Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 188 takich demotywatorów

 –  245
- Wiesz, Jezus umarł dla twojego zbawienia- Nawet nie wiedziałem, że chorował - Nie chorował. Zginął, bo wczoraj wieczorem biłeś Niemca- To jakiś podglądacz? Dobrze mu tak!- Nie, on dał się zabić, bo cię kocha – - Nieważne, nie żyje, to już nie kocha - Nie, żyje! Poleciał na chmurze do Nieba- Acha...- To wszystko przez gadającego węża- Czy wziął pan leki?- Bo jego ojciec, taki niewidzialny facet potrzebuje twoich pieniędzy- To napad? Jaki facet? O czym ty mówisz?- No Stworzyciel całego świata!- To nie może sobie stworzyć pieniędzy?- Nie, nie... Chodzi o to, że Żydzi uknuli spisek... Rozumiesz?- Nie- Dlatego musimy napić się jego krwi i zjeść jego ciało - Przepraszam, zostawiłem czajnik na gazie. Muszę lecieć
Wie ktoś czy dostał? –  Waldek Maliniak16 kwi o 19:01.0WITAM PAŃSTWA ZASTANAWIA MNIEDLACZEGO LUDZIE TRACĄ TYLE CZASU NAKŁÓTNIE W INTERNECIE KIEDY PODCZAS TEGOZMARNOWANEGO CZASU MOŻNA BY USIĄŚĆ INAPIĆ SIĘ WÓDECZKI POZDRAWIAM WALDEKⒸO1265 Komentarze: 148 Udostępniono 73 razy2021: WALDEMAR MALINIAKLAUREATEM POKOJOWEJ NAGRODYNOBLA. POZDRAWIAM DAREK
Ale wtedy się nie naje i nie napije... –  Faceci powinni zrozumieć, że kobietyprzychodzą na randkę z koleżankami zewzględów bezpieczeństwa, a nie żebyobie mogły się najeść i napić na waszkoszt.To dlaczego obie żrą i piją ile wlezie nanasz koszt? Koleżanka powinna siedziećprzyczajona przy innym stoliku albo nadworze i stamtąd obserwować czywszystko jest git.
 –
 – Cena piwa będzie zależna od meczu. Podczas fazy grupowej ma ono kosztować 48 funtów, czyli ok. 259 zł. Natomiast, przy okazji finału cena wzrośnie niemal o 100%. Za 500 ml piwa, kibice zapłacą aż 80 funtów, jest to równowartość ok. 430 zł
Akcja "zawieszony" obiaddla seniorów kwitnie! – Akcja charytatywna o nazwie "zawieszony" obiad została niedawno zainicjowana w Rzeszowie i rozwija się w najlepsze. Dzięki niej potrzebujący seniorzy mogą za darmo zjeść ciepły posiłek i napić się gorącej kawy lub herbaty w rzeszowskim lokalu.Akcja skierowana jest do potrzebujących seniorów. Wystarczy, że starsza osoba, która chciałaby skorzystać z pomocy, wejdzie do Pubu Spółdzielczego przy ulicy Aleksandra Fredry 4, i ściągnie rachunek ze specjalnej tablicy. Rachunek można wymienić na ciepły posiłek Akcja charytatywna o nazwie „zawieszony” obiad została niedawno zainicjowana w Rzeszowie i rozwija się w najlepsze. Dzięki niej potrzebujący seniorzy mogą za darmo zjeść ciepły posiłek i napić się gorącej kawy lub herbaty w rzeszowskim lokalu.
Jacqueline pobiegła z nim aż do mety. Przegrała wyścig, ale zyskała przyjaciela –

Słuchajcie, muszę się z wami podzielić moją historią, żebyście mieli się na baczności

Słuchajcie, muszę się z wami podzielić moją historią, żebyście mieli się na baczności – Zaczęło się niewinnie, postanowiłem wybrać się ze znajomym na kulturalne piwko w plenerze. Wchodzimy do sklepu znanej sieci budzącej skojarzenia z płazami i przechodzimy do procedury wyboru trunku. Standardowo zdecydowaliśmy się na Tyskie, a dodatkową motywację stanowiła ich promocja, w której spod kapsla można zgarnąć darmową kasę. Wzięliśmy nasze piwka i udaliśmy się nad Wisłę celem konsumpcji. Wkrótce potem usłyszeliśmy znajome "pssk". Zaglądam pod kapsel: Wygrany. 20 zł. Tuż po spożyciu zdecydowaliśmy uczcić ten fakt kolejnym piwkiem, bo to tak jakby darmowe, czyli nie tuczy, a i jeszcze trochę kasy zostanie. Ponownie zaglądam pod kapsel: 50 zł. Jest coraz ciekawiej. Postanowiliśmy przenieść się do mnie na chatę, aczkolwiek uposażyliśmy się w całą kratę Tyskiego. Zaprosiłem znajomych. Noc była długa i szalona, ale największym szaleństwem było to, że spod każdego kapsla docierała do mnie informacja, że raz po raz będę witał się z królami występującymi na polskich banknotach. Możecie mi nie wierzyć, ale ta klątwa jest prawdziwa. Po miesiącu od tego dnia znalazłem się na liście 100 najbogatszych Polaków. Z zaniepokojeniem czekałem na wizytę smutnych panów z urzędu skarbowego, bo co ja im powiem? Że dorobiłem się na kapslach od Tyskiego?Minął kolejny miesiąc, a kasy ciągle przybywało. Zainwestowałem w tym czasie kapitał w różne spółki, kupiłem parę kawalerek w centrum Warszawy. Żyć nie umierać. Pewnego dnia gdy przechadzałem się po alejkach mojej luksusowej posiadłości, usłyszałem czyjeś kroki tuż za mną. Nie zdążyłem zareagować, wnet ktoś założył mi worek na głowę i wpakował do samochodu. Przed oczami miałem najgorszy scenariusz: Urząd skarbowy. Jak widać od lat nie zmieniają swoich metod działania. Po paru godzinach jazdy wysiedliśmy, a porywacz zaczął prowadzić mnie w jakieś miejsce. Nogi miałem jak z waty, ledwo szedłem, jednak porywacz prowadził mnie z szacunkiem, co wywołało we mnie pewne poczucie dysonansu. Po paru minutach zatrzymał się, zdjął mi worek z głowy i zorientowałem się, że jestem w jakiejś ogromnej sali pełnej pozłacanych ornamentów niczym w jakiejś sali królewskiej. I nie była to najdziwniejsza rzecz w tamtej chwili. Na środku, przy stole, ujrzałem znajome mi z telewizji twarze. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom.Przy stole jak gdyby nigdy nic siedzieli najbogatsi ludzie na ziemi: Elon Musk, Jeff Bezos, Bill Gates i Daniel Obajtek.Serwus! - rzucił w moją stronę Elon Musk - Przepraszamy za niekomfortową podróż, ale to było podyktowane względami bezpieczeństwa. Wszyscy przez to przechodziliśmy - powiedział, po czym mrugnął porozumiewawczo do pozostałych.-Zaraz zaraz, nie rozumiem. Co ja tu robię? -zapytałem rozkojarzony.-Mój drogi, zgodnie z naszymi wyliczeniami, znalazłeś się właśnie na liście top10 najbogatszych ludzi na świecie. W związku z tym postanowiliśmy zaprosić Cię do naszego nieskromnego grona.-Wow-odparłem - to dla mnie niesamowity zaszczyt. Czyli to stąd wszyscy razem rządzicie światem? -Dokładnie tak - uśmiechnął się w moją stronę Daniel Obajtek - a teraz jesteś jednym z nas. -To niesamowite. Zawsze mnie zastanawiało, w jaki sposób osiągnęliście taki sukces! -Naprawdę jeszcze to do Ciebie nie dotarło? - zapytał Bill Gates, który chwilę po tym sięgnął pod stół, wyjął z lodówki zimne Tyskie i je otworzył.Pod kapslem była stówa.Zostałem upomniany, żeby pilnować tajemnicy. Pierwszy milion trzeba ukraść, wygrać, odziedziczyć albo napić się piwa. Zwykłym ludziom trzeba wmawiać, że uczciwością i pracą ludzie się bogacą. Piszę to anonimowo o 3 w nocy tylko dlatego, że wiem, że nikt w to nie uwierzy.
 –
Chciałbym wziąć to pokolenie dzieciaków za rękę na jakieś 12 godzin i teleportować się z nim, gdzieś do roku 2002 – Obudzić się z nimi w sobotę i instynktownie włączyć telewizor, w którym leciałoby muzyczne notowanie Viva Polska, a zaraz po nim Dextera i Krowa i Kurczak na Cartoon Network. Zjeść z nimi paczkę maczug za 60 groszy, wyrzuć metr hubby bubby i napić się oryginalnego frugo, które potrafiło wykrzywić  buzie największego cwaniaka.Spędzić z nimi dzień na podwórku bez tych nędznych telefonów, by pokazać im, że kiedyś każdy z nas wiedział gdzie i o której znaleźć się na dworze, aby pograć w piłkę lub poskakać z dziewczynami w gumę. Walkman, ławka, słonecznik, vansy z targu, gra w kolory, wyliczanki, posiniaczone kolana, bazy w krzakach, pukawki na jarzębine, oranżada w butelce i lody kolorki. Chciałbym im pokazać jak można było zjeść obiad z prędkością światła, żeby nie tracić czasu na siedzenie w domu. Chciałbym ubrać ich w swoje spodnie na niedziele i ostrzec by mówili wszystkim, że nie mogą się dziś brudzić. Pokazać zwykły trzepak do dywanu, który był najlepszym placem zabaw, gdy nie miało się komputera i konsoli. Chciałbym, aby poczuły wspaniały  smak kanapki z masłem i cukrem.Chciałbym pograć z nimi w zbijanego, a nawet i ponownie strzaskać szybę w oknie sąsiada, aby pokazać im jak szybko dzieci potrafiły uciekać ze strachu, gdy groziło im się ojcem lub policją. Chciałbym, pokazać im co to znaczy mieć kumpli ze trzepaka i ile należy się przygotowywać do starcia w śmigusa dyngusa. Jak krzyczeć do mamy, aby rzuciła z okna dwa złote na chipsy i picie... i jak bardzo dzieci lubiły, gdy zrzucała nam frytki w woreczku.  Chciałbym spędzić z nimi chociaż te 12 godzin, by pokazać im na czym polegało kiedyś życie. Jak zwalniał czasy, gdy patrzyło się na życie wolnymi oczami, wspinało po drzewach wolnymi rękami i cieszyło się wolnym duchem, gdy rodzice pozwolili zostać wieczorem godzinę dłużej na dworze. Chciałbym, aby wiedzieli, że najgorsze kiedyś słowa brzmiały "wracaj już do domu!".Chciałbym, aby ten jeden dzień pozostał w ich sercach, po to, aby wiedzieli ile to wszystko dla nas kiedyś znaczyło.
Przysięgam, chciałbym wziąć to pokolenie dzieciaków za rękę na jakieś 12 godzin i teleportować się z nim, gdzieś do roku 2000 roku. – Obudzić się z nimi w sobotę i instynktownie włączyć telewizor, w którym leciałoby muzyczne notowanie Viva Polska, a zaraz po nim Dexter, Krowa i Kurczak na Cartoon Network. Zjeść z nimi paczkę maczug za 60 groszy, wyżuć metr hubby bubby i napić się oryginalnego frugo, które potrafiło wykrzywić  buzie największego cwaniaka.Spędzić z nimi dzień na podwórku bez tych nędznych telefonów, by pokazać im, że kiedyś każdy z nas wiedział gdzie i o której znaleźć się na dworze, aby pograć w piłkę lub poskakać z dziewczynami w gumę. Walkman, ławka, słonecznik, vansy z targu, gra w kolory, wyliczanki, posiniaczone kolana, bazy w krzakach, pukawki na jarzębine, oranżada w butelce i lody kolorki. Chciałbym im pokazać jak można było zjeść obiad z prędkością światła, żeby nie tracić czasu na siedzenie w domu. Chciałbym ubrać ich w swoje spodnie na niedziele i ostrzec by mówili wszystkim, że nie mogą się dziś brudzić. Pokazać zwykły trzepak do dywanu, który był najlepszym placem zabaw, gdy nie miało się komputera i konsoli. Chciałbym, aby poczuły wspaniały  smak kanapki z masłem i cukrem.Chciałbym pograć z nimi w zbijanego, a nawet i ponownie strzaskać szybę w oknie sąsiada, aby pokazać im jak szybko dzieci potrafiły uciekać ze strachu, gdy groziło im się ojcem lub policją. Chciałbym, pokazać im co to znaczy mieć kumpli ze trzepaka i ile należy się przygotowywać do starcia w śmigusa dyngusa. Jak krzyczeć do mamy, aby rzuciła z okna dwa złote na chipsy i picie... i jak bardzo dzieci lubiły, gdy zrzucała nam frytki w woreczku.  Chciałbym spędzić z nimi chociaż te 12 godzin, by pokazać im na czym polegało kiedyś życie. Jak zwalniał czas, gdy patrzyło się na życie wolnymi oczami, wspinało po drzewach wolnymi rękami i cieszyło się wolnym duchem, gdy rodzice pozwolili zostać wieczorem godzinę dłużej na dworze. Chciałbym, aby wiedzieli, że najgorsze kiedyś słowa brzmiały "wracaj już do domu!".Chciałbym, aby ten jeden dzień pozostał w ich sercach, po to, aby wiedzieli ile to wszystko dla nas kiedyś znaczyło. Dzieciństwo, czy pamięta ktoś jeszcze?Co się stało z nami, dzieciakami z tamtych lat?
Reszta woli zwyczajnie napić się wódki w domu –
 –
0:46
Kolejny rok z rzędu w okresie zimowym wyruszył w Łodzi autobus dla bezdomnych i potrzebujących – Każdy potrzebujący, który pojawi się w „Autobusie” otrzyma ciepłą zupę oraz pieczywo. Będzie mógł również napić się ciepłej herbaty. Wszystkie posiłki będą przygotowywane codziennie w kuchni schroniska przy ul. Nowe Sady. „Autobus” będzie obsługiwany przez pracownika Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta, które na zlecenie Miasta Łódź, realizuje ten projekt oraz trzech wolontariuszy będących mieszkańcami Schroniska dla Bezdomnych Mężczyzn przy ul. Nowe Sady. Ze względu na obecną pandemię COVID-19 i obowiązujące obostrzenia sanitarne, wszystkie osoby zaangażowane w codzienną obsługę „Autobusu” będą wyposażone w środki ochrony osobistej (maseczki, rękawiczki, fartuchy, kombinezony, a także środki odkażające do powierzchni).

Krzysztof Skiba i jego szczery wpis o Kamilu Durczoku:

 –  SZKLANKA DLA KAMILANapisze prawdę, bo Kamilowi nic już nie zaszkodzi. Dzwonił do mnie by przyjść i się napić. Dzwonili jego kumple z tekstem, że "Kamil zaprasza". Dzwonili też moi bliscy kumple ze Śląska, że jest impreza z Kamilem. Wykręcałem się jak mogłem, bo wiedziałem czym, się to skończy. Wielkim kacem i zawaleniem wszystkich spraw. Impreza w męskim gronie. Tak zwana "męska wódeczka". Brzmi kusząco, ale kończy się zwykle smutno i beznadziejnie. Owszem czasem trzeba pogadać. Rozłożyć świat na łopatki, męskim śmiechem odgonić demony i ogarnąć problemy. Ale ja byłem zawsze dezerterem z imprezy. Zasłaniałem się pracą. I teraz ta myśl, że może gdybym przyszedł, to udałoby mi się odciągnąć go od tych pokus. Zatrzymać toczenie się z równi pochyłej. Kamil spadł z samego topu. Był gwiazdą mediów, cenionym i nagradzanym dziennikarzem, a kilka lat później tak nabroił, że znalazł się praktycznie na dnie. Jakie to ludzkie i jakie to smutne.  W TVN go nie lubili, bo był szefem tyranem. Słynna scena z brudnym biurkiem Durczoka, odbiła się żartami po całym kraju. Po zdobyciu tych wszystkich Wiktorów, trochę gwiazdorzył i zadzierał nosa. Widywaliśmy się jedynie w przelocie, na korytarzach w telewizji lub na jakiś bankietach. Dawno temu, gdy błyszczał w mediach, miałem komediowy występ w jakimś  małym pubie w Katowicach. Już po moim występie Kamil wyszedł z bocznej sali, gdzie była impreza zamknięta i ze zdziwieniem spytał, co tutaj robię, "w takiej budzie". Tak się miło wyraził. On był na spotkaniu klasowym i już idzie, bo się nudzi. Dawne koleżanki i koledzy ze szkoły okazali się po latach mało ciekawi. Był jednak ożywiony, że mnie spotkał i poszliśmy razem na drinka. - Ja w takich klubach występuję - powiedziałem. Każdy kto jest w tej branży wie, że nie zawsze gra się koncerty w sali kongresowej, czy w Teatrze Wielkim. Był szczerze zdziwiony. Myślę, że gdy wypadł z salonów, zrozumiał to bardzo dobrze. Kamil walczył do końca. Mimo nałogu, który go zjadał i życia, które mu się kompletnie posypało, nie poddawał się. Założył  portal informacyjny, angażował się w akcje społeczne, był czynnym publicystą, komentował celnie scenę polityczną. Wytoczył procesy gazetom, które pisały o nim bzdury. Mimo zdarzającego się hejtu i ataków, pokazywał swą jasną stronę mocy. W twardym lockdownie, gdy wszyscy siedzieliśmy uwięzieni w swych domach, napisał piękny tekst o mnie i moich poważnych felietonach. Zaczynało się to jakoś tak, "Jeżeli ktoś brał Krzyśka Skibę jedynie za prześmiewcę, to bardzo się mylił...".Pogubiony człowiek, świetny dziennikarz, ulubiony cel ataku dla wielu, którzy nie mieli takiego talentu jak on. Jak to łatwo w Polsce doładować sobie akumulatory, gdy się widzi upadek bliźniego. A mało kto, był tak wysoko i tak nisko upadł. Choć upadł nie do końca, bo walczył. I za tę Twoją walkę z demonami życia, wypiję dziś Kamil wódeczkę. Tak jak lubiłeś. Całą szklankę na raz.
Coraz lepsze te ogłoszenia –  Rzgów Spotted: Rzgów w 2 godz. • G o s G Potrzebuje nowych relacji w moim życiu. Szukam więc sympatycznej dziewczyny, z którą będę mogła napić się dobrej kawy u mnie w domu a ona przy okazji posiada pasję taką jak np zakładanie rzęs. Okolice rzgowa.
Supermarkety otwierają ''kasy z czatem'', aby walczyć z samotnością wśród seniorów – 1,3 miliona ludzi w Holandii przekroczyło 75 rok życia, dlatego jedna z dużych sieci supermarketów próbuje zadbać o to, żeby nie odczuwali oni samotności w starszym wieku.Przy wyborze sklepów starannie brane są pod uwagę miejsca, w których poczucie osamotnienia jest głównym problemem.''W Jumbo chcemy być czymś więcej niż tylko miejscem,w którym robi się zakupy. Na przykład, pomagamy naszym sklepom poprzez instrukcje sygnalizowania samotności wśród klientów i tworzenia lokalnych inicjatyw… W kilku sklepach znajduje się również kącik rozmów, gdzie klienci mogą napić się kawy i porozmawiać z sąsiadami''
Z dość nietypowym doświadczeniem spotkał się Mick Jagger w jednymz barów w Północnej Karolinie – Jeden z najbardziej znanych muzyków na świecie pozostał niezauważony i nie wzbudził zainteresowania swoją osobą wśród innych klientów.Gwiazdor rocka budzi zazwyczaj wielkie zainteresowanie wśród fanów muzyki i przechodniów. Tym razem było jednak zupełnie inaczej. Artysta mógł w samotności napić się piwa, stojąc nieopodal innych klientów.Okazuje się, że ludzie na prawo od niego na tym zdjęciu mieli bilety na koncert i nawet nie zdawali sobie sprawy,że to on - napisał na Twitterze współwłaściciel baru.
W Rwandzie funkcjonują bary mleczne, które pełnią podobne rolę do pubów - ludzie przychodzą tam napić się mleka, spotkać się i porozmawiać z przyjaciółmi, i żeby poznać nowych ludzi –