Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 327 takich demotywatorów

Niektórzy myślą, że jestem zarozumiały. Muszę kategorycznie zaprzeczyć tej krzywdzącej mnie opinii. Bywają chwile, kiedy ogarnia mnie wątpliwość, czy rzeczywiście jestem najlepszym śpiewakiem na świecie... –
Kazimierz Kutz: Kiedyś z Kubą Morgensternem i Januszem Weychertem przegapiliśmy termin jednego z egzaminów u Antoniego Bohdziewicza – Dał nam szansę: mamy przyjść do niego w środę o szóstej. No tośmy poszli. W gabinecie swojego mieszkania miał nad biurkiem szafkę z szufladkami, w których na karteczkach miał posegregowane złote myśli - wspaniale przemawiał, a zawsze zaczynał od jakiegoś cytatu i kończył też cytatem.- Panowie napiją się herbaty? - pyta.My, że owszem, bardzo chętnie.Zanim nam ją podał, zrobił krótki wykład o herbatach. W końcu zaparzył, podał i mówi:- Będziecie uzasadniać, po co chcecie być reżyserami. Równocześnie. Ten, który pierwszy zamilknie, dostanie lufę.Po czym odwrócił się do nas dupą, skierował w stronę otwartego okna, nabił i zakurzył fajkę, a my jęliśmy gadać jeden przez drugiego. Zapierdalamy, zapierdalamy, rzecz nie ma końca, bredzimy, ale brniemy. W końcu się odwrócił i mówi:- Dobra, po trói macie. Wypierdalać.Taki gość Dał nam szansę: mamy przyjść do niego w środę o szóstej. No tośmy poszli. W gabinecie swojego mieszkania miał nad biurkiem szafkę z szufladkami, w których na karteczkach miał posegregowane złote myśli - wspaniale przemawiał, a zawsze zaczynał od jakiegoś cytatu i kończył też cytatem.- Panowie napiją się herbaty? - pyta.My, że owszem, bardzo chętnie.Zanim nam ją podał, zrobił krótki wykład o herbatach. W końcu zaparzył, podał i mówi:- Będziecie uzasadniać, po co chcecie być reżyserami. Równocześnie. Ten, który pierwszy zamilknie, dostanie lufę.Po czym odwrócił się do nas dupą, skierował w stronę otwartego okna, nabił i zakurzył fajkę, a my jęliśmy gadać jeden przez drugiego. Zapierdalamy, zapierdalamy, rzecz nie ma końca, bredzimy, ale brniemy. W końcu się odwrócił i mówi:- Dobra, po trói macie. Wypierdalać.
- Niestety - odpowiada pisarz - nie mogę wymienić panu dziesięciu takich komedii, ponieważ napisałem ich tylko sześć..." –
Artyści potrafią się cenić – Tenor Jan Kiepura poprosił do telefonu swego brata - Władysława, również śpiewaka, który występował pod pseudonimem Władysław Ladis. Ten, biorąc słuchawkę dla żartu powiedział:- Hallo! Tu największy tenor Polski!Chwila ciszy w słuchawce, wreszcie głos Kiepury:- Do licha, połączyłem się sam ze sobą!Aktor Tadeusza Łomnicki też się cenił. Podobno przyglądając się przez szparę w kurtynie widowni w teatrze, powiedział: "zazdroszczę tym skur....., że mogą mnie oglądać" Tenor Jan Kiepura poprosił do telefonu swego brata - Władysława, również śpiewaka, który występował pod pseudonimem Władysław Ladis. Ten, biorąc słuchawkę dla żartu powiedział:- Hallo! Tu największy tenor Polski!
Dziennikarka: Wyżej pan stawia swoją twórczość literacką, czy kamieniarską? – Jan Himilsbach: Kamieniarską.Dziennikarka: Czy mógłby pan wytłumaczyć naszym czytelnikom - dlaczego?Jan Himilsbach: Myślę, że dlatego, że moim dziełem granitowym nikt sobie dupy nie podetrze.
Podobno seksuolog profesor Lew Starowicz otrzymał list od kobiety, która skarżyła się na nadaktywność seksualną swojego męża – Pisała, że przed pójściem do pracy zdarza się to mężowi kilkukrotnie, a po powrocie nie ma chwili spokoju. „Mąż wykorzystuje mnie nawet między obiadowymi daniami, a o wieczorach lepiej nie pisać. Co mam zrobić, by mieć chwilę spokoju?”. W „post scriptum” było jeszcze zdanie: „Bardzo przepraszam za chybotliwy charakter pisma”
Bohdan Łazuka jako pierwszy polski artysta zagrał dwanaście razy z rzędu komplety w Sali Kongresowej. We wrocławskiej Hali Ludowej śpiewał przy pełnej widowni cztery wieczory. Pewnego razu podszedł do niego portier - staruszek, który stróżował tam od niepamiętnych czasów  i stwierdził z uznaniem: – - Panie Łazuka, pan jesteś lepszy od Hitlera. On miał tutaj tylko jeden komplet
Max Planck kiedy dostał Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki wyruszył w podróż po świecie i wszędzie występował z tym samym wykładem. Jego szofer po jakimś czasie nauczył się tego wystąpienia na pamięć i zaproponował aby się zamienili i teraz on wystąpi z tym wykładem, a Noblista będzie udawał szofera. Planck się zgodził – Szofer wystąpił z wykładem i na koniec z sali padło pytanie dotyczące mechaniki kwantowej. Szofer wysłuchał i odpowiedział: .,W życiu bym nie pomyślał. że w takim rozwiniętym mieście zostanie zadane takie banalne pytanie. Jeśli pan pozwoli, na to pytanie odpowie mój szofer"
O tym jak Andrzej Łapicki ocalił związek pewnemu mężczyźnie: – Pewien facet miał dziewczynę, która platonicznie kochała się w Łapickim. Facet się wściekał, bo ona ciągle mu powtarzała: ,,Łapicki to dopiero mężczyzna!’’. Jak tylko zobaczyła gdzieś zdjęcia aktora, zachwycała się: ,,Och, jaki piękny!’’ i obcałowywała te zdjęcia.  Facet w pewnym momencie nie wytrzymał i mówi: ,,Co się nim tak zachwycasz? Przecież to mój kumpel!’’. Na co ona: ,,Nie popisuj się, bo to żaden twój kumpel!’’. Facet: ,,Jeszcze się przekonasz! Zobaczysz, że mówię prawdę’’. Pewnego dnia dowiedział się, że Łapicki jest w SPATiF-ie. Podszedł pod klub i obserwował wejście. Kiedy aktor wyszedł zaczął go błagać: ,,Panie Andrzeju, mam wielką prośbę: niech pan ratuje mój związek z kobietą!’’. ,,Ale jak? Co ja mogę zrobić?’’. ,,Chodzi o to, że kiedy będę z nią przechodził obok SPATiF-u, punktualnie w dniu i o godzinie, które mi pan wyznaczy, powie pan: ,,O, cześć Jurek! Chodź do SPATiF-u na wódkę’’. I to wystarczy, bo ona się przekona, że znam pana osobiście i mój związek będzie uratowany’’. Łapicki tak się wzruszył tą opowieścią, że wyraził zgodę. Punktualnie, o wyznaczonej porze facet, niby to przypadkiem idzie z tą kobietą. Wchodzą w Aleje, idą w stronę SPATiF-u. Stamtąd właśnie wychodzi Łapicki i na ich widok mówi: ,,O, cześć Jurek, chodź na wódkę, zapraszam!’’. A facet do niego: ,,Pierdol się Andrzej! Nie widzisz, że z kobietą jestem!?’
Artus Barciś, aktor grający w serialu "Miodowe lata" kanalarza, czekałkiedyś na pociąg na DworcuCentralnym w Warszawie – W pewnym momencie podszedł do niego mile uśmiechający się pan i powiedział:- Witam kolegę po fachu.Barciś nie ma pamięci do twarzy, ale był przekonany, że na pewno gdzieś już spotkał tego aktora. Nie potrafił sobie jednak przypomnieć, kiedy, w jakich okolicznościach i gdzie. Udając, że oczywiście go pamięta, przywitał się i spytał:- W jakim teatrze pan teraz gra?- Ja nie pracuję w teatrze, tylko w kanale – odpowiedział zdumiony "kolega po fachu"
Głębokie lata 90., ogródek słynnej krakowskiej kawiarni Vis à Vis, zwanej potocznie „Zwisem”. Wchodzi kompozytor Zbigniew Preisner i zamawia parówki – W owym czasie w Zwisie pracowały dwie cudowne starsze Panie - Zosia oraz Krysia, najstarsi ludzie nie pamiętają, której z nich anegdota dotyczy, ale większe prawdopodobieństwo, że Krysi. Zatem wchodzi Preisner, zamawia parówki, pani Krysia biegnie z zamówieniem na zaplecze, a Preisner wyciąga wielkiego Centertela, gdyż były to czasy początków telefonii komórkowej w Polsce. Stolikowe towarzystwo Preisnera, jak również wszyscy dookoła cmokają i zachwycają się zdobyczą techniki wielkości pokaźnej cegłówki, tymczasem kwadrans mija, a parówek ni widu ni słychu. Preisner wreszcie, chcąc jeszcze bardziej zadziwić znajomych, wysuwa antenkę telefonu i pracowicie wystukuje na nim numer do Zwisu. Na zapleczu odbiera Krysia. - Tu Preisner - mówi do słuchawki Preisner - gdzie są moje parówki? Nie mija 30 sekund, jak z lokalu wybiega Krysia. - Panie Preisner, panie Preisner, telefon do pana!
- Nie dostaje się w mordę bez powodu, niech pan się nad tym zastanowi - usłyszał Włoch –
Pewien tygodnik amerykański przeprowadził ankietę wśród osobistości że świata artystycznego. Ankieta zawierała jedno pytanie: "Na co w pierwszej kolejności zwracasz uwagę patrząc na kobietę?" – - Na sposób jej mówienia - odpowiedziała Agata Christie.- Na jej ręce - brzmiała odpowiedź Marii Callas.- Na jej męża - wypaliła ZSA ZSA GABOR (na zdjęciu).
W filmie "Stan posiadania" Krystyna Janda kręciła intymną scenę z młodym aktorem, który w dodatku był jej studentem. Po każdym pocałunku młody człowiek pytał: – - Tak dobrze, pani profesor?- Do jasnej cholery! - zdenerwowała się w końcu aktorka - Mógłbyś przynajmniej w łóżku zrezygnować z tej "pani profesor"
Rodzinna anegdota Holoubków mówi, że Gustaw Holoubek z żoną Magdaleną Zawadzką kupili sobie pierwszy wspólny samochód, i pojechali do Krakowa na obiad uczcić to. Wrócili pociągiem, bo zapomnieli, że ten samochód mają –
- Ja też się nieraz zastanawiam - odpowiedział karykaturzysta - a jeśli mam wątpliwości, piszę zawsze „szanowna pani” –
Andrzej Łapicki: – Są tacy, którzy co tylko dotkną, a ze ściany już się sypią pieniądze. I są tacy, którzy ciężko pracują, są punktualni i nic im nie wychodzi. Dlatego całe życie uważałem, że nie należy być przesadnie punktualnym ani bardzo pracowitym, bo to do niczego nie prowadzi
Wybitny matematyk wypowiedział wówczas przesławne słowa:- Najpierw niech ci, którzy tam są, usprawiedliwią swoją obecność...! –
Ja nigdy nikogo nie obrażam. Jeśli mówię do kogoś "ty chuju", to najczęściej on dobrze wie, że zasłużył i że mówię prawdę. (...) Poza tymnic tak jak przekleństwa nierozładowuje napięcia –
Dyrektor Holoubek zorientował się któregoś dnia późnym wieczorem, że nie może pójść do domu, bo ktoś zamknął drzwi jego gabinetu od zewnątrz na klucz – Teatr już pusty, ale na szczęście w portierni zawsze jest ktoś na nocnym dyżurze Holoubek dzwoni na portiernię.- Mówi Holoubek…- Pana dyrektora Holoubka nie ma – informuje portier i odkłada słuchawkę.Holoubek dzwoni ponownie.- Tu mówi Holoubek…- Pana dyrektora Holoubka nie ma, będzie jutro. – Trzask odkładanej słuchawki.Holoubek dzwoni.- Tu Holoubek, ktoś mi przekręcił klucz…- Nie ma pana Holoubka! – Trzask.Holoubek dzwoni.- Proszę pana, ja nie dzwonię z miasta, ja dzwonię z mojego gabinetu dyrektora…Dyrektora nie ma. Jutro będzie. – Trzask.Kolejna próba.- Proszę pana – szybko mówi Holoubek. – Niech pan nie odkłada słuchawki, bardzo proszę nie odkładać. To ja, znaczy ten, co do pana dzwoni, to ja jestem dyrektor Holo…- Dyrektora Holoubka nie ma! – Trzask jakby energiczniejszy.  Holoubek duma tym razem dłuższą chwilę.Dzwoni, portier się zgłasza.- Czy to jest teatr? – pyta Holoubek.- Teatr.- Ja się połączyłem z portiernią?- Taaa.- Proszę pana, a pan jest sam czy ktoś jest jeszcze w teatrze. Bo może by pan poszedł i nie sprawdził, czy ktoś nie został na górze, mnie się zdaje, że widzę światło w oknie dyrektora…- Dyrektora nie ma, pan zadzwoni jutro. – Trzask słuchawki.Oczywiście tę noc Gustaw Holoubek spędził w gabinecie