Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 297 takich demotywatorów

poczekalnia
- Będzie się pan modlił?- Tak, mistrzu będę się modlił, żeby pana znowu spotkać –
Aktor i satyryk Janusz Rewiński, który w Sejmie był posłem Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, zwrócił się do posła Marka Jurka „panie Jerzy” – - Nazywam się Jurek - przypominał poseł.- Nigdy bym się nie odważył - oświadczył poseł Rewiński
Wojciech Pijanowski opowiadał, że na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy prowadzone przezeń Koło Fortuny biło rekordy popularności, pewnego dnia hasło finałowe z kategorii „osoba” brzmiało "Gustaw Holoubek" – Niestety, zawodniczka nie miała szczęścia, odsłoniło się niewiele liter i nie odgadła. Tego samego wieczoru, gdy wyemitowano ten program, w domu Pijanowskiego zadzwonił telefon.- Tak, słucham?- Dobry wieczór, tu Gustaw Holoubek.- O, dobry wieczór panie Gustawie - Pijanowski nie był zaskoczony, bo panowie dobrze znali się, i czasem do siebie dzwonili - Co u pana słychać?- Też nie odgadłem. WOICECH
Rozmowa Zdzisława Maklakiewicza ze Stanisławem Tymem: – ZM: Słuchaj, czy ty w tej scenie, którą tu grałeś, czy ty rozumiałeś, co on do ciebie mówił?ST: Rozumiałem.ZM: Ale czy ty jako postać, którą grałeś, rozumiałeś, co on do ciebie mówi?ST: Rozumiałem.ZM: To źle tę scenkę zagrałeś. Zaraz ci powiem dlaczego. Stałeś. On do ciebie mówił, a ty kiwałeś głową. Otóż zapamiętaj sobie, że jak człowiek kiwa łbem, to znaczy, że nic nie rozumie, rozumiesz?Spójrz, jak się zachowują wszyscy nasi dygnitarze. Albo przy jakieś okazji, jak pokazują obrabiarkę numerycznie sterowaną – nie ma znaczenia co. Stoi taki wał, tam mu tłumaczą fachowcy, a on nic nie rozumie. On z tego w dupę nic nie rozumie. Ale jemu nie wypada nie rozumieć. Rozumiesz? Bo on jest wódz narodu! I on stoi i kiwa łbem. I w ten sposób się zdradza, że on kompletnie nic nie rozumie. Bo rozumie tylko ten człowiek, który rozumie, i wtedy nie musi fałszywie potakiwać łbem, że rozumie. Bo on rozumie po prostu. Słucha i rozumie. A człowiek, który kłamie, kiwa łbem, że rozumie. Rozumiesz? Więc skoro ty rozumiesz w tej scenie, to nie możesz kiwać łbem – bo wtedy kłamiesz, że rozumiesz, a nie rozumiesz.
Pisarka Janina Wieczerska, kuląc się z zimna, paliła przed jakimś budynkiem papierosa i skarżyła się drugiemu nałogowcowi: – – W dobie szalejącej poprawności politycznej, jedyną powszechnie akceptowaną formą agresji jest antynikotynizm. Jak pan w towarzystwie powie, że jest pan alkoholikiem, narkomanem, gejem, lesbijką, czy kim sobie pan tam chce, to wszyscy będą mili i współczujący. Każdy się nad panem użali. Ale niech pan spróbuje w towarzystwie powiedzieć, że pan pali. Wszyscy zgodnie zakrzykną: „Wyp…. na dwór!”
"Grałam w pewnej bajce w ,,Teatrze Młodego Widza'' w Krakowie. To były moje początki. Któregoś dnia oznajmiono nam, że na widowni będziemy mieli niewidome dzieci, więc proszeni jesteśmy o bardzo wyraźne, dbałe mówienie – Byliśmy przyzwyczajeni do dziecinnego hałasu w trakcie przedstawienia. Do trzaskania fotelami, do przesiadania się, wiercenia... A tu cisza jak makiem zasiał. Jakby nikogo nie było na sali. Główki pospuszczane w dół, ramiona uniesione do góry, na niektórych kolanach pluszowe misie lub lalki. I tak przez cały spektakl. I tylko drgania powietrza poruszonego dziecinnymi emocjami, jakiś prąd przebiegający między nimi a nami. Braw na zakończenie też nie było. Dzieciaki pozsuwały się z krzeseł i wielką, zlepioną gromadą wtarabaniły się za kulisy, przyprowadzone przez opiekunów, żeby nas ,,zobaczyć'' z bliska. Małe rączki chodziły po naszych twarzach, włosach, rękach, kostiumach. Staliśmy zamurowani. Tak cisi, jak one przed chwilą, natomiast dzieci rozćwierkały się. Szczęśliwe, radosne, podniecone. Jedna z dziewczynek powiedziała:- Było tak pięknie, że zapomniałam o siku.To była jedna z najpiękniejszych recenzji w moim życiu." - Zofia Kucówna
"Panie Krzysiu, lubię pana piosenki, lubię listy do Hrabiego, ale najbardziej cenię pana za to, że nie dał pan dupy w żadnym ustroju". Dla mnie to był prawdziwy komplement! – - Krzysztof Daukszewicz 200 TodaySHURE*********
- Mam trzydzieści lat. - Jak to? Przecież kilka lat temu też pani mówiła, że ma trzydzieści lat!- Bo ja nie należę do osób, które zmieniają zdanie - odparła stanowczo pani Irena –
Pewna dama zapytała Adolfa Dymszę, kto jest jego ulubionym malarzem. Usłyszała w odpowiedzi: – - Sam sobie odnawiam mieszkanie, szanowna pani
Aktor Ludwik Benoit często miał kłopoty z nazwiskiem. Pewnego razu został zatrzymany przez milicjanta, który zażądał dowodu osobistego. Sprawdzając zapytał: – - Wasze nazwisko ?- Benua! - odparł aktor.- To dlaczego w dowodzie jest Benoit?Innym razem rzecz dzieje się w pociągu. Konduktor nie umie sobie poradzić z wymową nazwiska, więc aktor podpowiada: - To się czyta „Benua". - To dlatego inaczej się pisze? - pyta konduktor. - Bo widzi pan, ja się ukrywam - odpowiedział aktor
Zbigniew Wodecki wrócił do Krakowa z występów w Poznaniu, i zaraz po wjeździe do miasta zderzył się z tramwajem. Była już to jego trzecia kolizja z tramwajem. Motorniczy wysiadł, podszedł do samochodu, w którym siedział Wodecki, gdyż drzwi zablokowały się i powiedział: – - Aaaa, Wodecki! W zajezdni ostrzegali mnie, abym na pana uważał
Anegdotka z życia Artura Andrusa, która tłumaczy dlaczego niedobry z niego nicpoń – - Byliśmy razem na spotkaniu autorskim w pewnej bibliotece. Coś w stylu "Maria Czubaszek i Artur Andrus, czyli wesoła gromadka prezentuje". Marysia szczerze zachwyciła się naszyjnikiem, który zdobił panią dyrektor tej placówki. Swój zachwyt wyraziła, a ja dodałem: "Wie pani, Marysia tak jeździ po bibliotekach i zbiera naszyjniki dyrektorek". Pani dyrektor podchwyciła tę konwencję, zdjęła naszyjnik i wręczyła Marysi. Szczere protesty niespodziewanie obdarowanej trwały dłużej niż spotkanie autorskie, ale fundatorka nie dała się przekonać - Marysia musiała przyjąć naszyjnik. Kiedy wychodziliśmy z biblioteki, spojrzałem na stojący przy drzwiach wieszak i powiedziałem głośno: "A czy Marysia wspominała, że kożuszek też jej się podoba?"
Przed laty aktor Maciej Stuhr zdawał na wydział aktorski krakowskiej PWST,  której rektorem był jego ojciec. Na jednym z końcowych egzaminów, na którym był obecny Stuhr senior, jeden z członków komisji egzaminacyjnej postawił Maciejowi zadanie: - A teraz proszę rozśmieszyć Jerzego Stuhra. Maciej rozejrzał się i odpowiedział: – - Przepraszam, a który to? AGENCJA wyborcza.pl
Grażyna Barszczewska – Kiedy studiowałam w krakowskiej PWST, krążyła pogłoska, że jeśli rektor Eugeniusz Fulde, kogoś ze studentów po egzaminie cmoknie w czoło, to będzie to pocałunek śmierci. Student wylatuje! Po jednym z egzaminów czekałam na werdykt na korytarzu, kiedy nagle rektor Fulde wyszedł z sali, podszedł do mnie i ... cmoknął mnie w czoło!!! Zamarłam. Niewiele myśląc, pobiegłam i ... również pocałowałam go w czoło. Ja ukończyłam uczelnię, a rektor... hmm... wkrótce przestał być rektorem... Niektórzy mówią, że jestem czarownicą Kiedy studiowałam w krakowskiej PWST, krążyła pogłoska, że jeśli rektor Eugeniusz Fulde, kogoś ze studentów po egzaminie cmoknie w czoło, to będzie to pocałunek śmierci. Student wylatuje! Po jednym z egzaminów czekałam na werdykt na korytarzu, kiedy nagle rektor Fulde wyszedł z sali, podszedł do mnie i ... cmoknął mnie w czoło!!! Zamarłam. Niewiele myśląc, pobiegłam i ... również pocałowałam go w czoło. Ja ukończyłam uczelnię, a rektor... hmm... wkrótce przestał być rektorem... Niektórzy mówią, że jestem czarownicą
Kamieniarz, aktor i pisarz Jan Himilsbach, przechodząc obok postoju taksówek przy kolumnie Zygmunta III Wazy w Warszawie, gdzie czekała spora kolejka na taxi lub "okazję" zapytał: – - Kto z państwa do Śródmieścia? Kilka osób, które pomyślały, że trafiła się właśnie "okazja,poszło za nim. Po chwili spaceru ktoś się zainteresował: - A gdzie ma pan ten samochód?- Ja nie mam samochodu, ale nudno mibyło samemu iść - wyjaśnił aktor. HTO
Za dupę, Jędruś, za dupę!” –
Jacek Kałucki: (...) Stanisław Mikołajczyk funkcjonował jako "jednoosobowa instytucja estradowa", współtworzył i organizował prawie wszystkie koncerty i programy w Warszawie i nie tylko – Scenariusze i teksty zostawiał zainteresowanym na klatce schodowej pod wycieraczką albo za kaloryferem, bo nigdy nie było go w domu. Tam też były adresy i godziny występów. Niestety często dochodziło do pomyłek. Właśnie z powodu totalnego chaosu (mówiąc delikatnie) grupa kolegów pojechała kiedyś do zakładu karnego z programem poetyckim opartym na wierszach Norwida. Podczas występu jeden z osadzonych podniósł rękę.- O co chodzi? - zapytał klawisz.- Żądam, aby mnie natychmiast odprowadzono do celi! Jola Zykun z Ireną Kwiatkowską i Jerzym Dukayem udali się do wskazanego przez Stasia klubu z wiązanką pieśni międzywojennych. Jola pierwsza wyszła na scenę i po skończonej piosence zapanowała cisza i dziwne poruszenie.Okazało się, że na widowni siedzieli pensjonariusze z pobliskiego zakładu dla głuchoniemych. Pod ten adres miał przyjechać... teatr pantomimy.
"Moja żona nie lubi piłki nożnej. Pewnego dnia zadzwoniła do mnie 10 minut przed meczem, żeby zapytać gdzie jestem" –
W Teatrze Współczesnym w Warszawie była wystawiana sztuka "Po górach, po chmurach" Ernesta Brylla – Wiesław Michnikowski, który grał w niej wołu, prowadzonego w zaprzęgu przez Mieczysława Czechowicza, zainstalował na zadzie tego wołu światło stopu. Nic dziwnego, że Czechowicz nie mógł powstrzymać śmiechu, przedstawienie zostało zakłócone. Interweniował dyrektor teatru, który ostrzegł Michnikowskiego, że nie życzy sobie więcej tego żartu podczas przedstawienia. Aktor wziął jego słowa sobie do serca i dlatego następnym razem, w tym samym momencie Czechowicz zobaczył klapkę z napisem "UWAGA! Brak świateł stopu".
Gdyby żyła, Kalina Jędrusik dzisiaj obchodziłaby 93 urodziny – Po jednym z występów aktorka została wezwana na rozmowę do telewizji, gdzie musiała wysłuchać, że zbyt odważny dekolt to "zgnilizna moralna" i obraza uczuć obywateli. Została pouczona w jaki sposób ma zakrywać ciało, występując na wizji. Kalina pokornie wysłuchała wszystkich uwag. Na najbliższy program transmitowany na żywo założy dopasowaną suknię z czarnej wełny zapiętą pod szyję i wykończoną golfem. Podejdzie do mikrofonu i zacznie śpiewać. Dyrektor telewizji zdąży odetchnąć z ulgą. Kalina skończy, ukłoni się i... odwróci. Oczom telewidzów ukaże się taki dekolt, że widać było przedziałek