Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 174 takie demotywatory

Zemsta jest słodka! – Chamstwo trzeba tępić chamstwem Wracam do domu, nie spodziewajac sie niczego trafiam do miesnego zeby kupic szynke i ser (bez dziur). Stoje sobie grzecznie czekajac na swoja kolej, jedna z Pan podajacych towary konczy obslugiwac klienta, ktory stal przede mna i pyta kto nastepny. Zaczynam, ze - poprosze to sala...i nie koncze, bo slysze obok siebie- DZIESIENC DEKA POLENDWICY Stara baba. Stara baba wjebala sie bez kolejki i kupuje pierdolona poledwice, 0-100 wkurw w trzy sekundy, bo zajebany torbami jestem i mi ciezko, chce kupic rzeczy do kanapek i isc do domu odpoczac. W mojej glowie juz mysle co zrobic w ramach zemsty, jebnac drzwiami wychodzac? kupic wielkie salami z pieprzem, przewrocic stara babe i lac ja po ryju pieprzowym pacyfikatorem? Nie. Stara baba sama zacisnela petle na swojej szyi, powiedziala do sprzedawczyni "DEJ MI JESZCZE KOPYTKOW" w momencie kiedy ta kroila jej jeszcze ta pierdolona poledwice. Tak sie niefortunnie dla babsztyla ulozylo, ze Pani ktora mnie obslugiwala wlasnie skonczyla kroic dla mnie ser (podkreslam bez dziur).- Bedzie cos jeszcze?-A tak, poprosze KOPYTKA. - Ile dla Pana bedzie?-Wszystkie.I w tym momencie jakby starej babie 5zl z niedzielnej tacy spadlo na podloge, czulem jak mnie nienawidzi, czulem jak ja chuj strzela, bo nie nawpierdala sie kopytek z jebanymi skwarkami.Bede jadl te kluski z garmazerki nastepne 3 dni, ale beda mi smakowac zajebiscie bo bede wiedzial, ze ten elemental sloniny nie bedzie nimi napychal swojego spasionego ryja.
Bezdomni pomogli niewidomej w metrze. Internautka postanowiła pomóc im, urządzając zbiórkę rzeczy na Facebooku – "Na stacji metra Politechnika zauważam niewidomą dziewczynę, która stoi bardzo blisko krawędzi stacji. Podchodzę ale ubiegają mnie Patryk i Marcin. Chłopaki wzorowo zajmują się dziewczyną, grzecznie proponując pomoc. Wsiadają z nią do metra, przepraszają jadących i w sekundę załatwiają jej miejsce siedzące. (Na Politechnice w godzinach szczytu!!!) Następnie odwożą Martę (niewidomą dziewczynę) aż na Wawrzyszew, tak aby pomóc jej też z wyjściem z metra. Zaczynamy gadać. Ich wrażliwość i życiowa mądrość jest wspaniała, aż poruszająca. Chłopaki są bezdomni. Mają swoje historie, ale mają też puste żołądki, dziurawe buty i jest im zimno, bo śpią na zewnątrz (w schroniskach stale są okradani + są tam wszy). Marcin pracował m.in. na Magazynowej w Hospicjum a Patryk jest sam niepełnosprawny, więc doskonale rozumieją, że inni mogą potrzebować pomocy.Teraz my pomóżmy im. Szukam dla nich ciepłych kurtek, bluz, dresów (L/XL) i adidasów w rozmiarze 43. Fejsie, zlituj się"
Spokojnie, to tylko Twój właściciel sprawdza, czy grzecznie bawisz się w swoim pudełku dla ludzi –
Brajanku, ty tu grzecznie poczekaj, a mamusia przymierzy tę sukienkę. – Samotność w sklepie.
I pomyśleć, że takie wredne dupki chodzą po tym świecie... –  Drogie samotne matki, piszę to bo z jednej strony na prawdę wam troszkęwspółczuję (ale tylko troszkę).Wczoraj na innym portalu napisałem o sobiecałą prawdę ijedną piękna i młodą kobietę to wcale nie odrzuciło. Jak głupimyślałem że nareszcie poznałem bardzo miłą i rozumną kobietę a nieegoistkę. Jakie było moje przykre zdziwienie gdy w końcu zauważyłem jejpseudo kobiecość, a więc posiadanie przez nią dziecka.To od razu mnieotrzezwiło i bardzo grzecznie napisałem że skoro ma dziecko toprzepraszam ale na nie swoje dziecko nigdy się nie zgodzę. I w końcu zniej wyszło, czyli cała masa bluzgów, chociaż przecież mnie nie znała.To teraz ja pisze do Was drogie samotne matki, na prawdę dla was nie masensu szukanie faceta nawet na necie bo wasze życie "towarzyskie” zfacetami się definitywnie skończyło Piszę to bo chce wam zaoszczędzićczasu i nemów, w końcu zajmowanie się samemu własnym dzieckiem towystarczająco czasochłonna praca.
 –

Trochę anegdot z życia Jana Himilsbacha - genialnego aktora, nazywanego Marcelem Proustem spod budki z piwem:

 –  Przed barem "Zodiak" w Warszawie, gdy robotnicyukładali chodnik- "Tyle dróg budują, tylko, ku**a, nie ma dokąd iść!".W hotelu, gdzie dzielił pokój ze znawcą antyku, poetą,Mieczysławem Jastrunem- "Ustalmy, szczamy do umywalki czy nie?".Gdy zaproponowano mu rolę Hamleta i nie doszło dopremiery- "Hamlet to nudna rola, a Ofelia zwykła szmata".Na scenie Kabaretu "Pod Egidą" Jan Pietrzak (ciekawedlaczego, pewnie z zazdrości) bezskutecznie namawiał godo zakończenia spontanicznego popisu:- Jasiu, zejdź!- Zejdę, jak zejdzie Edward Gierek!!! - OdparłHimilsbach.Historiami o parze Himilsbach-Maklakiewicz zapisanojuż tony papieru. W zasadzie byl to jedyny duet aktorskiwykreowany przez polskie kino. "Wniebowzięci", "Jakto się robi?" - to klasyka polskiej komedii. Równieżprywatnie byli ze sobą bardzo zżyci. Plotka głosi, że wdwa dni po pogrzebie Maklaka Himilsbach zadzwonił dojego matki.- Zdzisiek jest? - pyta zachrypniętym głosem.- Ależ panie Janku - dziwi się matka - przecież pan wie,że Zdzisiek umarł.- Wiem, ku**a, ale mi się w to wierzyć nie chce. Bardzopanią przepraszam.Cały Himilsbach."Jasiu" grywał zwykle - z nielicznymi wyjątkami -króciutkie, kilkudziesięciosekundowe epizody w filmachlat 70-tych i 80-ych. Oficjalnie mówi się, że do filmuściągnął go Marek Piwowski propozycją zagrania w"Rejsie". Sam Himilsbach utrzymywał, że byłoodwrotnie, że to on wysłał Piwowskiego na studiareżyserskie.Najsłynniejsza anegdota o Himilsbachu iznienawidzonych przez niego samego oponentachbrzmiała:Któregoś dnia do warszawskiego "Spatifu" wszedłprzewodniczący Komitetu Kinematografii - partyjny"książę" od którego zależały wszystkie ówczesneprodukcje. Kłaniał się grzecznie panom aktorom,panowie aktorzy z poszanowaniem, odpowiadaliukłonami. "Książę" usiadł, zamówił herbatkę. Naglespostrzegł Janka.- Dobry wieczór panie Janku... - Rzekł w swejłaskawości.- Uważaj w którą stronę kręcisz łyżeczką ch.ju! -odpowiedział Himilsbach.Znów, cały "Jasiu".Pierwszym dyrektorem warszawskiego "Spatifu", który'przeszedł do historii filmu, był Włodzimierz Sidorowski.Tę karierę dyrektor zawdzięcza Janowi Himilsbachowi."Jaś" postanowił, że tak będzie się nazywał grany przezniego bohater "Rejsu". To był akt zemsty, boSidorowski z powodu jakiejś rozróby dał mu kiedyśczasowy' szlaban na zabawy' w lokalu.Jak już mowa o "Rejsie".. Jeśli gdzieś usłyszymy: "O,droga...", to koniecznie należy' dokończyć: "...chy'ba naOstrołękę". W towarzystwie wręcz wypada zagaić:"Służbowo...". Zawsze bowiem znajdzie się ktośuprzejmy, kto skwapliwie zapyta: "Jak to służbowo?". Imożna będzie odpowiedzieć, wymachując jednocześnieręką przed sobą: "Na statek...". Brakuje jeszcze tylko,aby ktoś rzucił od niechcenia: "Nuda. Nic się nie dzieje,proszę pana". Wtedy już pozostaje tylko się przedstawić:"Bardzo mi przykro, Sidorowski".Kolejna anegdotka z "Rejsu" dotyczy synkaMamoniów, który' zachow ał się bardzo nieprzyzwoicie ipozbawił filmow ego Sidorowskiego posiłku. Jakutrzy'muje Dominik Kubiński, ponoć któregoś razu,kiedy milicja zatrzymała wstawionego JanaHimilsbacha, Marek Piw owski poszedł na komisariat,by wyjaśnić spraw ę. Komendant posterunku zgodził sięnie wyciągać konsekwencji, pod warunkiem że w filmiezagra jego synek. I stąd wziął się mały' Romuś, który' taknaprawdę w cale nie zwinął Sidorowskiemu kiełbasy..Opowiada Mamcarz:W latach 80-tych pracowałem w kabarecie działającymprzy ZPR-ach w Warszawie. Najbarwniejszą postaciąkabaretu był Jan Himilsbach. W miesiącach letnichzwykle występowaliśmy w miejscowościachnadmorskich, trochę pracując, trochę odpoczywając.Ja, jako osoba najmłodsza z grupy, miałem za zadaniedyskretnie baczyć na to, by Jasiu nie nadszarpnąłswojego zdrowia i był sprawny dnia następnego. Był tojeden z pierwszych moich wyjazdów z grupą. Trasęrozpoczęliśmy w Gdańsku. Zostałem zameldowany wjednym pokoju z Himilsbachem w hotelu Hevelius.Rozpakowaliśmy się i Jasiu daje komendę.- Chodź idziemy do baru. Mam na jedno piwo.- Nie jest źle, nie ma pieniędzy, więc nie przeholuję -pomyślałem.Schodzimy. W barze zaraz pojawiło się kilka osób znieograniczoną zdolnością finansową. Każdy chciałwypić zdrowie z Panem Jankiem, a przy' okazji ze mną.Miałem czuwać nad tym, by Himilsbach nie wypił zadużo. Byłem w sytuacji dość niezręcznej. Nie chciałemzachowywać się gruboskórnie, postanowiłem więcwiększość alkoholu spływającego na nasz stolikprzyjmować na siebie, by jakoś chronić Janka.Około godziny drugiej Himilsbach spotkał się (jak siępóźniej dowiedziałem) przy' windzie z Jurkiem Cnotą.- Co, zjeżdżasz do baru? - pyta Cnota.- Cały czas jestem. Odprowadziłem tylko Mamcarza,ma strasznie słabą głowę. Kogo mi oni dali do pokoju! -odpowiedział Himilsbach.Himilsbach pił kiedyś piwo na środku Marszałkowskiej.Podeszła do niego staruszka- Co Pan tu, proszę Pana, sieje zgorszenie? Piwo Panpije na środku ulicy?- Babciu - powiada Janek - pani nie wie o co chodzi, jado organizmu wprowadzam bajkowy' nastrój.Od śmierci Maklakiewicza - Himilsbach coraz rzadziejpojawiał się w Alejach (chodzi o "Spatif'). Byłschorowany i stan zdrowia nie pozwalał mu na zabawy'tak huczne, jak dawniej. Nie miał już swojejcharakterystycznej chrypy, mówił szeptem, chodził ztrudem. Znany warszawski lekarz, codzienny gość"Spatifu",wyznaczył mu więc alkoholowy' limit - sto gramdziennie. Jednak w niedługi czas potem zobaczyłHimilsbacha w stanie wskazuj ącym na spożyciewiększej ilości.- Jasiu! A nasza umowa - karcił aktora - miałeśpoprzestać na stu gramach?!- A ty' myślisz, że ja tylko u ciebie się leczę? - spokojnieodparował Himilsbach.Cały' "Jasiu".
Pani Ewa Minge opisała pewną historię na swoim fanpage'u, odpowiedź jednej z odwiedzających wzbudziła szok u czytelniczek –  W kolejce w piekarni stoi mezczyzna . Pachnie niezbyt świeżo . Za nim stoikobieta i ostentacyjnie sie odsuwa robiąc przy tym straszne miny iwzdychając na całą piekarnie . Mezczyzna jest ubrany w stare zniszczonepalto ,szare spodnie z bistoru (czasy Gierka ) i buty bez podeszw prawie .Kobieta zaczyna wzdychać tak głośno ,za reszta ludzi odsuwa sie w kolejceod mężczyzny . Jest trzeźwy .-pan w domu wody nie ma ?! Wreszcie wybucha poirytowana kobieta . Nastopach szpilki niebotyczne .resztki lakieru czerwonego na paznokciach urąk i nóg .lakier trzydniowy na włosach upiętych ala lvana Tramp i doklejonemocno wytuszowane rzęsy . Słodkie mdłe perfumy ....-nie mam proszę pani. Odpowiada grzecznie mezczyzna .Kobieta puszcza już prawie bańki nosem i przygotowuje sie do kolejnegoataku .... Stukam ją w ramie i grzecznie mówię wskazując na jej wątpliwypedicure:-przepraszam a pani nie ma zmywacza do paznokci ?Zanim kobieta zdarzyła mi odpyskować ludzie z kolejki zaczęli bić brawo .Zawstydzony starszy mężczyzna kupił ćwiartkę Chleba i szybko uciekł.No cóż rzadko zabieram głos w taki sposób ale pogoda jest dzisiaj okropna i....perfumy pani lvany mnie rozdrażniły do granic możliwościMiłej soboty kochani!!!Magdalena Cegielska Mi w pamięci utknęła pewna sytuacja na lata. X czasutemu otworzył sie u nas w malej galerii sklepik z ubraniami, który i tak szybko siezamknął z braku klientów ale do sedna...Rozpoczęła sie do niego rekrutacja nasprzedawców. Ja młoda siksa pragnaca dorobić na studia ochoczo pobiegłam narozmowę. Mimo umówionej godz. czekałam na właścicielkę 3 godz. az łaskawiepojawiła się wolnym krokiem bez słowa przepraszam. Z rozmowy o prace wynikicasting na modelke nie sprzedawcę. Opowiadającac o swoich hobby izainteresowaniach modą jak i modelingiem nagle zostałam wyśmiana przezrozmówczynie pytaniem "Ty"?? + załączony drwiący uśmiech. Dala mi dozrozumienia, ze jestem nikim i jak w ogóle mogłam wypaść na taki pomysł żebymarzyc o tym lub być w ogóle u niej sprzedawczynią. (wspomnę, ze nie miałamsobie nic do zarzucenia wizualnie jak i swoim kwalifikacjom). To była najbardziejbezczelna, nieprzyjemna i chamska rozmowa o prace , która pamiętam w swoimżyciu. Pamiętam do dziś, ze pewna Pani z zadartym nosem wyżej niż d...spowodowała, ze młoda dziewczyna zaczęła wątpić w siebie. I to była Pani...Pani Ewo
Grzecznie i patetycznie: „Dzielni Walijczycy, pomścijcie walecznych Polaków!” – A bez ozdobników i eufemizmów:„Dokopcie frajerom z Portugalii. Nie zasłużyli na półfinał”
I powiedzcie mijak tu lubić kanarów? –  Jechałam z córeczką do miasta. Wsiadłyśmy do autobusu, daję jej bilet, żeby sobie skasowała (uwielbia to robić sama). Zanim usiadła, pyta mnie: "A ty, mamusiu?". Odpowiadam krótko, że ja nie kasuję biletu. Na te słowa z pobliskich siedzeń poderwało się dwóch panów, wyciągnęli spod kurtek identyfikatory i z dziką satysfakcją poprosili o bilety do kontroli. No cóż, córeczka dała im od razu, u mnie chwilę potrwało zanim w końcu wygrzebałam miesięczny...Koniec historii? A skąd, to dopiero początek! Dowiedziałam się, że:- robię sobie żarty z funkcjonariuszy (?);- celowo wprowadzam ich w błąd;- utrudniam wykonywanie obowiązków służbowych ( niby w jaki sposób?);W związku z tym oni mają prawo mnie zatrzymać, wezwać policję i zażądać wypisania mandatu za w/w wykroczenia. Grzecznie zaproponowałam, żeby od razu wystawić za mną list gończy, ponieważ ja już tutaj wysiadam, z lekka mi się śpieszy i nie będę z nimi czekała na policję, chociaż chętnie bym sobie obejrzała reakcję patrolu na wezwanie ich do takiej "rewelacji".A wszystko dlatego, że nie chciało mi się po raz drugi tego dnia tłumaczyć dziecku, że biletu miesięcznego nie trzeba kasować...
W żaden sposób nie mogłem nauczyć swojej 3-letniej córki, żeby nie stała bezpośrednio przy telewizorzepodczas oglądania bajek – Włączyłem jej stary polski film"smacznego telewizorku". Poskutkowało.Teraz grzecznie siedzi przy nas na kanapie

Kultura przede wszystkim!

Kultura przede wszystkim! –  Chujów sto w dupę i kotwica w plecy stara kurwoPomyślał Janek i grzecznie ustąpił miejsca starszej pani
Leżałem sobie grzecznie na podłodze – ...i ona nagle spadła!
Chciałem z wami podzielićsię tą historią – Pewnego dnia zapukał ktoś do moich dziwi , otworzyłem i ujrzałem przed nimi młodego skromnie ubranego chłopaka. Zapytałem nieznajomego kim jest i co chciał,w odpowiedzi usłyszałem, że chce chociaż kromkę suchego chleba, ruszyło mną serce pobiegłem do kuchni i uszykowałem mu prowiant: chleb, szynkę, kiełbasę, puszki, które miałem, masło. Wróciłem dałem temu chłopakowi całą torbę żywności ucieszył się grzecznie podziękował i odszedł. Po jakichś 10 minutach wyszedłem na klatkę zapalić papierosa, bo u mnie w domu się nie pali. Na półpiętrze ujrzałem tego młodego chłopaka jedzącego suchą kromkę chleba, zdziwiłem się przecież dostał całą reklamówkę jedzenia. Zapytałem czemu jesz tylko suchy chleb, masz tam szynkę, kiełbasę, odpowiedział mi: "tamte rzeczy zostawiłem, bo mam 4 młodszego rodzeństwa". W tej chwili coś we mnie pękło, klucha w gardle, łzy w oczach nie mogłem dość do siebie po tamtej sytuacji. Chciałbym, żeby każde rodzeństwo tak się szanowało i kochało jak ten brat kochał swoje...
Możesz być Arturem Szpilką, czołowym bokserem świata wagi ciężkiej – Ale kiedy twoja kobieta jest na zakupach, to ty grzecznie na nią czekasz
W Japonii ludzie gubią telefony na ścieżce do biegania i nikt ich nie podnosi, bo to czyjaś własność. Gdy jest ustalona linia zatrzymania pociągu, to wszyscy grzecznie stoją w kolejce – W Polsce oczywiście jest inaczej. I dlatego Polska jest krajem co najwyżej kwitnącej cebuli - to z powodu polskiej mentalności i cwaniactwa jesteśmy montownią dla krajów Europy Zachodniej. Dopóki nie zmieni się społeczeństwo i negatywne postawy nie będą piętnowane, to nic się w Polsce nie zmieni
Pięć lat studiów, pięć lat pracy, jedenaście lat działalności gospodarczej...  Zgromadziłem w ZUS taką kwotę, że jak cudem dożyję emerytury, to dostanę 215,75 zł miesięcznie – A jak nadal przez pół wieku będę grzecznie odprowadzał 1100 zł miesięcznie (a w przyszłości pewnie i więcej) do ZUS, to w nagrodę dostanę 635,38 zł.Tymczasem jednak będę pomagał Grekom, bo się mój rząd zobowiązał. Bo tam bidę mają
Wyślij dziecko na studia – Myśl o tym jak pewnie teraz grzecznie uczy się w akademiku do egzaminu.
Preferuję pracę, gdzie jestem grzecznie ignorowana i zostawiona swoim własnym urządzeniom – z nieograniczonym dostępem do internetu, muffinek i kawy

Taką umowę niemal każda kobieta chciałaby podpisać ze swoim facetem

Taką umowę niemal każda kobieta chciałaby podpisać ze swoim facetem –  Kurt Vonnegut w przeciwieństwie do większości pisarzy jego czasów nigdy nie prosił swojej żony o pisanie na maszynie, co czyniło go jednym z pionierów emancypacji. 26 stycznia 1947 roku podpisał nawet z ciężarną żoną umowę, zobowiązując się odciążyć ją w domowych obowiązkach. Oto fragment tej umowy:UMOWA między KURTEM VONNEGUTEM,JR. a JANE C. VONNEGUT, wchodząca w życie od niedzieli, 26 stycznia 1947 r.Ja, to znaczy Kurt Vonnegut, Jr., niniejszym przysięgam dochować wierności poniższym zobowiązaniom:I. Uzgodniwszy, że moja żona nie będzie mnie nękać, dręczyć ani w inny sposób zawracać mi głowy w tej kwestii, obiecuję raz na tydzień szorować podłogi w łazience i w kuchni w dniu i czasie przeze mnie wybranym. Co więcej, zrobię to porządnie i starannie, przez co moja żona rozumie, że wejdę pod wannę, za sedes, pod zlew, pod lodówkę oraz w kąty, a także podniosę i przestawię w inne miejsce wszystkie ruchome przedmioty, jakie znajdą się w owym momencie na rzeczonych podłogach, w celu sprzątnięcia powierzchni pod nimi, a nie tylko dookoła nich. Ponadto, wykonując powyższe czynności, powstrzymam się od wygłaszania uwag pokroju „jasna cholera”, „niech to szlag trafi” oraz podobnych przekleństw, albowiem tego typu język może działać na nerwy, gdy nie chodzi o nic bardziej drastycznego niż stawienie czoła Konieczności. Jeżeli nie wywiążę się z niniejszej umowy, moja żona może mnie do woli nękać, dręczyć lub w inny sposób zawracać mi głowę, dopóki tak czy inaczej nie wymyję podłogi — choćbym był bardzo zajęty.II. Ponadto przysięgam przestrzegać następujących pomniejszych przepisów:a) będę odwieszał ubrania, a buty chował do szafy, kiedy ich nie noszę;b) nie będę bez potrzeby nanosił brudu do domu za pośrednictwem metod takich jak niewycieranie butów o wycieraczkę przed domem, wychodzenie w kapciach ze śmieciami, a także innych;c) przedmioty w rodzaju pustych pudełek po zapałkach, pustych paczek po papierosach, kawałków kartonu umieszczonych pod kołnierzykami nowych koszul itp. będę wrzucał do śmietnika, zamiast zostawiać je na krzesłach oraz podłodze;d) po goleniu będę chował sprzęt do golenia z powrotem do szafki;e) w przypadku bycia bezpośrednim sprawcą wystąpienia po kąpieli śladu wokół wanny usunę — przy użyciu środka czyszczącegofirmy Swift oraz szczotki, a nie własnego ręcznika - rzeczony ślad;f) uzgodniwszy, że moja żona zbiera rzeczy do prania, umieszcza je w worku, a ów worek - w widocznym miejscu w korytarzu, zobowiązuję się nosić wspomniane rzeczy do pralni nie później niż po trzech dniachod pojawienia się ich w korytarzu; ponadto przyniosę czyste rzeczy z pralni nie później niż dwa tygodnie po tym, gdy je tam zaniosłem, to znaczy te brudne;g) paląc papierosy, dołożę wszelkich starań, aby używaną wówczas popielniczkę umieszczać na powierzchni, która się nie przechyla, ugina, przekrzywia, opada, marszczy ani ustępuje pod najlżejszym naporem; za takowe powierzchnie należy uważać między innymi stosy książek ustawione chwiejnie na krawędzi krzesła, oparcia fotela posiadającego oparcia,a także moje własne kolana;h) nie będę gasił papierosów o krawędzie ani wrzucał popiołu zarówno do czerwonego skórzanego kosza na śmiecie, jak i plecionego kosza na śmiecie, który moja ukochana żona wykonała dla mnie na Boże Narodzenie 1945 roku, jako że podobna praktyka szkodzi pięknu, a w dalszej perspektywie także przydatności rzeczonych koszy;i) w przypadku gdy moja żona o coś mnie poprosi, a prośbę tę uznać można jedynie za rozsądną i w pełni mieszczącą się w zakresie zadań mężczyzny (gdy jego żona jest w ciąży, ma się rozumieć), spełnię tę prośbę w przeciągu trzech dni od jej przedłożenia. Uznaje się za zrozumiałe, że w ciągu owych trzech dni moja żona w żaden sposób nie nawiąże do tematu, oczywiście z wyjątkiem podziękowania; jeśli jednak nie wywiążę się z powinności po upływie dłuższego czasu, moja żona będzie w pełni uprawniona, aby mnie nękać, dręczyć oraz w inny sposób zawracać mi głowę, dopóki nie zmusi mnie do zrobienia tego, co miałem zrobić; j) wyjątkiem od reguły o trzydniowym terminie będzie wynoszenie śmieci, gdyż każdy głupiec wie, że nie powinny tyle czekać; wyniosę śmieci w ciągu trzech godzin od poinformowania mnie przez żonę o potrzebie ich wyniesienia. Byłoby jednak miło, gdybym, naocznie odnotowawszy potrzebę wyniesienia śmieci, wykonał rzeczoną czynność z własnej inicjatywy, tym samym nie zmuszając żony do poruszenia tego tematu, który znajduje ona dość niesmacznym;k) uważa się za zrozumiałe, iż gdybym uznał powyższe zobowiązania za zbyt nierozsądne lub godzące w moją wolność, poczynię kroki mające na celu ich modyfikację poprzez kontrpropozycję, przedstawioną konstytucyjnie i grzecznie omówioną, zamiast bezprawnego zerwania zobowiązań wskutek nagłej erupcji wulgaryzmów oraz późniejszego uporczywego lekceważenia rzeczonych powinności;l) przyjmuje się, iż warunki niniejszejumowy są wiążące aż do upłynięcia okresu po narodzinach naszego dziecka (określonego przez lekarza), kiedy moja żona odzyska pełnię sprawności i będzie zdolna podejmować bardziej mozolne czynności niż to obecnie wskazane.