Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 220 takich demotywatorów

+18
Ten demotywator może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Zobacz
Francuzi nie przepuszczą nawet niepełnosprawnemu na wózku.Facet chciał dołączyć do protestu,jednak żandarmeria postanowiławykorzystać jego problem w poruszaniusię i przeszkodzić mu w tym – Przy okazji zniszczyli jego wózek przez co bardzo się zdenerwował i trudno mu się dziwić... Jak można tak upokarzać drugiego człowieka? To ma być demokratyczny, praworządny kraj?!Nie chcę używać niecenzuralnych słów, dlatego nic więcej nie napiszę...
Mama mówiła, że jak byłem mały, to woziłeś mnie w wózku – Nie martw się dziadku, teraz ja będę pchał twój

Sąsiad publicznie wytknął kobiecie, że jej córka na wózku inwalidzkim za długo jedzie windą To jest odpowiedź samej zainteresowanej:

To jest odpowiedź samej zainteresowanej: – " Moja córka ma 16 lat i jest niepełnosprawna, ale to nie znaczy, że jest gorsza od innych. Jeździ na wózku inwalidzkim, ale też ma swoje marzenia i pasje. Chodzi do szkoły specjalnej, w której ma bardzo dużo znajomych. Widzę jak raduje się i poprawia jej się humor, gdy po nieprzespanej nocy z bólu pojawia się w szkole i widzi swoich przyjaciół, którzy tak samo jak ona dokładnie to rozumieją.    Nie wymagam od ludzi tego, żeby byli empatyczni i rozumieli naszą sytuację, ale uważam, że szacunek należy się każdemu. Niestety sąsiad z mojej klatki chyba o tym zapomniał. Napisał do mnie kartkę i powiesił ją na drzwiach windy. Słowa były dla mnie brutalne i wywołały łzy…Nie chciałam także pisać drugiej kartki jako odpowiedź na tę pierwszą, ponieważ nie jestem w przedszkolu. Nie chciałam również stawać twarzą w twarz z tym człowiekiem, ponieważ najprawdopodobniej bym się rozpłakała, a nie chciałam przed nim tak bardzo się otwierać, dlatego uznałam, że napiszę mu SMS-a. Jego treść tutaj państwu zacytuję. Numer telefonu posiadam, ponieważ kilka lat temu razem zakładaliśmy sobie internet i potrzebowaliśmy coś dogadać.„Panie Piotrze,chciałabym bardzo, aby w naszym bloku były windy dla osób niepełnosprawnych – tak żeby nie przeszkadzały one innym mieszkańcom, ale niestety tak nie jest.Jestem tak samo pełnoprawnym mieszkańcem tego bloku jak pan i jak moja córka. Nie jest gorsza w żaden sposób od pana dzieci czy od dzieci innych sąsiadów. Nie wydaje mi się, aby komentarz pozostawiony w ten sposób na windzie był odpowiedni, ponieważ zdradza, że nie ma pan klasy.Zostawiłabym tę kartkę i nie skomentowała jej w SMS-ie gdyby nie ostatnie zdanie, które sprawiło że pokazał pan, że nie szanuje ludzi. To, w jakim stanie jest moja córka i jak będzie żyła, zależy tylko i wyłącznie od niej i po części od nas.Nie ma pan prawa podważać tego, czy moja córka jako gorsza, tak jak Pan powiedział, i czy będzie chodziła do szkoły czy nie. Jeśli panu nie pasują godziny korzystania z windy, proszę je zmienić. Żegnam.”
+18
Ten demotywator może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Zobacz
Niesamowite wideo nagrane w odpowiedzi na nagonkę na Polskę ze strony zagranicznych mediów – Pomóżmy światu dowiedzieć się dlaczego kochamy naszą Ojczyznę. W szczególności teraz, bo to jest nasze 5 minut w dziejach globu. Nasze rozumienie wartości jakimi jest wolność i niepodległość warto rozprzestrzeniać wśród narodów tak rozchwianego dziś świata. Wszyscy na tym skorzystają, wszyscy jedziemy na tym samym wózku.Niech żyje Polska!
Źródło: Stefan Tompson. Pomóżmy rozprzestrzenić to nagranie za granicą!
Kulinarny horror w Meksyku! Policja złapała tam parę seryjnych zabójców, którzy zamordowali 20 kobiet, upiekli z nich zapiekanki i zjedli je ze smakiem – Ofiary wabili do swojego domu grozy, kusząc je ofertami pracy w charakterze pomocy domowej... Wpadli, gdy wywozili z domu szczątki ciał w wózku dziecięcym

Ma trójkę dzieci i… „ręce pełne roboty”. Gdy usłyszała te słowa, postanowiła je skomentować

Ma trójkę dzieci i… „ręce pełne roboty”. Gdy usłyszała te słowa, postanowiła je skomentować – Courtney Lester to matka trójki dzieci. Kiedy wraz z maluchami wybrała się na zakupy do sklepu, spotkała ją dość nieprzyjemna sytuacja, którą postanowiła opisać na Facebooku."Do nieznajomego z Wal-Mart, który powiedział do mnie „Przykro mi, że przez te wszystkie dzieci masz pełne ręce roboty”. Oto, co mam Ci do przekazania – zaczęła CourtneyTo, czego nie wiesz, to fakt, że straciłam dwójkę dzieci zanim zostałam pobłogosławiona tymi wspaniałymi istotami w ciągu ostatnich lat. Jeśli więc chcesz mi współczuć, to jest jedyny powód, dla którego powinieneś to robić.Moje dzieci są dla mnie prawdziwym błogosławieństwem. Są wzorowymi obywatelami, ponieważ, no cóż… są dziećmi. Czasami zachowują się głośno, czasami są niedobre, a czasami kompletnie przygnębione. Ale przecież Ty wcale ich nie znasz. Jedyne, co widziałeś, to młoda para z 4-letnim chłopcem śpiewającym piosenkę, 2-letnim dzieckiem siedzące w wózku na zakupy i noworodkiem śpiący w nosidełku. Jeżeli Twoim zdaniem to jest równoznacznik tego, że mam ręce pełne roboty, to nie mamy o czym rozmawiać. Żal mi Ciebie.Prawda jest taka, że mam masę obowiązków. Czasami nie mogę się doczekać, kiedy położę się do łóżka. Moje maleństwa stawiają mnie jednak na nogi. Zawsze któreś z nich czegoś ode mnie chce.Nigdy jednak nie widziałam, aby moje dzieci się kłóciły. Nigdy również nikt nie powiedział do mnie tak, jak powiedziałeś Ty. Nawet wtedy, kiedy dzieci nie chciały mnie słuchać, marudziły i dawały mi popalić, nigdy nie powiedziałam sobie, że mam dość i wcale nie oczekuję tego od innych. Jeśli posiadanie trójki dzieci automatycznie w oczach innych sprawia, że mam pełne ręce roboty, niech tak będzie. Proszę tylko o jedno. Nie mówicie, że jest Wam z tego powodu przykro, bo moje serce jest znacznie pełniejsze, niż moje ręce są w stanie pomieścić"
Kontrolerzy nie mieli czytników, ale mandat wystawili – Robert Sieradzki jest osobą niepełnosprawną i porusza się na wózku. Jako osoba niepełnosprawna otrzymał legitymację, która uprawnia mężczyznę do darmowych przejazdów komunikacją miejską. Niestety jego ostatnia kontrola zakończyła się mandatem, mimo że miał przy sobie legitymację. Został ukarany, bo kontrolerzy nie mieli specjalnych czytników- Korzystałem z linii autobusowej nr 13. Nastąpiła kontrola  biletów. Zostałem  zapytany, czy mam jakiś dokument uprawniający do korzystania z bezpłatnej komunikacji. W dobrej wierze pokazałem jej tę legitymację. Pani kontroler powiedziała, że ona nie respektuje tej legitymacji, bo dla niej to jest nic nie znaczący kawałek plastiku i ona nie może przeczytać, czy ja jestem w ogóle osobą niepełnosprawną,  i czy mam jakiekolwiek uprawnienia do korzystania z darmowej komunikacji miejskiej – mówi pan Robert- Kontroler, który sprawdzał bilety w autobusie, nie uwzględnił tej legitymacji z bardzo prostego powodu: nie miał czytnika kodu QR. Kontrolerzy w takie czytniki nie są wyposażeni. Kontroler wykonywał swoje obowiązki zgodnie z regulaminem – mówi Dawid Puton z Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji w Radomiu.- Został wypisany mandat.  Poszedłem do zarządu dróg i sądziłem, że to będzie załatwione od ręki – mówi pan Robert.– Mamy pewne przepisy, których musi trzymać się także kontroler. Wystawił mandat,  gdyż było to po prostu zgodne z regulaminem. Pan Sieradzki zjawił się i został poinformowany, że ten  mandat został wystawiony zgodnie z obowiązującymi przepisami – mówi Dawid Puton  z  Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji w Radomiu.-  Myślę, że zbyt szybko została podjęta decyzja,  bo pan jeździł na wózku,  więc wiadomym jest, że ma problem ogromny z poruszaniem się -  mówi Hanna Rejmer z Miejskiego Zespołu ds. Orzekania o Niepełnosprawności.W trakcie realizacji reportażu dyrektor radomskiego MZDiK uznał, że błąd nie leży jednak po stronie pana Roberta i mandat anulował. To jednak wcale nie oznacza, że kolejni, niepełnosprawni pasażerowie unikną podobnych problemów.- Prawda jest taka, że tutaj faktycznie nie pozostaje nic innego, tylko pana przeprosić. My posypujemy głowę popiołem. Doszło do niedopatrzenia, pomyłki. Jest to kwestia kilku dni. Jeżeli nie do końca tego tygodnia,  to na pewno do końca miesiąca ta sprawa powinna zostać załatwiona – mówi Dawid Puton  z  Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji w Radomiu
Tata pyta, czy jego niepełnosprawny syn może zjeść w pubie, właścicielka robi coś wyjątkowego – W zeszłym tygodniu Steph Tate pracowała za barem w Sheffield, w Anglii, gdy podszedł do niej klient z pytaniem, które zmusiło ją do pewnych przemyśleń.Mężczyzna podszedł do baru i zapytał, czy jego syn na wózku też może wejść, a Steph zapytała tylko, „A dlaczego nie?”Ojciec wyjaśnił, że jego syn jest niepełnosprawny i czasami wydaje z siebie głośniejsze odgłosy oraz macha rękami i jakiś czas temu zostali wyrzuceni z jednego z pubów po tym, jak inny klient narzekał na ich obecność.Steph zrobiło się przykro i powiedziała, że on, jego syn i wszyscy rodzice z niepełnosprawnymi dziećmi zawsze będą mile widziani w The Barrel w Chapeltown.Nie mogła jednak przestać o tym myśleć i postanowiła napisać post na Facebooku, gdzie opisała całe zdarzenie i powiedziała, że ona oraz jej pracownicy zrobią wszystko, aby niepełnosprawni zawsze czuli się mile widziani. Czy to poprzez zapewnienie przedłużaczy, aby dało się podłączyć sprzęt, czy też poprzez proste przestawienie stołów i krzeseł.Zakończyła post pisząc:„Jeśli siedzisz w domu z niepełnosprawnym dzieckiem, partnerem lub znajomym i boisz się zabrać go gdzieś z obawy przed złymi komentarzami, przyjdź do nas. Jeśli ktoś powie Wam coś nieprzyjemnego lub złośliwego, każemy mu wyjść, a nie Tobie. Steph.”Jej post podbił internet i mamy nadzieję, że więcej barów i restauracji zachowa się tak, jak Steph, jeśli jeszcze nie wprowadzili w życie tej zasady

W sobotę 5-letni Arek, którego pewnie kojarzycie, pomógł w sprzątaniu Tatr w ramach akcji "Czyste Tatry". Co na to inni turyści?

W sobotę 5-letni Arek, którego pewnie kojarzycie, pomógł w sprzątaniu Tatr w ramach akcji "Czyste Tatry". Co na to inni turyści? – "Jestem zaszokowana tym co wczoraj doświadczyłam. Niektóre osoby przechodzące obok nas chciały abyśmy zabrali ich śmieci, bo skończyli np. jeść czy pić i czemu on ma to znosić w swoim plecaku jak może nam dać. Przecież ma Pani worek, może to Pani zabrać. A gdybym go nie miała to co by się z tymi śmieciami stało?" - pisze na blogu mama Arka.No ku*wa, ludzie... SERIO?! Co trzeba mieć w głowie, żeby widząc parę dziecko na wózku + opiekun, wciskać jej własne śmieci?Większość dorosłych ludzi mogłaby się nauczyć kultury i dobrego wychowania od Arka. A dla mamuśki szacun - za wychowanie i za to jak świetnie sobie radzi
Jak ja nienawidzę tych cholernych stereotypów! Chcę wynająć kawalerkę w Warszawie. Dzwonię z zapytaniem, czy nie ma schodów, bo jestem niepełnosprawna i poruszam się na wózku. Co słyszę w odpowiedzi? – "Obawiam się, że jak jest Pani niepełnosprawna to nie będzie miała Pani pieniążków na czynsz". Opada wszystko, co może człowiekowi opaść. Bo oczywiście niepełnosprawny musi być biedny i upośledzony umysłowo skoro nieświadomy, że za mieszkanie trzeba płacić. Ludzie ocknijcie się i nie róbcie wiochy. W końcu mamy XXI wiek

Myślał, że bezdomny prosi jego syna o pieniądze. Zrobiło mu się głupio, gdy poznał prawdę

Myślał, że bezdomny prosi jego syna o pieniądze. Zrobiło mu się głupio, gdy poznał prawdę – Czy tego chcemy, czy nie, bardzo często zdarza nam się oceniać innych i nie zawsze są to sądy, które powinno się wydawać.Pewien ojciec dopiero po czasie zorientował się, że nie kierował się sercem, a pokusił się o ocenę kogoś, kogo tak naprawdę oceniać nie ma prawa.Był na spacerze z 11-letnim synem, gdy nagle natknął się na coś, co mogłoby się zdarzyć każdemu – łatwo popełnić ten błąd. Ojciec opisał wydarzenie w poście na Facebooku:Zastanawiałem się nad stworzeniem tgo posta, ponieważ nie do końca stawia mnie w dobrym świetle, ale i tak zdecydowałem się na to, aby się z Wami tym podzielić. I w gruncie rzeczy myślę, że w końcu jest to obraz wielu z nas, jeśli jesteśmy naprawdę uczciwi wobec siebie.Wczoraj, gdy syn i ja jechaliśmy na jego turniej piłkarski, zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, żeby się czegoś napić i odpocząć. Kiedy zapłaciłem, dałem mu klucze, żeby mógł wrócić do samochodu.Zajęło mi trochę czasu przy kasie. Kiedy wyszedłem ze sklepu, zauważyłem, że od mojego samochodu odchodził mężczyzna na wózku inwalidzkim. Był starszym człowiekiem z amputowanymi nogami i wyglądał na „bezdomnego”.Moją pierwszą reakcją, niestety, było:„Jasna cholera, zaraz okradnie mojego syna”Kiedy podszedłem bliżej, zauważyłem, że syn z nim rozmawiał, ale po chwili odwrócił się i poszedł do auta. Więc zrobiłem to samo.Gdy wszedłem do samochodu, zapytałem go, o co w tym wszystkim chodzi. Mój syn odpowiedział:„O nic, spytałem tylko, czy ten pan nie potrzebuje pomocy. Powiedział, że wszystko okej, ale miło mu, że zapytałem”.I wiecie co? Było mi cholernie głupioNa pierwszy rzut oka nie zauważyłem nawet, że ten starszy pan próbował przejechać żwirowym parkingiem pełnym wybojów na wózku inwalidzkim, używając tylko rąk. Nie zauważyłem, że moje 11-letnie dziecko było wystarczająco dorosłe, aby zobaczyć to w lusterku auta. Był na tyle dorosły, że zgasił silnik, wyszedł z auta i zapytał, czy mu nie pomóc.Kiedy już mieliśmy jechać zapytał, czy możemy dać temu człowiekowi trochę pieniędzy. Kolejny raz zrobiło mi się głupio, bo nawet o tym nie pomyślałem. Podszedłem więc i zapytałem go o to, na co on odpowiedział:„Nie, dziękuję, nic mi nie potrzeba. Twój syn był prawdziwym dżentelmenem i dał mi wszystko, czego potrzebowałem dzisiaj. Niech Was Bóg błogosławi”.Nie zamieszczam tego, szukając pochwał dla syna. Publikuję to, aby ujawnić prawdziwą złośliwość, którą mamy w naszym świecie.Na każdym kanale informacyjnym, w każdym poście na Facebooku, w każdym tweecie wypluwamy tylko żółć i nienawiść. To nie jest dobra rzecz. Wszyscy to robimy. Zapomnieliśmy patrzeć na świat oczami dziecka… Nie zapominajmy -  żaden człowiek nie może być zdefiniowany wyłącznie przez wygląd czy ubranie
Nastolatek z parasolem nowym bohaterem sieci. Mama pęka z dumy – Młody chłopak przyjechał do śródmieścia po mamę. Odbierał ją z pracy. Kiedy czekał, zobaczył na przystanku autobusowym kobietę na wózku.Nie myśląc wiele, złapał za parasol, który miał w samochodzie, i rozłożył go nad niepełnosprawną"Kobieta czekała na miejski transport, ale się spóźniał. Było bardzo gorąco. Nie chciałbym być wystawiony na to słońce. Skończyło się na tym, że spędziliśmy razem godzinę i 45 minut - opowiada nastolatek"Wtedy mama zrobiła zdjęcieOd tamtej pory regularnie służy pomocą niepełnosprawnej. Rozpościeranie parasola nad kobietą stało się rytuałem. Chłopak często spotyka ją w pobliżu pracy swojej mamy i za każdym razem sytuacja powtarza się. Oboje nie spędzają jednak czasu w milczeniu.Żartujemy, śmiejemy się, rozmawiamy. Ona jest członkiem klubu książki. Dowiedziałem się też, że lubi kotlety wieprzoweMama jest bardzo dumna z syna i tego, jak tłumaczy swoje zachowanie.Chłopak podkreśla, że takie małe gesty pomagają pamiętać, iż na świecie nadal istnieje dobroI brawo!Każdego powinno stać na takie dobro
Niepełnosprawna Polka została brutalnie potraktowana na lotnisku w Izraelu. Kobieta opisała całe zajście w czasie kontroli na lotnisku Ben Gurion – Przepraszam za poniższe zdjęcia, ale dokładnie tak wygląda się po kontroli na lotnisku Ben Gurion. Półtorej godziny, w tym na plastikowym, niestabilnym krześle z potwornym bólem kręgosłupa. Zabrali mi wózek, prawie rozebrali. Jak widać jestem zagrożeniem dla państwa Izrael. Na koniec dostałam naklejkę w paszporcie, która oznacza „lepiej uważać, podejrzana”. Jak wiadomo grubaski na wózkach są zwykle terrorystami i szpiegami.A na koniec usłyszałam jeszcze, że podobno w Polsce nie wolno mówić prawdy o wojnie… Czyli oberwałam za IPN. Szkoda, bo miałabym dobre wspomnienia, ale te zdjęcia i ból skutecznie odwiodły mnie od pomysłu pojechania tam powtórnie. Przykre. Odradzam podróżowania na wózku do Izraela. Aha! I jeszcze trzy razy mnie pytali z wyrzutem, czy na pewno nie zrobię choć paru kroków. Tak mnie wystraszyli, że prawie zrobiłam…
Niepełnosprawny mężczyzna spod Częstochowy prowadzi "Telefon Radości" – Łukasz Warzecha z Herbów koło Częstochowy ma 30 lat. Mimo, że od urodzenia jest niepełnosprawny i porusza się na wózku inwalidzkim, nie oczekuje pomocy – sam chcę ją nieść. Tym którym brak radości.Telefon to ja wykonuję praktycznie codziennie, ale zdarza się, że inne osoby do mnie dzwonią, jak mają jakieś załamanie, słabszy dzień, czy po prostu potrzebują porozmawiać. Rozmowa przeważnie toczy się około 40 minut, ponad godzinę, czasami dwie godziny. Rozmawiamy praktycznie o wszystkim – o Panu Bogu, o kulinariach, o pogodzie, czasami pomodlimy się razem – mówi Łukasz Warzecha.Telefon radości działa od poniedziałku do piątku w godzinach 10.00-18.00 (w przypadkach wyjątkowych i nagłych również w soboty i niedziele w godzinach 15.00-17.00). Łukasza Warzechę można znaleźć na Facebooku lub pod numerem telefonu: 720-792-524
Kierowca przepuścił kobietę z dzieckiem, a policjant uznał to za niestosowne – Mężczyzna zatrzymał się przed przejściem dla pieszych, na którym stała już matka z dzieckiem w wózku. Mimo, że policjant dał sygnał do jazdy, kierowca przepuścił kobietę, jeszcze jedną pieszą i dopiero wtedy ruszył. Cała sytuacja bardzo nie spodobała się funkcjonariuszowi, który chciał ukarać szofera mandatem w wysokości 500 złotych i 6 punktami karnymi.Kto w tym przypadku miał rację? Czy kierowca powinien dostać mandat?
 –  CO CIĘ NIE ZABIJETO CIĘ WZMOCNIALBO SPARALIŻUJE IPOSADZI NA WÓZKU
Piękna reakcja pielęgniarki na spotkanie z pacjentką, która jeszcze niedawno poruszała się na wózku –
0:04
Co się z tymi ludźmi dzieje? – 7 kwietnia, koło godziny 18:00 poszliśmy z żoną i Piesełem na spacer. Taki normalny, 5 kilometrów, bo Pieseł lubi takie spacery. Przy okazji mieliśmy za zadanie kupić małemu boczku na grilla.Jeżdżę na wózku inwalidzkim, co będzie ważne w dalszej części historii. Odwiedziłem Lidla po drodze - masakra, pandemonium. Ludzi tłumy. Boczku, jak pani powiedziała, nie mają od 10 rano, bo promocję mieli i się ludzie rzucili.Poszliśmy dalej do Biedry. Ochroniarz powiedział, że to samo - zrobili promocję boczku na grill i ludzie rano po 10 paczek wynosili. Na szczęście były jeszcze 2 paczki boczku wędzonego, jakoś na grilla się nada.Wziąłem 1 paczkę i będziemy kombinować. Co się z tymi ludźmi dzieje? Wystarczy magiczne zdanie promocja i wybierają wszystko jak leci? Ale co z lodówkami, że takie puste? Aha, no tak. Wolna niedziela. Kolejki do kas sporawe.Pani kasjerka powiedziała mi, żebym pojechał do kasy obok z pierwszeństwem dla wózków inwalidzkich i szerszej, bo tu się mogę nie zmieścić, gdyż wąsko jest. Mówię, że dziękuję, postoję, bo już widziałem wzrok dwóch szalonych madek w kolejce obok i słyszałem ich komentarze, że wszyscy sprawiedliwie stoją. Kasjerka zadzwoniła po ochroniarza, ten mnie wziął do kasy obok i szybko uciszył dwie mocno plujące się panie w kolejce. Powiedział im "Nie chcecie stać w kolejce? Jazda po wózki inwalidzkie, nogi wam połamię gratis. Nie będziecie musiały stać". Przycichły w trymiga.
Źródło: Foto moje własne

W Idaho żyje rodzina Aldrichów wraz z braćmi - Noahem i Lucasem. Piękna historia braterskiej miłości:

 –  LUCAS OD URODZENIA CIERPI NA RZADKIE NIEDOROZWINIĘCIE MÓZGU. DO TEJ PORY ZANOTOWANO TYLKO 85 470 TAKICH PRZYPADKÓW. POWODUJE TO NAPADY, UTRUDNIONE PRZEŁYKANIE I INNE POWAŻNE PROBLEMY. KIEDY NOAH USŁYSZAŁ O ORGANIZOWANYM PRZEZ YMCA TRIATHLONIE DLA MŁODZIEŻY, POWIEDZIAŁ RODZICOM, ŻE CHCE WZIĄĆ W NIM UDZIAŁ, MIAŁ JEDNAK JEDNĄ NIEZWYKŁĄ PROŚBĘ, CHCIAŁ ZABRAĆ LUCASA ZE SOBĄ! NOAH TRENOWAŁ PRAWIE TRZY MIESIĄCE PRZED TYM TRIATHLONEM. W TEN WIELKI DZIEŃ, 12-EGO LIPCA, RAZEM ZE SWOIM BRATEM PRZEJECHAŁ 5 KM... THE ALORICH FAMILY ...PRZEPŁYNĄŁ PRAWIE 200 M... THE ALORICH FAMILY ...I PRZEBIEGŁ 1,6 KM PCHAJĄC LUCASA W SPECJALNYM WÓZKU. „ŁĄCZY ICH NIESAMOWITA WIĘŹ. SĄ NAJLEPSZYMI PRZYJACIÓŁMI I WSZYSTKO ROBIĄ RAZEM", MÓWI MAMA CHŁOPCÓW. „ZROZUMIENIE I SPOSÓB W JAKI OKAZUJĄ SOBIE MIŁOŚĆ JEST WYJĄTKOWY." CI BRACIA POKAZALI ZNACZENIE PRAWDZIWEJ MIŁOŚCI I PRZYJAŹNI. UDOWODNILI, ŻE NIEWAŻNE SA PRZESZKODY, PONIEWAŻ MOŻESZ ZROBIĆ WSZYSTKO, JEŚLI TYLKO WŁOŻYSZ W TO SERCE I DUSZE.
Prawdziwe oblicze SOR - gdzie pacjent jest bogiem a personel wrogiem –  "Chciałabym podzielić się pewnymi niezwykle irytującymi wydarzeniami sprzed kilku dni.Na SOR w Świdnicy przewieziono młodą pacjentkę z niegroźnym , niskoenergetycznym urazem, powstałym w wyniku popchnięcia i upadku. Po przekroczeniu bram SOR, pacjentka oraz jej rodzina (łącznie 6 osób, z czego 5 pod wpływem alkoholu) zdezorganizowali w zupełności pracę oddziału ratunkowego, wprowadzając tym samym zagrożenie dla pozostałych pacjentów.Już pierwsze zdanie wypowiedziane przez męża pacjentki, zwiastowało nadchodzącą awanturę: "wiem która ku...a to zrobiła, ona będzie jezdziła na wózku [inwalidzkim] jak ty teraz, tylko do końca życia". Przez ponad 2 godziny, pacjentka i 5 osób towarzyszących chorej nieustannie zakłócało pracę oddziału ratunkowego.Bez przerwy podążali za personelem z telefonami komórkowymi, nagrywając go, prowokując przez użycie obraźliwych i agresywnych określeń, np " wypier... ku..o", "co za popie...ni ludzie tu pracują", "co za je...y SOR" i wiele innych głównie personalnych inwektyw.W pewnym momencie mąż pacjentki wtargnął do gabinetu, uniemożliwiając zbieranie wywiadu i przeprowadzenie badania. Nakazał małżonce podawać nieprawdziwe i absurdalne informacje dotyczące zdarzenia. W celu wywołania zamieszania w towarzystwie innych oczekujących bezpodstawnie oskarżył lekarza SOR o bycie pod wpływem alkoholu. Żeby potwierdzić nieprawdziwość oskarżeń wezwano Policję.Poproszono również patrol Policji o pomoc w opanowaniu agresywnych i wulgarnych towarzyszy pacjentki, co spotkało się jednak z ich odmową. SOR pozostał zdany na siebie. Po przewiezieniu na salę obserwacyjną mąż pacjentki bez skrępowania wchodził do dyżurki pielęgniarskiej, skąd jak stwierdził zabierze krzesło pownieważ " z całą pewnością jest bardzo wygodne".Po chwili zmienił jednak zdanie, stwierdzając że położy się obok małżonki i zamówią sobie catering. Sama pacjentka w obecności innych, w tym przypadku poważnie chorych pacjentów, oznajmiła, że "nie będzie leżała w sali z jakimiś umarlakami". Groziła również salowej, przewożącej pacjentkę do RTG, że „kiedy spotkają się w innych okolicznościach, salowa będzie płakała, a ona sama biła brawo”.W międzyczasie reszta towarzyszy nieustannie krążyła po SOR, gasiła światło w poczekalniach i korytarzach, zabawiając się w reporterów. Zastraszyli również panią technik RTG, próbując wyważyć drzwi do gabinetu.Przez 2 godziny zachowywali się jak szarańcza przemieszczając się z miejsca na miejsce, z jednego gabinetu do drugiego, pozostawiając za sobą zupełny chaos.W przerwach między opisanymi momentami, jak wcześniej wspomniano, kamerowali wszystko co działo się w SOR, obrażali personel, lekarzy, ratowników, pielęgniarki, salowe, technik RTG oraz grozili wszystkimi możliwymi instytucjami.Po 2 godzinach pobytu w SOR, wykonaniu pełnej, choć bardzo utrudnianej diagnostyki, pacjentka została wypisana z oddziału ratunkowego, co szczęśliwie zakończyło dokuczliwą działalność tej „wesołej gromadki”.Dlaczego przytaczam tą sytuację? A no dlatego, że media, głównie prywatne, pozwoliły sobie w ostatnim czasie przedstawić wiele reportaży na temat "nieludzkich" "okrutnych" warunków na SOR, gdzie biednych pacjentów czeka jedynie znieczulica, cierpienie i śmierć w męczarniach. Zupełnie zapominając o komentarzu drugiej strony, czyli pracowników SOR. Nasza grupa zawodowa (pracownicy SOR i pracownicy ZRM, bez podziału na zawody), traktowani są jak zło konieczne. Jedyne co słyszymy, to, że musimy IM, pacjentom, służyć bo ONI nas utrzymują.W zamian za nasze obowiązkowe sługusowstwo, mogą nas poniewierać, wyzywać, niekiedy bić, broń boże nie potraktować jako pracownika wykonującego swoją bądź co bądź pracę. Idąc tym tropem jak wielu z nas idąc do sklepu spożywczego, czy kina wyzywa personel, zastrasza, grozi, ubliża, niekiedy bije, po czym przyjeżdża stacja telewizyjna i nakręca dramatyczny reportaż, o tym, że zadyma jest słuszna bo w ważywniaku nie ma marchewki, a w kinie nie leci już Kac Wawa, którą tak bardzo lubię i chciałbym zobaczyć, płacę za bilet więc wymagam.„Klienci” SOR i ZRM skarżą się do dyrekcji, mediów, Rzeczników Praw Pacjenta, NFZ na zupełnie wszystkie składniki pobytu w SOR/IP. Personel zmuszony jest pisać wyjaśnienia, SOR odwiedzają kontrole z NFZ, a media napędzają spiralę nienawiści, dając niepisane przyzwolenie do traktowania personelu SOR jak…No właśnie? Kogo?Każdy zawód, każdy człowiek wymaga szacunku. Nie wymagają go TYLKO pracownicy ZRM/SOR, którzy godzą się być workami treningowymi, wzamian za wysokie pensje i niebywały prestiż pracy w zawodzie."Przesłała Natalia dzięki !