Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 324 takie demotywatory

 –
Gigantyczny wąż dusiciel ściskający autobus miejski, czyli kreatywna reklama stworzona na potrzeby kampanii lokalnego zoo –
Dlatego zamiast stać i robić tłok - usiądźcie. Dzięki temu starszej Pani nie będzie niewygodnie w ścisku, a ludzie w autobusie będą mieli więcej miejsca –
"Obok mnie w autobusie był facet, który dotykał uda dziewczyny, która była przerażona, ale nic nie mówiła. Więc położyłem rękę na udzie faceta, spojrzałem na niego i powiedziałem "Lubisz siebie?" Odsunął się. Bądź kimś więcej niż widzami" –
Kobieta imieniem Lauren Russell opisała swoją rozmowę z synkiem na Facebooku.  Załamana matka 3-letniego chłopca skarży się na ludzi, przez których jej rudowłosy synek czuje się dziwakiem – "Dziś pękło mi serce. Jechałam autobusem z moim synkiem i byłam świadkiem okrutnego zachowania wobec niego. Niestety, to nie była pierwsza tego typu sytuacja i wiem, że na pewno nie ostatnia. Mój synek jestem obiektem kpin wielu ludzi z jednego powodu - ma rude włosy. W autobusie chłopiec, który mógł mieć około 13 lat, powiedział swojemu koledze, że jeśli kiedykolwiek będzie mieć rudowłose dziecko, zabije je, bo to najbardziej obrzydliwe, co może być... Mój synek ma dopiero 3 latka i już jest ofiarą złych komentarzy. A ja go rozumiem - przechodziłam przez to samo...Wiem, jak to jest być ciągle odrzucaną i szykanowaną, bo też mam rude włosy. Jeszcze w autobusie synek zapytał mnie, dlaczego nikt nie lubi jego koloru włosów i czy może mieć włosy takie, jak jego brat - który po tacie nie jest rudy. Był taki smutny, gdy mnie o to pytał, że musiałam odwrócić głowę, żeby nie zobaczył łez w moich oczach.Tak bardzo chcę mu pokazać, że nie wszyscy ludzie są źli... Proszę, udostępnijcie to, co napisałam, niech inni zaczną myśleć, jaką krzywdę wyrządzają dzieciom swoimi bezmyślnymi komentarzami. Kolor włosów nie przesądza o tym, czy ktoś jest przyjazny, opiekuńczy i dobry!. To nie jest w porządku, że mój synek czy ja jesteśmy oceniani po kolorze włosów. Pomóżcie mi to zmienić. Dziękuję".
The Washington Post napisał artykuł, w którym kobiety po zmianie płci dzielą się swoimi przeżyciami w ciele mężczyzny. Nagle się okazało, że bycie białym heteroseksualnym mężczyzną nie jest tak proste jak im się wcześniej wydawało. – Jednym z przykładów jest 52-letni Zander Keig, który przed zmianą płci był radykalną feministką i zawsze jak mówił o czymś ważnym to wiele osób go wspierało i popierało. Teraz jak próbuje o czymś się wypowiedzieć to jest uciszany argumentami, że „próbuje umocnić swoje przywileje białego heteroseksualnego mężczyzny". Zander również się dziwi, że kobiety oczekują od niego różnych rzeczy, do których nie był wcześniej przyzwyczajony, np. chcą wypowiadać się jako pierwsze, mieć pierwszeństwo do miejsca w autobusie, być przepuszczane w drzwiach itp. Przed zmianą płci był lesbijką i zauważył, że mężczyźnie jest o wiele trudniej zbudować związek, ponieważ ciągle są wysokie oczekiwania wobec niego.
 –

Ojciec 12-latki zamieścił wpis, w którym opisał całe zdarzenie i opublikował wizerunek mężczyzny, który nagabywał jego córkę. Wcześniej policja nie przyjęła zgłoszenia Z pomocą ruszyli internauci, którzy rozpoznali mężczyznę ze zdjęcia i znaleźli go w rejestrze przestępców seksualnych w Warszawie

Z pomocą ruszyli internauci, którzy rozpoznali mężczyznę ze zdjęcia i znaleźli go w rejestrze przestępców seksualnych w Warszawie –  Dzień dobry.Czy znasz tego człowieka? Czy widziałeś go gdzieś w okolicy? Jeśli tak to musisz wiedzieć że dnia 8.06.2021 około 8:30 na przystanku przy ulicy Bazyliańskiej na Warszawskim Bródnie ten osobnik nagabywał 12letnią dziewczynkę słowami:"Jestem bandytą przed którym ostrzegała cię mamusia.Nie obronisz się przede mną."A następnie śledził ją i wsiadł za nią do autobusu, a następnie skutecznie zablokował jej drogę do kierowcy. Nie wiadomo jak potoczyłaby się dalej ta historia gdyby mama tej dziewczynki nie odebrała od niej telefonu i nie przyjechała samochodem na jeden z przystanków na trasie i nie zapewniła dziecku bezpieczeństwa. Udało się uwiecznić na zdjęciu tego człowieka i zamieszczam to zdjęcie ku przestrodze. Jeśli ten człowiek się znajdzie i uzna że naruszyłem prawo publikując jego wizerunek to zapraszam, chętnie się spotkam i porozmawiam z nim oko w oko.Policja została poinformowana o całym zajściu. Mailowo bo na komendzie odmówili przyjęcia zgłoszenia. Dobrego dnia dla wszystkich oprócz widocznego na zdjęciu. Pilnujcie swoich dzieci, uczcie je co robić w sytuacji w której ktoś je atakuje, lub próbuje przestraszyć, uczcie samoobrony, bądźcie czujni.Edit: Ponieważ widzę że dla wielu osób sytuacja opisana jest nie wystarczająco jasna opiszę ze szczegółami w punktach:1. Mężczyzna zaczepiał dziewczynkę na przystanku "Bazyliańska". Chodził za nią i straszył ją pomimo że próbowała od niego odejść.2. Dziewczynka wsiadła do autobusu linii 114. Mężczyzna wsiadł za nią i gapił się na nią w autobusie, stał w przejściu przez co nie mogła przejść do kierowcy. 3. Dziewczynka zadzwoniła po mamę. Mama nie dzwoniła po policję bo chciała być w stałym kontakcie z dzieckiem i jedyne o czym myślała to o zapewnieniu dziecku bezpieczeństwa. 4. Mama dziewczynki ruszyła trasą autobusu i po przyjechaniu na przystanek "Czarnieckiego" kazała jej wysiąść żeby zabrać ją do samochodu.5. Mężczyzna widząc że dziewczynka wysiada, wysiadł za nią.6. Mama dziewczynki zrobiła mężczyźnie zdjęcie, zapytała też dlaczego prześladuje jej dziecko, mężczyzna tylko coś odburknąłMama odjechała z dzieckiem.7. Sprawa została zgłoszona na policję, ponieważ na komisariacie na ulicy Chodeckiej nie przyjęto zgłoszenia osobiście, złożyliśmy stosowne zawiadomienie drogą mailową. Mam nadzieję że policja coś z tym zrobi. Dziękuję wszystkim za wsparcie, córka czuje się dobrze ale boi się sama jeździć do szkoły.Nie mam na celu wywierać pomsty na tym człowieku, chcę przestrzec was i wasze dzieci przed nim i jemu podobnymi.
Źródło: www.facebook.com

W takich chwilach żałuję, że nie ma kary śmierci w naszym prawie:

 –  Jest 20 czerwca 2006 roku, w powietrzu pachnie latem i wakacjami. Kilkanaście dni temu w Opolu triumfował Blog 27 i Doda Eletroda z zespołem, a za kilkanaście dni legendarny piłkarz Zinedine Zidane przeprowadzi swoją ostatnią boiskową akcję - uderzy głową piłkarza rywali. Ale 13-letnia Sylwia Cieślak już tego nie zobaczy.Z przybałtyckiej wioski Gostyń, gdzie Sylwia chodziła do szkoły, do jej domu w Sulikowie jest tylko 3.1 km odległości. Pogoda ładna, nie ma sensu tłoczyć się w ciasnym autobusie szkolnym, 13-latka postanawia, że wróci piechotą, najwyżej obiad chwilę poczeka. Tym bardziej, że odprowadzi ją o rok starszy Dawid, mieszkają w tej samej wsi. Pomachała koleżankom i poszła.Szukała jej cała wieś i dziesiątki innych osób, ale jej zwłoki znalazł strażak, którego zaintrygował spory fragment ubitej ziemi w polu rzepaku. Po rozkopaniu cienkiej warstwy piasku ukazała się jej pięta. Sylwia odmówiła oprawcy seksu, więc została brutalnie zgwałcona, a następnie - zamordowana: bardzo długo duszona dłońmi i sznurówkami wyciągniętymi z jej butów. Dusił tak, żeby zabić. Żeby nie mogła zeznawać. Na szczęście Dawid, zanim się rozstali, widział do jakiego samochodu wsiadła i jak wyglądał mężczyzna, który ją podwiózł.Jedyny problem polega na tym, że nikt taki do niej nie podjechał, a policjanci zaczęli zauważać coraz więcej rozbieżności w opowieściach chłopca. Wreszcie przyznał się do zgwałcenia, zamordowania i zasypania Sylwii w polu rzepaku. W nagrodę otrzymał tytuł najmłodszego w Europie mordercy na tle seksualnym.Został skazany na śmiesznych kilka lat poprawczaka, bo ,,to przecież jeszcze tylko dziecko". Zawsze mi się wydawało, że ,,dziecko" jeździ na rowerku, biega za piłką, słucha muzyki albo napieprza w gierki na konsoli, ale nie: okazuje się, że można być wystarczająco dorosłym, żeby uprawiać seks, wystarczająco dorosłym, żeby kogoś zgwałcić, wystarczająco dorosłym, żeby kogoś zamordować - ale nadal nie odpowiadać jak dorosły, bo jest się ,,dzieckiem".Sylwia nie była córką ani sędziego wydającego wyrok, ani prokuratora, ani nikogo z ludzi ustanawiających nasze popierdolone (powtarzam: POPIERDOLONE) prawo, dlatego Dawid prawie od razu uzyskał prawo do przepustek. Po roku przyjechał na przepustkę (na miesiąc...!) do domu. Czyli do Sulikowa. Czyli do tej samej pipidówy (kilka wiejskich bloków na krzyż), w której mieszkała Sylwia, i w której... dalej mieszkała jej rodzina. Mieszkał 100 metrów od rodziców i rodzeństwa dziewczynki, którą zgwałcił i zamordował. Co robił w domu? No a co mógł robić młodociany zboczeniec, degenerat, czub i morderca...? Zaczął się dobierać do swojej 11-letniej siostry. To był świetny pomysł, wypuścić gościa skazanego za gwałt i morderstwo na 13-latce, do domu, gdzie mieszka 11-latka. Widocznie rok spędzony w poprawczaku posiada zdaniem prawodawców magiczną moc niesamowicie skutecznej resocjalizacji, skoro żaden kretyn nie widział w tym pomyśle nic niestosownego. Za molestowanie kolejnego dziecka, czyli za przestępstwo pokrywające się z tym, które ,,odsiadywał", został ukarany najwyższym przewidziane przez nasze prawo wyrokiem - otóż, jak podaje portal Archiwum Zbrodni, odebrano mu kieszonkowe i skrócono czas przewidziany na rozmowy telefoniczne, odebrano mu też przepustki. Nie wiem czy muszę dodawać, że ten niewyżyty seksualnie gwałciciel dzieci i morderca dostawał kieszonkowe z naszych podatków.Po ucieczce z poprawczaka, napadł z nożem w ręku na kolejną nastolatkę, ale tym razem nie zgwałcił jej ani nie zamordował, a jedynie okradł. Dostał za to 2 lata więzienia. Pierwotnie został skazany na 7 lat poprawczaka, ostatecznie po dołożeniu do gwałtu i morderstwa również molestowania 11-latki i napaści z użyciem noża, okazało się, że... skrócono mu łączny wyrok. Spędził 4 lata w poprawczaku i 2 w pierdlu. Nie wiem, może w naszym genialnym prawie, molestowanie siostry i napadanie z nożem to jakieś jebane okoliczności łagodzące...? Dawid odzyskał wolność mając 20 lat, Sylwia powinna właśnie pisać maturę. Dawid wrócił do Sulikowa. ,,Szliśmy na spacer z naszymi dziećmi, a on siedział w ogródku i śmiał nam się prosto w twarz. Siedział na krzesełku i patrzył się prosto w oczy. Tak perfidnie się śmiał. Tak z zachwytem, z zadowoleniem, aż mnie z nóg zwaliło. Prąd poraził." Rodzice Sylwii mieli szóstkę dzieci, po jej tragicznej śmierci została im piątka. Niektóre nadal były w wieku, który Dawida podniecał najbardziej. Żaden kretyn (od tych na najwyższych szczeblach państwowych, aż po władze gminne i powiatowe) nie widział nic niestosownego w fakcie, że gwałciciel, pedofil i morderca mieszka 100 metrów od ubogiej rodziny zamordowanego dziecka, która to rodzina najchętniej uciekłaby z tej wioski choćby na bezludną wyspę, tyle że jej nie było stać. Prawo to prawo, business is business, chłopak odsiedział swoje, trzeba dać mu szansę, a nuż nie zgwałci i nie zamorduje siostrzyczki albo braciszka Sylwii? ,,Warto zaryzykować", pomyśleli wszyscy, którzy powinni stanąć na rzęsach, żeby do tak patologicznej sytuacji nie dopuścić - przenieśli rodzinę do lokalu zastępczego, ale tylko na... miesiąc. A Dawid się przyglądał i śmiał się w oczy - wymiarowi sprawiedliwości i mamie zasypanej piaskiem dziewczynki.24 maja 2021. W okolicy Sulikowa zaginęła 18-letnia Magda. Szukają jej znajomi, szukają sąsiedzi i policja.Magda zostaje odnaleziona w lesie.Zamordowana.Przez Dawida z Sulikowa.Jeszcze jeden triumf humanitarnego traktowania morderców i gwałcicieli, nad nieludzkim nawoływaniem do zaostrzenia kar dla zwyrodnialców... Gratulacje, kurwa ich mać.
Źródło: www.facebook.com
 –

To były czasy!

To były czasy! –  My, urodzeni w latach 50-60-70-80 tych, wszyscy byliśmy wychowywani przez rodziców patologicznych.Na szczęście nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Nie chodziliśmy do prywatnego przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy, jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, miód, spirytus i pierzyna. Dzięki temu nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za smarowanie dzieci spirytusem. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy.Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy trochę się baliśmy. Dorośli nie wiedzieli, do czego służą kaski i ochraniacze. Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać. Pies łaził z nami – bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na sznurku i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas później na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. Mogliśmy dotykać inne zwierzęta. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce.Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie obsikać lub „tam” nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył po tej czynności rąk. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić Dzień Dobry i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić Dzień Dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to Dzień Dobry wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby.Skakaliśmy z balkonu na odległość. Musieliśmy znać tabliczkę mnożenia, pisać bezbłędnie. Nikt nie znał pojęcia dysleksji, dysgrafii, dyskalkulii i kto wie jakiej tam jeszcze dys… Nikt nas nie odprowadzał do szkoły. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Jedliśmy też koks, szare mydło, Akron z apteki, gumy Donaldy, chleb masłem i solą, chleb ze śmietaną i cukrem, oranżadę do rozpuszczania oczywiście bez rozpuszczania, kredę, trawę, dziki rabarbar, mlecze, mszyce, gotowany bob, smażone kanie z lasu i pieczarki z łąki, podpłomyki, kartofle z parnika, surowe jajka, plastry słoniny, kwasiory/szczaw, kogel-mogel, lizaliśmy kwiatki od środka. Jak kogoś użarła przy tym pszczoła to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię.Ojciec za pomocą gwoździa pokazał, co to jest prąd w gniazdku. To nam wystarczyło na całe życie. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Jak się ktoś skaleczył, to ranę polizał i przykładał liść babki. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi, ciepłe mleko prosto od krowy, kranówkę, czasami syropy na alkoholu za śmietnikiem żeby mama nie widziała, lizaliśmy zaparowane szyby w autobusie. Nikt się nie brzydził, nikt się nie rozchorował, nikt nie umarł. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii.Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Nikt się nie bawił z opiekunką.Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Bawiliśmy się w klasy, podchody, chowanego, w dwa ognie, graliśmy w wojnę, w noża (oj krew się lała ), skakaliśmy z balkonu na kupę piachu, graliśmy w nogę, dziewczyny skakały w gumę, chłopaki też jak nikt nie widział. Oparzenia po opalaniu smarowaliśmy kefirem. Jak się głęboko skaleczyło to mama odkażała jodyną albo wodą utlenioną, szorowała ranę szczoteczką do zębów i przyklejała plaster. I tyle. Nikt nie umarł.W wannie kąpało się całe rodzeństwo na raz, później tata w tej samej wodzie. Też nikt nie umarł. Podręczniki szanowaliśmy i wpisywaliśmy na ostatniej stronie imię, nazwisko i rocznik. Im starsza książka tym lepiej. Jedyny czas przed telewizorem to dobranocka. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością.Nasze mamy rodziły nasze rodzeństwo normalnie, a po powrocie ze szpitala nie przeżywały szoku poporodowego – codzienne obowiązki im na to nie pozwalały. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami.Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani. My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze” wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw.A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!
 –  Siedzę sobie w autobusie na początkowym przystanku i czekam aż ruszy. W pewnym momencie do autobusu wchodzi ONO - pijane, głośno krzyczące coś. Śmierdzi od niego alkoholem, fajkami i niewiadomo czym jeszcze na cały autobus. Facet głośno rozmawia sam ze sobą i z osobami znajdującymi się obok niego. Autobus się zapełnił i kierowca ruszył. Po kilku przystankach (mimo że do końcowego przystanku jeszcze sporo brakowało) kierowca zatrzymał się i głośno powiedział: "Przystanek końcowy!" Pijak wysiadł z autobusu, kierowca pojechał dalej, a uratowani pasażerowie uśmiechnęli się pod nosem.
Kiedy stoisz w autobusie a on nagle wchodzi w ostry zakręt –
 –  Jadąc MPK bez maseczki zaczepiła mnie starsza pani mówiąc mi, że jestem dla niej zagrożeniem. Odpowiedziałem spokojnie, że nie jestem ponieważ jestem już po dwóch dawkach szczepionki. Mówiąc to widziałem jak zaczyna jej żyłka pękać. Odpowiedziała podniesionym głosem, że jakim cudem ona jest starsza powinna być szybciej szczepiona. Spokojnie odpowiedziałem, że to dzięki PiSowi bo mam znajomości, a tylko to się liczy w tej partii i dodałem, że wszyscy tam się śmieją z emerytów a ci na nich głosują. Jej mózg ewidentnie nie dał rady przetworzyć informacji i nie widziała co ma zrobić ze swoją wiedzą. Po chwili wysiadłem na swoim przystanku. To był dobry dzień
Prosty i skuteczny sposób na to, żeby nikt nie usiadł obok ciebie w autobusie –
0:18
Widziałem najbardziej niewiarygodny przejaw człowieczeństwa w autobusie – Mężczyzna o wzroście 180 cm, cierpiący na uzależnienie od narkotyków i problemy ze zdrowiem psychicznym, był bardzo agresywny, poruszał się nieregularnie, przeklinał, krzyczał itp. Podczas gdy wszyscy byli przerażeni, ta jedna siedemdziesięcioletnia kobieta wyciągnęła rękę, mocno ściskając jego dłoń, aż się uspokoił. Usiadł w milczeniu, ze łzami w oczach. Rozmawiałem z tą kobietą po tym zdarzeniu, a ona po prostu powiedziała:"Jestem matką i on potrzebował kogoś, kogo mógłby dotknąć". I zaczęła płakać. Nie bój się i nie osądzaj nieznajomego w autobusie: życie nie zapewnia jednakowego wsparcia dla wszystkich jego mieszkańców." Mężczyzna o wzroście 180 cm, cierpiący na uzależnienie od narkotyków i problemy ze zdrowiem psychicznym, był bardzo agresywny, poruszał się nieregularnie, przeklinał, krzyczał itp. Podczas gdy wszyscy byli przerażeni, ta jedna siedemdziesięcioletnia kobieta wyciągnęła rękę, mocno ściskając jego dłoń, aż się uspokoił. Usiadł w milczeniu, ze łzami w oczach. Rozmawiałem z tą kobietą po tym zdarzeniu, a ona po prostu powiedziała:"Jestem matką i on potrzebował kogoś, kogo mógłby dotknąć". I zaczęła płakać. Nie bój się i nie osądzaj nieznajomego w autobusie: życie nie zapewnia jednakowego wsparcia dla wszystkich jego mieszkańców."
 –  Spotted: TychyllSPOTTEDTYCHY51 mW autobusie linii B dnia 21.02 został znaleziony telefon. Popodaniu kodu odblokowania telefon zostanie oddanywłaścicielowi.SAMSUNGTryb offline因+29%自gs19:16NIEDZILA21Instagram 16:50kryta zawartość命Przeciągnij ekran, aby odblokować
Co tu się odwala w tym autobusie? –
 –  szynkachlebserstekwarzywatortchrząstkipizzaowoceciastorybychamstwo, które nie zasłoni ryja w autobusie, a jeszczestanie takie nad tobą i ci sapie w twarz
Kilka dni temu, jadąc do pracy zasłyszałem w autobusie rozmowę ojca z małą dziewczynką, na oko 3-4 lata – - I jak Ci się podobał Shrek? Fajny?- Taaak!!!- To już wiesz, kogo wybrać na męża w przyszłości?- Ksiesia z bajki jak królewna?- Nie córusiu!!! Nie rozumiesz! Nie księcia z bajki!!- A dlasiego?- Córeczko... Książęta są źli!!! Tylko czekają na okazję, aby skrzywdzić królewnę, bo sprawia im to radość! Widziałaś że Książę z bajki był zły, a Shrek dobry???-Tak- To dlaczego nie chcesz Shreka jako męża?- Bo brzydki!- Córeczko moja ukochana! A wiesz, że brzydal ma zawsze, ale to zawsze najpiękniejsze serce, a ktoś piękny zewnętrznie prawie zawsze jest zły?- Nie tatku...Powiedzieć w skrócie co o tym myślę? To powiem... WYCHOWANIE CÓRKI ... Ty nie robisz tego dobrze, powtarzam, nie robisz tego dobrze... TY TO ROBISZ NAJLEPIEJ JAK TYLKO SIĘ DA!!!Oczywiście śpieszę z wyjaśnieniem - gościu zdecydowanie poniżej 180 cm, tak 173-175 na moje oko, uroda daleka od Tinderowskiej, ale miał obrączkę na palcu - celowo patrzyłem!!! Pozdrawiam ciepło tego wspaniałego człowieka!!!
Źródło: pixabay.com

 
Color format