Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 350 takich demotywatorów

"Zobaczyłem przez okno papugę i postanowiłem wygooglować co za papugi występują w Turcji. No i te zielone ptaszory pojawiły się tutaj pod koniec lat 90., gdy w Turcji przewróciła się ciężarówka z papugami" –

Tomasz Terlikowski idealnie podsumowuje akcję obrony papieża:

 –  Tomasz Terlikowski2 godz.:To, co zobaczyłem wczoraj, jeszcze utwierdziłomnie w przekonaniu, że akcja „obrony" JanaPawła II niewiele ma wspólnego z realną obronąświętości papieża, a jeszcze mniej owej obroniepomaga. I nie chodzi o to, by oceniać intencjeuczestników, bo te są różne, z pewnością częstoszczere i autentyczne, wynikające z głębokiejwiary. Tyle że przekaz - także symboliczny - jakibył formułowany przy tej okazji - jest w istocieobroną samych siebie, obecnych i całkiemniedawnych liderów Kościoła, status quo, wktórych głos skrzywdzonych się nie liczy.Przesada? To proszę odpowiedzieć sobie,dlaczego przy okazji obrony z każdego niemalmiejsca - także młodzieżowego - leciała „Barka”.Jej autor (o czym Jan Paweł II nie wiedział, ale myjuż wiemy, wiedzą o tym również skrzywdzeni) byłprzestępcą seksualnym, pedofilem, któregoprzestępstwa tuszowali i ukrywali jego przełożeni.I choćby z szacunku dla skrzywdzonych, ale teżdla prawdy należałoby unikać ponownegopuszczania tego utworu. To, że kiedyś onzachwycał (zresztą głównie niesionymi emocjami,a niekoniecznie wartością artystyczną) niesprawia, że nie boli tych, którzy skrzywdzenizostali.Mszę na zakończenie Marszu w Warszawiesprawował (ciekawe, że nie robi tego żaden zbiskupów warszawskich, co uświadamia, żearchidiecezja miała świadomość, że akcja jestjednak polityczna) emerytowany arcybiskup JózefMichalik, który wsławił się tym (za co zresztąprzeprosił), że oznajmił, że to dzieci pchają się nakolana księży i to one ponoszą za pedofilięodpowiedzialność, i który przez lata nie umiał i niechciał załatwić sprawy z Tylawy. Nie, niezamierzam sprowadzić historii arcybiskupaMichalika do tego wymiaru, ale gdy organizuje sięobronę przed „niesłusznymi atakami", to wartozwrócić uwagę, kto ma być głównym głosem w tejsprawie, i czy przypadkiem on sam także nie maczegoś, czego będzie bronił.Język rzekomej obrony też nie jest szczególniechrześcijański i ewangeliczny. Uznanie, że każdy,kto zadaje pytania, kto podnosi wątpliwości, ktowskazuje, że działania Karola Wojtyły i JanaPawła II nie zawsze były doskonałe, a nawet niezawsze adekwatne, w istocie uczestniczy wszatańskim ataku na Polskę. Język militarny,wzywanie do wykluczania z debaty tych, którzymyślą inaczej, to język, który nie niesie ze sobąEwangelii, nie otwiera na Kościół, nie sprawia, żeosoby skrzywdzone (nie tylko w Kościele, aletakże w domu, w szkole, w rozmaitychorganizacjach) będą widzieć w Kościele, wchrześcijaństwie przestrzeń bezpieczną,przestrzeń empatii i solidarności. Przekaz, jakipłynie z tego języka, jest taki, że generalnie niewierzymy skrzywdzonym, nie chcemy tych, którzychcą powiedzieć o swojej krzywdzie, którzyniekiedy przez lata zmuszani byli do milczenia.Oni się nie liczą, liczą się mity, wielkie nadobro instytucji i „narodowa spoistość”, a takżeistnienie - by posłużyć się cytatem z ojca dr.Tadeusza Rydzyka - narodu, który „w swojejsubstancji jest Chrystusowy, Boży". Losskrzywdzonych, ludzie dotkniętych cierpieniem,którzy przecież - według samego Jana Pawła II -są drogą Kościoła", się nie liczy."1Trudno też uznać, że sięgnięcie do najbardziejmemicznych elementów narracji o papieżu służyrzeczywiście budowaniu pamięci o nim. „Barka” i„,kremówki" w wersji zwielokrotnionej,wzmocnionej przez wielkie instytucje, jeśli cośzrobią, to nie zbudują pamięć o Janie Pawle II, alewzmocnią tendencje czyniące z niego mem, awykorzystanie go do propagandy partyjnej sprawi,że będzie on nie tylko memem, ale też partyjnymtotemem.
Dziś zobaczyłem pierwszezwiastuny wiosny –  GosforthRoad Club.com3.S.MET...7200 RACERPLANETYMET$Aca3shierARC
Chyba jednak są jeszcze niedojrzałe, bo żadna ilość musztardy nie poprawiłaich okropnego smaku –
 –  Spotted: Ostrołęka • ObserwujProponowana dla Ciebie 4 dni - OXOd spottera: Chciałbym się z Państwem podzielićpewnym zdarzeniem. Po zrobiebiu zakupów w jednymz maretów wyszedłem i sobie zapaliłem. Nieopodalzobaczyłem kobietę w wieku około 50 lat. Bardzoschludna osoba. Stała w taki sposób że pomyślałemże na kogoś czeka, była poddenerwowana, niecozdezorientowana, trudno to opisać. Coś mnie tknęło izapytałem czy wszystko w porządku. Jak zapytałemto kobiecie puściły nerwy, popłakała się. Powiedziałaże nie je nic od 3 dni, że wypłaty wynagrodzenia zumowy zlecenie ma jeszcze 2 dni, że nie przewidziaław wydatkach choroby psa i 290 złotych zostawiła uweterynarza i jej po prostu na jedzenie zabrało.Kobieta mieszka z synem który jest w ostatniej klasieszkoły średniej i już wstyd jej powiedzieć synowi cosię dzieje. Poszliśmy do sklepu, naładowałem ile siędało i dałem coś na zapas.Pierwszy raz kogoś zapytałem na ulicy czy czegośpotrzebuje. Miejmy oczy otwarte szeroko. Kryzys jakwidać ukrywa się czasami tak, że go nie widać. Ja,facet 40 lat przyszedłem później do swojego domu ipękłem. Nie wiem komu to dziś było bardziejpotrzebne.
I teraz mam kota" –
Wziąłem dwie –
Młody mężczyzna szedł pieszo w okropną pogodę. Nie miał pojęcia,że jest wnikliwe obserwowany – Jak bardzo człowiek potrafi być zdeterminowany, aby poprawić swój byt i rozpocząć nowe życie? Niektórzy zrobią wszystko, aby tak się stało.Nietypowa „rozmowa o pracę”Jego obecny pracodawca postanowił podzielić się historią Jhaquiel’a na Facebook’u. Uważam, że warto ją rozpowszechnić z dwóch powodów. Pierwszym z nich jest determinacja młodego chłopaka do tego, aby odmienić swój los, a drugim fakt, że jeśli bardzo czegoś chcemy i mocno się o to staramy, jesteśmy w stanie to osiągnąć. Czasami nawet całkowicie przypadkowo, dzięki docenieniu nas przez innego człowieka…Jestem sobie na zewnątrz i odgarniam śnieg. Przez parking przechodzi właśnie młody chłopak. Nagle zatrzymuje się i pyta, czy daleko jeszcze do skrzyżowania ulic 10h oraz Shermana. Zgodnie z prawdą powiedziałem mu, że tak, bo około 11 kilometrów. Zasugerowałem, że najlepiej będzie, jeśli pojedzie autobusem. Zwłaszcza, że warunki pogodowe były naprawdę niesprzyjające wędrówkom.Podziękował mi i poszedł dalej. W sumie to mógł poprosić o pieniądze na bilet, przez chwilę byłem nawet pewien, że to zrobi, ale nic z tych rzeczy. Poszedł dalej pieszo.15 minut później jechałem tą drogą. Zobaczyłem go. Nie przebył nawet połowy tego, co miał do przejścia.Powiedziałem Colleen, żeby się zatrzymała. Zatrąbiła na niego, a ja poprosiłem, aby wsiadł. Gdy jechaliśmy, zapytałem go dlaczego idzie na pieszoPowiedział, że chce dotrzeć na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy, za którą miał otrzymywać minimalne wynagrodzenie. Szedł z wielką nadzieją w taką pogodę, bo nikt inny się nie odezwał. Nie pojechał autobusem, bo po prostu nie było go stać.Podwieźliśmy go na miejsce. Wziąłem od niego numer telefonu i powiedziałem mu, żeby poszedł na tę rozmowę, ale obiecałem, że sprawdzę, czy ja nie mógłbym go zatrudnić, bo dzięki temu miałby znacznie bliżej do pracy – jakieś 4 kilometry zamiast 15. Spytałem go też, czy jadł dziś coś. Kiedy powiedział, że nie, dałem mu na lunch i odjechałem.Wydaje mi się, że moje zachowanie bardzo go zdziwiło. Hm… On jeszcze o tym nie wie, ale zaczyna w poniedziałek.Dawno nikt nie zrobił na mnie takiego wrażenia.Nie wszyscy są leniwi, nie wszyscy są mało doświadczeni, czy za młodzi, czasami po prostu potrzebują, aby ktoś dał im szansę. Zwracajmy uwagę na innych i nigdy nie skreślajmy ich na starcie… Jak bardzo człowiek potrafi być zdeterminowany, aby poprawić swój byt i rozpocząć nowe życie? Niektórzy zrobią wszystko, aby tak się stało.Nietypowa „rozmowa o pracę”Jego obecny pracodawca postanowił podzielić się historią Jhaquiel’a na Facebook’u. Uważam, że warto ją rozpowszechnić z dwóch powodów. Pierwszym z nich jest determinacja młodego chłopaka do tego, aby odmienić swój los, a drugim fakt, że jeśli bardzo czegoś chcemy i mocno się o to staramy, jesteśmy w stanie to osiągnąć. Czasami nawet całkowicie przypadkowo, dzięki docenieniu nas przez innego człowieka…Jestem sobie na zewnątrz i odgarniam śnieg. Przez parking przechodzi właśnie młody chłopak. Nagle zatrzymuje się i pyta, czy daleko jeszcze do skrzyżowania ulic 10h oraz Shermana. Zgodnie z prawdą powiedziałem mu, że tak, bo około 11 kilometrów. Zasugerowałem, że najlepiej będzie, jeśli pojedzie autobusem. Zwłaszcza, że warunki pogodowe były naprawdę niesprzyjające wędrówkom.Podziękował mi i poszedł dalej. W sumie to mógł poprosić o pieniądze na bilet, przez chwilę byłem nawet pewien, że to zrobi, ale nic z tych rzeczy. Poszedł dalej pieszo.15 minut później jechałem tą drogą. Zobaczyłem go. Nie przebył nawet połowy tego, co miał do przejścia.Powiedziałem Colleen, żeby się zatrzymała. Zatrąbiła na niego, a ja poprosiłem, aby wsiadł. Gdy jechaliśmy, zapytałem go dlaczego idzie na pieszoPowiedział, że chce dotrzeć na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy, za którą miał otrzymywać minimalne wynagrodzenie. Szedł z wielką nadzieją w taką pogodę, bo nikt inny się nie odezwał. Nie pojechał autobusem, bo po prostu nie było go stać.Podwieźliśmy go na miejsce. Wziąłem od niego numer telefonu i powiedziałem mu, żeby poszedł na tę rozmowę, ale obiecałem, że sprawdzę, czy ja nie mógłbym go zatrudnić, bo dzięki temu miałby znacznie bliżej do pracy – jakieś 4 kilometry zamiast 15. Spytałem go też, czy jadł dziś coś. Kiedy powiedział, że nie, dałem mu na lunch i odjechałem.Wydaje mi się, że moje zachowanie bardzo go zdziwiło. Hm… On jeszcze o tym nie wie, ale zaczyna w poniedziałek.Dawno nikt nie zrobił na mnie takiego wrażenia.Nie wszyscy są leniwi, nie wszyscy są mało doświadczeni, czy za młodzi, czasami po prostu potrzebują, aby ktoś dał im szansę. Zwracajmy uwagę na innych i nigdy nie skreślajmy ich na starcie…
"Niektórzy ludzie czują deszcz. Inni po prostu mokną“ – Bob Marley
 –  Znalazłem w domu moich rodzicówtaką świeczkę. Przykro mi się zrobiło, gdyzobaczyłem, że tylko mama niedźwiedźma knot... Biedny niedźwiadek będziemusiat bezsilnie patrzeć jak jego matkastopniowo się wypala... Zostanie sam jakpalec na tym podłym świecie...

Jeśli myślicie, że polska lekkoatletyka to same świetne wyniki i wspaniałości to nic bardziej mylnego. Właśnie wypłynęła kolejna mała aferka z udziałem naszych sportowców:

Jeśli myślicie, że polska lekkoatletyka to same świetne wyniki i wspaniałości to nic bardziej mylnego. Właśnie wypłynęła kolejna mała aferka z udziałem naszych sportowców: – Portal mojakruszwica.pl podał dzisiaj informację jakoby w trakcie Sylwestra miało dojść do bójki dwóch lekkoatletów - Jakuba Krzewiny (mistrz świata z HMŚ w Birmingham 2018, to on kończył "legendarną" sztafetę która pobiła WR, obecnie zawieszony przez WADA za unikanie kontroli antydopingowych, przymierzany do gal freakfight (był już na galach FAME'u) , w wolnym czasie kibic/bojówkarz Lecha Poznań) i Sebastian Urbaniak, młody talencik na dystansie 400m przez płotki, medalista ostatnich 2 mistrzostw Polski na tym dystansie. Urbaniak oskarżył Krzewinę o pobicie, skutkujące złamaniem stawu skokowego z przemieszczeniem, co zaskutkuje stratą całego tegorocznego sezonu.O co miało pójść? Otóż o najszybszą polską sprinterkę ostatnich lat... Ewę Swobodę!Podobno młody płotkarz, posłany przez kolegów po flaszkę do Żabki, miał ponoć zauważyć przypadkowo w oknie znakomitą sprinterkę Ewę Swobodę, w której się ponoć podkochuje. I ruszył za głosem serca.- Byłem na Sylwestrze i podjechałem pod Żabkę na Zagoplu. Zobaczyłem w oknie Ewę Swobodę. Postanowiłem do niej dotrzeć. Mieszkanie było na skraju bloku, łatwo było ustalić, które to mieszkanie.Sebastian miał bardzo się zdziwić że drzwi nie otworzyła mu wielokrotna mistrzyni Polski, a Jakub"Byłem zszokowany, nawet tym, że spotkam go na Sylwestra w Kruszwicy. Podszedł do mnie i groził mi. Zaczęliśmy dyskutować i naruszył moją przestrzeń osobistą. Odepchnąłem go. Jakub zaatakował mnie i pobił. Złamał mi staw skokowy. Musiałem przed nim uciekać ze złamaną nogą. Bronił mnie mój kuzyn, wzywałem pomocy. Gdyby nie on to skopaliby mnie na chodniku. Ponadto mówił swojemu koledze, doszły mnie takie słuchy, żeby kopał mnie po nogach. Więc było to z premedytacją"Urbaniak dodał również że Krzewina miał być pod wpływem środków odurzających i miał być zazdrosny o rozwój 21-latka.- Aktualnie Kuba jest szukany przez policję - powiedział nam lekkoatleta - Najbardziej smutne jest to, że on tak potraktował swojego następcę. Ja zawsze byłem dla niego problemem. On nigdy nie chciał żebym był od niego lepszyKuba z kolei złożył już zeznania na policji, nie zdradzał jednak za dużo szczegółów- Byłem na policji na przesłuchaniu. Złożyłem stosowne zeznania Chciałbym więcej powiedzieć ale nie mogę ujawniać pewnych rzeczy. Tyle mogę na ten temat powiedzieć. Boli mnie to i wkurza bo to moje miasto, wiadomo plotki ale nie mogę nic więcej powiedzieć na ten moment. Czekamy co będzie dalej. Ja nie mogę na ten moment ujawniać szczegółów. Obronię swoje dobre imię. Nie wiem czy w sądzie czy też niePrzypominajka, bo wiele osób może nie wiedzieć - Jakub jest żołnierzem Wojska Polskiego a wg Super Expressu sprawa trafiła do Prokuratury Wojskowej, Jakub z kolegą mają zarzut pobicia i dozór policyjny.Około 20 Przegląd Sportowy zaktualizował swój artykuł, wypowiedział się w nim Krzysztof Kiljan (również płotkarz ale na krótszym dystansie), czyli obecny partner Ewy zdementował jej domniemaną obecność w Kruszwicy w trakcie Sylwestra, ponieważ był w tym czasie z nią i jej rodzicami w jej domu (Ewa mieszka(ła?) w Żorach)
Jakbym ten tatuaż zobaczył wieczorem, to też bym nie mógł spać –  Odkąd zobaczyłem ciebie
Źródło: Facebook
 – "Na chodniku leży pijany mężczyzna. Przechodzi kilka osób. Jeden gościu przygląda się leżącemu, po czym stwierdza, że to nikt z naszych bloków i odchodzi. Próbuję podnieść delikwenta, nie ma nikogo chętnego żeby mi pomóc. Dzwonię na policję. Przyjeżdżają po ok.20 min. (w międzyczasie ostro sypie śnieg). Razem z policjantem podnosimy jegomościa i próbujemy wydostać jakieś informacje (nazwisko czy adres zamieszkania). Po kilku minutach mamy nazwisko i datę urodzenia. Stróż prawa w bazie danych wyszukuje miejsce zamieszkania. Pojawia się problem. Gościu jest cały zaszczany i policjant nie bardzo ma chęć wsadzić pacjenta do "osobowej suki". Zapakowaliśmy nieszczęśnika do mojego samochodu (oczywiście podłożyłem pod tyłek worek foliowy) i odwieźliśmy chłopinę do domu.Wiem, większość uważa takich ludzi za meneli, degeneratów, łachudrów czy pijaków. Osobiście uważam ich za chorych ludzi.Zauważyłem przez 10 miesięcy jak duży jest problem alkoholizmu w Polsce. Dziś zobaczyłem jak duża jest znieczulica społeczna dookoła.Ten post jest takim apelem do wszystkich znajomych i nie tylko. Jeżeli będziesz świadkiem takiego zdarzenia, nie przechodź obojętnie!"Dołączam się do prośby i apeluję do wszystkich - nie przechodź obojętnie. Nigdy nie patrz na drugiego człowieka z pogardą, bo nie wiesz co wydarzyło się w jego życiu. Następny możesz być Ty, którego życie złamie i spadniesz na dno pogrążony w cierpieniu szukając ukojenia bólu w piciu alkoholu
No i śmieci też się trochę boję –
- Jeśli poda pan powód przekroczenia prędkości, ale taki, którego jeszcze nie słyszałem, to jest pan wolny- Rok temu żona zostawiła mnie dla policjanta i jak pana zobaczyłem, to myślałem, że jedzie pan mi ją oddać- Ok, jest pan wolny –
"Pieniądze zarobiłem sam, pomagając w domu i pracując w myjni samochodowej. Ale kiedy zobaczyłem, jak cierpią ukraińskie dzieci, postanowiłem kupić dla nich słodycze i zanieść je do ambasady" –
Mężczyzna został poproszony o pomalowanie łodzi. Przyniósł farbę i pędzle i zaczął malować łódź na czerwony kolor, o co prosił go właściciel – Podczas malowania zauważył małą dziurę w kadłubie i po cichu naprawił. Kiedy skończył malować, otrzymał pieniądze i odszedł.Następnego dnia właściciel łodzi przyjechał do malarza i wręczył mu czek, którego wartość była o wiele wyższa niż opłata za malowanie.Malarz był zaskoczony i powiedział:- Pan już zapłacił mi za malowanie łodzi.- Ale to nie jest za malowanie. To jest za naprawę i zatkanie dziury w łodzi. - Ale to był taki mały serwis... na pewno nie warto płacić mi tak wysokiej kwoty za coś tak mało znaczącego.- Mój drogi przyjacielu, nie rozumiesz. Opowiem Ci, co się stało. Kiedy prosiłem Cię o pomalowanie łodzi, zapomniałem wspomnieć o dziurze. Kiedy łódź wyschła, moje dzieci wzięły łódź i wybrały się na wędkarską wycieczkę. Nie wiedzieli, że jest dziura. Nie byłem wtedy w domu. Kiedy wróciłem i zauważyłem, że wzięli łódź, byłem zdesperowany, bo przypomniałem sobie, że łódź ma dziurę. Wyobraź sobie moją ulgę i radość, gdy zobaczyłem, jak wracają z wędkowania. Potem zbadałem łódź i odkryłem, że naprawiłeś dziurę. Widzisz, co teraz zrobiłeś dla mnie, dla moich dzieci, nie mam wystarczająco dużo pieniędzy, aby podziękować. Więc bez względu na to, kto, kiedy i jak  pomaga, a robi to od serca, które jest darem dla  innych, staje się  bezcenny. Nigdy nie wiadomo, kiedy będziemy w potrzebie, nie wiedząc, co można naprawić po drodze, by wartość ludzka ocalała, nie miała końca.
Nie brałem tego do siebie, dopókinie zobaczyłem tego... –
Jednym zdaniem Kasiazrobiła dobrze pięciu księżom –  Marcin2022-06-01 00:08:50Katarzyna PiaseckaLębork z 30 maja 2022 o godz. 19:00"Stand Up oczywiście na najwyższym poziomie. Śmiechdo rozpuchu. Choć i tak najpiękniejszy moment był gdypo tych wszystkich kościelnych żartach, na wyjściuzobaczyłem 5 księży opuszczających z uśmiechem sale.Polecam serdecznie wszystkim!"

Ku przestrodze. Uważajcie na kobiety z Lubina:

 –  Piszę ten post jako przestrogę. Uważajcie na spotkania z kobietami z Lubina . Na portalu randkowym poznałem ostatnio gąskę, z twarzy 7/10, z rozmowy bardzo miła, temat zszedł na spotkanie. Wstępnie kazała podjechać po siebie na kombinat, co już zapaliło mi w glacy lampkę ostrzegawczą, przecież wszyscy wiemy, że na  "Palestynie" mieszkają głównie zdeformowane niedobitki z wyprawy na mordor, które w przerwie od napadania na ludzi piją wodę z kałuży. Spotkanie miało mieć miejsce wieczorem, trochę się zacząłem cykać, że Żaneta (tak ją roboczo nazwijmy) ożeni mi kosę pod żebro zabierając portfel i dokumenty, ale rozum podpowiadał, że może po prostu woli podejść na wylotówkę do Polkowic i nie chce mi ujawniać swojego miejsca zamieszkania, obawy odrzuciłem więc na bok, zatankowałem kilka litrów LPG, spakowałem kanapki na drogę i wyruszyłem. Podjechałem po nią o umówionej 22, bo akurat wtedy kończyła zmianę w markecie. Wieczór zapowiadał się cudownie, bo co prawda Żanetka miała delikatne braki w uzębieniu, które na zdjęciach sprytnie maskowała domkniętym ozorem, co skutkowało też tym, że podczas mówienia widziałem jak komety w postaci wiązek śliny mijają o centymetry moją twarz, to mimo wszystko rozmowa kleiła się doskonale. Może miała epizod z hulajnogą elektryczną podczas którego zahaczyła szczęką o wiadukt, nie mi to oceniać, liczyłem w duchu, że pewnie czeka w kolejce na nowego siekacza i sprawa zostanie niebawem rozwiązana, a wszystko przykryje to, że w duszy jest aniołem, którego szukałem przez całe swoje życie.Za cel podróży postawiliśmy sobie netflix & chill w moim skromnym apartamencie . W pełnym, domowym świetle czar zaczął pryskać, bo nie sposób ominąć faktu, ze Żanetka otwierając buzię wyglądała jakby lubowała się w obgryzaniu głazów pod Szybem Witold w Gorcach, z jednej strony nie chciałem mieć kobiety, której szczęka jest dziurawa jak ulica Towarowa po zimie, ale też wygląd nie jest najważniejszy, prawda? Rozłożyliśmy się wygodnie na kanapie i oddaliśmy seansowi. W połowie filmu Żaneta zaczęła się wiercić, ja natomiast poczułem dziwną woń, zacząłem zastanawiać się co tak ciągnie końskim farszem, a z minuty na minutę zapach coraz bardziej atakowal moje nozdrza. Poczatkowo zwaliłem to na fakt, że wywaliło rury  i po prostu ciągnie szlamem z Bobru po tym jak jakiś Józek postanowił wypiąć odwłok i zrzucić balast do wody, co miało miejsce notorycznie przed moimi oknami, ale po zamknięciu okna sytuacja tylko się pogorszyła. Ku mojemu zdziwieniu Żaneta coraz bardziej gięła się w pałąk, nie sposób było jej nawet przytulić. Chwilę później stanęła na baczność i piskliwym głosem zapytała gdzie w mojej posesji jest wychodek. Wskazałem palcem, wrzuciłem pauzę i sięgnąłem po telefon czekając na jej powrót. Zdążyłem obejrzeć pół poradnika o zakładaniu pasieki na YouTube a mojej podopiecznej nadal nie było. Drugim problemem było to, że fekalny smród nadal dobiegał z moich okolic. Podniosłem nogi żeby rozprostować się po pokoju, i w miejscu, gdzie jeszcze 15 minut temu siedziała niedoszła Księżniczka Daisy zobaczyłem wielką, okrągłą, brązową drachę, na której chwilę wcześniej trzymałem kolano. Rozchwiany adrenaliną pobiegłem do garderoby zrzucić spodnie, jednocześnie przykładając nos do plamy na joggerkach i modląc się w duchu aby to nie było to, co od kilku minut spowija moje myśli. To było to. Wróciłem do salonu potykając się o kawałek klocka, który musiał jej wylecieć nogawką przy wstawaniu, a którego nie dostrzegłem. Drugim aktem modłów była prośba do Boga, aby to wszystko było tylko sen, nie wierzyłem w to co się właśnie dzieje. Przebrałem spodnie i pobiegłem pod drzwi łazienkowe, stanałem i krzyknąłem -Żaneta, zesrałaś sie? Nikt nie odpowiedział. Szarpnałem za klamke, wbiegłem do łazienki, w środku zastałem jedynie przeciąg wpadający przez uchylone okienko, potężną woń stadniny, oraz balasa w muszli, który niewiele różnił się gabarytami od bożonarodzeniowego łańcucha choinkowego na kamiennogórskim rynku. Czaicie? Baba ożeniła mi kloca na rogówke, kawałek wypadł na dywan, resztę potężnego zaganiacza zostawiła w muszli, nawet nie próbując go spłukać, po czym wypyliła przez okienko.  Potwierdzając tylko pierwsze słowa pierwszego akapitu, nie umawiajcie się z kobietami z Lubina .