Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…
 –  Kiedyś jak miałam 11-12 lat przyjaźniłam się z pewnym chłopcem, którego rodzice nie narzekali nigdy na brak pieniędzy. Ja pochodziłam ze skromnej rodziny, ledwo na wszystko starczało, a bywały miesiące, że mama musiała pożyczać pieniądze na jedzenie. Z racji tego, że u mnie w domu się nie przelewało mogłam tylko pomarzyć, że dostanę kieszonkowe na jakieś maczugi czy inne gumy kulki. Zdecydowaliśmy więc pewnego dnia z moim przyjacielem, że zarobimy trochę na słodycze. Chodziliśmy po osiedlu i zbieraliśmy butelki, które później zwracaliśmy i dostawaliśmy za to pieniądze. Mama mi tych pieniędzy nie podbierała mimo, że wtedy był taki moment, że każdy głupi grosz by się przydał. W rezultacie stanęło na tym, że zawsze jak uzbierałam trochę grosza to zamiast słodyczy kupowałam chleb do domu. Zebrane butelki trzymaliśmy w piwnicy mojego kolegi i dopiero później jak uzbieraliśmy więcej to szliśmy je oddać do sklepu. Pewnego dnia mój ziomek wyjechał na obóz, a ja dalej kontynuowałam zbieranie. Postanowiłam na niego poczekać aż wróci żebyśmy razem oddali te butelki, pamiętam zebrałam naprawdę pokaźną liczbę tych butelek. Po powrocie jego z obozu od razu przyleciałam do niego, a on już na progu mi powiedział, że sam zwrócił moje butelki i że żadnej nie chcieli przyjąć więc je wszystkie z mamą wyrzucili, obok stanęła jego matka i pokiwała głową, że właśnie tak było. To było moje pierwsze rozczarowanie w życiu. Rozczarował mnie nie tylko mój przyjaciel, ale też jego „dorosła" matka, która kłamała i kazała kłamać swojemu dziecku. Mam nadzieję, że jednak wyrósł na człowieka, a nie gnidę

Komentarze Ukryj komentarze

z adresu www
Komentarze są aktualnie ukryte.
Momencik, trwa ładowanie komentarzy…