Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 84 takie demotywatory

Nie szata zdobi człowieka i nie grubość portfela jest naszą miarą? Eksperyment przeprowadzony przez UNICEF pokazuje, że jest zupełnie inaczej (3 obrazki)

Wrażliwość to nie płacz nad samym sobą i swoim losem – To płacz nad losem drugiej istoty, to umiejętność dostrzegania smutku, cierpienia i łez drugiego człowieka. Wrażliwość to cecha wrodzona niemal każdego dziecka. Niestety większość ludzi z wiekiem ją traci...
Metal – To coś więcej niż tylko darcie mordy do mikrofonu David Draiman wokalista hard rockowego zespołu Disturbed swoją piosenkę "Inside the fire" poświęcił ukochanej dziewczynie, która popełniła samobójstwo. Apeluje także do młodych Amerykanów innych ludzi, aby rozglądali się dookoła siebie, szukając osób z ciężką depresją i myślami samobójczymi. Jeżeli znajda się takie osoby, prosi o telefon na specjalną linię pomocy dla osób "pragnących śmierci". Chce w ten sposób uchronić nas przed losem jego i swojej zmarłej dziewczyny. Piosenkę z najnowszego a Asylum" pt. "My Child" po swojemu dziecku, które mia byłą dziewczyną, i które zmarło podczas poronienia.
Czasem od rozpaczy do pogodzenia się z losem trzeba pokonać bardzo długą drogę –
Źródło: Carolyn Jess - Cooke.
Złodziej zwrócił ukradzionego w barze porcelanowego pieska. Dołączył również list, który przywraca wiarę w ludzkość: – "Byłem w twoim barze w weekend o wspaniałej porze, rozkoszowałem się atmosferą i podziwiałem wystrój, gdy moje oczy od razu przyciągnął wygląd piesków z pięknej białej porcelany na półce z tyłu baru.Byłem tak przejęty losem tych psów i troską o ich dobro, którego nie mieli w miejscu z alkoholem, gdzie mogły zostać stłuczone, że pomyślałem, że dobrym pomysłem byłoby wzięcie jednego z nich. Musisz wierzyć, że jako miłośnika zwierząt, moje intencje są zawsze czyste.Jednak po przeanalizowaniu moich weekendowych działań, pomyślałem, że może mu brakować jego/jej, więc zdecydowałem się oddać pieska do jego prawowitych właścicieli.Proszę przyjmij moje szczere przeprosiny za wszelkie problemy i zmartwienia spowodowane moim pijackim wybrykiem. Obiecuję, że następnym razem będę zachowywać się lepiej i pić mniej alkoholu"
Dlatego człowieka powinno oceniać się po czynach, a nie po słowach –  Oto amerykański prezydent Jefferson, zwolennik wolności i niepodległości USA.utrzymywał się z niewolniczej pracy czarnoskórych.Tadeusz Kościuszko, dla którego wolność była największą wartością, tak się przejął ich losem, że zapisał Jeffersonowi 17 tys. dolarów za danie im wolności. Jefferson jednak tego nie zrobił, za to w liście odpowiedział wymijająco „Twoje zasady idążenia są takie, że trzeba je czcić, szanować i kochać. Wierne jednemu celowi: wolności i uszczęśliwieniu człowieka".
Lifehack dla kupujących choinkę. Uwaga: wymaga posiadania żony! –  nie wiem, czy wiecie, ale coroczne kupowanie choinki to taka gra miejska w zrobienie w chuja jak największej ilości osób: albo oni ciebie, albo ty ich. a ponieważ ja w to gram już parę lat, to mogę wam opowiedzieć, jak grać, żeby wygrać. poszedłem na lokalny targ choinkowy, gdzie tych zagród stoi z 10, przeszedłem w jedną, w drugą, i oglądam - ale broń borze nie choinki, tylko sprzedających.JEST! emerytowany góral, prosto z Podhala, taki co to mu się już żona dawno z niczym przyjemnym nie kojarzy. no jak malowany, stoi i podkręca wąsa, a ja już wiem, że wygrałem w tym odcinku. podbijam:- moje uszanowanie, piękną jesień mamy tej zimy, choineczkę bym potrzebował, niedużą, taką do metr sześćdziesiąt, tylko nie w doniczce, bo mi szafka z telewizorem pierdolnie.- gatunek?- wszystko jedno.- no to chodź pan.wchodzimy w zaimprowizowany minionej nocy las, góral z wąsem wie już dokładnie, po co idzie, jak on rozróżnia te choinki, to ja za cholerę nie wiem. wyciąga wprawnym ruchem jodełkę, rozkłada, zaciera ręce, ja dla przyzwoitości oglądam z jednej i z drugiej, chociaż nie mam po co i wyciągam telefon:- wie pan, ja to bym wziął od ręki, cena uczciwa, ale sam pan wie, że to czy mi się ona podoba, to nie zależy ode mnie.i z partyzanta dzwonię do Najdroższej fejstajmem (to taka ajfonowa wideorozmowa), oczywiście na odpiętych słuchawkach, żeby pan z wąsem słyszał. no i jedziemy z koksem:- ojezusmariachrystepanie, a co ona taka łysa, na dole to jeszcze ujdzie, ale na górze to nawet nie wiem, którą stroną do ściany postawić, tu dziura, tam dziura, no to w ogóle gałęzi nie ma, to choinka jest?!rozłączam się, wzruszam ramionami, pan odkłada choinkę, wchodzi w las nieco głębiej, wyciąga dorodny świerk, rozkłada. ja już od razu wyciągam telefon i bawimy się dalej:- no ale to jest ŚWIERK! czy ty wiesz ile będzie igieł z tego?! to przecież uschnie po tygodniu i dzieci nie będą miały choinki! ja teraz nie mam czasu z tobą rozmawiać, ale żeby to nie był świerk!rozłączam się. pan z wąsem patrzy podejrzliwie:- mówił pan, że wszystko jedno.- no bo jak wychodziłem z domu i pytałem, czy jodła, to było wszystko jedno. a teraz jest wszystko jedno, ale nie świerk.pan z wąsem się zasępił. pomyślał, pomyślał i dawaj jeszcze głębiej w las. szuka, maca, ja czekam na idealnie dobrany psychologicznie moment. widzę, że góralska dłoń zaciska się na jakimś wystającym ze szpaleru czubku i atakuję:- no i sam pan widzi, co ja z nią mam.zawahanie. góralska dłoń luzuje chwyt.- jak choinki ładnej nie kupię, to tak będzie całe święta.czubek zostaje odłożony na miejsce, pan z wąsem zaczyna miotać się wśród drzewek coraz bardziej. i to jest dokładnie ten moment:- wie pan, jak zróbmy? my sobie tak możemy jeszcze podzwonić, ale co będziemy czas tracić, pan mi od razu pokaże, co macie na pace odłożone na jutro.i przybieram wyraz twarzy zmęczonego, ale pogodzonego z losem małżonka. wytrzymuję twarde handlarskie spojrzenie przez kilka długich sekund. wąs podnosi się, opada i przez ułamek sekundy widzę ten cień współczucia w góralskich oczach, tak zwyczajnie po chłopsku. pan z wąsem odwraca się do pomocników:- Zenek, chodź do samochodu. choinkę trzeba szanownemu panu pokazać.idziemy więc, Zenek wskakuje na pakę, idzie od razu w głąb auta i za chwilę pojawia się z pięknym, pękatym, jodłowym baleronem.- Zenek, odwiń i pokaż panu.- a po co się panowie będą męczyć, pan nie odwija panie Zenonie, ładniejszej jodły tu i tak na placu już nie znajdziemy, nie?- no nie. bierz pan tą. żona będzie zadowolona.dla przyzwoitości stargowałem dychę. rozstaliśmy się w atmosferze ogólnego zrozumienia i uczciwie ubitego interesu. szczerze i od serca życzyliśmy sobie jeszcze wesołych świąt.jodła jest piękna.oscar dla Najdroższej z Żon za bycie sobą.
Źródło: FB http://on.fb.me/1Ypu34K
Nie wszyscy strażnicy miejscy potrafią tylko zakładać blokady – Marlena Olejniczak z poznańskiej straży miejskiej zawsze interesowała się losem bezdomnych i tak też poznała 63-letniego pana Stanisława, który koczował w szałasach nad jeziorem. Podczas spotkań z nim zauważyła, że mężczyzna dba o higienę, jest uczciwy i nie pije alkoholu. Wspólnie z mężem i córką przygarnęli go pod swój dach. Strażniczka pomogła mu również w znalezieniu pracy i mieszkania, aby mógł rozpocząć nowe, samodzielne życie Strażniczka miejska z Poznania pomogła bezdomnemu znaleźć mieszkanie i pracęPan Stanisław jeszcze niedawno mieszkał w szałasie nad jeziorem w Poznaniu. Wzruszona jego losem strażniczka miejska zaprosiła go do własnego domu. Dziś pan Stanisław ma pracę i własny dach nad głową.
Bezcenne wyczucie czasu, tzw. bohater drugiego planu pokazujący gesty obcinania głowy pojawia się przed kamerą w momencie, gdy reporter szwedzkiej telewizji użala się nad losem uchodźców w Niemczech – Kamera została po tym przekierowana do studia, gdzie możemy obejrzeć bezcenne miny szwedzkich prowadzących. Nic dodać nic ująć, wdzięczność tzw. uchodźcy muzułmańskiego.
Mama Anny Przybylskiej zostawiła poruszający wpis na Facebooku, w którym dziękuję wszystkim za wsparcie – Prawdziwi fani to ci, którzy nie zawodzą w ciężkich chwilach Anna Przybylska Już niebawem, bo 05 października 2015 roku, minie rok od tragicznego dnia, w którym zgasło radosne i uśmiechnięte życie mojej córki Ani Przybylskiej. Ten dzień przed rokiem był najtragiczniejszym w mym dotychczasowym życiu, a każdy następny nie potrafił przynieść ukojenia w bólu matczynego serca. Prawie każdego dnia odwiedzałam cmentarz, gdzie już na wieczność spoczywa Ania. Praktycznie każda z tych wizyt była dla mnie miłym zaskoczeniem, gdyż dzień po dniu rosła liczba osób, które w hołdzie mojej córce postanowiły nawiedzić jej grób. Wielokrotnie miałam okazję spotykać się z odwiedzającymi, rozmawiać z nimi i zobaczyć, że nie przybywają oni wyłącznie z rodzinnej Gdyni, lecz także z wielu odległych zakątków Polski, a niektórzy nawet spoza jej granic. Liczba zniczy i kwiatów pozostawianych na przestrzeni mijającego roku to nie setki lecz tysiące. Te symboliczne dowody pamięci pozwoliły mi zrozumieć, jak wiele pozytywnej energii potrafiła wyzwolić moja córka. Za każdą chwilę poświęconą pamięci Ani pragnę z całego serca podziękować całej tej rzeszy anonimowych ludzi, którzy niekiedy zmieniali swoje plany urlopowe, by tylko zajrzeć na cmentarz. Pragnę podziękować również tym wszystkim, których zainspirowani życiem mojej córki, w ślad za nią postanowili czynić dobro i nie poprzestali na samym tylko postanowieniu. To wszystko naprawdę wiele dla mnie znaczy i pomaga mi godzić się z jej odejściem. Tych wszystkich. dla których żywą jest pamięć o Ani. pragnę zaprosić do wspólnego uczestniczenia we Mszy Świętej, która celebrowana będzie za jej duszę w dniu 05 października 2015 roku o godzinie 18:30 w kościele parafialnym Parafii pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Gdyni przy ulicy Armii Krajowej 26. Ponadto chciałabym przypomnieć, że już 10 października obchodzić będziemy Światowy Dzień Hospicjów i Opieki Paliatywnej, który w tym roku ma dla mnie wyjątkowo istotny wymiar ponieważ w jego ramach organizowany jest koncert dedykowany pamięci Anny Przybylskiej. Naturalnie będzie mi bardzo miło jeżeli zdecydujecie się Państwo wraz ze mną współuczestniczyć w tym koncercie. odbywającym się 11 października o godzinie 19:00 w gdyńskim klubie Atlantic. Niemniej jednak jestem bardziej niż przekonana, że znacznie wartościowsze od wybrania się na koncert, będzie pochylenie się nad losem tych ludzi, których życie w bólu i cierpieniu chyli się ku końcowi, a którym hospicja pomagają w odbyciu tego ostatniego odcinka życiowej drogi. Samarytańska misja placówek hospicyjnych bezwzględnie wymaga naszego wsparcia. Oczywiście liczy się każda nawet symboliczna złotówka, lecz równie istotne jest dostarczanie produktów codziennej potrzeby oraz zaangażowanie wolontariackie. Bądźmy sobie braćmi i pomóżmy innym odchodzić godnie. Kocham Was aniołowie dobroci i składam Wam wyrazy najgłębszego szacunku
I kto tu jest uchodźcą naprawdę potrzebującym pomocy? Prawdziwi uchodźcy zostali w domach bo nie stać ich na dotarcie do Europy – Oto Zolika. Ma 8 lat. Zolika mieszka w Horgos (obecna Serbia). Po szkole wraz z babcią zbiera w okolicy torów kolejowych jedzenie i ubrania wyrzucone przez "uchodźców". Urząd Imigracyjny nie zapewnia mu pomocy, międzynarodowe organizacje broniące praw człowieka nie są zainteresowane jego losem
Tym którzy płaczą nad losem sklepików szkolnych przypominam, że nasze pokolenie drugie śniadanie nosiło do szkoły z domu – Na zdjęciu jeden z wielu dostępnych na rynku pojemników służących do transportu żywności, zwany popularnie śniadaniówką
Wstrząsająca relacja Kamila, pasażera autobusu zaatakowanego przez imigrantów na granicy Włoch –  Półtorej godziny temu na granicy Włoch i Austrii na własne oczy widziałem ogromne zastępy imigrantów... Przy całej solidarności z ludźmi znajdującymi się w ciężkiej sytuacji życiowej muszę powiedzieć, że to co widziałem budzi grozę... Ta potężna masa ludzi - przepraszam, że to napiszę - ale to absolutna dzicz... Wulgaryzmy, rzucanie butelkami, głośne okrzyki "Chcemy do Niemiec" - czy Niemcy to obecnie jakiś raj? Widziałem jak otoczyli samochód starszej Włoszki, wyciągnęli ją za włosy z samochodu i chcieli tym samochodem odjechać. Autokar w którym się znajdowałem z grupą próbowano rozhuśtać? Rzucano w nas gównem, walili w drzwi żeby je kierowca otworzył, pluli na szybę... Pytam się w jakim celu? Jak ta dzicz ma się zasymilować w Niemczech? Czułem się przez chwilę jak na wojnie... Naprawdę tym ludziom współczuję, ale gdyby dotarli do Polski - nie sądzę by otrzymali u nas jakiekolwiek zrozumienie... Staliśmy trzy godziny na granicy przez którą ostatecznie nie przejechaliśmy. Cała grupa w kordonie policji została przetransportowana z powrotem do Włoch. Autokar jest zmasakrowany, pomazany fekaliami, porysowany, wybite szyby. I to ma być pomysł na demografię? Te wielkie potężne zastępy dzikusów? Wśród nich właściwie nie było kobiet, nie było dzieci - w przeważającej większości byli to młodzi agresywni mężczyźni... Jeszcze wczoraj czytając newsy na wszystkich stronach internetowych podświadomie litowałem się, martwiłem ich losem a dzisiaj po tym co zobaczyłem zwyczajnie się boję a zarazem cieszę, że nie wybierają naszej ojczyzny jako celu swojej podróży. My Polacy zwyczajnie nie jesteśmy gotowi na przyjęcie tych ludzi - ani kulturowo, ani finansowo. Nie wiem czy ktokolwiek jest gotowy. Do UE kroczy patologia jakiej dotychczas nie mieliśmy okazji nigdy oglądać, I wybaczcie jeśli kogokolwiek obraziłem swoim wpisem... Dodam jeszcze, że podjechały auta z pomocą humanitarną - przede wszystkim jedzeniem i wodą a oni te auta zwyczajnie przewracali... Z megafonów Austryjacy nadawali komunikat, że jest zgoda by przeszli przez granicę - chcieli ich zarejestrować i puścić dalej - ale oni tych komunikatów nie rozumieli. Nic nie rozumieli. I to było w tym wszystkim największym horrorem... Na tych kilka tysięcy osób nikt nie rozumiał ani po włosku, ani po angielksu, ani po niemiecku, ani po rosyjsku, ani hiszpańsku... Liczyło się prawo pięści... Walczyli o zgodę na przejście dalej i tą zgodę mieli - ale nie rozumieli, że ją mają! W autokarze grupy francuskiej pootwierali luki bagażowe - wszystko co znajdowało się w środku w ciągu krótkiej chwili zostało rozkradzione, część rzeczy leżała na ziemi... Jeszcze nigdy w swoim krótkim życiu nie miałem okazji oglądać podobnych scen i mam poczucie, że to dopiero początek. Na koniec dodam, że warto pomagać, ale nie za wszelką cenę.
Litując się nad swoim losem, nigdy sobie nie pomożesz –

Dziewczyna poprosiła swojego chłopaka, aby kupił jej tampony

Dziewczyna poprosiła swojego chłopaka, aby kupił jej tampony – Takie sytuacje mogą przerosnąć niejednego faceta... Są w tym samym miejscu co pasty do zębów i tego typu rzeczy. Racja. Ech, ktoś właśnie dziwnie na mnie spojrzał.  J Co mam robić? Nic? Po prostu kup te tampony i wracaj do domu. K Ma podejrzliwą minę. Co on może sobie myśleć? MYŚLI SobiE ŻE KUPUJESZ SWOJEJ KOBIECIE TAMPONY. BIERZ JE WRESZCIE. Ok, jestem na miejscu. Jakie mam brać? To nie ma znaczenia. weź te mini. f Ok. £0 Boże, jest ich tak wiele. ) Naprawdę WIELE. (Wiem. rIlu wersji tamponów kobiecie trzeba.  ■ Każda wagina jest inna. nie dyskryminuj. Ela nie, tylko po prostu...0 Jest ich tak WIELE. I czemu tampony są takie drogie, Oddam ci tylko pośpiesz się. Nie chodzi o to, po prostu to nie ty decydujesz o tym czy chcesz mieć okres. Musisz go mieć i musisz płacić aż tyle za niego. Tak. wiem, ale nie mam czasu teraz lamentować nad swoim losem. „Sorry, po prostu jest to nie fair.  J Ile tych tamponów potrzebujesz. Jest tu paczka 100 tamponów. Będziesz ich potrzebowała aż tyle?  J (Osz cholera, są nawet większe paczki!  J C Weź jakąś normalną z 20) Nie potrzebujesz więcej? j Jest tam trochę tej krwi. Wiem ile tam krwi jest To nie jest mój pierwszy okres... No dobrze...

21 ludzi, którzy boleśnie i szybko pożałowali, że igrali z losem (22 obrazki)

Państwo polskie i jego instytucje – coraz bardziej i bez większych skrupułów pokazuje jak bardzo przejmuje się losem swoich rodaków
Wegetarianie – Tak przejmują się losem zwierząt, że wolą niedokarmiać swoich
Czasami wystarczy spojrzenie na jedno zdjęcie – by tak po prostu zapłakać w środku z żalu nad losem drugiej osoby
Jeżeli nie potrafisz się pochylić nad czyimś losem i jego cierpieniem – to znakiem tego że nie ma w Tobie już nic z człowieka