Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 252 takie demotywatory

Beata Sadowska to kolejna Polka, która odpowiedziała na ostatnią idiotyczną wypowiedź prezesa Kaczyńskiego: – "Nie daję w szyję. I mam dwoje dzieci. Ale urodziłam je zdecydowanie po 25 roku życia, więc… ? Szanowny Panie Prezesie (tak, lepiej zachować klasę niż jej nie mieć), 1. To ciekawe, skąd tak świetnie zna pan kobiety, nie będąc jedną z nas i nawet nie będąc z jedną z nas.2. Ciekawe, skąd z taką pewnością wypowiada się pan o rodzicielstwie, nie będąc rodzicem.Nie wiem, to się wypowiem? 3. Ciekawe, skąd pan wziął statystyki,  że my, kobiety, zostajemy alkoholiczkami po 2 latach, a Wy, wybrańcy jak rozumiem, po 25 latach picia 4. Pierwszego syna urodziłam, mając 38 lat, drugiego - 41. Według pańskiego rozumowania (choć o rozum trudno tę dedukcję posądzać) , wcześniej byłam pijaczką i „nie rokowałam”.Muszę pana zmartwić. 1. Uważam się za całkiem niezłą, świadomą i wystarczająco dobrą mamę. 2. Do tańca trzeba dwojga: fajnie, jeśli tym drugim jest świadomy i dojrzały facet/kobieta (bo takie rodziny też są, czy pan to do siebie dopuszcza czy nie). 3. Skoro tak świetnie nas pan zna, to niech pan sobie wyobrazi, że jest pan kobietą i musi pan donosić nieuleczalnie chory płód, który umrze od razu oo przyjściu na świat, o ile wcześniej nie umrze kobieta, która nosi go w łonie. Dlaczego? Bo nie ma wyboru. 4. Niech pan sobie wyobrazi, że rodzi pan nieuleczalnie chore dziecko i sam się boryka z jego rehabilitacją, utrzymaniem, walką o każdy dzień, bo państwo o panu zapomniało. Zna pan takie kobiety? Pomógł choć jednej z nich? Ja tak. 5. Niech pan sobie wreszcie wyobrazi, że jeszcze nie każda wolność została nam zabrana: nie wszystkie kobiety chcą mieć dzieci, a te - które chcą - niekoniecznie planują je przed 25 rokiem życia. Z tysiąca powodów, do których mamy prawo. Zna pan maksymę, że milczenie jest złotem? Jest jeszcze jedna: buddyjska. Wypowiadać się należy wtedy, kiedy ktoś nas o to prosi i kiedy jest się wybitnym ekspertem w danym temacie. Obawiam się, że żadne z powyższych „nie dotyczy”. Czasem może lepiej „dać w szyję” (posługując się pańską nomenklaturą tak pani bliską) i pójść spać niż wychodzić do ludzi i opowiadać o rzeczach, obok których nawet się nie stało. Dobranoc."
Właściwie daj odejść wszystkim.Ludzie to chore po*eby –
Cena przez Fundację Make-A-Wish spełnił 650 życzeń – John Cena powiedział, że: „Nie mogę w pełni opisać, jak fajnie jest widzieć tak szczęśliwe dzieci i ich rodziny tak szczęśliwe, naprawdę chcę im pokazać, że to ich dzień”

Kiedy Courtney była w ciąży, lekarz powiedział jej, że urodzi dziecko z zespołem Downa. Następnie zdecydowanie doradził przerwanie ciąży

Kiedy Courtney była w ciąży, lekarz powiedział jej, że urodzi dziecko z zespołem Downa. Następnie zdecydowanie doradził przerwanie ciąży – Dwa lata po urodzeniu dziecka napisała list do tego lekarza. Oto, co w nim zawarła: „Niedawno znajoma powiedziała mi, że kiedy jej ginekolog zobaczył jej dziecko na USG, powiedział: 'Ono jest doskonałe'. Potem, gdy jej syn urodził się z zespołem Downa, odwiedziła lekarza ponownie. Spojrzał na niego i powiedział: 'Mówiłem ci. Jest doskonały'.Jej historia mną poruszyła. Chociaż byłam szczęśliwa, że moja znajoma spotkała się z takim podejściem ze strony swojego lekarza, to jednocześnie zasmuciłam się, bo mój lekarz tak się nie zachował. Pojawiłam się u Ciebie w najtrudniejszym czasie mojego życia. Byłam przerażona, niespokojna i kompletnie zrozpaczona. Nie wiedziałam jeszcze, że dziecko jest chore i właśnie takiego wparcia potrzebowałam. Zamiast tego zasugerowałeś mi, żebym usunęła nasze dziecko. Podałam Ci jej imię i ponownie zapytałeś nas, czy rozumiemy, jak to wpłynie na jakość naszego życia, i jak trudne może być nasze życie z dzieckiem z zespołem Downa. Zasugerowałeś, żebyśmy jeszcze raz zastanowili się nad naszą decyzją o utrzymaniu ciąży.Po tym spotkaniu obawialiśmy się kolejnych wizyt. Ten najtrudniejszy okres w moim życiu, był niemalże nie do zniesienia, ponieważ nigdy nie powiedziałeś mi prawdy, że moje dziecko jest idealne.Nie jestem zła. Nie jestem zgorzkniała. Po prostu jest mi naprawdę smutno. Przykro mi, że maleńkie bijące serca, które widzisz każdego dnia, nie wzbudzają w Tobie podziwu. Przykro mi, że cudowność tych słodkich małych palców u rąk i nóg nie zawsze cię zachwycają. Przykro mi, że tak bardzo się myliłeś, mówiąc, że dziecko z zespołem Downa obniży jakość naszego życia. Jestem załamana myśląc, że mogłeś to dzisiaj powiedzieć innej mamie. Jednak najbardziej przykro jest mi dlatego, że nigdy nie spotka Cię zaszczyt poznania mojej córki.Ona nie tylko poprawiła jakość naszego życia, ale poruszyła serca tysięcy ludzi. Dała nam cel i radość i nie da się wyrazić tego żadnymi słowami. Sprawiła, że uśmiechamy się szerzej i częściej niż kiedykolwiek. Otworzyła nam oczy na prawdziwe piękno i miłość.Z tego też powodu modlę się, aby żadna inna mama nie musiała przechodzić przez to, co ja. Modlę się, abyś Ty także zobaczył teraz prawdziwe piękno i miłość w trakcie każdego badania USG. Modlę się o to, że ​​kiedy zobaczysz następne dziecko z zespołem Downa, czule schowane w łonie matki, spojrzysz na tę mamusię i powiesz jej prawdę, że: 'Twoje dziecko jest absolutnie doskonałe'”.
 –  Mój syn jest ateistą, co robić? Ma 16 lat! Mówi, że wierzy w "naukę" i że nie ma Boga! Zapytał mnie "Dlaczego rodzą się chore dzieci? Dlaczego muszą cierpieć? Czy Bóg ma takie poczucie humoru?"
Dziś są tak chore czasy, że tylko człowiek chory na umyśle nie popadłby w depresję. –
To jest po prostu chore psychicznie państwo –  W Gdańsku modlili się w intencji fuzji Lotosu i Orlenu. W kościele był też Obajtek
Czy tylko ja uważam, że to jest chore? – Wczoraj (2022.06.30) przyleciałem z Edynburga do Warszawy. Na lotnisku Modlin samolot miał około 40 minut opóźnienia, ale to akurat nie jest nic nadzwyczajnego. Mniej więcej w momencie lądowania samolotu na lotnisku znaleziono dwie torby pozostawione bez opieki, doszło do ewakuacji i wezwania saperów, bo władze lotniska bały się bomby, jednak ewakuacja nie obejmowała ludzi, którzy dopiero przylecieli. Kazano nam siedzieć przez półtorej godziny w dusznej hali odbioru bagażu i zabroniono nam stamtąd wychodzić. Mieliśmy czekać, aż sytuacja zostanie opanowana. I żeby nie było niejasności, kilkuset osobom zabroniono wyjść z budynku, w którym było podejrzenie, że może być bomba.Oczywiście okazało się, że żadnej bomby nie było...
Jest 5 rodzajów spraw w "Sprawie dla Reportera": – 1. "Taki ciągnik kosztuje 500 tys. zł. Myśmy poszli na targ i tam Eustachy sprzedał nam taki ciągnik za 2 flaszki. Myśmy nie pytali skąd Eustachy ma. Potem przyszła policja, zabrała ciągnik i powiedziała, że kradziony. Oddajcie ciągnik!" 2. "Wyjechałam do Reichu, zrobiłam sobie dziecko z Niemcem. Dziecko tam się żyło i wychowywało, ale potem mi się odwidziało i wróciłam do Polski, a ten nazistowski sąd w Niemczech uznał, że bombelek ma być z ojcem tylko dlatego, że całe życie tam mieszkał, mówi tylko po niemiecku, chodzi do niemieckiej szkoły, a jego ojciec jest życiowo ogarnięty. Niech Minister Sprawiedliwości tam pojedzie i przywiezie bombelka do Polski!" 3. "Mieliśmy już 16 chorych dzieci, bo brzydzimy się aborcją i urodziło się 17 i też jest chore. Dajcie pieniądze, bo jest jakiś szaman, co podobno to leczy, bo tak pisało na Facebooku i on chce milion złoty na koktajl z zaborcjowanych płodów. Dejcie pieniądze" 4. "Córka wyszła za mąż i my jej przepisali wtedy wszystko, a myśmy zawsze uprawiali ogórki, a teraz córka z zięciem nie chcą uprawiać ogórków i to sprzedać. Jak cofnąć darowiznę?" 5. *Nie wiadomo, o co chodzi. Jakieś dziecko śpiewa piosnkę, a ktoś inny przysięga na święty obrazek
 –  Łukasz Mejza O @lukaszme... • 1 godz. ••«Hej, krytycy modowi ztwitterowejpatoopozycji! VDzisiaj trochę zimniej więc spodnie trochędtuższe...
Reprezentant Polski sfinansował zakup karetki, która będzie jeździć do Ukrainy po ciężko chore dzieci – "Historia jest prosta - kupiłem karetkę i mam człowieka, który chce jeździć. Jest ona odpowiednio wyposażona w środku, specjalnie dla ciężko chorych dzieci"
Chore na raka dzieci ukrywają się w piwnicach szpitala dziecięcego w Kijowie –
 –  Znajoma Ukrainka z Doniecka, której kończy się wiza w Polsce,  dostała dziś odmowę jej przedłużenia/wystawienia nowej w naszym kraju. Musi wrócić do Ukrainy, konkretnie w okolice Doniecka skąd pochodzi i gdzie ma rodzinę, i tam starać się o wydanie wizy.
Kiedyś zadzwonił do małej dziewczynki, która umierała na raka, a ona zaczęła chichotać. Matka dziewczynki powiedziała, że to był pierwszy raz od sześciu miesięcy, kiedy jej córka uśmiechnęła się –

Do biura rzeczy znalezionych zadzwonił chłopiec, mówiąc, że zgubił mamusię

Do biura rzeczy znalezionych zadzwonił chłopiec, mówiąc, że zgubił mamusię – Chłopcu z domu dziecka niemal co noc śnił się taki sam sen.Co noc w snach szukał swojej mamy, gdy wreszcie ją znajdował, budził się. Jedynym jego pocieszeniem było zdjęcie obcej kobiety, które znalazł na podwórku. Wtedy jeszcze nie wiedział, że ich losy kiedyś się skrzyżują.Halo, czy to Biuro Rzeczy Znalezionych? – zapytał dziecięcy głos.– Tak, skarbie. Zgubiłeś coś?– Zgubiłem mamę. Jest może u was?– A możesz ją opisać?– Jest piękna i dobra. I bardzo kocha koty.– No właśnie wczoraj znaleźliśmy jedną mamę, może to twoja. Skąd dzwonisz?– Z domu dziecka nr 3.– Dobrze, wysyłamy mamę. Czekaj.Weszła do jego pokoju, najpiękniejsza i najlepsza, tuląc do piersi prawdziwego, żywego kota.– Mama! – krzyknął maluch i rzucił się do niej. Objął ją z taką siłą, że aż zbielały mu paluszki. – Mamusiu! Moja mamusiu!!!Chłopca obudził jego własny krzykRano dyrektorka domu dziecka jak zwykle zaglądała do każdego pokoju, żeby przywitać się z wychowankami i pogłaskać każdego malucha po głowie. Na podłodze, przy łóżku chłopca, zauważyła zdjęcie, które mały w nocy upuścił.– Skąd masz to zdjęcie? – zapytała.– Znalazłem na podwórku. To jest moja mama – uśmiechnął się chłopiec. – Jest bardzo piękna i dobra i kocha koty.Dyrektorka poznała tę dziewczynę. Po raz pierwszy przyszła do domu dziecka w zeszłym roku wraz z innymi wolontariuszami. Pewnie wtedy zgubiła zdjęcie. Od tamtej pory dziewczyna chodzi od jednego urzędnika do drugiego, próbując zdobyć pozwolenie na adopcję dziecka. Ale, zdaniem lokalnych biurokratów, nie ma na to szans, ponieważ nie ma męża.– Cóż, skoro to twoja mama, to wszystko zmienia – powiedziała dyrektorka. Po powrocie do swojego gabinetu, pani dyrektor usiadła i czekała.Po jakimś czasie rozległo się pukanie do drzwi i do gabinetu weszła dziewczyna ze zdjęcia– Proszę – powiedziała dziewczyna, kładąc na biurku grubą teczkę. – Wszystkie dokumenty, opinie, zaświadczenia.– Dziękuję. Muszę jeszcze zadać ci kilka pytań. Kiedy chcesz zobaczyć dzieci?– Nie mam zamiaru ich oglądać. Wezmę każde dziecko, jakie mi pani zaproponuje. Przecież prawdziwi rodzice nie wybierają sobie dziecka… Nie wiedzą, jakie się urodzi – ładne czy nieładne, zdrowe czy chore… Kochają je takie, jakie jest. Ja też chcę być taką prawdziwą mamą.– Po raz pierwszy mam taki przypadek – uśmiechnęła się dyrektorka. – Zaraz przyprowadzę pani syna. Ma 5 lat, jego matka zrzekła się go zaraz po urodzeniu. Jest pani gotowa?– Tak, jestemMały chłopiec rzucił się do niej z całych sił.– Mama! Mamusiu!Dziewczyna głaskała go po malutkich pleckach, przytulała, szeptała słowa, których nikt poza nimi nie mógł usłyszeć.– Kiedy mogę zabrać syna? – zapytała.– Z reguły rodzice i dzieci stopniowo przyzwyczajają się do siebie, najpierw są odwiedziny w domu dziecka, potem rodzice zabierają dziecko na weekendy, a potem na zawsze, jeśli wszystko jest w porządku.– Zabieram syna od razu – stanowczo oznajmiła dziewczyna.– Dobrze – machnęła ręką dyrektorka.Chłopiec był szczęśliwy. Trzymał mamę za rękę, bojąc się, że znowu ją zgubi.wyszli już z domu dziecka na słoneczną ulicę, chłopiec zdecydował się zadać najważniejsze pytanie:– Mamo… A lubisz koty…?– Uwielbiam! W domu czekają na nas dwa! – roześmiała się dziewczyna, czule ściskając rączkę malucha.Pani dyrektor spoglądała przez okno potem usiadła i wykonała jeden telefon.„Halo, Kancelaria Aniołów? Proszę przyjąć zamówienie. Imię klientki wysłałam mailem, żebyście nie pomylili. Najwyższa kategoria: podarowała dziecku szczęście… Proszę o standardową wysyłkę – moc sukcesów, miłości, radości itp. I dodatkowo: mężczyznę wyślijcie, niezamężna jest. Tak, wiem, że macie deficyt, ale to wyjątkowy przypadek. Owszem, finanse też się przydadzą, chłopiec musi się dobrze odżywiać… Już wszystko poszło? Dziękuję.”Być może nie wierzycie w anioły, ale anioły wierzą w was Chłopcu z domu dziecka niemal co noc śnił się taki sam sen.Co noc w snach szukał swojej mamy, gdy wreszcie ją znajdował, budził się. Jedynym jego pocieszeniem było zdjęcie obcej kobiety, które znalazł na podwórku. Wtedy jeszcze nie wiedział, że ich losy kiedyś się skrzyżują.Halo, czy to Biuro Rzeczy Znalezionych? – zapytał dziecięcy głos.– Tak, skarbie. Zgubiłeś coś?– Zgubiłem mamę. Jest może u was?– A możesz ją opisać?– Jest piękna i dobra. I bardzo kocha koty.– No właśnie wczoraj znaleźliśmy jedną mamę, może to twoja. Skąd dzwonisz?– Z domu dziecka nr 3.– Dobrze, wysyłamy mamę. Czekaj.Weszła do jego pokoju, najpiękniejsza i najlepsza, tuląc do piersi prawdziwego, żywego kota.– Mama! – krzyknął maluch i rzucił się do niej. Objął ją z taką siłą, że aż zbielały mu paluszki. – Mamusiu! Moja mamusiu!!!Chłopca obudził jego własny krzykRano dyrektorka domu dziecka jak zwykle zaglądała do każdego pokoju, żeby przywitać się z wychowankami i pogłaskać każdego malucha po głowie. Na podłodze, przy łóżku chłopca, zauważyła zdjęcie, które mały w nocy upuścił.– Skąd masz to zdjęcie? – zapytała.– Znalazłem na podwórku. To jest moja mama – uśmiechnął się chłopiec. – Jest bardzo piękna i dobra i kocha koty.Dyrektorka poznała tę dziewczynę. Po raz pierwszy przyszła do domu dziecka w zeszłym roku wraz z innymi wolontariuszami. Pewnie wtedy zgubiła zdjęcie. Od tamtej pory dziewczyna chodzi od jednego urzędnika do drugiego, próbując zdobyć pozwolenie na adopcję dziecka. Ale, zdaniem lokalnych biurokratów, nie ma na to szans, ponieważ nie ma męża.– Cóż, skoro to twoja mama, to wszystko zmienia – powiedziała dyrektorka. Po powrocie do swojego gabinetu, pani dyrektor usiadła i czekała. Po jakimś czasie rozległo się pukanie do drzwi i do gabinetu weszła dziewczyna ze zdjęcia.– Proszę – powiedziała dziewczyna, kładąc na biurku grubą teczkę. – Wszystkie dokumenty, opinie, zaświadczenia.– Dziękuję. Muszę jeszcze zadać ci kilka pytań. Kiedy chcesz zobaczyć dzieci?– Nie mam zamiaru ich oglądać. Wezmę każde dziecko, jakie mi pani zaproponuje. Przecież prawdziwi rodzice nie wybierają sobie dziecka… Nie wiedzą, jakie się urodzi – ładne czy nieładne, zdrowe czy chore… Kochają je takie, jakie jest. Ja też chcę być taką prawdziwą mamą.– Po raz pierwszy mam taki przypadek – uśmiechnęła się dyrektorka. – Zaraz przyprowadzę pani syna. Ma 5 lat, jego matka zrzekła się go zaraz po urodzeniu. Jest pani gotowa?– Tak, jestemMały chłopiec rzucił się do niej z całych sił.– Mama! Mamusiu!Dziewczyna głaskała go po malutkich pleckach, przytulała, szeptała słowa, których nikt poza nimi nie mógł usłyszeć.– Kiedy mogę zabrać syna? – zapytała.– Z reguły rodzice i dzieci stopniowo przyzwyczajają się do siebie, najpierw są odwiedziny w domu dziecka, potem rodzice zabierają dziecko na weekendy, a potem na zawsze, jeśli wszystko jest w porządku.– Zabieram syna od razu – stanowczo oznajmiła dziewczyna.– Dobrze – machnęła ręką dyrektorka.Chłopiec był szczęśliwy. Trzymał mamę za rękę, bojąc się, że znowu ją zgubi.Kwyszli już z domu dziecka na słoneczną ulicę, chłopiec zdecydował się zadać najważniejsze pytanie:– Mamo… A lubisz koty…?– Uwielbiam! W domu czekają na nas dwa! – roześmiała się dziewczyna, czule ściskając rączkę malucha.Pani dyrektor spoglądała przez okno potem usiadła i wykonała jeden telefon.„Halo, Kancelaria Aniołów? Proszę przyjąć zamówienie. Imię klientki wysłałam mailem, żebyście nie pomylili. Najwyższa kategoria: podarowała dziecku szczęście… Proszę o standardową wysyłkę – moc sukcesów, miłości, radości itp. I dodatkowo: mężczyznę wyślijcie, niezamężna jest. Tak, wiem, że macie deficyt, ale to wyjątkowy przypadek. Owszem, finanse też się przydadzą, chłopiec musi się dobrze odżywiać… Już wszystko poszło? Dziękuję.”Być może nie wierzycie w anioły, ale anioły wierzą w was
Chris Pratt ukradł z planu filmowego "Strażników Galaktyki" kultową czerwoną kurtkę oraz kilka innych elementów garderoby, by odwiedzać w szpitalach chore dzieci w przebraniu Star-Lorda – „Ukradłem kurtkę i różne części garderoby. Zrobiłem to dlatego, bo wszyscy mamy nadzieję, że film odniesie ogromny sukces, a gdy tak się stanie, wezmę kostium Star-Lorda i będę odwiedzał dzieciaki w szpitalach - tak jak robił to Russel Wilson"
Zwierzęta domowe, jak się okazuje, też mają ostatnie życzenia przed śmiercią, ale znane tylko przez lekarzy weterynarii, którzy usypiają starei chore zwierzęta – Użytkownik Twittera Jesse Dietrich zapytał weterynarza, co było najtrudniejszą częścią jego pracy. Specjalista bez wahania odpowiedział, że najtrudniej było mu zobaczyć, jak stare lub chore zwierzęta szukają swoich właścicieli wzrokiem przed pójściem spać.Faktem jest, że 90% właścicieli nie chce przebywać w pokoju z umierającym zwierzęciem. Ludzie odchodzą, żeby nie widzieli, jak ich pupil odchodzi. Ale nie zdają sobie sprawy, że właśnie w tych ostatnich chwilach życia ich pupil naprawdę potrzebuje.Lekarze weterynarii proszą właścicieli o bliskość zwierząt do samego końca. "To nieuniknione, że umierają przed Tobą. Nie zapominaj, że byłeś centrum ich życia. Może byli tylko częścią ciebie. Ale to także twoja rodzina. Bez względu na to, jak jest ciężko, nie zostawiaj ich. Nie pozwól im umrzeć w pokoju z nieznajomym w miejscu, którego nie lubią. Weterynarze bardzo boleśnie to oglądają. O tym, jak zwierzaki nie mogą znaleźć swojego właściciela w ostatnich minutach życia. Nie rozumieją, dlaczego ich zostawił. Przecież potrzebowali jego pocieszenia.Lekarze weterynarii robią wszystko, co możliwe, aby zwierzęta nie były tak przestraszone. Ale są dla nich zupełnie obcy. Nie bądź tchórzem, który uważa, że to dla ciebie zbyt bolesne. Pomyśl o zwierzaku. Znieś ten ból dla dobra swoich pupili.Bądź z nimi do końca" Użytkownik Twittera Jesse Dietrich zapytał weterynarza, co było najtrudniejszą częścią jego pracy. Specjalista bez wahania odpowiedział, że najtrudniej było mu zobaczyć, jak stare lub chore zwierzęta szukają swoich właścicieli wzrokiem przed pójściem spać.Faktem jest, że 90% właścicieli nie chce przebywać w pokoju z umierającym zwierzęciem. Ludzie odchodzą, żeby nie widzieli, jak ich pupil odchodzi. Ale nie zdają sobie sprawy, że właśnie w tych ostatnich chwilach życia ich pupil naprawdę potrzebuje.Lekarze weterynarii proszą właścicieli o bliskość zwierząt do samego końca. "To nieuniknione, że umierają przed Tobą. Nie zapominaj, że byłeś centrum ich życia. Może byli tylko częścią ciebie. Ale to także twoja rodzina. Bez względu na to, jak jest ciężko, nie zostawiaj ich. Nie pozwól im umrzeć w pokoju z nieznajomym w miejscu, którego nie lubią. Weterynarze bardzo boleśnie to oglądają. O tym, jak zwierzaki nie mogą znaleźć swojego właściciela w ostatnich minutach życia. Nie rozumieją, dlaczego ich zostawił. Przecież potrzebowali jego pocieszenia.Lekarze weterynarii robią wszystko, co możliwe, aby zwierzęta nie były tak przestraszone. Ale są dla nich zupełnie obcy. Nie bądź tchórzem, który uważa, że to dla ciebie zbyt bolesne. Pomyśl o zwierzaku. Znieś ten ból dla dobra swoich pupili. Bądź z nimi do końca"
Poświęcił trzy miesiące swojego prywatnego czasu na projektowanie, programowanie i drukowanie 3D tego projektu, a następnie planował objechać z nim szpitale dziecięce –
60-letni Kolumbijczyk, Victor Escobar stał się jedną z pierwszych osób w katolickiej Ameryce Południowej, która dokonała eutanazji, pomimo nie posiadania śmiertelnej choroby – Mężczyzna cierpiał na bolesną chorobę płuc i inne dolegliwości. O prawo do eutanazji walczył przez 2 lata. W końcu mógł legalnie odebrać sobie życie dzięki nowemu prawu, które pozwala dokonać eutanazji także osobom, które nie są śmiertelnie chore.Krótko przed śmiercią powiedział: 'Nie sądzę, żeby Bóg ukarał mnie za próbę zaprzestania cierpienia'