Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 95 takich demotywatorów

Nieoczekiwany obrót wydarzeń czasami prowadzi do bardzo nieprzyjemnych konsekwencji, nawet jeśli tego typu rzeczy nie dzieją się z naszej winy – Sześcioletni chłopiec był uczniem szkoły podstawowej i znalazł się w przykrej sytuacji. Został ukarany i zawstydzony przed klasą za rzeczy, za które nie był odpowiedzialny. Jego matka jak zwykle zawozi chłopca do szkoły, ale pewnego dnia jej samochód po prostu przestał działać. W rezultacie Hunter spóźnił się do szkoły. Spóźnił się zaledwie kilka minut.Chłopiec wiedział czym to będzie skutkowało i zaczął płakać. Ani on, ani jego matka nie byli winni tej sytuacji, ale to do nich należało zmierzenie się z konsekwencjami.Chłopiec wszedł do swojej klasy, ale mama czuła niepokój. Podczas przerwy na lunch postanowiła sprawdzić, czy z synem wszystko w porządku.To, co zobaczyła oszołomiło ją. Jej syn został za karę oddzielony od reszty uczniów. Jednak kara nie skończyła się na tym. Siedział za przegrodą, nie mogąc widzieć innych dzieci i kolegów z klasy.Dodatkowo, obok niego stał kubek z literą "D", która oznacza "kara"Postaw się w sytuacji chłopca. Samotny, ukarany i publicznie zawstydzony. To musiało być bardzo trudne. Siedział sam i cały czas płakał. Jego matka była bardzo zła, gdy to zobaczyła, zwłaszcza, że Hunter jest jednym z uczniów, którzy rzadko się spóźniają.Całą sytuację opisała na FacebookuLudzie rozprzestrzeniali tę wiadomość bardzo skutecznie. Szkolna polityka ukarania chłopca nagle znalazła się w centrum uwagi opinii publicznej. Okręg szkolny został zalany złymi wiadomościami, a ludzie zaatakowali dyrekcję szkoły.Wszystkie te wydarzenia zmusiły szkołę do zmiany swojej polityki i sposobu funkcjonowania. Szkoła zdecydowała się na utworzenie nadzorowanych sal lekcyjnych. Klasy te nie będą w żaden sposób zawstydzać żadnego z uczniów. Szczególnie nie przed innymi.Ojciec chłopca, martwił się, że samochodu nie da się już naprawić. Jednak bardzo miłą niespodziankę sprawił dealer samochodowy i społeczność lokalna. Kupili rodzinie nowy samochód i upewnili się, że będzie on im bardzo dobrze służył.Miejscowi ludzie, lokalni biznesmeni zapłacili za utrzymanie samochodu, a nawet dali im kartę paliwową o wartości 100 dolarów Sześcioletni chłopiec był uczniem szkoły podstawowej i znalazł się w przykrej sytuacji. Został ukarany i zawstydzony przed klasą za rzeczy, za które nie był odpowiedzialny. Jego matka jak zwykle zawozi chłopca do szkoły, ale pewnego dnia jej samochód po prostu przestał działać. W rezultacie Hunter spóźnił się do szkoły. Spóźnił się zaledwie kilka minut.Chłopiec wiedział czym to będzie skutkowało i zaczął płakać. Ani on, ani jego matka nie byli winni tej sytuacji, ale to do nich należało zmierzenie się z konsekwencjami.Chłopiec wszedł do swojej klasy, ale mama czuła niepokój. Podczas przerwy na lunch postanowiła sprawdzić, czy z synem wszystko w porządku.To, co zobaczyła oszołomiło ją. Jej syn został za karę oddzielony od reszty uczniów. Jednak kara nie skończyła się na tym. Siedział za przegrodą, nie mogąc widzieć innych dzieci i kolegów z klasy.Dodatkowo, obok niego stał kubek z literą "D", która oznacza "kara"Postaw się w sytuacji chłopca. Samotny, ukarany i publicznie zawstydzony. To musiało być bardzo trudne. Siedział sam i cały czas płakał. Jego matka była bardzo zła, gdy to zobaczyła, zwłaszcza, że Hunter jest jednym z uczniów, którzy rzadko się spóźniają.Całą sytuację opisała na FacebookuLudzie rozprzestrzeniali tę wiadomość bardzo skutecznie. Szkolna polityka ukarania chłopca nagle znalazła się w centrum uwagi opinii publicznej. Okręg szkolny został zalany złymi wiadomościami, a ludzie zaatakowali dyrekcję szkoły.Wszystkie te wydarzenia zmusiły szkołę do zmiany swojej polityki i sposobu funkcjonowania. Szkoła zdecydowała się na utworzenie nadzorowanych sal lekcyjnych. Klasy te nie będą w żaden sposób zawstydzać żadnego z uczniów. Szczególnie nie przed innymi.Ojciec chłopca, martwił się, że samochodu nie da się już naprawić. Jednak bardzo miłą niespodziankę sprawił dealer samochodowy i społeczność lokalna. Kupili rodzinie nowy samochód i upewnili się, że będzie on im bardzo dobrze służył.Miejscowi ludzie, lokalni biznesmeni zapłacili za utrzymanie samochodu, a nawet dali im kartę paliwową o wartości 100 dolarów
„Poszliśmy do Ole Times na lunch w Dzień Ojca, a chłopcy zauważyli tę starszą kobietę jedzącą przy stole z trzema pustymi krzesłami wokół niej. Gdy rodziny zebrały się wokół, świętując mężczyzn w swoim życiu, nie mogli powstrzymać się od zastanawiania się, dlaczego ta kobieta była sama – Ciągle rozglądali się, żeby zobaczyć, czy może na kogoś tam czeka i po prostu jeszcze nie zdążył. Po pewnym czasie zdali sobie sprawę, że ta kobieta jest tam sama.Wstała i złapała deser, a kiedy wróciła do stołu, chłopcy spytali ją, czy mogą do niej dołączyć. Rozmawiali o brzoskwiniowym szewcu i lodach. Rozmawiali o Bogu. Pytała ich o ich życie i cele. Dowiedzieli się również kilku rzeczy o niej. Miała 83 lata, nigdy nie wyszła za mąż i nigdy nie miała dzieci. Odwróciła się do mnie i Jamesa i powiedziała nam, jak bardzo była zachwycona, że usiedli z nią. Krótko mówiąc… bądźcie dla siebie mili. Odrobina życzliwości zajdzie daleko”.
Eksperymenty na ludziach – Jane Elliot podzieliła swoich białych trzecioklasistów na tych z niebieskimi (oraz szarymi i zielonymi) oczami i na tych z brązowymi. Powiedziała, ze ci z brązowymi oczami są mądrzejsi. Dała im dłuższa przerwę i wypuściła na lunch wcześniej niż niebieskookich.Brązowoocy przed końcem dnia zaczęli poszturchiwać i wyśmiewać niebieskookich. Niebieskoocy zrobili się bardziej nieśmiali i częściej robili błędy tego dnia. Dwie grupy przestały się ze sobą bawić i zaczęły się tłuc.- Dzieci demonstrowały wyuczone zachowania. Ten eksperyment pokazał, ze o ile bigotem można się urodzić, o tyle dyskryminacyjne zachowania są wyuczone. To niesie nadzieję, bo jeśli coś jest wyuczone, to można się tego tez oduczyć - mówiła Elliot, słynna amerykańska edukatorka. Swój eksperyment przeprowadziła tego dnia, gdy zamordowano dr Martina Luthera Kinga, czarnego amerykańskiego pastora, który walczył o prawa człowieka dla kolorowej mniejszości.Elliot zwraca się często do swojej publiczności prosząc, by ci, którzy są z rasy czarnej wstali. Potem prosi tych z rasy brązowej, by się podnieśli. Potem tych z rasy żółtej, czerwonej i białej. Gdy już cała publiczność stoi, Elliot mówi:- A teraz ci, którzy uważają się za członków rasy ludzkiej, proszę usiąść.I cała widownia siada.Geje proszę wstać. Hetero proszę wstać. Kto uważa się za człowieka, proszę usiąść."Uprzedzenia są nastawieniem. One nie krzywdzą nikogo. Dyskryminacja jest zachowaniem i ludzie są zabijani przez nią każdego dnia" - mówi Elliot.- Chcę by wstała każda osoba hetero, która jest zadowolona ze sposobu, w jaki polskie społeczeństwo traktuje osoby LGBTQ i byłaby chętna otrzymać takie samo traktowanie.- (cisza, nikt nie wstał)- Może państwo nie zrozumieli moich instrukcji: te osoby hetero, które chciałyby być traktowane, tak jak osoby LGBTQ, proszę wstać.- (cisza, nikt nie wstaje)- Nikt nie wstał. To pokazuje, ze doskonale wiecie co się dzieje, że nie chcecie tego dla siebie samych. Chcę wiedzieć, dlaczego pozwalacie na to, dlaczego pozwalacie na wyrządzanie krzywdy innym? - pytała Elliot w innym eksperymencie. Dotyczył on czarnych Amerykanów, a ja tylko podmieniłam pytania
Zapytałem potem kim on jest, a on odpowiedział " tak naprawdę to go nie znam, ale nikt wcześniej nie wybrał go na urodzinowy lunch" i tak ogólnie, dzieci są lepsze od nas –
A potem muszą na ASAP-ie spotkać się z Executive Managerem na conference callu, pójść na briefieng z CEO, naszkicować projekt na whiteboardzie, podesłać draft eventu przed następnym brainstormingiem i gdzieś in between znaleźć brake'a na lunch z friendem –
Jesteśmy małżeństwem od prawie 41 lat, a ja przygotowywałam mężowi lunch codziennie od pierwszego dnia pracy – Od czasu do czasu dołączałam do niego na budowie i jadłam z nim. Kiedyś powiedział, że jedzenie smakuje lepiej, gdy się go je z kimś, kogo się kocha.Niedługo potem, gdy pewnego wieczoru przygotowywałam mu kanapkę, wzięłam kęs, zanim ją zapakowałam. Kiedy wrócił do domu (dawno przed telefonami komórkowymi) skomentował, że ktoś mu ją odgryzł. Powiedziałam, że skoro nie mogłam dołączyć do niego na lunchu, wzięłam gryza, żeby wiedział, że z nim jestem.Nadal robię to często (chyba, że jest to tuńczyk lub ser pimento), a on wciąż mówi: "Widziałem, że dołączyłaś do mnie na lunch dzisiaj i to na pewno jest pyszne" Od czasu do czasu dołączałam do niego na budowie i jadłam z nim. Kiedyś powiedział, że obiad smakuje lepiej, gdy się go je z kimś, kogo się kocha.Niedługo potem, gdy pewnego wieczoru przygotowywałam mu kanapkę, wzięłam kęs, zanim ją odłożyłam. Kiedy wrócił do domu (dawno przed telefonami komórkowymi) skomentował, że ktoś mu ją odgryzł. Powiedziałam, że skoro nie mogłam dołączyć do niego na lunchu, wzięłam gryza, żeby wiedział, że do niego dołączam.Nadal robię to często (chyba, że jest to tuńczyk lub ser pimento), a on wciąż mówi: "Widziałem, że dołączyłaś do mnie na lunch dzisiaj i to na pewno jest pyszne"
Dlatego 14 sierpnia 1945 r. aż 1000 żołnierzy i oficerów wtargnęło do pałacu cesarskiego, aby zniszczyć nagranie mowy cesarza o kapitulacji. Układ pomieszczeń był jednak tak zagmatwany, że buntownicy nigdy nie odnaleźli nagrań, które udało się przemycić z pałacu w torbie na lunch i specjalnym pudełku przed czasem emisji –

Co tam Night City, CyberPolska 2077 to musi być ciekawe miejsce.

Co tam Night City, CyberPolska 2077 to musi być ciekawe miejsce. – 6:00. Pobudka, wszczep budzi cię delikatnymi drganiami i wyświetla prognozę pogody. 10 stopni i mżawka, zimno jak na grudzień.6.15. E-szlug i ersatz kawy na śniadanie, ostatni raz prawdziwą widziałeś trzy lata temu, jak pożyczyłeś sobie pomoc humanitarną.6.20. Poranne kupsko i przeglądanie memów na klopie, tradycja niezmienna od 50 lat.6.25. Mycie zębów, dostałeś ostatnio na święta szczoteczkę soniczną, to zużywasz mniej przydziału wody.6.40. Ładujesz się do magnetramwaju i puszczasz sobie na wszczepie składankę Кина.6.41. Podskakujesz na siedzeniu, kiedy reklama Spotify 2.0 prawie rozrywa ci czaszkę.7.00. Wchodzisz do biurowca i mijasz Alinę zachwycającą się nadchodzącym 27-leciem rządów CEO Hołowni.7.15. Siadasz do Excela i wklepujesz cyferki w tabelki, jak codziennie od dziesięciu lat.10.30. Przerwa na szluga, dyskutujesz z Marcinem i Rafałem, czy nowa AI Górski ma szansę na wypromowanie naszych patałachów chociaż do fazy grupowej.12.00. Wieść się niesie po biurowcu, Orlen Company w zamian za unieważnienie długów Federacji Bałtyckiej wykupił Wilno.13.30. Przerwa na lunch, odpalasz Saszę i zamawiasz na szybko kebaba z białkiem insektowym i sosem mieszanym.15.45. Atak neoluddystów na elektrownię atomową im. Jana Pawła IV powoduje brak prądu, wychodzisz z pracy półtorej godziny wcześniej.16.00. Cyfrowy asystent w warsztacie wszczepów tłumaczy ci głosem Ivony, że czipy kwantowe od Niemca jeszcze nie przyszły.16.15. Łódź oczywiście nadal rozkopana, więc czekasz na drugi magnetramwaj, oglądając olbrzymi hologram Maryli Rodowicz promującej na Centralu swój najnowszy singiel.16.45. Zamawiasz żarcie w Biedronce, szarpiesz się i płacisz trzy razy więcej za piwo z prawdziwym chmielem.17.20. Wracasz do swojej kochanej dwunastometrowej kapsuły mieszkalnej, która przetrwała dwie epidemie, huragan i koalicję Nowej Konfederacji z Jeszcze Nowszą Lewicą.17.25. Podłączasz robokanarka do prądu, na prawdziwe zwierzę będzie cię może stać za 20 lat, jak inflacja nie przyjdzie.17.30. Udzielasz korepetycji z analizy danych dzieciakowi sąsiadów - nuda, ale za godzinę płacą tyle, że na opłacenie podatku od okna starczy.18.45. Włączasz z nudów wiadomości. Zamieszki w chińskiej bazie księżycowej, Neapol nadal oblężony przez migrantów klimatycznych, padł ostatni słoń afrykański.19.20. Zaglądasz na Tindera, ale algorytm na podstawie twoich wydatków nadal umieszcza cię w ostatnich 20%.20.00. Paczka od kumpla z Nowego ZSRR przychodzi do paczkomatu.20.05. Przesyłasz parę kredytów bezdomnemu na fisstech, przyprawę czy co tam lubi, żebyś mógł w spokoju odebrać przesyłkę.20.10. Spieprzasz w podskokach przed naćpaną mlekiem bandą nastolatków.21.00. Odgrzewasz pastę białkową i puszczasz sobie do niej na VR Ranczo II, żeby mieć minimalne wrażenie domu rodzinnego.21.37. Nikt już nie pamięta, czemu, ale na niebie rozbłyskują żółte fajerwerki.22.00. Rzucasz pustą butelką w żabkodrona za oknem chcącego ci wcisnąć neurostymulanty w wielopaku.22.30. Oszczędzałeś w tym tygodniu, możesz sobie pozwolić na poświęcenie przydziału wody na prysznic.23.15. Powoli zasypiasz, marząc o tym, że kiedyś będziesz miał drzewo pod domem.
Źródło: autor: Piotr Ponewczyński

Pamiętajmy o tym, co jest w życiu naprawdę ważne:

 –  Marchew z Ciemnogrodu· "Miałam iść na zakupy. W głowie miałam plan: Tiger, H&M, a potem jedzenie w knajpie. iPod włączony na "full volume". Nie wiem czemu, włączyła się Marika, ale byłam zbyt leniwa, żeby zmienić kawałek. Przy spożywczaku stoi starsza pani z dwoma bukietami. Mały - z nasturcji, większy - z polnych kwiatów. W tym piwonie, które zawsze kojarzyły mi się z moją babcią.Pani spojrzała na mnie:- A stoję tak, może kto kupi... - uśmiechając się niepewnie, wyraźnie zawstydzona. Tak, jakby te kwiatki to było coś, czego trzeba się wstydzić.- Ile kosztują? - spytałam, nie chcąc jej urazić.- Ojej, no nie wiem... Najmniej to chyba złotówkę. Najwięcej to chyba trzy złote. Wiesz córeczko, ja nie wiem, ile kosztują takie kwiatki. To z działki takie byle co. Trzy złote za te dwa razem może? Albo dwa? Dwa złote?DWA ZŁOTE.Mokrą szmatą w pysk. Witamy w prawdziwym świecie, pustaku. Myślisz, że masz gorszy dzień, że ci smutno, że nikt cię nie kocha, jesteś gruba, nie masz iPhone'a 6, ani buldożka francuskiego, a przecież byłabyś taką dobrą matką. Wieczorem wrócisz do dwupokojowego mieszkania na strzeżonym osiedlu i opowiesz komuś przez Skype'a, jak przez pół dnia odkopywałaś się z maili, potem zjadłaś burgera na lunch, ale sama musiałaś go sobie zrobić i w dodatku był mrożony. Potem napijesz się kilka łyków wina, które rano będziesz musiała wylać do zlewu, bo żywot zakończy w nim cała rodzina muszek-owocówek i położysz się spać w świeżo wymienionej pościeli z Zara Home. Wstaniesz rano, poćwiczysz jogę albo inny pilates, na YT obejrzysz nowy haul zakupowy na kanale laski, której nie znasz i w sumie gówno cię obchodzi, co wklepuje w ryj, ale patrzysz, bo wydaje ci się, że yerba z internetowego sklepu ze zdrową żywnością jest wtedy mniej gorzka i pasuje do twojego chleba-tekturki, posmarowanego pastą z tuńczyka, przywiezionej z ostatniej wycieczki zagranicznej. Postoisz chwilę przed szafą, marszcząc brwi, wkurzając się, że nie masz się w co ubrać, bo wszystko jest na ciebie za duże, dlatego że mniej żresz i zapominasz, że jeszcze dwa lata temu, siedząc w samej bieliźnie, przypominałaś ludzika Michelin. Znowu za późno wyjdziesz z domu, więc zaklniesz szpetnie pod nosem, czekając na windę, na co obruszy się sąsiadka stojąca obok z psem, który ostatnio przestał trzymać mocz i leje między 2 a 3 piętrem. Wciskasz guzik kilka razy, myśląc, że to coś da. Drugą ręką starasz się rozplątać słuchawki. Przypadkowo wrzucasz klucze do głównej kieszeni w przepastnej torbie i po chwili orientujesz się, że przecież musisz sobie nimi jeszcze bramkę otworzyć, więc grzebiesz w tym syfie, macasz dno, które wciąż pamięta plażę w Sopocie i piach włazi ci pod wypielęgnowane paznokcie. Znajdujesz, otwierasz, wychodzisz do ludzi. Widzisz tramwaj i próbujesz dojrzeć numer, ale słońce świeci ci prosto w oczy. Biegniesz więc na wszelki wypadek i wsiadasz do tego ze skróconą trasą. Wściekasz się. Wysiadasz na kolejnym przystanku i łapiesz kolejny, jadący w dobrym kierunku. Jest miejsce siedzące. Dwa miejsca. Obok ciebie siada żulian, a jego torba w kratę muska twoją napiętą łydkę w nowych spodniach, kupionych na wyprzedaży w sieciówce. Docierasz do pracy, robisz sobie kawę, otwierasz maila i odpalasz fejsa. Scrollujesz przez kolejnych kilka godzin. Od stukania w klawiaturę drętwieje ci prawy nadgarstek, a w lewej dłoni łapie cię skurcz kciuka. Pośmiejesz się z suchych żartów koleżanek z pracy, wyślesz grafikom kilka poprawek od Klienta, przypalisz sobie croissanta na drugie śniadanie i zjesz z przesadnie drogim dżemem z wiśni, w którym więcej jest cukru niż owoców. Zrobisz jeszcze kilka ważnych rzeczy, bez których bieguny ziemskie zamienią się miejscami, a z instagrama znikną wszyscy twoi followersi. Wyjdziesz z zamiarem wydania milionów monet na szmaty szyte w Bangladeszu i kolejny zszywacz w kształcie żaby z wystawionym językiem. Spotykasz starszą panią z dwoma bukiecikami i przekrwionymi oczami, która wykręca z ciebie śrubki krótką wymianą zdań, bo przecież spieszysz się na zajęcia z tańca.W portfelu miałam tylko dychę. Wręczam ją staruszce. Cofa chudą dłoń, którą wcześniej wyciągnęła w moim kierunku i zaczyna tłumaczyć, że to za dużo i że ona nie chce, bo będzie miała wyrzuty sumienia. W końcu udaje mi się ją przekonać. Łamiącym się głosem dziękuje mi, oczy zachodzą jej łzami, pyta o moje imię. Obiecuje, że będzie się za mnie modlić do końca życia, nawet jeśli niewiele jej go zostało.Rozryczałam się kilka kroków dalej..."Aut. Edie Maciejewska
 –  Mina-Abanoub @Big_Mina • 3d>y Dziś w klinicie powiedziałem jednemu z pacjentów' że ma nie jeść fast foodów, a następnie spotkałemgo w McDonald's podczas przerwy na lunch0118 tIi30-2K        £?39.1K iljMina-AbanoubijQ @Big_MinaNie żartuję, staliśmy tam ipatrzyliśmy na siebie o tak

Cyprien Verseux jest glacjologiem i astrobiologiem, który obecnie pracuje na najbardziej oddalonej od wszelkiej cywilizacji stacji badawczej, Concordia Station na Antarktydzie. Nawet Międzynarodową Stację Kosmiczną, która znajduje się 400 kilometrów nad powierzchnią Ziemi, dzieli mniejszy dystans do najbliższych zabudowań niż ten oblodzony kompleks kilku budynków pośrodku lodowej pustyni

 –  Gdy Cyprien nie przeprowadza swoich badań na terenie stacji, prowadzi bloga, gdzie pokazuje całemu światu jak hardkorowo jest żyć i pracować w tak ekstremalnych warunkach atmosferycznych. Pewnego pięknego dnia Cyprien wyszedł na zewnątrz budynku i spróbował przyrządzić posiłek. Temperatura spadła wówczas aż do -70 stopni Celsjusza. To oczywiście tylko taka zabawa, ale zdjęcia, na których przedmioty i pożywienie zdają się przeczyć prawom grawitacji, obrazują idealnie powagę sytuacji. e ■ • • im ■ O jajkach sadzonych można w ogóle pomarzyć, gdyż nie ma nawet opcji, żeby zdążyć wbić jajka na patelnię zanim zamarzną! Cóż, ewidentnie lunch na dachu to nie był najlepszy pomysł... "To najzimniejsza część kuli ziemskiej, gdzie zimową nocą temperatury mogą spaść nawet do -80°C" - relacjonuje Cyprien. "W sierpniu zobaczyliśmy słońce po raz pierwszy od trzech miesięcy. Powietrze tu jest strasznie suche i ma mniejszą zawartość tlenu". "Kiedy skończyło nam się świeże jedzenie (na stacji badawczej Concordia możliwe są dostawy jedzenia tylko między listopadem a lutym), zaczęliśmy wcinać mrożonki. Nutella -nawet głupiej bułki z kremem czekoladowym nie można zjeść na zewnątrz...". "Pomimo mocno niesprzyjającego klimatu, Concordia jest miejscem marzenia wielu naukowców, np. astronomów, czy też nawet i psychologów, badających wpływ długotrwałego przebywania człowieka w tak skrajnych warunkach na jego zdrowie psychiczne". "Często prowadzone są badania nad zachowaniem się i adaptacją ludzkiego organizmu, ponieważ warunki zbliżone są do przyszłych warunków, w których mogą przebywać astronauci na Księżycu czy na Marsie".
Jacyś chętni? –  PILNE!!! Szukamy chętnych na darmowy lot luksusowym helikopterem. (max. 8 osób). Cała impreza zaczyna się w sobotę rano. Start z Katowic i przelot do Londynu, gdzie jemy śniadanie i mamy godzinę na zakupy Potem przelot do Dublina, skąd lecimy do Paryża i jemy późny lunch na szczycie wieży Eiffla::: Z Paryża szybki skok do Berlina na kolację i z Berlina wracamy nocą do Katowic. Jeśli jesteś zainteresowany napisz nam na priv. W pierwszej kolejności przyjmujemy zgłoszenia od osób posiadających helikopter, bo bez tego jakby nici z imprezy ----
 –  W taki sposób opiekunka chciała matce przekazać wiadomość No więc. Potrzebuję waszej opinii. Czy mam prawo być zła? Czy przesadzam? Naprawdę potrzebuję waszej opinii, bo jutro rano zamierzam wpaść do żłobka i sobie porozmawiać. Każdego dnia, kiedy odbieram Fina i Milo ze przedszkola/żłobka, do pudełka na lunch Milo wkładają mi sprawozdania. Piszą w nich o tym, w jakim był nastroju tego dnia, ile razy zmieniali mu pieluchę i czy potrzebuje nowych pieluch i chusteczek. Jestem samotną matką, pracuję na pełen etat i mam dwójkę małych dzieci. WYBACZCIE, ŻE NIE KAŻDEGO DNIA MAM CZAS, BY CZYTAĆ TEN RAPORT. Wygląda na to, że wczoraj napisali w nim, że potrzebuje zapasu pieluch, a ja tego nie zauważyłam. Zwróćcie uwagę, że mijam kilku opiekunów, kiedy zostawiam Milo i kilku, kiedy go odbieram, więc w razie, gdybym miała nie zauważyć tego raportu, wystarczyłoby proste "Hej Heather, twój syn potrzebuje nowych pieluch". Od któregokolwiek z opiekunów, którego widuję w żłobku każdego dnia. Ale zamiast tego, kiedy po powrocie do domu zmieniałam mu pieluchę, zauważyłam, że MÓJ SYN MA TO NAPISANE MARKEREM NA BRZUCHU. Napisane "Mamo, skończyły mi się pieluchy, proszę przeczytaj mój raport". Próbowałam to zetrzeć kilkoma chusteczkami dla dzieci, ale nie chciało zejść. Miałam plan zabrać dzieci po południu na plażę, ale teraz nie mogę, bo mój syn ma popisany brzuch. Nie rozumiem, czemu zwykłe "potrzebuję pieluch" nie wystarczyło. Po co pisać długą wiadomość do mnie na brzuchu mojego syna? MOŻE TRZEBA BYŁO NAPISAĆ TO NA PIELUSZE? ALBO, NO NIE WIEM, POWIEDZIEĆ MI?!? A wiecie, co jest najlepsze? To nie pierwszy raz. Coś podobnego zdarzyło się już kilka miesięcy temu. Czy ja przesadzam? Powiedzcie.

Kilka obrazków, które zrozumieją ci, którzy mają pracę biurową:

 –  PONIEDZIALEK RANOCo SIĘ STALO?EKSPRESDo KAWYNAWALIt...WAKACJE SZEFAOD 15TEGOBEDE NAURLOPIEWAHANIA NASTROJUPIEPRZYCZARTOWAŁLEMPOTRZEBUJE TEGOTO!!!BYLE DO PIATKUPRZERWA NA LUNCHCZYJ JEST OSTATNIPLASTIKOWY POJEMNIK?MOJ!HIERARCHIEJAK WIDZEJAK WIDZEKIEROWNIKOWPODW LADNYCHURLOPJuż. SEKUNDKEWYSY LAM...OFFICE-HOME-OFFICEotwoNtSPOTKANYWYPLATARESZTYNIE TRZEBA!DZIEN 27DZIEN 1DEADLINEKu WA!1 DZIEN6 DNI3 ONIDEADLINE!BRIGHTSIDE MEIMPREZA BIUROWAiftPIATEKPT.ŚR.PN.WT.Czw.
Najbardziej nieprzemyślana promocja w historii – W latach 80 linie lotnicze American Airlines postanowiły wprowadzić nową niesamowitą ofertę. Za $250 tysięcy dolarów można było kupić kartę pozwalającą na podróże bez żadnych ograniczeń do końca życia w biznes klasie, dodatkowo można było jeść za darmo w lotniskowych lożach American Airlines. Jeśli dopłaciło się $150 tysięcy dolarów otrzymało się kartę dla osoby towarzyszącej którą mógł być ktokolwiek. Razem $400 tysięcy dolarów na dzisiejsze pieniądze to ponad milion dolarów. Znalazło się 28 osób które zdecydowały się kupić możliwość lotów AA do końca życia.Wśród nich był Steve Rothstein, bankier z Nowego Jorku. Szybko okazało się, że nie jest to normalny podróżnik korzystający z samolotów sporadycznie, nie jest również często latającym biznesmenem. Steve Rothstein odbył 10 000 lotów, wylatał 10 milionów mil, kosztując American Airlines ponad 21 milionów dolarów. Potrafił lecieć do Londynu tylko po to aby zjeść lunch (oczywiście na koszt AA) w lotniskowej loży a następnie wrócić do USA. Jak sam twierdzi "był wszędzie".AA miały go serdecznie dosyć, szukały na niego haka od dłuższego czasu i wreszcie udało się coś na niego znaleźć. Otóż Steve rozzuchwalił się przez lata i zaczął oferować możliwość darmowych lotów w biznes klasie przypadkowym osobom spotkanym na lotnisku. Miał możliwość zabrania ze sobą osoby towarzyszącej która również nie płaciła za bilet, a więc z chęcią zabierał ze sobą kompanów. Musiał jednak wcześniej zarezerwować bilet, ale z uwagi na to, że oczywiście nie wiedział jak napotkane na lotnisku osoby będą się nazywały wpisywał do rezerwacji fałszywe imiona i nazwiska. AA wreszcie znalazły pretekst do wypowiedzenia umowy. W 2008 roku Rothstein stracił możliwość nielimitowanych lotów dla siebie i osoby towarzyszącej oraz korzystania z usług AA w przyszłości za 'wielokrotne oszustwa'. Rothstein podał American Airlines do sądu. Do rozprawy jednak nie doszło gdyż AA poszła ze Stevem na ugodę. Nie wiadomo jaką wypłacono mu kwotę.Z nielimitowanych lotów korzysta jeszcze 27 osób które skorzystały z promocji w latach 80. Wśród nich znajduje się wlaściciel firmy Dell, Michael Dell. Promocję AA uważa się za jedną z najbardziej nieprzemyślanych w historii. Jednak to nie zniechęciło AA to jej powtórzenia w latach dwutysięcznych. Nielimitowany bilet można było tym razem kupić za 5 milionów dolarów... Ta cena okazała się jednak zaporowa nawet dla milionerów. Tym razem bowiem do zakupu nielimitowanego biletu do końca życia nie zgłosił się nikt.
Czyżby to zapaśniczka sumo podczas przerwy na lunch? –
0:05

Przeczytaj, jeśli masz mniej niż 30 lat

 –  Marudzę jak miastowa młodzież –Czyli coś dla osób od 18 do 29 roku życia.Mógłbym zacząć ten tekst od słów – Polacy (niektórzy) – Już wiem, ile kosztują wasze żołądki teraz 13 października dowiem się, ile kosztują wasze sumienia. Ale nie zacznę, bo zaraz usłyszę – Warszawka, elita, ferrari, TVN, resortowe dziecko, nie wie co to prawdziwe życie, bo 500+ zjada na lunch. Poza wszystkim, dosyć mam takiej retoryki.Wiem jednak jedno. Prawdziwe życie, to także niebycie ślepym i głuchym na coraz głośniejsze pytania.Może należę do pokolenia, dla którego demokracja to pojęcie z kategorii idealizmu politycznego. Ale jak śpiewał przed laty mój kolega z zespołu Raz, dwa, trzy – Trudno nie wierzyć w nic…Demokracja jest w ruchu. Ewoluuje i zmienia oblicza. Składa się z wyborów i wątpliwości. Zadaje trudne pytania. Populizm jest miły dla ucha. Ona nie zawsze. W Polsce można by uznać, wszyscy jesteśmy za demokracją. Tylko każdy za własną.Doświadczamy ogólnoświatowego kryzysu demokracji, którą nazwał bym proceduralną. Widocznie długie lata używania, zabrały jej pierwotną atrakcyjność. Winston Churchill mawiał – Najlepszym argumentem przeciwko demokracji jest krótka rozmowa z przeciętnym wyborcą. Brutalne, ale i prawdziwe. Dlatego pisze do Was. Bo ciągle uważam, że nie jesteście przeciętni.Z badań Berlińskiego Centrum Studiów Wschodnioeuropejskich i Międzynarodowych wynika, że młodzi ludzie w Polsce nie ufają głównym partiom, wszelkim politykom, mediom i kościołowi. A wiedzę o polityce czerpią głównie z Facebooka. Dlatego piszę do Was właśnie tu.
Dzisiaj po południu matka jednego z dzieci z jego klasy powiedziała mamie, że dziękuje za przesyłanie kanapek jej synowi w czasie, kiedy ona była w szpitalu –
 –  tiltillitTASTEMALL PLATESe rireanpashesekawatermeton Selede ee Sreem BmJ yowth .ututver enyfSummer SatedMised saad ereeshery aes,ado mbers w hney las vin rette Aed aseaeob oe ke an enrnPark Beltyd oy p belyserveds styeeLUNCHKabobsseeak cchein sost mustoomns, andtomanoes sgried on skewers and topped withchumichur sceervod with sweot.corsuccoranh veenaram ption avasiablefesas Deeeaed ed hyack onvoapee ate chela anda stone fret PiSD saureoha toasted houe bked bon Served withey posaKarean Chicken SandwiehParkocnate chicken breast air freo and toppeawich nchee Served with cspy pocatoesGreen Chill ChickenGrlled chickken in a green chi sauce, served withgriied vegetables and topped with chimichurri.)Pork RibsPork ribs in a stone frut 0B0 sauce topped withhaystack onions end sorvest with sweet cornsuccotashPasta PrimaveraOrecchiette pasta tossed with zucchini, squash,tomato, and mushrooms, topped with PecorinoRomano cheese. NegetoricnADDITIONAL SIDESCrispy Potatoes Sweet Corn Succotash Sautéed VegetablesMacaroni and CheeseKIDSSider with Crispy PotatoesGrilled Cheese with Crispy Potatoes | Macaroni and CheeseDESSERTSPanna Cottaitallan sweet cream topped with melon gelee.Summer Fruit CobblerFruit topped with sweet biscut and served warm.DRINKSMożesz się najeść do woli, a kelner nie przyniesie cirachunku. Goście restauracji sami sobie ustalają ceny.Premium Cold Brewed Black Ired / Milk I Apple .I co najciekawsze, takie podejście do biznesu znacznie podniosło dochodyrestauracji! Po pierwsze, ludzie są ciekawi jak to wygląda, że płacą ile chcą,więc przychodzą tlumnie. Ponadto, większość klientów nie chce wyjść nabiedojanuszy, więc płacą uczciwe pieniądze, zwłaszcza że kucharze dobrzesię spisują.PolsP
 –