mi się zderzają. Tej drugiej wierzę bardziej. Wierzę i widzę, że system jest na krawędzi upadku. Czymże będzie ten upadek? Ten upadek będzie wielogodzinnym lub kilkudniowym oczekiwaniem na procedurę medyczną, na którą czeka się obecnie godzinę bądź dwie. No bo przecież jak całe szpitale będą zawalone chorymi z postacią COVID-19 wymagającą hospitalizacji, to kolejnych łóżek się nie wyczaruje, a personelu do ich obsługi się nie wyciągnie z kapelusza (pomijając już to, że tego personelu będzie mniej, bo będzie chory lub w kwarantannie).To może w takim razie nie przyjmować do szpitala tych z COVID-19? To jaka jest alternatywa? Mam nie zaintubować duszącego się 80-latka, bo mi zajmie ostatnie miejsce z respiratorem na OIT? No fucking way. Jestem lekarzem, umiem w leczenie, a nie w dobór naturalny. Tym ludziom należy się pomoc. To jest czyjś dziadek, czyjś ojciec, to jest po prostu człowiek.Przyrzeczenie lekarskie:„przyrzekam (…) według najlepszej mej wiedzy przeciwdziałać cierpieniu i zapobiegać chorobom, a chorym nieść pomoc bez żadnych różnic, takich jak: rasa, religia, narodowość, poglądy polityczne, stan majątkowy i inne, mając na celu wyłącznie ich dobro i okazując im należny szacunek;”Wieku nie ma w tej wyliczance, ale powinien też być. Intubuję duszących się narodowców, lewaków, Polaków, Ukraińców, alkoholików i milionerów. To jest moja praca. I moją rolą jest nauczyć się, jak w COVID-19 dać wentylowanemu respiratorem 80-latkowi szansę na to, żeby przeżył albo pozwolić mu godnie umrzeć, kiedy wiem, że takich szans już nie ma. Nie jest moją rolą myśleć o tym, czy ten respirator będzie, czy nie. To jest rolą premiera polskiego rządu i ministra zdrowia. To było ich rolą przez ostatnich siedem miesięcy. Trzeba było naprawdę kupić te respiratory, masowo przeszkolić personel medyczny, skutecznie śledzić ogniska zakażeń, postawić kontenery i zamienić je na szpitale. To się nie wydarzyło.Jak ten 80-latek zajmie respirator, to zabraknie go jednak dla 35-latki, która przechodząc przez przejście dla pieszych zagapiła się i wpadła pod tramwaj. I ją chirurdzy bohatersko zoperują, ale po tej operacji, no nie ma opcji, musi leżeć na OIT.Drogi antyszczepionkowcu, foliarzu, antymaseczkowcu, proepidemiczko – to ty jesteś tą 35-latką. Obiecuję ci, choć w internecie będę ci słał joby, bo jesteś szkodliwy, czy szkodliwa i nie wiesz, co czynisz – stanę na głowie, żeby cię na tej sali operacyjnej wyprowadzić na prostą. Znieczulę cię do tej operacji najlepiej, jak umiem. Dostaniesz fentanyl, propofol z ketaminą, rokuronium, desfluran, świeżo mrożone osocze, kwas traneksamowy, koncentrat krwinek czerwonych, koncentrat krwinek płytkowych, kompleks zespołu protrombiny, zbilansowaną płynoterapię krystaloidami, będziemy zapobiegać hipotermii i kwasicy śródoperacyjnej. Założę ci kaniulę dotętniczą i kaniulę do żyły głównej górnej. Chciałbym tylko po tej operacji mieć cię gdzie położyć. Chciałbym, kiedy już się narobię, nie mieć poczucia, że cała ta robota to jest krew w piach. Wiecie, co jest krew w piach? Krew w piach to jest to uczucie, które mam, kiedy przyjmę pacjenta do OIT, a on nie przeżyje do rana; kiedy pacjent z ciężkim urazem umrze mi na stole operacyjnym; kiedy godzinna resuscytacja kończy się zwieszeniem głowy. To jest bardzo niefajne uczucie.Miejsce z respiratorem należy się 80-latkowi z COVID-19 i 35-latce potrąconej przez tramwaj. Respirator jest jednak jeden. Czy to jest naprawdę gra, w którą chcemy w kraju wyrosłym, jak twierdzimy, z wartości chrześcijańskich grać? Co mam zrobić – rzucić monetą? Ocenić, kto ma większe szanse na przeżycie? Co mam wreszcie ci powiedzieć, drogi czytelniku, jeśli 80-latkiem jest twój ukochany dziadek, co był do tej pory w całkiem dobrej formie, a w ogóle w młodości uczył cię jeździć na rowerze, nosił cię na rękach, częstował cukierkami, kiedy rodzice nie widzieli i razem naprawialiście samochód w garażu? Kto daje mi prawo do podejmowania takich decyzji?I lockdown jest po to, żebym nie musiał takich decyzji podejmować. Lockdown jest dla 80-latków z COVID-19, ale też dla 35-latek potrąconych przez tramwaj, dla 29-latków z pękniętym tętniakiem tętnic mózgowych, dla 60-latków z zawałem serca, dla 32-latek z zespołem HELLP po porodzie. Jestem absolutnie świadomy, że lockdown to nie jest „pstryk” i że ludzie przez niego autentycznie cierpią – wpadają w biedę, popadają w kryzysy psychiczne, wiem, z własnego doświadczenia, co to znaczy nie móc wyjść z dzieckiem z domu przez tydzień i jakie myśli pojawiają się wtedy w głowie i co sądzi się o piosenkach dla dzieci, których słucha się po raz setny. Męki rodziców i dzieci podczas nauczania zdalnego są mi znane z opowieści. Jednak nagły wzrost zakażeń 14 września, czyli równo 2 tygodnie po rozpoczęciu roku szkolnego, nie może nie dać do myślenia. Przyczyn drugiej fali możemy szukać w pogodzie (na to wpływu nie mamy), no i w otwarciu szkół, czyli przenoszeniu zakażeń przez bezobjawowych bądź skąpoobjawowych małych nosicieli. Wydaje mi się, że tylko z tą drugą ze zmiennych możemy coś zrobić.Spadło na nas niezawinione nieszczęście. Cierpimy, każdy inaczej, nie chcę tego cierpienia warzyć i mierzyć. Cierpi przedsiębiorca, któremu padł biznes życia i cierpi wnuczka, której ukochany dziadek zmarł. Z tym że, myślę sobie, państwo ma narzędzia, żeby tego przedsiębiorcę kiedyś na nogi postawić. Wskrzeszanie zmarłych w kompetencji prezesa rady ministrów jednak już nie leży.I absolutnie nie wierzę w to, że upadły system ochrony zdrowia pozostanie bez wpływu na ekonomię. To zabiera fundamentalne poczucie bezpieczeństwa. Nie umiem tego oszacować, to nie moja rola. Ale jak można wsiadać za kierownicę samochodu nie mając pewności, że w razie wypadku przyjedzie po nas karetka? Jak można być 60-letnią nauczycielką i uczyć zgraję dzieci będąc w ciągłym lęku, że któreś z nich sprzeda COVID-19, a miejsca w szpitalu się skończyły?Ale może ja się mylę? Może jest spoko i tylko mam panikujących znajomych? To zróbmy taki test – to zadanie tylko dla medyków: umieszczam pod tym postem następujący komentarz: „Mam wykształcenie medyczne i sytuacja w moim miejscu pracy wskazuje na to, że jest dużo gorzej niż podają ministerialne statystyki.”Jeśli jesteś medykiem i zgadzasz się z tym zdaniem – daj temu komentarzowi pod moim postem lajka. Sprawdźmy orientacyjnie, jaka jest skala zjawiska.
 –  Czy słomka ma dwieczy jedna dziurę?H8277 komentarzyO Lubię to!SkomentujJulia SłomkaOdpierdolcie się ode mnie
Kiedy Black Lives Matter wjedzie za mocno – "Jesteś przedstawicielką białego przywileju, nie jesteś moją szefową. Siadaj. Nie jesteś moją szefową, ty też nie jesteś moją szefową, i ty - też nie jesteś moją szefową. Biały przywilej - siadać! Nie macie władzy nade mną. Byłaś beneficjentką białego przywileju, ale to już koniec z tym. Mamy rok 2020. Ja jestem królową. A ty się nie masz prawa odzywać. Nie muszę cię słuchać, zamknij się. Nie jestem niewolnicą, nie pochodzę z Afryki, zamknij się. Ja jestem królową, zrozumiałaś? Ty pochodzisz od mojej rasy, każdy pochodzi od MOJEJ rasy. Jesteś wściekła, bo twoja rasa nie może się rozmnażać, tylko czarni ludzie mogą powiększać swoją liczebność, zrozumiałaś? To wy pochodzicie ode mnie. Zamknij się, dziwko, nie przerywaj. Kłaniaj mi się, dziwko, moje geny są dominujące."Tak odpowiedziała widoczna na zdjęciu czarna kobieta stewardessie i jednej z pasażerek.A pytanie brzmiało:"Czy może się pani przesunąć, bo nie mogę przejść?"
 –  Znalazłem dzisiaj czyjeś prawo jazdy. Patrzę nazdjęcie i widzę poważnego, dorosłego mężczyznę,coś tego typu, że patrzysz i wiesz, że ty w porównaniudo takiego typa jesteś jeszcze gówniarzem. Późniejpatrzę na jego datę urodzenia, a on młodszy odemnie o 5 lat.....

Ta historia zawiedzionego uczucia podbija internet. Trzeba koniecznie dotrwać do końca

Ta historia zawiedzionego uczucia podbija internet. Trzeba koniecznie dotrwać do końca – Tldr: czułem podświadomie, że dziewczyna mi się puszcza i okazało się, że miałem rację, bo udało mi się ją przyłapaćMiało być jak w bajce i dałbym sobie rękę uciąć, że ta bajka się ziści. No i jak to klasyk mówi – i bym, kurwa, nie miał ręki. No ale od początku.Fajny, otwarty, szczery (lol) i pełen zrozumienia związek od 7 lat, który miał się zakończyć ślubem. 2 lata temu oświadczyny, termin na lipiec tego roku, ale koronawirus nie wybiera, a my nie chcieliśmy odjebywać z imprezą w takich czasach, więc wszystko było przełożone na przyszły rok z jednoczesnym trzymaniem kciuków, by świat się do tego momentu uspokoił.Widziałem, że dziewczyna jest od jakichś dwóch miesięcy nieobecna myślami, lekko zdystansowana i odsunięta ode mnie i wspólnego życia. Byłem przekonany, że to kumulacja różnych stresów – przełożenie ślubu i wesela plus korona mocno zawirowała jej branżę i musiała zmieniać robotę.Starałem się być wspierający, troskliwy, otwarty. W czymś pomóc? Nie ma problemu. Coś zrobić za nią? No pewnie. Pomóc jej siostrze w przeprowadzce? No jasne, że pomogę, przewiozę. Zmęczona, by zrobić coś do jedzenia? Spoko, praca, siłownia, wyjebany z butów, ale z przyjemnością stałem przy garach i robiłem tę szamę.Pewnego dnia oglądaliśmy Netflixa i w międzyczasie różowy przysnął. Obok nas, na kanapie leżały nasze telefony. I jej ekran się zaświecił i zobaczyłem powiadomienie wiadomości na whatsappie: „Następnym razem poproszę pończochy” i podpisane – Jacek.To imię słyszałem ostatnimi czasy wielokrotnie. Kolega z jej nowej pracy, który wdrażał ją w obowiązki i pilotował jej pierwszy projekt. No i chyba ziomek za bardzo sobie wziął do serca to wdrożenie i opiekę.Po chwili kolejna wiadomość – „Piątek aktualny?”A w piątek właśnie miałem jechać do domu rodzinnego na weekend. Proponowałem jej wspólny wyjazd, ale wymigała się stwierdzeniem, że ma dużo do ogarnięcia, jeszcze wszystkiego nie kuma dobrze w swojej pracy i weekend poświęci na nadrabianie zaległości, jakieś szkolenia na YT itd. Szkolenia, kurwa. Chyba z opierdalania gały na boku.Miałem tylko nadzieję, że jest tak głupia, że umówiła się z nim w naszym mieszkaniu. Po pracy w piątek podjechałem do domu, zmieniłem ciuchy, spakowałem walizkę i pożegnałem się. Myślałem, że się zbełtam, gdy ją całowałem, no ale musiałem udawać, że wszystko gra, żeby się nie zorientowała, że coś może być nie tak.Odjechałem autem, pojeździłem po mieście godzinę i wróciłem, parkując w innym, bardziej ustronnym miejscu z widokiem na okna mieszkania. Przyszedł wieczór, były wciąż zapalone, a więc znak, że ta dzida jednak zarządziła schadzkę u nas. Po jakimś czasie widziałem już, że nie jest sama na chacie.Za wchodzenie do mieszkania powinienem dostać order ninjy, bo tak cichy i ostrożny nigdy nie byłem. Jestem w przedpokoju, a z salonu słyszę jej i jego śmiech. Chwila ciszy i nagle moja mówi z lekkim westchnięciem i jakby przeciągle:- Jacek…- Tak? – odpowiada jejJa tymczasem brew w górę, bo typa na oczy nigdy nie widziałem, ale głos skądś kojarzę. Nie czekam na nic i wpadam do salonu, a tam ona i Jacek… Sasin, który przejebał siedemdziesiąt milionów zł na nielegalne wybory, które się nie odbyły i nie poniósł z tego powodu żadnych konsekwencji.
- Dzień dobry! - powiedzieli goście u progu- Dzień dobry! - odpowiedziałem, stojąc w drzwiach- Bóg nas dziś do ciebie przysłał z bardzo dobrą nowiną!- Wiem, wypatruję was od rana- Jak to? – - Ledwie się obudziłem, dostałem SMS-a: ''Przyślę do ciebie dwóch takich, powiedzą, że są ode mnie z dobrą nowiną. Powiedz im, że to tylko test łączności''
Źródło: jm
"Robię lalki i jest to profesja, która nie wymaga ode mnie żadnych heroicznych czynów. Jednak ostatnio poproszono mnie o zrobienie lalki dla małej dziewczynki, która jest prawdziwym superbohaterem – Skontaktowała się ze mną pewna mama i zapytała, czy zrobię lalkę-króliczka z jednym okiem dla jej dwuletniej córki. Dziewczynka kocha zwierzęta i straciła lewe oko z powodu raka. Zaczęła też zauważać, że jest inna. Jej kochana mama przeczytała publikacje o tym, jak znalezienie lalki pasującej do wyglądu dziecka może być pomocne i działać terapeutycznie. Chciała, aby jej córka miała lalkę, która wygląda jak ona i ma tylko prawe oko.Nigdy wcześniej nie poproszono mnie o stworzenie lalki w tak delikatnej i znaczącej sprawie.Oto urocza mała dziewczynka w swoje trzecie urodziny, przytulająca swojego jednookiego króliczka, który jest równie doskonały i piękny jak ona. Najbardziej na tym zdjęciu podoba mi się ubiór dziewczynki, taki jak nosi Wonder Woman. Doskonale oddaje siłę i odwagę tej małej superbohaterki."

Głos rozsądku:

 –  Do lewicowych, progresywnych aktywistów!Ode mnie, geja i Polaka!***To wy jesteście w błędzie.Jesteście w błędzie nie dlatego, że macie inne poglądy niż ja, czy mój krąg przyjaciół - #różnorodność poglądów jest potrzebna. Jesteście w błędzie, bo nie rozumiecie ani przeszłości, ani teraźniejszości. Z tej pierwszej wyciągacie błędne wnioski, a wobec tej drugiej macie szaleńcze oczekiwania.Nie rozumiecie przeszłości, bo myślicie, że to parady i szokowanie cokolwiek wywalczyły. Że "Stonewall" i inne zamiaszki, rozróby, że to dało nam, osobom nieheteroseksualnym prawa! Wydaje się wam, że kloszardzi obskurnych dzielnic San Francisco rzucający cegłami w policjantów zmienili podejście społeczeństwa do osób LGBT. Myślicie, że najpierw były parady lat 60tych i 70tych, a potem jakaś nagła rewolucja i zmiana nastrojów! A było dokładnie odwrotnie: najpierw zmienił się świat, a potem zmieniła się sytuacja osób homoseksualnych.Najpierw była wojna, która kompletnie zmieniła Europę i Amerykę. Runął dawny porządek świata i dawne autorytety. Naprzód poszła nauka: ludzkość poleciała na Księżyc, codziennością stały się antybiotyki, udoskonalano antykoncepcje. Kobiety, które podczas wojny pokazały, że są samodzielne, przestały być głównie żonami i matkami. Powstały pierwsze systemy ubezpieczeń i nowoczesna pomoc socjalna, która usamodzielniła pp części ludzi. Zmieniła się sytuacja mieszkaniowa - można było mieszkać w pojedynkę lub z partnerem, zapraszać obcych, randkować - wiele osób przeniosło się do anonimowych miast. Rodzina zmieniła swój charakter na "atomowy", nuklearny.Ze względu na te zmiany obniżyła się kontrola społeczna (czasem słuszna, często opresyjna), jaka wcześniej wisiała nad jednostką, a zwiększyła sie osobista wolność. Stopniowo zmniejszył się też wpływ i autorytet religii. I na sam koniec pojawiły się parady. Kiedy wystartował ruchy LGBT, świat był już inny i wystarczyło zmienić niewiele. Pomyślcie - jeszcze w latach 40tych te same marsze byłyby rozpędzone pałami i strzałami z karabinów. Ba! Nigdy by nawet się wtedy nie zebrały. To przez te kilka dekad zmienił się świat i to wszystko!Parady nic nie zmieniły! Były tylko wisienką na torcie, a wy teraz wciskacie wszystkim wisienkę, nie mając tortu!Tego nie rozumiecie z przeszłości. Teraźniejszość też jest dla was jednak sekretem, bo staracie się stosować metody z przeszłości i z obcych krajów, i dziwicie się, że one w Polsce nie działają. Ponieważ błędnie zakładacie, że szokujące marsze były przyczyną, nie zaś efektem zmiany, maszerujecie od prawie dwudziestu lat po Polsce bez efektu. Lata 60te dawno minęły, a wy ciągle w nich tkwicie. I do tego tkwicie w latach 60tych Europy Zachodniej i Ameryki, a Polska to nie Niemcy i Polska to nie wujek Sam.Polska jest jak konserwatywny ojciec. Ten ojciec jest zawsze strasznie uparty, często wkurzający i czasem niesprawiedliwy. Ale plucie mu w twarz i wyśmiewanie się z niego nic wam nie da. Z takim ojcem można wiele osiągnąć, ale tylko po dobroci. Taki ojciec musi zacząć najpierw swojego syna szanować, zanim zobaczy świat z jego perspektywy. A wy jakimi jesteście synami? Wy chcecie wszystkiego zaraz, już i teraz, i nawet nie umiecie podziękować.I nie cieszcie się zbytnio na sankcje i przymusy zagraniczne. Nawet, jeśli wam sypną jakieś okruchy, to się nimi długo nie najecie. Bo jeśli zmiana nie przyjedzie oddolnie, a z góry, to nie będzie trwała. To co narzucone może w każdej chwili zostać odrzucone. Zamiast więc paradować w para-religijnych procesjach z waginą w miejscu monstrancji, zajmijcie się budowaniem pozytywnego image'u. Wiem, że to męczące, ale wszystko co wartościowe, jest męczące!***Do StopBzdurom!Nikt nie ma prawa kraść, a wy co robiliście z rejestracjami samochodowymi?Nikt nie jest ponad prawem, a wy jak zachowywaliście się wobec policji?Nikt nie ma prawa nikogo bić, a wy co zrobiliście wolontariuszowi na ulicy?To wy zaatakowaliście pierwsi, teraz udajecie zdziwienie.Przestańcie używać osób LGBT jako tarczy! Jesteśmy ludźmi, nie mięsem armatnim!***Do zwykłych ludzi!Przemoc nie jest wyjściem! Chuligani nie mają prawa atakować legalnych, pokojowych demonstracji LGBT!Demonstranci LGBT nie mają prawa atakować policjantów!Nie dajcie się tym, którzy chcą eskalacji konfiktów, chaosu, przemocy!Nie dajcie się wykorzystywać anarcho-komunistom i ich płytkiej narracji o rewolucji. Dla rewolucji ludzki ból i cierpienie to tylko środek do celu!Jestem gejem, popieram związki partnetskie i chcę tolerancji. Ale droga do tolerancji prowadzi przez wzajemny szacunek i dialog.#StopPrzemocy #EndViolence #tolerancja
Nie śpię na wszelki wypadek, jakbyś się obudziła naprawdę smutna i potrzebowała ratunkowego przytulasa ode mnie –
Równouprawnienie w praktyce –  Dziewczyna: To ile masz wzrostu? Nie lubię facetów mojego wzrostu lub niższych Dziewczyny Facet To ile ważysz? nie lubię kobiet cięższych ode mnie Dziewczyny
 –  100 lat młodej parze!Drogi i kochany Jacku!Nie pisałbym do Ciebie publicznych życzeń, ale skoro swój huczny ślub w największym sanktuarium polskim publicznie wyprawiłeś, to nawet nie wypada, abym Ci życzeń nie złożył.Tak więc Jacku 100 lat Ci życzę i doczekania złotych godów! (jakkolwiek by ich nie liczyć...).Chciałbym jednocześnie Ci podziękować. Za jasny, pobożny przykład powściągliwości dany polskiej młodzieży. Gdy zobaczyłem Ciebie i Twą zacną Małżonkę, gdy zmierzacie w strojach ślubnych do kruchty Lecha Kaczyńskiego, to od razu pomyślałem: tak, niech polska młodzież zobaczy, co kieruje patriotą, gdy z miłości do bohatera politycznego jest w stanie oczepiny przełożyć (nie wspomnę tu pokładzin nie chcąc zawstydzać Ciebie i Twej lubej), aby oddać hołd zmarłej legendzie. Twój przykład Jacku stanie się świadectwem dla polskiej młodzieży, która od dziś za Twoim przykładem będzie nawiedzała w ramach wesela polskie nekropolie, aby hołd oddać bohaterom, a nie myśleć o zabawach i sprośnościach.Pod tym większym jestem wrażeniem, że obaj wiemy, co Lech Kaczyński myślał o Tobie. I to że mu wybaczyłeś wszystkie te określenia, którymi Ciebie opisywał, to świadczy o sercu wielkodusznym i szczerym, które umiłowanego wodza kocha nawet, gdy ten go nahajką przez grzbiet chłoszcze. A gdy wódz odejdzie, to pamięta o Nim przedkładając tę pamięć nawet nad uciechy nowomałżeńskiego stołu i łoża. I dobrze Jacku, że nie uczyniłeś tego, aby się przypochlebić Jarkowi. Na Twojej twarzy malowało się bowiem szczere przejęcie, które o duszy niewinnej, nieskażonej cieniem cynizmu świadczy. Brawo!Jeszcze raz 100 lat! A w ramach prezentu ślubnego przyjmij ode mnie dar w postaci zniżki 1% na moje książki z serii "Kronika Dobrej Zmiany" ( o ile kupisz przynajmniej 10 sztuk). Nie dziękuj. To drobiazg.Twój wypróbowany przyjaciel,RomanPS Mam pytanie do biskupów, sędziów sądów kościelnych oraz osób użyczających sanktuarium, którzy wydali na ten gorszący spektakl zgodę. W I Rzeczpospolitej przed Trybunałem obradującym w Piotrkowie był taki napis, który musieli widzieć zasiadający w Trybunale sędziowie: "Osądzę Waszą sprawiedliwość."I oto te pytanie: Wierzycie jeszcze, że ktoś Wasze czyny osądzi?
Pewnie już wszyscy to widzieli, ale... – Odniosę się do jednego zdania - "Trzynastkę pan dostał ode mnie i od rządu". Ode mnie? Naprawdę mega ego. Wykształcony człowiek mówi, że dał coś od siebie. Z własnej kieszeni finansuje? To jak pan do niewolnika mówił kiedyś, dostałeś ode mnie szopę i michę żarcia, to siedź w niej i nie pyskuj. Naprawdę? Mógłbym powiedzieć na przykład, że brałem udział i w jakiś sposób przyczyniłem się do podwyżek w pracy dla pracowników, jako ich przełożony nie będąc właścicielem firmy. Ale mógłbym również powiedzieć, że mają wypłaty ode mnie. Już nie nawet dzięki mnie, ale ode mnie. Nie wspomnę, że ten cały cyrk zaczyna przypominać swego rodzaju wypominanie, czego nie cierpię. Dałem, zrobiłem, pamiętajcie. Ja rozumiem, że trzeba udowodnić swoją wartość, ale fajnie byłoby zobaczyć i usłyszeć jakieś konkrety. A tu w kółko jeden temat. Wszyscy wiedzą jaki
0:38
"Poczekaj, będziesz coś chciał!" – Uwielbiam słyszeć te słowa od osób, które zawsze liczą na coś ode mnie, a same nie dają nic w zamian
Pewna kobieta pracując w hospicjum zaczęła wypytywać obecnych tam umierających ludzi czego najbardziej żałują. Warto z tego wyciągnąć wnioski, póki mamy czas – 1. Szkoda, że nie miałem odwagi żyć tak jak naprawdę chciałem, a nie tak jak inni tego ode mnie chcieli."To jest rzecz najczęściej żałowana. Gdy ludzie zdają sobie sprawę, że ich życie dobiega końca patrzą wstecz i widzą wyraźnie jak wiele z ich marzeń nigdy się nie spełniło. Większość ludzi nie wypełniła nawet połowy swoich marzeń i umarli z przekonaniem, że było tak przez wybory których dokonali. Zdrowie daje nam wolność, której nie doceniamy dopóki jej nie stracimy."2. Żałuje, że tyle pracowałem"Każdy mężczyzna którym się opiekowałam tego żałował. Ominęło ich dorastanie swoich dzieci czy czas spędzony z partnerką. Kobiety czasem też wyrażały żal, że za dużo pracowały, ale ponieważ większość była ze starszego pokolenia to zwykle zamiast pracować opiekowały się domem. Wszyscy mężczyźni, którymi się opiekowałam żałowali, że spędzili tyle czasu na pracy"3. Szkoda, że nie miałem odwagi wyrazić prawdziwych uczuć"Wiele osób chowa prawdziwe uczucia z obawy by nie wywołać konfliktu z innymi. W wyniku tego zgadzają się na średnie życie i nigdy nie osiągają tego co mogliby osiągnąć. Wiele z tych osób rozchorowało się między innymi przez gorycz, którą nosili w sobie. "4. Mogłem więcej czasu poświęcić na utrzymanie kontaktu z przyjaciółmi"Często ludzie nie dostrzegają korzyści jakie dają im starzy przyjaciele, aż do ostatnich chwil życia. Często nie jest nawet możliwe odnalezienie takich przyjaciół. Wiele osób dało się tak porwać wirowi życia, że utracili w międzyczasie swoich przyjaciół. Widziałam wiele żalu o niepoświęcanie przyjaciołom wystarczającej ilości czasu. Każda osoba tęskni za przyjaciółmi gdy odchodzi"5. Żałuję, że nie pozwoliłem sobie być szczęśliwszym"To jest zaskakujące częste zdanie. Wiele osób dopiero na końcu życia zdało sobie sprawę, że bycie szczęśliwym to wybór. Tak bardzo trzymali się schematów i nawyków. Tak zwany "komfort" znajomych rzeczy zwyciężył nad emocjami, a także nad ich życiem. Obawa przed zmianą zmusiła ich, by udawali przed innymi, a także przed samymi sobą, że są szczęśliwi, podczas gdy gdzieś głęboko w środku tęsknili do tego by w ich życiu znów pojawiło się beztroskie śmianie się"