Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 175 takich demotywatorów

Poznajcie 9-letniego geniusza, który w tym roku zdobędzie licencjatz elektrotechniki – Laurent Simons szybko pochłania wiedzę i chce w przyszłości rozpocząć studia doktoranckie jednocześnie studiując medycynę, a jego największym marzeniem jest konstruowanie narządów.Rodzice Laurenta są lekarzami, lecz do tej pory nie wiedzą, jakie czynniki sprawiły, że ich syn jest tak zdolny. Matka chłopca ma jednak własną teorię, że to dzięki temu, że w ciąży jadła dużo ryb
12-latek z Aspergerem ma zapłacić2,5 mln zł, bo prowadziłretransmisję Fame MMA – W marcu tego roku chłopak na swoim kanale YouTube nielegalnie transmitował kodowaną galę walk Fame MMA. Organizatorzy zażądali za to odszkodowania w gigantycznej kwocie. Rodzice dziecka tłumaczą, że ma ono zespół Aspergera - nie jest w stanie przewidywać konsekwencji swoich czynów, a prowadzenie kanału YT jest jego jedyną pasją.Organizatorzy postanowili zmniejszyć kwotę odszkodowania do kilkuset tysięcy złotych jeżeli dziecko weźmie udział w filmie edukacyjnym na temat nielegalnych streamów. Jednak rodzice nie chcą podpisać tej ugody, bo jest w niej sporo niejasnych kwestii

Spostrzeżenia nauczyciela, który wrócił z Finlandii i opisuje jak tam wygląda szkolnictwo:

 –  Smutne refleksje, czyli wyjazd studyjny do szkół w FinlandiiPrzez ostatnie dwa dni miałem przyjemność odwiedzić fińskie szkoły i uniwersytet w okolicach Lahti. W poniedziałek byłem zachwycony, wręcz zauroczony… Dziś wracając do domu w sumie mam ponury nastrój… Dlaczego? Uświadomiłem sobie, że dzieli nas przepaść. To nie jest kwestia tego, że jesteśmy “opóźnieni” o 10, czy 15 lat…Pracuje w szkolnictwie od 20 lat, obie córki przeszły przez system szkolnictwa (jeszcze przechodzą).Różni nas wszystko, w każdym aspekcie. To jest inne myślenie o edukacji...Kilka przykładów z obserwacji i rozmów, które utkwiły mi w pamięci:1. Dzieci będąc nawet na początku szkoły podstawowej same wracają ze szkoły. Pytanie czy rodzice się nie martwią spotykało się ze zdziwieniem i niezrozumieniem - jak to się martwią? Przecież dzieci muszą być samodzielne2.Dyrektor cieszy się jak dzieci biegają na przerwach po korytarzu (!)3. Jak o mało nie spadłem ze schodów/trybun zapytałem, czy dzieci nie spadają - dyrektor wzruszył ramionami i powiedział, że jak raz spadną, to później uważają… (już widzę kontrolę polskiego sanepidu w fińskiej szkole…)4. Dzieci chodzą po szkole w skarpetkach, mogą na bosaka lub w kapciach!!!5. Na przerwie w szkole podstawowej jest cicho… Dobra akustyka to jedno (mają na jej punkcie odjazd), drugie to dzieci cały czas są aktywne na zajęciach i nie muszą odreagowywać 45 minut siedzenia w ławce w ciszy… Nawet krzesła sprzyjają wierceniu się na lekcjach...6. W każdej szkole są zajęcia z UWAGA prasowania, przyszywania guzików, podstaw stolarki itp. Jak oglądałem kolejną salę z żelazkami musiałem mieć niezłą minę... Nikt nie boi się, że dzieci się poparzą - przecież poparzą się tylko raz, a później będą pamiętać… Maszyny do szycia to standardowe wyposażenie...7. wyposażenie sal informatycznych to jakiś odlot… Moje ulubione chromebooki są wszędzie…8. Dzieci w ciągu dnia muszą wychodzić na dwór bez względu na pogodę!!!9. Pytanie o program wzbudziło znów niezrozumienie, Jaki program? Po co? Są ogólne wytyczne tworzone raz na 5-10 lat, a nauczyciel ma zupełną autonomię w ich realizacji.10. Gdy padło pytanie o odpowiednik kuratorium, jakiś organ kontrolujący szkoły - mina dyrektora była bezcenna… Odpowiedź: “Ale co i po co kontrolować? Przecież nauczyciel ma wolność w realizacji wytycznych”11. Nie ma w szkołach planów wynikowych, rozkładów materiału, przedmiotowych systemów oceniania i całej masy dokumentów…12. Zebrania z rodzicami są DWA razy w roku....13. Po godzinie 13 w szkole ciężko spotkać dzieci (tylko na zajęciach sportowych, plastycznych, muzycznych - ale naprawdę nieliczni). Przecież dzieci muszą mieć czas na inne rzeczy niż tylko nauka…14. Szkoły służą mieszkańcom - można przyjść po południu skorzystać ze stolarni, biblioteki itp.15. Zaangażowanie lokalnych firm we wsparcie edukacji jest normą i powodem do dumyNajczęściej powtarzanym słowem w każdej szkole było “ZAUFANIE” - zaufanie do nauczycieli, zaufanie do dzieci, zaufanie do rodziców i rodziców do szkoły…Myśląc o naszym systemie edukacji jako całości jest mi smutno…O uniwersytecie nic nie napiszę, bo to inna galaktyka… Zrozumiałem, dlaczego młodzi ludzie gdy wyjadą studiować za granicą nie wracają do Polski. Edukacja to stan umysłu…Podsumowując - w naszej szkole w Milanówku, na własnym podwórku próbujemy coś robić, budować JAKOŚĆ i podświadomie właśnie ZAUFANIE, ale jest ciężko w ramach takiej koncepcji edukacji. W październiku mieliśmy nawet zajęcia z wiązania krawatów, ale to tylko jedne zajęcia…Coś nie mogę się pozbierać po tym wyjeździe…PS Bardzo dziękuję Społecznemu Towarzystwu Oświatowemu za organizację i wsparcie, firmie ISKU z Lahti za gościnę i inspirację, wszystkim dyrektorom za długie rozmowy i czas spędzony razem.
 –  Będziemy robić tylko to, co powinniśmy. Żadnej pracy "ekstra". Czyli: - nie będziemy zmuszać dzieci do odrabiania zadań domowych po nocach; - nie będziemy robić "ściemo-prac domowych", czyli makiet itp., które i tak wykonują rodzice; - nie będziemy szukać po całym mieście materiałów, bo nauczyciel. uzna, że jutro dzieci muszą przynieść np. flażolet; - dzieci nie będą występować w przedstawieniach; - żadnych kwiatów na Dzień Nauczyciela; - żadnych prezentów na koniec roku; - nauczyciele płacą za siebie na wycieczkach i wyjazdach do kina; - nie będziemy posyłać dzieci na korepetycje - wyślemy do nauczyciela. Niech porządnie im wytłumaczy.

Mocne oświadczenie kawiarni

 –  Biały Kot - Kocia Kawiarnia GdyniaWczoraj o 13:48 · Kochani, ostatnie dwa weekendy były dla nas i dla kotów naprawdę ciężkie. Mieliśmy ogromny ruch. Do tego niestety rodzice dzieci do lat 10, niestety, okazywali nam w większości totalny brak szacunku, kultury oraz zwykłego ludzkiego zrozumienia. Nie od dziś na naszym FB i drzwiach do wejścia do kawiarni przypięta jest informacja, ze wizyta z dzieckiem poniżej 6. roku życia jest niemożliwa, a przy wizycie z dzieckiem poniżej 10. roku życia wymagamy wcześniejszej rezerwacji. Jednak w ostatnie dwa weekendy znaczna część rodziców pozwoliła sobie tę informację zignorować, mimo, iż wisi ona już dwa lata. Naprawdę nie jest to przyjemne słuchać wyzwisk i gróźb pobicia (!) od ludzi, których się nie zna i z pewnością poznać nie będzie się chciało w przyszłości. Prosimy Was - rodziców - o wyrozumiałość. Panujące u nas zasady zostały wprowadzone nie bez przyczyny. Jest to tylko i wyłącznie troska o stan psychiczny kotów, które ciągane za ogon, trącane piórami do zabawy w pyszczek, brzuszek, czy inne części ciała, czy też po prostu gonione po sali z krzykiem, nie były w stanie funkcjonować w kawiarni. Wiemy, coś o tym, bo pierwsze dwa koty, które były w kawiarni w czasach, kiedy nie mieliśmy tych zasad, a które sami adoptowalismy - Kapsel i Korek - do dziś uciekają przed dziećmi.Wiele razy słyszeliśmy, że "mamy w domu kota/dwa/pięć". Bardzo się cieszymy, że lubią Państwo koty - tylko, tak naprawdę, co z tego? Te koty są z Wami zazwyczaj od długiego czasu, przyzwyczaiły się do pewnych rzeczy, nie mają nadmiaru bodźców ani większych powodów do stresu. Ciapkoty, które są w kawiarni nie miały lekkiego życia, które Wy daliście swoim mruczkom. To są koty po przejściach, porzucone, oddane. Niewspominając już o fakcie, że rozszerzanie "schematów zachowania" jedynego (który jest z Wami w domu) kota jakiego widujecie na całą kocią populację jest dosyć... Naiwne, delikatnie powiedziawszy.Drodzy Państwo, to co robimy po prostu "działa" i sprawia nam ogromną satysfakcję, staramy się to tłumaczyć i pokazywać na każdym kroku. Rozumiemy, że zawsze znajdą się osoby, które nie chcą albo nie mogą tego zrozumieć. Ale jeśli tak jest to przynajmniej nie wyzywajcie nas przy swoich dzieciach, nie róbcie scen i dajcie nam spokojnie wykonywać naszą pracę. Naprawdę, nawet w samej Gdyni jest co najmniej kilka miejsc, skierowanych stricte do rodziców z dziećmi. Miejsce, gdzie panują obostrzenia w tym zakresie (abstrahując od miejsc sprzedających duże ilości alkoholu, czyli skierowanych wyłącznie do osób dorosłych) jest jedno, nasza kawiarnia. I stety/niestety muszą to Państwo uszanować.Są rodzice, których postawa wobec naszej odmowy wejścia na kocią salę jest fantastyczna. Mówicie pociechom, że rozumiecie i wrócicie za parę lat lub zrobicie rezerwacje przy następnej wizycie. Dziękujemy Wam serdecznie! To jest coś, czego trzeba uczyć dzieci. Szacunku wobec zwierząt i ludzi.PS. Tę kartkę z naszych drzwi ktoś podarł wczoraj..
Małego chłopca odrzucili jego właśni rodzice, więc zaopiekowała się nim babcia. A dziecko wyraziło wdzięczność w przepiękny sposób. Historia opowiedziana przez księdza: – Pewien ksiądz napisał na Facebooku, że rutyna zabija wiele pięknych uczuć. Uświadomił mu to pewien mały chłopiec. Zobaczcie, co napisał ten mężczyzna:"Od dłuższego czasu jeden z członków wspólnoty przynosi mi świeżą różę każdej niedzieli rano, bym wpiął ją do kieszonki na piersi. Jako że zawsze dostaję jedną, z czasem przestałem o tym myśleć. To piękny gest, który po prostu przemienił się w rutynę. Niemniej, tej niedzieli miły gest na nowo stał się czymś wyjątkowym.Kiedy już miałem wyjść przed ołtarz, zaczepił mnie mały chłopiec i zapytał, co mam zamiar zrobić z różą.W pierwszym momencie nawet nie zrozumiałem, co miał na myśli. Dopiero po chwili przypomniałem sobie o wpiętym w sutannę kwiecie. Wskazałem różę i zapytałem, czy to o nią pyta.- Tak, proszę księdza. - Odpowiedział - Jeśli ksiądz będzie chciał ją później wyrzucić, chciałby ją sobie wziąć.Uśmiechając się powiedziałem, że oczywiście sprezentuję mu ją, a z czystej ciekawości zapytałem, dlaczego chciałby ją dostać.Chłopiec, który nie mógł mieć więcej niż dziesięć lat, spojrzał mi prosto w oczy i powiedział:- Chcę ją dać mojej babci. W zeszłym roku moi rodzice rozwiedli się. Na początku mieszkałem z mamą, no ale potem znowu wyszła za mąż i musiałem wrócić do taty. Przez jakiś czas mieszkaliśmy razem, ale potem tato powiedział, że nie mogę zostać i wysłał mnie do babci. A ona jest taka kochana dla mnie! Gotuje mi i naprawdę o mnie dba. Jest dla mnie tak dobra, że chcę dać jej różę za to, że mnie kocha.Kiedy chłopiec skończył mówić, nawet nie wiedziałem, co mam mu odpowiedzieć. Miałem łzy w oczach, gdy podawałem mu różę. Po chwili powiedziałem mu, że to najpiękniejsze, co w życiu usłyszałem i wskazałem mu ołtarz mówiąc:- Weź tamten bukiet róż. Co tydzień rodziny kupują świeże kwiaty. Weź tamten bukiet dla babci. Zasługuje na nie.Ostatnie zdanie, jakie usłyszałem od roześmianego w tym momencie chłopca, brzmiało: "Piękny dzień! Poprosiłem o różę, a dostałem cały bukiet!"Często zapominamy, jak ważna jest rodzina i docenienie tego, że ktoś zawsze obok nas jest i o nas się troszczy. Ten dziesięciolatek potrafił docenić swoją babcię, bo przeżył odrzucenie ze strony rodziców. Pamiętajmy doceniać najbliższych!
W 2011 roku na egzaminie do Eton College -  prestiżowej brytyjskiej szkoły na egzaminie zwanym King’s Scholarship uczniowie musieli uzasadnić dlaczego strzelanie do protestujących jest słuszne – Rodzice 13-latków wywołali niemałą burzę na Twitterze pytając, skąd tak absurdalne pytanie w szkole ich dzieci
Sąd wydał wyrok w sprawie kobiety, która doprowadziła do obrzezania nieswojego dziecka – W 2017 roku, farmaceutka która przez weekend opiekowała się chłopcem, wykorzystała ten czas aby go wywieźć i podając się wraz ze znajomym za jego rodziców, pozwoliła na obrzezanie dziecka. Rodzice podali kobietę do sądu, a ten wydał wyrok 14 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 18 miesięcy.
 –  Rodzice przedszkolakówi pierwszoklasistówRodzice starszych uczniów
 –  PIERWSZ DZIEŃ SZKOŁY

Top 10 rekordów, których nikt nigdy nie powinien pobijać!

 –  STOP#10NAJDŁUŻSZAODLEGŁOSĆ PRZEBYTAWE WNETRZU TORNADAUciekając przed potężnym wiatrem w stanieMissouri, Matt Suter został przeniesiony przeztornado o prawie 400 metrów! Chlopak powszystkim obudził się żywy, z malą raną glowy#9NAJBARDZIEJ PŁODNIRODZICEMieszkaniec Moskwy, Feodor Vassilyev, razem zdwoma żonami spłodził 22 pary bliźnigt, 9trojaczków i 4 czworaczków, co daje łącznie 87dziecil Najbardziej płodną matką była pierwszažona Feodora- przeżyła aż 27 ciąż.NAJCIĘŻSZY CZŁOWIEKW HISTORII#8Jon Brower Minnoch z Waszyngtonu mając 12 latważył 135 kilogramów. Jego waga stale rosła, ażosiągnal zawrotne 635 kilogramów. Gdyzachorował na serce, potrzeba było aż dwunastustrażaków, żeby przetransportować go doszpitala.# 7NAJWIĘKSZA ILOŚĆKAMIENI NERKOWYCHPewnemu mieszkańcowi Indii operacyjnieuSunięto aż 172 155 kamieni nerkowych o różnejwielkości, od milimetra do 2,5 centymetra. Tymsamym pobil on poprzedni rekord, który wynosił14 098 kamieni.#6NAJSZYBSZY WYPADEKSAMOCHODOWYDonald Campbell, w 1960 roku pobijał rekord nanajwiększą prędkość na lądzie. Nietsety, podczasszóstego przejazdu testowego w Utah stracitkontrolę nad swoim pojazdem. Konstrukcjamaszyny uratowala mu życie. Uszkodził sobietylko lekko czaszkę i błonę bębenkową, przyprędkości aż 586 kilometrów na godzinę.#5NAJDŁUŻSZY POBYT NASZPITALNYM KORYTARZUZdarzenie bynajmniej nie miało miejsca w Polsce.w Wielkiej Brytanii, Tony Collins leżał na noszachprzez 77 godzini 30 minut. Chory na cukrzycę imeżczyzna przybył do szpitala w Swindon wsobote, a lóżko dostał we wtorek.#4NAJWIĘCEJ AMPUTACJIJEDNEJ REKIClintowi Hallamowi, w 1984 roku, pilarka obcięłarekę powyżej nadgarstka. Lekarze przyszylikończynę, ale zostala zainfekowana iamputowana po raz drugi w 1988. Dziesięć latpoźniej mężczyźnie przeszczepiono rękę, jednakprzeszczep został odrzucony i rękę trzeba byłotrzeci raz amputować w 2001 roku.#3NAJWIĘCEJ ZŁAMANYCHKOŚCIKaskader Robert Craig Knievel, w czasie swojejkariery przeżył 18 wypadków. W rezultacie mial433 zlamania 35 różnych kości. Wśród nichzłamania: czaszki, nosa, szczęki, obu obojczyków,ramion, nadgarstków, mostku i żeber.#2NAJWIĘCEJ WYPADKÓWJEDNEGO DNIAPit bull z Kalifornii, 15 kwietnia 2003 rankiemuciekł z posesji i wpadł pod samochód dostawczy.Stwierdziwszy śmieré zwierzęcia policjant strzeliłdo niego, żeby oszczędzić mu cierpienia. Psazostawiono w kostnicy dla zwierzqt. Po dwóchgodzinach jedenz pracowników zauważył, żepies nadal żyje, okazało się, że stracił jedyniesluch w prawym uchu.#1NAJTRUDNIEJSZY DOZABICIATow prawdzie nie jest rekord Guinnessa, ale fakti tak mrozi krew w żylach. Współtowarzyszebezdomnego Michael Malloya postanowili gozabić i podzielić się jego polisą ubezpieczeniową.Najpierw dali mu dużą dawkę alkoholu liczac, żezapije się na śmierć. Następnie spiskowcyzastępowali alkohol plynem przeciwkozamarzaniu i terpentynq, dawali mu trutkę naszczury oraz zepsute ostrygi z pinezkami. W nocy,gdy temperatura spadla do -25 stopni Celsjusza,współtowarzysze rozebrali go do naga i wylalina niego zimną wodę. Następnie przejechalisamochodem. Ostatecznie, duszqc go gumowymweżem- zabili.
Dlaczego na Islandii prawienie ma osób z zespołem Downa? – Co roku w islandzkich szpitalach położniczych rodzi się maksymalnie dwoje dzieci z zespołem Downa. Jeśli spojrzeć na statystyki na całym świecie albo tylko na USA lub Wielką Brytanię, to tam liczba dzieci z zespołem Downa jest o wiele wyższa. Tam chorym dzieciom umożliwia się udział w różnych konkursach, a one same próbują się przystosować do życia w społeczeństwie.A dlaczego na Islandii są takie, a nie inne wskaźniki?1) Od 2000 r. przeprowadzane są przesiewowe badania prenatalne w Narodowym Szpitalu Islandii, które ujawniają problemy rozwojowe u płodu. W tym - obecność zespołu Downa. Jest to powszechna praktyka.2) 99% islandzkich kobiet wybiera aborcję, jeśli test wykaże obecność zespołu Downa u płodu. Dla porównania: w USA 67% kobiet zgadza się na aborcję w podobnej sytuacji.3) Islandzcy lekarze mówią, że w kraju nie ma przymusowych aborcji ani „czystek społecznych”, o które są oskarżani w Internecie. Rodzice otrzymują wsparcie w postaci porad związanych z sytuacją w jakiej się znaleźli, ale porady mają charakter neutralny, a ostateczna decyzja należy do matki. Wszystkie wyżej wymienione czynniki przełożyły się na to, że zespół Downa prawie zniknął z życia Islandczyków.A jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
Źródło: nikt nie mówi, że jest to dobre lub złe, chodzi o przedstawienie faktów https://pikabu.ru/story/pochemu_v_islandii_po…
 –  Wirtualna Polska Zobaczcie najbardziej nietypowe imiona w Polsce w 2018 roku, Może dorzucicie coś do tej listy? Rodzice zaszaleli Nazwali swoją córkę Szymon

Strajk nauczycieli widziany okiem rodziców - oto list jednego z nich:

Strajk nauczycieli widziany okiem rodziców - oto list jednego z nich: – "Codziennie czytam stanowiska nauczycieli jacy to oni biedni, jak ciężko pracują, jaka niewdzięczna praca. Mam już tego dosyć. Wszędzie półprawdy i naciąganie, aby tylko zabrzmiało dramatycznie.Skoro zarabiacie od około 2 do 3 tys. zł na rękę, to oczywiście nie wspominacie, że Wasza praca trwa 18 godzin tygodniowo (18x45 min., bo na przerwach tylko czasem macie dyżur), wakacje dwa miesiące, ferie, przerwy świąteczne - ogólnie w ciągu roku pracujecie 185 dni. A pensja jest za wszystkie miesiące, plus " tzw. 13", plus bony na święta, plus "wczasy pod gruszą" itp. Ale przepraszam, to nie dochód.Nie, tego nikt nie dostaje, albo "ups" zapominacie, bo to nieistotne. Taki wysiłek uczyć te nieznośne dzieci, bo kiedyś klasy były po 37 osób, a teraz są po 25 i to za dużo. Urlop na poratowanie zdrowia, darmowe wyjazdy na wycieczki, a raczej sponsorowane przez rodziców, a jakże - zagraniczne!!! Pracujcie 40 godzin tygodniowo, miejcie 26 dni urlopu i wtedy się porównujcie do ludzi pracujących w outsourcingu czy Lidlu.Szczycicie się tym, że jesteście wykształceni - no powiem, że owszem. Natomiast ci nauczyciele po szkołach pedagogicznych niekoniecznie. Niestety w Polsce jest tak, że trafiają tam w większości ludzie, którzy nie dostali się na uniwersytety czy szkoły techniczne. Jest to przykre, ale prawdziwe. Dlatego też nie rozumiem, skąd pomysł, że wszystkim WAM należy się podwyżka.Dlaczego niby, za sam fakt bycia nauczycielem? Zawód jak każdy inny, decydując się na niego wiedzieliście jakie są warunki. Obecnie po 10 latach braku podwyżek dostaniecie je, no ale to mało... Dają palec, trzeba ciągnąć rękę. Co to w ogóle jest, jak strajk dorośli, tacy wykształceni, obyci ludzie zrzucają na głowy swoich wychowanków w ich pierwsze w życiu egzaminy.Super pomysł rodem z PRL-u, jak sam Wasz przewodniczący. Albo nie dajcie dzieciom promocji do kolejnej klasy, bo i po co im, najlepiej zamknąć szkoły, Was zwolnić i wtedy będzie lepiej. Jakiś skutek strajk przyniesie.Zaproponujcie wreszcie coś rozsądnego, a nie tylko krzyk i straszenie. Dlaczego na przykład Wasze zarobki nie powinny być uzależnione od wyników uczonych dzieci? A nie stażu pracy, pseudo-kursów i oceny kolegów ze szkoły?Masz olimpijczyków, umiesz zmotywować dziecko, zarabiaj i 8 tys., bo wtedy widać, że Ci się chce, że potrafisz i tylko tacy nauczyciele powinni być w szkołach!Sami odbieracie sobie resztki szacunku, jakimi Was my, rodzice, darzymy. Reforma trwa drugi rok - i oczywiście tylko dzieci i ich rodzice mają ponieść jej ciężar. W poprzednim roku ani w poprzednim semestrze nie było dogodnej daty do strajku. Gratuluję!Może zróbcie go w wakacje, wtedy będziemy wiedzieć, że walczycie o swoje, a nie przeciwko naszym dzieciom!Na koniec taki absurd: serwujecie nerwową atmosferę dzieciom zdającym po raz pierwszy egzaminy, a w zamian organizujecie im lekcje radzenia sobie ze stresem. Wiele akapitów już skasowałam, pozostawiając te najlżejsze, bardzo mi przykro, ale wywołujecie same negatywne uczucia w tej chwili u ogromnej większości rodziców.Będziemy pamiętać!Ewa"
Eileen Macken jest żywym dowodem na to, że nadzieja umiera w nas ostatnia – 81-latka dorastała w sierocińcu i praktycznie całe swoje życie spędziła próbując znaleźć swoją rodzinę. W zeszłym roku poszła do lokalnej rozgłośni radiowej, aby opowiedzieć swoją historię ekspertowi od genealogii, który skontaktował się z nią, by zaoferować jej pomoc.Wkrótce okazało się, że jej matka nadal żyje i ma 103 lata. Eileen rozmawiała z nią telefonicznie, jednak jest to bardzo utrudnione przez słaby słucha staruszki, jednak zamierza wkrótce odwiedzić swoją biologiczną matkę
~ * ~ – Jak donosi serwis bydgoszcz.naszemiasto.pl, chodzi o głośną sprawę franciszkanina o. Seweryna (Krzysztofa P.) z Pakości. Zakonnik został skazany w 2009 roku na 4,5 roku więzienia za molestowanie seksualne nastolatka (ministranta). Te przestępstwa popełniał w latach 2003-2006. Molestowany chłopiec szukał pomocy u wielu osób. Większość uznawała jego opowieści za nieprawdopodobne lub nawet zmyślone. Był atakowany na forach internetowych. Nawet rodzice mu nie wierzyli. Zakon franciszkanów traktował go jak kłamcę. „To jest historia szyta grubymi nićmi”, mówił jeden z zakonników.Sprawa ujrzała światło dzienne dzięki nauczycielowi z gimnazjum w Pakości, który uwierzył chłopcu. Zgłosił to ówczesnej dyrektorce szkoły, a ta wiosną 2007 roku poinformowała o wszystkim prokuraturę. Zakonnik został aresztowany jednak dopiero 8 stycznia 2008 roku. Rok później otrzymał wyrok skazujący
Rodzice zajmijcie się sportowym wychowaniem dzieci sami! –  Apel do rodziców Chcecie mieć zdrowe dzieci — zajmijcie je sportem sami, nie liczcie na szkołę! Moje dziecko chodzi do podstawówki, od października praktycznie może z 3 razy mieli wf. Czemu? Na początku rocznica powstania szkoły - akademia, trzeba robić próby, oczywiście w czasie wf-u, bo najmniej ważny i na sali gimnastycznej, bo największa, koniec października i w listopadzie -wszak Rok Niepodległości, zaraz po — przygotowanie do Barbórki, teraz — Dzień Babci i Dziadka — sala zajęta. Nie wiem, czy od początku roku miał choć 6 wuefów. Sam go męczę i wysłałem go na jego ulubioną piłkę. Albo sami ruszymy nasze dzieci, alo szkoła je dobije, a potem zacznie się pieprzenie o tym, że są "za ciężkie tornistry", "MEN nie dba o kulturę fizyczną dzieci", "Wf ma za stary program, trzeba opracować nowy" i dziesiątki innych bzdetów. A wystarczy nie wyżynać lekcji na naukę imprez. No i nie pisać dzieciakom usprawiedliwień z wf na proźbę. Dbajcie o nich, czasem nawet wbrew ich woli, jak dorosną i zmadrzeją, podziękują
Źródło: Własne

Fotografie najlepiej pokazują upływ czasu

Fotografie najlepiej pokazują upływ czasu – Rodzice z dzieckiem od 1 do 18 roku życia,fotografowani co roku, w tym samym czasie

"Wezmę każde dziecko, jakie mi pani zaproponuje". Setki ludzi dzieli się tym wpisem dotyczącym adopcji. Warto przeczytać do końca

"Wezmę każde dziecko, jakie mi pani zaproponuje". Setki ludzi dzieli się tym wpisem dotyczącym adopcji. Warto przeczytać do końca – - Halo, czy to Biuro Rzeczy Znalezionych? – zapytał dziecięcy głos.- Tak, skarbie. Zgubiłeś coś?- Zgubiłem mamę. Jest może u was?- A możesz ją opisać?- Jest piękna i dobra. I bardzo kocha koty.- No właśnie wczoraj znaleźliśmy jedną mamę, może to twoja. Skąd dzwonisz?- Z domu dziecka nr 3.- Dobrze, wysyłamy mamę. Czekaj.Weszła do jego pokoju, najpiękniejsza i najlepsza, tuląc do piersi prawdziwego, żywego kota.- Mama! – krzyknął maluch i rzucił się do niej. Objął ją z taka siłą, że aż zbielały mu paluszki. – Mamusiu! Moja mamusiu!!!…Chłopca obudził jego własny krzyk. Takie sny miał praktycznie co noc. Wsadził rękę pod poduszkę i wyciągnął zdjęcie dziewczyny, które znalazł rok temu na podwórku domu dziecka. Od tamtej pory trzymał zdjęcie pod poduszką i wierzył, że to jego mama. Wpatrywał się teraz w ładną twarz dziewczyny, aż wreszcie zasnął.Rano dyrektorka domu dziecka, o wielce obiecującym imieniu Aniela, jak zwykle zaglądała do każdego pokoju, żeby przywitać się z wychowankami i pogłaskać każdego malucha po głowie. Na podłodze, przy łóżku chłopca, zauważyła zdjęcie, które mały w nocy upuścił.- Skąd masz to zdjęcie? – zapytała.- Znalazłem na podwórku. To jest moja mama, – uśmiechnął się chłopiec. – Jest bardzo piękna i dobra i kocha koty.Dyrektorka poznała tę dziewczynę. Po raz pierwszy przyszła do domu dziecka w zeszłym roku wraz z innymi wolontariuszami. Pewnie wtedy zgubiła zdjęcie. Od tamtej pory dziewczyna chodzi od jednego urzędnika do drugiego, próbując zdobyć pozwolenie na adopcję dziecka. Ale, zdaniem lokalnych biurokratów, nie ma na to szans, ponieważ nie posiada męża.- Cóż, – powiedziała dyrektorka. – Skoro to twoja mama, to wszystko zmienia.Po powrocie do swojego gabinetu, pani dyrektor usiadła i czekała. Po jakimś czasie rozległo się pukanie do drzwi i do gabinetu weszła dziewczyna ze zdjęcia.- Proszę, – powiedziała dziewczyna, kładąc na biurku grubą teczkę. – Wszystkie dokumenty, opinie, zaświadczenia.- Dziękuję. Muszę jeszcze zadać ci kilka pytań. Kiedy chcesz zobaczyć dzieci?- Nie mam zamiaru ich oglądać. Wezmę każde dziecko, jakie mi pani zaproponuje. Przecież prawdziwi rodzice nie wybierają sobie dziecka… nie wiedzą, jakie się urodzi – ładne czy nieładne, zdrowe czy chore… Kochają je takie, jakie jest. Ja też chcę być taką prawdziwą mamą.- Po raz pierwszy mam taki przypadek, – uśmiechnęła się dyrektorka. – Zaraz przyprowadzę pani syna. Ma 5 lat, jego matka zrzekła się go zaraz po urodzeniu. Jest pani gotowa?- Tak, jestem.Mały chłopiec rzucił się do niej z całych sił.- Mama! Mamusiu!Dziewczyna głaskała go po malutkich pleckach, przytulała, szeptała słowa, których nikt poza nimi nie mógł usłyszeć.- Kiedy mogę zabrać syna? – zapytała.- Z reguły rodzice i dzieci stopniowo przyzwyczajają się do siebie, najpierw są odwiedziny w domu dziecka, potem rodzice zabierają dziecko na weekendy, a potem na zawsze, jeśli wszystko jest w porządku.- Zabieram syna od razu, – stanowczo oznajmiła dziewczyna.- Dobrze, – machnęła ręką dyrektorka. – Jutro i tak zaczyna się weekend, a w poniedziałek przyjdzie pani i dokończymy formalności.Chłopiec był szczęśliwy. Trzymał mamę za rękę, bojąc się, że znowu ją zgubi. Wychowawczyni pakowała jego rzeczy, wokół stał personel, niektórzy dorośli ukradkiem wycierali łzy. Kiedy chłopiec wraz z dziewczyną wyszli już z domu dziecka na słoneczną ulicę, chłopiec zdecydował się zadać najważniejsze pytanie:- Mamo… a lubisz koty…?- Uwielbiam! W domu czekają na nas dwa! – roześmiała się dziewczyna, czule ściskając rączkę malucha.Chłopiec uśmiechnął się i pewnym krokiem ruszył z mamą w stronę swojego domu.Pani dyrektor Aniela spoglądała przez okno na oddalające się sylwetki dziewczyny i chłopczyka. Potem usiadła i wykonała jeden telefon.Halo, Kancelaria Aniołów? Proszę przyjąć zamówienie. Imię klientki wysłałam mailem, żebyście nie pomylili. Najwyższa kategoria: podarowała dziecku szczęście… proszę o standardową wysyłkę – moc sukcesów, miłości, radości itp. I dodatkowo: mężczyznę wyślijcie, niezamężna jest. Tak, wiem, że macie deficyt, ale to wyjątkowy przypadek. Owszem, finanse też się przydadzą, chłopiec musi się dobrze odżywiać… Już wszystko poszło? Dziękuję.Podwórze domu dziecka wypełniało ciepłe słoneczne światło i bawiące się dzieciaki. Odłożyła słuchawkę i podeszła do okna. Lubiła patrzeć na te maluchy, prostując za plecami ogromne, białe jak śnieg skrzydła…Być może nie wierzycie w anioły, ale anioły wierzą w was”.Autor nieznany
Ten chłopiec miał nazywać się Brfxxccxxmnpcccclllmm--nprxvclmnckssqlbb11116 – To nie żart - takie imię w 1996 r. rodzice próbowali nadać swojemu dziecku urodzonemu w 1991 r.Elizabeth Hallin i Lasse Diding ze Szwecji planowali nigdy nie nadać mu imienia w akcie protestu przeciwko ścisłym regułom nadawania imion dzieciom, ustalonym przez szwedzki rząd. Sąd okręgowy w Halmstad nałożył na nich grzywnę w wysokości 5000 koron (równowartość 550 euro) za niezarejestrowanie imienia chłopca przed jego piątymi urodzinami. W reakcji na karę rodzice zaproponowali liczące czterdzieści trzy znaki imię, wymawiane jako Albin. Swoją decyzję uzasadnili tym, że imię jest rozumiane w duchu ’patafizyki. Sąd jednak odrzucił ich wniosek i podtrzymał poprzedni wyrok.Rodzice próbowali wtedy zmienić imię dziecka na A (też wymawiane jak Albin), ale i to było niezgodne ze szwedzkim prawem.W roku 1997 chłopiec wciąż nie miał imienia, ale posiadał paszport wystawiony na nazwisko „Icke namngivet gossebarn”, co po polsku znaczy tyle co „Bezimienny chłopiec”. Dziś mężczyzna nazywa się Albin Gustaf Tarzan Hallin