Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 106 takich demotywatorów

"Młody człowiek kołysał się na ławce w parku, po czym zsunął się i przykucnął, próbując złapać oddech i uśmierzyć ból przeszywający całe ciało. Mężczyzna próbował wziąć głęboki oddech, ale ból spowodował kolejny cios, a ciało zastygło w bezruchu

"Młody człowiek kołysał się na ławce w parku, po czym zsunął się i przykucnął, próbując złapać oddech i uśmierzyć ból przeszywający całe ciało. Mężczyzna próbował wziąć głęboki oddech, ale ból spowodował kolejny cios, a ciało zastygło w bezruchu – Nie widział tłumów wokół, nie słyszał syreny karetki pogotowia i głosów lekarzy pędzących na ratunek.Światło. Skąd ono jest? Jest takie miękkie i ciepłe. Gdzie ja jestem? Nic nie boli, a ciało jest tak nieważkie. Mężczyzna próbował się rozejrzeć, ale wokół pojawiła się niewielka mgła. A potem zobaczył psa. Wielki pies podszedł do niego, delikatnie stąpając na łapach. I mężczyzna go rozpoznał! To był Bolek.– Cześć, mistrzu.– Bolek? A ty…. jak mnie znalazłeś? I dlaczego do mnie mówisz? Czy ja śnię?– Wszyscy tutaj mogą rozmawiać i rozumieć się. Nie, Mistrzu, nie śpisz. Umierasz, a jestem tu od dawna. Tam, na drodze, pamiętasz, tam, gdzie wyrzuciłeś mnie z samochodu.I człowiek przypomniał sobie to, co usilnie próbował zapomnieć przez te wszystkie lata.– Widzę, że nie zapomniałeś. Pamiętasz, stary? Jak uruchomiłeś silnik samochodu, kazałeś mi wsiąść i wyjechaliśmy z miasta? Jak zostawiłeś mnie na drodze i odjechałeś, nie oglądając się za siebie? Pamiętasz …Pies ciężko oddychał i położył się.– Bolek, byłem pewien, że ktoś cię przygarnie i znajdziesz nowy dom!– Nie okłamuj się, Mistrzu. Więc oszukiwałeś się, uzasadniając to, co zrobiłeś. A ja … Biegłem długo, ale nie dogoniłem cię i straciłem trop. Zawiódł mnie stary nos i obolałe łapy. Wróciłem do miejsca, w którym mnie wyrzuciłeś i czekałem, aż wrócisz po mnie. Wierzyłem, że na pewno wrócisz po Bolka.Uwierzyłem ci i pokochałem w sposób, w jaki potrafią tylko psy! Bardzo się martwiłem, że byłeś tam gdzieś sam beze mnie! Nikt nie przyniesie ci butów, nie obudzi rano, nie poliże językiem, nie posiedzi przy tobie, nie pomilczy z tobą, gdy jest ci smutno. Ale nie wróciłeś.Codziennie biegałem wzdłuż drogi, bojąc się, że mnie nie zobaczysz! A potem zostałem potrącony przez samochód. Nie od razu umarłem. Konałem powoli na poboczu. Wiesz, czego chciałem najbardziej, kiedy życie uchodziło ze mnie? Zobaczyć cię, usłyszeć twój głos i położyć głowę na Twoich kolanach. Ale mój ostatni oddech usłyszała tylko zimna kałuża.Wiesz, jest nas tu wielu: wyrzuceni, zamarznięci w budach, zagłodzeni, zabici dla zabawy. Wy ludzie jesteście aroganccy. I nie chcecie wierzyć, że za wszystko trzeba zapłacić!Mężczyzna ukląkł przed psem. Ciało ponownie przeszył ból. Ale uświadomienie sobie powagi swego czynu było dotkliwsze. Obfite łzy zapiekły oczy, ale nie przyniosły ulgi.– Wybacz mi, piesku! Przepraszam! Przepraszam, nie zasłużyłem na Twoją miłość.Stary pies z trudem zbliżył się do mężczyzny. Opiekuna, którego zawsze kochał.– Ja już wybaczyłem ci moją śmierć. Ale płacz! Wasze łzy są waszym odkupieniem. Zapytam o ciebie. Ciepły język dotknął jego policzka, a duża łapa zakryła dłoń mężczyzny.– Do widzeniaNa oddziale intensywnej terapii lekarze walczyli o życie młodego mężczyzny. Rozległa infekcja. Ale wszelkie wysiłki poszły na marne. O 18:30 stwierdzono zgon. Serce zatrzymało się. Koniec.Drżący głos pielęgniarki przerwał ciszę po reanimacji: „Łzy! Na policzkach ma łzy! On płacze!”– Adrenalina– Defibrylator– Migotanie– RKO, tlenPłaska linia na ekranie monitora zadrżała i wygięła słaby, ale łuk.Miesiąc później młody mężczyzna stał na progu kliniki. Żył i nawet jesienny deszcz nie zdołał zniszczyć szczęścia powrotu. Jego przypadek został nazwany przez lekarzy cudem! Za bramami szpitala mężczyzna powoli skręcił w stronę domu. Szedł pogrążony w myślach, gdy pod jego nogi wpadł brudny i mokry kłębek, który okazał się szczeniakiem.– Cześć psinko! Czyj ty jesteś?Ale cały wygląd szczeniaka mówił, że był nikim i desperacko potrzebował pomocy. Mężczyzna podniósł malucha z ziemi, wetknął za pazuchę i ostrożnie poprawił wystające ucho.– Chodźmy do domu… Bolku!Stary pies, otoczony jasnobiałą mgłą, patrząc na to, oparł głowę na łapach, ciężko dyszał i zakrył oczy. Uratował człowieka w mężczyźnie!"Autor nieznany
"Tego ranka mój szesnastoletni wnuk pojawił się na progu z torbą, z którą wyglądał, jakby właśnie wyrzucono go z domu. Wnuk mieszka dwa stany dalej i podróżował autobusem, żeby się tu dostać. Dlaczego? Ponieważ moja córka zdecydowała, że najlepszym sposobem na poradzenie sobie z nim, było wyrzucenie go z domu – Zadzwoniłam do mojej córki, a ona powiedziała, że nie chce go z powrotem w domu. Powiedziała kilka bardzo przykrych słów. Szczerze myślałam, że lepiej ją wychowałam, nie sądziłam, że jest w stanie postąpić w taki sposób. Teraz to już mój wnuk nawet nie chce wracać do domu, jestem na nią tak zła. Jednak nie chcę pisać rzeczy, których kiedyś będę żałować, ale naprawdę myślałam, że lepiej ją wychowałam.Teraz wnuk śpi w swojej nowej sypialni, a ja zastanawiam się, co z tym dalej zrobić. Temu biednemu dziecku właśnie wywrócił się cały świat do góry nogami. Co ja mam mu powiedzieć i co mam zrobić, żeby to naprawić? On nie chce wracać do domu, a córka nie chce go z powrotem. Absolutnie mi to nie przeszkadza, żeby został ze mną, ale wiele jest do zrobienia przed nami.Mój wnuk trafił na terapię i zapisałam go do szkoły. Jest pod moją opieką, Prawnik zajmuje się wszystkimi niezbędnymi dokumentami i uważa, że nie mamy się czym martwić. Mojej córce postawiono zarzuty dotyczące porzucenia dziecka, to bardzo poważne przestępstwo. To co zrobiła bardzo się na niej odbiło. W momencie, gdy uświadomiła sobie, że wpłynęło to na jej dochody, i że ma problemy z prawem, natychmiast zaczęła się tłumaczyć, że nie miała zamiaru tak postąpić i teraz tego żałuje.Biorąc pod uwagę, że wyrzuciła już wszystkie rzeczy i ubrania mojego wnuka, nie jest w tym co mówi wiarygodna. Mój wnuk zachowuje się tak jak należy. Zaprzyjaźnił się z dziećmi mojego sąsiada. Są w jego wieku. Odnowiliśmy jego pokój. Dobrze się przy tym bawił, mogąc wybrać meble i gdy malował pokój. Dostał też konsole do gier, która stała się jego ucieczką od problemów. Zastanawiamy się nad przygarnięciem szczeniaka, ponieważ kocha psy, ale jego matka nigdy mu na to nie chciała pozwolić."
5 lat temu właściciela restauracji z Peru odwiedził bezdomny pies, u którego było widać głód w oczach. Nie mógł mu odmówić pomocy i nakarmił go. Niespodziewanie to zapoczątkowało długą tradycję – Ten pies zjawiał się u niego codziennie - za każdym razem był witany darmowym posiłkiem. Z czasem wieść o dobrym sercu restauratora zaczęła się roznosić i coraz więcej nowych psów zaczęło zjawiać się u progu jego restauracji. Nigdy jeszcze żadnemu nie odmówił pomocy
PiS-owsy urzędnicy wykupują w prasie nekrologi księdza - pedofila – Jakbym nie widział, to bym nie uwierzył W dniu 16 lutego 2021 r. zasnął w Panu w Szczecinie po długiej i ciężkiej chorobie*^ śp. ksiądzmerVybitny twórca i organizator wielu dziel edukacyjnych i społecznych Kościoła katolickiegona Pomorzu Zachodnim.Łączę się w bólu i cierpieniu z Jego całą Rodziną, Bliskimi i Wszystkimipogrążonymi w głębokiej żałobie.O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego,zaprowadź wszystkie dusze do nieba i dopomóż szczególnie tym,którzy najbardziej potrzebują Twojego miiosierdzia.W tych najtrudniejszych momentach, kiedy bliski Człowiek staje u progu wieczności,twarzą w twarz z Bogiem i Jego Miłosierdziem, a tu na ziemi Bliscy pogrążeni w żałobie,moją modlitwą i pamięcią wspieram wszystkich cierpiących po stracie oraz przekazujęnajgłębsze wyrazy współczucia, słowa pamięci i najszczersze kondolencje.Wieczne odpoczywanie racz Mu dać Panie. A światłość wiekuista niechaj Mu świeci.Niech odpoczywa w pokoju.Pokój Jego duszyStanisław ZimnickiDyrektor Oddziału TterenowegoKrajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa w Bydgoszczy
Ja złapię i przyniosę do progu, ty odnieś panu –
0:18
Jeśli coś może pójść źle, to pójdzie –  Wędkarz-fanatyk ożenił się. Gdzieś po miesiącuprzychodzi na lód, morda cała obita, tu siniaki,tam bandaże... Wierci otwór, siada i w milczeniuzaczyna łowić. Kumple podchodzą do niego ipytają, co się z nim działo.Facet niechętnie opowiada:- Przychodzę tydzień temu do domu i żona odprogu do mnie: - Gdzie byłeś?!- Na rybach - odpowiadam jej.- Gdzie byłeś?!! - pyta znowu.- No mówię, że na rybach! - odpowiadam i dajęjej, co miałem w torbie.Ona znowu: - Gdzie byłeś?!Wkurzony odpowiadam: - Czego chcesz ode mniekobieto, przecież odpowiedź masz w ręku?!No i kto by przypuszczał, że ona będzie wiedzieć,że w Wiśle nie ma mintajów?
Tymczasem w Ogrodzieńcu miało miejsce uroczyste otwarcie... progu zwalniającego. Na uroczystości byli obecni burmistrz, przewodnicząca rady i sekretarz miasta. Była feta na sto dwa! –
Żona wchodzi do mieszkaniai w progu wita ją mąż:- Oho, przyszło moje ukochane 50 kilogramów.- Przecież wiesz dobrze, że ważę 57 kilogramów.- Nie wszystko w Tobie kocham... –
Piękne, dynamiczne wyjście z progu, ale nad lądowaniem musi jeszcze popracować. Chociaż dodałbym kilka punktów za fajerwerki –
0:06
Jak mąż uniknął awantury za nocny powrót z baru – "W pewien piątek musiałem zostać po godzinach w pracy, a po wyjściu z niej tak się złożyło, że poszedłem z kolegami na piwo, by zmyć ten niemiły posmak ciężkiej i sumiennej pracy tuż przed samym weekendem. Uprzedziłem żonę, że zatrzymali mnie w robocie, ale o wyjściu do baru już nie. Ta oczywiście dzwoniła kilka razy, ale telefon zostawiłem w kurtce...""Dochodziła 23. Wracając do domu wstąpiłem po drodze do sklepu i dopiero tam sprawdziłem telefon i zobaczyłem kilka nieodebranych połączeń. Uznałem, że dzwonić teraz i pytać, czy zrobić przy okazji zakupy, nie jest najlepszym pomysłem. Szybko kupiłem więc kilka drobiazgów i poszedłem do żony spodziewając się niemiłego powitania"."Otworzyłem drzwi. Żona stała zła. Trudno jej się dziwić - małżonek gdzieś przepadł, a jak w końcu się odnalazł, to podchmielony. Więc zamiast "cześć" od progu usłyszałem:- Gdzieś ty był? Od ósmej dzwonie, a ty nie odbierasz! Nie mogłeś uprzedzić, że gdzieś idziecie? Cały wieczór siedzę i czekam. Sto rzeczy jest do kupienia, ale do diabła z zakupami. Mogło ci się coś stać!Dalej nastąpił długi, ale nieco zasłużony wywód o dzwonieniu do szpitali i kostnic.- Będziemy się kłócić? - zapytałem.- Tak, będziemy!- W takim razie poczekaj chwilę... proszę.Poszedłem do kuchni, wyjąłem z torby kilka butelek dobrego piwa, wsypałem orzechy na miseczkę, pokroiłem ser... Wszystko zaniosłem do pokoju, gdzie nakryłem stół, usiadłem na sofie i zaprosiłem żonę do środka. Ta weszła, spojrzała na zastawiony stół, na piwo pięknie pieniące się w kielichu...- No drań! Jak mamy się teraz kłócić? Trzeba jakiś film obejrzeć. Włącz coś fajnego.Z żoną pokłóciliśmy się dopiero następnego dnia, bo przypadkiem zrzuciłem jej szczoteczkę do zębów do miski kota

Bezpański kogut pewnego dnia zjawił się u progu warsztatu samochodowego i tak po prostu postanowił, że tam zostanie. Pracownicy nadali mu imię Earl i uznali go za współpracownika. Mówią o kogucie, że zawsze zjawia się jako pierwszy i wychodzi jako ostatni

 –
- Dzień dobry! - powiedzieli goście u progu- Dzień dobry! - odpowiedziałem, stojąc w drzwiach- Bóg nas dziś do ciebie przysłał z bardzo dobrą nowiną!- Wiem, wypatruję was od rana- Jak to? – - Ledwie się obudziłem, dostałem SMS-a: ''Przyślę do ciebie dwóch takich, powiedzą, że są ode mnie z dobrą nowiną. Powiedz im, że to tylko test łączności''
Źródło: jm
Przed mundialem w 1978 roku, świat obiegła szokująca informacja - Johan Cruyff nie zagra na tak wielkiej imprezie – Mimo że nie był już najmłodszy, a dodatkowo zamierzał odejść z Barcelony, nadal grał świetny futbol, przez co jego decyzja była dla wielu niezrozumiała. Dopiero po latach, w autobiografii podał przyczynę swojego wyboru. Poniżej fragment z książki "Johan Cruyff. Autobiografia":"Był 17 września i oglądałem mecz koszykówki w naszym domu w kompleksie mieszkaniowym w Barcelonie; dzieci były w swoim pokoju. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi — wydawało mi się, że to kurier z przesyłką. Jednak w progu zobaczyłem mężczyznę, który przyłożył mi pistolet do głowy i kazał Danny i mnie położyć się na brzuchu.Próbowałem z nim rozmawiać. „Chcesz pieniędzy? Czego chcesz?” Skrępował mnie, a ponieważ zamierzał też przywiązać mnie do jednego z mebli, musiał na chwilę odłożyć pistolet. Wtedy Danny zerwała się szybko i wybiegła z mieszkania. Ten drań pobiegł za nią. Zdołałem się uwolnić i chwyciłem jego pistolet. Było tyle krzyku, że w całym budynku zaczęły się otwierać drzwi. Mężczyzna został szybko zatrzymany.Później odkryto przed naszym domem vana z materacem, wszystko wskazywało więc na zaplanowaną akcję — w tamtych czasach często dochodziło w Hiszpanii do podobnych przestępstw. Nie wiem nic o motywach mężczyzny — nie interesowały mnie one, nigdy nie próbowałem ich poznać. Liczyło się tylko jedno — to, że tego faceta nie ma już w naszym życiu.Przez kolejne sześć miesięcy żyliśmy pod ochroną policji. Towarzyszyła nam, kiedy podróżowałem, kiedy zawoziłem dzieci do szkoły, kiedy jechałem trenować albo grać z Barceloną. Niedaleko zawsze znajdował się samochód policyjny — w zasięgu wzroku albo za mną, kiedy jechałem sam. Policjanci każdej nocy spali w naszym salonie. Atmosfera wydawała się nie do zniesienia. Stres był tak silny, że nie mogłem go już wytrzymać. Nie wolno mi było nawet podzielić się z kimś tym przeżyciem. Policjanci prosili mnie nieustannie, żebym o tym nie rozpowiadał, bo inni szaleńcy mogą wpaść na podobne pomysły.W takiej sytuacji nie wyjeżdża się na drugi koniec świata, zostawiając rodzinę na osiem tygodni, więc nie było mowy o tym, żebym poleciał do Argentyny z reprezentacją Holandii. Jeśli grasz w mistrzostwach świata, musisz być w pełni skoncentrowany. Jeśli coś cię rozprasza lub masz jakiekolwiek wątpliwości, nie powinieneś jechać. Nic dobrego z tego nie wyniknie."
 –  Kiedyś jak miałam 11-12 lat przyjaźniłam się z pewnym chłopcem, którego rodzice nie narzekali nigdy na brak pieniędzy. Ja pochodziłam ze skromnej rodziny, ledwo na wszystko starczało, a bywały miesiące, że mama musiała pożyczać pieniądze na jedzenie. Z racji tego, że u mnie w domu się nie przelewało mogłam tylko pomarzyć, że dostanę kieszonkowe na jakieś maczugi czy inne gumy kulki. Zdecydowaliśmy więc pewnego dnia z moim przyjacielem, że zarobimy trochę na słodycze. Chodziliśmy po osiedlu i zbieraliśmy butelki, które później zwracaliśmy i dostawaliśmy za to pieniądze. Mama mi tych pieniędzy nie podbierała mimo, że wtedy był taki moment, że każdy głupi grosz by się przydał. W rezultacie stanęło na tym, że zawsze jak uzbierałam trochę grosza to zamiast słodyczy kupowałam chleb do domu. Zebrane butelki trzymaliśmy w piwnicy mojego kolegi i dopiero później jak uzbieraliśmy więcej to szliśmy je oddać do sklepu. Pewnego dnia mój ziomek wyjechał na obóz, a ja dalej kontynuowałam zbieranie. Postanowiłam na niego poczekać aż wróci żebyśmy razem oddali te butelki, pamiętam zebrałam naprawdę pokaźną liczbę tych butelek. Po powrocie jego z obozu od razu przyleciałam do niego, a on już na progu mi powiedział, że sam zwrócił moje butelki i że żadnej nie chcieli przyjąć więc je wszystkie z mamą wyrzucili, obok stanęła jego matka i pokiwała głową, że właśnie tak było. To było moje pierwsze rozczarowanie w życiu. Rozczarował mnie nie tylko mój przyjaciel, ale też jego „dorosła" matka, która kłamała i kazała kłamać swojemu dziecku. Mam nadzieję, że jednak wyrósł na człowieka, a nie gnidę
"Haiti się udało w 1804, to jest po prostu 2 runda." –
Od siebie dodam, że jeżdżąc często koło szkoły widzę dokładnie to samo, więc ten problem nie jest odosobniony, a staje się spokojniej dopiero w miejscach, w których policja zrobi kilka "łapanek" z rzędu –  Konwent Aktywistów Gminnych - Gmina Jabłonna21 września o 17:20 · Czas na ul. Piusa w Chotomowie.Przejście dla pieszych przy przedszkolu. Na 120 dzieci co czwarte musi przejść przez to przejście dwa razy dziennie, część pracowników - tak samo. Po otwarciu przedszkola, mimo sprzeciwów (!!!) urzędnika odpowiedzialnego za to przejście, udało się je wybudować i umieścić tam ograniczenie. do 40 km/h.No, to zobaczmy i oceńmy jak tam jeździcie:a) Nasze pomiary trwały od środy do soboty (dziś),b) Łącznie zmierzyliśmy prędkość 26.000 pojazdów. To wystarczająco, by uznać nasze pomiary za miarodajne,c) Jedynymi pojazdami, które jechały zgodnie z ograniczeniem były rowery (z wiadomych względów),d) 100% pojazdów łamie ograniczenie w tym miejscu i to drastycznie: z 26.000 pojazdów (foto 1),e) Najwolniejszy zmierzony pojazd miał prędkość 63 km/h, foto 2. To oznacza, że na miał na swoim prędkościomierzu 70 km/h (bo prędkościomierze w pojazdach celowo zawyżają odczyty).f) prędkości powyżej 90 km/h są na tym odcinku "normą" (foto 3). O czym myśli debil, jeżdżący tam 128 km/h czy pozostali idioci poruszający się z takimi prędkościami? Z całą pewnością nie o drodze zatrzymania (przy 90 km/h ma ona 95 metrów, to znacznie więcej, niż podają kolorowe foldery sprzedażowe waszych pojazdów (zwykle bredzą one o drodze hamowania, jakieś 50-60 m), sprawdź sam: https://www.prawko-kwartnik.info/kalkulator-drogi-reakcji-h…Robert Wróbel, Robert Wróbel, Powiat Legionowski - to chyba wystarczająca puenta naszych ostatnich ustaleń, przypomnimy:1) to przejście wymaga pilnej przebudowy,2) potrzebujemy tam wysepki na środku,3) zakrzywienia toru jazdy oraz przewężeń w obu kierunkach, wymuszającego spowolnienie pojazdów do 40 km/h4) płyty podniesionej (nie progu spowalniającego) na calej szerokości jezdni oraz5) wysokich krawężników wysepki/zakrzywienia, tak rajdowcy natychmiast ponosili faktyczne konsekwencje swojego zachowania (rekordzista jechał tam o godz 08:50, mając prędkość 128 km/h. Teraz zapytajcie sami siebie, kiedy dzieci zasuwają po tym przejściu do przedszkola).CC: Jarosław Chodorski Wójt Gminy Jabłonna, Gmina Jabłonna, Przedszkole Gminne w Chotomowie, Powiatowa
Wychodząc z domu z torbami stanąłem w progu, odwróciłem się i spojrzałem żonie prosto w oczy.- Czy jesteś pewna, że to konieczne?- Tak, cholernie pewna! Jesteś leniwym gnojem, nadszedł najwyższy czas!- A co z dziećmi?- Są zajęte na komórkach – A teraz nie dramatyzuj tylko idź wyrzuć te śmieci
Pewna kotka każdego dnia zjawia się u progu swoich sąsiadów by dostarczyć im kwiatki prosto ze swojego ogrodu –
Niezłe wyjście z progu, ale nad telemarkiem musi popracować –
0:19
 –  wypróżniali się Parowie na progu pobliskiej pizzerii. Mam nadzieję, że życzliwi sąsiedzi wyjaśnią Panom, jak wygląda właściwe miejsce przeznac,one do załatwiania potrzeb fizjologicznych, za co im z góry Dziękuję. Z pozdrowieniami, osoba która myła i sprzątała nieczystości Szanownych Panów.