Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 346 takich demotywatorów

Pocieszanie klienta –
Dyskryminacja?!Ludzie kompletnie głupieją – Niedługo dyskryminacją będzie to,że kierownica jest po lewej stronie Dlaczego lodówki otwierają się tylko na jedną stronę? Czy to dyskryminacja klientów?Dlaczego wszystkie lodówki otwierają się tylko na jedną stronę? Nigdzie nie można kupić lodówki otwieranej z prawej strony, co to jest? A za przełożenie drzwi od lodówki w sklepach żądają dodatkowej opłaty. Uważam, że to nie w porządku i są to działania dyskryminujące klientów - bulwersuje się Jarosław Bartoszko, nasz Czytelnik. Odpowiedzi szukał Marcin Walków, reporter Gazety Wrocławskiej: Nie jest prawdą, że wszystkie lodówki otwierają się tylko na jedną stronę. Na rynku są dostępne m.in. lodówki typu "side by side" z parą drzwi otwieranych skrzydłowo. Jeden z japońskich producentów już w 2010 roku wyprodukował lodówki z drzwiami jednoskrzydłowymi typu "dual swing", które można otwierać na lewą lub na prawą stronę. Prawdą jest natomiast, że na rynku dostępne są przede wszystkim lodówki z drzwiami otwieranymi z lewej strony. Dlaczego tak jest, zapytaliśmy przedstawicieli marki Whirlpool, która w fabryce we Wrocławiu produkuje lodówki. - Wynika to z preferencji klientów. Koszty produkcji chłodziarek, które otwierają się na lewo i na prawo, byłyby niewspółmierne do zapotrzebowania rynku - wyjaśnia Dział Techniczny Whirlpool. Z tego samego względu produkowane są niemal wyłącznie lodówki białe i srebrne. Firma zwraca uwagę, że lodówki większości producentów mają opcję przełożenia zawiasów drzwi na drugą stronę, wygodniejszą dla klienta. - Istnieje możliwość samodzielnej zmiany stron. W dołączonej do produktu instrukcji obsługi można znaleźć wszelkie wskazówki jak to zrobić. Należy jednak pamiętać, że taka funkcja nie będzie dostępna, np. w lodówkach, które posiadają dozownik wody - czytamy w oświadczeniu Działu Technicznego Whirlpool. Dodają też, że opłata pobierana przez serwisy i sklepy za wykonanie takiej usługi, jest analogiczna do tej, którą pobierają sklepy sprzedające meble do samodzielnego składania. Jeśli ktoś chce powierzyć to zadanie fachowcom, musi za wykonaną pracę zapłacić.
Szkoda, że w tym chorym świecie nie zauważamy tych, od których los się odwrócił –  Miałam iść na zakupy. W głowie miałam plan: Tiger, H&M, a potem jedzenie w knajpie. iPod włączony na full volume. Nie wiem czemu, włączyła się Marika, ale byłam zbyt leniwa, żeby zmienić kawałek. Przy spożywczaku stoi starsza pani z dwoma bukietami. Mały - z nasturcji, większy - z polnych kwiatów. W tym piwonie, które zawsze kojarzyły mi się z moją babcią. Pani spojrzała na mnie: - A stoję tak, może kto kupi... - uśmiechając się niepewnie, wyraźnie zawstydzona. Tak, jak by te kwiatki to było coś, czego trzeba się wstydzić.- Ile kosztują? - spytałam, nie chcąc jej urazić. - Ojej, no nie wiem... Najmniej to chyba złotówkę. Najwięcej to chyba trzy złote. Wiesz córeczko, ja nie wiem, ile kosztują takie kwiatki. To z działki takie byle co. Trzy złote za te dwa razem może? Albo dwa? Dwa złote?DWA ZŁOTE.Mokrą szmatą w pysk. Witamy w prawdziwym świecie, pustaku. Myślisz, że masz gorszy dzień, że ci smutno, że nikt cię nie kocha, jesteś gruba, nie masz iPhone'a 6, ani buldożka francuskiego, a przecież byłabyś taką dobrą matką. Wieczorem wrócisz do dwupokojowego mieszkania na strzeżonym osiedlu i opowiesz komuś przez Skype'a, jak przez pół dnia odkopywałaś się z maili, potem zjadłaś burgera na lunch, ale sama musiałaś go sobie zrobić i w dodatku był mrożony. Potem napijesz się kilka łyków wina, które rano będziesz musiała wylać do zlewu, bo żywot zakończy w nim cała rodzina muszek-owocówek i położysz się spać w świeżo wymienionej pościeli z Zara Home. Wstaniesz rano, poćwiczysz jogę albo inny pilates, na YT obejrzysz nowy haul zakupowy na kanale laski, której nie znasz i w sumie gówno Cię obchodzi, co wklepuje w ryj, ale patrzysz, bo wydaje ci się, że yerba z internetowego sklepu ze zdrową żywnością jest wtedy mniej gorzka i pasuje do twojego chleba-tekturki, posmarowanego pastą z tuńczyka, przywiezionej z ostatniej wycieczki zagranicznej. Postoisz chwilę przed szafą, marszcząc brwi, wkurzając się, że nie masz się w co ubrać, bo wszystko jest na ciebie za duże, dlatego że mniej żresz i zapominasz, że jeszcze dwa lata temu, siedząc w samej bieliźnie, przypominałaś ludzika Michelin. Znowu za późno wyjdziesz z domu, więc zaklniesz szpetnie pod nosem, czekając na windę, na co obruszy się sąsiadka stojąca obok z psem, który ostatnio przestał trzymać mocz i leje między 2 a 3 piętrem. Wciskasz guzik kilka razy, myśląc, że to coś da. Drugą ręką starasz się rozplątać słuchawki. Przypadkowo wrzucasz klucze do głównej kieszeni w przepastnej torbie i po chwili orientujesz się, że przecież musisz sobie nimi jeszcze bramkę otworzyć, więc grzebiesz w tym syfie, macasz dno, które wciąż pamięta plażę w Sopocie i piach włazi ci pod wypielęgnowane paznokcie. Znajdujesz, otwierasz, wychodzisz do ludzi. Widzisz tramwaj i próbujesz dojrzeć numer, ale słońce świeci ci prosto w oczy. Biegniesz więc na wszelki wypadek i wsiadasz do tego ze skróconą trasą. Wściekasz się. Wysiadasz na kolejnym przystanku i łapiesz kolejny, jadący w dobrym kierunku. Jest miejsce siedzące. Dwa miejsca. Obok ciebie siada żulian, a jego torba w kratę muska twoją napiętą łydkę w nowych spodniach, kupionych na wyprzedaży w sieciówce. Docierasz do pracy, robisz sobie kawę, otwierasz maila i odpalasz fejsa. Scrollujesz przez kolejnych kilka godzin. Od stukania w klawiaturę drętwieje ci prawy nadgarstek, a w lewej dłoni łapie cię skurcz kciuka. Pośmiejesz się z suchych żartów koleżanek z pracy, wyślesz grafikom kilka poprawek od Klienta, przypalisz sobie croissanta na drugie śniadanie i zjesz z przesadnie drogim dżemem z wiśni, w którym więcej jest cukru niż owoców. Zrobisz jeszcze kilka ważnych rzeczy, bez których bieguny ziemskie zamienią się miejscami, a z instagrama znikną wszyscy twoi followersi. Wyjdziesz z zamiarem wydania milionów monet na szmaty szyte w Bangladeszu i kolejny zszywacz w kształcie żaby z wystawionym językiem. Spotykasz starszą panią z dwoma bukiecikami i przekrwionymi oczami, która wykręca z ciebie śrubki krótką wymianą zdań, bo przecież spieszysz się na zajęcia z tańca.W portfelu miałam tylko dychę. Wręczam ją staruszce. Cofa chudą dłoń, którą wcześniej wyciągnęła w moim kierunku i zaczyna tłumaczyć, że to za dużo i że ona nie chce, bo będzie miała wyrzuty sumienia. W końcu udaje mi się ją przekonać. Łamiącym się głosem dziękuje mi, oczy zachodzą jej łzami, pyta o moje imię. Obiecuje, że będzie się za mnie modlić do końca życia, nawet jeśli niewiele jej go zostało.Rozryczałam się kilka kroków dalej.‪#‎MieszkankaWarszawy‬

''Prawdziwe'' podejście do klienta

''Prawdziwe'' podejście do klienta –
Nie mogłem się dodzwonić do żadnego Biura Obsługi Klienta OBI – Cholerne OBI BOK-i...
Z tym rozgryzaniem systemu chodzi o to, że spryciarz idealnie ominął Polskę  –  Scottowi Keyesowi udało się coś niemal niemożliwego. Zaplanował sobie dwumiesięczne wakacje, w czasie których pokona ponad 30 000 km, odwiedzi 13 krajów, do których dotrze 21 lotami, wszędzie tam będzie sypiał w hotelach i za to wszystko nie zapłaci ani centa.Brzmi zbyt pięknie, żeby było prawdziwe? Trochę jest - Scott nie wygrał na loterii, ani nie dostał spadku po bogatej cioci, ale zebrał 136 500 mil w programach stałego klienta linii lotniczych oraz ogromną ilość punktów promocyjnych na 25 kartach kredytowych, więc o ile za podróż faktycznie nie zapłaci, to jednak wcześniej wydał ogromne sumy na zebranie tych nagród.
Jedynym celem biznesu jest...stworzenie klienta. –
Pracownik McDonalds skorzystał z roztargnienia klienta i nie uśmiechnął się –
W rosyjskim sklepie – Traktujemy klienta, jakby był naszym najdroższym towarem
Dokładne czytanie umów – Nie dotyczy tylko klienta
Nie liczy się jakość, tylko wydajność – Bo zadowolenie szefa zawsze będzie ważniejsze,niż zadowolenie klienta Nie liczy się jakość, tylko wydajność – Bo zadowolenie szefa zawsze będzie ważniejsze, niż zadowolenie klienta
Ocena obsługi czatu STS-u – Jest tylko jedna możliwa opcja
Źródło: sts.pl

Instrukcja obsługi klienta

Instrukcja obsługi klienta –
Naprawdę dobra pizzeria spełni każdą prośbę klienta – Instrukcje dot. dostawy: "Leżę w łóżku i mam kaca. Niech dostawca sam wejdzie, skręci w prawo, minie kuchnię i przejdzie przez salon. Później w lewo i podwójne drzwi prowadzą do mojej sypialni. Jestem w gaciach i oglądam Jamesa Bonda. Nie przestraszcie się. Dzięki, Dave."
Obsługa klienta – Tak powinna wyglądać wszędzie
NARESZCIE – zadbali o zdrowie klienta!
Największym wyróżnieniem dla przedsiębiorcy – jest wieloletnia lojalność klienta
Dobra reklama – zawsze przyciągnie klienta
Po pierwsze: zwrócić uwagę klienta –

Jak skutecznie zachęcić klienta do kupna bielizny? (14 obrazków)