Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 298 takich demotywatorów

 –
 –
Historia z życia wzięta. Znałem osobę za młodu trzymaną "krótko". Ucz się, zero imprez, limit na czas komputera. Gdy ów znajomy pytał się dlaczego nie może żyć tak jak inni słyszał "ty nie jesteś inni" – Po latach nadszedł czas buntu. Został niebieskim ptakiem, żyje z dnia na dzień, nie chce się ustatkować, miał mnóstwo przelotnych związków. Gdy z wyrzutem jego rodzice go się spytali czemu nie może jak jego rówieśnicy się ustatkować, mieć stałą pracę, spoważnieć on odpowiedział - "Ja nie jestem inni"
 –  Mój znajomy wyemigrował do Australii. Kiedy wrócił do kraju na urlop, opowiadał: „Mówi się, że w tym roku w Australii jest ogromna przestępczość - dwa gwałty i jedno zabójstwo". Na cały kontynent. A kiedy tam niby mają popełniać przestępstwa? Nikomu nie przychodzi to nawet do głowy. Tu pająki opanowały dom, tam w samochodzie urządził się 9-metrowy wąż, jeszcze gdzie indziej mol porwał małego chłopca, wczoraj przyje*ał ci kangur, a krokodyle zablokowali przejazd. Złodzieju, potrzebujesz pieniędzy i cennych przedmiotów? Proszę bardzo, idź sam i sobie kur*a weź, jeśli chcesz. W pokoju jakieś ch*j wie co zawinęło w kokon i zjadło naszą babcię. Sami nie wchodziliśmy tam od tygodnia. A je*ać to!
 –
Na to aktor odparowuje: ''Szkoda, że mnie pan nie widział, kiedy się puszczałem!'' –

Dlaczego ludzie są takimi dupkami?

Dlaczego ludzie są takimi dupkami? – Kelnerka była młodą blondynką z małego miasteczka. Miała czarną bluzkę, czarną spódnicę i strach w oczach. Wystarczyło na nią spojrzeć, żeby wiedzieć, że jest to jej wakacyjna praca, że jest tu może drugi albo trzeci dzień i się bardzo stara.Włosy związała w koński ogonMój znajomy był blondynem, który pracował w dużej kancelarii, zarabiając tam przez miesiąc tyle ile ona będzie zarabiać przez rok. Miał białe błyszczące zęby, opaleniznę z Azji i dobry garnitur.Ten garnitur kosztował tyle ile ona miała zarabiać w pół roku.Kelnerka szła niosąc nasze zamówienie do stolikaprzy którym siedzieliśmy w kilkanaście osób. Postawiła przed nim carpaccio, mówiąc proszę oto gnocchi, a następnie kawałek dalej do mnie i zostawiła mi gnocchi z gorgonzolą. Mówiąc: a dla pana carpaccio.Uśmiechnąłem sięKelnerka pomyliła się dwa razy w trakcie jednego zamówienia. Raz myląc nazwy potraw. Dwa to ja zamawiałem carpaccio a blondyn gnocchi.Blondyn momentalnie się wku*wił.- Co to Jest? Carpaccio pani od gnocchi nie odróżnia? Jakim trzeba być tłukiem żeby nie widzieć, czym jedno się od drugiego różni? -wrzasnąłKelnerka zaczerwieniła się i powiedziała przepraszam- Wszystko już ok. - powiedziałem pojednawczo i podałem mu jego talerz.Kelnerka nadal czerwona odeszła od naszego stolika.- Ku"wa kogo oni tu zatrudniają? - sapnął blondyn. - Dostają dotację z PFRN - u czy jak??Koleś zachował się jak ch*j. Po części dlatego, że był chu*em.Ale im dłużej o tym myślałem tym bardziej dochodzę do wniosku, że to wyraz jego bezradności.Bezradności człowieka, który na nic nie ma wpływu i który w końcu mógł się na kimś wyżyć z czego skwapliwie skorzystał.Nie ma wpływu na to, że szef zjeb"e go jak burą sukę.Nie ma wpływu na to, że musi wchodzić w dupę klientom.Nie ma wpływu na to, że robotnicy wykańczającyjego gigantyczne mieszkanie - oczywiście na warszawskim Wilanowie, mają go w dupie i śmieją się z niego za jego plecami.Nie ma wpływu na to, że żyje na kredyt.Może właściwie tylko przy przypier**lić kelnerce. I to robi. Bo jak już napisałem jest chu*emAle to problem nas wszystkich. Nasz problem polega na tym, że w każdym momencie swojego życia jesteśmy zależni. A chcielibyśmy być niezależni.Dawniej jeśli kiedyś zabrakło ci wody w studni to kopałeś nową. Przeciekał dach? Wchodziłeś na dach i go naprawiałeś, bo inaczej ciekło ci na głowę. Było ci zimno w dupę? Tkałaś sobie na drutach ciepły sweter. Kiedyś mieliśmy poczucie sprawstwa. Tego, ze każdy nasz problem da się łatwo rozwiązać.Jak chciałeś mieć żonę i pochodziłeś z określonej klasy i społecznej i miałeś jakieś tam pieniądze z góry było wiadomo jak to będzie wyglądać. Jego rodzice jechali do twoich rodziców, (ewentualnie twoi do jej), umawiali się ile krów, ile świń, ile ziemi oraz ile ubrań i pierzyn, a później był ślub. Po ślubie była noc poślubna, a później wywieszało się zakrwawione prześcieradło na płocie i wszystko było jasne.Przed długie lata kobieta szukając faceta czuła się jak w wiejskim sklepie gdzie były tylko gumofilce i grabie. Ale miała nad tym poczucie kontroli, sprawstwa. Wiedziała, że jeśli spełni pewne warunki to na pewno będzie miała męża. Lepszego, gorszego ale będzie miała.Teraz czuje się jak w hipermarkecie. Jest cały regał gumofilców, cały regał grabi i problem jak odróżnić, czym jedne różnią się od drugich.Nie dość że nie wie jak wybrać właściwe, to jeszcze boi się, że jeśli będzie się zastanawiać za długo to za chwilę wszystko inne laski rozdrapią i zostanie z niczym.Chwyta więc na oślep, przymierza, szamoce się, zdejmuje, wyrzuca gdzieś parę komuś na głowę i przepycha się biodrami o jak najlepszeBo teraz czujemy że nie mamy na nic wpływu. A chcielibyśmy być niezależni. Chcielibyśmy się zachowywać cały czas według zasady płacę i wymagam.Jeśli zepsuje nam się samochód nie możemy go naprawić. Jest to za trudne. Musimy zadzwonić do warsztatu, umówić się na wizytę, wezmą od nas dużo pieniędzy a i tak nas wypie*dolą (my wypierdolimy ich, kiedy przyjdą do nas).Nie ma wody w kranie? Możesz co najwyżej zadzwonić do wodociągów i się pokłócić. Chceszkupić mieszkanie? Musisz wziąć na nie kredyt, którego nie rozumiesz i spłacać je według zasad, których nie rozumiesz.Nie masz wpływu na to czy ktoś ci zarysuje samochód na parkingu w centrum handlowym, kiedy poszłaś/poszedłeś kupić tam rzeczy, które nie są nam do niczego potrzebne aby zrobić wrażenie na tych osobach, które nie są nam do niczego potrzebne.Nie mamy wpływu na pracę. Możemy przełożyć papiery z prawej strony biurka na lewą. Z lewej na prawą. Zjeść na nich śniadanie. Wyrzucić je do kosza. Podrapać się po dupie.Aby zacząć cieszyć się życiem - musisz to zrozumieć. Na większość rzeczy po prostu nie masz wpływu. A skoro nie masz to po co nimi się przejmować?Kelnerka po prostu pomyliła dania. Nie stało się nic więcej Kelnerka była młodą blondynką z małego miasteczka. Miała czarną bluzkę, czarną spódnicę i strach w oczach. Wystarczyło na nią spojrzeć, żeby wiedzieć, że jest to jej wakacyjna praca, że jest tu może drugi albo trzeci dzień i się bardzo stara.Włosy związała w koński ogon.Mój znajomy był blondynem, który pracował w dużej kancelarii, zarabiając tam przez miesiąc tyle ile ona będzie zarabiać przez rok. Miał białe błyszczące zęby, opaleniznę z Azji i dobry garnitur.Ten garnitur kosztował tyle ile ona miała zarabiać w pół roku.Kelnerka szła niosąc nasze zamówienie do stolikaprzy którym siedzieliśmy w kilkanaście osób. Postawiła przed nim carpaccio, mówiąc proszę oto gnocchi, a następnie kawałek dalej do mnie i zostawiła mi gnocchi z gorgonzolą. Mówiąc: a dla pana carpaccio.Uśmiechnąłem się.Kelnerka pomyliła się dwa razy w trakcie jednego zamówienia. Raz myląc nazwy potraw. Dwa to ja zamawiałem carpaccio a blondyn gnocchi.Blondyn momentalnie się wku*wił.- Co to Jest? Carpaccio pani od gnocchi nie odróżnia? Jakim trzeba być tłukiem żeby nie widzieć, czym jedno się od drugiego różni? -wrzasnął.Kelnerka zaczerwieniła się i powiedziała przepraszam.- Wszystko już ok. - powiedziałem pojednawczo i podałem mu jego talerz.Kelnerka nadal czerwona odeszła od naszego stolika.- Ku"wa kogo oni tu zatrudniają? - sapnął blondyn. - Dostają dotację z PFRN - u czy jak??Koleś zachował się jak ch*j. Po części dlatego, że był chu*em.Ale im dłużej o tym myślałem tym bardziej dochodzę do wniosku, że to wyraz jego bezradności.Bezradności człowieka, który na nic nie ma wpływu i który w końcu mógł się na kimś wyżyć z czego skwapliwie skorzystał.Nie ma wpływu na to, że szef jeb"e go jak burą sukę.Nie ma wpływu na to, że musi wchodzić w dupę klientom.Nie ma wpływu na to, że robotnicy wykańczającyjego gigantyczne mieszkanie - oczywiście na warszawskim Wilanowie, mają go w dupie i śmieją się z niego za jego plecami.Nie ma wpływu na to, że żyje na kredyt.Może właściwie tylko przy piedolić kelnerce. I to robi. Bo jak już napisałem jest chu*em.Ale to problem nas wszystkich. Nasz problem polega na tym, że w każdym momencie swojego życia jesteśmy zależni. A chcielibyśmy być niezależni.Dawniej jeśli kiedyś zabrakło ci wody w studni to kopałeś nową. Przeciekał dach? Wchodziłeś na dach i go naprawiałeś, bo inaczej ciekło ci na głowę. Było ci zimno w dupę? Tkałaś sobie nadrutach ciepły sweter. Kiedyś mieliśmy poczucie sprawstwa. Tego, ze każdy nasz problem da się łatwo rozwiązać.Jak chciałeś mieć żonę i pochodziłeś z określonej klasy i społecznej i miałeś jakieś tam pieniądze z góry było wiadomo jak to będzie wyglądać. Jego rodzice jechali do twoich rodziców, (ewentualnie twoi do jej), umawiali się ile krów, ile świń, ile ziemi oraz ile ubrań i pierzyn, a później był ślub. Po ślubie była noc poślubna, a później wywieszało się zakrwawione prześcieradło na płocie i wszystko było jasne.Przed długie lata kobieta szukając faceta czuła się jak w wiejskim sklepie gdzie były tylko gumofilce i grabie. Ale miała nad tym poczucie kontroli, sprawstwa. Wiedziała, że jeśli spełni pewne warunki to na pewno będzie miała męża. Lepszego, gorszego ale będzie miała.Teraz czuje się jak w hipermarkecie. Jest cały regał gumofilców, cały regał grabi i problem jak odróżnić, czym jedne różnią się od drugich.Nie dość że nie wie jak wybrać właściwe, to jeszczeboi się, że jeśli będzie się zastanawiać za długo to za chwilę wszystko inne laski rozdrapią i zostaniez niczym. Chwyta więc na oślep, przymierza, szamoce się, zdejmuje, wyrzuca gdzieś parę komuś na głowę i przepycha się biodrami o jak najlepsze.Bo teraz czujemy że nie mamy na nic wpływu. A chcielibyśmy być niezależni. Chcielibyśmy się zachowywać cały czas według zasady płacę i wymagam.Jeśli zepsuje nam się samochód nie możemy go naprawić. Jest to za trudne. Musimy zadzwonić do warsztatu, umówić się na wizytę, wezmą od nas dużo pieniędzy a i tak nas wypie*dolą (my wypicdolimy ich, kiedy przyjdą do nas).Nie ma wody w kranie? Możesz co najwyżej zadzwonić do wodociągów i się pokłócić. Chceszkupić mieszkanie? Musisz wziąć na nie kredyt, którego nie rozumiesz i spłacać je według zasad, których nie rozumiesz.Nie masz wpływu na to czy ktoś ci zarysuje samochód na parkingu w centrum handlowym, kiedy poszłaś/poszedłeś kupić tam rzeczy, które nie są nam do niczego potrzebne aby zrobić wrażenie na tych osobach, które nie są nam do niczego potrzebne.Nie mamy wpływu na pracę. Możemy przełożyć papiery z prawej strony biurka na lewą. Z lewej na prawą. Zjeść na nich śniadanie. Wyrzucić je do kosza. Podrapać się po dupie.Aby zacząć cieszyć się życiem - musisz to zrozumieć. Na większość rzeczy po prostu nie masz wpływu. A skoro nie masz to po co nimi się przejmować?Kelnerka po prostu pomyliła dania. Nie stało się nic więcej.
 –  Znajomy pokazał mi miejsce,gdzie geje umieszczająogłoszenia kogo szukająi w jakim celu. I wśród tychróżnych fetyszy i seksuciechznaleźliśmy smutne ogłoszeniejakiegoś typa: "szukam kogoś,z kim mógłbym pójść na grzyby".
- Jeśli każę mu zjeść jabłko, to on je zje, chociaż nie lubi jabłek. A gdy położę przed nim kawałek mięsa i powiem: "nie rusz", to on go nie zje, nawet gdy jest bardzo głodny.- Zawsze uważałem, że psy to mądre zwierzęta - powiedział Kossak - ale teraz widzę, że są tak samo głupie jak ludzie –
Ekspansja Polskiego Ładu poza granice Polski – Spółki ze wszystkich krajów świata mające w zarządach mieszkańców Polski staną się polskimi podatnikami i u nas zapłacą podatek CIT, nawet jeśli nie prowadzą w Polsce żadnej działalności – wynika z projektu tzw. Polskiego Ładu - pisze "Puls Biznesu".Czyżby handlarz bronią albo znajomy instruktor miał tym razem jakieś tablety na sprzedaży dla Ministerstwa Finansów? Skąd rodzą się tak posr*ne pomysły?
- Gotowe!- Tak szybko? Przecież nie minęło jeszcze pięć minut!- zdziwił się przyjaciel.- Chyba zapomniałeś, że znam cię już prawie czterdzieści lat- odpowiedział Picasso –
- Mati, słyszałem że macie tam jakiś problem na granicy - No mamy - Bo wiesz, znajomy ma 150 km drutu na zbyciu –
- Słyszałem Mateusz, że jakąś ewakuację organizujesz?- No tak się zbieram powoli, a co?- A bo znajomy ma milion walizek podróżnych na zbyciu –
Za mało jest na IO tradycyjnie polskich dyscyplin. Widziałbym kupno Passata w trójce bez sternika (młody, teść, znajomy z technikum). Drużyny mają trzy dni by znaleźć jak najlepszy egzemplarz do 5000 zł w komisach między Zgierzem a Laskiem Za pomoc OtoNtoto dyskwalifikacja – - Leszek Milewski
Wszyscy mamy wśródznajomych taką osobę –
0:11
- Co to?- Znajomy ma na zbyciu 5 mlnmasek do nurkowania –
 –  Byliśmy z żoną w gościach u znajomych i w pewnym momencie zachciało nam się wyjść do klubu. Znajomy powiedział, że ma przyjaciela taksówkarza to nas podwiezie po taniości. Czekaliśmy aż przyjedzie około godzinę i zapłaciliśmy 50 zł. W drodze powrotnej jechaliśmy Uberem za 30 zł i czekaliśmy około 10 min. Ot, tacy przyjaciele.
Pisarz Bohdan Czeszko, znany z dosadnego języka, na spacerze z 10 letnim synem spotkał znajomego. Znajomy zainteresował się chłopcem, zadał mu pytanie, a gdy nie usłyszał odpowiedzi, zmierzwił mu czuprynę. – Spier… - powiedział synek.Nieśmiały, skur… - usprawiedliwił go tatuś.
 –  Kiedyś pewien nowopoznany gość opowiadał mi jak jego firma wraz z niemiecką firmą pracowały razem przy wyburzaniu budynków w okolicy lasu. Ubolewał nad tym, że Niemcy mają lepsze ubezpieczenie, wyższą pensję i w ogóle wszystko mają lepsze. Później zaczął mi opowiadać, jak to z niemieckim kolegą spacerowali po lesie, a ten palił papierosy i bawił się jakąś rzeczą w ręku. Koleś zapytał Niemca, co on robi, a ten pokazał mu kieszonkową popielniczkę, do której strzepywał popiół i wrzucał pety. Mój znajomy zaczął się wtedy głośno śmiać i pokazał mu jak prawidłowo pstryknięciem palca wystrzelić peta w las. Następnie rozwodził się nad tym, jakim to ten Niemiec jest debilem, skoro W ŚRODKU LASU chowa niedopałki do popielniczki, bo przecież i tak nikt tego nie widzi. Oczywiście mój nowy znajomy nie znalazł żadnego związku przyczynowo skutkowego pomiędzy kieszonkową popielniczką a wysokim standardem życia Niemców.
 –  Mój znajomy poprosił mnie o wymianę podłogi w dwóch pokojach (miał położony stary parkiet). Zacząłem ściągać parkiet, a tam same tunele wyjedzone przez korniki. Pył drzewny, zwłoki korników, larwy -koszmar. W tym pokoju mieszkała od urodzenia mała dziewczynka, która miała astmę. Wymieniłem podłogę i po kilku latach dziecko przestało mieć problemy z astmą -wyzdrowiało i czuje się świetnie. Może komuś się to przyda.