Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 126 takich demotywatorów

Teraz to ty jesteś tym człowiekiem. –
 –
Jak naprawdę wyglądałem –

"Młody człowiek kołysał się na ławce w parku, po czym zsunął się i przykucnął, próbując złapać oddech i uśmierzyć ból przeszywający całe ciało. Mężczyzna próbował wziąć głęboki oddech, ale ból spowodował kolejny cios, a ciało zastygło w bezruchu

"Młody człowiek kołysał się na ławce w parku, po czym zsunął się i przykucnął, próbując złapać oddech i uśmierzyć ból przeszywający całe ciało. Mężczyzna próbował wziąć głęboki oddech, ale ból spowodował kolejny cios, a ciało zastygło w bezruchu – Nie widział tłumów wokół, nie słyszał syreny karetki pogotowia i głosów lekarzy pędzących na ratunek.Światło. Skąd ono jest? Jest takie miękkie i ciepłe. Gdzie ja jestem? Nic nie boli, a ciało jest tak nieważkie. Mężczyzna próbował się rozejrzeć, ale wokół pojawiła się niewielka mgła. A potem zobaczył psa. Wielki pies podszedł do niego, delikatnie stąpając na łapach. I mężczyzna go rozpoznał! To był Bolek.– Cześć, mistrzu.– Bolek? A ty…. jak mnie znalazłeś? I dlaczego do mnie mówisz? Czy ja śnię?– Wszyscy tutaj mogą rozmawiać i rozumieć się. Nie, Mistrzu, nie śpisz. Umierasz, a jestem tu od dawna. Tam, na drodze, pamiętasz, tam, gdzie wyrzuciłeś mnie z samochodu.I człowiek przypomniał sobie to, co usilnie próbował zapomnieć przez te wszystkie lata.– Widzę, że nie zapomniałeś. Pamiętasz, stary? Jak uruchomiłeś silnik samochodu, kazałeś mi wsiąść i wyjechaliśmy z miasta? Jak zostawiłeś mnie na drodze i odjechałeś, nie oglądając się za siebie? Pamiętasz …Pies ciężko oddychał i położył się.– Bolek, byłem pewien, że ktoś cię przygarnie i znajdziesz nowy dom!– Nie okłamuj się, Mistrzu. Więc oszukiwałeś się, uzasadniając to, co zrobiłeś. A ja … Biegłem długo, ale nie dogoniłem cię i straciłem trop. Zawiódł mnie stary nos i obolałe łapy. Wróciłem do miejsca, w którym mnie wyrzuciłeś i czekałem, aż wrócisz po mnie. Wierzyłem, że na pewno wrócisz po Bolka.Uwierzyłem ci i pokochałem w sposób, w jaki potrafią tylko psy! Bardzo się martwiłem, że byłeś tam gdzieś sam beze mnie! Nikt nie przyniesie ci butów, nie obudzi rano, nie poliże językiem, nie posiedzi przy tobie, nie pomilczy z tobą, gdy jest ci smutno. Ale nie wróciłeś.Codziennie biegałem wzdłuż drogi, bojąc się, że mnie nie zobaczysz! A potem zostałem potrącony przez samochód. Nie od razu umarłem. Konałem powoli na poboczu. Wiesz, czego chciałem najbardziej, kiedy życie uchodziło ze mnie? Zobaczyć cię, usłyszeć twój głos i położyć głowę na Twoich kolanach. Ale mój ostatni oddech usłyszała tylko zimna kałuża.Wiesz, jest nas tu wielu: wyrzuceni, zamarznięci w budach, zagłodzeni, zabici dla zabawy. Wy ludzie jesteście aroganccy. I nie chcecie wierzyć, że za wszystko trzeba zapłacić!Mężczyzna ukląkł przed psem. Ciało ponownie przeszył ból. Ale uświadomienie sobie powagi swego czynu było dotkliwsze. Obfite łzy zapiekły oczy, ale nie przyniosły ulgi.– Wybacz mi, piesku! Przepraszam! Przepraszam, nie zasłużyłem na Twoją miłość.Stary pies z trudem zbliżył się do mężczyzny. Opiekuna, którego zawsze kochał.– Ja już wybaczyłem ci moją śmierć. Ale płacz! Wasze łzy są waszym odkupieniem. Zapytam o ciebie. Ciepły język dotknął jego policzka, a duża łapa zakryła dłoń mężczyzny.– Do widzeniaNa oddziale intensywnej terapii lekarze walczyli o życie młodego mężczyzny. Rozległa infekcja. Ale wszelkie wysiłki poszły na marne. O 18:30 stwierdzono zgon. Serce zatrzymało się. Koniec.Drżący głos pielęgniarki przerwał ciszę po reanimacji: „Łzy! Na policzkach ma łzy! On płacze!”– Adrenalina– Defibrylator– Migotanie– RKO, tlenPłaska linia na ekranie monitora zadrżała i wygięła słaby, ale łuk.Miesiąc później młody mężczyzna stał na progu kliniki. Żył i nawet jesienny deszcz nie zdołał zniszczyć szczęścia powrotu. Jego przypadek został nazwany przez lekarzy cudem! Za bramami szpitala mężczyzna powoli skręcił w stronę domu. Szedł pogrążony w myślach, gdy pod jego nogi wpadł brudny i mokry kłębek, który okazał się szczeniakiem.– Cześć psinko! Czyj ty jesteś?Ale cały wygląd szczeniaka mówił, że był nikim i desperacko potrzebował pomocy. Mężczyzna podniósł malucha z ziemi, wetknął za pazuchę i ostrożnie poprawił wystające ucho.– Chodźmy do domu… Bolku!Stary pies, otoczony jasnobiałą mgłą, patrząc na to, oparł głowę na łapach, ciężko dyszał i zakrył oczy. Uratował człowieka w mężczyźnie!"Autor nieznany
Pewien mężczyzna z Denver w stanie Kolorado z dnia na dzień stał się geniuszem pianina po tym jak uderzył głową w dno basenu. – W 2006 roku wówczas 40-letni Derek Amato zanurkował w płytkiej części basenu i uderzył głową o jego dno – wynika z informacji podanych przez “Today Show”. Doznał on przy tym poważnego wstrząsu mózgu i chwilowo stracił słuch oraz pamięć.Kilka dni później usiadł przed pianinem po raz pierwszy w życiu i do drugiej w nocy tworzył swoją autorską kompozycję.– Kiedy zamknąłem oczy, ujrzałem w myślach te białe i czarne struktury poruszające się od lewej do prawej strony, co w rzeczywistości odzwierciedlało w umyśle nieprzerwany strumień nut – skomentował Amato na łamach blogu “Wisconsin Medical Society”.Amato jest jednym z zaledwie 30 znanych przypadków nabytego zespołu sawanta. Mężczyzna nie przestaje komponować kolejnych dzieł
Kiedy twój kot domyśla się jak nazywasz go w myślach –
Może kiedyś ci powiem – Co przeżyliśmy razem w moich myślach
„To moja żona podczas drzemki. Za godzinę się obudzi, założy fartuch i przygotuje się do pracy. – Wszystko to, co potrzebuje do jej wykonywania zostanie przez nią zebrane i skrupulatnie sprawdzone. Szybko zrobi sobie makijaż i ogarnie włosy. Będzie też narzekać, że wygląda okropnie. Wtedy ja zdecydowanie się z nią nie zgodzę i podam jej filiżankę kawy.Ona usiądzie na kanapie krzyżując nogi i będzie próbowała wypić kawę z radośnie bawiącym się i pełzającym po niej maluchem.Od czasu do czasu zamyśli się na moment podczas naszej rozmowy. W myślach będzie przygotowywała się do nadchodzącej zmiany. Myśli, że tego nie widzę.Potem pocałuje dziecko, mnie i wyjdzie zająć się innymi ludźmi. Tymi, którzy przeżywają jedne z gorszych dni w ich życiu. Ofiary wypadków samochodowych, ludzi z ranami postrzałowymi, tych, którzy doświadczyli oparzeń i stłuczeń. Specjaliści w różnej dziedzinie, bezdomni, księża, narkomani i prostytutki. Matki, ojcowie, synowie, córki i całe rodziny. To nie ma znaczenia, kim jesteś i co ci się przydarzyło.Ona się Tobą zaopiekujeWróci do domu po 14. godzinach i zdejmie buty, z obolałych nóg, by zostawić je na zewnątrz.Czasami nie chce o tym rozmawiać. Czasami wręcz nie może się doczekać, aby o tym porozmawiać.Czasami będzie się śmiać, innym razem zacznie płakać. Jednak niezależnie od wszystkiego pójdzie do pracy na kolejną zmianę.Moja żona jest pielęgniarką. Moja żona jest bohaterką."
Przed chwilą pokłóciłem się z szefem, bo powiedział, cytuję: "Po przeprowadzeniu oceny rocznej, wniosek jest następujący - twoje wyniki są dalekie od zadowalających" – Na te słowa impulsywnie wyrwało mi się: - Pierdolenie! Haruję jak wół. Piątek, świątek, weekendy, a ja zawijam w te sreberka i co dostaję w zamian? Wielkie nic!Na co on: - Gdybyś pracował w wyznaczonych godzinach zamiast przeglądać memy, nie musiałbyś nadganiać roboty w weekendy.Na co ja w myślach: - O nie, cios poniżej pasa!Po czym też ja, ale już na głos: - To nie jest przeglądanie memów. To jest riserczowanie Internetów, żeby wiedzieć co w trawie piszczy. Tak się składa, że trzymanie ręki na internetowym pulsie to też część mojej pracy. Poza tym ty mnie stresujesz!Na co on: - Ja cię stresuję? Chyba kpisz! Poza tym wiesz, skoro jestem taki zły i najgorszy, to zawsze możesz zmienić pracę na taką, w której będziesz zrelaksowany.Na co ja: - I może właśnie tak zrobię.Na co on: - Powodzenia, chcę to zobaczyć hehe. Jak trafi ci się szef, który nie będzie przymykał oczu jak ja, to dopiero zobaczysz, czym jest stres. Poza tym na twoim miejscu ważyłbym słowa, bo niektórych nie da się cofnąć. Wiesz ile osób jest na twoje miejsce?Na co ja: - Taaa pewnie już się ustawiła kolejka dłuższa niż do Manekina, żeby oddać swoje najlepsza lata za taką żenującą jałmużnę. Prawda jest taka, że nie znajdziesz tak wykwalifikowanego pracownika jak ja, który równocześnie będzie miał tak niskie wymagania finansowe jak moje!Na co on: - Taaa na pewno...Na co ja: - No rejczel.Na co on: - Czyli tak chcesz grać?Na co ja: - Dokładnie tak!Na co on: - Dobrze, niech tak będzie.Na co ja: - I zajebiście! - po czym wyszedłem, wymownie zatrzaskując za sobą drzwi!***W tym miejscu warto wspomnieć, że prowadzę jednoosobową działalność gospodarczą
Kristy i Tatiana Hogan- wyjątkowe bliźnięta syjamskie, które są naprawdę wyjątkowe. Bliźnięta mogą czuć, smakować i widzieć to, co każde z nich z osobna. Mogą także "czytać w myślach" sobie nawzajem –
Stefan powiedział swojemu psychologowi o myślach samobójczych. Psycholog zaczął brać zaliczki... –
 –  "..Przyjdzie dzień, w którym dotrze do Ciebie, że zabraknie Ciczasu na zrobienie wszystkiego o czym marzyłeś. Obudziszsię i zrozumiesz jak szybko uciekają dni, miesiące i lata.Uzmysłowisz sobie, że nie ma już na co czekać. Wszystko,co chciałeś w życiu zrobić – zrób teraz. Jest później niżmyślisz.Większość ludzi żyje tak, jakby nigdy nie mieli umrzeć.Jakby byli nieśmiertelni. Tracą czas na gównianeznajomości i nudne życie bez polotu. Znikają w szarejcodzienności dnia zapominając o swoich marzeniach.Zastanawiają się czy wypada i co ludzie powiedzą...Powtarzają sobie w myślach, że „kiedyś" wszystko zmienią.Pierdolone „kiedyś", które najczęściej nie nadchodzi nigdy..Powiem Ci coś. Czas ma głęboko w dupie Twoje plany. Nicnie jest w stanie go zatrzymać. Mija i nie wraca. Przychodzidzień, w którym wstajesz rano i nie masz pojęcia, żewłaśnie wypiłeś ostatnią kawę w swoim życiu.Nigdy nie wiesz, kiedy patrzysz komuś ostatni raz w oczy.Jutra może nie być. W jednej sekundzie cały świat może sięzawalić. W ułamku chwili wszystko może się skończyć.Przestań czekać. Zacznij żyć tak, jakby codziennie byłostatni dzień w Twoim życiu.- Rafał Wicijowski ŻYJESZ TYLKO RAZ
Lifehack dla tych płaczliwych – Gdy tylko zbiera Ci się na płacz, zacznij w myślach liczyć - mnożyć, dzielić, dodawać - wszystko jedno. Przestawienie umysłu na ten tor pomaga powstrzymać łzy i się uspokoić
Podobno pióro jest silniejsze od  miecza... – Ale jak widać, dobrym szpadlem też nie należy gardzić! Człowiek, który oszukał śmierć Co powinien zrobić człowiek. któremu SS.man wręcza szpadel, by wykopal sobie swój własny grób, To sytuacja z gatunku tych, których nie zostało już absolutnie nic do stracenia, trzeba zaryzykować I tak zrobił jeden z najciekawszych polskich pisarzy. Stanisław Jerzy Lec. W 1943 roku zdołał wydostać się z obozu koncentracyjnego w Tarnopolu właśnie po rym, jak przy użyciu szpadla pozbawił życia mającego go zamordować żołnierza. Wykorzystał jego nieuwagę i wymierzył silny cios w szyję, który okazał się śmiertelny. W ukradzionym mu mundurze zdołał uciec do lasu i przeżyć wojnę. Zmarł w 1966 roku w Warszawie, pozostawiając po sobie m.in. tłumaczone na wiele języków aforyzmy zgromadzone w Myślach ~uczesanych i Myślach nieuczesanych nowych. Kokeeno - Superbojownik

List osoby homoseksualnej skierowany do prezydenta Andrzeja Dudy:

 –  Daniel Lis13 godz. · Napisałem list do Prezydenta RP Andrzeja Dudy.Udostępniajcie, proszę. Może go przeczyta.Szanowny Panie Prezydencie,nie było mi łatwo napisać ten list. Nie jestem osobą publiczną, nie jestem aktywistą, w życiu nie byłem na żadnym marszu równości, nie jestem wyznawcą żadnej ideologii. Tak naprawdę, gdy widzę w jednym miejscu dużo tęczowych flag, czuję się trochę nieswojo. Nie mam też w zwyczaju dzielić się ze światem swoim życiem prywatnym. Ale Pan najwyraźniej nie wie, co to znaczy być gejem w naszym kraju, więc zrobię dla Pana wyjątek.Wychowałem się w małym miasteczku w województwie zachodniopomorskim. Dwadzieścia tysięcy mieszkańców, jedno duże gimnazjum, wszyscy się znają. Byłem radosnym dzieckiem, takim – wie Pan – wygadanym, niczego się nie bałem, inne dzieci w klasie mnie lubiły. Bardzo dobrze się uczyłem. Gdy po latach rozmawiałem o tym z rodzicami, mama stwierdziła, że moja wesołość zniknęła bardzo nagle. Rzeczywiście, to widać nawet na różnych rodzinnych nagraniach wideo. Byłem radosnym dzieckiem. A potem przestałem.Pierwsze myśli samobójcze miałem w wieku mniej więcej trzynastu lat. To był czas, kiedy zrozumiałem, że nie jestem taki, jak większość kolegów z klasy. Pięknie byłoby powiedzieć, że pomogli mi przyjaciele albo najbliższa rodzina, ale to nie byłaby prawda. Nie dałem im nawet szansy. Byłem zbyt przerażony, żeby z kimkolwiek o tym porozmawiać czy prosić o pomoc. Przez wiele lat nie powiedziałem na ten temat rodzicom ani słowa. Gdy jesteśmy dziećmi, boimy się różnych rzeczy, a potem z tego lęku wyrastamy. Tutaj mamy sytuację odwrotną: do tego lęku się dorasta. Proszę sobie wyobrazić, że pewnego dnia wszyscy przyjaciele się od Pana odwracają, że rodzina wyrzuca Pana z domu, że ksiądz w kościele, do którego chodzi pan od zawsze, zaczyna straszyć swoich wiernych takimi jak Pan. Ten lęk każdego dnia towarzyszy tysiącom młodych ludzi w naszym kraju. Nie mija po dniu, tygodniu czy miesiącu. Trwa latami. Nigdy do końca nie znika.Gdy miałem siedemnaście lat, byłem już pewny, że samobójstwo to jedyne rozwiązanie. Byłem wtedy uczniem szczecińskiego liceum. O tym, że wszystko ze mną w porządku i że tak naprawdę niczym szczególnym nie różnię się od wszystkich innych ludzi, dowiedziałem się z amerykańskich filmów i książek. To dzięki nim odkładałem to nieuniknione, aż okazało się możliwe do uniknięcia. Na myślach się skończyło, nie miałem prób samobójczych. Na studia wyjechałem do Krakowa. Dojście ze sobą do ładu, otworzenie się przed przyjaciółmi i rodzicami, zajęło mi około dziesięciu lat, a i tak uważam się za szczęściarza.Pan się pewnie dziwi, co to za przyjaciele, rodzice i nauczyciele, jeśli niczego się nie domyślają przez tyle lat? Powiem Panu: najlepsi na świecie, o jakich każdy młody człowiek może marzyć. Nastolatkowie są jednak mistrzami kamuflażu. My – geje, lesbijki, osoby biseksualne i transseksualne – bardzo wcześnie uczymy się ukrywać nasze lęki i problemy przed światem, obudowywać się pancerzami, w każdych warunkach udawać, że nic nas nie dotyka, reagować śmiechem lub kpiną. Jeśli ktoś słyszy o samobójstwie czy jakichkolwiek innych problemach młodego człowieka, zamiast zastanawiać się, gdzie byli jego najbliżsi, powinien dokładnie przyjrzeć się swojemu otoczeniu. Bo uczymy się też unikać ludzi, którzy nam zagrażają. Nieustannie zachowujemy czujność, badamy grunt, po którym stąpamy. Słuchamy uważnie komentarzy, żartów, uwag kolegów, koleżanek, cioci czy dziadka przy wielkanocnym stole, nauczycieli, księży. Jeden komentarz potrafi zepsuć najlepszą rodzinną imprezę. To nie muszą być radykalne wypowiedzi. Wystarczy, że któraś matka powie: „O, ten Duda ma rację, to ideologia” i świat jej syna czy córki właśnie rozpada się na kawałki.Większość z nas, gdy przychodzimy do pierwszej pracy, jest już obudowana solidnym pancerzem. Głupawe żarty i odzywki kolegów i przełożonych, rzucone na zebraniu czy przy ekspresie do kawy, nie robią na nas specjalnego wrażenia. Wiemy, że nie robią tego celowo, bo gdyby wiedzieli, że żartują z nas, nigdy by sobie na to nie pozwolili. Bo nas lubią. Ale my ich już wtedy nie lubimy tak bardzo, bo przypominają nam o najgorszych chwilach w życiu.Ostatni rok pokazał mi, że te nasze pancerze nie są bardzo wytrzymałe. Wystarczyło obejrzeć relację telewizyjną z marszu równości w Białymstoku, usłyszeć porównanie nas przez hierarchę kościelnego do „czerwonej zarazy” i latami budowany pancerz kruszy się w oczach. Ideologia nie cierpi ze strachu na bezsenność, my – tak. Dla tych z nas, którzy uważają się za patriotów i patriotki i jeszcze z tego kraju nie wyjechali, Pańskie słowa o „ideologii LGBT”, o „nie ludziach”, o „neobolszewizmie” to seria kopnięć w brzuch.O mnie niech się Pan nie martwi, poradzę sobie. Mam kochających rodziców, partnera, wspaniałych przyjaciół i współpracowników. My wszyscy – dorośli geje, lesbijki, osoby biseksualne i transseksualne – sobie poradzimy. Jesteśmy silni, musieliśmy wypracować sobie poczucie godności i własnej wartości. Bez nich nie moglibyśmy przetrwać w naszym kraju. Proszę jednak pamiętać, że nastolatków nie chroni jeszcze żaden pancerz. Są przerażeni. Uważnie nasłuchują, w panice przyglądają się wszystkim wokół, szukają pomocy i wsparcia. Ich życie zależy teraz tylko od tego, czy znajdą przy sobie kogoś, kto im powie: „Nie martw się, kocham Cię bez względu na wszystko. Jakoś się ułoży. Nie jesteś sam / nie jesteś sama. Wytrzymaj jeszcze trochę. Będzie lepiej”. Jeśli nie znajdą nikogo, kto chciałby albo umiałby udzielić im wsparcia lub pomocy, będą chwytali się ostatniej nadziei: że ludzie im najbliżsi będą przynajmniej uważali na słowa, że nie przyklasną Panu, że nie powtórzą kolejnego głupiego żartu. To naprawdę może ocalić komuś życie.Nie przywróci Pan życia ani zdrowia młodych ludzi i ich bliskich oświadczeniem, że Pana wypowiedź wyjęto z kontekstu. Te rany się nie goją. Zrozumiałby to Pan, gdyby choć przez chwilę, tak po ludzku, spojrzał na Polskę z naszego punktu widzenia.Z wyrazami szacunku,Daniel Lis

Lekcja dla nas wszystkich

Lekcja dla nas wszystkich – "Przyjechałem pod adres do klienta, i zatrąbiłem. Po odczekaniu kilku minut, zatrąbiłem ponownie. Był późny wieczór, pomyślałem że klient się rozmyślił i wrócę do "bazy"... ale zamiast tego zaparkowałem samochód, podszedłem do drzwi i zapukałem. "Minutkę!", odpowiedział wątły, starszy głos. Usłyszałem odgłos tak jakby coś było ciągnięte po podłodze...Po długiej przerwie, otworzyły się drzwi. Stała przede mną niska , na oko dziewięćdziesięcioletnia kobieta. Miała na sobie kolorową sukienkę i kapelusz z dopiętym welonem; wyglądała jak ktoś z filmu z lat czterdziestych.U Jej boku była mała nylonowa walizka. Mieszkanie wyglądało tak, jakby nikt nie mieszkał w nim od lat. Wszystkie meble przykryte były płachtami materiału.Nie było zegarów na ścianach, żadnych bibelotów ani naczyń na blacie. W rogu stało kartonowe pudło wypełnione zdjęciami i szkłem."Czy mógłby Pan zanieść moją torbę do samochodu?", zapytała. Zabrałem walizkę do auta, po czym wróciłem aby pomóc kobiecie.Wzięła mnie za rękę i szliśmy powoli w stronę krawężnika.Trzymała mnie za ramię, dziękując mi za życzliwość. "To nic", powiedziałem, "Staram się traktować moich pasażerów w sposób, w jaki chciałbym aby traktowano moją mamę.""Och, jesteś takim dobrym chłopcem" , odrzekła. Kiedy wsiedliśmy do samochodu, dała mi adres, a potem zapytała: "Czy mógłbyś pojechać przez centrum miasta?"To nie jest najkrótsza droga", odpowiedziałem szybko, włączając licznik opłaty."Och, nie mam nic przeciwko temu", powiedziała. "Nie spieszę się. Jestem w drodze do hospicjum."Spojrzałem w lusterko. Jej oczy lśniły. "Nie mam już nikogo z rodziny", mówiła łagodnym głosem. "Lekarz mówi, że nie zostało mi zbyt wiele..."Wyłączyłem licznik... "Którędy chce Pani jechać?"Przez kilka godzin jeździliśmy po mieście. Pokazała mi budynek, gdzie kiedyś pracowała jako operator windy.Jechaliśmy przez okolicę, w której żyli z mężem jako nowożeńcy. Poprosiła abym zatrzymał się przed magazynem meblowym który był niegdyś salą balową, gdzie chodziła tańczyć jako młoda dziewczyna.Czasami prosiła,by zwolnić przy danym budynku lub skrzyżowaniu, i siedziała wpatrując się w ciemność, bez słowa.Gdy pierwsze promienie Słońca przełamały horyzont, powiedziała nagle "Jestem zmęczona. Jedźmy już proszę". Jechaliśmy w milczeniu pod wskazany adres. Był to był niski budynek z podjazdem, tak typowy dla domów opieki.Dwaj sanitariusze wyszli na zewnątrz gdy tylko zatrzymałem się na podjeździe. Musieli się jej spodziewać. Byli uprzejmi i troskliwi.Otworzyłem bagażnik i zaniosłem małą walizeczkę kobiety do drzwi. Ona sama została już usadzona na wózku inwalidzkim."Ile jestem panu winna?" Spytała, sięgając do torebki."Nic", odpowiedziałem."Trzeba zarabiać na życie", zaoponowała."Są inni pasażerowie," odparłem.I nie zastanawiając się kompletnie nad tym co robię, pochyliłem się i przytuliłem Ją. Objęła mnie mocno."Dałeś staruszce małą chwilę radości", powiedziała. "Dziękuję".Uścisnąłem jej dłoń, a następnie wyszedłem w półmrok poranka. Za mną zamknęły się drzwi - był to dźwięk zamykanego Życia.Tego ranka nie zabierałem już żadnych pasażerów.Jeździłem bez celu, zagubiony w myślach. Co jeśli do kobiety wysłany zostałby nieuprzejmy kierowca, lub niecierpliwy aby zakończyć jego zmianę? Co gdybym nie podszedł do drzwi, lub zatrąbił tylko raz, a następnie odjechał?Myśląc o tym teraz, nie sądzę, abym zrobił coś ważniejszego w całym swoim życiu.Jesteśmy uzależnieni od poszukiwania emocjonujących zdarzeń i pięknych chwil, którymi staramy się wypełnić nasze życia.Tymczasem Piękne Chwile mogą przydarzyć się nam zupełnie nieoczekiwanie, opakowane w to, co inni mogą nazwać rutyną. Nie przegapmy ich.."
 –  Gdyby wszechświat nie był nieskończony, byłby jeszczebardziej przerażający.Nigdy nie dowiedzielibyśmy się o istnieniu najlepszego naświecie zabójcy./Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy ktoś jużdokonał zbrodni doskonałej.Słońce, które widzisz na co dzień jest tym samym, którewidzieli wszyscy inni ludzie w historii ludzkości.Kiedy zamykasz oczy, widzisz czerń, ale kiedy zamykasz jednooko, nie widzi ono zupełnie niczego.Możliwe, że dżiny istniały naprawdę, dopóki jakiś dupek niezażyczył sobie, by wszystkie zniknęły.Nieważne, czy w myślach szepczesz czy krzyczysz - głośnośćzawsze będzie taka sama.Istnieją liczby tak duże, które teoretycznie możnawypowiedzieć, ale nie żyjemy dostatecznie długo, bywypowiedzieć całość.Szkoła jest w sumie krótką powtórką historii ludzkości, którąprzegapiliśmy i musimy nadrobić zanim będziemy moglifunkcjonować w społeczeństwie.Najbardziej przerażającą rzeczą, jaką moglibyśmy odkryć nainnej planecie byliby ludzie.Dzięki Internetowi prawdopodobnie widziałem więcej nagichkobiet niż wszyscy moi przodkowie razem wzięci.Biorąc pod uwagę kawę i kokainę, wygląda na to, że misjąKolumbii jest obudzenie całego świata
 –  JAK POLICZYĆ 30 SEK MYCIA RĄK?ZAŚPIEWAJ W MYŚLACH 2 RAZY:Jesteś sterem, białym żołnierzem. Nosisz spodnie, więc walcz. Jesteś żaglem, szalonym wiatrem. Twoja siła to skarb
 –  Monika Kiedyś pojechałam do sklepu, zrobiłam zakupy, jadę wózkiem z zakupami prawie na sam koniec parkingu. Zaczyna trochę padać, jestem wkurzona faktem, że muszę wrócić tym wózkiem pod sklep. kiedy pojawia się mój wybawca! Mój rycerz na białym koniu, który zwraca się do mnie: poratuje piękna Pani złotóweczką. Ja szczęśliwa odpowiadam: niech Pan chwilę poczeka, dam panu wózek do odprowadzenia w środku jest dwa złote. W odpowiedzi usłyszałam coś w stylu: że nie da rady bo się śpieszy. Jedyne. na co się zdobyłam to gdzie, do pracy? Lubię to! Odpowiedz 2 godz CrikL C) 1.3 tys 43 komentarze 16 udostępnień Krzysztof Pakuje sobie zakupy pod Biedronka, podlatuje do mnie panicz z brodą siwą; -Panie daj 2 zł -ok. ale chodz Pan ze mną. Żulik idzie szczęśliwy. już patrzy w myślach jaki może kupić jacht, nowy tv do meliny albo dołoży się koledze do wina za moje zarobione 2 zł. Podchodzimy pod drzwi biedronki.ukazuje nam się piękne, z niebywała grafiką, z lietarami żółtymi jak złoto ogłoszenie o pracę. Pokazuje Panu żulowi, mówię „tu Pan dostaniesz 2000. a nie jakieś marne 2 zł.- A on na to: -pierdole. ide do kogoś innego
Facebook wie o nas prawie wszystko? No to teraz będzie czytał nam w myślach, aby wiedzieć jeszcze więcej – Zapłaci za to miliard dolarów - kupując firmę CTRL-Labs, która tworzy specjalną opaskę pozwalającą na kontrolowanie komputera za pomocą myśli - możemy poruszać kursorem i nawet grać w proste gry. Facebook chce szybciej rozwinąć ten projekt i wykorzystywać go w swoich usługach