Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 350 takich demotywatorów

Pewna rodzina z Indii pozywa swojego syna za to, że nie dał im wnuka – Rodzice mówią, że wykształcili swojego jedynaka w Stanach Zjednoczonych, gdzie został pilotem, a gdy wrócił do kraju, zaaranżowali jego małżeństwo i wyprawili wystawne wesele w drogim hotelu. Mieli przez jakiś czas również utrzymywać swoją latorośl i kupić mu drogi samochód.Wredny syn jednak wciąż się nie rozmnożył mimo iż minęło kilka lat od ślubu. Dlatego rodzice domagają się 650 tys. dolarów zadośćuczynienia.Syn nie komentuje sprawy, bo nie jest porąbany, jak jego rodzice Rodzice mówią, że wykształcili swojego jedynaka w Stanach Zjednoczonych, gdzie został pilotem, a gdy wrócił do kraju, zaaranżowali jego małżeństwo i wyprawili wystawne wesele w drogim hotelu. Mieli przez jakiś czas również utrzymywać swoją latorośl i kupić mu drogi samochód.Wredny syn jednak wciąż się nie rozmnożył mimo iż minęło kilka lat od ślubu. Dlatego rodzice domagają się 650 tys. dolarów zadośćuczynienia.Syn nie komentuje sprawy, bo nie jest porąbany, jak jego rodzice.
 –  Do Krystyny PawłowiczAle o Pani znowu głośno! Według mojej oceny, kiedy na Najpiękniejszym Festiwalu Świata, 5 lat temu, dałem ponieść się fantazji i zaproponowałam wiatr we włosach oraz oddanie się atmosferze miłości, przyjaźni i muzyki - za to serdecznie wystąpienie zostałem skarcony nawet przez Magdalenę Środę - i chociaż bez żadnego bólu, żadnych zbędnych słów, już następnego dnia w ogólnopolskiej stacji TVN24 powiedziałem „przepraszam", nie odpuściła Pani i przez kolejnych kilka lat, ciągała mnie Pani po sądach. Moim zdaniem kompletnie niepotrzebnie, bo tak naprawdę zajęliśmy sobie czas, trwoniąc publiczne pieniądze, a i tak na samym końcu żaden wyrok, który by Panią satysfakcjonował, nie zapadł. Za to przy okazji spraw i spotkań z Panią na sali sądowej, usłyszałem morze słów oburzenia na moje zachowanie, które zakwalifikowała Pani jako bardzo agresywne, a także morze słów, w których dyskredytowała Pani Fundację.Od tamtego czasu minęło 5 lat, w ciągu których starałem się w ogóle nie wypowiadać na Pani temat. Dzisiaj, kiedy czytam Pani kolejną nieprawdopodobnie bulwersującą i pełną nienawiści, żeby nie napisać gorzej, wypowiedz, zastanawiam się, jak oceniłby to sąd czy Magdalena Środa, bo jak oceniają to Polacy już przeczytałem. Pani Krystyno, co z Panią się dzieje? Dla mnie te 5 lat to czas niezwykle pięknych osiągnięć, a także czas, w którym wraz z Polakami nie straciliśmy ani minuty na kopanie się ze sobą, po prostu robiliśmy swoje, co Pani w sądzie tak dyskredytowała, a co wróci do Pani w postaci opieki zdrowotnej, bo ta wspomagana przez WOŚP należy się każdemu z nas, bez względu na wyznanie czy kolor skóry. Niech Pani - tak jak ja 5 lat temu - powie po prostu „przepraszam". A ludzie, Pani Krystyno, nie będą trąbili.Pisze te słowa w naprawdę dobrym nastroju, w spokoju, życząc, aby takie kłótnie w przestrzeni publicznej nie miały miejsca. Mówiąc krótko - Krystyno, rozpuść włosy i uśmiechnij się!
Zachowała te notatki i od tego czasu minęło 6 lat. Oddała mu te karteczki –
 –
Niewiele, choć też wystarczająco dużo, aby dla znakomitej większości z nas doświadczenie wojny nie było doświadczeniem osobistym –
Moja dobra znajoma ostatnio niespodziewanie straciła męża – Kilka miesięcy po jego śmierci poszłyśmy razem biegać i w trakcie rozmawiałyśmy o niczym. Spytała mnie, co planuję na obiad i powiedziałam jej, że mój mąż chciał chili, ale nie chciało mi się po bieganiu zaglądać do sklepu. Biegałyśmy jeszcze chwilę, a ona cicho powiedziała:"Zrób chili"Kilka chwil minęło zanim do mnie dotarło, że nie chodziło jej już tylko o obiad. Chodziło o drobne poświęcenie, by zrobić coś dla kogoś kogo kochasz, bo w każdym momencie możesz jego stracić.Więc dziś postanowiłam podzielić się z wami tą przekazaną mi przez moją dobrą przyjaciółkę mądrością, o której od tamtego dnia myślałam wiele razy. Następnym razem, kiedy twoja miłość zaprosi cię na spacer, mecz czy grę w planszówki, albo po prostu o odłożenie telefonu i zwrócenie uwagi, po prostu to zrób. Zrób to chili. Kochaj z całych sił Kilka miesięcy po jego śmierci poszłyśmy razem biegać i w trakcie rozmawiałyśmy o niczym. Spytała mnie, co planuję na obiad i powiedziałam jej, że mój mąż chciał chili, ale nie chciało mi się po bieganiu zaglądać do sklepu. Biegałyśmy jeszcze chwilę, a ona cicho powiedziała: "Zrób chili".Kilka chwil minęło zanim do mnie dotarło, że nie chodziło jej już tylko o obiad. Chodziło o drobne poświęcenie, by zrobić coś dla kogoś kogo kochasz, bo w każdym momencie możesz ich stracić.Więc dziś postanowiłam podzielić się z wami tą przekazaną mi przez moją dobrą przyjaciółkę mądrością, o której od tamtego dnia myślałam wiele razy. Następnym razem, kiedy twoja miłość zaprosi cię na spacer, mecz czy grę w planszówki, albo po prostu o odłożenie telefonu i zwrócenie uwagi, po prostu to zrób. Zrób to chili
Minęło już 15 lat, ale nadal przerażają mnie bezduszne oczy ludzi z Ekspresu Polarnego –
Turecki mężczyzna zakażony koronawirusem jest na kwarantannie od 14 miesięcy. W tym czasie miał 78 pozytywnych testów – U chorego na białaczkę mężczyzny zakażenie koronawirusem po raz pierwszy zdiagnozowano w listopadzie 2020 roku. Muzaffer Kayasan trafił wtedy do szpitala, z którego został wypisany po dwóch tygodniach. Mężczyzna wrócił do swojego domu w Stambule, gdzie miał poddać się samoizolacja, aż do pełnego wyzdrowienia.Rzeczywistość nie była jednak dla niego łaskawa. Mimo, że od zakażenia minęło 14 miesięcy, mężczyzna cały czas przebywa na kwarantannie. W tym czasie Turek miał wykonanych 78 testów, które za każdym razem dają wynik pozytywny. Oznacza, to, że od ponad roku mężczyzna jest ciągle zainfekowany wirusem SARS-COV-2. Według tureckich mediów może to być rekordowy okres zakażenia koronawirusem. Zdaniem lekarzy problem mężczyzny wynika z jego słabego systemu odpornościowego spowodowanego białaczką. Mimo braku objawów choroby, 56-latek jako osoba zakażona, spędził dziewięć miesięcy w szpitalu i kolejne pięć miesięcy na samoizolacji w domu.
Pracownicy szpitali ujawniają najbardziej przerażające ostatnie słowa, jakie wypowiadali pacjenci przed śmiercią – Na forum Reddit powstał specjalny wpis, na łamach którego pracownicy medyczni mieli dzielić się swoimi przerażającymi historiami, kiedy pacjenci przemawiali do nich po raz ostatni w swoim życiu. Niektóre z tych słów były dziwne, a jeszcze inne były naprawdę przerażające. „W szpitalu opiekowałam się 40-letnim mężczyzną z rakiem mózgu. Nie reanimowaliśmy go, więc u niego świadomość przeplatała się z jej brakiem. Cały czas tracił przytomność, a obok łóżka znajdowała się jego żona i córka. Kobieta miała kilka miesięcy na oswojenie się ze śmiercią męża, była więc opanowana i spokojna. Córka cały czas płakała. W takich przypadkach musimy co jakiś czas sprawdzać, czy pacjenci wciąż kontaktują. Miałam więc mówić do niego bardzo głośno i bardzo wolno i oczekiwać na jakąkolwiek odpowiedź. Pomyślałam, że pacjent wolałby słyszeć głos bliskiej osoby, a nie kogoś całkowicie obcego. Poprosiłam więc jego żonę, aby mnie wyręczyła. Zgodziła się bez żadnych oporów. Mężczyzna wciąż mdlał, kobieta mówiła głośno, aż w pewnym momencie 40-latek chwycił rękę kobiety, przyłożył ją do ust i pocałował nie mówiąc przy tym nic. Chwilę później zmarł. Ten jeden obraz szczególnie utkwił mi w pamięci i zawsze wspominam go ze łzami w oczach.”Inny wpis pochodził od ratownika medycznego:„Jestem ratownikiem medycznym. Raz zostaliśmy wezwani do pacjenta z problemami z sercem. Byliśmy w karetce i obydwoje obserwowaliśmy jego EKG na monitorze. W pewnym momencie doszło jednak do migotania komór. Nie mogłem zrobić nic, choć ciśnienie krwi pozwoliło jeszcze na chwilę świadomości pacjentowi. Ten chwycił moją rękę i powiedział: ale nie wiedzę żadnego światła - po stracił przytomność i umarł.”Ostatni wpis pochodzi od technika pracującego w szpitalu: „To zdarza się dość często, choć ludzie często tego nie pojmują. Gdzieś na początku swojej pracy mieliśmy pacjenta, który odmawiał resuscytacji. Twierdził jednak, że nie chce odchodzić sam. Wraz z kolegami pełniliśmy więc wartę przy jego łóżku i na zmianę trzymaliśmy go za rękę. Minęło dobre kilka godzin, aż w końcu zjawiła się jego rodzina - żona oraz dwie adoptowane córki. Dopiero wtedy mężczyzna zdecydowała się odejść. Czekał cały ten czas, aż zjawią się jego najbliżsi. Innym razem mieliśmy pacjenta po 60-tce. On również odmawiał resuscytacji, więc wszyscy czekaliśmy na jego koniec - w tym jego żona, która siedziała obok. W pewnym momencie kobieta uśmiechnęła się i powiedziała: jeśli czujesz, że to ma stać się dzisiaj, to nic się nie dzieje, wszystko rozumiem. Mną się nie przejmuj, kocham cię i zawsze będę cię kochać. Facet podniósł tylko kciuk w górę, sam również się uśmiechnął a 10 minut później lekarz orzekł zgon.”
 – Opowiada Andrzej Ramlau, operator: zaczęło się dobrze, zrobiliśmy pierwszy, drugi dubel. Przy kolejnym patrzę w kamerę i widzę: Janeczek nadjeżdża, Kowalski wybiega, a w perspektywie drogi, która powinna być pusta, wychodzi zaprzyjaźniony z nami sołtys Dobrzykowic z rowerem, nawalony jak stodoła, i idzie w naszą stronę. Stop, przerywamy ujęcie, wszyscy krzyczą, żeby sołtys się schował. Sołtys wchodzi w jakąś bramę, robimy kolejne ujęcie. Patrzę w kamerę: koń jedzie, Kowalski wybiega, a w tle wychodzi z bramy nawalony sołtys z rowerem i idzie w naszą stronę, machając radośnie. Stop, przerywamy. I tak ze trzy razy. W tej sytuacji kierownik planu mówi: Wy sobie idźcie coś zjeść, a ja pójdę tam i przypilnuję sołtysa, żeby już nie wyszedł. Minęło pół godziny, zjedliśmy zupkę, sołtysa nie widać, szykujemy się do ujęcia. Patrzę w kamerę: Witia jedzie na koniu, Kowalski wybiega, a w tle… wychodzi nawalony jak stodoła kierownik planu. Z rowerem.
 –  Moi rodzice pozwolili najlepszemu przyjacielowi mojego brata zamieszkać z nami na kilka miesięcy. Ten przyjaciel przyjechał do naszego miasta na studia, a że moi rodzice uważają, że wyższe wykształcenie jest ważne, to postanowili mu pomóc. Minęło osiem lat i nawet rodzone dzieci wyfrunęły z gniazda, a ten gość nadal tam mieszka z niezrozumiałych dla mnie powodów.
Wódz! Historia wiecznie żywa – Trzeci Oddech Kaczuchy w 1981 skomponowałpiosenkę "Wódz" o tow. Edwardzie Gierku. 40 lat minęło i... historia powtórzyła się jak tragifarsa
Wczoraj minęło 10 lat od zabójstwa małej Madzi z Sosnowca –
10 lat minęło, Ty kolego trochę wyrosłeś... – ale dalej nie ma się z czego cieszyć. Teraz wisisz już naszemu państwu prawie 40 tys. zł
Źródło: Demotywatory.pl
Kiedy miałam 18 lat opiekowałam się dziewczynką – Przychodziła do mnie i pokazywała mi swoje prace i wskazywała na dzieła, które zrobiła w ciągu tygodnia. Zachwycona jej rysunkami mówiłam: "Taka forma! Taka różnorodność kolorów! Dawno nie widziałam takiej perfekcji. A co to jest pytałam zaciekawiona? Dlaczego tak?... Wygląda na to, że wykonała... jednokolorowe różowe płótno i muszę przyznać, że jest absolutnie wspaniałe...". Pod koniec każdego wieczoru upewniała się: "Czy naprawdę mi się podobało?", a ja odpowiadałam, że tak, mówiłam o czymś, co zauważyłami na co zwróciłam uwagę.Minęło wiele lat. Właśnie została przyjęta do trzech ważnych szkół artystycznych. Napisała do mnie list. W środku było zdjęcie z czasów, gdy była młodsza i...różowe płótno. "Dziękuję, że dostrzegłaś we mnie to, co najlepsze" Przychodziła do mnie i pokazywała mi swoje prace i wskazywała na dzieła, które stworzyła w ciągu tygodnia
Jeden z oddziałów księgarni Waterstones, mieszczący się przy Gower Street w Londynie, otrzymał zaskakującą przesyłkę. Anonimowy klient przesłał pieniądze za książki, za które nie uregulował płatności przed prawie 50 laty – „W 1974 roku zapomniałem zapłacić za kilka książek, minęło dużo czasu, a przy inflacji ich koszt wyniósłby około 100 funtów, wysłałem więc wam 120 funtów, aby zrekompensować brak płatności” – napisał w liście nieznany z imienia i nazwiska nadawca.„Księgarnie to niesamowite miejsca z fantastycznymi klientami, zarówno byłymi, jak i obecnymi” – zareagował sklep na swoim profilu na Twitterze. Jak dodano, ten „piękny gest” zostanie wykorzystany w szczytnym celu. Księgarnia nie zatrzyma pieniędzy dla siebie, lecz przekaże ją w formie darowizny na rzecz BookTrust, organizacji charytatywnej zajmującej się propagowaniem czytania wśród dzieci.
"Moja babcia przeżyła wojnę. Pracowała w szpitalu. Prała zakrwawione bandaże. Jej syn został zabity. Córka przeżyła. Gdy od wojny minęło już sporo czasu, ona zawsze chodziła do sklepu po sól i zapałki, nie zważając na to, że kuchenka była elektryczna – Babcia zmarła dawno temu. Ale zapałki, które kiedyś kupiła, czasem jeszcze znajdujemy w starej szafce kuchennej. Pamiętam"
Minęło już 5 lat od słynnej bitwy –
Jaki był ten stary rok? – Jak wypełnialiśmy nasze obowiązki rodzinne i zawodowe?Jak wiele dobra mogliśmy spełnić, a nie spełniliśmy?Jak wiele zła popełniliśmy, którego mogliśmy uniknąć?To wszystko już było i minęło, nie jesteśmy w stanie cofnąć czasu i naprawić popełnionych błędów. Jedyne co możemy zrobić to żałować za to, co było niedobre i starać się nie powielać tego w tym nowym 2022 roku
Kiedy minęło już kilka lat, a ona nadal ma focha –