Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 46 takich demotywatorów

Kto pracował w korpo, ten się w cyrku nie śmieje Oto zestaw zabawnych, ale jakże prawdziwych memów, dotyczących pracy konsultantów i nie tylko (17 obrazków)

 –  S
 –
0:26
 –  Consultant@wallstreetoasisClient
0:26
W końcu jakaś dziewczynazagadała do mnie pierwsza –  WitamyEdytaKonsultantEdytawitam, czy mogę pomóc w wyszukaniu ciekawejoferty last minute?Proszę wpisać wiadomość tutaj i nacisnąćEnter, żeby ją wysłać.
Mówiono mi, że jest za mała,że nie ma szans – Ciągle przestawała oddychać, więc 2 noce siedziałem przy niej, robiąc jej masaż klatki piersiowej przy każdym oddechu. Konsultant powiedział, że tracę czas.Dziś miała swój pierwszy występ baletowy, jest zdrową 6- latką
Komunikat "Twoje połączenie jest dla nas bardzo ważne, ale wszyscy konsultanci są w tej chwili zajęci" wywołuje jedynie irytację i złość. Oto co słyszą w trakcie oczekiwania na rozmowę klienci Virgin Atlantic: – "Witam, nazywam się Richard Branson, jestem właścicielem linii lotniczych virgin atlantic. Wszyscy konsultanci są teraz zajęci. To nie jest ok, dlatego jeśli nikt nie odbierze połączenia w ciągu 18 sekund, otrzymasz 450 funtów. Zaczynam odliczanie - 18, 17, 16, 15..." Klient słucha i chce tylko jednego - żeby konsultant nie odebrał telefonu. virginоборо
 –
"Don Orleone" miał być informatorem ABW w sprawach mafii paliwowej – Według informatora GW, byłego oficera ABW, w latach 2009-2014 Daniel Obajtek był zarejestrowany jako konsultant lub osobowe źródło informacji (OZI) Delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Krakowie "GW": Obajtek był informatorem ABW.Wciągnęła go agentka z wyrokiem. Kobietama pracować w Orlenie

Czasem po prostu nie mamy wyjścia i musimy zadzwonić na infolinię Co zrobić, żeby jak najszybciej połączyć się z konsultantem, a nie użerać się z botem (7 obrazków)

Chory dzwonił na infolinię NFZ,ale się nie dodzwonił – Do sieci trafił zaskakujący filmik jednego z rozgoryczonych pacjentów. Chory próbował dodzwonić się na infolinię NFZ - Telefoniczną Informację Pacjenta, "czynną całą dobę" pod numerem 800 190 590.Niestety, nie dodzwonił się. Okazało się, że konsultant odebrał, jednakże wyciszył połączenie,  bo wolał oglądać, jak ktoś gra w Pokemony.''Ludzie chorują, umierają, a konsultanci grają w pracy w gry (konsultant odebrał moje połączenie, ale mnie nie słyszał. Miał mnie wyciszonego) Natomiast ja dobrze słyszałem, czym się zajmuje w godzinach pracy podczas szalejącej pandemii. Żart jakiś... ''- napisał mężczyzna Do sieci trafił zaskakujący filmik jednego z rozgoryczonych pacjentów. Chory próbował dodzwonić się na infolinię NFZ - Telefoniczną Informację Pacjenta, "czynną całą dobę" pod numerem 800 190 590.Niestety, nie dodzwonił się. Okazało się, że konsultant odebrał, jednakże wyciszył połączenie,  bo wolał oglądać, jak ktoś gra w Pokemony.''Ludzie chorują, umierają, a konsultanci grają w pracy w gry (konsultant odebrał moje połączenie, ale mnie nie słyszał. Miał mnie wyciszonego) Natomiast ja dobrze słyszałem, czym się zajmuje w godzinach pracy podczas szalejącej pandemii. Żart jakiś... ''- napisał mężczyzna
Dziennikarze programu "Uwaga TVN" opublikowali nagrania lekarzy, którzy zajmowali się ciążą zmarłej 30-letniej Izabeli z Pszczyny. Wynika z nich, że medycy bali się oskarżeń o dokonanie nielegalnej aborcji – — Byłem ostatnio we Wrocławiu, gdzie wykład miał Krajowy Konsultant do spraw Ginekologii i Położnictwa. Jak doszedł do etapu poronienia na etapie 22. tygodnia, czy odpływania wód, powiedział, że ten temat przemilczy. Dlaczego przemilczy? Dlatego, że jest ustawa antyaborcyjna, która nie daje możliwości interwencji, czy usunięcia ciąży. Ja już pomijam kwestię światopoglądu, to nie jest moja ocena, ale powiem pani tak, że jesteśmy w pewnym klinczu formalno-prawnym — słyszymy w nagraniu.— Co ma zrobić lekarz, jeżeli dziecko żyje? Czy ma podjąć decyzję o prowokacji, w którym momencie? To są dyskusje, wie pani, nie chce mi się… Prowokować indukcję poronienia.... wtedy podlegamy pod paragrafy karne, że indukujemy poronienie — słyszymy na jednym z nagrań.Następnie pada wymiana zdań.— Indukowanie poronienia, czyli doprowadzenie do poronienia jest obarczone karą. Nie wolno tego robić. Czyli aborcja jest karą — wskazuje medyk.— Tak, ale jak nie zagraża życiu — zaznacza kobieta.— Czytała pani ustawę antyaborcyjną? — usłyszała w odpowiedzi.— Tak, ale są przesłanki do cesarskiego cięcia…— Koledzy doszli do tego wniosku rano i tyle — skwitował medyk.Jak informuje "Uwaga TVN", lekarze, którzy w feralnym czasie zajmowali się panią Izabelą, nie chcą komentować nagrania. Odmawia także szpital.
Około 3 lat temu pracowałem jako kamerzysta i konsultant ds. mediów społecznościowych w 7-osobowej firmie – Na jednej zmianie robiłem 50 filmów dziennie. Byłem na umowie o pracę. Desperacko potrzebowałem pieniędzy.To była szalona ilość pracy i jak udało mi się to robić przez 6 miesięcy, tego nie wiemBiuro było beznadziejnym, śmierdzącym miejscem i było jasne, że kierownictwo celowo miesza w tym całym gównie, aby oglądać walki pracowników jako formę rozrywki. Trzymałem się od tego z dala, ale było to niesamowicie stresujące.Po około sześciu miesiącach udowodniłem, że moje projekty robią niesamowicie wielką różnicę w ich sprzedaży (pokazałem im wykresy interakcji i bezpośrednie linki do sprzedaży na stronie internetowej) i poprosiłem o podwyżkę. Porównałem moje wynagrodzenie do innych w branży i uświadomiłem kierownictwo, że należy mi się podwyżka. Mimo to jej nie dostałem, jednak nadal chciałem kontynuować pracę, bo w tym czasie nabierałem sporo doświadczenia.W końcu przyszedł czas, że zostałem zwolniony i przez wiele miesięcy walczyłem o znalezienie jakiejkolwiek innej pracyDzisiaj (lata później) przeglądając bardzo stare konto Google drive, odkryłem, że wspomniana firma nadal używa folderu, który stworzyłem i którego właścicielem byłem ja. Zawierał on liczne pliki, szablony, presety itp. Ponad 18 osób aktywnie korzystało z niego codziennie, aby kontynuować swoje przedsięwzięcia w mediach społecznościowych.Skopiowałem więc plik jako wersję lokalną dla siebie, a następnie usunąłem wersję online. Jutro obudzą się bez żadnego ze "swoich" narzędzi do pracy, a mi jest z tego powodu wszystko jedno... Na jednej zmianie robiłem 50 filmów dziennie. Byłem na umowie o pracę. Desperacko potrzebowałem pieniędzy.To była szalona ilość pracy i jak udało mi się to robić przez 6 miesięcy, tego nie wiem.Biuro było beznadziejnym, śmierdzącym miejscem i było jasne, że kierownictwo celowo miesza w tym całym gównie, aby oglądać walki pracowników jako formę rozrywki. Trzymałem się od tego z dala, ale było to niesamowicie stresujące.Po około sześciu miesiącach udowodniłem, że moje projekty robią niesamowicie wielką różnicę w ich sprzedaży (pokazałem im wykresy interakcji i bezpośrednie linki do sprzedaży na stronie internetowej) i poprosiłem o podwyżkę. Porównałem moje wynagrodzenie do innych w branży i uświadomiłem kierownictwo, że należy mi się podwyżka. Mimo to jej nie dostałem, jednak nadal chciałem kontynuować pracę, bo w tym czasie nabierałem sporo doświadczenia. W końcu przyszedł czas, że zostałem zwolniony i przez wiele miesięcy walczyłem o znalezienie jakiejkolwiek innej pracy.Dzisiaj (lata później) przeglądając bardzo stare konto Google drive, odkryłem, że wspomniana firma nadal używa folderu, który stworzyłem i którego właścicielem byłem ja. Zawierał on liczne pliki, szablony, presety itp. Ponad 18 osób aktywnie korzystało z niego codziennie, aby kontynuować swoje przedsięwzięcia w mediach społecznościowych. Skopiowałem więc plik jako wersję lokalną dla siebie, a następnie usunąłem wersję online. Jutro obudzą się bez żadnego ze "swoich" narzędzi do pracy, a mi jest z tego powodu wszystko jedno...
 –
 –  | Alastair McAlpme- @AlastairMcA30Przyjąłem poród; dziecko ważyło450 g. Mówiono mi, że jest za mała,że nie ma szans. Ciągle przestawałaoddychać, więc 2 noce siedziałemprzy niej, robiąc jej masaż klatkipiersiowej przy każdym oddechu.Konsultant powiedział, że tracęczas.Dziś miała swój pierwszy występbaletowy; jest zdrową 6-latką.#ShareAStorylnOneTweet
A konsultant namówił cięna fotowoltaikę –
To osoba, której płacimy za to, by potwierdziła słuszność popełnianych przez nas błędów –
 –  Stanisław M. Stanuch@dziennikarzNie mogę się dodzwonić na infolinię banku gdzie muszęrozmawiać z konsultantem. Ciągle zajęte. Żale sięznajomemu a ten:- wybierz, że jesteś nowymi klientem, a odrazu siępołączysz.Rzeczywiście, konsultant odebrał połączenie zapierwszym razem e6:11 pm · 13 May 2020 · Twitter for iPhone

Jak czytam tego typu posty to szlag mnie trafia, w jakim ja ku*wa kraju żyję...

 –  Dariusz Misiuna28 marca o 21:28 · DŁUGI TYDZIEŃ W PIEKLE CZYLI W POLSCEPiątek: Rano przywożę matkę z warszawskiego szpitala-widmo na ul. Banacha, gdzie miała „prosty zabieg” bronchoskopii w związku z komplikacjami choroby nowotworowej. W szpitalu wybuchła epidemia, lekarze jednak nie używali maseczek. Dowiaduję się za to, że pomimo jej zerowej odporności kazano jej długo czekać w Izbie Przyjęć oraz przechodzić przez salę z brudną pościelą. Po powrocie do domu dostaje wysokiej gorączki. Myślimy, że to może być reakcja organizmu po zabiegu, choć wzbudza to w nas niepokój.Sobota: Matka rano ma 40 stopni. Dochodzi uporczywy kaszel. Próbuję dodzwonić się do przychodni, nikt nie odbiera. Pojawia się we mnie myśl, że należałoby sprawdzić, czy nie zarażono jej koronawirusem. Wydzwaniam też do Wojewódzkiej Stacji Epidemiologicznej, również bez skutku. Telefoniczny konsultant Narodowego Funduszu Zdrowia twierdzi, że należy uderzać do WSE lub do szpitala zakaźnego. Dzwonię więc na Wolską, nikt nie odbiera. Próbujemy zbić temperaturę paracetamolem. Obniża się o kilka stopni by po kilku godzinach rosnąć do 40. Kaszel się nasila.Niedziela: Matka rano ma 40,5 stopni. Dzwonimy na pogotowie. Dowiadujemy się byśmy „nie blokowali linii”, ponieważ „jak ktoś ma białaczkę i chłoniaka, to nie jest powód dla wzywania pogotowia, zajmujemy się tylko koronawirusem”. Przychodnia milczy. Instytut Hematologii, w którym przechodziła chemioterapię, również milczy. Lekarz kontaktowy z Banacha jako jedyny odbiera telefon. Mówi, że bardzo mu przykro, ale system jest niewydolny i dopóki u matki nie wykluczą koronawirusa, nie przyjmą jej do Instytutu Hematologii. Sugeruje jak najszybsze wezwanie karetki do zakaźnego, ponieważ przejazd samochodem wiąże się z dłuższą ścieżką oczekiwania, której może nie przeżyć. Ponieważ na Wolskiej ani Wołoskiej nikt nie odbiera, piszę mail do Wojewódzkiej Stacji Epidemiologicznej. Matka kaszle i ledwie łapie oddech.Poniedziałek: Matka niknie w oczach. Raz jeszcze dzwonię na pogotowie i mówię o dusznościach. Bardzo niechętnie, ale przyjmują zlecenie. Przyjeżdża wóz pancerny. Ratownicy ubrani w potrójne mundury najpierw rozmawiają ze mną przez megafon, potem opieprzają za to, że mój 95-letni ojciec i zatrudniona opiekunka nie noszą maseczek, w końcu zaś po bardzo niemiłej rozmowie zabierają matkę do szpitala na Szaserów, gdzie robią jej test na koronawirusa. Po półtoragodzinnym oczekiwaniu na powrotny transport medyczny, wraca do domu. Temperatura rośnie do 41 stopni, a mnie gotuje się krew i pęka serce.Wtorek: Czekamy na wyniki testu, które obiecano nam przedstawić w ciągu jednego lub dwóch dni. W międzyczasie dodzwaniam się do lekarza rodzinnego i proszę o jakąkolwiek pomoc, ponieważ matka tak koszmarnie się czuje, że może nie doczekać wyników badań. Słyszę, że nie może narażać swojego zdrowia oraz innych pacjentów, a poza tym to, wbrew temu co mówią w telewizji, nie jest zobowiązana do całodobowego dyżuru pod telefonem, tylko pracuje do 14. W radiu słyszę głos kogoś z rządu o wielkich sukcesach w walce z epidemią oraz o tym, że warto być cierpliwym, ponieważ „cierpliwość to dobro”. Jestem zły, jestem wściekły, jestem wkurwiony. Patrzę na zegar, jak klik, klik, minuta po minucie ucieka życie, nie dzwoni nikt z wynikami testu. Nie mam już serca rozmawiać ze „służbą” zdrowia. Telefon chwyta Samuela. Dzwoni od instytucji do instytucji, od lekarza do lekarza. Słyszymy dziesiątki pustych słów o procedurach, niemocy, wyższej konieczności. Zapisujemy kolejne numery telefoniczne. Nie sposób dociec, gdzie można otrzymać wyniki testu.Środa: Nad ranem dzwoni pani z WSE. Trzy dni od zgłoszenia. Prosi o nasze dane i mówi, że zostaniemy objęci kwarantanną. Pytam, czy mogą nam dostarczyć jakąś pomoc? Słyszę, że oni nie są od tego. Dziękuję pięknie za rozmowę. Kolejne telefony. Kolejne puste słowa. Zbywanie, ignorowanie, zabawa w gorący kartofel. Opiekunka rodziców ucieka na Ukrainę. Matka już niemal kona.Czwartek: Ostatecznie udaje się nam dodzwonić na Oddział Dermatologii szpitala na Szaserów przerobiony na punkt badań zakaźnych. Słyszymy, że matka nie ma wirusa. Możemy więc działać dalej. Tylko że nikt nie odbiera telefonów. A matka niknie. W końcu dodzwaniamy się do Instytutu Hematologii. Jeśli otrzymamy potwierdzenie na piśmie, że matka nie ma wirusa, przyjmą ją do siebie… w poniedziałek. Czy was do reszty porąbało, przecież moja matka może nie dożyć poniedziałku? Nasze argumenty zostają wysłuchane. Po dość trudnej rozmowie ze szpitalem na Szaserów i tekstach o procedurach, wyższej konieczności i niemocy, okazuje się, że jednak można wydrukować dany dokument i ktoś może go podpisać. W szpitalu nie ma skanera, więc jedziemy i odbieramy go sami.Piątek: Matka na w pół przytomna trafia do Instytutu Hematologii. Muszę zawieźć ją sam, gdyż karetka mogłaby ją zawieźć tylko do najbliższego szpitala. W drodze, co kilka minut, spoglądam na nią, czy jeszcze oddycha. Przetaczają jej krew. Podłączają pod aparat tlenowy. Trzymają na pustym oddziale. Robią kolejny test na obecność wirusa.
Ekspert Ordo Iuris został krajowym konsultantem ds. genetyki – Prof. Andrzej Kochański został powołany przez ministra zdrowia na nowego Krajowego Konsultanta ds. Genetyki Klinicznej. To ekspert episkopatu do spraw bioetycznych, który jeździł po Polsce z wykładami, w których straszył, że in vitro grozi autyzmem, a badania prenatalne są pretekstem do późniejszego zabicia dziecka. Od jego wypowiedzi odcinała się Polska Akademia Nauk. Nominacją Kochańskiego zaskoczeni są naukowcy z Polskiego Towarzystwa Genetyki Człowieka, którzy odwołanie poprzedniej konsultant prof. Marii Sąsiadek uważają za dużą stratę dla całego środowiska