Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 106 takich demotywatorów

Nieudane wyjście z progu –
4 ważne lekcje, które nasz pies nam daje każdego dnia: – Psy uczą przebaczaćZapomnisz go nakarmić, poliże cię z radością. Nie masz sił na długi spacer, to nic. Cały dzień jesteś zajęty i dopiero wieczorem masz kilka chwil, żeby się z nim pobawić, nie ma problemu. To całkowita akceptacja i przebaczenie za wszystko, tym właśnie obdarza cię pies każdego dnia. Wyobraź sobie, że żyjesz z osobą, która całkowicie cię kocha, która zawsze jest dla ciebie i nigdy cię nie zdradzi. To rodzaj akceptacji, który ciężko znaleźć w życiu.Pies uczy miłościI to najpiękniejszej miłości, bez warunków, bez pytań, bez zwracania uwagi na niedoskonałości. Uczą jak kochać pełnym sercem, nie myśląc o konsekwencjach o zyskach i stratach. Mają nadzieję, że wszystko, co robisz jest dla nich. Skrzyczysz je za kradzież jedzenia, za chwilę będą przy tobie. To silna miłość, nie zauroczenie, nie uczucie, które masz na chwilę. Świat potrzebuje takiej miłości, bo nikt nie jest doskonały, warto się jej nauczyć od pupila. Pies sprawia, że jesteś mniej cynicznyPsy nie pozwalają właścicielom gorzknieć i zamykać się na świat. Nieważne kto cię wkurzy czy zirytuje, kto zepsuje ci dzień, wiesz, że w domu czeka na ciebie puchate szczęście, które od progu będzie pokazywało ci, jak bardzo cię kocha. Nie da się wobec takiej miłości być cynicznym draniem. Optymizm i ufność w to, że będzie dobrze, są zaraźliwe.Sprawia, że stajesz się silniejszyPies sprawia, że ci się chce, że stajesz się lepszym i silniejszym człowiekiem, nawet dla swojego pupila. Sprawia, że na wiele spraw możemy spojrzeć z dystansem, oderwać się i kłopotów. Psy chronią nas przed chorobami serca, wyciągają na spacer nawet w dni, kiedy nie wyszli na zewnątrz. Psy uczą nas wielu emocji i dbają o nasze samopoczucie, zatem warto przemyśleć sprawę i może dać dobry dom jakiemuś maluchowi.
 –  Tego dnia byłam w pracy. Podczas przerwy obiadowej zjadłam trzy talerze łasoli. która - niebędę ukrywać - wprost uwiebiam. Jak się okazało, nie był to mój najlepszy pomysł, ale o tym zachwilę.Kiedy wróciłam do domu mój chłopak przywitał mnie na progu i po założeniu opaskiprzeprowadził przez próg mieszkania. Zaprowadził mnie do stołu i powiedział, że ma dla mnieniespodziankę. Gdy usiedliśmy zadzwonił telefon. Mój luby poprosił bym nie ściagała opaski ina niego poczekała. Wyszedł z pokoju i rozmawiał przez telefon w sąsiednim pomieszczeniu.Traf chciał, że właśnie wtedy odezwała się nieszczęsna fasola zjedzona na obiad. W brzuchuzaczęła się prawdziwa rewolucja. Poczułam ciężki do zniesienia ból i trudne do opanowaniaparcie. Cóż. nie będę ukrywać - po chwili nie wytrzymałam. Podniosłam prawy pośladek Ipuściłam bąka. Nie byt co prawda specjalnie głośny, ale smród byt nie do wytrzymania nawetdla mnie. Na szczęście mój chłopak nadal rozmawiał przez telefon w pokoju obok. więcpodniosłam serwetkę z moich kolan i machając nią starałam się jak najszybciej rozgonićprzeraźliwy smród.Jak się okazało po kilku sekundach - zjedzona na obiad fasola nie zamierzała odpuścić,zaczęłam puszczać bąki z prędkością karabinu maszynowego. Smród byt nieziemski! Iuwierzcie mi - wiem co mówię!Sytuacje uratował rozmówca, który nadal trzymał mojego chłopaka na telefonie - gdyby nie onto chyba spaliłabym się ze wstydu! Gdy z sąsiedniego pokoju usłyszałam Jo do zobaczenia",wiedziałam, że rozmowa się skończyła. Na szczęście mniej więcej w tym samym momencie mójżołądek się uspokoił, a ja sama odczułam ulgę. Ostatnimi wymachami serwetki rozgoniłamresztki zgniłego smrodu i z ulga odetchnęłam.Mój mężczyzna wrócił do pokoju i przeprosił, że musiałam tak długo czekać. Oczywiście zapytał,czy podglądałam, a ja zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że nie:)Zadowolony chłopak ściągnął mi opaskę z oczu... a ja zobaczyłam 12 siedzących przede mnągości, którzy zgodnie i chóralnie krzyknęli „STO lat .

Wyznanie lekarza rezydenta pierwszego roku

 –  Już kurwa dłużej nie mogę.Jestem lekarzem na 1 roku rezydentury z kardiologii. Pracuję w klinice kardiologii w jednym z większych miast w Polsce.Dzisiejszy dzień to było jakieś piekło ...Pracę rozpoczynam o 7:30 ( 7:45 jest odprawa ) ale praktycznie to już od 7:00 zaczynam badań pacjentów bo inaczej bym się nie wyrobił.Jako rezydent mam zazwyczaj najwięcej pacjentów pod opieką ( średnio 8 - z czego 2-3 zazwyczaj leży na intensywnym nadzorze kardiologicznym).No więc dzień rozpoczynam od krótkiego podstawowego badania ( ciśnienie, tętno, osłuchiwanie itd ) by sprawdzić czy coś przez noc się zmieniło.4 pacjentów jeszcze spało więc na razie ich nie budziłem ( poza tym nie spodziewałem się jakiś spektakularnych zmian w stanie zdrowia)2 było do wypisu, pozostałych 2 bez zmian.Siadam szybko przed komputer, sprawdzam wyniki z labu, spisuję ważniejsze zmiany na odprawę, zdążyłem wpisać dwie obserwacje do systemu.Szukam historię choroby pacjenta ( mamy w takich teczkach ) - nie ma. Powinna być w szufladzie ( mamy oddzielną szafkę gdzie pod koniec dnia odkładamy te teczki tak aby lekarz dyżurny na noc miał w jednym miejscu), lecę jeszcze szybko sprawdzić do dyżurki pielęgniarek pytam się grzecznie " czy nie widziały może panie historii choroby pana X -... zjebka - " TRZEBA BYŁO PILNOWAĆ! TUTAJ NIE MA" ....(・へ・)No cóż.... nie mam czasu dalej szukać więc idę na odprawę.Na odprawieszef: "tu jest grafik na kolejną połowę miesiąca ( u nas tak pojebanie grafiki są od połowy miesiąca do połowy) o i dzisiaj na dyżur na izbę schodzi anon " ja: wtf?!?( jestem na 1 roku w trybie modułowym, dyżury to mogę co najwyżej robić na oddziale macierzystym )ja: nikt mi nawet nie powiedział, że mam mieć dzisiaj dyżur, a poza tym to według programu specjalizacji nie mogę robić dyżurów na izbieszef: ale mnie nie obchodzi pana filozofowanie, jest pan na dzisiaj wpisany to pan idzie, nie chcemy chyba sobie wzajemnie utrudniać pracy, poza tym ja jestem pana przełożonym i każe panu iść - chyba, że nie chce pan zaliczyć specjalizacji a teraz idźmy do kolejnej częścija: ( oczywiście wjebali mi dyżur na święta super że spytaliście bulwy)....(przychodzi kolej na omawianie moich pacjentów)ja: A do wypisu, B jutro do wypisu, C czeka na konsultacje diabetologiczną drugi dzieńszef: tego C to pan dzisiaj wypisze co tak długo się kisi na oddziale...ja : <wtf face> Pacjentka przyjęta z podejrzeniem cukrzycy, przywieziona przez pogotowie z glikemią 500, dopiero wczoraj udało się ją unormować, nie może wyjść bez dalszych zaleceń a diabetolog ( notabene dobry kolega szefa ) nie przychodzi na wezwaną konsultację.szef: pan za dużo dyskutuje, wpisze pan mu leczenie i puści do domu dzisiaj bo już pacjent generuje koszty oddziału.ja :..... ( oczywiście nie puszczę pacjenta za co jutro zbiorę opierdol )...(teraz omówienie i rozdzielenie konsultacji wezwanych przez inne oddziały - oczywiście wszystkie dla mnie chociaż oprócz mnie dzisiaj jest jeszcze 4 kardiologów ... )( wychodzimy na obchód a z dyżurki wychodzi pielęgniarka - " O widzi Pan panie doktorze?!! ZNOWU ANON HISTORIĘ ZOSTAWIŁ " )jebnejejzaraz.jpgObchód z odprawą trwa do 10, potem do 12:30 badam resztę pacjentów i siadam przed komputer - pisze obserwacje, przedłużam zlecenia, zlecam badania laboratoryjne i obrazowe , wypisuje epikryzy.Pod gabinetem słyszę " NO TAK! Bo nim nikt się nie zajmuje tylko siedzą w dyżurce ciągle i ciasto wpieprzają" Myślę "zaraz inba będzie"Oczywiście się nie pomyliłem - wpadają mi do dyżurki dwie kobiety ( nie zamykamy drzwi bo ciagle ktoś z nas wchodzi i wychodzi, poza tym łatwiej nas znaleźć w razie W )matka z córką jednego z pacjentów.I od progu rozdarły na mnie japę " PANEM X SIĘ NIKT NIE OPIEKUJE, CO WY SOBIE MYŚLICIE?! JA NA WAS PŁACĘ A WY ŻADNYCH BADAŃ MU NIE ROBICIE "Tłumaczę spokojnie, że badania krwi poszły, echo serca jest umówione i na razie trzeba czekać-" OD RANA NIKT U NIEGO NIE BYŁ, NAWET JEDZENIA NIE DOSTAJE I GŁODNY, TO JEST SKANDAL ! " ....( kurwa facet ma wyjebany bęben piwny i przez to ledwo siada, byłem rano go zbadać więc wtf?, na szafce leżały jakieś ciastka jeszcze przed śniadaniem wpieprzył pół paczki )pokrzyczały i poszły....13 idę robić konsultacje - tak, tak mireczki. Zlecone konsultacje SPECJALISTYCZNE robią bardzo często nie specjaliści tylko rezydenci ( a jak zaczynałem pracę to nawet stażystkę wysłali ... )Po drodze zjadam kanapkę z domu - na obiad nie ma czasu Godzina 15 wracam na oddział - wg. umowy powinienem wracać do domu - no ale ciul - idę na dyżur na SOR (za który nikt mi nie zapłaci ✌)2 reanimacje, 4 pacjentów po wypadku, 7-8 z bólem brzucha od tygodnia ( z czego 4 różowe paski z miesiączką ), 2 osoby " bo chce receptę", 2 meneli co przedobrzyli z denaturatem, 1 udar, 1 "boli mnie płuco od 2 dni ale w suymie dzisiaj przechodziłem obok szpitala to wszedłem do was" od 2 pacjentów usłyszałem " bo ja na ciebie kurwa płace konowale to masz mi receptę wypisać kurwa "Całe szczęście, że u nas o 22 wchodzi nocna zmiana Wracam do mieszkania o 23Swoją narzeczoną widziałem ostatni raz w niedzielę ...Nawet nie mam ochoty nic jeść...
Pewnych rzeczy nie da się ot tak wybaczyć –  "Stało się coś strasznego. Rozwodzę się z żoną, z żoną, którą kochałem ponad życie. Najgorsze, że mamy dwójkę małych dzieci.. Spotkało mnie coś, czego nigdy w najgorszych snach nie śniłem, coś czego w najgorszych anonimowych nie wyczytałem. Jestem załamany i rozjebany od środka. Dziś wróciłem wcześniej z pracy bo dzieci odebrał dziadek, mój ojciec z przedszkola i wziął na obiad i do kina. Jak tylko otworzyłem drzwi do domu, poczułem, że coś nie gra. Facet od razu wyczuje obcy zapach, zwłaszcza, kiedy unosi się już od progu drzwi i wbija w nozdrza... Ponadto słyszałem już od holu niepokojące dźwięki, żona nawet nie zdawała sobie sprawy, że wszedłem do domu, taka była tym wciągnięta i oderwana od otoczenia. Ja pierdole, nawet nie wiecie jakie to chujowe uczucie... Zebrałem w sobie resztki godności i zdecydowanym krokiem wszedłem do kuchni - tak do pierdolonej kuchni, którą razem urządzaliśmy i w której jedliśmy wspólne obiady. I choć pragnąłem tego z całego serca - nie myliłem się. Na stole, przy którym jadają moje dzieci leżał on... sernik z rodzynkami.Żona robi próbę wypieków przed świętami, prawnik umówiony na jutro."

Bycie dwudziestolatkiem vs. bycie trzydziestolatkiem. Tak się zmieniamy po przekroczeniu progu 30 lat:

 –
Przewędrowawszy światw poszukiwaniu szczęścia, – spostrzegasz, że ono stało na progu twego domu.
Prawdziwe wyznanie faceta, który uniknął kłótni z żoną po tym jak do późna pił z kolegami w barze: – "W pewien piątek musiałem zostać po godzinach w pracy, a po wyjściu z niej tak się złożyło, że poszedłem z kolegami na piwo, by zmyć to niemiły posmak ciężkiej i sumiennej pracy tuż przed samym weekendem. Uprzedziłem żonę, że zatrzymali mnie w robocie, ale o wyjściu do baru już nie. Ta oczywiście dzwoniła kilka razy, ale telefon zostawiłem w kurtce...""Dochodziła 23. Wracając do domu wstąpiłem po drodze do sklepu i dopiero tam sprawdziłem telefon i zobaczyłem kilka nieodebranych połączeń. Uznałem, że dzwonić teraz i pytać czy zrobić przy okazji zakupy nie jest najlepszym pomysłem. Szybko kupiłem więc kilka drobiazgów i poszedłem do żony spodziewając się niemiłego powitania"."Otworzyłem drzwi. Żona stała zła. Trudno jej się dziwić - małżonek gdzieś przepadł, a jak w końcu się odnalazł, to podchmielony. Więc zamiast "cześć" od progu usłyszałem:- Gdzieś ty był? Od ósmej dzwonie, a ty nie odbierasz! Nie mogłeś uprzedzić, że gdzieś idziecie? Cały wieczór siedzę i czekam. Sto rzeczy jest do kupienia, ale do diabła z zakupami. Mogło ci się coś stać! Dalej nastąpił długi, ale nieco zasłużony wywód o dzwonieniu do szpitali i kostnic.- Będziemy się kłócić? - zapytałem- Tak, będziemy!- W takim razie poczekaj chwilę... proszę. Poszedłem do kuchni, wyjąłem z torby kilka butelek dobrego piwa, wsypałem orzechy na miseczkę, pokroiłem ser... Wszystko zaniosłem do pokoju, gdzie nakryłem stół, usiadłem na sofie i zaprosiłem żonę do środa.Ta weszła, spojrzała na zastawiony stół, na piwo pięknie pieniące się w kielichu...- No drań! Jak mamy się teraz kłócić? Trzeba jakiś film obejrzeć. Włącz coś fajnego.Z żoną pokłóciliśmy się dopiero następnego dnia, bo przypadkiem zrzuciłem jej szczoteczkędo zębów do miski kota."
Pewno "frankowicz" –  Wpada facet do burdelu. Włos zmierzwiony, wzrok cichy.Od progu wrzeszczy:- Ej. ja chcę tak jak jeszcze nikt nie chciał.Dziewczyny spłoszone chowają się po kątach. Szefowaprzybytku myśli:- Kurcze, dziewczyny się boją. wiadomo jaki to facet? Honorratować muszę... Chodź, pan zemną na górę.Pozostałe panienki podsłuchują pod drzwiami. Nagle słychać:- Nie chcę tak. zboczeńcu, nigdy przenigdy, won mi stądchamie... Nie chcę! Nie chcę!Dziewczyny przerażone, przecież mamuśka takadoświadczona, co on jej chce robić?Za chwilę wypada facet przez drzwi. Panienki wchodzą dopokoju, na łóżku roztrzęsiona szefowa.- Szefowo, no jak on chciał, no jak?- Pieprzony, na kredyt chciał...

Macierzyństwo to wspaniały zawód

Macierzyństwo to wspaniały zawód – Z najlepszym wynagrodzeniem na świecie Chciałam odnowić swoje prawo jazdy. Gdy urzędnik poprosił mnie o wskazanie swojego zawodu zawahałam się, bo nie była pewna jak mam siebie sklasyfikować:- Chodzi mi o to - wyjaśnił urzędnik - czy ma pani jakąś pracę czy jest Pani po prostu...?- Oczywiście, że mam - przerwałam - Jestem matką!- Ale w świetle prawa ani „matka” ani „gospodyni domowa” nie jest zawodem - odpowiedział z  widocznym oburzeniem urzędnik.Zupełnie zapomniałam o tej historii, aż do pewnego czasu kiedy znów znalazłam się w podobnej sytuacji, dokładnie rok później.Urzędniczka siedząca za biurkiem wyglądała na kobietę sukcesu – skuteczna, pewna siebie, posiadająca plakietkę z tytułem „wyższego urzędnika państwowego”.- Pani zawód? – spytała patrząc na mnie.Po tym pytaniu coś we mnie wstąpiło i bez wahania szybko odpowiedziałam: - Jestem pracownikiem naukowym w Instytucie Rozwoju Dziecka i Stosunków Międzyludzkich. Urzędniczka, która zaczęła zapisywać dane, nagle zatrzymała rękę z piórem w powietrzu i spojrzała na mnie jakby się przesłyszała. Powtórzyłam więc wszystko raz jeszcze, bardzo powoli i wyraźnie, podkreślając znacząco najważniejsze słowa. Z wewnętrzną dumą patrzyłam jak moja wypowiedź została zapisana na oficjalnej ankiecie.- Czy mogę zapytać - powiedziała urzędniczka - czym dokładnie zajmuje się Pani w tym Instytucie?Spokojnie i bez śladu frustracji odpowiedziałam:- Zarządzam długoterminowym programem badań  w laboratorium i w terenie. Pracując na moim stanowisku (jako profesjonalny menedżer rodziny) dostałam już cztery bardzo cenne nagrody (moje córki). Oczywiście ta praca jest bardzo wymagająca i często pracuję po 14 godzin dziennie. Zadania, jakie wypełniam na swoim stanowisku są trudniejsze niż większość innych, ale za to wynagrodzenie jest o wiele lepsze i bardziej satysfakcjonujące niż wszystkie skarby świata. Od tego momentu zauważyłam z jakim szacunkiem w głosie odzywała się do mnie urzędniczka pomagając wypełniać formularz, a później odprowadzając mnie osobiście do drzwi. Kiedy wróciłam do domu, podsycona przez moją ekscytującą karierę, zostałam przywitana w progu przez moich laboratoryjnych asystentów: 10-latkę, 7-latkę – i 3-latkę. Z pokoju na piętrze dochodziły też dźwięki jakie wydawał mój całkiem nowy 6-miesięczny obiekt badawczy. Czułam, że wygrałam z biurokracją i teraz w urzędzie jestem „kimś więcej” niż „tylko” matką.
Ale progu domu dzieckanie przekroczą –
Te niazapomniane i pełne emocji chwile, kiedy przeżywało się coś po raz pierwszy – Dwója z matmy, ukradkowo wypalony papieros, późny powrót do domu i rozzłoszczona mama czekająca w progu, czereśnie sąsiada, które jadło się wprost z drzewa i dziewczyna z 7b, o którą pokłóciłeś się z najlepszym kolegą
Oczekujecie wielkich zbawców i królów... – A gdyby oni ożyli i startowali w wyborach,to i tak byliby poniżej progu
Mocniej uderzę w myszkę – To się mocniej odbiję z progu
Żadnego włoskiego ucznia nie ma w dwóch jedynych pierwszych klasach szkoły podstawowej w Brescii na północy Włoch - w klasach są wyłącznie dzieci imigrantów – Media komentują, że ta najbardziej wieloetniczna placówka w kraju stanowi wyjątkowe oblicze imigracji Rekord wieloetniczności we włoskiej szkole: W klasach pierwszych tylko dzieci imigrantów Wśród 35 uczniów w dwóch klasach w szkole w centrum miasta są dzieci imigrantów z Chin, a także przybyszów ze Sri Lanki, Indii, Pakistanu, Mołdawii, Filipin i innych krajów na kilku kontynentach. Reprezentują różne religie, zwyczaje, pochodzą z bardzo odmiennych kręgów kulturowych. Według nauczycieli, praca w takich klasach jest bardzo trudna, ale prawdziwym wyzwaniem jest integracja tych dzieci, bo ich włoskich rówieśników... po prostu nie ma. Tymczasem - jak podkreśliła jedna z nauczycielek -*niektóre z tych dzieci przyjechały do Włoch niedawno i nie mówią w naszym języku". Przedstawiciele miejscowego kuratorium zaznaczają, że w Brescii, gdzie jest bardzo wielu imigrantów, po raz pierwszy doszło do takiej sytuacji. Na progu nowego roku szkolnego przyznają też, że w tej chwili nie ma żadnego rozwiązania trudnej sytuacji. W przyszłości nie wyklucza się natomiast połączenia kilku szkól po to, by - jak wyjaśniły władze oświatowe - uniknąć powstawania tego typu klas. W takich przypadkach -jak wskazują pedagodzy -rola nauczyciela jest wyjątkowo trudna, bo w pierwszej kolejności musi on być wychowawcą i psychologiem, a dopiero później nauczycielem. Brescia od lat wskazywana jest we Włoszech jako wzór gościnności. W mieście tym odsetek dzieci i nastolatków z rodzin imigrantów w przedszkolach i szkołach jest jednym z najwyższych w kraju.
Pies – Nie ma na świecie istoty, która kochałaby bardziej. W oczach psa widać szczęście,bezgraniczne zaufanie i ogromną miłość. W tym małym ciele mieszka przyjaciel, który tęskni za Tobą cały dzień, i który czeka witając Cię od progu. Pies czuje gdy jest Ci źle, gdy płaczesz, podchodzi, tuli się, i wszystko nabiera jaśniejszych barw. Pies mimo, że jest zwierzęciem potrafi dać Ci więcej zrozumienia, miłości niż ludzie. Pies to nie tylko zwierzę, pies to dar...
Źródło: internet
W dzisiejszych czasachnikomu nie można już ufać –  Siedzi facet w swoim ulubionym barze w Nowym Yorku i pije kolejną whisky.Nagle, do baru wchodzi najzgrabniejsza laska jaką kiedykolwiek widział z okropnym typem (stary, gruby i na dodatek łysy). Zainteresowany pyta barmana:- Co to za kobieta?Barman odpowiada:- To ekskluzywna dz**ka.Następnego dnia koleś pije swoją whisky i znów wchodzi ta sama dziewczyna.Podchodzi do niej i zagaduje (z wrodzoną dyplomacją):- Podobno jesteś ekskluzywną prostytutką?- Tak.- Ile bierzesz?- Za 100$ mogę ci zrobić ręką.Koleś nie może uwierzyć, że tak drogo i pyta:- Dlaczego aż tyle?- Widzisz to Ferrari przed wejściem?- Widzę.- Kupiłam je sobie za pieniądze, które zarobiłam robiąc tylko ręką.Facet doszedł do wniosku, że musi być dobra. Postanowił więc spróbować.Efekt przeszedł jego najśmielsze oczekiwania - było mu lepiej niż kiedykolwiek w jego nędznym życiu, z jakąkolwiek kobietą.Kolejnego dnia, już od progu Pub-u wita się z prostytutką, mówiąc jak świetnie było mu wczoraj i pyta:- Mógłbym spróbować czegoś więcej?- Za 500$ mogę zrobić ci loda.Koleś znowu zaskoczony wysoką ceną protestuje, więc prostytutka proponuje mu wyjście przed bar:- Widzisz ten biurowiec tam niedaleko? Zarobiłam na niego robiąc tylko loda.Facet nauczony doświadczeniem wczorajszego dnia zgadza się. I znów było mu tak dobrze, że o mało nie zszedł z tego padołu.Nazajutrz pyta się jej:- Czy mógłbym w końcu pofiglować z Twoją cpką?Dziewczyna wychodzi z nim przed bar i wskazuje mu Manhattan:- Widzisz tę wyspę?- To nie może być aż tak drogie! - protestuje przerażony facet.- Nie o to chodzi, .... gdybym MIAŁ cpkę - Manhattan byłby już mój. W dzisiejszych czasach nikomu nie można już ufać –  Siedzi facet w swoim ulubionym barze w Nowym Yorku i pije kolejną whisky. Nagle, do baru wchodzi najzgrabniejsza laska jaką kiedykolwiek widział z okropnym typem (stary, gruby i na dodatek łysy). Zainteresowany pyta barmana: - Co to za kobieta? Barman odpowiada: - To ekskluzywna dz**ka. Następnego dnia koleś pije swoją whisky i znów wchodzi ta sama dziewczyna. Podchodzi do niej i zagaduje (z wrodzoną dyplomacją): - Podobno jesteś ekskluzywną prostytutką? - Tak. - Ile bierzesz? - Za 100$ mogę ci zrobić ręką. Koleś nie może uwierzyć, że tak drogo i pyta: - Dlaczego aż tyle? - Widzisz to Ferrari przed wejściem? - Widzę. - Kupiłam je sobie za pieniądze, które zarobiłam robiąc tylko ręką. Facet doszedł do wniosku, że musi być dobra. Postanowił więc spróbować. Efekt przeszedł jego najśmielsze oczekiwania - było mu lepiej niż kiedykolwiek w jego nędznym życiu, z jakąkolwiek kobietą. Kolejnego dnia, już od progu Pub-u wita się z prostytutką, mówiąc jak świetnie było mu wczoraj i pyta: - Mógłbym spróbować czegoś więcej? - Za 500$ mogę zrobić ci loda. Koleś znowu zaskoczony wysoką ceną protestuje, więc prostytutka proponuje mu wyjście przed bar: - Widzisz ten biurowiec tam niedaleko? Zarobiłam na niego robiąc tylko loda. Facet nauczony doświadczeniem wczorajszego dnia zgadza się. I znów było mu tak dobrze, że o mało nie zszedł z tego padołu. Nazajutrz pyta się jej: - Czy mógłbym w końcu pofiglować z Twoją cpką? Dziewczyna wychodzi z nim przed bar i wskazuje mu Manhattan: - Widzisz tę wyspę? - To nie może być aż tak drogie! - protestuje przerażony facet. - Nie o to chodzi, .... gdybym MIAŁ cpkę - Manhattan byłby już mój.
Do świąt niby jeszcze trochę czasu, ale w Polscejuż "Cuda, cuda ogłaszają..." –  91 letnia Janina z Ostrowa Lubelskiego przekonała się jak to jest przeżyć własną śmierć. Kilka dni temu została ona uznana za zmarłą i jej ciało trafiło do chłodni. Po kilku godzinach jeden z pracowników zakładu pogrzebowego zauważył, że worek z ciałem zaczął się poruszać"Powoli oswajaliśmy się z faktem, że ciocia odeszła. Ale około północy obudził nas dzwonek do drzwi. Na progu stał roztrzęsiony pracownik zakładu pogrzebowego. Powiedział, że zaszła jakaś pomyłka i ciocia żyje"
25 V 2014Czarny dzień dla polskiego lewactwa – Korwin wchodzi do Parlamentu Europejskiego, Jaruzelski umiera, Palikot nie przekracza progu wyborczego
Słabe wybicie z progu – A potem to już katastrofa Słabe wybicie z progu – A potem to już katastrofa
Źródło: 4gifs.pl