Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 343 takie demotywatory

36 lat temu, 13 maja 1981 r., papież Jan Paweł II został ciężko ranny w zamachu na placu Świętego Piotra w Watykanie – Bezpośrednim sprawcą zamachu był Turek Mehmet Ali Agca, ale nie udało się definitywnie ustalić tego, kto stał za próbą zabicia papieża
Generał Stanisław Sosabowski jest bohaterem narodowym zarówno w Polsce, jak i w Holandii. Z okazji 125. rocznicy urodzin wodza polskich spadochroniarzy, która miała miejsce 8 maja, Holendrzy oddali mu cześć w wyjątkowy sposób – Jego imieniem i nazwiskiem nazwano nową odmianę tulipana. Przez 25 lat pracował nad nią najbardziej znany hodowca tulipanów w Holandii - Jan Lighthart z Den Helder. 8 maja na placu Polski w miejscowości Driel odbył się symboliczny chrzest tulipana „Generał Stanisław Sosabowski”. Dziękujemy naszym holenderskim przyjaciołom za ten miły gest!
Dlaczego nauczyciel fizyki nie powinien zajmować się dziećmi na placu zabaw –
Spieldalaj kulwo! - ryknął trzyletni chłopczyk do swojej rówieśniczki, która miała czelność wepchnąć mu się w kolejkę do zjeżdżalni na placu zabaw –
Grupka żuli siedzących na placu przed moim oknem wygląda, jakby ich kolega poszedł do domu po piłkę, a oni po prostu na niego czekają. Od 30 lat –
Tatusiowie, nie dajcie się wrobić! –  Zasłyszane parę godzin temu na placu zabaw:Babcia mówiła mi, żebym uczyła dziecko mówić ”tata" jako pierwszesłowo.Czemu?Bo jak się obudzi w nocy to będzie wołać tatę, a ia go wtedy obudzę izapytam: no woła cię, nie pójdziesz?Czemu ja na to nie wpadłam?
Bezdomny poprosił w restauracji o jedzenie. Kierownik powiedział coś, co zapamiętają wszyscy goście – Joey Mustain był z córką Stella w sieci restauracji „Chick-fil-A”, kiedy zauważył coś, co postanowił opisać na Facebooku:Zabrałem dziś moją córkę do knajpy. Po tym jak szalała na placu zabaw po jedzeniu, zawołałem ją na deser. Znów usiedliśmy spokojnie przy stole i widzieliśmy dokładnie prawie całą restaurację. To właśnie wtedy rzuciła nam się w oczy ta sytuacja. Bezdomny wędrownik podszedł do pracownika i zapytał, czy jest szansa na to, aby dostał resztki jedzenia. Był brudny, a jego buty były zabłocone. Włosy miał niechlujnie związane, a zarost sugerował, że od kilku dni się nie golił. Ludzie w restauracji obserwowali go, ale on się nie narzucał. Stał w bezpiecznej odległości, żeby nie naruszać ich przestrzeni. Kiedy tylko podszedł do niego kierownik, dało się słyszeć, jak mówi, że bezdomny nie dostanie resztek, a normalny posiłek taki jak wszyscy. Jedyne o co go poprosił to o modlitwę za jedzenie.Bezdomny nie miał z tym absolutnie żadnego problemu. Dokładnie słyszałem ich słowa i byłem naprawdę poruszony. Powiedziałem Stelli, żeby dobrze się przyjrzała, bo taki widok nie jest codziennością. Powinniśmy brać przykład, jak się zachować i jak pomagać innym. Mam nadzieję, że moja córka i goście restauracji zapamiętają na długo ten gest
Ta historia dowodzi, że koty też potrafią być wiernymi przyjacielami – Wyjeżdżając, dawna rodzina kota zostawiła go właśnie na tym placu. Zwierzę biegło przez chwilę za odjeżdżającym samochodem, a potem wróciło na miejsce, gdzie widziało właścicieli po raz ostatni, i z nadzieją czekało na swoich bliskich. Trwa wiernie na swoim posterunku do dzisiaj, jednak, niestety, do tej pory nikt po niego nie wrócił.To prawdziwy przykład wierności i lojalności – mówi mężczyzna, który robił kotu zdjęcia. Wzruszeni postawą zwierzęcia miejscowi bardzo go polubili i otoczyli szczerą opieką. Podchodzą do zwierzęcia, głaszczą go, karmią regularnie. Kilka osób próbowało zabrać zwierzę ze sobą do domu, ale kot nie chce słuchać głosu rozsądku. Wciąż czeka na ludzi, którzy zostawili go samego, na pastwę losu.
Bob Budowniczy na placu budowy – Meksyk, 2017 rok
Tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś planował puścić z dymem plac zabaw –  Zakaz palenia placu zabaw dla dzieci
 –  Do Pana TerlikowskiegoMoja żona i wszystkie dziewczyny z naszej Fundacji są już w domu. Przemoczone, zmarznięte, ale szczęśliwe. Dzidzia opowiadała mi o niezwykłej atmosferze w miejscu, gdzie mogły z innymi kobietami przygotować plakaty, na których wypisywały swoje hasła. Była herbata i fantastyczna współpraca wszystkich ze wszystkimi. A potem potok ludzi, który szedł w stronę Placu Zamkowego. Bardzo dużo młodych, a także bardzo dużo osób w wieku mojej żony i seniorów, którzy przybyli na tę demonstrację swoich przekonań.Zaproponował Pan im mundury SS ze swastyką na opasce. Stwierdził Pan bardzo cynicznie, że to jest strój na tę demonstrację.Osobiście mnie Pan obraził każąc, aby moja żona także taki mundur ubrała. I tysiące, dziesiątki tysięcy, setki tysięcy innych żon, innych kobiet, także naszych córek i moich wnuczek.Żyje Pan w czasach, w których niestety symbole te są tolerowane i uznane jako symbol Boga Słońca. Podobnym co Pan językiem operują politycy prawicy. Minister Spraw Zagranicznych używa słowa "zabawa" a posłowie potrafią to nazwać schizofrenią i upolitycznieniem sprawy (sic!). Obraża Pan moją żonę, która razem ze mną i z czterdziestoma kilkoma innymi wspaniałymi ludźmi tworzą Fundację WOŚP. Ludzie często mnie chcą przybić piątkę, a to moja żona ze swoim działem medycznym zajmuję się całą logistyką zakupu sprzętu medycznego.Trzeba być skończonym łobuziakiem, aby próbować decyzję mojej żony nazwać "zabawą", "schizofrenią" i "politykowaniem". Nie ma Pan zielonego pojęcia o ratowaniu życia ludzkiego! Pisząc o Pana rozmodleniu popełnia Pan grzech za grzechem. To co Pan napisał, to co Pan pisze i jeszcze napisze jest na wskroś podłe z tym mundurem SS na czele. Ale nie byłbym sobą, gdybym Panu jeszcze jednego na koniec nie powiedział.Jak będą się Panu już paliły stopy i poczuje Pan ogień na plecach, zawsze uchylę Panu w tej nagłej ucieczce z życia drzwi. Taki jestem. Niech Pan tylko nie biegnie szybciej niż żona, bo uznam wtedy Pana za tchórza. Dziś uważam Pana za bardzo złego człowieka.To był najpiękniejszy obywatelski poniedziałek w nowej rzeczywistości. Chylę czoła przed każdą osobą, która brała w tym udział.
To jest właśnie Polska – Tutaj nic nie wolno ZAKAZ PALENIAZabrania się wyganiania dzieci z placu zabawZakaz wyprowadzania psówREGULAMINZakaz odbijania piłkiZAKAZ DOKARMIANA GOŁĘBI

Ta mama wzbudziła sporo kontrowersji w internecie, zamieszczając w nim wpis mówiący o tym, czemu nie uczy syna dzielić się z innymi: Chyba ma sporo racji...

Chyba ma sporo racji... –  Te zasady poznałam w przedszkolu mojego syna.Dzieci w tym przedszkolu mogą bawić się jednązabawką, jak długo chcą. Inne dzieci nie mająprawa im zabrać, czy mówić, że już bawią siędługo i mają się z nimi podzielić. Jeśli dziecko chcezabawkę, musi poczekać, aż inne przestanie sięnią bawić. Odnosi się to do wszystkich zabawek imiejsc do zabawy na placu zabaw.Na początku zastanawiałam się nad taką politykaprzedszkola. Przecież dzieci POWINNY się dzielić.Pierwsze dwa tygodnie były czasem, kiedydziecko musi przyzwyczaić się do reguł i bawić sięwedług nich. Mój syn szybko nauczył się, że niemusi się dzielić, ale tez nie może wymagać też odinnych, by dawali mu jego rzeczy.Z tego powodu miałam dwie sytuacje, którepokazały mi coś ważnego. Pierwsza miała miejscew parku, mój syn miał swój samochodzik, naktórym jeździł. Podeszło do niego dziecko, że chceten samochodzik. Mój syn je zignorował, przez comaluch zaczął wyrywać mu samochodzik. Mamadziecka z wielkim wyrzutem powiedziała, że„Mama nie uczy go, jak się dzielić i obrzuciłamnie złym spojrzeniem. Nie przeszkadzał jej fakt,że samochodzik był własnością mojego syna.Drugą sytuację miałam, gdy byliśmy z małym naplacu zabaw. Syn jeździł na autku, wokołokrążyły dzieci i ich matki, przyklejone do nich jakcienie i załatwiające wszystko za swoje dzieci. Jasiedziałam na ławce i obserwowałam, co robimój syn. Jakaś matka podchodziła do mojegosynka, by dał jej dziecku autko, bo „już się nimdługo bawi”. Dla mojego synka nie był toargument. Kobieta w końcu szarpnęła swojedziecko i zabrała je z placu.Dlaczego nie pobiegłam do syna, że ma sięnatychmiast podzielić? Bo uważam, że nie musi.Czy my dorośli dzielimy się? Czy gdy naprzystanku, ktoś podejdzie do ciebie i powie maszfajny telefon, miałaś go już długo i masz mu godać. To dajesz? Świat dorosłych tak nie działa.Potem mamy tylko kłopoty z nastolatkami, któreuważają, że wszystko im się należy. Sami je tegouczymy. Dajemy dzieciom wszystko, co tylko chcąbez powodu. Szybko, bo się niecierpliwią.A potem sami lamentujemy, bo starsze dzieciwchodząc w dorosłe życie, nie mogą sobieporadzić, z tym że nie wszystko się im należy, żedostaną natychmiast i bez wysiłku to, co chcą.Czas uczyć dzieci, że dostaną to, co chcą ale tylko,gdy na to zasłużą swoją cierpliwością i pracą.
Źródło: JestPozytywnie.pl
Małe dziczki zaklinowały się na placu zabaw! Na pomoc ruszyło całe stado! – To się nazywa wsparcie rodziny
YouTuber ReZigiusz jest niesamowity! Uzbierał za pomocą swojego sklepu internetowego 300 tys. złotych! – Zarobione pieniądze przekaże na zbudowanie placu zdrowia dla dzieciaków
Dlatego nauczyciele fizyki nie powinni zajmować się dziećmi na placu zabaw –
Oby więcej takich normalnych rodziców a nie sztywniaków bez wyobraźni – Grunt to rodzinka na luzie i ze zdrowym dystansem do życia! ejhej, poszukujemy luzackiej rodzinki do rodzinnych rozrywek. Ja i mój chłopak nie czujemy sie dobrze w temacie kupek i zupek, ale mamy rocznego syna i chcemy podjąć jakaś aktywność w towarzystwie innej młodej pary z bejbem ;) na placu zabaw spotykamy tylko pospinane mamuśki i opakowane termicznie dzieci, które nie mogą dotkną trawy rękami i wydaje nam sie ze żyjemy w innym świecie. Słuchamy na zmianę "jadą jadą misie" i black sabbath, jemy fryty z mc'a i łazimy na koncerty. Lubimy tez awokado. Jeśli jest tu ktoś o podobnej sytuacji życiowej, dawać znać ! dla tych którzy maja ochotę rozpętać gownosztorm, wrzucam zdjęcie naszego Lwa ktory zasmakował kremu do pupy :)
Zmień swoją strategię ,jeśli coś nie jest tak jak być powinno.A zobaczysz, że będzie lepiej... –  Pewnego dnia na placu targowym pośród tłumu ludzi siedział niewidomy z kapeluszem na datki i kartonikiem z napisem: "Jestem ślepy, proszę o pomoc".Pewien mężczyzna, który przechodził obok niego, zauważył, ze jego kapelusz jest prawie pusty, zaledwie parę groszy... Wrzucił mu parę monet, po czym bez pytania niewidomego o zgodę zziął jego kartonik, odwrócił na drugą stronę i napisał coś...Tego samego popołudnia ten sam mężczyzna znowu przechodził obok tego samego niewidomego i zauważył, że tym razem jego kapelusz jest pełen monet. Niewidomy rozpoznał kroki tego człowieka i zapytał go, czy to on odwrócił kartonik i co na nim napisał...Mężczyzna odpowiedział: "Nic, co nie byłoby prawdą. Przepisałem Twoje zdanie, tylko troszkę inaczej". Uśmiechnął się i oddalił...Niewidomy nigdy się nie dowiedział, że na jego kartoniku było napisane: "Dziś wszędzie dookoła jest wiosna... A ja nie mogę jej zobaczyć...".
W pragnieniuzawsze tkwi ukryta nadzieja –  Zdarzyło się pewnego razu. że uczeń Mistrza Kung-Fuprzeszedł z powodzeniem nauki wstępne i przystąpił doOstatecznej Próby.Rzeki mu wtedy Mistrz:- Stań na placu przed świątynią i przepołów gołymi rękamideskę, którą ujrzysz opartą o kamienie.Poszedł tedy uczeń i ujrzał ledwo ociosaną kłodę twardegodrewna. Nie uląkł się jednak i golą dłonią uderzył w nią takmocno, że pękła i dwie połówki spadły na ziemię.- Dobrze wykonałeś zadanie - rzekł Mistrz - Teraz czeka ciędrugi sprawdzian. Pójdziesz ze mną do gospody w mieście.Poszli tedy do gospody, gdzie ujrzeli dwóch złoczyńcówbijących niewinnego kupca.- czyń co trzeba - rozkazał Mistrz.Rzucił się tedy uczeń w wir walki i wnet wyleciał za drzwi zpodbitym okiem i bez zębów.Wrócił też zaraz w niesławie do domu.a zgromadzonej rodzinie rzekł: - To samo co rok temu.Placyk poszedł dobrze,ale upierniczył mnie jak zwykle na mieście
Dwanaście, bo najlepsze kasztany są na placu Pigalle –