Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 303 takie demotywatory

Może potrzebują pomocy, lub mają problem z opłatami za media, za samochód lub za czynsz. Może potrzebują wolnej od dzieci nocy,a nie stać ich na opiekunkę – Może potrzebują dnia wolnego od gotowania. Może zwyczajnie potrzebują spędzić wieczór z przyjaciółmi. Być może potrzebują filiżanki kawy i kogoś, kto po prostu ich wysłucha.Może potrzebują kompletnie czego innego, ale albo nie wiedzą jak o to poprosić, albo się wstydzą.Może to właśnie TY możesz dać im to, czego naprawdę potrzebują, a nie tylko więcej "rzeczy"
 –  Pan Dworczyk?Boja się chciałam' zapytać czy możnaprzesunąć terminszczepienia?Bo 20 marca 2032mam juz umówionąwizytę u endokrynologa
Jeśli to pamiętasz, to miałeś fajne dzieciństwo. Tak wyglądało dorastanie w latach 80/90: – Tak było...Dorastałem w Polsce.Szliśmy do szkoły i z powrotem z przyjaciółmi. Nasza kolacja była o 19. Tak jak dobranocka... Muminki, Smerfy, Drużyna RR, Przygód kilka Wróbla Ćwirka, Krecik...NIGDY nie jedliśmy w restauracji. Obiady były zawsze w domu. Ziemniaki chowało się pod pierzynę aby były gorące. Klucz zawsze był pod wycieraczką. Nikt nikogo nie okradał. Ciuchy się nosiło jeden po drugim. Tak po prostu było. Święta się spędzało z rodziną i wtedy była sałatka warzywna.Zdejmowałem szkolne ubrania, jak tylko wróciłem do domu i zakładałem ubrania do zabawy. Musieliśmy odrobić lekcje, zanim pozwolili nam wyjść na zewnątrz. Obiad jedliśmy przy stole.Nasz telefon tarczowy stał na naszym ′′stoliku telefonicznym′′ w przedpokoju i miał przymocowany "sznurek", więc nie było takich rzeczy jak rozmowy prywatne.Telewizja miała tylko kilka kanałów. Właściwie to 3! Zawsze trzeba było zapytać o pozwolenie, przed zmianą kanału.Skakaliśmy w gumę i w kabel, bawiliśmy się w chowanego, gonitwę na ulicach czy grę w piłkę. Zimą wracając ze szkoły zjeżdżaliśmy z górek na tornistrachPobyt w domu był karą i jedyne, co wiedzieliśmy o ′′znudzeniu′′ to: ′′Lepiej znajdź sobie coś do roboty, zanim ja znajdę to dla Ciebie!"Jedliśmy to, co mama zrobiła na obiad albo...nic nie jedliśmy.Wszyscy byli mile widziani i nikt nie wyszedł z naszego domu głodny.Nie było wody butelkowej, piliśmy z kranu lub z węża ogrodowego na zewnątrz (i wszyscy zdrowi).Naszym ulubionym poczęstunkiem była kromka białego chleba z masłem i cukrem.Oglądaliśmy kreskówki w sobotnie poranki, jeździliśmy godzinami na rowerach, pływaliśmy w rzekach.Nie baliśmy się niczego. Graliśmy do zmroku... zachód słońca był naszym czasem powrotu do domu (a nasi rodzice zawsze wiedzieli, gdzie jesteśmy).Gdy ktoś się kłócił, za chwilę zapominał o co i znowu byliśmy przyjaciółmi - tydzień później, jeśli nie szybciej.
 –
 –  Siedziałam kiedyś u koleżanki w gościach i zauważyłam pewną sytuację, która przypomniała mi moje dzieciństwo. Koleżanka zrobiła nam kolację i poszła do swojej córki zapytać czy też chciałaby coś zjeść. Zapukała do jej pokoju i zamiast wejść z impetem po prostu czekała aż córka jej odpowie.Całe moje życie rodzice nie potrafili zrozumieć co to takiego prywatność i przestrzeń osobista. Dzieliłam pokój z młodszą siostrą, więc przestrzeni osobistej nie miałam. Z siostrą żyłam w zgodzie i nie było z nami problemów. Nawet przy takich warunkach mama ciągle otwierała nam drzwi do pokoju pytając przy tym: „ukrywacie coś, że zamykacie drzwi?". Łazienka też nie była na klucz, a babcia miała manierę, że potrafiła wejść komuś do łazienki bez pukania po np. grzebień albo krem. Do dzisiaj jak odwiedzam rodzinny dom to kąpię się ze strachem, że mi ktoś wparuje. Zamykałam się też w pokoju aby porozmawiać przez telefon, nie mijała minuta, a już słyszałam „z kim ty tam rozmawiasz?"Kiedyś zaczęłam pisać pamiętnik i mama oczywiście tam też musiała swojego nosa włożyć. Co ciekawe, opieprz zebrałam nie za to co tam napisałam, tylko, że „bazgram jakbym się pisać uczyła". To co się działo w mojej głowie w ogóle jej wtedy nie ruszyło.Całe życie byłam zamknięta w sobie, nastoletnie lata były dla mnie piekłem. Teraz mieszkam w innym mieście z moim chłopakiem, który szanuje moją przestrzeń osobistą, a ja się czuję dziwnie, tak jakbym była mu dłużna za to, że w sumie zachowuje się normalnie w stosunku do mnie. Bardzo ważne jest aby szanować przestrzeń osobistą szczególnie nastolatków, bo później będą tacy „skrzywieni" jak ja przez całe życie.
Co roku to samo –  Kupowanie prezentów jest trudne! Możesz po prostu zapytać co chcę! To co byś chciała? Niespodziankę
Legenda głosi, że pewnego dnia wybuchł ogromny pożar w lesie. Wszystkie zwierzęta uciekały w przerażeniu, bo ogień był straszny – Nagle jaguar zobaczył kolibra nad głową, który zmierzał w przeciwnym kierunku, czyli w kierunku ognia.Potem leciał w przeciwnym kierunku. Koliber latał tam i z powrotem.Jaguar obserwował jak koliber przylatuje i odlatuje wielokrotnie, dopóki nie zdecydował się zapytać ptaszka, ponieważ uznał to za dziwne zachowanie:- Co robisz kolibrze? - zapytał.- Lecę nad jezioro - odpowiedział - nabieram wody dziobem i lecę do lasu, aby ugasić pożar.Jaguar uśmiechnął się.- Oszalałeś? - powiedział. Myślisz, że zdołasz ugasić sam taki ogromny pożar tylko swoim małym dziobkiem?- Nie - odpowiedział koliber - wiem, że nie dam rady. Ale ten las to mój dom. Karmi mnie, daje schronienie mnie i mojej rodzinie i jestem za to wdzięczny. A ja pomagam mu rosnąć zapylając jego kwiaty. Jestem jego częścią, a on częścią mnie. Wiem, że nie mogę ugasić tego ognia, ale muszę zrobić swoją część.W tym momencie duchy lasu, które słuchały kolibra, poczuły się bardzo poruszone przez małego ptaszka i jego oddanie dla lasu. I cudownie wysłali silną ulewę, która ugasiła ogień.Babcie opowiadały tę historię swoim wnukom kończąc:Chcesz przyciągnąć cuda do swojego życia? Rób swoje!
A propos nowych decyzji rządu odnośnie Wigilii –  Halo?Pan premier?Bo ja się chciałamzapytaćilu policjantówbędzie sprawdzaćliczbę gości w wigilię?Bo nie wiemile nakryć dostawić.fb.com/SekcjaGimnastyczna
Od rana - jak nigdy - oglądam sobie z ciekawości TVP dezINFO... – ... bo lubię się czasem pośmiać. Ale ja nie o tym...Zapytać chciałem:Ktoś wie? Tego Stanisława D. to banują na tym TVP dezINFO czy co? Cały dzień o nim ani słowa... Jak nigdy. Bo do tej pory to co i rusz: "Zdziwisz to... Zdziwisz tamto..." A tu nagle: Duda...Podpadł Kurskiemu czy co?Ktoś coś?
Reporter OKO.press chciał zapytać Krystynę Pawłowicz, sędzię Trybunału Konstytucyjnego, dlaczego zagłosowała za "piekłem kobiet" – I zrobiła się niezła szopka...
Ile będzie trwała nauka zdalna? – "Powiem brutalnie. Proszę zapytać również tych, którzy lekkomyślnie traktują sprawę pandemii i wychodzą w wielkich grupach na ulice" - tak na to pytanie odpowiedział minister edukacji Przemysław Czarnek
 –  Ona: jeszcze jakieś pytania?Ja: skąd Kain miał wiedzieć, żemorderstwo jest złe skoro niktwcześniej nikogo nie zabił, ajeśli wiedział czy to znaczy, żenie potrzebujemy 10 przykazańjako źródła moralności?Ona: proszę pana, to jestinfolinia T-Mobile, proszę sięrozłączyć

Tego, że prawo i Konstytucję się na co dzień łamie, uczymy się już w szkole

 –  Alina Czyżewska15 godz. ·➡️ SKŁADKI na rady rodziców - zawsze dobrowolne, kwota dowolna. Niewpłacenie nie może się wiązać z żadnymi sankcjami, gorszym traktowaniem, pozbawieniem dostępu do czegokolwiek.➡️ UBEZPIECZENIA w szkole - są NIEOBOWIĄZKOWE. Nikt, pod żadnym pozorem, nie może wymuszać wykupienia dla ucznia ubezpieczenia. To naruszanie prawa. Szkoły mają od tego prowizję, więc #tuChodzioBiznes.➡️ Zbiórki na ksero - NIELEGALNE. Nie ma żadnych zbiórek na ksero! To szkoła ma zapewnić materiały, jeżeli nauczyciel chce z nich korzystać.➡️ Szkoła nie ma prawa ingerować w WYGLĄD: makijaż, włosy, kolczyki. O tym pisałam tony razy (opinia prawna: https://tiny.pl/7jxk1 i mój artykuł: https://tiny.pl/7jxkj) . To naruszanie godności, praw człowieka, Konwencji o prawach dziecka, Konstytucji.➡️ Na religię należy się ZAPISAĆ, tj. wypełnić deklarację, że CHCESZ CHODZIĆ na religię. Nie ma tak, że z automatu masz chodzić, póki ktoś Cię nie wypisze.Ja nie chodzisz na religię, wcale nie musisz chodzić na etykę - etyka także jest nieobowiązkowa.➡️ Żaden dyrektor nie może zakazać organizacji TĘCZOWYCH PIĄTKÓW (https://tiny.pl/7jx2z).➡️ ZAMYKANIE DRZWI SZKOŁY NA KLUCZ - przepraszam, panie dyrektorze, a przepisy przeciwpożarowe? No i bezprawne przetrzymywanie kogoś. Uczeń ma prawo spędzać przerwy na TERENIE szkoły, a więc i na boisku - rozporządzenie ws bezpieczeństwa i higieny.➡️ Obowiązek zapewnienia papieru i mydła - istnieje mimo koronawirusa. Widnieje, ignorowany przez dyrektorów, w rozporządzeniu ws bezpieczeństwa i higieny.➡️ Nie wolno wstawiać JEDYNEK (ani niczego, co się może sumować w jedynkę, tj. "nieprzygotowania", minusów) za brak zeszytu, podręcznika. Jeśli chodzi o prawny obowiązek ciążący na kimś w kwestii podręcznika, to spoczywa on na szkolnej bibliotece (art. 104 prawo oświatowe).➡️ KAMER nie wolno montować w toaletach ani w salach lekcyjnych!➡️ Każdy, nawet uczeń, może zapytać o wydatki szkoły i protokoły rady pedagogicznej i inne informacje.➡️ Stypendium dla uzdolnionych uczniów nie wolno uzależniać od oceny z zachowania.➡️ COVID nie jest powodem, by uczniowie mieli nakaz zakupu własnej klawiatury i myszki (autentyk, nie zmyślam) czy czegokolwiek.➡️ Koronawirus nie zwalnia z poszanowania godności ludzkiej. Szkoła ma zapewnić intymne i godne warunki do przebrania się na WF (K+M wspólnie na sali gimnastycznej - wolne żarty, ale autentyk).➡️ Sprawdzian, ocenianie z materiału przerabianego podczas zdalnego nauczania - naruszanie ustawy o systemie oświaty.➡️ Dodatkowe obowiązkowe lekcje dla klas maturalnych - nie. Liczbę lekcji z każdego przedmiotu określa rozporządzenie ws ramowych planów naucania. Zwiększenie liczby lekcji - tylko za zgodą prezydenta/wójta/burmistrza (rzadko się zdarza).Uuuuch... A to dopiero drugi dzień roku szkolnego...
Ale w szatni dopadli go edukatorzy seksualni i już mam córkę –
Fajnie byłoby pokazać to zdjęcie komuś z lat 90-tych i zapytać co jego zdaniem się tu odpierdala –

Zobacz o co potrafią zapytać rekruterzy - matura przy tym to pikuś (17 obrazków)

I muszę się zapytać... Po ch**? –

Takie tam wspomnienia

Takie tam wspomnienia – Dodam, że w między czasie odbyła się oczywiście rozprawa na której wycofałem wszystkie obciążające  zeznania. Oczywiście pod wpływem manipulacji kochającej mamusi. Historię mocno okroiłem ze szczegółów gdyż jak można dostrzec, są to dość mocno osobiste sprawy. I do wszystkich u pana Boga za piecem, takie rzeczy się dzieją. Naprawdę w realnym życiu dochodzi do takich sytuacji i daj Boże każdemu, aby kończyły się tylko tak jak moja się zakończyła. A to tylko jedna sytuacja. Cóż, wiele ludzi patrzy na świat przez pryzmat własnych doświadczeń i nie mieści im się w głowach, że ktokolwiek jest zdolny do takich zachowań. Żyjąc w poukładanej rodzinie z zapewnionymi potrzebami wydaje im się, że wszystkie rozumy pozjadali i że złe rzeczy dzieją się tylko w filmach. Coś wam powiem, takie rzeczy a nawet o wiele gorsze dzieją się dzień  w dzień w wielu domach w Polsce. I to jest przykre, że słyszysz, że masz być wdzięczny i patrzą krzywo, kiedy mówisz "jakoś nie jestem" Matka Każdy kto wciska wszystkim na około, że matkę ma się jedna i że trzeba być wdzięcznym za dar życia który od niej otrzymaliśmy, chciałbym aby przeczytał to bardzo dokładnie. Możesz oczywiście uznać, że wymyśliłem całą historię żeby osiągnąć jakiś ukryty cel. Mam to w sumie gdzieś. Myśl co chcesz. Epizod z przeszłości. Pracowałem wtedy i uczyłem się zaocznie w technikum wieczorowym. Normalnie to już w sumie w domu nie było odkąd ukończyłem 6 lat. Ale ten dzień był jednym z tych, które zostają w głowie do końca życia. Dziś mam już swoje lata a wciąż emocjonalnie wspominam wiele rzeczy mimo, że jestem ojcem, mężem i 99% otaczających mnie ludzi uważa mnie za osobę mocno poukładaną którą warto czasem zapytać o radę. Nie mają pojęcia o tym co noszę w swojej głowie. Nie opowiadam bo i po co. Chciałem się podzielić, napisać coś innego niż „koronawirus" i przy okazji uświadomić niektórym ludziom, że są mamy i są matki. Do sedna więc. Wracam z pracy, godzina około 18sta i wchodząc do mieszkania słyszę jakieś dziwne jęki i krzyki. Przechodzę przez kuchnię do pokoju i widzę jak partner mojej matki siedzi na niej okrakiem i ją okłada pięściami. Krew na ścianie a ona coś tam mamrocze. Obok przy łóżku stoi kolega ich obojga i się przygląda. Tak więc nie wiele myśląc, rzucam się na ratunek mamusi i jako nastoletni jeszcze chłopak, ściągam oprawcę z matki podczas gdy pijany kolega ich obojga, wypycha mnie do kuchni. Łapie za nóż i przykłada mi go do brzucha pytając czy ma pchnąć. Pieprzy coś że w kryminale był i że nie wiem z kim zadarłem i w tym momencie dostaje z głowy od deugiefo, czyli partnera mojej matki. Chyba w sumie pomogło mi to uciec na zewnątrz. Pobiegłem do sąsiadki która zadzwoniła na policję no i gości zawinęli. I teraz najlepsza część. Położyłem się spać na podłodze w kuchni. Zmęczony psychicznie chciałem zasnąć. W tym momencie moja pijana matka wpada do kuchni i mówi: „ja idę na policję, ja im powiem, że to ty mi to wszystko zrobiłeś" oczywiście to olałem i zasnąłem. Następnego dnia rozmawiałem z nią z dwie godziny i udało mi się ją przekonać, że to wszystko jest chore i nie może trwać dalej. Była „przekonana" do około 16 stej bo mniej więcej o tej godzinie oznajmiła mi, że puszczają z aresztu tego debila i że mam się wyprowadzić bo ona go kocha. Tak właśnie zamieszkałem na opuszczonym strychu na około pół roku, do czasu ukończenia technikum. Oczywiście poszedłem po pomoc do mops czy jak to się tam nazywa i z płaczem błagałem, żeby jakoś ktoś mi pomógł. Kazano iść mi na noclegownie. Czyli w miejsce, gdzie takich jak partner mojej matki było na pęczki. Miałem skończone 18 lat więc byłem traktowany jak dorosły. Nikt mi nie pomógł. Wstydziłem się przyznać w szkole i w pracy i udawałem że wszystko jest ok ale jeśli chodzi o system i państwo, to zostałem skazany na klęskę. Płakałem w mopsie panu zajmującemu się moją sprawą. Było tuż przed świętami Bożego Narodzenia, które spędziłem na strychu owinięty w jakieś szmaty, żeby przeżyć. K....a ja nie byłem dorosły a tak wszędzie byłem traktowany. Dziś, z perspektywy czasu jak o tym pomyśle, to dochodzę do wniosku że miałem sporo szczęścia bo bywały noce gdzie dochodziło do minus 25 stopni. Ok, ale jakoś to przeżyłem, jestem i funkcjonuje. Mam kochajacą żonę, dzieci, psa i w ogóle mam fajne życie. I z całą pewnością pod pewnym względem, mam „zryty beret" i będę miał już zawsze, pogodziłem się z tym. Ale przychodzą takie momenty, że chciałbym mieć amnezję. Wczoraj widziałem się z siostrą która pokazała mi zdjęcie mamusi, która mimo podeszłego wieku, wciąż ma nowego partnera i wiecie kto jest jej nowym dziadkiem do tańca i różańca? To ten kolega co nożem mi brzuch przyrysował w całej tej szamotaninie lata temu haha, szach mat. Poczułem jakby mi ktoś serce wyrwał, zdeptał je i opluł. Więc jeśli słyszę hasło typu, matkę ma się jedną itd itd to mi słabo. Możecie wierzyć bądź nie, kocham swoje dzieci, podoba mi się moje życie i wiem, że beze mnie inaczej by to wszystko wyglądało ale gdybym miał jakikolwiek wybór i jakąkolwiek wiedzę na temat pierwszych 30 lat mojego życia, nie urodzilbym się.
Lidl wydał oświadczenie i przeprosił za zaistniałą sytuację, jednak niesmak pozostał –  Dominika Gałaś6 kwietnia o 12:53 · Rzadko kiedy publicznie dzielę się tym, co mnie spotkało. Ale czuję, że dzisiaj muszę.Wracając do domu po dyżurze, wybrałam się do zabierzowskiego Lidla na zakupy. Stojąc w kolejce, by wejść do sklepu, przypomniałam sobie reklamy owego sklepu mówiące o pierwszeństwie pracowników służby zdrowia. Gdy nadeszła moja kolej zapytałam pracownika wpuszczającego klientów do sklepu, na jakiej podstawie pracownicy służby zdrowia mogą skorzystać z pierwszeństwa. Pan zaśmiał mi się w twarz odpowiadając, że nie wie, obrócił się i odszedł kilka kroków. Ponowiłam pytanie po kilku minutach - pracownik nadal nie znał odpowiedzi. Zrobiłam zakupy, przy kasie postanowiłam zapytać po raz kolejny - tym razem kasjerkę. „Na jakiej podstawie można skorzystać z reklamowanego przez Lidl pierwszeństwa dla służby zdrowia?”. Pani również nie znała odpowiedzi na to pytanie, ale zadała je przez słuchawkę koleżance przy kasie obok. Usłyszałam odpowiedź: na żadnej, nie wpuszczamy. A Pani, która obsługiwała mnie przy kasie powiedziała, że jedynie na podstawie odznaki (której służba zdrowia, w przeciwieństwie do np. policji, nie posiada). Po przekazaniu tej informacji kasjerce dowiedziałam się, że służby mają pierwszeństwo w Lidlu jednie podczas sprawowania służby - wtedy kiedy jesteśmy w szpitalach na oddziałach, w karetkach, radiowozach itd - czyli tak naprawdę nigdy. Bo trudno mi wyobrazić sobie sytuację, kiedy ktoś z nas wychodzi z oddziału podczas pracy, aby zrobić sobie zakupy.W związku z zaistniałą sytuacją nasuwa mi się jedno pytanie, kierowane do Lidl Polska: czy rzeczywiście chcecie podziękować pracownikom służby zdrowia (oraz innych służb), czy może to jednie wprowadzająca w błąd kampania wizerunkowa?#niekłammedyka #zostańwdomu
- O której robi Panizakupy w Biedronce? –