Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 11 takich demotywatorów

Eksperyment Millera-Ureya (1953) – W 1953 roku Stanley Miller (zdj. z lewej) i Harold Urey (zdj. z prawej) próbowali odtworzyć w laboratorium warunki, w jakich powstało życie na Ziemi. Eksperyment polegał na zamknięciu mieszaniny wody, metanu, amoniaku i wodoru w sterylnie przygotowanej do tego kolbie. Kolbę podgrzano do momentu aż wytworzyła się para wodna, po czym przeprowadzili w niej wyładowania elektryczne - podobne do piorunów. Po tygodniu odkryto w kolbie pojawienie się pięciu aminokwasów, z których zbudowane są organizmy żywe.Niestety, skamieniałości wykazują, że gazy, które wytworzyły się w kolbie, nie istniały około 4 mld lat temu (czyli wówczas, gdy na Ziemi pojawiało się życie). Ponadto szklana kolba także zaburzyła wyniki badania. Oznacza to, że z jednej strony Miller i Urey w laboratorium stworzyli warunki do powstania aminokwasów, z drugiej - jednak - strony, warunki te nie były z pewnością takie, jakie panowały na Ziemi u progu powstawania życia.
Źródło: Thomson J., "Wielkie idee dla zabieganych", wydawnictwo Insignis, ss. 19-20.
Było czuć od niego alkohol, mówił bełkotliwie, upadł na świeży grób, a na koniec musiał zostać wyprowadzony z ceremonii pogrzebowej, którą sam odprawiał – Ksiądz Parafii św. Maksymiliana Kolbe w Gdańsku, decyzją kurii, został odsunięty od duszpasterstwa i skierowany na leczenie

To był ten jeden jedyny raz w całej historii obozu KL Auschwitz, kiedy esesman zwrócił się do Polaka per "pan"!

To był ten jeden jedyny raz w całej historii obozu KL Auschwitz, kiedy esesman zwrócił się do Polaka per "pan"! – Karl Fritzsch, kierownik obozu, patrzył na nas, mierzył każdego i co chwilę podnosił prawą rękę i mówił: "Du! - ty". Ten jeden wyraz był wyrokiem śmierci dla wskazanego. Esesmani wywlekali biedaka z szeregu, zapisywali jego numer i odstawiali pod strażą na boku.Dziś trudno opisać, co człowiek wtedy czuł. W głowie szum, krew pulsowała na skroniach, zdawało się nam, że wyskoczy nosami, uszami i oczami. Przed oczami mgła. Całe ciało drżało. Jedna myśl w głowie: jak stanąć, jaką minę zrobić, żeby mnie nie wybrał. Oto paradoks: człowiek umęczony, dręczony, głodny, bity, schorowany, a chce żyć. Modliłem się do Matki Bożej. Nigdy przedtem ani potem, muszę to uczciwie przyznać, już tak żarliwie się nie modliłem.Esesmani minęli mnie. Nie usłyszałem tego strasznego słowa: "Du". Minęli o. Maksymiliana i stanęli przed Franciszkiem Gajowniczkiem. Niemiec wskazał na niego, a on zawołał: "Jezus, Maria! Moja żona, moje dzieci!". Niemcy jednak nie zwrócili na to najmniejszej uwagi.I stało się coś, czego nikt nie mógł pojąćZobaczyłem o. Maksymiliana. Szedł prosto ku grupie esesmanów, stojących w pobliżu pierwszego szeregu więźniów. Wszyscy drżeliśmy, ponieważ było to złamanie jednego z najostrzej i najbrutalniej przestrzeganych zakazów. Wyjście z szeregu bez zezwolenia oznaczało śmierć. Czasem śmierć po ogromnym katowaniu, a czasem śmierć od jednego wystrzału. Byliśmy pewni, że zabiją o. Maksymiliana, a stało się coś nadzwyczajnego, co nigdy dotąd nie miało miejsca. Było to dla Niemców coś tak niewyobrażalnego, że stali jak skamieniali. Patrzyli po sobie i nie wiedzieli, co się dzieje. Mieli pilnować porządku, a naraz okazało się, że ten porządek narzuca więzień. Taki jak wszyscy, umęczony, udręczony..."Dlaczego pan chce umrzeć za niego?"O. Maksymilian szedł w więziennym pasiaku, z miską u boku, w drewniakach. Nie szedł jak żebrak, ani też jak bohater. Szedł jak człowiek świadomy wielkiej misji. Stanął spokojnie przed oficerami. Cała świta, która dokonywała selekcji, wszyscy stali i patrzyli po sobie, nie wiedzieli, co robić. Wreszcie opamiętał się kierownik obozu i wściekły, zapytał swojego zastępcę: "Czego chce ta polska świnia?".Zaczęli szukać tłumacza, ale okazało się, że tłumacz jest zbędny. O. Maksymilian w postawie na baczność odpowiedział spokojnie po niemiecku: "Chcę umrzeć za niego" i wskazał lewą ręką na stojącego obok Gajowniczka. Padło kolejne pytanie: "Kim jesteś?" - "Jestem polskim księdzem katolickim". O. Maksymilian, mimo iż wiedział, jak Niemcy traktują polskich księży, nie bał się przyznać do swojego kapłaństwa.Panowała wtedy nieznośna cisza. Każda sekunda wydawała się trwać wieki. Wreszcie stało się coś, czego do dzisiaj nie mogą zrozumieć ani Niemcy, ani więźniowie. Kapitan SS, który zawsze zwracał się do więźniów przez wulgarne "ty", zwrócił się do o. Maksymiliana per "pan": "Dlaczego pan chce umrzeć za niego?" O. Maksymilian odpowiedział: "On ma żonę i dzieci". Po chwili esesman powiedział: "Dobrze".Wspomnienia Michała Micherdzińskiego spisali Małgorzata i Mieczysław Pabisowie.W sobotę obchodziliśmy wspomnienie i rocznicę męczeńskiej śmierci o. Maksymiliana, który zmarł 14 sierpnia 1941 dobity zastrzykiem trucizny – fenolu przez funkcjonariusza obozowego, kierownika izby chorych Hansa Bocka o godz. 12:50.
 – "Trudno znaleźć odpowiednie słowa, aby opisać to, co wielu Polaków czuje po śmierci swojego rodaka, który w brytyjskim szpitalu zamiast pomocy znalazł śmierć. Nasi przodkowie z narażeniem a często poświęceniem życia walczyli o Anglię w czasie II wojny światowej, by teraz Brytyjczycy tak odwdzięczali się naszemu narodowi za wyświadczone dobro."
Dziś mija 79 lat od śmierci o. Maksymiliana Kolbe – Franciszkanin zgodził się dobrowolnie oddać życie za współwięźnia Franciszka Gajowniczka w Auschwitz
Kiedy miał 12 lat, ukazała mu się Najświętsza Maryja Panna, trzymająca w rękach dwie korony: białą i czerwoną. Pierwsza symbolizowała czystość, druga męczeństwo. Matka Boża zapytała, którą wybiera. Odpowiedział, że obie. – Działo się to w jego parafialnym kościele w Pabianicach. Rok później młody Kolbe wstąpił do niższego seminarium Braci Mniejszych Konwentualnych we Lwowie i przyjął imię Maksymilian.Studia kończył w Rzymie, gdzie po raz pierwszy zetknął się z masońskimi demonstracjami, które odbywały się pod sztandarem Lucyfera gromiącego Michała Archanioła.Przekonany, że zaczęła się „Era Niepokalanej”, w której zgodnie z proroctwem zawartym w Księdze Rodzaju – to Ona zmiażdży głowę węża – założył Niepokalanów – olbrzymi i nowoczesny kompleks klasztorny w Teresinie pod Warszawą, wydawnictwo i rozgłośnię radiową. W planach miał również budowę lotniska oraz wytwórni filmowej.
Źródło: święci, maksymilian, kolbe
Zanim Christoph Waltz stał się gwiazdą Hollywoodu, w 1991 r. zagrał w polskim filmie "Życie za życie. Maksymilian Kolbe" – Głos podłożył Adam Ferency
14 sierpnia 2016 - 75. rocznica śmierci św. Maksymiliana Marii Kolbego – Są tacy co jeszcze o nim nic nie wiedzą. A szkoda nie znać Polskiego Świętego, który oddał swoje życieza innego człowieka w Auschwitz
29 lipca 1941 roku, Św. Maksymilian Maria Kolbe w czasie apelu obozowego w Auschwitz, dobrowolnie wybrał śmierć głodową w zamian za nieznanego mu współwięźnia - Franciszka Gajowniczka, który błagał o litość tłumacząc, że ma rodzinę – O. Kolbe konał ponad 2 tygodnie i zmarł dobity zastrzykiem z kwasu karbolowego 14 sierpnia 1941 roku. Franciszek Gajowniczek przeżył wojnę.Cześć Jego pamięci!

"Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia"

"Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia" –
Twoja osobowość – Określona na podstawie badań w jaki sposób spożywasz kolbę kukurydzy

1