Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 370 takich demotywatorów

Niezwykła historia miłości. Zakochali się w samym środku wojny. Spotkali się ponownie po 72 latach i ich uczucie znowu odżyło – Ta para to Geerte Valk i Klas Prin. Oboje byli młodziutcy, gdy się poznali i zakochali w sobie na zabój. Był 1945 r. Geerte miała wówczas tylko 16 lat, Klas był tylko rok starszy. Mieli pecha. Uczucie połączyło ich w środku wojennej zawieruchy. Wojna rozdzieliła ich, rozrzucając po świecie. Geerte została w Holandii, jej chłopak ruszył na front. Spotkali się dopiero po 72 latach pod szopą, gdzie po raz pierwszy się pocałowali.Młodziutka Geerte poznała Klasa, gdy zaczęła pracować w mleczarni jego rodziców. Między nastolatkami bardzo szybko wybuchło uczucie, z którym kryli się przed rodzicami. Pierwsze całusy kradli sobie w starej szopie, pośrodku szalejącej wojennej zawieruchy. Swoim uczuciem nie cieszyli się jednak długo. Wkrótce Klasa wzięto do wojska. Nastoletni chłopak trafił na front w Indonezji, gdy po latach wrócił do rodzimej miejscowości pierwszej miłości już nie znalazł.Wyjechał aż do Brazylii. Osiadł w Carambeí. Tam poznał żonę. Doczekał się dzieci i wnuków. W tym czasie Geerte układała sobie życie w holenderskim miasteczku oddalonym tylko 180 km od miejscowości, w której spotkała Klasa. Wyszła za mąż i założyła rodzinę. Życie zakochanych było jednak niepełne, a w ich sercach przez cały ten czas tliło się uczucie, pierwsza niespełniona miłość. Były w nich miejsca przeznaczone dla siebie nawzajem, których nikt i nic nie mogło zapełnić.Kiedy dzieci Klasa dorosły i założyły swoje rodziny, a jego żona odeszła, mężczyzna został sam. Jako wdowiec nic nie powstrzymywało go już przed odnalezieniem pierwszej miłości. W wieku 89 lat wrócił więc do Holandii w poszukiwaniu Geerte i prawdziwego szczęścia. Zgłosił się do holenderskiego programu, w którym opowiedział swoją historię i we wzruszającym apelu poprosił Geerte o kontakt.  Nie czekał długo, wkrótce kobieta się odezwała.Tak jak on owdowiała. Była babcią, uznała jednak, że na powrót choćby do wspomnień, nigdy nie jest za późno. Po 72 latach spotkali się pod tą samą szopą, gdzie całowali się pierwszy raz i… pocałowali. To miał być tylko symboliczny gest. Wkrótce jednak okazało się, że miłość starszych ludzi nigdy nie umarła, a mimo upływu lat, są sobie równie bliscy, co kiedyś. Postanowili spędzić ze sobą choćby te kilka lat, które im zostało. Klas wywrócił dla Geerte swe życie do góry nogami. Przeprowadził się do Holandii, by być bliżej kobiety swego życia. Swej decyzji nie pożałował. Razem z Geerte są szczęśliwi, jakby czas nie miał nad nimi żadnej mocy. Zakochani, trzymają się za ręce i obsypują pocałunkami
Tak to działa, drodzy rodzice –
Brazylijska policja zatrzymała 16 członków gangu, którzy planowali dokonać największego rabunku w historii. Ich łupem mogła paść równowartość miliarda złotych – Plan przestępców wydawał się być opracowany w najdrobniejszych szczegółach. Złodzieje w ciągu czterech miesięcy zdołali wykopać w południowej części Sao Paulo tunel o długości ponad 500 metrów.Korytarz prowadzący do Centralnego Banku Brazylii wzmocniono od środka drewnianymi i metalowymi elementami, wyposażono go również w odpowiednie oświetlenie. Wysokość tunelu była wystarczająca, by w środku zmieścił się wyprostowany, dorosły człowiek.Konstrukcja pochłonęła w sumie 4 mln reali (czyli ok. 4,5 mln złotych), co oznacza, że każdy z przestępców "zainwestował" w budowę po około 200 tys. reali (230 tys. złotych)
Podobno dziecko rozwiązuje ją w kilka sekund, a dorosły potrzebuje wielu minut - a i tak nie zawsze mu się uda –
Gdy miał 13 lat, uratował mu życie, kiedy po latach szukał kontaktu, pomógł mu Arnold Schwarzenegger – „Byłem chłopcem i uczęszczałem do szkoły z internatem, w której działy się straszne rzeczy” – zaczyna swoją opowieść. Postanowił podzielić się  historią swojego życia. Opisał znęcanie się pracowników szkoły, oraz negatywną reakcję rodziny, która nie wierzyła własnemu dziecku i nie słuchała jego skarg. Stwierdził, że był bliski samobójstwa.Jak pisał dalej, jego życie odmieniła jedna rozmowa.Na rodzinnym wyjeździe na narty, podczas wjazdu wyciągiem krzesełkowym na szczyt góry, zagadnął go siedzący obok mężczyzna z szalikiem owiniętym wokół twarzy. Zauważając smutek chłopca, spytał o przyczynę jego zmartwień.„Nie miałem problemu z mówieniem do obcego o swoich problemach jako trzynastolatek. Mogłem o tym mówić w kółko, nikt i tak nie chciał mnie słuchać. Wylałem więc cały swój żal na tego biednego człowieka”Okazało się, że rozmówca miał podobne problemy i doskonale rozumiał chłopca. Przyznał, że również chodził do bardzo surowej katolickiej szkoły z internatem, gdzie miał identyczne doświadczenia.„Powiedział mi, że wszystko to przeminie, że pewnego dnia jako dorosły będę widział te rzeczy daleko za sobą. Rozmawiałem z nim przez całą drogę na górę, płakałem”„Kiedy dojechaliśmy na górę, pożegnałem się z towarzyszem krótkiej podróży i zobaczyłem, jak podjeżdża na nartach do żony. Rozpoznałem ją – to była dziewczyna z serialu „Cheers” ( Zdrówko ). Wtedy zrozumiałem, że moim rozmówcą o charakterystycznym głosie był Danny DeVito. To w tamtej chwili zdecydowałem, że koniec z wszelkimi myślami samobójczymi. Chciałem być taki jak on: „żywy, po drugiej stronie, wolny”„Wszystko co wtedy mi powiedział, okazało się prawdą. Dokonałem w życiu wspaniałych rzeczy. Wszystkie te demony z przeszłości wydają mi się w porównaniu z dokonaniami niczym nieznaczącym, nawet jeśli czasem mnie nawiedzają”„Chciałbym teraz podziękować mu osobiście.Proszę o pomoc każdego, kto może pomóc. Kontaktujcie się ze mną przez prywatne wiadomości”.Ku zdziwieniu wszystkich śledzących ten wątek, z pomocą zgłosił się sam Arnold Schwarzenegger – były gubernator Kalifornii i gwiazda Hollywood.Schwarzenegger zgodził się, że Danny DeVito to dobry człowiek i zapewnił, że z przyjemnością pozna tę niesamowitą historię. Zobowiązał się przekazać przyjacielowi z planu filmowego list od internauty.Powodzenia, oby doszło do spotkania z "aniołem stróżem"
Nigdy nie jest za późno na dobrą zabawę –
I właśnie dlatego będę jadłśniadanie na obiad! –
 –
5-letni Dawidek wiedział dokładnie co zrobić, gdy jego ciocia straciła przytomność. Mały bohater! – Bohaterem może być nie tylko dorosła osoba. Może nim być także 5-latek, który z pełną odpowiedzialnością i świadomością jest w stanie ocenić sytuację i dokonać wyborów, które mogą uratować czyjeś życie! Mowa o 5-letnim Dawidku z Warszawy, który nie tylko znał numer alarmowy 112, ale wiedział, że coś złego stało się z jego ciocią i że musi interweniować. Jego rozsądek i ocena sytuacji uratowała życie jego cioci. Dziecko przebywało w domu z czterema osobami, które słabo słyszą. W mieszkaniu była także jego młodsza siostra.Dawidek zauważył, że jego ciocia zasłabła. Zdał sobie wówczas także sprawę, że głuchoniemi rodzice nie są w stanie zadzwonić po pomoc, dlatego sam postanowił się tym zająć. W czasie rozmowy powiedział, co się stało i dlatego dzwoni on, a nie ktoś dorosły. Na miejsce najpierw przybyli policjanci i potwierdzili, że kobieta zasłabła. Po chwili pojawiło się pogotowie, które udzieliło pierwszej pomocy. W obecnej chwili kobiecie nie zagraża niebezpieczeństwo. 5-latkowi należała się nagroda, o czym dobrze wiedzieli policjanci, którzy wręczyli mu podziękowania, a sam minister Mariusz Błaszczak uhonorował go medalem "Młody Bohater". Do tego dzielnicowa pokazała rodzicom, jak kontaktować się z policją lub pogotowiem, gdy spotka ich w przyszłości podobny nieszczęśliwy wypadek.Rodzice muszą być z niego dumni!
"W środku są dorośli, my również chcemy żyć" –

Z pamiętnika chirurga:

 –  Sobota. Jestem trochę niespokojny. Wczoraj zacząłem dość zawiłą operację na panu Łukaszu spod siódemki. Nie zauważyliśmy, jak czas zleciał i zrobiła się szesnasta i koniec roboty. Pan Łukasz został na stole do poniedziałku. Martwię się, że będzie próbował sam się zaszyć. Poniedziałek. Wszystko dobre, co się dobrze kończy. W czasie weekendu była przerwa w dostawie prądu. Urządzenia przestały działać i pan Łukasz też. Dzisiaj miałem tylko dwa wyrostki. Dziwne, że u jednego pacjenta. No, ale poniedziałek jakoś zleciał, tym bardziej, że siostra Kulanka znalazła między protezami podręcznik anatomii. Bardzo ciekawy. Nigdy bym nie przypuszczał, że aż z tylu części składa się człowiek. Wtorek. Od rana pech. Podczas operacji plastycznej znów zabrakło skóry. Pożyczyłem co prawda kawałek ceraty od ajenta bufetu, no ale jak długo można nadużywać dobrej woli człowieka nie związanego przecież ze służbą zdrowia? Środa. W dalszym ciągu pechowa passa. Siostra Narcyza potrąciła mnie podczas operacji, kiedy akurat zerkałem na siostrę Honoratkę. Wszystko stało się bardzo szybko. Rodzina pana Korytko, który był na stole chce mnie skarżyć o to, że mu przyszyłem butlę z tlenem do pleców. Kiedy już ochłonąłem, to zrobiłem sobie na próbę zastrzyk nową jednorazówką z tego transportu, który dopiero co nadszedł. Bardzo bolesny, dwa razy zemdlałem, zanim wprowadziłem wszystko dożylnie. Siostra Jola powiedziała, że niepotrzebnie się męczyłem, bo igły do tych strzykawek przyjdą w przyszłym tygodniu i iniekcje mają być ponoć łatwiejsze. Eee, pożyjemy zobaczymy. Czwartek. Dzisiejszy dyżur na oddziale reanimacji minął nadspodziewanie spokojnie. Praktycznie przez cały czas nie było prądu, więc aparatura nie hałasowała. Na szczęście włączyli fazę i zdążyłem jeszcze wypełnić wypiski. Natomiast mocno zastanawiająca historia przytrafiła mi się podczas porannego obchodu. Otóż spotkałem mojego sąsiada z bloku, inżyniera Bazydło. Powiedział, że przyszedł do naszej kliniki do Rentgena. Ciekawe to o tyle, że nikt z pracowników naszej placówki, ani też żaden, żaden z jej pacjentów nie nosi takiego nazwiska. No i kto mi teraz wytłumaczy, dlaczego inżynier Bazydło ukrył przede mną prawdziwy cel swojej wizyty? Piątek. Obchodzę mały jubileusz. Właśnie dziś wykonałem moją setną operację. Radość tym większa, że dzisiejszy zabieg był pierwszym udanym. Coraz częściej, szczególnie podczas trepanacji czaszki, odzywa się moje najskrytsze marzenie: chciałbym kiedyś rozpocząć studia medyczne. I może nawet je skończyć. Sobota. To był naprawdę ciężki tydzień. Jestem już bardzo zmęczony. Dosłownie przewracam się o każdego leżącego. Wtorek. Bardzo silnie uderzyłem się w twarz butlą tlenową. Nigdy by do tego nie doszło, gdybym nie zrobił sobie omyłkowo zastrzyku ze spirytusu. Przypuszczam, że spirytus podrzucił mi pielęgniarz Gniady z zemsty za to, że zamiast od bólu głowy, dałem mu na przeczyszczenie. Kiedy go czyściło, zrobiłem mu trepanację i napchałem do głowy gazet. Myślę, że bredzę. Dobranoc, kochany dzienniczku. Chyba już w tym tygodniu nic nie napiszę. Środa. Po południu. Dzisiaj rano otworzyłem pana Bielinka, tego spod czternastki. Już od tygodnia skarżył mi się, biedaczek, że mu coś leży na wątrobie. A jednak niczego nie znalazłem. Ciekawe, dlaczego chciał mnie wprowadzić w błąd. Podobnie zresztą, jak pan Paprotka, który usiłował mi wmówić, że ma zimną krew. A kiedy przetoczyłem mu ją do butli, to się okazało, że jej temperatura wynosi grubo powyżej zera. A ściślej mówiąc, 36 i 6, czyli razem 42. A ten Paprotka, widocznie ze wstydu, już się więcej do mnie nie odezwał. Czwartek. Popadłem w konflikt z naszym anestezjologiem, doktorem Zegrzyńskim. Zegrzyński uważa, że przekraczam swoje kompetencje usypiając bardziej kłopotliwych pacjentów bez jego wiedzy i na dłużej. A ja pytam co to znaczy dłużej? Te dwa, trzy miesiące zdrowego snu tylko wzmocnią organizm chorego i obsługi. Piątek. Konflikt trwa. Nie miałem innego wyjścia. Uśpiłem doktora Zegrzyńskiego. Sobota. Dzisiaj przywieziono czterech pacjentów z wypadków. Po ich uśpieniu i długotrwałej operacji wyszło mi dwóch. Zdecydowałem się ich uśpić. Niedziela. Zbudzili Zegrzyńskiego, żeby mnie uśpił. Wtorek. Salowy Wiśniewski powiedział dzisiaj do mnie podczas obchodu Doktorze, dzisiaj nie wtorek, zapnij rozporek. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że dzisiaj właśnie jest wtorek. Nie wiem, dlaczego ten cham tak się śmiał. Siostra Kulanka też. Nienormalni. Środa. Myślałem długo nad wczorajszym incydentem z Wiśniewskim. Sprawdziłem dokładnie w kalendarzyku, potem jeszcze specjalnie włączyłem dziennik. Wczoraj na pewno był wtorek. Czwartek. Wiem, że dorosły człowiek, i do tego lekarz nie powinien zaprzątać sobie głowy drobiazgami, ale nie mogę zapomnieć o wtorkowym obchodzie. Dziś przezornie przed wyjściem z toalety zapiąłem sobie rozporek. W końcu dzisiaj nie wtorek, tylko czwartek. Jutro piątek. Może się położę na kilka dni
Dziecko uśmiecha się średnio 400 razy w ciągu dnia, a dorosły 17 razy – Popsuj statystyki - uśmiechnij się teraz!

Policjant znalazł realistycznie wyglądającą lalkę w domu 45-latka. Kiedy zaczął ją wąchać, odkrył tajemnicę, która mrozi krew w żyłach!

Policjant znalazł realistycznie wyglądającą lalkę w domu 45-latka. Kiedy zaczął ją wąchać, odkrył tajemnicę, która mrozi krew w żyłach! – Bohater tego wpisu był znanym naukowcem, pisarzem i znawcą historii cmentarzy. Nikt ze znajomych ani rodziny nie podejrzewał, że Anatolij Moskvin może mieć coś na sumieniu. Co prawda był samotnikiem i nie przepadał za kontaktami z ludźmi, ale nikomu nie wyrządzał tym krzywdy. W listopadzie 2011 roku rosyjska policja weszła do jego mieszkania w Niżnym Nowogrodzie. Zdziwili się, że 45-letni mężczyzna postawił na tak dziwny wystrój. Małe mieszkanie zapchane było książkami, zabawkami i kolorowymi ubraniami. Funkcjonariusze zaczęli się zastanawiać, po co bezdzietnemu kawalerowi tyle lalek i dziecięcej odzieży.W jednym pomieszczeniu zobaczyli lalkę wielkości dziecka starannie ubraną i ułożoną na kanapie. Inne bardzo podobne siedziały na krzesłach i na podłodze. Widać było, że mężczyzna traktuje je z szacunkiem. Zapach jeden lalki oraz podejrzany wygląd wzbudziły zainteresowanie policjantów. Gdy lepiej się jej przyjrzeli, odkryli, że to nie zabawka, a zmumifikowane zwłoki! Anatolij natychmiast został aresztowany a prawda na temat tego, co robił, wreszcie ujrzała światło dzienne.Sprawa wstrząsnęła całą Rosją i wszyscy zaczęli się zastanawiać, po co to robił? Okazało się, że przez ponad 10 lat codziennie chodził po cmentarzach i szukał niedawno pochowanych dziewczynek i młodych kobiet. Wykopywał je, a ich ciała mumifikował. Kiedy się mu to nie udawało, wkładał zwłoki z powrotem do grobów. Przyznał, że obkładał je mieszanką soli oraz sody oczyszczonej i pozostawiał w suchych miejscach. Gdy wyschły, zabierał zwłoki do domu. Ubierał je i wypychał szmatkami, aby miały okrąglejsze kształty. Na głowy nakładał „lalkom”chustki lub peruki, malował im także paznokcie i usta.W jego miejscu zamieszkania znaleziono 29 ciał, ale podejrzewa się, że zbezcześcił ponad 150 grobów! Policja znalazła również metalowe tabliczki skradzione z grobowców, instrukcje dotyczące tworzenia „lalek”, mapy okolicznych cmentarzy, a także zbiór zdjęć i filmów przedstawiających otwarte groby. Kobiece mumie towarzyszyły mu przez kilkanaście lat. W ich towarzystwie pił kawę i jadł obiady. Urządzał im nawet urodziny. Nigdy nie były dla niego obiektami seksualnym. Twierdził, że w ten sposób chciał zapewnić im życie wieczne.Policjant zaczął wąchać lalkę znalezioną w mieszkaniu 45-latka. Nie spodziewał się, że za chwilę odkryje mrożącą krew w żyłach tajemnicę!W jego miejscu zamieszkania znaleziono 29 ciał, ale podejrzewa się, że zbezcześcił ponad 150 grobów! Policja znalazła również metalowe tabliczki skradzione z grobowców, instrukcje dotyczące tworzenia „lalek”, mapy okolicznych cmentarzy, a także zbiór zdjęć i filmów przedstawiających otwarte groby. Kobiece mumie towarzyszyły mu przez kilkanaście lat. W ich towarzystwie pił kawę i jadł obiady. Urządzał im nawet urodziny. Nigdy nie były dla niego obiektami seksualnym. Twierdził, że w ten sposób chciał zapewnić im życie wieczne.Zanim policja zidentyfikowała wszystkie ciała, Natalia Chardymova zgłosiła się na komisariat. Zobaczyła w telewizji mieszkanie Rosjanina i wśród marionetek rozpoznała zmarłą rok temu córkę Olgę. Dziewczynka miała 10 lat. Podczas śledztwa poproszono Anatolija o wyjaśnienie jego fascynacji zwłokami. Okazało się, że wpływ na to miał pewien incydent z przeszłości. Gdy miał 13 lat uczestniczył w pogrzebie 11-letniej dziewczynki. Wówczas jakiś dorosły członek rodziny zmusił go do pocałowania zmarłej. Podobno to doświadczenie mocno utkwiło w jego psychice.Rodziny ofiar musiały jeszcze raz pochować bliskich. Kobiety miały o 10 do 26 lat. Większość zwłok stanowiły tylko szkielety. Obecnie mężczyzna przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Ustalono, że cierpi na rodzaj paranoidalnej schizofrenii.
 –  tak nie
 –  PRZESYP WSZYSTKO Z OPAKOWAŃDO TAKICH ŁADNYCH SŁOICZKÓWZAPISZ WSZYSTKO, CO MASZ ZROBIĆW NOTATNIKU Z  MNÓSTWEM ZAKŁADEKZAŁÓŻ SPODNIE NAWET JEŚLI NIE WYCHODZISZ Z DOMUSPĘDŹ RESZTĘ DNIA NA OGLĄDANIU MEMÓWZ PSAMI W POCZUCIU, ŻE JESTEŚ POWAŻNĄ I ZORGANIZOWANĄ OSOBĄ
A ja głupi, chciałem być dorosły... –
- Mamo, jestem już dorosły, mam 26 lat! Jak chcę sobie kupić X-Boxa to kupię X-Boxa. Daj pieniądze! – Dorosłość XXI wieku
Gratulacje, jesteś dorosły! –

10 komiksów, które trafnie podsumowują życie dorosłego człowieka (11 obrazków)

 –  Ustal z dzieckiem słowo-klucz,które wypowiedzieć musikażdy, kto będzie chciałodebrać malucha (np. zprzedszkola).Bez hasła nie wolno munigdzie iść! NIGDY nie podpisuj imieniemdziecka plecaka i odzieżywierzchniej.Kiedy ktoś pozna imię dziecka,będzie mu łatwiej wzbudzićzaufanie malucha."Powiedz dziecku,że "zwalniasz je" z obowiązkuzachowania tajemnicy, jeśliktoś. kto je dotykał, o to prosił.Uprzedź, że o takichzachowaniach musiszwiedzieć od razu. Naucz swoje dziecko, że kiedyktoś obcy chce je zabrać -żadne maniery się nie liczą.Powiedz wprost, że maluchma prawo kopać, gryźćI krzyczeć ile sił w płucach!Powiedz dziecku, że jeżeliktoś dłuższą chwilę jedzie zanimi samochodem, powinnouciekać w przeciwną stronę.To zawsze kilka dodatkowychsekund, zanim auto zawróci.Powiedz dziecku, że jeżeli sięzgubi - niech poprosi o pomocinną mamę z dziećmi.To często najbezpieczniejszywybór, zwłaszcza, gdy wokolicy nie ma policjanta.Kiedy widzisz na ulicy krzyczącedziecko, zwróć uwagę, czy to'tylko' zwykły napad złości.Jeśli dorosły będzie zachowywałsię nietypowo, nie bój sięzapytać, co się dzieje!