Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 150 takich demotywatorów

 –  DLACZEGOUWAŻA PAN,ŻE BĘDZIE DOBRYM TEAMLEADEREM?CZASAMI GDY STOJĘNA PRZEJŚCIU NA CZERWONYMPRZECHODZĘ PRZEZ ULICE,A CZĘŚĆIDZIE ZA MNAJOE MONSTER
 –  Pozory czasem mylą i niektórzyludzie potrafią mocno zaskoczyćRobert Popielecki21 godz. · 6O tej porze wszyscy jeżdżą po mieście napełnej kurwie, bo raz, że deszcz, a dwa, żegrubo po 22 i pulsacyjne co chwilę. Wtem naInflanckiej korek. Jak to?! Otóż przez ulicęprzechodzą dwa jeże.Przechodzą prawilnie, na pasach. W odległościdwóch metrów, jeden za drugim. Co więcej,mają zielone. Wiadomo - jak to jeże, tempoprzesuwu raczej z tych średnich, jeden niuchana boki, drugiego złapała dygresja i zwinął sięw kulkę. Rząd aut gęstnieje, zaraz będziezmiana świateł, stoję trzeci i już się boję.Zielone.Auta dalej stoją. Ktoś zatrąbił z tyłu. Zpierwszego przed pasami wychodzi potomekJózwy Butryma w koszulce żołnierzyziębniętych i krzyczy w noc:- Morda, kurwo, jeże idą!Dokładnie to jeden już przeszedł, a ten drugiwciąż w kulistej depresji, chciałby ale życiowerefleksje dopadły go akurat przed BMW czarnymetalic na numerach poddębickich. Butrymsięga po jakąś kurtkę i delikatnie, powoli turlakolesia na bezpieczne pobocze, gdziewiewiórki, dzięcioły i szum brzóz. Wraca,wsiada, rusza bez migacza z nonszalanckimpiskiem i mam wrażenie, że w kwietniuprzyszła Gwiazdka.DEMOTYWATORY.PL
 –  Gdy stoję gdy siedzę
Zaniosłam dzieci do okna życia. Stoję już 4 godzinę w kolejce... –  Kwarantanna, dzień 10Zaniosłam dzieci do okna życia. Stoję już 4 godzinę w kolejce...
Źródło: Www.życie.com
Oda do srajtaśmy – Zjadłem śniadanie, boli mnie dupa,Czuję po kiszkach, że idzie kupa.Jeszcze wytrzymam te kilka godzin,Do sklepu nowy towar przychodzi.Byłem już rano na półkach zero,Ani ręczników ani papieru.Nawet chusteczki, wszystkie gazety,Wraz z podpaskami tych dla kobiety.Patrze na półki i tak wspominam,Tu była Mola a tam Regina.A mnie tak strasznie, brzuch pobolewa,Tu jeszcze wczoraj leżała Mea.Jak mam do domu zrobić zakupy,Kiedy papieru nie ma do dupy.Rolka Velvetu leży na pralce,A potem tylko zostają palce.Kolejka długa jak w PRLu,Jak w tamtych latach - Nie ma papieru,Ja stoję twardo cieknie mi z czoła,A tu mi dupa o pomstę woła,Ludzie mnie cisną, ludzie mnie pchają,Mówię Im ciągle, niech uważają.Z tego wszystkiego nie wytrzymałem,I nagle w sklepie ja sam zostałem.Dziś jestem Panem w swojej łazience,Papier do dupy trzymam już w ręce.Na pewno nigdy bym go nie dostał,Gdybym się w sklepie wtedy nie posrał...
Nawet ci "źli" też potrzebują czułości –  Pamiętam taką sytuację z dzieciństwa jak rodzice zabrali mniedo teatru na spektakl „Kopciuszek". Nawet nie pamiętam, któryto był teatr, ani jak wyglądało przedstawienie. Zapamiętałamtylko, że spore wrażenie na mnie zrobiła Zła Macocha, alemimo to, razem ze wszystkimi dziećmi po spektaklu ustawiłamsię z kwiatami w kolejce do pięknego Kopciuszkaw błyszczącej sukience. Stoję w tej kolejce, ale widzę, że robisię spore zamieszanie i zaczęłam tracić nadzieje, że uda misię wręczyć kwiaty tej ulubionej postaci wszystkich dzieci.Odwróciłam się więc do aktorki grającej Złą Macochę, abyzadać idiotyczne pytanie (do dzisiaj to pamiętam): „Jak mogęprzejść do Kopciuszka?" Otworzyłam usta z zamiarempowiedzenia tego i zastygłam... A aktorka pomyślała, że chcęjej wręczyć kwiaty! Pamiętam jaka się szczęśliwa zrobiła, żechociaż jedno dziecko dało jej kwiaty. Podziękowała mi i byłowidać, że jest zaskoczona. Ja oczywiście uśmiechnęłam sięi udawałam, że tak miało być. Później całą drogę powrotną dodomu zdenerwowana opowiadałam rodzicom w jakiej głupiejsytuacji się znalazłam, przecież chciałam dać kwiatyKopciuszkowi...Minęło wiele lat, a ja nadal wspominam tę scenę: stoiKopciuszek z Księciem, kłaniają się, trzymając w rękach pełnobukietów, a obok stoi Zła Macocha z jedynym, skromnymbukiecikiem i ciepłym uśmiechem na twarzy.
Matka: dorośniesz to zrozumiesz,że jedyna radość w dorosłym życiuto skarpetki w dinozaury –
 –  Sytuacja sprzed godziny:Stoję na rogu z psem pod 'Społem',czekając aż browarki przybędą do mnie ibędę mógł w spokoju iść do domu,rozgościć się przed monitorem i pisaćjakies niedojebane wypociny na jbzd.W bocznej uliczce 50m dalej stoi parka.Ledwo co ich widać w cieniu, onablondynka, on suchoklates 60kg , rurki,gołe kostki, bluza z kapturem, wyglądająna 17 lat.I się zaczyna. Blondyna zapuszczasłowotok "...nawet Ci nie było wstydjak...". Tyle wychwytuję, bo odległośćdaleka, ale myślę - nieźle się zapowiada.Laska się rozkręca, napierdala jakkatarynka, chłopak uszy po sobie, głowaspuszczona, ogląda płytki chodnikowe."...a przy Kaśce to byłeś taki milutki...”- leci dalej.Patrzę na zegarek, druga minuta leci,moich browarków jeszcze nie ma.Zaglądam przez szybę, jeszcze dwieosoby. Spoglądam na psa, z nudów juz siępołożył. A z boku znowu "...nigdy nieumiesz nic zrobić, wymyślić, nawetzaangażować się nie umiesz...".Trzecia minuta leci, monolog trwa, piesjuż jakiś korek znalazł i go opierdala. Jużwidzę jak moje browarki do mnie idą,jednoczęśnie zerkając na parkę i ichniezmienioną od paru minut sytuację. Onanapierdala, on patrzy w chodnik."I co?...Popatrz na siebie. Nawet niewiesz co mi teraz odpowiedzieć.".Patrzę kątem oka, typ podnosi głowę,nabrał tyle powietrza aż się zdziwiłem żeto usłyszałem.Myślę sobie 'po takim wdechu to albosię przyzna do czegokolwiek co zrobił,albo będzie soczyste odbicie piłeczki', alegość tak samo jak wziął wdech, tak samogłośno to powietrze wypuścił.Nastąpił dwusekundowy antrakt, poczym powiedział:"Dobra, idę do domu, bo inaczej zaraz Cizajebię.”
Zostawiam ją w kuchni aby trochę wystygła i rano wylewam –
 –  Wracam sobie ze spaceru z p.m a w najwęższym miejscu chodnika stoją sobie dwie Karpy z wózkami. Gdaczą i cmokają wzajemnie do tych wózków. Zajmują dok.dnie szerokość zwężonego w tym miejscu chodnika. No, ni chla obejść ich się nie da, bo z jednej strony mur a z drugiej krzaczory. Stanąłem dyskretnie metr prz. nimi i stoję vrymownie. Stoję vrymownie i stoję wymownie. A te gęsi dalej gęgają i cmokają jakby mnie tam nie było. Hm, hm. Czy mógłbym przejść? Spytałem grzecznie. Jedna z Karyn rozklei. powieki zlepione jakąś czarną mazią, Spojrzała na mnie nienawistnie i warknęła. - Ja panu nie bronię! I nie ruszając się nawet na milimetr wróci. do cmokania skierowanego do wnętrza budy na kółkach. Przeciskam się więc przy murze, ciągnąc na smyczy zdezorientowanego p., który jest delikatnie mówiąc pojebany i nie wiadomo jak na sytuację zareaguje. A zareagował zgodnie z odwiecznym zvryczajem swojego gatunku, czyli w.dzil mokry nos jednej z Karyn pod kieckę. Prosto pomiędzy półdupki. No, psy tak mają, że lubią sobie czyjąś dupę obwąchać. Karyna kicnę. jak porażona prądem. - Weż pan tego p. - A co? Ugryzł panią? - Nie. Ale psy powinny chodzić w kagańcu! - Jakby wsadził pani w dupę kaganiec, to mogłoby to się gorzej skończyć. Karyna już nabiera. powietrza żeby zripostować, ale powstrzymała ją od tego grupka małolatów z okolicznego ogólniaka, która wda się na chodniku ze śmiechu. Nastała nam dyktatura matek 500+, które uważają że danie komuś du.y i szczęśliwe donoszenie ciąży do pierwszej wypłaty zasiłku rodzinnego vryposaża je w nieograniczony zasób praw i przywilejów
Ludzie to mają tupet... –  Yesterday at 5:49 PMStoję w kolejce do kasy w biedrze, przede mną zostałajedna grażyna. Okazało się że nie starczy jej pieniędzyWięc powiedziałem kasjerce że za nią zapłacę. Ta mipodziękowała, i zapytała czy może coś jeszcze wziąć copotrzebuje skoro płacę. Ja mówię że nie bo się śpieszę, itylko dlatego dopłacam jej do zakupów. A ona wkurw "więcto tacy jesteście" xD798256 CommentsDEMOTYWATORY.PLLudzie to mają tupet...
 –  Twoj samochod stoi namojej posesjiBez przesady, właśniestoję i się patrzę naniego, więcej niż 10cmnie wychodzi za graniceNo wlasnie, 10cm stoi umnieO co Ci chodziczłowieku?10cm to 10cmPewnie to samopowiedziała Twoja żonaprzy rozwodzie

Z pamiętnika postępowej Europejki:

Z pamiętnika postępowej Europejki: – PoniedziałekZ rana jadę odwiedzić swoją babcię w szpitalu. Może tym razem uda mi się namówić ją na eutanazję? Po południu idę na wiec przeciwników Kary Śmierci.WtorekDzisiaj z moim Miśkiem mam zamiar spróbować czegoś nowego. Misiek zaprosił kolegę, chcemy zobaczyć jak będzie nam w trójkącie. Było fajowo!Wieczorem przyszła mama Miśka. Namawiała nas na ślub i dziecko. Długi czas jej tłumaczyliśmy, że małżeństwo jest nie w modzie. Po co się wiązać? Lepiej być wolnym jak ptaszek. A dziecko? To same kłopoty!ŚrodaDzisiaj uczestniczyłam w proteście gejów i lesbijek. Domagaliśmy się zalegalizowania związków małżeńskich homoseksualnych oraz prawa do adopcji dla małżeństw tej samej płci.CzwartekZ rana wymiotowałam. Zrobiłam test. Jestem w ciąży. Czym prędzej udałam się do odpowiedniego specjalisty, aby pozbyć się niechcianego ciężaru. Jeszcze tego samego dnia uczestniczyłam w proteście przeciwko budowie obwodnicy na miejscu siedliska bardzo rzadkiego chrząszcza. Szkoda robaczka…PiątekChyba jednak bardziej pociągają mnie kobiety. Dzisiaj umówiłam się z jedną, aby spróbować… było super! Wieczorem wyznałam o tym Miśkowi a on przyznał mi się do kontaktów z innymi mężczyznami…!Zrozumieliśmy, że oboje pragniemy czegoś innego. Zostaliśmy przyjaciółmi.SobotaNagle dostałam przebłysku! Chcę być facetem! Jeszcze tego samego dnia poszperałam w internecie i wiecie co? Zrobię to!Niedziela, lecz kilka miesięcy później!!!Powoli uczę się coraz bardziej męskich zachowań, zaczynam podrywać kobiety. Dzisiaj umówiłem się z jedną przez internet. Randka w ciemno.Ona nie wie, że byłem kobietą. Ciekawe, jak zareaguje? Umówiłem się na godzinę 19.00 pod zegarem.Stoję, czekam i co widzę? Oczom nie wierzę! M I S I E K?!
 –  Kochanie jestem gloodna ©Oj mała... jest 3 w nocy ©Ok... dobranocDlaczego mi nie odpisujesz?oPrzepraszam... Stoję podTwoim domem z jedzonkiemMam dużo rzeczy zMcDonald'sa! sorki, żetrwało to tak długoksiężniczkoJezu kocham Cię! ,v iGdzie jesteś? iv., Niewidzę cięBo kłamałem. Żresz ponocach i potem wyglądaszjak wyglądasz
 –  18 godz G H: O kulturze jazdy komunikacją miejską słów kilka. Jestem po operacji barku i muszę bardzo uważać, żeby nikt mnie nie trącił, albo żebym się o coś nim nie uderzył. Wiadomo jak to jest w miejskiej komunikacji. Jakiś nadgorliwy kierowca albo inny kamikaze na rowerze wjedzie pod tramwaj. ostre hamowanie, chwila nieuwagi i znowu leżę na stole operacyjnym. Grupa młodych ludzi w wieku nie więcej jak 20 lat siedzi rozkraczona na siedzeniach przeznaczonych dla matek z dziećmi i niepełnosprawnych. Co prawda orzeczenia o tymczasowej niepełnosprawności nie posiadam, ale widoczny temblak sugeruje. że jednak jakieś ortopedyczne problemy istnieją. Nie wzrusza młodej dziewczyny ani to, że stoję nad jej głową, ani to, że wyciągam telefon i robię jej zdjęcie. Ten sam dzień, tramwaj obłożony w znacznym stopniu. Wchodzi matka z 2-3-letnią córeczką na rękach. Młodzi wpatrzeni w telefony. po szybkim rekonesansie otoczenia uznają, że jak nie będą patrzeć na matkę z dzieckiem, to ona zniknie i nie będzie potrzebowała usiąść dla bezpieczeństwa własnego i dziecka. Na to wstaje starsza Pani, koło 70 lat i donośnym głosem mówi, żeby matka z dzieckiem sobie usiadły, bo młodzież jakoś nie ma zamiaru ustąpić miejsca. Co się z wami ludzie dzieje? Mamy aż tak egoistyczne społeczeństwo, że nie widzimy więcej jak czubek własnego milienialsowego nosa?
Strajk nauczycieli. Nauczycielka opublikowała wzruszający list na temat tego, co jej powiedziała jedna z uczennic: – "Biorę udział w ogólnopolskim projekcie edukacyjnym i w ramach tego przedsięwzięcia zostałam zaproszona do gimnazjum. Jest to szkoła, w której uczy się kwiat młodzieży – obecnie na pierwszym miejscu w rankingu w naszym mieście. Słucham prezentacji przygotowanych przez młodzież, biorę udział w części wykładowej i warsztatach. Uczniowie, laureaci olimpiad przedmiotowych (większość w kilku dziedzinach!), z pasją przybliżają nam tematy z dziedziny: chemii, fizyki, historii, astronomii. Mówią tak, że słuchacz od razu pasjonuje się ich dziedzinąPrzez trzy godziny pochłaniam problemy fizyki kwantowej, chemii organicznej, historii walk pod Stalingradem, ekonomii bankowej. Słucham o channelingowaniu z istotami z innej gęstości, eksperymencie podwójnej szczeliny, intramolekularnej reakcji Perkina dimeryzacji ketenu prowadzącej do laktonów, szczegółach operacji Dietrich oraz o wskaźniku rezerw obowiązkowychJestem urzeczona i oszołomiona pięknem nauki. Dlaczego moi nauczyciele w taki sposób mnie nie uczyli? Między wykładami poznaję uczniów w rozmowach nieformalnych. Nie zamykają się tylko w kręgu nauki. Wielu równocześnie uczy się w szkole muzycznej, niektórzy uprawiają wyczynowo sport, są pasjonaci brydża, jazdy konnej, tańca ludowego i strzelectwa. Angażują się jako wolontariusze, współdziałają w organizacjach poza rządowych i fundacjach. Młodzi ludzie o nienagannych manierach i wzorowym zachowaniu, skromni, naturalni, empatyczni. Kwiat młodzieży: połączenie talentu, pracy, pasji, osobowości, charyzmyNa zakończenie stoję z grupką młodzieży na korytarzu. Nie kryję swojego zachwytu, a w przypływie szczerości stwierdzam: wy wszyscy – jak tu stoicie – powinniście być nauczycielami!Cisza. Konsternacja. Nikt się nie śmieje, ale też nie wiedzą, co mi na to odpowiedzieć. Niezręczne milczenieNa drugi dzień spotykam dziewczynę, która tak się składa jest uczennicą tego gimnazjum, a także moją sąsiadką z osiedla. Mówi: muszę pani coś powiedzieć. Wczoraj pani tak do nas powiedziała…, że wszyscy powinniśmy być nauczycielami… Tymczasem prawda jest taka, że jak stoimy na przerwie w szkole na korytarzu i tak patrzymy sobie na tych naszych nauczycieli… To mówimy wtedy, no najgorzej skończyć w życiu jako nauczyciel. To taki czarny scenariusz…"
Źródło: RadioZet

Taka szefowa to prawdziwy "skarb":

 –  Magda coś pierdoli, ze jest chora, Ewa nie odbiera, przyjdź na 13:00. Odbierzesz sobie to jakoś 10:45 Paulina, jest prawie 11. Poza tym mam wolne, od dawna zaplanowane. Daga może da rade? Czy daga jest zastępca kierownika czy ty? Bo zaczyn się zastanawiać. Jak sobie załatwisz z Daga to ok. Ale kiepsko. Pa Daga będzie o 13:00. Zmień to jutro w grafiku żeby nie było ze jest rozpierdolony zaś. • Wprowadź wiadomość j10:53 <-1111.111111.11111.1111011EZ WIĘCEJ sobota, 7 lipca 2018 Jesteś w grafiki do 22:30, o 22 przyjdzie ekipa naprawiać klime. Powinni skończyć do 2-3. Możesz przyjść w pon później o te godziny. 17:39 Nie rozumiem. Czego? Chce żebyś była przy ekipie od klimy bo ktoś musi być ze sklepu, przecież go kurwa nie zostawimy samego. 1740 Mówisz mi o tym parę godzin wcześniej? Mam już plany na wieczór. No ja pierdole a co to za problem, żeby przesunąć plany. Weź daj spokój, weź z • I J I • Wprowadź wiadorrnć POŁĄCZ WIĘCEJ poniedziałek, 18 czerwca 2018 Olka, masz 10 minut na wytłumaczenie czemu witryna jest kompletnie inaczej niż powinna. Minęło. Nie zazdroszczę Ci. 09:19 Paula, jestem od 14. Możemy pogadać o tym jak przyjdę? Kurwa właśnie był ten skurwiel Tomek i się o to przypierdoli!, poleca mi po premii. Chce wiedzieć kto za to odpowiada. Aneta jest odpowiedzialna za wizualizacje, oddelegowalysmy ja do tego dwa tygodnie temu. k/prowadź wiadomość Q POŁĄCZ WIĘCEJ Nie chce, żeby uzgodnienia fiskalne walały się po zapleczu, dopilnuj, żeby wszystko było w czerwonym segregatorze bo może być audyt jutro. I zero syfu w socjal bo będę strzelać prondem. 00., 00:29 Dobrze, dobranoc. Wprowadź wiadomość @ Iffihr 11"11111.119111P POŁĄCZ WIĘCEJ LCI vviLucin,, oddelegowalysmy ja do tego dwa tygodnie temu. Jak przyjdziesz przygotuj papiery. Zadzwon do hrow, żeby ruszyli cipska za szukanie mi ludzi już nam trzech osób brakuje. Ja idę do domu bo mam kurwac sosc waszej glupoty na dzisi 10:37 Rozumiem, że mam ją zwolnić, tak? Jakie uzasadnienie? Powie, że nie została przeszkolona. Nie udawaj ze myślisz prosz powiedz jej ze na kamerach widać ze bawi się telefonem w pracy a nie za to jej płacimy 10,41 ...rozumiem. WnrmA.m.r!ź wiadomość Q POł_ĄCZ WIĘCEJ lubia się mściec. 17:54 Odbierz telefon Kurwa Ola odbieraj Paulina, stoję na kasie, nie mogę odebrać mamy kolejkę. Ja pierdole żałuje ze wybrałam Cię na zastępcę. Jestem zarzenowana w chuj. Załatwiłam, że Alicja zostanie, tylko muszę jej nadać uprawnienia do alarmu. Wysłałam Ci maila z prośbą, odpisz mi bo muszę to zarchwizowac. Masz szczęście. 18:17 • Wprowadź wiadomość © I I I 01 i I POŁĄCZ WIĘCEJ plany. Weź daj spokój, weź z socjalnych 5dyszek, zamów jakieś żarcie, obejrzyj netflixa, może to szybko zdobią 17:52 Paulina, nie. Nie zostanę, moja przyjaciółka ma urodziny, nie dam rady. Pamiętaj ze takie sytuacje lubia się mściec. Odbierz telefon Kurwa Ola odbieraj 18:04 Paulina, stoję na kasie, nie mogę odebrać mamy kolejkę. Ja pierdole żałuje ze wybrałam Cię na zastępcę. Jestem zarzenowana w • Wprowadź wiadomość
Utknąłem w korku w Euro Truck Simulator 2 i stoję tam od 25 minut. Co ja odpie*dalam ze swoim życiem? –
Stoję przed tą toaletą już dobrych kilka minut i razem z dwoma innymi facetami nie możemy rozgryźć, która to męska a która damska... –

Tak wygląda podróżowanie z niepełnosprawnym dzieckiem: Najgorsze jest to, że dotyczy to też miejsc, które zostały przebudowane za grubą kasę i powinny być przystosowane do takich sytuacji

Najgorsze jest to, że dotyczy to też miejsc, które zostały przebudowane za grubą kasę i powinny być przystosowane do takich sytuacji –  Alicja Kaiser Konieczna27 stycznia o 14:53 · Jestem mamą, dziecka z niepełnosprawnością. Od urodzenia jego stan się stabilizuje, ale rozwój nie ulega znaczącej poprawie. Szymek nie chodzi, nie siedzi, jest dzieckiem całkowicie zależnym. Z każdym kilogramem i centymetrem jest coraz trudniej i ciężej, ale dajemy radę. Raz na kwartał jeździmy do Berlina przebadać Szymka i ustawić mu leki i tak już od 10 lat. Zazwyczaj jeździmy samochodem, ale podróż trwa ok8h i jest bardzo męcząca. Dlatego wybrałam ICC Gdańsk-Berlin 5:30h. Przystąpiłam do zakupu biletu przez internet, utworzyłam konto, zalogowałem się, wybieram trasę itd., przychodzę do ustawowych ulg, żeby wybrać tą właściwą i tu pierwszy klops. Nie można wybrać taryfy zniżkowej dla inwalidów i ich opiekunów. Pomyślałam, że słaby ten user experience, trudno przejdę się do kasy, przynajmniej obędzie się bez pomyłek. Zmierzam do centrum obsługi klienta ICC. Nawet estetyczne pomieszczenie kilka kas, fotel, siadasz, zamawiasz. Więc siadam i mówię:- dzień dobry, chciałabym zakupić bilet, z Gdańska do Berlin, to moja pierwsza podróż pociągiem z synem lat 13, jest dzieckiem z niepełnosprawnością, całkowicie zależnym ode mnie jako opiekuna, nie chodzi, nie siedzi, nie stoi samodzielnie. Z jakiej oferty mogłabym skorzystać, aby była dopasowana do naszych potrzeb i była najkorzystniejsza finansowo, co tu dużo mówić, idzie kryzys.Pani poinformowała mnie, że są jeszcze bilety w promocyjnej taryfie i może mi taki bilet właśnie sprzedać. Ok, więc wygenerowała bilet i mówi, że do zapłaty jest 630 zł, przełknąłem ślinę i pytam, ale czy to na pewno to jest najkorzystniejsza oferta, bo mój przejazd z synem jest objęty zniżką, nie wiem teraz dokładnie jaką, ale czy nie będzie taniej, jeśli kupimy bilety poza promocja? Pani popatrzyła w stronę koleżanki i retorycznie odparła, Krysiu na 78% nie będzie taniej? No nie, to będzie najkorzystniejsza oferta. Więc jeszcze się dopytuje, ale czy na pewno nie byłoby taniej, kupić bilet na odcinek krajowy i osobno na zagraniczny? Pani powiedziała, że nie, że bilet do z Rzepina do Berlina, będzie droższy niż promocyjne, że normalny bilet kosztuje 230 zł a tutaj mam za 150+. Widząc narastającą irytację pani kasjerki, uznałam że wyczerpałam temat i zakupiłam bilet za 630 zł. Dopytam jeszcze czy jest możliwość uzyskania pomocy asystenta przy wniesieniu dziecka do pociągu. Pani podała numer, pod którym mam taką usługę zamówić, koniecznie przynajmniej 48 h wcześniej. Coś jednak nie dawało mi spokoju. Po przyjeździe do domu zadzwoniłam pod wskazany numer i zanim umówiłam się z drużyną transportową, zapytałam, ile kosztowałby mnie przejazd z Gdańska do Berlina, korzystając ze zniżki dla osoby z niepełnosprawnością i opiekuna. Pani po chwili odpowiedziała, że przejazd dla dwóch osób na odcinku Gdańsk-Rzepin kosztować będzie mnie 31zł,a bilet z Rzepina do Berlina ok.19 €, spadłam z krzesła... Oszołomiona tą informacją, udałam się ponownie do centrum obsługiICC, niestety było już zamknięte, dla pewności podeszłam do kas regionalnych, sprawdzam i dopytuję, ile kosztuje bilet ze zniżką dla osób z niepełnosprawnością, pani potwierdziła cenę, która podano na infolinii. Wtedy poprosiłam o wymianę na tańszy bilet i zwrot różnicy za zakupiony bilet 630zł. I tu kolejna niespodzianka bilet promocyjny za 630zł, jest bezzwrotny i nie podlega wymianie! Zrezygnowana odeszłam, z zamiarem, że przyjadę jutro do centrum obsługi i na pewno pani kierownik coś poradzi. Rano pojawiam się w centrum ObsługiICC Gdańsk Główny, siadam, mówię: witam, chciałabym zwrócić bilet, który wczoraj zakupiłam, gdyż zostałam wprowadzona w błąd i przepłaciłam znacznie za przejazd. Pani zrobiła strapioną minę i potwierdziła, że te bilety nie podlegają zwrotom, dowiedziałam się też, że na stacji Gdańsk Gł. nie ma żadnego kierownika, nie ma też starszej kasjerki, ani nikogo kto zawiaduje tą niefrasobliwą obsługą, turkusowe zarządzanie. Nie kryjąc rozczarowania i reszty, poprosiłam pomimo wszystko o formularz reklamacyjny i zakupiłam również ten tańszy bilet. Poprosiłam o zorganizowanie brygady pomocniczej, pani wypełniła formularz, jeszcze raz potwierdziłam wszystkie informacje dotyczące syna i jego ograniczeń. Zirytowana wyszłam. Po godzinie zadzwoniono do mnie z infolinii ICC z potwierdzeniem złożenia zapotrzebowania na pomoc przy załadunku osoby niepełnosprawnej. Przeszłam jeszcze raz przez formularz zgłoszeniowy, odpowiadając ponownie na wszystkie pytania i korygując źle zaznaczone przez kasjerkę odpowiedzi np. „czy ma problem z poruszaniem się?” Odp.: NIE ?! Podczas rozmowy okazało się jednak, że jeśli osoba nie jest w stanie samodzielnie zejść z wózka i podtrzymywana przez drużynę wejść po schodkach, to taka pomoc nie będzie mogła być udzielona, gdyż według przepisów drużyna nie może podnosić osoby będącej na wózku i wnosić jej do pociągu. I tu zaniemówiłam. Właśnie mam bilet za 630złi kolejny, który kupiłam przed chwilą i na końcu okazuje się, że ten pociąg w ogóle nie jest przystosowany do transportu osób niepełnosprawnych niechodzących! Pani wytłumaczyła, na czym pomoc polega i że taka osoba musi być zdolna do stania lub chodzenia i przy asyscie drużyny będzie wprowadzona do pociągu. Mogę też wnieść sama dziecko na rękach... stwierdziłam, że nie ma takiej opcji, syn jest po operacji i kręgosłupa waży 28 kg, nie podjęłabym się takiego CrossFit na peronie na mrozie. Powtórzyłam pytanie, czy istnieje jakaś inna możliwość umieszczenia w pociągu dziecka bez wyjmowania go z wózka? Niestety w świetle przepisów nikt nie może mi oficjalnie pomoc, pewnie mogłabym liczyć na uprzejmość drużyny, ale... Zwątpiłam, czy ktokolwiek z nich widział kiedyś osobę z niepełnosprawnością. Dopytam jeszcze czy i dlaczego jest taka rozbieżność w informacjach między centrum obsługi klienta na dworcu a infolinią, która informuje mnie o tym wszystkim w momencie, kiedy bilety już mam zakupione i dlaczego te informacje nie są przekazywane przed zakupem biletu, a dopiero po fakcie i okazuje się że bilet jest bezzwrotny, więc nawet nie mogę odstąpić od tego przejazdu, tylko ewentualnie na drodze jakiegoś indywidualnego rozpatrzenia składać reklamację! Pani nie była w stanie mi na to odpowiedzieć i wcale się nie dziwię. Zostawiłam otwarte zlecenie na pomoc przy wsiadaniu z nadzieją, że być może drużyna będzie na tyle empatyczna i po prostu pomoże mi wnieść młodego na pokład.Coś jednak dalej budziło mój jaskółczy niepokój, weszłam na stronę internetową, przejrzałem warunki reklamacji, okazało się, że aby złożyć reklamację, należy również mieć zaświadczenie o rezygnacji z biletu, czego pani w kasie oczywiście mi nie dała, nie można czegoś takiego wygenerować poprzez stronę www, gdyż bilet został kupiony w kasie. Więc dalej, pakuję się znowu w auto, jadę na dworzec, wysiadam, wchodzę do centrum ICC, już bez witania, bo się dzisiaj rano witałyśmy. Proszę o formularz rezygnacji z przyjazdu. Pani spojrzała na bilety, już je kojarzyła i mówi:-no nie, na te bilety nie trzeba takiego formularza, bo one są bezzwrotne. Więc dopytuję, czy reklamacja będzie uwzględniona bez tego formularza, bo na stronie jest napisane, że bez rezygnacji reklamacje i zwroty nie są uwzględniane.- ale pani tego nie potrzebuję, bo ten bilet i tak nie może być zwrócony ani wymieniony.Poprosiłam o pieczątkę i podpis, pieczątka to zawsze coś. I jeszcze na odchodne powiedziałam tylko, że drużyna, którą pani umówiła do pomocy, nie może mi pomóc, bo nie mogą podnosić wózka z dzieckiem i wnosić go do pociągu, bo przepisy na to nie pozwalają. Pani zdziwiona odparła:- Pierwsze słyszę!Niczego innego się nie spodziewałam. Pani pokazała mi palcem gdzie mam iść i się dopytać. Uśmiechnęłam się i poprosiłam, aby sama się dopytała, bo to w jej interesie jest mieć wiedzę, która się „dzieli”. Dziękuję, do widzenia, nie polecam.Dzień wyjazduPrzyjeżdżamy na dworzec 7 rano, dziecko zapakowane szczelnie w kokon, bo temperatura - 7, ale na dworcu trzeba być 30 min wcześniej, jakoś damy radę, podchodzę do informacji i pytam o drużynę, wyłania się miła pani z miłym panem, w uniformach jak brygada antyterrorystyczna, spodnie bojówki z kieszeniami, wysokie buty na grubej podeszwie antypoślizgowej, czapki, rękawiczki kamizelki odblaskowe, naprawdę robi to wrażenie. Silni, zwarci i bojowi jak mawiał dziadek. Pomyślałam sobie, na pewno nie będzie problemu, jak, poproszę, żeby wnieśli młodego z wózkiem. Przyszliśmy naokoło dworca w Gdańsku, nie działa żadna winda ani schody, remont, przeszliśmy przez dwa szlabany, dostaliśmy się na peron, czekamy, czekamy, czekamy. Pociąg podjeżdża, otwierają się drzwi do naszego wagonu, z którego wyskakuje chwatki konduktor i zanim się obejrzałam łapie za wózek i wnosi go razem ze mną do pociągu. W tym momencie drużyna już była w tunelu, nawet nie zdążyłam im podziękować... Ani zapytać, czy pomogą. Dlatego umawiać się trzeba koniecznie 48 h wcześniej, bo taki jest ruch w interesie, a zakres pomocy to asysta w przejściu pod szlabanem.Sam przedział dla osoby na wózku i jego opiekuna bardzo wygodny, WARS działa, konduktor bardzo miły i uprzejmy no i toaleta również dostosowana do potrzeb. Weszłam, sprawdziłam, jak można by tutaj przewinąć takie dziecko jak Szymon, no nie da się, ale w rogu stoi coś dużego, przykrytego jakąś szarą płachtą. Pomyślałam to na pewno przewijak! I zabrałam się do zdejmowania tej płachty, po zdjęciu okazało się, że tam jest coś, co wygląda jak jakiś rodzaj drabiny albo barierki. Podnoszę, w sumie lekkie to, aluminiowe, może da się na tym jednak młodego przewinąć. Nagle dostrzegam napis, zaniemówiłam, „rampa do wysokościowych peronów”. Czyli jest rampa, jest w pociągu ukryta, nikt nie wie, że tam jest, nikt o tym nie informuje, nikt z tego nie korzysta, bo nie wie, pani w kasie nie wiedziała, pani na infolinii też, drużyna o tym nie wiedziała, konduktor powiedział, że sprawdzi, czy działa...Po przekroczeniu granicy dopytałam niemieckiego konduktora, czy będę mogła, skorzystać z tej rampy wysiadając w Berlinie. Powiedział, że nie mają przeszkolenia w obsłudze polskich platform, ale zobaczy, co da się zrobić. Na marginesie nawet nie sprzedał mi biletu, tylko się uśmiechnął. Dojeżdżamy do Berlina, ja już lekko struchlałam, bo nikt nie przychodzi z pomocą, żadnej informacji zwrotnej od niemieckiego konduktora, może zapomniał, może olał. Wyglądam nerwowo i próbuje zgadywać, z której strony pojawi się peron, nie wiem jak ustawić wózek przy drzwiach, jeszcze do wyniesienia fotelik samochodowy też około 16kg.Podjeżdżamy, zatrzymujemy się, widzę peron, widzę pustkę, nie ma nikogo, nie ma osoby, która miała nas odebrać, nie ma nikogo, kto mógłby nam pomóc, przerażona myślę, jak ja go teraz stąd wyciągnę?? Aż tu nagle podjeżdża łazik marsjański prowadzony przez starszego pana w czerwonym berecie i mówi:-Achtung! machen Sie frei platz, langsam, langsam. Młody już na platformie hydraulicznej zjeżdża w dół. Można? Można! Nie miałam okazji podziękować panu konduktorowi, podziękowałam panu od platformy. Poniżej zdjęcia, a więc jednak można zadzwonić z pociągu, wysłać taką pomoc bez 48-godzinnego zapasu.To już prawie koniec, ale ostatnim miłym akcentem była obsługa w niemieckiej kasie. Stoję w kolejce, podchodzę i proszę o bilet powrotny z Berlina, mówię, w czym rzecz, że ja i Szymek... Pani informuje mnie, żejako opiekun jadę za darmo, a Szymon ma ulgowy bilet jak każde dziecko. Już prawie odchodzę, a pani mówi, halo, halo, widzę, że mogę pani sprzedać bilet tańszy o10€, to jak pani pozwoli, to wycofam ten wcześniejszy bilet, nie mogę pani zrobić zwrotu na kartę, więc wypłacę pani gotówkę, jeśli się pani zgodzi? Wmurowało mnie, a kasjerka dopytuje czy mam jeszcze jakieś życzenia? Więc wspominam o pomocy z łazikiem marsjańskim. Pani zamówiła asystę, nie było żadnej ankiety i innych sprawdzających pytań, uprzedziła, że pomoc będzie tylko po stronie niemieckiej i spytała, czy potrzebuje pomocy w Gdańsku, bo może napisać adnotację, pomyślałam, fajnie by było, tylko czy ktoś przeczyta maila po niemiecku albo angielsku, czy wystarczą 48 h, aby to przetłumaczyć i zorganizować... Podziękowałam uprzejmie, jakoś sobie poradzę.PowrótBerlin HBF pan z platformą czekał, platformy były na dwóch końcach peronu, a nie jedna na dworzec. Wszystko szybko i sprawnie, wracamy. W Poznaniu po zmianie obsługi konduktorskiej zgłaszam, że będę wysiadać we Wrzeszczu i czy mógłby mi ktoś pomoc, bo w toalecie jest rampa i trzeba ja tylko zahaczyć. Pani powiedziała, że wróci z wiadomością i na pewno się uda, wróciła i potwierdziła, że ochrona dworca pomoże mi wysiąść. No to odetchnęłam z ulgą. Dojeżdżamy, czekamy w korytarzu, przed nami kilka osób, zastanawiam się, czy może już zdjąć plandekę z rampy, żeby było szybciej, poprosić, aby pasażerowie skorzystali z innego wyjścia, żeby nie przeciągać. W końcu Wrzeszcz peron, wszyscy wyszli, wyglądam, widzę mojego partnera, idzie w naszą stronę, ale nie ma nikogo z ochrony... Łapię fotelik, aby go wynieść, kładę na peronie, wracam po Szymka, a tu gwizd, świst i drzwi zamknęły się przed moim nosem, panika, krzyczę, ktoś inny też krzyczy. Pociąg stanął, konduktorka biegnie do nas i krzyczy. Dziecko w pociągu, nikogo z obiecanej pomocy nie ma, a pani mnie konduktor podbiega i przeprasza i mówi, że tam jest winda... winda z peronu do tunelu... ale najpierw trzeba wysiąść. Ochronabyła, ale na drugim końcu peronu, spotkaliśmy się po wejściu do tunelu, zapytałam, czy to nie oni minęli nam pomóc? Pani w mundurze straży ochrony kolei odpowiedziała, że nie i że są tu przypadkowo...EpilogGdzie my żyjemy? To nie miejsce na roztrząsanie całego kulawego systemu wsparcia, bo zamiast integrować, częściej wykluczmy osoby z niepełnosprawnością z życia społecznego. Zasłanianie się programem „Dostępność +” nie pomaga w praktycznym zastosowaniu tego, co powinno już działać, tego, co już jest dostępne. Jest obsługa — która nie potrafi sprzedać właściwego biletu, pomoc — która nie pomaga, rampa — o której istnieniu nikt nie wie, infolinia — która coś weryfikuje, ale po fakcie i w końcu konduktor—który zapomina, straż ochrony kolei — uktóra przypadkiem włóczy się po peronie... W sumie wszystko jest, ale z czapy i nie działa „Dostępność -”A przecież, to jedna firma, jeden biznes, jedna Polska, ale każdy ma gdzieś, następstwo tego, co robi, albo czego nie robi, ignorancja i całkowity brak odpowiedzialności.Przeczytałam ostatnio, że w ramach programu „Dostępność +” planowana, jest modernizacja 100 szlaków górskich i dostosowanie ich do potrzeb osób niepełnosprawnych, cudownie już jadę tam koleją!Mam nadzieję, że na tych szlakach będą również dostępne strzelnice i muzyczne ławeczki na 100-lecie niepodległości, bo jak twierdzi posłanka Krynicka:„Te strzelnice, Obrona Terytorialna, te ławeczki, to wszystko jest też dla osób niepełnosprawnych (...)”Szkoda, że wśród tych wszystkich atrakcji dla osób z niepełnosprawnością, nie znalazły się fundusze na kilka podnośników, zintegrowanie przekazu, rzetelnie przeszkolony personel, który z rozumieniem treści, komunikuje się po polsku.Czy to jest aż tak trudne?