Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 325 takich demotywatorów

- Co to, to nie - odpowiedział ojciec - obie były dzisiaj u dentysty, i mają już dość rozrywki –
Matematyk Stefan Banach był sławny na całym świecie ze swoich osiągnięć naukowych, a nie miał doktoratu. Żeby uzyskać stopień naukowy doktora należało złożyć pracę doktorską oraz zdać egzamin przed specjalną komisją – Z tym pierwszym nie było problemu - wystarczyło zebrać jego prace naukowe. Poważnym problemem był jednak ów egzamin, bowiem Banachowi absolutnie nie chciało się go zdawać. Dlatego władze Wydziału Matematycznego Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie wymyśliły fortel. Wiedząc, że Banach był entuzjastą dyskusji naukowych, koledzy poinformowali go, że w sekretariacie jest grupa matematyków z Warszawy, która chciałaby przedyskutować z nim kilka problemów matematycznych i on na pewno będzie mógł im pomóc. Banach zapalił się, przybył na spotkanie i ochoczo odpowiadał na pytania. Następnego dnia dowiedział się ze zdziwieniem, że znakomicie zdał egzamin doktorski
Kiedy umierał ksiądz Stanisław Staszic, arcybiskup warszawski Wojciech Skarszewski wysłał do niego swego kapelana z ostatnim namaszczeniem. Gdy kapelan próbował go wyspowiadać, umierający Staszic wyszeptał: – - Nie będę gadał ze sługą, skoro lada chwila rozmówię się z Panem Stanisław Staszicur. 1755 1826rys. WBrys at mal Wit Darwick
Anegdota z planu filmu "Rejs" – "Scena monologu o polskim filmie wydawała się łatwa. To było jedno ujęcie. Sądziliśmy więc, że nakręcimy je bardzo szybko. Normalnie powinniśmy wszystko zrealizować w godzinę, straciliśmy jednak cały dzień. Najpierw upił się Maklakiewicz. Gdy zabraliśmy się intensywnie za jego trzeźwienie, urżnął się Himilsbach. Albo jeden, albo drugi był pijany. To, co jest na filmie, to jedyna wersja, na której nie widać, że aktorzy są zamroczeni. Istniał tekst monologu o polskim kinie, ale Maklakiewicz miał kłopoty z powtórzeniem go. Był jednak profesjonalistą i improwizował na planie" - wspomina operator "Rejsu" Marek Nowicki
"Kiedy miałem 14 lat, poprosiłem Mamę aby kupiła mi piłkę. Odpowiedziała mi:„Niestety Marcelito, nie mamy na to pieniędzy” – Potem poszedłem do sklepu i powiedziałem do sprzedawcy: „Mógłby Pan dać mi piłkę, a zapłacę za nią, gdy zostanę zawodowym piłkarzem”. Zaśmiał się i powiedział:„Dobrze Marcelito, pamiętaj tylko, aby za nią w przyszłości zapłacić”. Byłem wtedy w szoku, nie wiem czemu się zgodził, pewnie dlatego, że był Dobrym Znajomym Mojej Rodziny...Gdy byłem już Dorosły, Przypomniałem Sobie o moim Bohaterze z DZIECIŃSTWA i WRÓCIŁEM DO TEGO SKLEPU... Oddałem swój dług, WYKUPIŁEM WSZYSTKIE PIŁKI ZE SKLEPU, a następnie ROZDAŁEM JE BIEDNYM DZIECIOM w mojej okolicy...Nie zapomnę tej historii DO KOŃCA ŻYCIA..." - Marcelo Vieira da Silva Júnior adidasEmiratesFLY BETTER
 –
Żona kompozytora Władysława Żeleńskiego (ojca Tadeusza Boya Żeleńskiego) przeziębiła się, a lekarz na wszelki wypadek kazał pozostać jej w łóżku. Po jego wyjściu Żeleński zaczął nerwowo czegoś szukać – - Czego szukasz? - spytała żona- Kluczy do naszego rodzinnego grobowca – odparł.- A na co ci one? – zawołała.- Ty zawsze wszystko zostawiasz na ostatnią chwilę
Wisława Szymborska i Czesław Miłosz twierdzili zgodnie, że właściwie nie rozmawiają o poezji. Ale kiedyś poeta zwierzył się Szymborskiej, że zawsze zaczyna pisać od pierwszej linijki, a potem ,,już jakoś idzie, jak to z górki" – Ona odwzajemniła mu się wyznaniem, że czasem przychodzi jej do głowy ostatnia linijka i potem musi ,,wspinać się pod górę do początku wiersza"
Piosenkarz Andrzej Rosiewicz nie znosił chodzić do lekarza. Przyszedł jednak taki dzień, że musiał. W czasie badania lekarz zadał mu pytanie: – - Palił pan? Nie - odpowiedział Rosiewicz. - Pił pan?- Ależ skąd!- A to szkoda - westchnął lekarz. - Bo teraz to już pan nie będzie mógł…
Kiedy malarz Jan Matejko ukończył pracę nad obrazem „Rejtan na sejmie”, zaprosił do jej obejrzenia hrabiego Stanisława Tarnowskiego – Wśród sportretowanych targowiczan zobaczył Tarnowski swoich arystokratycznych krewnych i powinowatych, wśród nich Adama Ponińskiego, generała Szczęsnego Potockiego, hetmana Franciszka Ksawerego Branickiego, Karola Stanisława Radziwiłła „Panie Kochanku”, Michała Fryderyka Czartoryskiego. Opuszczając pracownię zauważył więc chłodno, że wobec panującej w kraju biedy, wątpi czy znajdzie się w kraju amator, którego by stać było na kupno tego obrazu.- Ale – dodał – powinien go kupić car.- Słusznie by uczynił – odpowiedział Matejko – skoro swego czasu kupił oryginały, powinien teraz dla kompletu nabyć kopie.Obraz, mimo oporów polskiej arystokracji, został pokazany na wystawie w Paryżu, gdzie nagrodzono go złotym medalem. Dzieło kupił też zaborca - cesarz Austrii Franciszek Józef I, którego prababka może także płaciła sportretowanym. W1918 roku rząd polski odkupił płótno, przekazując je do zbiorów Zamku Królewskiego w Warszawie
- Jacku - poeta Antoni Pawlak - zwrócił się do Kuronia. Jakiś czas temu dałem ci mój tomik poezji. Przeczytałeś? – - Będziesz zdziwiony, ale tak. I powiem ci, że to było ciekawe i dało mi dużo do myślenia. Ale, czy to jest poezja? Nie wiem. Zostałem wychowany na innej poezji. Na Tuwimie na przykład. Dla mnie wiersz musi mieć i rym i rytm…. Posłuchaj tego: „Zamiatała Kaśka izbę, aż jej drzazga weszła w piz…”. No, tu masz i rym i rytm!
Minęły 32 lata od śmierci Kaliny Jędrusik. Warto przy tej okazji przytoczyć jedną z anegdotek z jej życia – Po jednym z występów aktorka została wezwana na rozmowę do telewizji, gdzie musiała wysłuchać, że zbyt odważny dekolt to "zgnilizna moralna" i obraza uczuć obywateli. Została pouczona w jaki sposób ma zakrywać ciało, występując na wizji. Kalina pokornie wysłuchała wszystkich uwag. Na najbliższy program transmitowany na żywo założy dopasowaną suknię z czarnej wełny zapiętą pod szyję i wykończoną golfem. Podejdzie do mikrofonu i zacznie śpiewać. Dyrektor telewizji zdąży odetchnąć z ulgą. Kalina skończy, ukłoni się i... odwróci. Oczom telewidzów ukaże się taki dekolt, że widać było przedziałek
Podczas kampanii wyborczej na prezydenta Warszawy Andrzej Olechowski zabiegał o głosy wyborców. W domu starców, podczas spotkania z pensjonariuszami powiedział: „Jak miło państwa widzieć, jestem wzruszony waszym widokiem. Jak na państwa patrzę, przychodzi mi na myśl moja niedawno zmarła matka” – Spotkał się także z mieszkańcami warszawskiej Pragi, wśród których było wielu miejscowych urzędników: „Jak wygram, zrobię porządek z biurokratami, oczyszczę urzędy, przyjdą na to miejsce nowi, młodzi, nareszcie przygotowani ludzie” - zapowiedział
Prezydent Poznania Cyryl Ratajski witał odwiedzającego miasto marszałka Francji i Polski Ferdynanda Focha. Podczas uroczystości marszałek zwrócił uwagę na dużą liczbę dzieci w mieście – - Staramy się - zapewnił prezydent 直L
No i rzeczywiście! –
- No, przecież muszę się w czymś wykąpać… –
- Nie zagram w tej bajce...- Dlaczego Roman? - pytali znajomi.- Bo jestem już stary - wyjaśnił.- A co to ma do rzeczy? – - Ma, i to wiele. Nie wiadomo ile mi jeszcze pisane i co jeszcze ewentualnie zagram. Ćwiklińska będzie zawsze kojarzona z ostatnią wielką rolą w "Drzewa umierają stojąc". Tadziu Łomnicki opuścił nas jako "Król Lear". A ja co? Miałbym zejść z tego padołu jako Ciamajda?
Znakomity malarz i scenograf Wincenty Drabik, twórca ponad 300 dekoracji teatralnych, podczas spaceru w parku spotkał młodą damę z wózkiem, w którym spało dziecko – Co za rozkoszne maleństwo! - powiedział artysta - ma takie śliczne loczki. Ojciec z pewnością był brunetem?- Być może, proszę szanownego pana - odrzekło dziewczę. - Ale nie wiem tego na pewno, bo on nigdy nie zdejmował kapelusza.
Matematyk Stefan Banach zapraszał na obiad matematyków z uniwersytetu. Pewnego dnia przyszedł do niego młody matematyk, który pierwszy raz znalazł się w tak znakomitym towarzystwie i był bardzo stremowany – Niestety zdarzyło mu się, że podczas jedzenia chlapnął zupą na obrus i miał nadzieję, że nikt tego nie zauważy. Banach, gdy tylko to zobaczył, gwałtownie zerwał się z krzesła, podbiegł do zupełnie już załamanego kolegi i zaczął go ściskać. Po chwili wytłumaczył się z tego dziwnego zachowania tak: Zawsze gdy jemy obiad chlapnę zupą na obrus, i gdy wszyscy goście wychodzą, moja gospodyni mówi z naganą: "cały obrus czysty, i tylko tam, gdzie pan profesor siedział, zawsze zachlapane", a teraz, dzięki koledze, będą dwa miejsca zachlapane, bardzo panu serdecznie dziękuję!
Jest taka anegdota dotycząca filmu "Biały niedźwiedź'" w reżyserii Jerzego Zarzyckiego (kadr na zdjęciu). Jeden z pracowników ekipy (miał nim być Henryk Szlachet), tak zachwalał Gustawowi Holoubkowi plenery w Zakopanem: – "To jest film, panie Holoubek! Zakopane, pełny sezon! To jest praca? To wywczasy!'"Gdy przyszedł pierwszy dzień zdjęciowy, o świcie w pokoju hotelowym Holoubka zadzwonił telefon, budząc aktora. Głos Szlacheta w słuchawce wołał: "Panie Holoubek, proszę wstawać, to nie wywczasy, to film!"