Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 194 takie demotywatory

 –  Kochanie jestem głoodna Oj mała... jest 3 w nocy Ok... dobranoc Dlaczego mi nie odpisujesz? Przepraszam... Stoję pod Twoim domem z jedzonkiem • Mam dużo rzeczy z McDonald'sa! sorki, że trwało to tak długo księżniczko Jezu kocham Cię! Gdzie jesteś? (.) Nie widzę cię •) Bo kłamałem. Żresz po nocach i potem wyglądasz jak wyglądasz
 –  Mojego syna zawsze uszczęśliwia fakt, że może pomóc innym, np. dając im hasło do naszego wifi. Niektorzy jego kuzyni, nie znający zasad przyzwoitości, wykorzystują jego dobroć. Przesiadują u nas godzinami, grając w gry online i nawet głupiego „dzień dobry" nie powiedzą, gdy mnie zobaczą. Kiedyś zdarzało się im u nas siedzieć nawet do 23:00 — a, jako że płacę za internet, to mi to kompletnie nie odpowiada. Dzisiaj postanowiłam zrestartować modem podczas ich gierkowania. Zamierzony rezultat osiągnęłam, bo przegrali mecz e Później rozłączałam neta jeszcze kilkukrotnie i napawałam się ich soczystym przeklinaniem. Jasne, że mogłam ich poprosić, żeby sobie poszli, ale słuchanie przeklinania i oglądanie ich porażek było przyjemniejsze.
 –  | Alastair McAlpme- @AlastairMcA30Przyjąłem poród; dziecko ważyło450 g. Mówiono mi, że jest za mała,że nie ma szans. Ciągle przestawałaoddychać, więc 2 noce siedziałemprzy niej, robiąc jej masaż klatkipiersiowej przy każdym oddechu.Konsultant powiedział, że tracęczas.Dziś miała swój pierwszy występbaletowy; jest zdrową 6-latką.#ShareAStorylnOneTweet

"Stałem w kolejce do kasy, przede mną stała taka mała starowinka. Trzęsły jej się ręce, miała kompletnie zagubiony wzrok, mocno tuliła do piersi malutką portmonetkę - taką zrobioną na szydełku - widzieliście może kiedyś takie portmonetki? Ja widziałem u swojej prababci… I zabrakło jej 4 zł, żeby zapłacić za zakupy, a w koszyku miała chleb, mleko, jakąś kaszę i maciupeńki kawałeczek pasztetowej

"Stałem w kolejce do kasy, przede mną stała taka mała starowinka. Trzęsły jej się ręce, miała kompletnie zagubiony wzrok, mocno tuliła do piersi malutką portmonetkę - taką zrobioną na szydełku - widzieliście może kiedyś takie portmonetki? Ja widziałem u swojej prababci… I zabrakło jej 4 zł, żeby zapłacić za zakupy, a w koszyku miała chleb, mleko, jakąś kaszę i maciupeńki kawałeczek pasztetowej – A kasjer był bardzo niemiły i rozmawiał z nią po chamsku. Staruszka stała taka przybita, ze łzami w oczach, no i nie wytrzymałem, dałem kasjerowi te 4 złote i zwróciłem mu uwagę, że nie wolno tak źle traktować żadnego człowieka.Ale serce mało mi nie wyskoczyło z piersi i nagle wziąłem staruszkę za rękę i poszedłem z nią z powrotem do sklepu. Babulinka szła pokornie ze mną, a ja wkładałem do koszyka produkty dla niej, te co myślałem, że będą najbardziej potrzebne: mięso, porcje rosołowe, jajka, kasze różne, a ona szła obok i wszyscy się na nas patrzyli. Doszliśmy do owoców i zapytałem ją, jakie lubi, a staruszka patrzyła na mnie w milczeniu wielkimi oczami i mrugała. Wziąłem wszystkiego po trochu, mam nadzieję, że starczy jej na długo.Wróciliśmy do kasy, ludzie się rozstąpili, puścili nas bez kolejki. No i przy kasie zrozumiałem, że nie mam przy sobie dość pieniędzy, by zapłacić za jej zakupy i za swoje, więc swój koszyk zostawiłem, zapłaciłem za zakupy babulinki, cały czas trzymając ją za rękę. Wyszliśmy na zewnątrz. Spojrzałem staruszce w twarz i zobaczyłem łzy na policzku… Zapytałem, dokąd ja zawieźć, zaprosiłem do samochodu, a ona zaproponowała, ze w domu poczęstuje mnie herbatą. Zaniosłem jej zakupy. Staruszka poszła do kuchni robić herbatę, a ja rozglądałem się po bardzo ubogim, ale czystym i przytulnym wnętrzu. A kiedy postawiła na stole dwie obtłuczone filiżanki i talerzyk, na którym leżały dwa pierożki z cebulą - to nagle dotarło do mnie jak żyją nasi staruszkowie… Wyszedłem od niej, wsiadłem do samochodu i wtedy już nie wytrzymałem. Płakałem chyba z kwadrans"
"Zamówiłam książkę z allegro. Zadzwoniłam zapytać, kiedy wysyłka. Pani rozpłakała się i dziękowała mi sto razy, że od nich zamówiłam, bo są na skraju bankructwa. Chwyciło mnie to za serce. To jest mała księgarnia, którą prowadzą od 30 lat. Mają też książki i zabawki dla dzieci." –
Dziś nie było wyjątku. Mała dziewczynka, która została adoptowana, powiedziała: "Dziękuję za zrobienie tego wszystkiego dla mnie". –
 –  Mówię mojemu mężowi, że będziepadało, bo się strasznie źle czuję,a on upiera się, że prędzej umierami proponuje zakład - 100 zł dlaniego jak nie będzie padać. Dobra,jak zakład to zakład. W ciągu półgodziny zaczęło wiać, nadciągnęłamała chmurka, a później zrobiło sięciemno od chmur i zaczęło lać –normalnie deszcz tropikalny. Lejejak z cebra przez około minutę i takszybko jak deszcz się zaczął, taksamo szybko się skończył.Popadało i poczułam się lepiej. Mójmąż z mieszaniną strachu,nieufności i szacunku wręcza mi100 zł - i po raz drugi w ciągu kilkuminut zrobiło mi się lepiej. Po tejakcji dostałam jednak przydomekWIEDŹMA.
Dzieci i ich szczerość –  krzywy88 - Superbojownik £j 300Pracuję z dziećmi i też często słyszę jakieś "kwiatki" otojeden z nich: Zuzia (lat 5) uczyła się już skręcać nanartach. Jeździmy sobie takim slalomem i w końcumusiałem puścić ją przodem, żeby nie małpowała pomnie tylko sama podjęła decyzję, gdzie chce jechać. Niemogła się zdecydować to proponuję jej żeby jechała domamy i taty (kobiety i mężczyzny, którzy mi dziecko nazajęcia przyprowadzili). Mała oburzona PACZY na mniez dołu i mówi, że to nie jest jej tata! OK to do mamy iwujka... mała rusza ale.... NIE! Stanęła i mówi zła, że tonie jest jej wujek! Zgłupiałem i pytam to kto to jest? NIEWIEM, ON TYLKO ŚPI Z MOJĄ MAMĄ!
 –  JoannaZ moja 5 letnia córka byliśmy w Chorwacji... tam znalazładużego robaka (zdjęcie), robak był martwy... ale jej siępodobał i wszędzie go nosiła... po przyjeździe do Polskisprzątałam na myjni samochód... robak leżał na półce ztyłu fotela., prosiłam córkę żeby go zabrała boja odkurzami zaraz odkurzacz wciągnie go... dobrze jeszcze nieskończyłam mówić a odkurzacz na myjni (wielkiprzemysłowy) wciągnął robaka... dziecko w płacz... a ja topana który pracował na myjni, że wpadł mi robak doodkurzacza i że musimy go wyjąć... facet na mnie patrzy jakna kosmitkę .. na dziecko płacące i rozkręcił dużyodkurzacz... z mnóstwem śmieci w środku., siedziałam i wśmieciach szukałam robaka... znalazłam ale bez głowy £głowa była osobno... dziecko rozżalone... poszłyśmy dodziadka a dziadek wyjął super glue i skleił głowę dorobaka... wyglądał jak nowy        2 długo r°bak mieszkałz mami £
Od dzisiaj przestaję przeklinać,bo zaczyna mnie to już wku*wiać –
 –  Te kobiety na ulicach takie niekulturalne, mówili.„Wypierdalać"to takie wulgarne, mówili.I wtedy wszedł Obajtek, cały na biało.I tak pięknie się zesrał,tak elegancko,tak kulturalnie.
Jak byłam mała, to mnie straszyli,że źli panowie będą mi proponować alkohol, seks i narkotyki – Ja się pytam: "Gdzie oni, k*rwa, są?!"

Przykre, ale prawdziwe:

 –  Kilka słów o sąsiedzkich relacjach w dzisiejszych czasach.Wychowałam się w bloku, gdzie sąsiad = przyjaciel.Odwiedzaliśmy się kilka razy w tygodniu, robiliśmy sąsiedzkie imprezy, jako dziecko często bawiłam się z innymi dzieciakami w piaskownicy lub w naszych mieszkaniach. Do tej pory mam paczkę przyjaciółek z klatki, z którymi zawsze spotykam się, gdy jestem w rodzinnym mieście.Moi rodzice często pilnowali dzieci innych sąsiadów, a w zamian za to my mieliśmy zapewnioną opiekę dla naszego kota, kiedy wyjeżdżaliśmy na wakacje. Gdy trzeba było zrobić gdzieś remont, nie wynajmowało się do tego ekipy, tylko prosiło się sąsiadów o pomoc. Zdarzało się, że moi rodzice pracowali do późna, więc niektórzy sąsiedzi z własnej woli zapraszali mnie i mojego brata na obiad.Czysta, sąsiedzka życzliwość.Uważałam, że takie relacje to coś normalnego. Przez całe studia w mieszkałam w akademiku, gdzie panowała podobna atmosfera - wiadomo, jak to w mieszkaniach studenckich bywa.Po studiach znalazłam pracę i przeprowadziłam się do mieszkania na nowo wybudowanym osiedlu. Dobrze pamiętam ten dzień - była sobota, południe. Gdy tylko się rozpakowałam, postanowiłam przywitać się z sąsiadami.Połowa nie otworzyła mi w ogóle drzwi, chociaż wewnątrz mieszkania słyszałam dialogi w stylu "Kto to? Nie wiem, jakaś typiara, nie znam. To nie otwieraj". Kilka osób przez drzwi spytało "kto tam?", a gdy odpowiadałam, że jestem nową sąsiadką i przyszłam się przywitać, słyszałam tylko "proszę stąd odejść, nie mam czasu".Byli też tacy, którzy otwierali drzwi, ale słysząc, kim jestem, machnęli dłonią, mówiąc, żebym nie zawracała im głowy. Jeden starszy pan spytał "Aa, to pani się tak łomotała na klatce? Mam nadzieję, że to już koniec, zagłuszała mi pani serial". Jakaś kobieta nakrzyczała na mnie, bo dzwonek do drzwi obudził jej dziecko.Tylko w jednym mieszkaniu trafiłam na miłą parę studentów, z którymi od razu umówiłam się na piwo i przy okazji dowiedziałam się, że podziwiają mnie za chęć zapoznawania się z innymi sąsiadami, bo w tym bloku mieszkają, cytuję "dziwni ludzie".Byłam, delikatnie mówiąc, zszokowana, ale oczywiście, zaczęłam szukać winy w sobie - była sobota, tłumaczyłam sobie, że sąsiedzi pewnie odpoczywają po ciężkim tygodniu, a tu przychodzi obca baba i zawraca im głowę. Pomyślałam, że na razie dam im trochę czasu i na zacieśnianie sąsiedzkich więzi przyjdzie jeszcze pora.W ciągu kolejnego tygodnia przekonałam się, że moi sąsiedzi nie znają słowa "dzień dobry". Parę razy zamknięto mi drzwi na klatkę przed nosem. Kiedy w windzie pies jednego z sąsiadów zaczął mnie zaczepiać i wyciągnęłam do niego rękę (może nie powinnam, bo niektóre psy tego nie lubią, ale ten wydawał się wyjątkowo towarzyski), jego opiekun burknął do mnie coś w stylu "niech trzyma pani ręce przy sobie".Raz nie było mnie w domu, a akurat nadkręcił się kurier i chciał zostawić paczkę u sąsiadki - po rozmowie na infolinii dowiedziałam się, że sąsiadka powiedziała, że może przesyłkę przyjąć, ale wyrzuci ją do śmieci. Szczęśliwie kurier przyjechał kolejnego dnia, kiedy byłam w domu.Z głębokim rozczarowaniem uznałam, że nie ma co robić drugiego podejścia do lepszego zapoznania się z moimi sąsiadami. Ale kiedy chciałam zrobić parapetówkę, pomyślałam, że rozsądnie byłoby ich chociaż o tym poinformować. Tym, którzy mieszkają najbliżej mnie, zostawiłam w skrzynce na listy słodką przekąskę i karteczkę z informacją, że tego dnia i o tej godzinie zapraszam ich na małą imprezę, a jeśli jednak wolą zostać u siebie, to, oczywiście rozumiem i postaram się, by było w miarę cicho.Na parapetówce pojawili się jedynie wspomniani wcześniej studenci oraz piątka moich znajomych. Była godzina dwudziesta, muzyka grała głośno, ale nie na tyle głośno, by komuś przeszkadzać (nawet na klatce nie było jej słychać). Zdążyliśmy może wypić po łyku piwa, kiedy do mieszkania zapukała... policja.Co się okazało? Sąsiedzi donieśli, że jest hałas, a na prośbę o ściszenie muzyki, ja i moi znajomi zaczęliśmy grozić im przemocą. Do tego para studentów, która mieszka w tym bloku to dilerzy narkotyków i na pewno wszyscy jesteśmy naćpani.Sądziłam przez chwilę, że jestem w ukrytej kamerze.Policjanci, na szczęście, okazali się dość wyrozumiali i skończyło się na pouczeniu. Kontynuowaliśmy imprezę, ale już w zepsutym humorze.W ciągu kolejnych miesięcy bałam się wyjść w ogóle z domu lub do niego wracać w obawie, że trafię na klatce lub w windzie na któregoś z sąsiadów. Częściej niż "dzień dobry" słyszałam jakieś niemiłe uwagi, niepotrzebne zaczepki.Dwa dni po parapetówce, gdy niosłam w przezroczystej reklamówce zakupy, w tym butelkę wina, jedna sąsiadka spytała "Co, znowu imprezka? Znowu będzie trzeba po policję dzwonić?" Nie odpowiedziałam.Zdaję sobie sprawę z tego, że czasy się zmieniły i dzisiaj każdy jest skupiony bardziej na sobie, ma swoich znajomych i nie szuka przyjaźni wśród sąsiadów. Być może uznacie, że narzucałam się swoim sąsiadom, ale naprawdę nie rozumiem, skąd w nich tyle jadu i pogardy dla drugiego człowieka.Blok, w którym się wychowałam, a ten, w którym mieszkam obecnie to dwa zupełnie różne światy i muszę wam powiedzieć, że jestem mocno przygnębiona, kiedy po pobycie w moich rodzinnych stronach wracam to szarej rzeczywistości.Naprawdę, tu już nie chodzi o to, że ktoś mi nie odpowie na "dzień dobry" czy zbeszta za głaskanie jego psa - chodzi o zwyczajny szacunek do drugiej osoby i nie uprzykrzanie sobie życia.

A tak w swojej autobiografii pisze Jarosław Jakimowicz, który obecnie jest podejrzany o gwałt:

 –  Grupa Stonewall Jarosław Jakimowicz, prezenter i gwiazda Telewizji Polskiej, pisze w swojej autobiografii o tym, że "kupił" dwunastoletnią dziewczynkę z Tajlandii. Chodzi o wydaną w 2019 r. książkę "Życie jak film". "Tajki, które poznałem w Niemczech, też takie były. Pewnego razu któraś z nich mnie spytała, czy nie chciałbym takiej dziewczyny, jak one. - Jak to? - Oczywiście nie zrozumiałem. - Mamy znajomego, który może to załatwić, pogadaj z nim. (...)Ja oczywiście, będąc w tak młodym wieku, nie bardzo sobie mogłem to wszystko wyobrazić. Jednak pogadałem z tym człowiekiem. Byłem bardzo ciekaw. Okazało się, że mogę taką dziewczynę mieć za dwa tysiące marek. - Będzie twoja - powiedział. - No dobra! - Zdecydowałem, zupełnie nie zdając sobie sprawy, na co się piszę. (...)Po jakimś czasie jedna z koleżanek Tajek oznajmiła mi, że w mojej sprawie chyba już wszystko załatwione. Machnąłem już dawno ręką na te dwa tysiące marek, które w swoim odczuciu straciłem. A tu nagle znów ten facet - wraca ze spełnioną obietnicą. Dziewczyną! Pojechałem do mafijnego mieszkanka - takie miejsca zupełnie mnie nie przerażały, dobrze znałem ten klimat. Usiadłem, czekałem. Nagle drzwi się otworzyły, a obok sprawcy całego zamieszania stanęła dwunastoletnia dziewczynka. - Co to jest? - spytałem, nie mogąc wyjść ze zdumienia. - No jak to, twoja dziewczynka - Jugol radośnie przyklasnął, dumny z siebie. - Ale... - zacząłem się trochę jąkać. - Ona jest mała... trochę... jakby. - Spokojnie, urośnie ci! Wciąż miał na twarzy szeroki uśmiech i pewność, że wszystko jest w idealnym porządku. Zalała mnie lawina myśli: Jak wrócę z nią do domu? Do jakiej szkoły mam ją wysłać? W jaki sposób mam ją wychować?" Powtórzmy - cała "anegdota" pochodzi z autobiografii Jakimowicza. To nie plotki albo niepotwierdzone doniesienia. Dlaczego o tym piszemy? Bo mamy dość hipokryzji TVP, która od lat kłamie i manipuluje na temat społeczności LGBT+, kierując się rzekomo m.in. "dobrem polskich dzieci". Nie dalej niż w listopadzie TVP pisało o złych gejach "handlujących dziećmi", bo odkryło zjawisko surogacji. Równocześnie TVP robi gwiazdę z osoby, która otwarcie mówi o tym, że brała udział w handlu ludźmi. Wyobrażacie sobie, co by się działo, gdyby taką sytuację opisała osoba niezwiązana z "dobrą zmianą"?
Policja odprowadziła 16-latka w kajdankach do internatu.Chodziło o kwotę 2 zł – W trakcie zakupów w popularnej sieci sklepów nastolatek przez pomyłkę zapłacił przy kasie samoobsługowej za dwie tańsze bułki, choć w rzeczywistości ich cena była o 2 zł większa. Mimo wyrównania należności 16-latek został posądzony o kradzież przez ochroniarza sklepu. - Ochroniarz zabrał mojego ucznia do pokoju, zamknął się z nim, po czym wezwał policję. Funkcjonariusze skuli dzieciakowi ręce z tyłu i tak przywieźli mi go do internatu. Jak bandytę. Drobny chłopak w kajdankach i dwóch wielkich policjantów – powiedział dr Cezary Wysocki, dyrektor placówki.Rzecznik prasowy KM w Białymstoku Katarzyna Zarzecka na sugestię, że 16-latek do internatu został odprowadzony w kajdankach, odpowiedziała, że "policjanci mają prawo założyć kajdanki prewencyjnie, 16-latek popełnił przestępstwo".No faktycznie, a mogli zabić młodego... mała szkodliwość społeczna, policja odstępuje od czynności, był jakiś problem by tak to rozegrać? Tylko we łbie policjantów by musiał być olej, a nie siano

Mój drogi człowieku!

Mój drogi człowieku! – Widzę, że płaczesz, bo to mój czas na odejście. Nie płacz, proszę. Chcę ci wyjaśnić kilka rzeczy.Jesteś smutny, ponieważ odszedłem, ale cieszę się, że cię poznałem.Ile psów takich jak ja umiera każdego dnia, nie spotykając kogoś takiego jak ty?Wiem, że zasmuca cię mój wyjazd, ale musiałem już iść.Chcę cię prosić, żebyś nie obwiniał się za nic. Słyszałem, że szlochasz, że powinnaś zrobić dla mnie coś innego. Nie mów tak, wiele dla mnie zrobiłeś! Bez ciebie nie poznałbym piękna, które dziś niosę ze sobą.Musisz wiedzieć, że my, zwierzęta, żyjemy intensywnie i jesteśmy bardzo mądrzy: każdego dnia cieszymy się każdą małą rzeczą i szybko zapominamy o złej przeszłości. Nasze życie zaczyna się, gdy znamy miłość, tę samą miłość, którą mi dałeś, mój anioł bez skrzydeł i dwie nogi.Wiedz, że nawet jeśli znajdziesz ciężko rannego zwierzęcia, a masz mało czasu na tym świecie, zapewniasz mu ogromną obsługę, towarzysząc ci podczas ostatniego przejścia.Nikt z nas nie lubi być sam, chyba że zdamy sobie sprawę, że nadszedł czas, aby wyjść.Być może dla ciebie nie jest tak ważne, aby jeden z was był obok nas, pieszcząc nas i trzymając naszą łapę, pomaga nam iść w pokoju.Nigdy więcej płaczu, proszę. Będę szczęśliwy. Pamiętam imię, które mi dałeś, ciepło twojego domu, które w tej chwili stało się moje. Biorę głos twojego głosu, który przemawia do mnie, nawet jeśli nie zawsze rozumiem, co mi mówiłeś.W sercu niosę wszystkie pieszczoty, które mi dałeś.Wszystko, co robiliście, było dla mnie bardzo cenne i dziękuję wam cały czas, nie wiem, jak wam powiedzieć, ponieważ nie mówię w waszym języku, ale z pewnością w moich oczach możecie zobaczyć moją wdzięczność.Zadam tylko dwie przysługi. Umyj twarz i zacznij się uśmiechać.Pamiętaj, jak żyjemy razem w tych czasach, pamiętaj o wybrykach, które zrobiłem, żeby cię rozweselić.Żyj jak ja, całe dobro, które tym razem dzielimy.I nie mów, że nie zamierzasz adoptować innego zwierzęcia, ponieważ wiele wycierpiałeś po moim odejściu. Bez ciebie nie będę żył pięknem, w którym żyłem.Proszę, nie rób tego! Jest wielu takich jak ja, którzy czekają na kogoś takiego jak ty.Daj im to, co mi dałeś, proszę, potrzebują tego, tak jak cię potrzebowałem.Nie zachowujcie miłości, którą macie dawać, z obawy przed cierpieniem.Podążaj za moją radą, pielęgnuj dobro, które dzielisz z nami wszystkimi, uznając, że jesteś dla nas aniołem, a bez ludzi takich jak ty nasze życie byłoby trudniejsze niż czasami.Podążaj za swoim szlachetnym zadaniem, teraz do mnie należy bycie twoim aniołem.Towarzyszę Ci w podróży i pomogę ci pomóc innym jak ja.Porozmawiam z innymi zwierzętami, które są tu ze mną, powiem ci wszystko, co dla mnie zrobiłeś, i powiem z dumą: „To moja rodzina”.Dziś wieczorem, kiedy spojrzysz w niebo i zobaczysz mrugającą gwiazdę, chcę, żebyś wiedział, że to ja mrugam; ostrzec was, że jestem dobrze przybyły i powiedzieć wam „dziękuję za miłość, którą mi daliście”.Pożegnam się teraz, nie mów „do widzenia”, ale „do zobaczenia później”.Istnieje specjalne niebo dla ludzi takich jak ty, niebo, do którego zmierzamy, i życie nagradza nas, gdy się spotykamy.Poczekam na ciebie!"

Może tak być...

Może tak być... –  Czemu chtopak myśliże jak dziewczynajest zła, albo mazły humor,to ma okres..A może po prostuma go dosyć,bo jest idiotą?
Dziś miałam 12-godzinną zmianę i szef przynosił mi pizzę 3 razy, a na koniec zrobił mi kanapkę do domu.To nie szef, to anioł na ziemi –
A ja jedyne co odkopałem w piaskownicy to kocie gówna i kumple mówili mi że to glina. Mimo to nie zostałem gliniarzem - nadal jestem gówniarzem –  Kiedy byłam mała, moja mama zakopywała monety w mojej piaskownicy, zostawiała ogromne odcisku butów w piasku i mówiła mi, że w nocy przyszli piraci i zakopali tam swój skarb. I siedziałam tak godzinami, z moją malutką łopatką, kopiąc w poszukiwaniu monet, a moja mama miała chwilę spokoju za cenę kilku groszy.Zawsze sceptycznie podchodziłam do Mikołaja, Zajączka Wielkanocnego czy Wróżki Zębuszki, bo odwiedzanie każdego dziecka na świecie wydawało mi się mało prawdopodobne. Ale piraci odwiedzali tylko mnie, więc wierzyłam, że byli prawdziwi.I tak właśnie zostałam archeologiem. A jaka jest twoja historia?
"Robię lalki i jest to profesja, która nie wymaga ode mnie żadnych heroicznych czynów. Jednak ostatnio poproszono mnie o zrobienie lalki dla małej dziewczynki, która jest prawdziwym superbohaterem – Skontaktowała się ze mną pewna mama i zapytała, czy zrobię lalkę-króliczka z jednym okiem dla jej dwuletniej córki. Dziewczynka kocha zwierzęta i straciła lewe oko z powodu raka. Zaczęła też zauważać, że jest inna. Jej kochana mama przeczytała publikacje o tym, jak znalezienie lalki pasującej do wyglądu dziecka może być pomocne i działać terapeutycznie. Chciała, aby jej córka miała lalkę, która wygląda jak ona i ma tylko prawe oko.Nigdy wcześniej nie poproszono mnie o stworzenie lalki w tak delikatnej i znaczącej sprawie.Oto urocza mała dziewczynka w swoje trzecie urodziny, przytulająca swojego jednookiego króliczka, który jest równie doskonały i piękny jak ona. Najbardziej na tym zdjęciu podoba mi się ubiór dziewczynki, taki jak nosi Wonder Woman. Doskonale oddaje siłę i odwagę tej małej superbohaterki."