Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 548 takich demotywatorów

Przywódca Turkmenistanu chce ugasić ogień "Wrota Piekieł" - krater gazowy Darvaza – Prezydent Berdymukhamedov nakazał swojemu rządowi szukać sposobów na ugaszeniu "wiecznego pożaru", ponieważ powoduje on szkody ekologiczne i wpływa na zdrowie ludzi mieszkających na tym obszarze i marnotrastwo cennych zasobów gazu ziemnego.Dziura znajduje się w regionie Derweze, gdzie w 1971 roku znalezionu tu złoża gazu. W trakcie odwiertów podłoże, na którym stała wiertnia, zapadło się, tworząc krater, z którego zaczął ulatniać się metan. Radzieccy geolodzy, aby zapobiec ujściu gazu do atmosfery zdecydowali się zapalić gaz. Przewidywano, że wypali się po kilku dniach, jednakże pali się on do dziś
Źródło: biznesalert.pl
Czasem prawda wychodzi na jaw, chociaż nikt jej nie szukał –
"Zdecydowałem się to zrobić, ponieważ nie wiedziałem komu wierzyć, obywatelom czy moim współpracownikom" – Kiedy przybył do urzędu na wózku inwalidzkim, by poprosić o zaświadczenie, został zignorowany i źle potraktowany przez pracowników. Urzędasy w okienku nie tylko nie chcieli go obsłużyć, ale nawet chamsko wygonili go z terenu urzędu.Trafił również do swojego miejsca pracy, powiedział że chce zobaczyć burmistrza aby złożyć zażalenie. Usłyszał odpowiedź, zgodną z prawdą- "burmistrza nie ma w gabinecie". Poprosił więc o spotkanie z pracownikiem, którego głównym zadaniem jest przyjmowanie interesantów. Facetowi na wózku kazali czekać aż półtorej godziny.I tu miarka się przebrała. Wstał z wózka i ujawnił swoją prawdziwą tożsamość.Nikogo nie wylał z roboty. Po takim numerze wszystkie urzędasy zaczęły pracować profesjonalnie.Ze świecą takich szukać Kiedy przybył do urzędu na wózku inwalidzkim, by poprosić o świadczenie, został zignorowany i źle potraktowany przez pracowników. Urzędasy w okienku nie tylko nie chcieli go obsłużyć, ale nawet chamsko wygonili go z terenu urzędu.Trafił również do swojego miejsca pracy, powiedział że chce zobaczyć burmistrza aby złożyć zażalenie. Usłyszał odpowiedź, zgodną z prawdą- "burmistrza nie ma w gabinecie". Poprosił więc o spotkanie z pracownikiem, którego głównym zadaniem jest przyjmowanie interesantów. Facetowi na wózku kazali czekać aż półtorej godziny.I tu miarka się przebrała. Wstał z wózka i ujawnił swoją prawdziwą tożsamość.Nikogo nie wylał z roboty. Po takim numerze wszystkie urzędasy zaczęły pracować profesjonalnie.Ze świecą takich szukać
Adaś, lat 40 –
To ja też idę szukać kupy liści –
0:25
W straży pożarnej w Australii pracuje pies o imieniu Bear, który zajmuje się ratowaniem misiów koala z pożarów. Bear w latach 2019-2020 uratował z pożarów 120 koali. – Bear kilka lat temu został porzucony przez właścicieli, którzy nie byli w stanie poradzić sobie z jego temperamentem. W ten sposób psiak trafił do ośrodka Sunshine Coast University, gdzie przeszedł specjalne szkolenie podczas którego nauczył się, jak szukać w pogorzeliskach rannych misiów koala. Australijska straż pożarna pracuje z Bearem podczas akcji ratowniczych organizowanych w przypadku pożarów lasów. Pies zajmuje się wyszukiwaniem koali, a gdy uda mu się namierzyć ranne lub osamotnione zwierzę, siada i szczekaniem informuje przewodnika o obecności koali. Bear pracuje w specjalnych skarpetkach, które chronią jego łapy przed poparzeniami.
11 kroków do bycia szczęśliwym – 1. Medytuj jak pieprzony mnich2. Unikaj kłótni z pojebami3. Śmiej się z głupich rzeczy4. Przestań próbować ratować każdego skurwiela5. Nie przejmuj się obsesją na punkcie syfu, którego nie możesz zmienić6. Przestań myśleć o wszystkim z przesadą7. Przestań unikać gówna, z którym powinieneś się zmierzyć8. Oczywiście, że życie nie jest kurwa sprawiedliwe, przygotuj się na piekło9. Przestań szukać jakiegoś skurwiela, który cię dopełni, nie jesteś niekompletny10. Przestań oczekiwać, że inni będą myśleć tak jak ty. To jest kurwa niedorzeczne11. Przestań zabiegać o aprobatę ludzi, którzy mają cię w dupie 1. Medytuj jak pieprzony mnich.2. Unikaj kłótni z pojebami.3. Śmiej się z głupich rzeczy.4. Przestań próbować ratować każdego skurwiela.5. Nie przejmuj się obsesją na punkcie syfu, którego nie możesz zmienić.6. Przestań myśleć o wszystkim z przesadą.7. Przestań unikać gówna, z którym powinieneś się zmierzyć.8. Oczywiście, że życie nie jest kurwa sprawiedliwe, przygotuj się na piekło.9. Przestań szukać jakiegoś skurwiela, który cię dopełni, nie jesteś niekompletna.10. Przestań oczekiwać, że inni będą myśleć tak jak ty. To jest kurwa niedorzeczne.11. Przestań zabiegać o aprobatę ludzi, którzy mają cię w dupie
Z grzechami też jest podobnie. Wybaczenia nie należy szukać u księdza lub jakiegoś Boga, ale u osoby, którą skrzywdziłeś. Spowiedź nic nie zmienia –  Masz dwie ręceJedną by pomóc sobie drugą bypomóc innymzłożone w modlitwie nie pomogąnikomu
Pijany mężczyzna pomagał oddziałowi ratunkowemu w poszukiwaniach samego siebie – Pijany Turek spędził wiele godzin pomagając szukać zaginionej osoby z grupą poszukiwawczo-ratowniczą. Po czasie zdał sobie sprawę, że to on jest poszukiwany. Beyhan Mutlu pił alkohol z przyjaciółmi podczas wędrówki po lesie, wtedy odszedł od grupy, aby zwiedzić okolice. Gdy przez kilka godzin jego żona nie mogła się z nim skontaktować przez telefon, postanowiła zaalarmować policję.Podczas wędrówki po lesie Mutlu natknął się na grupę ratowników i ochotników zaangażowanych w misję poszukiwawczą. Dopiero gdy jeden z ratowników wykrzyczał jego imię Mutlu zdał sobie sprawę z całej sytuacji

Historia psa, który z łzami w oczach pokonał dystans 200 km, by odnaleźć swoich właścicieli

Historia psa, który z łzami w oczach pokonał dystans 200 km, by odnaleźć swoich właścicieli – Historia Maru, bulmastiffki z rosyjskiej hodowli jest poruszająca, tym bardziej że od tego pięknego, spokojnego psa wprost bije smutek i zwątpienie.Maru miała cztery miesiące, kiedy została kupiona przez parę z Krasnojarska i przez 6 miesięcy żyła życiem każdego szczęśliwego szczeniaka. Ganiała za piłką, chodziła na spacery, gryzła kapcie swoich właścicieli. Po tym czasie jednak jej rodzina doszła do wniosku, że jednak nie mogą pozwolić sobie na psa i tłumacząc się alergią na sierść, postanowiła ją oddać.Skontaktowali się z Allą Morozovą, właścicielką hodowli, w której Maru przyszła na świat i poprosili ją, by przyjęła psiaka z powrotem do siebie."Umówiłam się z nimi, że Maru wraz z opiekunem pojedzie pociągiem z powrotem do Nowosybirska. W ten sposób miała wrócić do mojej hodowli" – relacjonuje Alla. Jak wyjaśniła przed sprzedaniem małej Maru podpisała z jej nowymi właścicielami umowę, która nakazała im kontakt, w razie, gdyby z jakiegoś powodu nie chcieli się nią już dłużej opiekować. Psiak miał jednak inne plany. Maru nie chciała porzucać swojej rodziny, przy pierwszej lepszej okazji uciekła z pociągu.Właściciele odstawili Maru na pociąg, więcej nic ich już nie obchodziło. Mieli problem z głowy. Pod opieką pracownicy Alli, Maru wyruszyła koleją do Nowosybirska. Kiedy pociąg zatrzymał się na maleńkiej stacji niedaleko Achinska, uciekła od opiekunki. Kopnęła łapą drzwi i „wyskoczyła jak kula armatnia” w noc. Udało jej się uciec z pociągu, opiekunka wołała za nią, ale Maru nie wróciła. Jak stwierdziła Morozowa, pies miał atak paniki, właściciele zniknęli mu z oczu i chciał do nich wrócić. Problem był jeden – pociąg zdążył ujechać ponad 200 kilometrów!Rozpoczęły się poszukiwania bulmastiffki. Alla Morozova chciała w nie zaangażować byłych właścicieli psiaka, ale odmówili. – Oddali psa i przestał ich obchodzić – stwierdziła właścicielka hodowli. Jak powiedziała, wcale nie zależało im na losach Maru, która błądziła nocą po rosyjskich lasach. To już nie był ich problem. Morozova uruchomiła wszystkie swoje kontakty, by znaleźć zgubę. Rozdawała ulotki, powiadomiła media. Szczęśliwie zwierzę znalazło się zaledwie dwa i pół dnia później w przemysłowej dzielnicy Krasnojarska – gdzie Maru mieszkała ze swoimi właścicielami.Właścicielka hodowli powiedziała, że ​​to „szczęście”, że podczas tej podróży Maru nie zaatakował żaden niedźwiedź ani wilk. Przypuszczała, że Maru musiała wędrować z powrotem wzdłuż torów, aż do rodzinnego miasta. Na stacji, gdzie ją porzucono, nikt jednak nie czekał. Gdy ją znaleziono, Maru była niesamowicie zmęczona. Miała poranione, zdarte łapy i pyszczek. Wolontariusze, którzy ją odnaleźli powiedzieli, że w jej oczach szkliły się łzy. Aktualnie Maru znajduje się w swojej dawnej hodowli w Nowosybirsku. Tam otrzymała właściwą pomoc medyczną, a Alla Morozova robi wszystko, aby pomóc wrócić jej do normalnego życia."Gdy będzie na to gotowa, zacznę szukać jej nowego domu. Nigdy więcej nie pozwolę jej nikomu skrzywdzić" – zapowiada.
Dzięki zaangażowaniu wielu osób, list trafił do "Lewego", który podziękował Kubie za słowa wsparcia. Dla "zwykłego chłopaka" pozdrowienia od idola były wielkim przeżyciem, ale to nie koniec historii – Chłopiec dostał bowiem szansę przyjazdu na mecz Polska-Albania, a także rozmowy z Robertem. Według relacji dziennikarzy "Sportowych Faktów WP" cała sytuacja była niezwykle emocjonalna dla Kuby, który nie krył wzruszenia ze spotkania.Ktoś powie - ocieplanie wizerunku, akcja pod publikę. Chrzanić to! Spełniło się marzenie chłopca i zamiast szukać zawiści i spisków, pozostaje cieszyć się jego szczęściem. "Prosty" gest, a Kuba będzie miał wspaniałe wspomnienie już na zawsze
Źródło: sportowefakty.wp.pl
5 x 500 plus, max. 5 x 300 plus. Bon Turystyczny, zasiłek rodzinny, może zasiłek dla bezrobotnych, zasiłki celowe, praca na czarno (pewnie poniżej 3000 zł na rękę facet nie wstaje z łóżka),a Ty co? Dalej ciułasz na wkład własny na kredyt na 30 lat na własne mieszkanie, co? –  Witam wszystkich i poproszę o pomoc. A mianowicie jesteśmy rodzinę 7 osobowe ja i partner oraz 5 dzieci. Staramy się o mieszkanie socjalnej ale na dzień obecny musieliśmy wynająć mieszkanie ponieważ od miesiąca mieszkaliśmy u moich rodziców w 2 pokojach i było bardzo cięZko. Moje pytanie brzmi czy gmina przyzna nam lokal skoro wynajmiemy mieszkanie aleja nie pracuję a partner na czarno. Nie ukrywam że wynajem dla tak dużej rodziny to naprawdę nie łatwa sprawa i nikt nie chcę nam wynajmować bo są małe dzieci i wiadomo jakieś zniszczenia. A co rok szukać i się przeprowadzać to jest kłopotliwe. Czy ktoś miał taką sytuację że wynajmował i starał się o mieszkanie gminne lub miejskie.

To był ten jeden jedyny raz w całej historii obozu KL Auschwitz, kiedy esesman zwrócił się do Polaka per "pan"!

To był ten jeden jedyny raz w całej historii obozu KL Auschwitz, kiedy esesman zwrócił się do Polaka per "pan"! – Karl Fritzsch, kierownik obozu, patrzył na nas, mierzył każdego i co chwilę podnosił prawą rękę i mówił: "Du! - ty". Ten jeden wyraz był wyrokiem śmierci dla wskazanego. Esesmani wywlekali biedaka z szeregu, zapisywali jego numer i odstawiali pod strażą na boku.Dziś trudno opisać, co człowiek wtedy czuł. W głowie szum, krew pulsowała na skroniach, zdawało się nam, że wyskoczy nosami, uszami i oczami. Przed oczami mgła. Całe ciało drżało. Jedna myśl w głowie: jak stanąć, jaką minę zrobić, żeby mnie nie wybrał. Oto paradoks: człowiek umęczony, dręczony, głodny, bity, schorowany, a chce żyć. Modliłem się do Matki Bożej. Nigdy przedtem ani potem, muszę to uczciwie przyznać, już tak żarliwie się nie modliłem.Esesmani minęli mnie. Nie usłyszałem tego strasznego słowa: "Du". Minęli o. Maksymiliana i stanęli przed Franciszkiem Gajowniczkiem. Niemiec wskazał na niego, a on zawołał: "Jezus, Maria! Moja żona, moje dzieci!". Niemcy jednak nie zwrócili na to najmniejszej uwagi.I stało się coś, czego nikt nie mógł pojąćZobaczyłem o. Maksymiliana. Szedł prosto ku grupie esesmanów, stojących w pobliżu pierwszego szeregu więźniów. Wszyscy drżeliśmy, ponieważ było to złamanie jednego z najostrzej i najbrutalniej przestrzeganych zakazów. Wyjście z szeregu bez zezwolenia oznaczało śmierć. Czasem śmierć po ogromnym katowaniu, a czasem śmierć od jednego wystrzału. Byliśmy pewni, że zabiją o. Maksymiliana, a stało się coś nadzwyczajnego, co nigdy dotąd nie miało miejsca. Było to dla Niemców coś tak niewyobrażalnego, że stali jak skamieniali. Patrzyli po sobie i nie wiedzieli, co się dzieje. Mieli pilnować porządku, a naraz okazało się, że ten porządek narzuca więzień. Taki jak wszyscy, umęczony, udręczony..."Dlaczego pan chce umrzeć za niego?"O. Maksymilian szedł w więziennym pasiaku, z miską u boku, w drewniakach. Nie szedł jak żebrak, ani też jak bohater. Szedł jak człowiek świadomy wielkiej misji. Stanął spokojnie przed oficerami. Cała świta, która dokonywała selekcji, wszyscy stali i patrzyli po sobie, nie wiedzieli, co robić. Wreszcie opamiętał się kierownik obozu i wściekły, zapytał swojego zastępcę: "Czego chce ta polska świnia?".Zaczęli szukać tłumacza, ale okazało się, że tłumacz jest zbędny. O. Maksymilian w postawie na baczność odpowiedział spokojnie po niemiecku: "Chcę umrzeć za niego" i wskazał lewą ręką na stojącego obok Gajowniczka. Padło kolejne pytanie: "Kim jesteś?" - "Jestem polskim księdzem katolickim". O. Maksymilian, mimo iż wiedział, jak Niemcy traktują polskich księży, nie bał się przyznać do swojego kapłaństwa.Panowała wtedy nieznośna cisza. Każda sekunda wydawała się trwać wieki. Wreszcie stało się coś, czego do dzisiaj nie mogą zrozumieć ani Niemcy, ani więźniowie. Kapitan SS, który zawsze zwracał się do więźniów przez wulgarne "ty", zwrócił się do o. Maksymiliana per "pan": "Dlaczego pan chce umrzeć za niego?" O. Maksymilian odpowiedział: "On ma żonę i dzieci". Po chwili esesman powiedział: "Dobrze".Wspomnienia Michała Micherdzińskiego spisali Małgorzata i Mieczysław Pabisowie.W sobotę obchodziliśmy wspomnienie i rocznicę męczeńskiej śmierci o. Maksymiliana, który zmarł 14 sierpnia 1941 dobity zastrzykiem trucizny – fenolu przez funkcjonariusza obozowego, kierownika izby chorych Hansa Bocka o godz. 12:50.
I myślę, że ważne jest, żeby się nie smucić, szukać pozytywów w życiu, uprawiać sport, umieć się czymś zająć. Nasze babcie pracowały w polu i nigdy nie miały żadnej depresji –
-  Gdzie pan był? Wszędzie pana szukałem!- No cóż, nie łatwo znaleźć dobrego pracownika –
Co to jest przekaz podprogowy... –
"Gdyby w Polsce było kilku ojców Rydzyków, to ludzie nie musieliby emigrować za chlebem. To Anglicy, Niemcy i Francuzi przyjeżdżaliby do nas szukać pracy" – Powiedział Tomasz Adamek, po czym wyjechał do kraju, w którym istnieją kliniki aborcyjne, a pary homoseksualne mogą zawierać legalne związki
 –
Które są twoimi ulubionymi? –  1.	Po pierwsze przyjaciele.2.	Chcieć niezbyt wiele.3.	Wyzwolić się z kultu młodości.4.	Cieszyć się pięknem.5.	Nie dbać o sławę.6.	Wyzbyć się pożądliwości.7.	Nie mieć pretensji do świata.8.	Mierzyć siebie swoją własną miarą.9.	Zrozumieć swój świat.10.	Nie pouczać.11.	Iść na kompromisy ze sobą i światem.12.	Godzić się na miernotę życia.13.	Nie szukać szczęścia.14.	Nie wierzyć w sprawiedliwość świata.15.	Z zasady ufać ludziom.16.	Nie skarżyć się na życie.17.	Unikać rygoryzmu i fundamentalizmu.
Lato 1921 roku poeta Julian Tuwim wraz z żoną spędził w Sopocie. Była tam też jego bliska krewna Ewa Drozdowska. Któregoś dnia zobaczyła pędzącego w jej stronę Tuwima. Z daleka wymachiwał telegramem i wykrzykiwał. – - Przed chwilą otrzymałem depeszę od mamusi. Jest szczęśliwa. Irenka (siostra poety, tłumaczka „Kubusia Puchatka”) się zaręczyła.- Cieszę się, ale dokąd jeszcze biegniesz?- Lecę szukać świeżego zmartwienia dla Mamusi. Wiesz przecież, że Mamusię gnębiła stale myśl, że Irenka zostanie starą panną.
 
Color format