Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 350 takich demotywatorów

Zobaczyłem kwiaty na samochodzie. Nie mogłem się powstrzymać –
- Dlaczego się właściwie nie ożeniłeś? - spytano jednego. - Nie chciałeś? Czy po prostu nie znalazłeś jeszcze tej właściwej? – - Chciałem się ożenić - odpowiedział szkolny kolega. - Ale nie chciałem pierwszej lepszej. Szukałem kobiety perfekcyjnej, takiej, jaką sobie wymarzyłem. Przy tym nie miałem żadnych dokładnych wyobrażeń dotyczących jej wyglądu. Ale byłem przekonany, że gdybym ją spotkał, natychmiast bym ją rozpoznał. A więc miałem szeroko otwarte oczy. I oto nagle, podczas pewnego kongresu zobaczyłem ją stojącą obok mnie. Ten głos, te oczy, jej włosy i dłonie, jej wdzięk i błyskotliwość! Od razu wiedziałem: to ona, kobieta moich marzeń. Absolutnie perfekcyjna. Umówiliśmy się na wieczór.- I co było potem? Spartaczyłeś sprawę? Dlaczego jej nie poślubiłeś? Czy nie była już wolna?- Nie, ani się niezręcznie nie zachowałem, ani nie była zamężna.- Czy miała jakiś feler? Czy była chora? No, powiedzże, co też się stało? Nie bądź taki tajemniczy - wołali szkolni koledzy.- Tak, istotnie był jeden problem - westchnął kawaler.- Jakiż to?- Ona szukała perfekcyjnego mężczyzny

Na każdego cwaniaka, znajdzie się jeszcze większy cwaniak

Na każdego cwaniaka, znajdzie sięjeszcze większy cwaniak –  Przeglądając nagrania, jakie wykonałem w czasie świąt swoim telefonem komórkowym, zobaczyłem rozmowę przy stole, w czasie której mój dziadek opowiadał o weselu swojego syna, a mojego wujka. W czasie tej rozmowy podniesiono temat wódki weselnej. Zaciekawiłem się. Dziadek mówił, że wódki było tak wiele, że musiał zakopać kilkanaście butelek pod drzewem. A dokładniej - pod orzechem. Jeszcze dokładniej - „pod drugim orzechem”.Zatrzymałem nagranie i zadzwoniłem do babci. Zapytałem ją o tę wódkę.- To była wódka z Peweksu - powiedziała babcia.- Butelki półlitrowe?- Trzy czwarte litra.- Słodki Jezu.- Siedemnaście sztuk. Albo siedem. Nie, siedemnaście raczej.- Musimy ją odzyskać. Tę wódkę.- Po co?- Jak to po co. Karnawał się zaczyna.Rozłączyłem się i pojechałem do Falenicy, gdzie w ogrodach rodzinnej rezydencji ukryta była wódka z Peweksu. Siedemnaście butelek. Albo siedem. Nieważne.Wesele odbywało się właśnie w tym ogrodzie, ale już ponad trzydzieści lat temu i jeden z orzechów usechł był, zmarniał i został wycięty. Drugi rósł dalej. Poszedłem do piwnicy po szpadel i zacząłem kopać. A mróz był straszliwy. Chyba minus piętnaście stopni. Ale nieważne. Wódka. Siedemnaście butelek z Peweksu. Trzy czwarte. Kopałem pod orzechem. Dziadek wyszedł do ogrodu i zapytał, co robię.- Wykopuję wódkę z wesela - odpowiedziałem.- Po co.- A po co ludziom wódka? Żeby odejść od Boga, tańczyć i śpiewać w ramionach diabła.- Ziemia zmarznięta - rzekł dziadek. - Nie dokopiesz się.- Dokopię.- Nie dokopiesz.- Dokopię.- Nie dokopiesz się.- Dokopię się.- Dobra, to kop.Dziadek odszedł, a ja kopałem dalej. Od godziny dziesiątej rano do południa. Potem przyszła babcia i dała mi herbaty i chleba ze smalcem ze skwarkami i ogórkiem kiszonym. Zjadłem, wypiłem i kopałem dalej. Za wódką. Siedemnaście butelek, każda trzy czwarte litra. Każda z Peweksu. Sprzed trzydziestu lat.Około szesnastej dokopałem się wreszcie do czegoś. Odłożyłem szpadel, otarłem pot z czoła. Wyciągnąłem z ziemi wielki wór parciany. Zawołałem dziadka, zawołałem babcię. Przyszli, stanęli nad dziurą w ziemi opodal orzecha.Otworzyłem wór i zacząłem wyjmować z niego butelki. Jedną, drugą, ósmą, dwunastą. Wszystkie siedemnaście. Ustawiłem je w rzędzie obok wykopu, znów pot z czoła otarłem. Spojrzałem na dziadka, potem na tę wódkę, potem na babcię, potem znów na wódkę.- Te butelki są puste - powiedziałem.- No, a jakie mają być - odrzekł dziadek.- Mówiłeś, że zakopałeś butelki z wódką.- Mówiłem, że zakopałem butelki po wódce. Bo nie było co z nimi zrobić.- A gdzie jest wódka?- Co?- Gdzie jest wódka, pytam.- He, he. Jak to gdzie. Wypita, idioto.
Myślałem, że już nic mnie nie zaskoczy, dopóki nie zobaczyłem kretynki próbującej przymierzyć w sklepie związaną parę butów –

Prawdziwa miłość trafia się tylko raz

Prawdziwa miłość trafia się tylko raz – A po jej utracie, wiesz, że już nic nie będzie takie same Pewnego dnia siedziałem w kawiarni niedaleko mojego miasteczka uniwersyteckiego i zobaczyłem, jak przy stoliku siadają dwa staruszkowie. Rozmawiali głośno, a jeden z nich opowiadał tak emocjonalnie, że nie dało się ich nie słuchać. „Wiesz, wtedy, tych kilkadziesiąt lat temu, kiedy poszedłem na zabawę i ją ujrzałem, od razu wiedziałem, że będzie moją żoną. Nie wiem skąd, ale po prostu to wiedziałem. Było w niej coś niesamowitego. 1 rzeczywiście, niedługo po tym dniu, kiedy się zapoznaliśmy, postanowiliśmy się pobrać. W tamtych czasach nie było łatwo. Pracowałem po 12 godzin dziennie, od rana do wieczora, ale zawsze jak przychodziłem do domu, nie musiałem nic robić. Dom był wysprzątany, dzieci zadbane, a ciepły i porządny obiad czekał zawsze na stole. Przy posiłku długo rozmawialiśmy, ale kiedy szliśmy do łózka byliśmy już tak zmęczeni, że po prostu przytulaliśmy się i zasypialiśmy w swoich objęciach. Ona była moja królową. Mówię ci, po prostu królową każdego mojego dnia, mojego życia. 1 mówiłem jej o tym codziennie. Ona dawała mi siłę i sprawiała, że chciałem być lepszym człowiekiem. Bez względu na wszystko, zawsze była przy mnie i przy naszych córkach. Kiedy zachorowała, nie przejąłem się tym zbytnio. Przecież każdy czasem choruje, gorzej się czuje. Ale kiedy lekarze zaczęli mówić, że to coś poważnego, zacząłem się bardzo martwić. Wiesz, ona z dnia na dzień robiła się coraz słabsza. Już nie gotowała, nie zajmowała się dziećmi. Nie czekała na mnie. To ja po powrocie z pracy musiałem zrobić coś do jedzenia i o nią zadbać, znieść jq z sypialni. Czasami były lepsze dni i rozmawialiśmy jak dawniej, a czasem była tak słaba, że musiałem ją karmić. Ona wtedy tak bardzo, bardzo płakała i mnie przepraszała. Pewnego razu zapytała mnie, czy po jej odejściu ożenię się z kimś. Widziałem, że nie może znieść myśli, że będę żył z inną kobietą. Odpowiedziałem jej zgodnie z prawdą, że nic z tego. Nigdy się z nikim innym nie zwiążę. Odpowiedziała, że taki mężczyzna jak ja potrzebuje kobiety. Ale ja już wtedy byłem świadomy tego, że ona odchodzi i nikt mi jej nie zastąpi. Dlatego z pewnością powiedziałem jej, że potrzebuję jej, tylko jej, a nie obojętnie jakiej kobiety. Wiesz co jest najgorsze? Nawet teraz, kiedy już odeszła, nie mogę się pozbyć jej ciuchów, jej rzeczy. To wszystko mi o niej przypomina i boli okropnie. Córki mówią, żebym się wyprowadził, żebym uwolnił się od tych wspomnień, ale ja nie mogę. Po prostu nie mogę - ona była całym moim życiem, chcę mieszkać w tym domu do końca". Chyba wszyscy w kawiarni słuchali tego staruszka jak zaczarowani. Nie mogliśmy oderwać się od jego słów i romantycznej, ale smutnej historii. 1 wtedy rozległ się głos jego towarzysza: „Dawałeś sobie z tym wszystkim radę, kiedy była chora? Miałeś na swoich barkach dom, pracę i opiekę nad nią oraz dziećmi. Przecież to musiało być niezwykle trudne!". „Być może było, ale pamiętaj, że to była moja królowa. A królowej służy się do samego końca".
Jak zobaczyłem dzisiaj... – jaką ilość produktów ludzie kupują w sklepach, to aż przez chwilę zastanowiłem się czy przypadkiem nie ogłosili stanu wojennego albo jakiegoś zbrojnego wystąpienia. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że przecież sklepy w niedziele pozamykane. Aż strach pomyśleć co by było jakby tak 2-3 dni żaden sklep nie był czynny jak kiedyś, normalnie wiekszość by z głodu poumierała!
Podczas ostatniego spaceru mój pies uciekł i nie chciał wrócić. Dopiero gdy podszedłem bliżej zobaczyłem najsłodszy obrazek świata –
Zobaczyłem w to poniedziałek. – Na weekend pożyczyłem auto koleżance...

Richard Gere udawał bezdomnego, przekonał się jacy naprawdę są ludzie

Richard Gere udawał bezdomnego,przekonał się jacy naprawdę są ludzie – Takich gwiazd potrzeba, nie celebrytów z zassanymi ustami Kiedy w Nowym Jorku wyszedłem na ulicę przebrany za bezdomnego, nikt mnie nie zauważał. Poczułem, jak to jest być bezdomnym. Ludzie po prostu mnie mijali i zerkali z pogardą. Tylko jedna kobieta była tak miła, że dała mi trochę jedzenia. To było doświadczenie, którego nigdy nie zapomnę. Tak często zapominamy, jakim błogosławieństwem nas obdarzono. Nie powinniśmy traktować niczego jako danego raz na zawsze. A jeśli możemy pomóc komuś w potrzebie, powinniśmy to zrobić. To dlatego gdy skończyłem, przeszedłem się po okolicy i dałem jedzenie oraz 100 dolarów każdej bezdomnej osobie, jaką zobaczyłem. Płakali i byli bardzo wdzięczni. Bądź zmianą, którą chcesz zobaczyć w świecie.
Lotnisko Okęcie postanowiło dołączyć do akcji wspierania czytelnictwaw Polsce – Na własne oczy zobaczyłem jak na 5 podrożujących 4 kupiło książkę na drogę

Myślałem że to zwykły rolnik, gdy zobaczyłem kim jest naprawdę opadła mi szczęka! (9 obrazków)

Moja reakcja gdy zobaczyłem, że Polsat chce 40 zł w PPV za możliwość obejrzenia walki dwóch emerytów Adamek vs Saleta –  Moja reakcja gdy zobaczyłem, że Polsat chce 40 zł w PPV za możliwość obejrzenia walki dwóch emerytów Adamek vs Saleta –

Jak wyglądaliby superbohaterowie i znani ludzie po tygodniu w Rosji? (26 obrazków)

Drogi sąsiedzie! – Przyszedłem do domu i zobaczyłem, że w twoimdomu jest otwarte okno, przez które dośrodka próbuje dostać się twój kot.Wrzuciłem go wiec do środka i zamknąłem okno. Mam nadzieje, że masz kota - jeśli nie to już masz.
O mało nie dostałem zawału jak zapaliłem światło i zobaczyłem"to coś" w łazience – Okazało się, że moja żona powiesiła tam swój nowy strój na bal halloweenowy
Chyba coś w tych stereotypachjednak musi być –  Pewnego dnia zobaczyłem jak moja sąsiadka (blondynka) wysiadła z samochodu i zaczęła podskakiwać z radości. Z ciekawości podszedłem do niej i spytałem czemu jest taka zadowolona.- Mam naprawdę wspaniałe wieści!- Cieszę się, a jakie to wieści?Przerwała podskakiwanie i ciężko dysząc powiedziała mi, że jest w ciąży! - No to naprawdę wspaniała wiadomość! Lepszej chyba nie mogłaś dostać!- Mogłam - odpowiedziałaJak to? - zapytałem- Cóż, nie spodziewam się jednego dziecka... będziemy mieć bliźniaki!Lekko zdziwiony tym, skąd mogła tak szybko dowiedzieć się tego po zajściu w ciążę zapytałem skąd ta pewność, a ona na to:- Cóż, to było łatwe. W supermarkecie kupiłam test ciążowy w dwu-paku, no i oba testy  wyszły pozytywne!
Wstrząsająca relacja Kamila, pasażera autobusu zaatakowanego przez imigrantów na granicy Włoch –  Półtorej godziny temu na granicy Włoch i Austrii na własne oczy widziałem ogromne zastępy imigrantów... Przy całej solidarności z ludźmi znajdującymi się w ciężkiej sytuacji życiowej muszę powiedzieć, że to co widziałem budzi grozę... Ta potężna masa ludzi - przepraszam, że to napiszę - ale to absolutna dzicz... Wulgaryzmy, rzucanie butelkami, głośne okrzyki "Chcemy do Niemiec" - czy Niemcy to obecnie jakiś raj? Widziałem jak otoczyli samochód starszej Włoszki, wyciągnęli ją za włosy z samochodu i chcieli tym samochodem odjechać. Autokar w którym się znajdowałem z grupą próbowano rozhuśtać? Rzucano w nas gównem, walili w drzwi żeby je kierowca otworzył, pluli na szybę... Pytam się w jakim celu? Jak ta dzicz ma się zasymilować w Niemczech? Czułem się przez chwilę jak na wojnie... Naprawdę tym ludziom współczuję, ale gdyby dotarli do Polski - nie sądzę by otrzymali u nas jakiekolwiek zrozumienie... Staliśmy trzy godziny na granicy przez którą ostatecznie nie przejechaliśmy. Cała grupa w kordonie policji została przetransportowana z powrotem do Włoch. Autokar jest zmasakrowany, pomazany fekaliami, porysowany, wybite szyby. I to ma być pomysł na demografię? Te wielkie potężne zastępy dzikusów? Wśród nich właściwie nie było kobiet, nie było dzieci - w przeważającej większości byli to młodzi agresywni mężczyźni... Jeszcze wczoraj czytając newsy na wszystkich stronach internetowych podświadomie litowałem się, martwiłem ich losem a dzisiaj po tym co zobaczyłem zwyczajnie się boję a zarazem cieszę, że nie wybierają naszej ojczyzny jako celu swojej podróży. My Polacy zwyczajnie nie jesteśmy gotowi na przyjęcie tych ludzi - ani kulturowo, ani finansowo. Nie wiem czy ktokolwiek jest gotowy. Do UE kroczy patologia jakiej dotychczas nie mieliśmy okazji nigdy oglądać, I wybaczcie jeśli kogokolwiek obraziłem swoim wpisem... Dodam jeszcze, że podjechały auta z pomocą humanitarną - przede wszystkim jedzeniem i wodą a oni te auta zwyczajnie przewracali... Z megafonów Austryjacy nadawali komunikat, że jest zgoda by przeszli przez granicę - chcieli ich zarejestrować i puścić dalej - ale oni tych komunikatów nie rozumieli. Nic nie rozumieli. I to było w tym wszystkim największym horrorem... Na tych kilka tysięcy osób nikt nie rozumiał ani po włosku, ani po angielksu, ani po niemiecku, ani po rosyjsku, ani hiszpańsku... Liczyło się prawo pięści... Walczyli o zgodę na przejście dalej i tą zgodę mieli - ale nie rozumieli, że ją mają! W autokarze grupy francuskiej pootwierali luki bagażowe - wszystko co znajdowało się w środku w ciągu krótkiej chwili zostało rozkradzione, część rzeczy leżała na ziemi... Jeszcze nigdy w swoim krótkim życiu nie miałem okazji oglądać podobnych scen i mam poczucie, że to dopiero początek. Na koniec dodam, że warto pomagać, ale nie za wszelką cenę.
Ten chłopak trzema prostymi słowami uratował życie mężczyzny, który chciał popełnić samobójstwo – Czasem niewiele potrzeba, żeby pomóc Jamie Harrington, 17-latek z Dublina, uratował życie mężczyzny, który chciał się zabić: „Właśnie szedłem do sklepu kiedy zobaczyłem tego gościa, koło 30 lat, siedzącego na skraju mostu. Zatrzymałem się i zapytałem się czy dobrze się czuje. Błagałem go, aby zszedł i usiadł ze mną na schodach, w końcu się zgodził." Jamie nie do końca rozumiał jak takie trzy proste słowa mogły skłonić tego człowieka do rozmowy, ale niedoszły samobójca mu to wytłumaczył: "Wyobraź sobie, że nikt nigdy cię o to nie zapytał..." Potem zaczął opowiadać o swoim życiu i problemach. Chłopak przekonywał go by udał się do szpitala, ale ten początkowo nie chciał. Dopiero po pewnym czasie zgodził się, żeby Jamie zadzwonił na pogotowie. Wymienili się też numerami telefonów. Nastolatek dostał 3 miesiące później wiadomość. Mężczyzna napisał, że jego żona jest w ciąży i chłopca, który się narodzi nazwą Jamie - na cześć człowieka, któremu zawdzięcza życie
Wróciłem do domu z pracy i zobaczyłem to – Moje banany popełniły samobójstwo
Ojciec ostrzegał, żebym pod żadnym pozorem nie otwierał drzwi do piwnicy. Jednak dziecięca ciekawość zwyciężyła. Otworzyłem i zobaczyłem rzeczy, których nigdy wcześniej nie widziałem. – Trawę, niebo, słońce, drzewa…