Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 175 takich demotywatorów

Dorośli vs język młodzieży

 –  Paweł LęckiMamy lekcję o zapożyczeniach z innych języków, ale kiepsko nam idzie, gdyż okazuje się, że potencjalnych odpowiedzi do pytań o polskim języku elektronicznym nie znamy ani ja, ani moi uczniowie, więc płynnie przechodzimy do języka młodzieży, odpalamy elektroniczny podręcznik i czytamy przykład gwary młodych.Spotkałem ostatnio takiego gimbusa, mówię ci, że żal. Taki swag, że tylko fejmu mu mało. Lol, patrzyłem na tego zioma i zapytałem, czy ma hajsy pożyczyć i wiesz co, bracie – pożyczył, YOLO XD.Dlaczego podręczniki uczą nas naszego języka, pytają uczniowie, który nie jest naszym językiem, ale jakimś wyobrażeniem dorosłych, że my tak mówimy, pytają moi uczniowie. Nie wiem, co mam im odpowiedzieć, gdyż sam nie słyszałem nigdy, żeby jakikolwiek młody człowiek posługiwał się słowami młodzieżowymi roku typu jesieniara lub eluwina, a za to widziałem dorosłych, którzy próbują mówić językiem młodych i generalnie wypadają całkiem śmiesznie.Myślę sobie, że gwara młodzieżowa zamieszczana w podręcznikach polskiej szkoły, jest dość dobrą i smutną metaforą polskiego stosunku ludzi tak zwanych dorosłych do ludzi młodych. Wyobraźnia nie zna granic, języki się nie zgadzają, więc można sobie myśleć, że młodzi to generalnie YOLO i hajsy, a nie że tam jakaś samotność, nieudane związki, pierwszy seks też często nie bardzo udany, gdyż samotni tak na poważnie to mogą być tylko ludzie dorośli, no i dorośli mogą mieć nieudany seks, gdyż młodzi to tylko co najwyżej jakieś tam pocałunki.Młodzi są w szkole ciut dłużej niż ich rodzice w pracy. Praca jest dorosła, pobyt w szkole dziecinny. Depresja w pracy już powoli staje się całkiem spoko, kryzys w psychiatrii dziecięcej jest mniej zauważalny, gdyż dzieci po prostu są leniwe. Mniej więcej jak pierogi.Tajemnice świata dzieciaków przypominają wyspę skarbów. Czasem będą na ulicznych protestach, a czasem ukryją się w łóżku i kołdrze, gdyż nienawidzą siebie i świata, który jest wokół nich. Czasem będą szczęśliwi, a czasem na granicy rozpadu, gdyż nie będą potrafili pogodzić się z tym, że są nieidealni jak gwiazdy na Instagramie.W czasie pandemii będą znikali z lekcji jeszcze częściej, niż na tak zwanej edukacji stacjonarnej. Przemysław Czarnek ma na to proste rozwiązanie: Za obecność uczniów na lekcjach odpowiada nauczyciel prowadzący zajęcia i szkoła. Jak uczeń nie przychodzi na lekcję, to wstawia mu się nieobecność, mówi, koniec, chuj i kropka. Okazało się, że za nieobecność młodych ludzi nie ponoszą żadnej odpowiedzialności Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, rodzice, instytucje pomocowe, społeczeństwo.Jak uczeń znika, to po prostu wystarczy kliknąć nieobecność.Mamy w Polsce mnóstwo nieobecności. Żadna nie jest usprawiedliwiona i odpowiednio zbadana. Niepełnosprawni, nauczyciele, którzy jadą zdalnie lekcja za lekcją, w różnych miejscach, przez około 30 godzin i w którymś momencie nie dają rady, uczniowie i nauczyciele techników i szkół branżowych, gdyż w Polsce widoczne są tylko licea i ostatnie klasy szkół podstawowych, dzieciaki z domów przemocy psychicznej, którą o wiele trudniej jest udowodnić niż przemoc fizyczną, a którą potrafią roznosić w większości ojcowie polscy, ale też święte matki polskie, dzieci i kobiety z domów przemocy polskiego samca, Konrada Wallenroda z meblościanki i wódki pod ręką, generalnie ludzie słabsi od narodu powstańców warszawskich i żołnierzy wyklętych.Gdybyśmy mówili językami ludzi i aniołów, a empatii byśmy nie mieli, stalibyśmy się jak miedź brzęcząca albo cymbały brzmiące.Na dodatek mam tę lekcję z moimi uczniami w kraju, który składa się z co najmniej dwóch Polsk, ale również kilku Praw i Sprawiedliwości, gdyż ciągle nie wiadomo, czy w Unii Europejskiej Polska odniosła zwycięstwo, czy był to jednak zamach stanu.W czasie lekcji zdalnej, gdy czegoś nie wiemy, możemy po prostu przejść do innej. W Polsce, w której nie wiemy, kto nami rządzi, nie mamy takiej prostej możliwość.Kończymy więc lekcję i żegnamy się tymi YOLO i XD.

Historia niepełnosprawnej dziewczyny i jej rodziny: Dlatego każdy powinien mieć wybór

Dlatego każdy powinien mieć wybór –  Ola Petrus2of9S paźldzieraneiafkiotfagaSpah mof mocsgntoldzinhishsoierolmam t1nd9ires:5d4  · GŁOS KOBIETY Z NIEPEŁNOSPRAWNOŚCIĄ(bo zdrowi cis mężczyźni już się nagadali). Kilka dni temu pewna osoba zapytała moją mamy o jej opinię na temat protestów. Moja mama jest zwolenniczką kompromisu, więc odpowiedziała, że je popiera. W odpowiedzi ów osoba zamiast przyjąć to do wiadomości i łaskawie zamilknąć, postanowiła dorzucić “Naprawdę? Patrząc na Twoją historię z Olą myślałam, że będziesz przeciw.” Moja mama z RiGCz-em i niechęcią do konfliktów, zamknęła dyskusję zdaniem “Ale ja miałam wybór.”Ja po usłyszeniu tej historii byłam już gotowa wsiadać w auto i jechać do Szczecina. W żadne żarty się nie będę bawiła, będziemy się napierdalać. Ale wzięłam oddech, potem 10 oddechów. Potem jeszcze 100. Oddychałam tak dwa dni i w końcu stwierdziłam, że no kurwa nie. Nie oleję tematu. Ale odpowiem na niego publicznie bo mam wrażenie, że sporo osób musi to jeszcze usłyszeć. Zarówno tych uderzających do mnie, do mojej rodziny jak i do innych z niepełnosprawnościami. Więc wybaczcie kolejny blok tekstu, mam nadzieję, że więcej nie będzie trzeba. TAK, moja mama miała wybór. Ba, moja mama tego wyboru dokonała w momencie gdy zdecydowała się zajść w ciążę, bo nie jest tajemnicą, że nie jestem pierwszym przypadkiem achondroplazji w rodzinie. Więc z pełną świadomością i szansami 50/50 zdecydowała się zajść w ciąże bo: - miała obok siebie człowieka który całym sobą udowadniał, że można z tym żyć, osiągać sukcesy i świetnie sobie radzić- w naszej rodzinie był ogrom lekarzy więc w przypadku komplikacji, mieliśmy za sobą armię wsparcia- nie było wtedy możliwości uniknięcia przekazania mutacji genowejPierwsze dwa punkty już stawiały ją w lepszej sytuacji od większości rodziców nawet obecnie dowiadujących się, że płód ma wady.A co do trzeciego - ja obecnie mam taką opcję. Podczas zabiegu in vitro jest możliwość sprawdzenia czy zarodek jest zdrowy czy nie. Czy z tego skorzystam? Oczywiście. Czy moja mama by z tego skorzystała te 33 lata temu gdyby była taka opcja? OCZYWIŚCIE. Bo nie oszukujmy się, w ruletce genetycznej oberwałam dosyć łagodnie (każdy achondroplazjak jest inny i ma większe lub mniejsze powikłania). Ale i tak po urodzeniu przez wiele lat byłam przygotowywana do potencjalnej operacji wyciągania kończyn. Ta operacja miała się odbyć w gimnazjum, więc do 14/15 roku życia byłam przekonana, że to co mam da się wyleczyć. I wtedy tego chciałam. Gdy przyszedł czas ostatecznej decyzji odmówiłam - powód był wtedy prozaiczny, bo byłam zakochana w koledze ze starszej klasy i nie chciałam trafić na kilka lat do szpitala - ale z wiekiem przekonałam się, że to była dobra decyzja bo mogłabym tego psychicznie nie znieść. Poza tą operacją chodziłam do ortopedów, laryngologów, i kilku innych lekarzy, bo moi rodzice walczyli, żebym mimo swojej wady genetycznej była jak najzdrowsza. I teraz jestem sobie dorosła, samodzielna, w miarę ogarnięta, akceptuję siebie taką jaką jestem ALE gdy ktoś mnie pyta czy wolałabym się urodzić zdrowa to śmiało odpowiadam, że gdybym miała WYBÓR to oczywiście, że TAK. NIE ZNAM NIKOGO Z NIEPEŁNOSPRAWNOŚCIĄ KTO CHCIAŁ SIĘ Z NIĄ URODZIĆ!!!I nie chodzę teraz myśląc “ej fajnie by było jakby na świecie było więcej achondroplazjaków”. No kuźwa nie! Czy wolałabym nie musieć używać setek stołków, wyciągaczy i ułatwiaczy pozwalających mi samodzielnie funkcjonować? TAK!Czy wolałabym nie musieć zastanawiać się czy w tłumie zginę za chwilę bo mnie zgniotą czy bo ktoś na mnie usiądzie? TAK!Czy wolałabym nie martwić się, że każde 5kg dodatkowej wagi przy moim wzroście sprawia, że moje nogi wyglądają jak u słonia? TAK!Czy wolałabym nie płakać po nocach bo jakiś facet wcisnął mi kit, że jest zainteresowany tylko po to, żeby sprawdzić jak to jest z niskorosłą duperą? TAK!Czy wolałabym nie zastanawiać się czy ktoś na ulicy się gapi na mnie i komentuje bo wyglądam inaczej czy dlatego, że mnie rozpoznał ze sceny? TAK!Czy wolałabym nie musieć jeździć do krawcowej z każdym zakupionym ciuchem, żeby go skrócić? TAK!Czy wolałabym nie musieć przechodzić przez milion innych pierdół o których nawet nie macie pojęcia tylko po to, żeby moje życie wyglądało na w miarę normalne? TAK!Czy chcę aby moje dziecko było zdrowe? TAAAAAAK!!!!Jak widzę hasła rzucane przez osoby udające chęć obrony osób z niepełnosprawnościami typu “Oni też chcą żyć!” to zaczynam szukać informacji w sieci czy nagle gdzieś ktoś ogłosił masowe polowania na takie osoby. Bo to w ten sposób brzmi. NIKT nie chce ruszać osób z niepełnosprawnościami. Ale skoro tak o nich dbacie i za nich się wypowiadacie to spytajcie ich czy gdyby istniał lek, szczepionka, zabieg który by gwarantował, na etapie ciąży albo i wcześniej trwale wyeliminować tą chorobę czy mutację to też by protestowali i próbowali zablokować? To by naciskali, że skoro Bóg dał zarodkowi niepełnosprawność to ma tak zostać i już? Nie znam osób które by się na taką szansę nie zgodziły. Ale jeśli takie istnieją to dopiero one są cholernymi egoistami. I żeby było jasne, ja rozumiem, że są ludzie których wiara czy sumienie nie pozwala na takie radykalne decyzje. I to jest OK. Po to jest WYBÓR. Wy miejcie swój, nam zostawcie nasz. ALE NIE UDAWAJCIE, ŻE WIECIE LEPIEJ OD NAS JAK TO JEST ŻYĆ Z CZYMŚ CZEGO BYĆ MOŻE MOŻNA BYŁO UNIKNĄĆ!!! BO NIE MACIE BLADEGO POJĘCIA!!!
 –  Jolanta Gajęcka57 min · 6Panie Premierze,Usłyszał Pan! Klasy 4-8 zdalnie - to rozsądna decyzjaw dramatycznym czasie przyrostu zachorowań.Piszę teraz i tutaj, bo liczę na to, że ktoś Panudoniesie... Panie Premierze, rozumiem troskę ipotrzebę izolacji Dzieci i Młodzieży. To przerabialiśmyna wiosnę, ale w innych warunkach. Proszęprzemyśleć zapowiedziany zakaz poruszania się bezopieki osoby dorosłej w godzinach od 8:00 do 16:00Dzieci i Młodzieży do 16 toku życia. Tą kategorycznądecyzją tworzy Pan problem Szkołom i Rodzicommłodszych Dzieci!U nas w Szkole w klasach 1-3 uczy się 336 Dzieci -143 z Nich samodzielnie wraca ze Szkoły do domu polekcjach lub ze świetlicy (jedynie na część z NichRodzice czekają przed wejściem, w samochodzie).Wspólnie z Rodzicami na początku roku zadbaliśmy oto, aby do niezbędnego minimum skrócić pobyt Dzieciw Szkole, by stworzyć bezpieczne warunki pobytu wświetlicy szkolnej po lekcjach... w wielu przypadkachstarsze Rodzeństwo odbierało młodsze.Jeśli Pana zapowiedź stanie się prawem, to będęmusiała wszystkie te Dzieci zatrzymać w świetlicy doczasu, kiedy przyjdą po Nie Rodzice. Zrobi się tłok wświetlicy, w szatni w części wspólnej. Pozostajepytanie: po co? Skoro do tej pory mogły wyjść zeSzkoły po zajęciach o 11:35, 12:30, 13:25... A co ztymi, które same przychodziły do Szkoły np. na 8:55?Jak Pan już będzie to opisywał, to może dopisze Pan(nie dotyczy w drodze do i ze szkoły albo jakoś tak).Wszyscy będziemy wiedzieć, że to ukłon w stronęnaszych małych samodzielnych Bohaterów, którzy odtygodni odpowiedzialnie dreptają do Szkoły i zeSzkoły do domu.I jeszcze jedno - a co z tymi nieszczęsnymikonkursami kuratoryjnymi? W Małopolsce w przyszłymtygodniu mają się odbyć cztery, a w kolejnym tygodniu- trzy. Czy Uczniowie mogą przyjść do Szkoły, żebywziąć udział w konkursie, czy konkursy zostaną przezPanią Kurator odwołane?

Lekarz Jakub Sieczko opisuje obecną sytuację w szpitalach:

 –  Dlaczego lockdown?Jeśli prawdziwe są rządowe statystyki, to nie mam racji. Mamy jeszcze margines bezpieczeństwa, może nieduży, ale jednak. Zajętych jest 346 respiratorów na 800, które, jak podaje Ministerstwo Zdrowia, jest przeznaczonych dla pacjentów z COVID-19. Podobno 500 jest w zapasie. Liczmy więc łącznie 1300, prawie 1000 miejsc zapasu, mamy jeszcze spokojnie dwa tygodnie. Taka jest rzeczywistość rządowych statystyk.Jest też rzeczywistość moich rozmów z pracownikami medycznymi z całej Polski, bo tak się składa, że mam sporo znajomych pracujących w intensywnej terapii. I opcje są dwie – albo mam wyjątkowo wielu pechowych znajomych albo rządowe statystyki to bujda. Mówią albo piszą mi ci znajomi tak:- „Miejsc respiratorowych nie ma od tygodnia".-„Próbowałam przekazać pacjenta do szpitala covidowego 100 km ode mnie, bez szans".- „Wybłagaliśmy ostatnie miejsce 230 km od nas”.Mam też mnóstwo znajomych pracujących w pogotowiu ratunkowym i na SOR-ach. Mówią, że wszystko jest poblokowane – stoją godzinami przed szpitalami lub (to ci na SOR-ach) absolutnie nie mają tych chorych, gdzie kłaść.I te dwie rzeczywistości – ministerialna i koleżeńska mi się zderzają. Tej drugiej wierzę bardziej. Wierzę i widzę, że system jest na krawędzi upadku. Czymże będzie ten upadek? Ten upadek będzie wielogodzinnym lub kilkudniowym oczekiwaniem na procedurę medyczną, na którą czeka się obecnie godzinę bądź dwie. No bo przecież jak całe szpitale będą zawalone chorymi z postacią COVID-19 wymagającą hospitalizacji, to kolejnych łóżek się nie wyczaruje, a personelu do ich obsługi się nie wyciągnie z kapelusza (pomijając już to, że tego personelu będzie mniej, bo będzie chory lub w kwarantannie).To może w takim razie nie przyjmować do szpitala tych z COVID-19? To jaka jest alternatywa? Mam nie zaintubować duszącego się 80-latka, bo mi zajmie ostatnie miejsce z respiratorem na OIT? No fucking way. Jestem lekarzem, umiem w leczenie, a nie w dobór naturalny. Tym ludziom należy się pomoc. To jest czyjś dziadek, czyjś ojciec, to jest po prostu człowiek.Przyrzeczenie lekarskie:„przyrzekam (…) według najlepszej mej wiedzy przeciwdziałać cierpieniu i zapobiegać chorobom, a chorym nieść pomoc bez żadnych różnic, takich jak: rasa, religia, narodowość, poglądy polityczne, stan majątkowy i inne, mając na celu wyłącznie ich dobro i okazując im należny szacunek;”Wieku nie ma w tej wyliczance, ale powinien też być. Intubuję duszących się narodowców, lewaków, Polaków, Ukraińców, alkoholików i milionerów. To jest moja praca. I moją rolą jest nauczyć się, jak w COVID-19 dać wentylowanemu respiratorem 80-latkowi szansę na to, żeby przeżył albo pozwolić mu godnie umrzeć, kiedy wiem, że takich szans już nie ma. Nie jest moją rolą myśleć o tym, czy ten respirator będzie, czy nie. To jest rolą premiera polskiego rządu i ministra zdrowia. To było ich rolą przez ostatnich siedem miesięcy. Trzeba było naprawdę kupić te respiratory, masowo przeszkolić personel medyczny, skutecznie śledzić ogniska zakażeń, postawić kontenery i zamienić je na szpitale. To się nie wydarzyło.Jak ten 80-latek zajmie respirator, to zabraknie go jednak dla 35-latki, która przechodząc przez przejście dla pieszych zagapiła się i wpadła pod tramwaj. I ją chirurdzy bohatersko zoperują, ale po tej operacji, no nie ma opcji, musi leżeć na OIT.Drogi antyszczepionkowcu, foliarzu, antymaseczkowcu, proepidemiczko – to ty jesteś tą 35-latką. Obiecuję ci, choć w internecie będę ci słał joby, bo jesteś szkodliwy, czy szkodliwa i nie wiesz, co czynisz – stanę na głowie, żeby cię na tej sali operacyjnej wyprowadzić na prostą. Znieczulę cię do tej operacji najlepiej, jak umiem. Dostaniesz fentanyl, propofol z ketaminą, rokuronium, desfluran, świeżo mrożone osocze, kwas traneksamowy, koncentrat krwinek czerwonych, koncentrat krwinek płytkowych, kompleks zespołu protrombiny, zbilansowaną płynoterapię krystaloidami, będziemy zapobiegać hipotermii i kwasicy śródoperacyjnej. Założę ci kaniulę dotętniczą i kaniulę do żyły głównej górnej. Chciałbym tylko po tej operacji mieć cię gdzie położyć. Chciałbym, kiedy już się narobię, nie mieć poczucia, że cała ta robota to jest krew w piach. Wiecie, co jest krew w piach? Krew w piach to jest to uczucie, które mam, kiedy przyjmę pacjenta do OIT, a on nie przeżyje do rana; kiedy pacjent z ciężkim urazem umrze mi na stole operacyjnym; kiedy godzinna resuscytacja kończy się zwieszeniem głowy. To jest bardzo niefajne uczucie.Miejsce z respiratorem należy się 80-latkowi z COVID-19 i 35-latce potrąconej przez tramwaj. Respirator jest jednak jeden. Czy to jest naprawdę gra, w którą chcemy w kraju wyrosłym, jak twierdzimy, z wartości chrześcijańskich grać? Co mam zrobić – rzucić monetą? Ocenić, kto ma większe szanse na przeżycie? Co mam wreszcie ci powiedzieć, drogi czytelniku, jeśli 80-latkiem jest twój ukochany dziadek, co był do tej pory w całkiem dobrej formie, a w ogóle w młodości uczył cię jeździć na rowerze, nosił cię na rękach, częstował cukierkami, kiedy rodzice nie widzieli i razem naprawialiście samochód w garażu? Kto daje mi prawo do podejmowania takich decyzji?I lockdown jest po to, żebym nie musiał takich decyzji podejmować. Lockdown jest dla 80-latków z COVID-19, ale też dla 35-latek potrąconych przez tramwaj, dla 29-latków z pękniętym tętniakiem tętnic mózgowych, dla 60-latków z zawałem serca, dla 32-latek z zespołem HELLP po porodzie. Jestem absolutnie świadomy, że lockdown to nie jest „pstryk” i że ludzie przez niego autentycznie cierpią – wpadają w biedę, popadają w kryzysy psychiczne, wiem, z własnego doświadczenia, co to znaczy nie móc wyjść z dzieckiem z domu przez tydzień i jakie myśli pojawiają się wtedy w głowie i co sądzi się o piosenkach dla dzieci, których słucha się po raz setny. Męki rodziców i dzieci podczas nauczania zdalnego są mi znane z opowieści. Jednak nagły wzrost zakażeń 14 września, czyli równo 2 tygodnie po rozpoczęciu roku szkolnego, nie może nie dać do myślenia. Przyczyn drugiej fali możemy szukać w pogodzie (na to wpływu nie mamy), no i w otwarciu szkół, czyli przenoszeniu zakażeń przez bezobjawowych bądź skąpoobjawowych małych nosicieli. Wydaje mi się, że tylko z tą drugą ze zmiennych możemy coś zrobić.Spadło na nas niezawinione nieszczęście. Cierpimy, każdy inaczej, nie chcę tego cierpienia warzyć i mierzyć. Cierpi przedsiębiorca, któremu padł biznes życia i cierpi wnuczka, której ukochany dziadek zmarł. Z tym że, myślę sobie, państwo ma narzędzia, żeby tego przedsiębiorcę kiedyś na nogi postawić. Wskrzeszanie zmarłych w kompetencji prezesa rady ministrów jednak już nie leży.I absolutnie nie wierzę w to, że upadły system ochrony zdrowia pozostanie bez wpływu na ekonomię. To zabiera fundamentalne poczucie bezpieczeństwa. Nie umiem tego oszacować, to nie moja rola. Ale jak można wsiadać za kierownicę samochodu nie mając pewności, że w razie wypadku przyjedzie po nas karetka? Jak można być 60-letnią nauczycielką i uczyć zgraję dzieci będąc w ciągłym lęku, że któreś z nich sprzeda COVID-19, a miejsca w szpitalu się skończyły?Ale może ja się mylę? Może jest spoko i tylko mam panikujących znajomych? To zróbmy taki test – to zadanie tylko dla medyków: umieszczam pod tym postem następujący komentarz: „Mam wykształcenie medyczne i sytuacja w moim miejscu pracy wskazuje na to, że jest dużo gorzej niż podają ministerialne statystyki.”Jeśli jesteś medykiem i zgadzasz się z tym zdaniem – daj temu komentarzowi pod moim postem lajka. Sprawdźmy orientacyjnie, jaka jest skala zjawiska.
31-latek z USA ugotował matkę,  bo ta kazała mu iść do pracy – Do zabójstwa Guyów doszło 26 listopada 2016 roku podczas weekendu Święta Dziękczynienia. Jak podaje Daily Mail, 31-letni mężczyzna stanął przed sądem i odpowiadał za zabójstwo własnych rodziców. Kiedy rodzice 27-letniego wówczas chłopaka nalegali, by znalazł w końcu pracę i sam się utrzymywał, doszło do tragedii. Syn wpadł na pomysł, że zamorduje rodziców, pozbędzie się ich ciał i będzie wygodnie żył z ich polis ubezpieczeniowych wartych pół miliona dolarów.Wcielił swój plan w życie, który spisał na kartce papieru. Zaczął od ojca, którego zaatakował kuchennym nożem. Do napaści doszło w domowej siłowni. Syn zadał mu 42 rany kłute. Matka była w tym czasie na zakupach. Kiedy wróciła do domu, podzieliła los męża. Zginęła od 31 ciosów ostrym narzędziem. Kolejny punkt planu polegał na poćwiartowaniu zwłok i rozpuszczeniu ich w kwasie. Odrąbaną głowę matki postanowił wcześniej ugotować w garnku, by stała się łatwiejsza do zniszczenia. Prawdopodobnie Joel Guy Jr. spędzi resztę życia w więzieniu
Dzielna mała Tessa Hodgson walczy z rakiem odkąd skończyła zaledwie 3 miesiące. Jej rodzice byli z niej bardzo dumni, gdy doczekała pierwszych urodzin – "Byłam bardzo szczęśliwa, że Tessie udało się ukończyć swój pierwszy, choć tak trudny rok życia. Jednocześnie martwiłam się o to ile urodzin jeszcze przed nią. Przeżyła więcej cierpienia w ciągu tego jednego roku, niż większość ludzi przez całe swoje życie"
 –  MOTAWITEmentySIZKOHej!Czy są tu.. Rodzice zbuntowanych nastolatków.!?Jakie nastroje w domu przed jutrzejszym rozpoczęciemroku?U mnie jatka." Bo wszyscy będą mieć, ja też muszę takkażą." Tłumaczę, że jestem rodzicem i mnie masz słuchać!Dotychczas nauczyłam go (chlopak 16 lat) poruszac się posklepach. ttamwajach bez szmaty. Ale sam pęka. I do tegomówi, że musi mieć porządną maseczkę bo inni..( No typumarki addidas chyba).No u mnie siekiera wisi..
 –  1. Religia to przedmiot nieobowiązkowy.2. W religii dziecko uczestniczy wyłącznie na wniosek rodziców.3. Wniosek taki składa się z początkiem każdego roku szkolnego.4. Wypisanie z religii dotyczy wyłącznie dzieci na nią zapisanych.5. Obecność religii w planie lekcji przed zapisami to forma presji.6. Status religii i etyki jest całkowicie równorzędny.7. Twoje dziecko może uczestniczyć w obydwu tych lekcjach.8. Twoje dziecko nie musi uczestniczyć w żadnej z tych lekcji.9. Treści przekazywane na religii są całkowicie poza kontroląMEN, dyrekcji szkoły i kuratorium.BOŻENA PRZYŁUSKA
Gdy rodzice od pierwszego roku życia pokazują ci wizerunek okaleczonego trupa przybitego do deski – A kilkanaście lat później mówią, że jesteś za mały na GTA
Nikt nie chce słyszeć o drugiej stronie tęczy! – Australijka wychowywana przez dwie "mamy" - lesbijki została poczęta w wyniku sztucznego zapłodnienia nasieniem od dawcy. Opowiada jak bardzo była nieszczęśliwa i jaką traumę przeżywała wychowywana bez ojca. W 2015 roku stwierdziła, że brak ojca utrudnia wykształcenie się stabilnej tożsamości.Jej osobowość zaczęła się stabilizować, gdy poznała ojca w wieku 11 lat. Kobieta opowiedziała o tym, jak dorastanie bez ojca wpłynęło na jej dzieciństwo i dlaczego uważa, że "małżeństwa" osób tej samej nie powinny adoptować i wychowywać dzieci. Pani Fontana powiedziała, że od najmłodszych lat czuła, że chce mieć ojca, chociaż nie potrafiła nawet wyobrazić sobie kim jest ojciec. Twierdzi, że tzw. "rodziny jednopłciowe" powinny być pociągnięte do odpowiedzialności za to co się dzieje po drugiej stronie tęczy!
 –  Moi rodzice obiecali mojemu bratu, żedostanie PlayStation jak zda wszystkieegzaminy na pierwszym roku.Ja jak byłem na pierwszym roku toobiecali mi, że będę kopać rowy całeżycie, jeśli nie zdam tych egzaminów.Ot taka różnica pokoleń.
Na 5 lat więzienia Sąd Rejonowy w Ostrowie Wielkopolskim skazał byłego księdza i zakonnicę, którzy jako rodzice zastępczy znęcali się nad czworgiem dzieci. To drugi wyrok w tej sprawie, pierwszy z 2015 r. z powodów formalnych został uchylony – Jak informuje serwis wp, były ksiądz i zakonnica z Ostrowa Wlkp. byli rodzicami zastępczymi dla czworga dzieci. Według ustaleń prokuratury, w latach 2009-2013 roku znęcali się psychicznie i fizycznie nad dziećmi. Polegało ono na biciu dzieci po głowie tłuczkiem od mięsa, przywiązywaniu do krzeseł, straszeniu wywiezieniem do lasu, krępowaniu w nocy dzieci rajstopami, żeby nie mogły się ruszać. Para głodziła także swoich podopiecznych, a także kazała im klęczeć przez wiele godzin w kącie z podniesionymi rękami.Dzieci miały w tym czasie od 6 do 12 lat. W wyniku znęcania się, dwoje z nich ma trwałe blizny na ciele.Ciekawe, czy Andrzej zdąży ich ułaskawić...
Bunt rodziców przeciw zdalnej szkole. Będzie protest – Rodzice mają dość zdalnej edukacji. Organizują się i w piątek, w dniu zakończenia roku szkolnego, będą protestować przed gmachem MEN. To pierwszy z serii protestów, które mogą się odbyć, jeśli od września dzieci nie wrócą do szkół.Strajk Rodziców będzie wielkim wydarzeniem i nie spoczniemy, dopóki rząd nie zrezygnuje ze zdalnej edukacji. Rodzice są zdesperowani, ponieważ nie mogą normalnie pracować, aby utrzymać swoje dzieci
Powodem nie jest jednak szczepionka, tylko zwykła statystyka dużych liczb – Niezależnie od szczepionki u tych dzieci i tak wykryto by autyzm. Jest to przykre, ale prawdziwe Co roku szczepi się w Polsce tyle dzieci: 388 200 * 0,94 = 364 908 ilość dzieci rocznie rodzących 94%.........nych się w Polsce (2018, Zaszczepionych dzieci z autyzmem mamy rocznie: 364 908 / 68 = 5 367 Ilość dzieci szczepionych u ł na 68 dzieci rocznie diagnozuje sic autyzm Zaszczepionych dzieci, u których rodzice dostrzegają objawy autyzmu między 6-24 miesiącem życia, mamy: 5 367 * 0,8 = 4 293 ilość zaszczepionych W 80'. przypadków pierwsze objawy autyzmu dzieci z autyzmem rocznie są obserwowane miedzy 6 a 24 miesiącem życia Każdego dnia rodzice obserwują u zaszczepionych dzieci tyle przypadków autyzmu 4 293 / 548 = 8 Ilość zaszczepionych dzieci, Ilość dni miedzy wiekiem których rodzice dostrzegają objawy 6 a 24 miesićcy autyzmu miedzy 6-24 miesiacem życia Dzieci są szczepione przynajmiej dwa razy zanim skończą dwa lata. Dlatego też, NAWET JEŚLI SZCZEPIONKI NIE POWODUJĄ AUTYZMU, to każdego roku oczekujemy że rodzice zauważą oznaki autyzmu u 16 dzieci 24 godziny po zaszczepieniu, 112 razy w ciągu 7 dni po szczepieniu oraz 480 razy w ciągu 30 dni po szczepieniu. Innymi słowy, zupełnie PRZYPADKOWO będziemy mieli zawsze mnóstwo przypadków, kiedy po zaszczepieniu "pojawi" się autyzm.
A może Bóg zesłał nam koronawirusa, aby otworzyć nam oczy na prawdziwą - czarną zarazę? –  Komunie w maju? Część księży nie daje rodzicom wyboru. "Zysków z tacy nie było, trzeba na dzieciach nadrobić" We wtorek opisaliśmy w Onecie bulwersujący przypadek z jednej z łódzkich parafii, gdzie proboszcz poinformował rodziców o tym, że komunie ich dzieci odbędą się za kilka dni, 10 maja - choć pierwotnie miały być przełożone na jesień. Dziś piszą do nas kolejni oburzeni rodzice z innych miast Polski. Jak się okazuje, tych "przymusowych" majowych terminów komunii św. jest więcej. Ani rodzice, ani dzieci nie są do tego przygotowani. - Córka nie ma sukienki. Ksiądz powiedział, że mogę na bazarze kupić jakieś łachy -relacjonuje jedna z matek dzieci przystępujących w tym roku do komunii.
 –  Kiedyś jak byłem na pierwszym roku spodobałem się pewnej dziewczynie. Była to nietypowa sytuacja, bo rzadko się zdarzało, że ktoś się w ogóle mną interesował. Zaprosiła mnie do swojego domu, bo akurat jej rodzice wyjechali. Przyjechałem, zaprowadziła mnie do salonu, a sama poszła coś tam przyrządzać do kuchni. Zaciekawiły mnie drewniane figurki, które jak się później okazało jej ojciec przywiózł z Afryki. Pech chciał, że jedną strąciłem na ziemię i odpadła jej głowa. Szybko nadziałem prowizorycznie tę głowę i usiadłem na kanapie jak gdyby nigdy nic. Przyniosła jedzenie, miło rozmawialiśmy, było po niej widać, że na coś liczy, ale ciągle myślałem o tej figurce i chciałem jak najszybciej stamtąd uciec. Później jeszcze zapraszała mnie na swoje urodziny, ale też nie poszedłem. Teraz po wielu latach natrafiliśmy na siebie przez przypadek i postanowiłem wytłumaczyć jej dlaczego wtedy tak przepadłem i się nie odzywałem. Na co ona odpowiada: „ty idioto, ja już tę figurkę zepsułam jak miałam 10 lat".
Przygotujcie pieniądze, bo w tym roku musicie kupić rodzicom prezent na Dzień Nauczyciela –
A pamiętacie jak w dzieciństwie myśleliśmy, że jak dorośli zarabiają 3000 miesięcznie, to po roku mają 36 tysięcy? –
 –  Informacja odnośnie płatności za miesiąc styczeń została przesłana na państwa skrzynki mailowe. Dodatkowo plik z płatnościami dostępny będzie na stronie szkoły. W porozumieniu z Dyrekcja oraz Radą rodziców informujemy o dokonaniu podwyżki posiłków wydawanych na naszej stołówce. Nowe ceny wchodzą w życie o stycznia 2020 roku i obowiązywać będą do czerwca 2020 roku. Zmiana cen związana jest z planowanym od stycznia 2020 roku podwyższenia płacy minimalnej z kwoty 2150.00 zł na kwotę 2600,00 zł brutto. PB GASTRO
Kreatywność przyszłych rodziców nie zna granic –  Merida, Sofija, Malina, Alp, Horyw, Wiliam i Wiedzimin - m.in. takie imiona w ubiegłym roku otrzymały dzieci w Katowicach. Kierownik tamtejszego USC odmówił jednak rodzicom, którzy chcieli nazwać swoje dzieci: Joint, Koka, Pipa, Nutella, Rambo, Nirvana czy Batman.