Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 427 takich demotywatorów

Polska rządzi! –  RUN BAHA BAR SPECIALINTERNATIONAL LEAGUE TABLE1 COCKTAIL = 1 POINT1 FREE COCKTAIL EVERY 20 POINTS PER COUNTRYPOLAND 193PHILIPPINES 90GERMANY 90HOLLAND 63ENGLAND 61SWITZERLAND 57CANADA 57DENMARK 47USA 47CHINA 47FRANCE 45ISRAEL 35AUSTRALIA 23SWEDEN 17

Monika Drobińska to pielęgniarka z 27-letnim stażem. Niedawno pacjentka zapytała ją, co się dzieje z dzieckiem, gdy rodzice zostawiają je w szpitalu pod opieką personelu? Odpowiedziała w tym emocjonalnym liście do rodziców chorych dzieci:

Monika Drobińska to pielęgniarka z 27-letnim stażem. Niedawno pacjentka zapytała ją, co się dzieje z dzieckiem, gdy rodzice zostawiają je w szpitalu pod opieką personelu? Odpowiedziała w tym emocjonalnym liście do rodziców chorych dzieci: – "Dziś o czymś dla mnie oczywistym... dla mnie, bo to moja praca, ale nie dla zwykłego Rodzica, który na bloku operacyjnym zostawia swoje dziecko...Kiedy przywozicie Państwo na blok operacyjny swoje dziecko, jesteście tak samo przerażeni jak ono. "Trzymacie fason", staracie się być silni, bywa, że połykacie łzy uśmiechając się do swojego szczęścia....Oddajecie swój najcenniejszy skarb w obce ręce, nie będziecie go widzieć, przez długi czas nie będziecie mieć wiadomości o tym, co się z nim dzieje. Możecie tylko stać pod drzwiami bloku i czekać.Oddajecie swoje dziecko pielęgniarce anestezjologicznej...Dziś więc, jak nietrudno się domyślić, będzie o moich dziecięcych koleżankach.Są ubrane na kolorowo, mają bluzy w postacie z bajek, w kwiatki, kolorowe czapki, niebieskie rękawiczki. Zabierają Wasze dziecko na sale operacyjną, czasem na na łóżku, czasem w małym łóżeczku, najczęściej na rękach...Całujecie, machacie ręką i... możecie tylko zaufać, że kobieta (na moim bloku są to kobiety), której zawierzyliście kawałeczek swojego życia, będzie się nim dobrze opiekować...I tak jest...Za drzwiami sal operacyjnych dziecko jest specjalnym pacjentem. Bo to dziecko. Największe dobro i bezbronność w jednym....A My w większości jesteśmy mamami....Po zabiegu dziecko przyjeżdża na salę budzeń, pooperacyjną, gdzie zostaje przekazane pracującemu tam zespołowi...Tam maluch odsypia znieczulenie, tam pilnujemy jego parametrów i tam dbamy, żeby go nie bolało...Bo dziecka nie ma prawa nic boleć.Choć czasem jeszcze nie mówi, parametry i znajomość farmakologii pozwala nam na leczenie bólu pooperacyjnego...Dziś była mała dziewczynka. Obudziła się i nie płakała. Pełna sala budzeń, my trzy biegające między pacjentami i malutka dziewczyneczka, cichutko leżąca w łóżeczku...Kręcąca się wokół, raz głowa, raz nóżki, machała sobie rączkami i rozglądała się wokół...Zero łez...Gdyby płakała, pomimo pełnej pacjentów sali, nosiłabym ją na rękach; zawsze tak robię, bywa, że śpiewam i takie tam inne rzeczy...Kiedy koleżanka z oddziału przyszła odebrać drobinkę, wzięłam ją na ręce, ta chwyciła mnie za bluzę, przylgnęła, po chwili odwróciła się patrząc ciekawie na świat...Uśmiechała się zalotnie...I tak szłyśmy długim korytarzem mojego bloku, ja do niej mówiłam, ona się uśmiechała...Nie czekała na nią żadna mama. Była... niczyja. Z jednego z państwowych domów, zajmujących się takimi dziećmi... Radośnie przeszłą z rąk do rąk , puściła mi buziaka i... pojechała z nową ciocią... na obiecaną galaretkę.Po powrocie jedna z pacjentek zapytała mnie, czy ja każde dziecko tak traktuję... Dla mnie szokujące pytanie...Jak mam inaczej traktować?Każde dziecko jest czyimś dzieckiem, jest malutkim człowieczkiem czującym ból i przerażenie...Jeżeli tylko mogę, głaszczę, zagaduję, opowiadam głupoty, śpiewam, choć w moim wykonaniu dla pozostałych pacjentów to musi być traumatyczne przeżycie...Jeżeli myślicie Państwo ,że za drzwiami bloków operacyjnych, o Wasze dzieci przestajemy dbać, jesteście w błędzie. W miejscu, w którym ja pracuję, gdzie "budzę" dzieci, są na specjalnych prawach. Bo to dzieci. I nikt jeszcze z dorosłych pacjentów się nie poskarżył .Dziecko po zabiegu ma się bezpiecznie obudzić, ma nie czuć bólu i jak najszybciej ma jechać do rodziców....Dla Państwa to godzina, która wydaje się dobą, chwile trwające wieczność...Te chwile są potrzebne dla bezpieczeństwa Waszych dzieci...I choć wiem jakie to trudne, po prostu proszę Nam zaufać.Szczególne wyrazy uznania , dla moich koleżanek, które dzieci znieczulają...Nie tylko za kolorowe bluzy..."
Źródło: www.edziecko.pl
Najlepsze zostało podane małym drukiem - domyślna zgoda na przetwarzanie danych osobowych.Ciekawe ilu rodziców podpisało to bez czytania i czy brak zgody na przetwarzanie danych uniemożliwi dziecku udział w tych zajęciach... –  ANKIETA 1. Czy uważasz, ze warto szkolić dzieci z zasad pierwszej pomocy? Tak Nie Nie wiem 2 Czy zgadzasz się aby Twoje dziecko uczestniczyło w warsztatach z pierwszej pomocy organizowanych w przedszkolu? Tak Nie 3. Czy chciałbyś zabezpieczyć swojemu dziecku bezpieczny finansowy start w przyszłość? Tak Nie Nie wiem ❑ ❑ Zgoda na poniższe oświadczenie, umożliwia udział dziecka w warsztatach Pierwsza pomoc. Imię i Nazwisko rodzica/opiekuna Wiek dziecka Telefon Adres e-mail
Moje życie zmieniło się w ostatnich miesiącach o 360 stopni, nie mam dziewczyny, mieszkam w małym mieszkaniu, nie pracuję... –
Cały wszechświat zapewne mieści się w małym słoiczku, który leży sobie na półce w pokoju dziecięcym jakiegoś obcego, jako projekt szkolny, za który dostał trójkę na szynach –
 –  Jestem psychiatrą. Jak to wiadomo czy nie wiadomo, muszę często zmieniać miejsce pracy. Raz pada na jakąś klinikę, innym razem na szpital ściśle związany z moją profesją. Kocham moją pracę, chociaż jest trudna i wywołuje wiele emocji. Najgorsza jest współpraca z "niewinnymi" zbrodniarzami. Jako że jestem kobietą, wolę pracować z ludźmi chorymi na schizofrenię.Tacy mili "dziwacy".Sześć lat temu trafił mi się nocny dyżur w jednym ze szpitali na oddziale schizofreników. Pomyślałam "spoko, przeżyję". I rzeczywiście nie było ciężko. Wszyscy poszli "grzecznie" spać, a ja mogłam zrobić swoją robotę papierkową. Koło 3 czy 4 w nocy (nie pamiętam dokładnie) zaniepokoił mnie cichy płacz. Oczywiście poszłam sprawdzić co i jak i dlaczego. Był to młody mężczyzna. Bez namysłu sięgnęłam po klucz i weszłam do jego sali. Był przerażony, a zarazem zdziwiony, że do sali jak gdyby nic, bez żadnego zabezpieczenia, wchodzi młoda kobieta z szeroko otwartymi oczami. W skrócie: spytałam faceta, dlaczego, cholera jasna, płacze o takiej godzinie. Nie takiej odpowiedzi się spodziewałam. Brzmiała ona mniej więcej tak: "Płaczę codziennie. Wie pani dlaczego? Cóż, siła wspomnień. Jak byłem małym gówniarzem, mój starszy brat wykorzystał mnie seksualnie i puścił w obieg plotę, że jestem gejem. Wszyscy w to uwierzyli, nauczyciele patrzyli na mnie z pogardą, rodzice mnie unikali, a koledzy? Straciłem ich. Nie miałem nikogo, więc postanowiłem coś zrobić ze swoją samotnością. Wymyśliłem sobie przyjaciela, który mnie słuchał i przede wszystkim nie widział we mnie parszywego geja. Któregoś dnia mój brat przyłapał mnie na tym, że sam ze sobą rozmawiam i poleciał do rodziców. I się stało. Trafiłem tutaj już chyba na zawsze. I szlag trafił moje studia i plany na przyszłość".Spędziłam z nim całą noc, rozmawiając. Brakowało mu kontaktu z ludźmi. Ale to ludzie go odrzucili, a nie on ich. Po tej nocy stwierdziłam, że muszę sprawdzić jego kartotekę. Stwierdzili u niego schizofrenię rezydulną. Gdyby ją naprawdę miał, to normalna rozmowa nie byłaby możliwa.Zarządziłam przeprowadzenie badań, które potwierdziły moje przypuszczenia. Zdrowy człowiek w złym miejscu. Po 10 latach niesprawiedliwej odsiadki wyszedł na wolność. I co? Nie oskarżył lekarzy, nie pozwał szpitala, nie chciał odszkodowania. I o dziwo nie zerwał kontaktu ze mną. Zaprzyjaźniliśmy się i po roku pojechałam z nim do jego "kochanej" rodzinki. Chciał ich tylko zobaczyć i powiedzieć parę słów. Stałam przed domem, kiedy uśmiechnięty wyszedł, a za nim wybiegła zabeczana matka i krzyczy "synku, ale ja nie chciałam, popełniłam błąd, ale każdemu się zdarza".Tak, błędy rzecz ludzka, ale taki? Boże chroń od takich matek.A teraz finał. Mój przyjaciel zdał prawko, skończył medycynę i jest wreszcie szczęśliwym człowiekiem.I cóż, zakochałam się w nim, z wzajemnością.Żartuję, bez. :/
Źródło: anonimowe.pl
Pewien mężczyzna stracił matkę, gdy miał 2 lata. Ojca od początku przy nim nie było. Kiedy po latach zapragnął odnowić z synem kontakt, ten wysłał mu ten wzruszający list: – "Drogi JackuMam 24 lata. Nie jestem już małym chłopcem, który płakał, gdy odszedłeś. Jestem mężczyzną. Mam córkę i syna. Nigdy nie spędziłem z dala od nich więcej niż dwa dni. Jestem ojcem i to cholernie dobrym. Nie potrzebuję cię już.Kiedyś potrzebowałem. Kiedy umarła moja mama. Wtedy przydałby mi się tata, jednak nie było przy mnie nikogo. Nikt o mnie nie dbał. Spędziłem 3 dni w mieszkaniu, jedząc tosty i czekając, aż mama się obudzi.Potem zaczęli szukać ciebie, ponieważ byłeś moim biologicznym ojcem. Miałeś 23 lata, ale nie byłeś aż tak młody i niedojrzały. Gdybyś wtedy wrócił po mnie, byłbyś moim tatą. Kochałbym cię do końca życia.Ale ty tego nie zrobiłeś. Trafiłem do ludzi, którzy mnie nie kochali, ale dostawali za mnie pieniądze. Traktowali mniej bardzo źle. Na ramieniu ciągle mam ślady po przypaleniach i boję się przebywać w małych i ciemnych pomieszczeniach. Przez to, że zamykali mnie w szafie. W długie popołudnia nie mogłem liczyć na nikogo.Zacząłem się modlić, tak jak uczyła mnie mama, gdy byłem mały. Modliłem się o kogoś, kto mnie uratuje. Ukrywałem się pod łóżkiem i modliłem, aby mój przybrany tata nie przyszedł. Żeby zostawił mnie w spokoju, choć na jedną noc. Przestałem wtedy wierzyć w większość rzeczy.O 4 do 16 roku życia byłem w siedmiu różnych domach zastępczych. I nawet ci przyzwoici ludzie, nigdy nie byli dla mnie rodziną. Nie miałem prawdziwych urodzin ani Gwiazdki. Nie mogłem otwierać lodówki bez pozwolenia i jeść, kiedy byłem głodny.Kiedy miałem 16 lat ja i mój przybrany ojciec pobiliśmy się o kanapkę z szynką. „Chłopcze, co ty robisz z naszymi rzeczami?” – zapytał. I tak odszedłem z plecakiem i 40 dolarami. Miałem 16 lat. Nikt nie zadzwonił. Nikt nie interesował się, co się ze mną dzieje.Ale mi się udało. Teraz jestem mężczyzną i nie potrzebuję cię. Nie chcę, abyś poczuł się źle. Chcę, abyś wiedział, dlaczego nie możesz być moim ojcem. Mam 24 lata i nigdy nie byłem czyimkolwiek synem. Nie wiem, jak to jest.Jackson"
 –

Jak dobrze, gdy dziecko ma w pobliżu kogoś, kto tak dobrze rozumie jego potrzeby i potrafi ukoić tę wielką tęsknotę w małym sercu…

Jak dobrze, gdy dziecko ma w pobliżu kogoś, kto tak dobrze rozumie jego potrzeby i potrafi ukoić tę wielką tęsknotę w małym sercu… –  Chłopiec robi samoloty, które puszcza zaogrodzenie mając nadzieję, że dolecą dotaty, który jest wojskowym.Wszystkie lądują na podwórku sąsiada.Początkowo złości się, że maleczaśmieca mu trawnik.Jednak kiedy odkrywa, że każdy samolot towiadomość, którą chłopiec napisał do ojca,jest poruszony. Dowiaduje się z nich, żemalec bardzo tęskni za tatą.Robi więc coś ujmującego, co pozwalazmniejszyć dystans między ojcem i synem.Wysyła wszystkie samoloty do ojca chłopca.Stęskniony tata cieszy się z powoduprzesyłki i odpowiada synowi również wpostaci papierowych samolotów, które odsyław paczce do pomocnego sąsiada. Chłopiecnie ma pojęcia, Ze to jego sąsiad przerzucasamoloty przez płot.Uśmiech rozjaśnia twarz dziecka, które czujejakby tata był bliżej i mogli wspólniepuszczać te papierowe samoloty...

Dosyć już przesłodzonych opowieści blogowych i facebookowych mamusiek! (16 obrazków)

Niezłą niespodziankę zgotowali małym pacjentom pracownicy, myjący okna w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka. Przebrali się za superbohaterów. Dzieci były uradowane –
Źródło: fb /GornoslaskieCentrumZdrowiaDziecka/
Ludzie mieli dość krzyku 2-letniego dziecka w restauracji. Ojciec postanowił z nim wyjść, ale potem zamieścił na Facebooku taki wpis, który daje do myślenia: – „Tkwię w samochodzie z moim małym dzieckiem. Poszliśmy na rodzinną kolację, a ona zaczęła wrzeszczeć, bo mama nie pozwoliła jej rzucać kurczakiem. Krzyczała i krzyczała, wyła i kopała, a ponieważ jako jedyny skończyłem jeść, miałem wątpliwą przyjemność wyprowadzenia jej z restauracji.Niosłem ją obok baru, a wszyscy na mnie patrzyli, większość nie miała dzieci. Nikt z dzieckiem nie spojrzałby na mnie z zaciśniętymi ustami i wyrazem twarzy mówiącym: ‘jeśli nie umiesz kontrolować swojego dziecka, nie wychodź z nim.’No… nie. Nie mogę jej kontrolować.Nie przez cały czas.Jeszcze nie.Ma dwa latka i nauczenie jej, jak ma się zachowywać w miejscach publicznych zajmie lata. A nauczę ją tego tylko zabierając ją na zewnątrz i pokazując, co można, a czego nie. Mówiąc ‘nie’ milion razy, pozwalając na ataki szału i znów mówiąc ‘nie’.Lekcje te wymagają cierpliwości, ciężkiej pracy i doświadczenia, i przepraszam wszystkich przy barze, którzy byli zirytowani wybuchem mojego dziecka, ale jesteście częścią lekcji. Twoi rodzice zrobili to samo z Wami i dlatego teraz wiecie, kiedy dziecko robi coś irytującego. Tak nauczyliście się obserwować sytuację i mówić, ‘Ten rodzic musi kontrolować swoje dzieci.’Tak nauczyliście się być szanowaną osobą.Rozumiem, dzieci są irytujące, gdy zachowują się głośno w restauracji. Wiem. Żyję tym. Ale zanim się zezłościsz i mnie ocenisz zrozum, że to, co widzisz to nie złe wychowanie, tylko rodzice próbujący zapanować nad sytuacją.Jesteś świadkiem tego, co się robi, aby zmienić dziecko w osobę.”
Kiedy James Hurst otrzymał zgłoszenie o błąkającym się samotnie małym chłopcu w miejscowości Savannah w USA od razu wyruszył na pomoc – Kiedy tam przyjechał okazało się, że nie ma przy dziecku żadnych dorosłych, więc wezwał karetkę i razem z malcem udał się do szpitala, żeby sprawdzić czy nic mu nie jest.Kiedy chłopca zaczęli badać lekarze, malec zaczął krzyczeć i płakać więc policjant niewiele  się zastanawiając wziął chłopca na ręce i go przytulił. Maluszek wkrótce zasnął a zdjęcie z tego momentu zostało opublikowane przez oddział policji Hursta.Oficer policji jest ojcem dwójki dzieci i jak mówi to, co zrobił, było dla niego naturalne
Źródło: www.sunnyskyz.com

Szkoda, że nad każdym niechcianym dzieckiem nie czuwa taki Anioł Stróż...

Szkoda, że nad każdym niechcianymdzieckiem nie czuwa taki Anioł Stróż... –  - Hej proszę nie rozłączaj się!- Nie mam czasu na twoje gadanie, czego chcesz?- Jestem w ciąży 3 miesiąc...- Po co mi to mówisz? Niepotrzebne mi problemy usuń!- Lekarz powiedział, że za późno...Co mam robić?- Zapomnieć mój numer!- Jak to zapomnieć Halo Halo??...ABONENT CZASOWO NIEDOSTĘPNY3 miesiące później...- Cześć mały !!- Cześć kim jesteś?- Jestem twoim aniołem stróżem - A przed kim będziesz mnie strzec? Przecież jestem tu bezpieczny i chce tu zostać. - Smieszny jesteś. A jak chcesz tu żyć?- Dobrze. Tylko mama płacze codziennie... - Nie martw się dorośli mają czasem takie problemy...- Widziałeś moją mamę? Jaka ona jest???- Pewnie, przecież zawsze jestem blisko ciebie. Jest piękna i bardzo młoda.Kolejne 3 miesiące później...- Głupie buty! Wyglądam jak wieloryb! Butów nie mogę zawiązać. Żeby to szlag trafił!- Aniele, jesteś tam ?- Jestem - Mama dzisiaj płacze od rana złości się i kłóci się sama ze sobą- Nie przejmuj się jesteś gotów zobaczyć jak jest na świecie?- Chyba tak ale bardzo się boje mama na pewno się zdenerwuje- Coś ty na pewno się ucieszy. Jak można nie kochać takiego malucha jak ty?- Aniele jak tam jest, poza brzuchem ?- Teraz mamy zimę. Świat jest biały a z nieba lecą białe płatki. Zresztą zobaczysz. - Aniele jestem gotów!- No to w drogę mały, czekam na ciebie - Aniele boje się Maluch przyszedł na świat szybko bez pomocy i bez świadkówDobę później na obrzeżach miasta, w pobliżu osiedla: - Nie gniewaj się na mnie synku czasy teraz takie... Sama sobie nie poradzę. Kto mnie z tobą zechce? Ja mam całe życie jeszcze a tobie to wszystko jedno, po prostu zaśniesz i już...- Aniele, a dokąd mama poszła?- Nie wiem, nie martw się zaraz wróci - Aniele a czemu masz taki dziwny głos? Płaczesz? Aniele? Proszę powiedz mamie że mi tu bardzo zimno - Nie mały, nie płacze wydawało ci się zaraz przyprowadzę twoją mamę .Tylko nie zasypiaj płacz, płacz!- Nie mogę płakać bo mama kazała spać Aniele...W tym samym czasie w domu na małym osiedlu...- Nie rozumiem dokąd ty się wybierasz w taki mróz po tym szpitalu?Tysiące par nie może mieć dzieci!- Proszę, Cię ubierz się i choć ze mną - Dokąd ?- Nie wiem dokąd po prostu czuję, że muszę dokądś pójść. Zaufaj mi proszę...-Dobrze, ale po raz ostatni ciebie słuchamZ domu wyszła kobieta która szła szybko. Za nią podążał mężczyzna - Kochanie mam takie wrażanie, że wiesz dokąd idziesz - Nie uwierzysz ale coś prowadzi mnie jak po sznurku. Czuję jakby coś ciągnęło mnie za rękę...- Przerażasz mnie! Obiecaj, że zadzwonimy do twojego lekarza!- CICHO? SŁYSZYSZ KTOŚ PŁACZE!- Jakby dziecko...- Mały płacz głośniej, mama się zgubiła, ale zaraz cię znajdzie- Aniele gdzie byłeś? Wołałem cię! Bardzo mi zimno...- Byłem po twoja mamę. Już jest całkiem blisko...- To rzeczywiście dziecko! Całkiem zmarznięte! Szybko, szybko!- Biegnij z nim szybko do domu, dziecko spadło nam jak z nieba! - Aniele? Moja mama ma inny głos...- Przyzwyczaisz się mały. To głos twojej prawdziwej mamy...

Młoda matka zostawia druzgoczącą wiadomość pijanemu kierowcy, który zabił jej rodzinę

Młoda matka zostawia druzgoczącą wiadomość pijanemu kierowcy,który zabił jej rodzinę – Młoda kobieta próbuje uporać się z niewyobrażalną tragedią. W jednej sekundzie straciła to, co dla niej najważniejsze… Jej mąż i ich dziecko zostali zabici przez pijanego kierowcę. Dokładnie w 1 rocznicę tego wypadku napisała list do kierowcy, który spowodował wypadek. „To był dzień, jak każdy inny. Corey obudził się i poszedł do pracy. Ja zostałam z małym Parkerem w domu i bawiliśmy się cały ranek i popołudnie, a po pracy mąż do nas dołączył. Zaczął wygłupiać się z naszym słodkim synkiem, a ja w tym czasie poszłam szykować się do wyjazdu. Wybieraliśmy się do SPA. Należał nam się odpoczynek i marzyliśmy o tym, żeby nasza mała rodzinka wreszcie wspólnie spędziła urlop.Nie mieliśmy pojęcia, że za kilka minut wszystko się zmieni… Że już nie będzie dla nas wspólnej przyszłości. Że wszystkie nasze plany i marzenia, nie będą miały szans na realizację. Nie postawimy wspólnie domu, nie zabierzemy Parkera do fryzjera na pierwsze strzyżenie włosów. Nie przegotujemy go na pierwszy dzień szkoły. Nasza rodzina nigdy się nie powiększy. Że nie będzie już nas.Wsiedliśmy do auta. Mój ukochany mąż prowadził, a synek siedział tyłem do kierunku jazdy i oglądał „Klub przyjaciół Myszki Miki”. Nagle uderzyło nas inne auto. Prowadzone z ogromną prędkością przez pijanego kierowcę… Ten moment na zawsze pozostanie koszmarem w mojej głowie. Ta jedna, egoistyczna osoba, która uznała, że może wsiąść pijana za kierownicę i odebrać życie mojego słodkiego, niewinnego, 15-miesięcznego synka. Mój mąż odszedł 24 godziny później.(…)Jedna, samolubna decyzja spowodowała, że zostałam 21-letnią wdową i mamą aniołka, którego nie może przytulić. Personel medyczny był tak poruszony naszą tragedią, że sam potrzebował wsparcia. Tyle koszmarów, tyle strachu… Musiałam oglądać zwłoki własnego dziecka… Te wszystkie raporty… Mnóstwo rzeczy, których nie powinna przeżywać, ani nawet wyobrażać sobie żadna kobieta.Zniszczyłaś wszelkie marzenia, jakie mieliśmy i spowodowałaś ból, o którego istnieniu nie miałam nawet pojęcia.Tego dnia zabiłaś również mnie, jako matkę i żonę. Musiałam zebrać wszystkie siły, aby jakoś funkcjonować. Straciłam jednak sens życia. Wiele zawdzięczam moim bliskim, a także wsparciu wdów, które również straciły ukochanych.Wszystko mogłoby się potoczyć inaczej, gdyby ktoś zareagował na widok pijanej kobiety wsiadającej do auta. Ktoś mógłby uratować nam życia.Błagam was, nie pozwalajcie, aby w waszym otoczeniu ktoś wsiadał za kółko po spożyciu alkoholu. Bierzcie odpowiedzialność i za siebie i za innych!”Pijana kobieta nigdy nie odczytała tego listu, ponieważ również zginęła w tym wypadku. Dziewczyna miała nadzieję, że dzięki jej apelowi ludzie zaczną bardziej zawracać uwagę na problem pijanych kierowców w swoim otoczeniu i zapobiegną kolejnym tragediom
Nowy Jork, 1925 rok. Policjant wstrzymuje ruch na drodze, by przepuścić kotkę z małym kotem –
Kto się uczył jeździć Małym Fiatem? –  s klik pewex.pl
Źródło: pewex.pl
Gdy młodszy braciszek już nie jest tym małym –
Kobieta postanowiła przebrać się za tatę! – "Odkąd zostałam samotną matką, ponad 3 lata temu, przyrzekłam sobie ze zrobię wszystko, aby dać dzieciom normalne życie, takie jakie mają ich rówieśnicy, nawet jeśli miałabym wyjść poza swoją strefę komfortu.Kiedy mój syn przyszedł z kawałkiem papieru z zaproszeniem na imprezę z udziałem ojców, zrobiło mi się smutno. W końcu powiedziałam mu, ze jeśli chce, może zaprosić swojego dziadka. Popatrzył na mnie, uśmiechnął się i odpowiedział - chcę abyś ty ze mną poszła, jesteś moją mamą i tatą.Nie wiele myśląc, włożyłam ubrania mojego ojca, narysowałam sobie zarost na twarzy, i poszłam z moim kochanym synem na śniadanie dla ojców. Byłam trochę zawstydzona, ale nie mogłam postąpić inaczej. Kiedy synek zaczął przedstawiać mnie swoim małym przyjaciołom, słowami - to jest moja mama, jest także moim tatą, więc przeszedłem z nią - poczułam się dużo lepiej.Staram się najlepiej jak mogę, aby czuły się kochane i niczego im nie brakowało, czasem się zastanawiam czy daję radę. Kiedy odchodziłam syn rzucił mi się na szyję i wyszeptał do ucha - mamo, dziękuję że jesteś przy mnie i tyle dla mnie robisz, kocham cię - pocałował mnie w szyję i pobiegł. Mam nadzieję, że zapamięta ten dzień, bo ja na pewno nie zapomnę jego słodkich słów…"
Chciał pomóc zbłąkanemu psu, ale ratunek nie był konieczny – Kiedy Tyler Wilson spotkał błąkającego się labradora, niedaleko swojego domu w Kentucky, pomyślał że zwierzak się zgubił. Widziałem tego psa w okolicy, kilka tygodni temu, więc kiedy podszedł do mnie na stacji benzynowej, pomyślałem że psiak się zabłąkał, nigdzie nie było widać właścicieli, postanowiłem więc zrobić coś pożytecznego. Gdy usiadł, pies podszedł do niego i przycupnął tuż obok, wyraźnie nie stroniąc od kontaktu z nieznajomym człowiekiem. Wtedy zauważył że Labrador ma coś wygrawerowane na tabliczce przyczepionej do obroży "Nazywam się Dew. Nie zgubiłem się. Uwielbiam się włóczyć. Powiedz mi, żebym poszedł do domu”. Kiedy to przeczytałem, spojrzeliśmy na siebie i wtedy zorientowałem się, ze wszystko jest ok. Dał się pogłaskać i przytulić, po czym pobiegł przed siebie. Okazało się, że Dew jest małym lokalnym celebrytą, który wałęsa się po całym regionie i wita obcych ludzi. Od czasu do czasu, gdy już porządnie zgłodnieje, wraca do swoich opiekunów, którzy mieszkają na pobliskiej farmie
 
Color format