Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 487 takich demotywatorów

Kobieta prowadząc samochód i patrząc w telefon spowodowała wypadek motocyklisty. Reakcja policjanta wywołała skrajne reakcje u internautów – "Zjeżdżałem z autostrady w trakcie strasznej ulewy, a jakaś kobieta w dużym SUVie zajechała mi drogę. Żeby uniknąć zderzenia z nią musiałem złożyć się na bok i przewrócić motocykl.Jak już się zatrzymałem i otrzepałem, bezskutecznie próbowałem podnieść swojego 300kg Harleya Davidsona. Po kilku sekundach, obok mnie zatrzymał się patrol policji, a funkcjonariusz uchylił okno i zapytał czy wszystko w porządku i czy dam rade poczekać na niego 2 minuty. Kiwnąłem głową, a on popędził za kobietą z SUVa, która zajechała mi drogę rozmawiając przez telefon. Policjant zatrzymał kobietę i kazał jej poczekać. Następnie zawrócił, podjechał do mnie i pomógł mi postawić motocykl. Z bagażnika wyciągnął kurtkę przeciwdeszczową i wręczył mi ją, prosząc, żebym podjechał do SUVa.Funkcjonariusz kazał kobiecie wysiąść z samochodu (przypominam, że była solidna ulewa), ona strasznie zmokła, a on po prostu na nią krzyczał, że jest niepoważna i spowodowała wypadek. Wypisał jej 300 dolarów mandaty, dał 4 punkty karne i kazał mnie przeprosić. Ponadto pozwolił mi zatrzymać kurtkę przeciwdeszczową. Okazało się, że przy dobrej pogodzie sam jeździ na motocyklu, również podczas pracy, więc doskonale wiedział z czym muszą się zmagać motocykliści na drogach"
Bohaterski marynarz wraz z żoną - funkcjonariuszką straży granicznej, nieprzerwanie przez 30 godzin pomagali po nawałnicy ratować ludzi – "Było strasznie ciemno. Ciężko było ocenić co się tak naprawdę dzieje. Najpierw musieliśmy przeprowadzić rozpoznanie. Niestety okazało się, że wśród sąsiadów są ranni" - powiedział w rozmowie z TVN24 Grzegorz Stach. Małżeństwo najpierw pomogło kobiecie szukającej pomocy dla rannego męża, na którego spadła gałąź. W kolejnym gospodarstwie 28-letni marynarz wyciągnął dziewczynę, której nogi przywaliło drzewo. Młody mężczyzna pomagał również usuwać z dróg powalone drzewa. Pracował nieprzerwanie przez 30 godzin.Sąsiedzi poruszeni dobrym sercem marynarza zadzwonili do Marynarki Wojennej w Gdyni i ogromie pomocy, której udzielił im Grzegorz. Dowódca był pod wrażeniem relacji, którą usłyszał i postanowił napisał prośbę do prezydenta Andrzeja Dudy o uhonorowanie st. mar. Stacha Medalem za Ofiarność i Odwagę 30 godzin akcji ratunkowej tvn 24

Mąż zostawił ją dla młodszej, więc postanowiła się zemścić. Zemsta była pomysłowa i perfidna…

Mąż zostawił ją dla młodszej, więc postanowiła się zemścić. Zemsta była pomysłowa i perfidna… – Byli małżeństwem od 37 latNiestety, po tym czasie mężczyzna wyznał swojej żonie, że zakochał się w młodszej od niej sekretarce i postanowił się rozwieść. Jakby tego było mało, oznajmił, że jego nowa ukochana bardzo chce mieszkać w ich posiadłości. Kobieta nie chciała się na to zgodzić. Zatrudnił jednak lepszych adwokatów i musiała opuścić swoją ukochaną rezydencję. Miała na to 3 dni.Kobieta była już tak zrezygnowana, że nie miała siły walczyćPrzyjęła wszystko ze stoickim spokojem. Postanowiła, że po protu spakuje się i odejdzie. Gdy wróciła do pustej rezydencji, którą tak uwielbiała, jej oczy zaniosły się łzami, ale obiecała sobie, że będzie silna. Zaczęła pakowanie i tak upłynął jej dzień pierwszy.Drugiego dnia, gdy wszystkie jej rzeczy były już spakowane, zatrudniła firmę, która wywiozła je do nowego domu. Choć niczego z jej rzeczy osobistych nie było już w posiadłości, postanowiła, że czas, który jej pozostał w tym pięknym miejscu, wykorzysta do końca.Pojechała więc na zakupyPo powrocie rozpakowała je do lodówki i poszła spać.Trzeciego dnia już od samego rana miała lepszy humorPopływała trochę w swoim ukochanym basenie, poopalała się i dużo myślała. Gdy nadszedł wieczór, zaczęła przygotowywać kolację. Kiedy wszystko było gotowe, zasiadła do stołu – wyborny kawior, wspaniałe krewetki i najlepsze wino, jakie znajdowało się w piwnicy. Wszystko to na ten wyjątkowy wieczór. Były też nastrojowe świece i odprężająca muzyka.Kiedy skończyła jeść, postanowiła po raz ostatni zajrzeć do wszystkich pomieszczeń. Jednak już nie po to, aby wspominać… W każdym z nich chciała zostawić pamiątkę dla byłego już męża i jego nowej dziewczyny. Do karniszy, które się w nich znajdowały, włożyła skorupki z krewetek zamoczone w kawiorze. Ukryła je tak dobrze, że nie było po prostu szans na ich znalezienie… Posprzątała po kolacji i opuściła rezydencję. Mąż i jego sekretarka w końcu mogli wprowadzić się do williPrzez pierwszych kilka dni byli niesamowicie szczęśliwi i prawdopodobnie byliby jeszcze dłużej, gdyby nie te krewetki… Niestety, wszędzie zaczęło niemiłosiernie cuchnąć…Wymieniali dywany, wykładziny, a mimo to w domu wciąż śmierdziało. Sprawdzono nawet cały system wentylacyjny i nic! W końcu mieli już dość i postanowili, że sprzedadzą posiadłość. Myśleli, że nie będzie z tym problemu, a jednak… Cuchnęło tak strasznie, że nawet pośrednicy nieruchomości nie chcieli (mimo wielkiej prowizji) zająć się sprzedażą.Pewnego dnia spotkał swoją byłą żonę. Mimo tego, jak zakończyło się ich małżeństwo, porozmawiali ze sobą całkiem spokojnie. Nie wytrzymał i opowiedział jej o swoich problemach. Ona, ku jego wielkiej radości, stwierdziła, że niesamowicie brakuje jej tego domu… Wtedy mężczyzna postanowił, że zaproponuje jej odsprzedanie go w o wiele niższej cenie.Od razu się zgodziła i kupiła willę za 10% jej rzeczywistej wartości. Wszystkie formalności załatwili tego samego dnia. Już po tygodniu świeżo upieczone małżeństwo spakowało wszystko, co było w domu… Zostały tylko gołe ściany. Pazerna kobieta zabrała ze sobą nawet karnisze… Zemsta jest najlepsza, gdy dobrze się ją obmyśli…

Ludzie mówią...

Ludzie mówią... –  Ludzie mówią. że jestemstrasznie staroświeckiKto na przykład?Moi chłopipańszczyźniani
Wpadka norweskich narodowców. Pomylili puste siedzenia w autobusie z kobietami w burkach – Jeden z internautów należący do zamkniętej grupy "Najpierw ojczyzna" ("Fedrelandet viktigst") zamieścił to zdjęcie z podpisem "co myślicie?". Na facebookowym forum, do którego należy niemal 13 tys. osób natychmiast pojawiły się dziesiątki negatywnych komentarzy. Ludzie pisali, że autobus pełny wyimaginowanych muzułmanek to "tragedia", inni dodawali, że kobiety "na pewno miały przy sobie ładunki wybuchowe i broń".- To wygląda naprawdę strasznie. Powinno się tego zabronić. Nigdy nie wiesz, kto ukrywa się pod burką. Te kobiety mogły mieć przy sobie bomby i broń - cytuje jeden z wpisów zamieszczonych pod zdjęciem serwis "The Local".- Myślałem, że to wydarzy się dopiero w 2050 roku, ale to dzieje się JUŻ - napisał inny internauta.Zdjęcie skomentowano setki razy i udostępniono 1300 razy
- Strasznie zbladłeś. Coś ci jest? – - Wręcz przeciwnie, uwolniłem się od zbędnego ciężaru. Pozbycie się złudzeń zawsze przynosi ulgę
Jeśli nie wiesz co znajduje się na zdjęciu, to twoje dzieciństwo musiało być strasznie smutne –
Jak dobrze, że się tym nie zajmują –  Jeżeli Apple by robiło rowery:- można by kręcić kierownicą za friko, ale hamować tylkoodpłatnie,specjalną pompką przez specjalny wentyl,wbrew warunkom licencji,pedalami, przez co sity wystarcza na max pot dnia,stylową białą ramę,stosowanie okrągłych kół w ich produktachpowietrze do kół - po 5 baksów, pompować można tylkobagażnik jest, ale nie można tam niczego przewozić, bo torower jedzie szybko, ale strasznie ciężko kręci siękosztuje 3x tyle, co normalny rower płacisz za ogryzek iApple wygrywa procesy z innymi producentami rowerów。

Chyba zdradzony...

Chyba zdradzony... –  CO JEST STARY?WYGLĄDASZ NA PRZYGNĘBIONEGODZIEWCZYNA CHYBA MNIE ZDRADZAOH, CZEMU TAK SĄDZISZ?PRZED CHWILĄ WIDZIAŁEM JAK UPRAWIACIE SEKSSTRASZNIE MI PRZYKRO ZIOMUŚ
 –  spotted elbląghej chciałabym pozdrowić chłopaka który jechał dziś białym tirem z napisem meble wójcik. Widziałam ciebie na browarnej dzisiaj 2 razy za trzecim postanowiłam wbiec ci na pasy bałam się że się nie zatrzymasz strasznie to wyglądało ale warto było mogłam na ciebie popatrzeć. Przepraszam, że tak ciebie tym zdenerwowałam że zacząłeś krzyczeć że mam brak mózgu. Słodki jesteś odezwij się w komentarzu
 –  Chomik mi dziś zdech. Drugi w tym miesiącu. Strasznie słabe zwierzenta. Nie to co ja. Mam osiem lat i nadal żyje bo jestem nie do zdarcia. Chomiki powiny brać ze mnie pszykład a nie zdychać jak słabeusze!
 –  Hejmoja gwiazdeczkohejoale jestem napalonyhah i co ja mam do tego??może podeślesz mi jakąś seksi fotkę?yy nie wiem jakąw staniku np może byćno dobra, czekaj chwilęmm nie mogę się doczekaćmoże być?Jezusory Marta, ale naprawdę jesteś strasznie głupianara

Kobieta była gotowa odejść od swojego męża, ale wtedy jej mama poprosiła ją, żeby najpierw wykonała jedno zadanie. Ta historia uczy nas doceniać to, co mamy

Kobieta była gotowa odejść od swojego męża, ale wtedy jej mama poprosiła ją, żeby najpierw wykonała jedno zadanie. Ta historia uczy nas doceniać to, co mamy – „Wytrzymałam w swoim małżeństwie tak długo, jak byłam w stanie. Nadszedł jednak taki dzień, gdy nie starczyło mi już sił i gdy tylko mój mąż Billy wyjechał do pracy – spakowałam rzeczy, zabrałam naszego 14-miesięcznego synka i odeszłam z domu.Tamten rok był jedynym, gdy mieszkaliśmy w jednym mieście z moimi rodzicami. Prawdopodobnie możliwość ucieczki do taty i mamy uprościła moją decyzję odejścia od Billa. Zapłakana i zła siedziałam z mamą w kuchni. Mama trzymała dziecko, ja zaś szlochając usprawiedliwiałam swój wyczyn. Mama zrobiła mi filiżankę herbaty i powiedziała, że wraz z tatą mi pomogą. Odetchnęłam z ulgą, czując, że są po mojej stronie.– Zanim jednak zostawisz Billa, musisz coś zrobić, – powiedziała mama, a następnie położyła spać mojego synka, wzięła kartkę i długopis i zrobiła pionową linię przez środek kartki.Mama poprosiła mnie, abym napisała po lewej stronie wszystko, co zrobił Billy, a co spowodowało, że nie mogę już z nim żyć. Spojrzałam na podzieloną linią kartkę i myślałam, że po prawej stronie będę musiała wypisać wszystkie zalety swojego męża. Byłam pewna, że lista wad będzie znacznie dłuższa, dlatego ochoczo złapałam długopis i wypełniłam lewą kolumnę. Nie żałowałam atramentu ani papieru. Chciałam jak najszybciej odzwierciedlić na kartce wstrętny obraz mojego nieznośnego męża.Napisałam w lewej kolumnie:Nigdy po sobie nie sprząta.Mało kontaktowy (milczek). O wszystkich jego planach i decyzjach dowiaduję się ostatnia.Zasypia w trakcie mszy w kościele.Wydmuchuje nos i beka przy stole.Nigdy nie kupuje mi ładnych prezentów.Ubiera się niechlujnie i brzydko.Skąpi pieniędzy.Leń (nie pomaga mi w domu).Lista wypełniła całą kartkę. Miałam już więcej niż potrzeba dowodów na to, że żadna kobieta nie jest w stanie żyć z takich monstrum. Z wielkim samozadowoleniem i krzywym uśmiechem spytałam:– A teraz, jak sądzę, chcesz, abym napisała po prawej stronie, jakie Billy ma zalety?– Nie, – odparła mama. – Wiem dobrze, jakie Billy ma zalety. Po prostu proszę cię, abyś w prawej kolumnie wypisała wszystkie swoje reakcje na zachowania Billa. Napisz co TY robisz w odpowiedzi, jak się zachowujesz.To było bardzo brutalne i bardzo trudne zadanie – o wiele trudniejsze, niż opis dobrych stron mojego męża. Pamiętałam kilka jego zalet i mogłam je opisać, ale nigdy nie myślałam o samej sobie. Wiedziałam jednak, że mama się nie odczepi, dopóki nie skończę, zaczęłam więc pisać:Obrażałam się, złościłam, krzyczałam irytowałam.Było mi wstyd za niego, wstydziłam się być obok.Robiłam z siebie ofiarę i męczennika, manipulowałam emocjami i starałam się wzbudzić litość do siebie.Chciałam być żoną kogoś innego.Nie rozmawiałam z nim (zamykałam się w sobie i karałam Billa milczeniem).Uważałam, że jestem dla niego za dobra (że Billy nie jest mnie godny).Lista wydawała się nieskończenie długa. Gdy wypełniłam już całą kolumnę, mama wzięła kartkę i nożyczki. Następnie przecięła kartkę wzdłuż pionowej linii. Lewą kolumnę mama zmięła i wyrzuciła do śmieci, a prawą połowę kartkę wręczyła mi i powiedziała:– Rebecko, zabierz tę listę do domu. Zastanów się dzisiaj nad swoimi zachowaniami. Niech dziecko zostanie u nas na noc. Jeżeli uczciwie zrobisz to, o co cię proszę i nadal będziesz chciała odejść od Billa, to tata i ja zrobimy wszystko, żeby ci pomóc.Zostawiłam rzeczy i syna u rodziców i wróciłam do domu. Siedziałam na kanapie ze swoją połówką kartki. Było mi ciężko uwierzyć, że tak właśnie wyglądały moje zachowania, gdy nie miałam przed oczami spisanych irytujących nawyków męża. Lista wyglądała strasznie. Czytałam bez końca spis haniebnych metod, rozwalających reakcji i miałkich, niskich zachowań. Spędziłam następne parę godzin, prosząc w duchu męża o wybaczenie. Modliłam się o siłę i mądrość, by dokonać tych zmian, których dokonać musiałam. Nie potrafiłam zrozumieć, jak to się stało, że zrobiłam z siebie pośmiewisko. Nie umiałam już przypomnieć sobie listy grzechów Billa – do tego stopnia była ona absurdalna. Na tej liście nie było nic niemoralnego ani strasznego. Czyżby moje serce na tyle oślepło i stwardniało, że przestałam zauważać fakt posiadania naprawdę dobrego męża – nie doskonałego, ale dobrego?Przypomniałam sobie, jak 5 lat temu złożyłam Billowi przysięgę. Przysięgałam kochać go w zdrowiu i w chorobie, być z nim w radości i w smutku. Obiecałam to wszystko Billowi w obecności mojej rodziny i przyjaciół. Pomimo złożonej świętej obietnicy, byłam jednak gotowa porzucić go dziś rano z powodu tych drobnych, irytujących mnie, czynów.Wsiadłam do samochodu i pojechałam z powrotem do moich rodziców. Nie mogłam uwierzyć, że czuję się znakomicie, w odróżnieniu od mojej pierwszej wizyty kilka godzin temu. Teraz czułam spokój i wdzięczność. Gdy zabierałam syna, przeraziłam się, że o mały włos zmieniłabym dramatycznie całe jego życie. Z powodu swojego drobiazgowego czepialstwa i przewrażliwienia pozbawiłabym go możliwości codziennego spędzania czasu ze wspaniałym ojcem. Naprędce podziękowałam mamie i wyskoczyłam z domu rodziców, żeby zdążyć rozpakować rzeczy przed powrotem Billa”.Rebeca Serbe

Czy jestem jedyną osobą, która uważa, że ten facet jest strasznie niedoceniany?

 –
Niezwykłe poświęcenie ojca. Celowo przedawkował heroinę, aby dać nauczkę synowi – 45-letni Sergiej Gnatowski z Ukrainy, mieszkający w Nowym Jorku, chciał dać nauczkę synowi-narkomanowi. Wstrzyknął sobie heroinę i o mały włos nie umarł.Ojciec miał dość widoku syna, który nie stronił od narkotyków. Ten wielokrotnie obiecywał, że pójdzie na odwyk, ale ostatecznie wciąż wracał do uzależnienia. 45-latek pewnego wieczora wstrzyknął sobie heroinę, bo chciał pokazać synowi, że życie narkomana to naprawdę ogromna tragedia.23-letni chłopak strasznie się przestraszył, kiedy zobaczył leżącego na podłodze ojca. Od razu rozpoznał, że ten przedawkował. Na szczęście wiedział, co robić i podać, bo sam wielokrotnie był w takim stanie. Krzyczał przy tym, aby ojciec się obudził.Teraz chłopak już nie ma wątpliwości, że odwyk to jedyna droga. W rozmowie z "New York Post" powiedział, że bierze narkotyki od 15 roku życia, ale nie chce tego robić.Ojciec zupełnie nie pamiętał wstrzyknięcia narkotyku. Wie tylko, że wieczorem wyłączył telewizor, a następnie obudził się w szpitalu. Nie czuł się źle.Chłopak nie miał w życiu łatwo. Gdy był nastolatkiem, matka wyrzuciła go z domu za narkotyki. Przetrwać pomagał mu jednak ojciec, który przez syna o mały włos nie wylądował na bruku. Właściciel mieszkania nie chciał bowiem, aby mieszkał u niego narkoman. Jedynym wyjściem było umieszczenie chłopaka w klinice odwykowej.

Sąsiedzi z Wietnamu zabrali Panu Grzegorzowi wózek, który trzymał na zewnątrz. Choć sam był biedny, okazał wyrozumienie. Tak to opisał w poście na Facebooku:

Sąsiedzi z Wietnamu zabrali Panu Grzegorzowi wózek, który trzymał na zewnątrz. Choć sam był biedny,okazał wyrozumienie.Tak to opisał w poście na Facebooku: – "A było tak. Mieszkaliśmy z żoną moją ówczesną, wspaniałą Kingą Ilgner, w mieszkaniu nr 16. A pod nami, pod dwunastką rodzina imigrantów z Wietnamu. Mili, cisi, sympatyczni i zawsze mówiący "dzień dobry". Czyli nienormalni jacyś. Nie mieliśmy wtedy zbyt dużo miejsca w mieszkaniu, więc wózek naszego pacholęcia zostawialiśmy pod drzwiami. Na klatce. Aż tu pewnego razu wracamy do domu a wózka ni ma. Wziął i wyparował. Kłopot. Bo z teatralnej pensji to sobie można co najwyżej jedno kółko do wózka kupić. Na kolejny nas nie stać, więc stoimy na klatce, łzy nam się leją, obmyślamy różne strategie bezwózkowego przemieszczania potomstwa i kombinujemy, że teraz będziemy musieli nasze latorośle nosić na barana albo turlać. No i przykro nam strasznie, że ludzie są źli, że przywłaszczają sobie cudze mienie i że w ogóle homo homini lupus est. I różne łacińskie i słowiańskie bluzgi cisną nam się na usta, aż tu nagle patrzymy a tam liścik w drzwiach. A treść jego jest następująca:"Jestem mieszkam w pokój 12. zabrałam wuzek dla dziecka od pana. Czy można? Jeżeli pan potrzena, to ja oddam panu. Dziękuję! Przeprasam ze nie pitam panu przed zabrać!"I jakieś wzruszenie mnie ogarnęło nad losem imigranta. A gdybyśmy tak musieli wszystko rzucić i wyjechać po wolność i chleb do Wietnamu? Ile czasu by nam zajęło nauczenie się tamtejszego języka? Ile lat nauki zanim bylibyśmy w stanie napisać taki liścik? Nie twierdzę, że każdy imigrant to kryształ. Nie jestem naiwny i wiem oczywiście, że świat jest bardziej skomplikowany niż klatka schodowa w mojej byłej kamienicy. Wiem, że wśród Wietnamczyków też jest wielu drani. Wśród Syryjczyków, Jordańczyków i Ukraińców również. Tak jak wśród Polaków. Ostatecznie wózek oddaliśmy Wietnamczykom, bo byli chyba jeszcze biedniejsi niż my wówczas. Poza tym mieli sto razy więcej dzieci. A list zachowałem dla potomnych. Żeby wiedzieli, że ich rodzice budowali kiedyś mosty między narodami. Między Hanoi i Warszawą. I żeby wiedzieli, że w tym pełnym konfliktów świecie wszyscy jedziemy na tym samym wózku. W przenośni i dosłownie. Przeprasam że nie pitam Państwu przed zamieścić ten pościk."
Mój mąż jest człowiekiem, który strasznie przejmuje się na zapas. Jest zapobiegliwy na maksa, wszystko musi przemyśleć 20 razy i zawsze panikuje – Ostatnio wróciłam z pracy i zastałam go z dziećmi, na stole stał nietknięty obiad, a małolaty wpychały sobie garściami słodycze do buzi. Córka była tak ożarta czekoladą, że aż jej się odbijało. Na moje milczące przerażenie, mąż odpowiedział szeptem: "Pozwól im, pamiętaj, że będą nam wybierać dom spokojnej starości za kilkadziesiąt lat, chcesz trafić byle gdzie?". O losie...
Podczas swoich koncertów Zbigniew Wodecki czarował publiczność głosem i poczuciem humoru. Oczywiście miał też ogromny dystans do swojej osoby. Na występie w Bydgoszczy opowiedział żart o sobie! – Trzech amantów poszło do nieba: Robert Redford, Robert De Niro i Zbigniew Wodecki. Głos pana Boga: Robercie Redfordzie, pokój 36. Redford otwiera drzwi do tego pokoju, a tam siedzi strasznie brzydka baba. Głos Pana Boga: Redfordzie, za wszystkie grzechy popełnione na ziemskim padole wieczność spędzisz w pokoju 36. Wszedł załamany drzwi się zamknęły. Potem głos pana Boga: Robercie De Niro, pokój 38. Wchodzi a tam jeszcze brzydsza baba! Głos pana Boga: Za wszystkie grzechy popełniona na ziemskim padole wieczność spędzisz w pokoju 38, wszedł załamany, drzwi się zamknęły. Głos pana Boga: Zbigniewie Wodecki, pokój numer 37, Wodecki otwiera pokój, a tam piękna laska, Claudia Schiffer, głos Pana Boga: Claudio Schiffer, za wszystkie grzechy popełnione na ziemskim padole...
Źródło: filmik: youtu.be
Dzień z życia Polaka, który po 4 miesiącach spędzonych w Anglii, powrócił do Polski: – O maj Gad! Już siódma! Dzisiaj idę na ranny szift wiec pewnie znów się spóźnię i dostanę kompleina od bossa. Na całe szczęście jest piątek. To ostatni dzień w dżobie, ponieważ odwołali overtajmy na jutro. Szybko się ubrałem, biorąc przy okazji sandwicza z czikena na tejk ełeja. Po drodze natopapowałem ojsterkę, bo nie miałem już kredytu. Gdy doszedłem na stacje metra, okazało się, że pikadelka nie kursuje z powodu trwającego strajku. Fucktycznie, wczoraj mówił mi o tym mój flatmejt. W takim razie muszę wziąć centralkę. Udało się! W dżobie byłem kilka minut przed ósmą. Miałem chwile aby założyć sejfti buts i zacząć pikować. Tajm leciał dziś strasznie wolno, gdy rapowałem ostatnią paletę, z uśmiechem na twarzy pomyślałem o dzisiejszej dżamprezie. Okej, to już koniec, czas do domu, da cyt!Wracając andegrandem wstąpiłem na szoping na oksfordzie robiąc małe zakupy w primanim i szajsburaczu. Przechodząc przez hajstrit, miałem jeszcze trochę keszu wiec wstąpiłem do ciapaka. Kupiłem promocje bira, dżeka i dwie paczki czipsow, akurat było bajłangetłanfri. Trzeba się w końcu zczilautowac po pracy.Gdy wróciłem do domu, wziąłem szybki szałer i drinknołem bira. W międzyczasie zawitał do mnie landlord. Zapłaciłem mu rent za cały łik. Och, byłbym zapomniał, przecież dziś jest dzien rabisza. Musze wystawić boksy na rabisz przed dom.Ostatnim etapem było wysłanie mesydza do pobliskiego dilera. Kupiłem od niego duży dil pak pełen najs skanku. Kolnołem jeszcze do moich friendsow z pytaniem kiedy po mnie przyjadą. No to już jestem redi do dzamprezy. Będę pił szoty i bansił do białego rana na densflorze.Kochany Londek Zdrój, tutaj wszystko jest izi. Sija!
Pisarz, polityk, hrabia Wojciech Dzieduszycki był posłem w Sejmie Krajowym Galicji. Gdy przemawiał, ktoś rzucił w niego główką kapusty. Dzieduszycki uchylił się i powiedział:- Kto z panów posłów zgubił głowę, może ją odebrać w czasie przerwy.O Sejmie op – „W naszym parlamencie posłom głowa wcale nie jest potrzebna, gdyż na posiedzeniach i tak śpi się cały czas. Głowę zostawia się więc w garderobie razem z kapeluszem. Pewnego razu szatniarz oddaje mi moją głowę, nakładam ją – i czuję ze zdziwieniem, że jestem strasznie głupi. Proszę sobie wyobrazić, że szatniarz zamiast mojej głowy dał mi głowę ministra Władysława Dulęby”. Dulęba był w rządzie Austro -Węgier ministrem do spraw Galicji.
 
Color format