Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 247 takich demotywatorów

Okazało się, że od jakiegoś czasu pisze wiadomości do mojego ojca, który zmarł 5 lat temu. Chyba coś mi wpadło do oka –

To nie my, to oni Azja tonie w odpadach, Europa walczy na wszystkich frontach o czyste środowisko

Azja tonie w odpadach, Europa walczy na wszystkich frontach o czyste środowisko –  90% światowego ładunku jest transportowane drogą morską. Większość floty handlowej (w tym ogromne kontenerowce) jest kontrolowana przez kraje Unii Europejskiej, USA, Korei Południowej i Japonii. Lecz co się dzieje, gdy "żywot" tych statków dobiega końca? Ponieważ rozbiórka starego statku generuje niewyobrażalne ilości zanieczyszczeń (między innymi azbestu, rtęci, ołowiu, pestycydów i in.), prawo UE stanowi, że statki zarejestrowane w krajach członkowskich muszą być rozbierane w stoczniach posiadających możliwość ograniczenia zanieczyszczeń do minimum i zezwolenie unijne na taką działalność. Koszty takiej rozbiórki są ogromne. Przedsiębiorstwa zatem rejestrują swoje statki w krajach, które nie mają tak restrykcyjnych przepisów. Dzięki temu mogą tam złomować swoją starą flotę. Dane z lat 2014 - 2018 wykazały, że 80% starych statków handlowych zostało rozebranych w trzech krajach: Bangladeszu, Indiach i Pakistanie. Pierwsze miejsce w tym procederze zajmują kraje Unii Europejskiej. Waga zezłomowanych w 2019 statków pochodzących z tego rejonu wyniosła 2.841.305 ton. Obecnie niemal wszystkie nowe jednostki UE są rejestrowane w krajach pozwalających na szybką i tanią rozbiórkę. Oceany zalewa fala substancji o najwyższym stopniu szkodliwości, na nowotwory umierają pracownicy stoczni rozbiórkowych (w ciągu najbliższych 6 lat umrze z tego powodu prawie 5000 pracowników indyjskich stoczni), okoliczni mieszkańcy i zwierzęta.
Fachowcy za dużo chcieli za wyburzenie budynku, więc burmistrz Lublińca sam go rozebrał – Miasto rozpisało przetarg na budowę parkingu, który obejmował również rozbiórkę starego garażu. Postępowanie dwukrotnie jednak unieważniono, bo złożone oferty znacznie przekraczały budżet, jaki zaplanowano na projekt. To efekt m.in. drożejących usług i materiałów budowlanych. Burmistrz Lublińca Edward Maniura postanowił więc oszczędzić na rozbiórce i wykonać ją samodzielnie. Firmy wyceniły tę usługę na 25 tysięcy złotych.-  Kiedy zobaczyłem ile firmy chcą za rozbiórkę garażu, postanowiłem, że zrobię to sam. Założyłem, że kiedy odpadnie nam koszt rozbiórki, kolejny przetarg na budowę wiaty być może uda się już rozstrzygnąć  - mówi burmistrz. Rozbiórkę z zachowaniem zasad BHP burmistrz rozpoczął w zeszły piątek po pracy, prace zakończył w sobotę. Pomógł mu jeden z radnych oraz pracownicy urzędu. Jak podaje miasto na swoim Facebooku, w związku z tym Lubliniec poniósł koszty jedynie z tytułu odbioru i utylizacji odpadów budowlanych. - Oszczędne i celowe wydatkowanie środków to podstawa właściwego gospodarowania finansami publicznymi, dlatego bardzo się cieszę, iż dzięki pracy społecznej, którą z satysfakcją wykonałem, Miasto Lubliniec zaoszczędzi kilkanaście tysięcy złotych - podsumowuje burmistrz
Jest zaskoczony obecnością ponad 250 młodych ludzi, osób starszych i osób specjalnej troski, które również się zaangażowały. Tworzą oni ludzki łańcuch, w którym biorą tysiące książeki przenoszą je ręka w rękę ze starego do nowego miejsca w odległości 500 metrów. Zadanie to zostało wykonanew ciągu zaledwie godziny –
Inspirująca przypowieśćo życiowych trudach – Młody mężczyzna zapytał swojego dziadka, dlaczego życie bywa takie trudne. Oto, jaka była odpowiedź starego człowieka.W życiu występuje smutek, tak samo, jak istnieje w nim radość. Przegrywanie jest równie obecne, jak wygrywanie, upadanie – jak stanie, głód – jak obfitość, zło – jak dobro. Nie mówię tego, żeby cię zmartwić, ale by ukazać ci rzeczywistość. Życie jest podróżą, którą czasami przemierzamy w świetle, a czasami w mroku.Nie prosiłeś o narodziny, a jednak tutaj jesteś. Masz w sobie zarówno słabości, jak i siłę. Masz je w sobie, ponieważ uosabiają one dualizm życia. Wszystko występuje w dwóch formach.Masz w sobie zarówno wolę zwycięstwa, jak i chęć porażki.W twoim sercu jest zarówno możliwość odczuwania współczucia, jak i małość bycia aroganckim.Jest w tobie odwaga stanięcia twarzą w twarz z życiem, jak i strach skłaniający do odwrócenia się i ucieczki od niego.Życie może dać ci siłę. Siła może wziąć się ze stawiania czoła sztormom codzienności, ze świadomości straty, poczucia złamanego serca i smutku oraz ze wpadnięcia w najgłębsze odmęty smutku.Musisz sprostać wszystkim burzom. Musisz stawić czoło zimnu, wiatrom i ciemności. Kiedy sztorm dmie wprost na ciebie, musisz stać wyprostowany. Jego celem nie jest bowiem powalenie cię na ziemię, ale nauczenie cię bycia silnym.Bycie silnym oznacza stawianie kolejnego kroku w drodze na szczyt, niezależnie od tego, jak jest się wyczerpanym. Oznacza ono pozwolenie łzom popłynąć na znak żałoby. Oznacza ciągłe poszukiwanie odpowiedzi i podążanie za nią poprzez mroki otaczającej cię rozpaczy.Bycie silnym oznacza uczepienie się nadziei na jeszcze jedno uderzenie serca i jeszcze jeden wschód słońca.Każdy niezależnie jak trudny do wykonania krok jest kolejnym w kierunku ujrzenia nowego wschodu słońca, a tym samym stanowi obietnicę nowego dnia.Najsłabszy krok w kierunku szczytu wzgórza, w kierunku wschodu słońca i nadziei jest silniejszy niż najpotężniejszy sztorm.Dziadek powiedział – idź dalej Młody mężczyzna zapytał swojego dziadka, dlaczego życie bywa takie trudne. Oto, jaka była odpowiedź starego człowieka.W życiu występuje smutek, tak samo, jak istnieje w nim radość. Przegrywanie jest równie obecne, jak wygrywanie, upadanie – jak stanie, głód – jak obfitość, zło – jak dobro. Nie mówię tego, żeby cię zmartwić, ale by ukazać ci rzeczywistość. Życie jest podróżą, którą czasami przemierzamy w świetle, a czasami w mroku.Nie prosiłeś o narodziny, a jednak tutaj jesteś. Masz w sobie zarówno słabości, jak i siłę. Masz je w sobie, ponieważ uosabiają one dualizm życia. Wszystko występuje w dwóch formach.Masz w sobie zarówno wolę zwycięstwa, jak i chęć porażki.W twoim sercu jest zarówno możliwość odczuwania współczucia, jak i małość bycia aroganckim.Jest w tobie odwaga stanięcia twarzą w twarz z życiem, jak i strach skłaniający do odwrócenia się i ucieczki od niego.Życie może dać ci siłę. Siła może wziąć się ze stawiania czoła sztormom codzienności, ze świadomości straty, poczucia złamanego serca i smutku oraz ze wpadnięcia w najgłębsze odmęty smutku.Musisz sprostać wszystkim burzom. Musisz stawić czoło zimnu, wiatrom i ciemności. Kiedy sztorm dmie wprost na ciebie, musisz stać wyprostowany. Jego celem nie jest bowiem powalenie cię na ziemię, ale nauczenie cię bycia silnym.Bycie silnym oznacza stawianie kolejnego kroku w drodze na szczyt, niezależnie od tego, jak jest się wyczerpanym. Oznacza ono pozwolenie łzom popłynąć na znak żałoby. Oznacza ciągłe poszukiwanie odpowiedzi i podążanie za nią poprzez mroki otaczającej cię rozpaczy.Bycie silnym oznacza uczepienie się nadziei na jeszcze jedno uderzenie serca i jeszcze jeden wschód słońca.Każdy niezależnie jak trudny do wykonania krok jest kolejnym w kierunku ujrzenia nowego wschodu słońca, a tym samym stanowi obietnicę nowego dnia.Najsłabszy krok w kierunku szczytu wzgórza, w kierunku wschodu słońca i nadziei jest silniejszy niż najpotężniejszy sztorm.Dziadek powiedział – idź dalej.
 –  Krzysztof SkibaWIEŚCI Z KACZOGRODU1. SAMOGWAŁT. Tak ładnie mówił o potrzebiewolności pan Wiosna Biedroń, lak mądrze o Polsce isprawiedliwości społecznej pan Zandberg. lakibezkompromisowy byt pan Czarzasty (a swego czasunawet jako emeryt miał zarzut pobicia na demonstracjitrzech policjantów) i teraz wszyscy oni dogadali się zJarosławem co do zawartości kuwety.2. KRYSTYNA CUD DZIEWCZYNA! Autorka artykułówz czasów PRL o zacieśnianiu współpracy gospodarczejZ ZSRR. późniejsza słynna pogromczyni sejmowychsałatek i Unii Europejskiej, teraz jako sędzinaTrybunału Przyłębskiej będzie orzekała o zgodnościprawa UE z konstytucją. Wynik orzeczenia jest tylkoformalnością, bo wiadoma jest wola polityczna PIS Iniechęć Pawłowicz do UE. ZSRR już dawno nie ma.ale Krystyna najwyraźniej liczy na to. że niebawemwróci. W sumie szkoda, że towarzysz Breżniew nieżyje Trudno1 Musi wystarczyć Macierewicz! Też maniezły odlot i fryzurę.3. HEROINA DLA LUDU' Ultra prawicowa iprorządowa do sześcianu Telewizja Republika manowego dyrektora. Jest nim były producent heroiny,kryminalista, który siedział kilka lat w więzieniu zahandel narkotykami i pobicie policjanta Wiktor Newelik.Zasoby kadrowe władzy się kurczą i muszą braćkandydatów z coraz ciemniejszych uliczek. Cała elitawładzy to trzeciorzędni karierowicze, ale ta nominacjamusi budzić pewne zdziwienie. Kto będzie następny?Kilku oprychów ze starego Pruszkowa i Wołominajeszcze żyje.4. EDYTA POMOŻE! Kandydat TVP na Eurowizję.Rafał Brzozowski zwany "pisowskim słowikiem" mamarne szanse na zajęcie choćby przyzwoitego miejscaw konkursie, bo na wygraną nikt nie liczy Jegopiosenka jest nisko oceniana i znajduje się u dołurankingów. W całym kraju uruchomiona została misjaratunkowa. Na Podlasiu smażą placki, na Podkarpaciukręcą oscypki, a w Warszawie szykują tabletki relaniumoraz posuwają Orzecha.Z pomocą zadeklarowała się Edyta Górniak, którapowiadomiła Rafała o tym. ze chętnie udzieli mu kilkurad. Edyta ostatnio często wypowiadała się na tematkosmitów i jest nadzieja, że przeszkoli Rafała w kwestiiodlotu nie tylko na wyższe miejsce, ale od razu wkosmos.

To były czasy!

To były czasy! –  My, urodzeni w latach 50-60-70-80 tych, wszyscy byliśmy wychowywani przez rodziców patologicznych.Na szczęście nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Nie chodziliśmy do prywatnego przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy, jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, miód, spirytus i pierzyna. Dzięki temu nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za smarowanie dzieci spirytusem. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy.Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy trochę się baliśmy. Dorośli nie wiedzieli, do czego służą kaski i ochraniacze. Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać. Pies łaził z nami – bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na sznurku i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas później na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. Mogliśmy dotykać inne zwierzęta. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce.Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie obsikać lub „tam” nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył po tej czynności rąk. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić Dzień Dobry i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić Dzień Dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to Dzień Dobry wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby.Skakaliśmy z balkonu na odległość. Musieliśmy znać tabliczkę mnożenia, pisać bezbłędnie. Nikt nie znał pojęcia dysleksji, dysgrafii, dyskalkulii i kto wie jakiej tam jeszcze dys… Nikt nas nie odprowadzał do szkoły. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Jedliśmy też koks, szare mydło, Akron z apteki, gumy Donaldy, chleb masłem i solą, chleb ze śmietaną i cukrem, oranżadę do rozpuszczania oczywiście bez rozpuszczania, kredę, trawę, dziki rabarbar, mlecze, mszyce, gotowany bob, smażone kanie z lasu i pieczarki z łąki, podpłomyki, kartofle z parnika, surowe jajka, plastry słoniny, kwasiory/szczaw, kogel-mogel, lizaliśmy kwiatki od środka. Jak kogoś użarła przy tym pszczoła to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię.Ojciec za pomocą gwoździa pokazał, co to jest prąd w gniazdku. To nam wystarczyło na całe życie. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Jak się ktoś skaleczył, to ranę polizał i przykładał liść babki. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi, ciepłe mleko prosto od krowy, kranówkę, czasami syropy na alkoholu za śmietnikiem żeby mama nie widziała, lizaliśmy zaparowane szyby w autobusie. Nikt się nie brzydził, nikt się nie rozchorował, nikt nie umarł. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii.Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Nikt się nie bawił z opiekunką.Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Bawiliśmy się w klasy, podchody, chowanego, w dwa ognie, graliśmy w wojnę, w noża (oj krew się lała ), skakaliśmy z balkonu na kupę piachu, graliśmy w nogę, dziewczyny skakały w gumę, chłopaki też jak nikt nie widział. Oparzenia po opalaniu smarowaliśmy kefirem. Jak się głęboko skaleczyło to mama odkażała jodyną albo wodą utlenioną, szorowała ranę szczoteczką do zębów i przyklejała plaster. I tyle. Nikt nie umarł.W wannie kąpało się całe rodzeństwo na raz, później tata w tej samej wodzie. Też nikt nie umarł. Podręczniki szanowaliśmy i wpisywaliśmy na ostatniej stronie imię, nazwisko i rocznik. Im starsza książka tym lepiej. Jedyny czas przed telewizorem to dobranocka. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością.Nasze mamy rodziły nasze rodzeństwo normalnie, a po powrocie ze szpitala nie przeżywały szoku poporodowego – codzienne obowiązki im na to nie pozwalały. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami.Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani. My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze” wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw.A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!
Wczoraj w wieku 97 lat zmarł Mieczysław Bruszewski ps. "Pudel", żołnierz NOW-AK i Powstania Warszawskiego, ranny w walce, kawaler Orderu Virtuti Militari, po wojnie represjonowany i więziony przez komunistów. – W czasie okupacji należał do Narodowej Organizacji Wojskowej. Drukarz-maszynista – przez dwa lata pracował w tajnej drukarni przy Rynku Starego Miasta mieszczącej się w piwnicy Domu Fukiera, gdzie drukował prasę podziemną i ulotki.W Powstaniu Warszawskim walczył w oddziale specjalnym "Juliusz" (tzw. "Tygrysy Woli"). Stare Miasto opuszczał kanałami:– Bardzo męczące. Miejscami ponad kolana brudnej, kanalizacyjnej wody, a przed wyjściem przy ulicy Wareckiej przez kilometr szło się na ugiętych nogach i nisko pochylonym. Byliśmy wygłodzeni, pomęczeni, nie szło się kanałami bezpośrednio, tylko kluczyło, bo w tym czasie Niemcy wlewali przez włazy benzynę do kanałów, podpalali i granaty rzucali, jak się trafiło...
 –  *^ *    Szymon Komorowski@szykom89Największym upadkiem dumnegoj silnego niegdyś państwa wśrodku Europy jest fakt, żeoddał swój los w ręce starego,komunistycznego dziada, którynienawidzi wszystkich, żyje wzwiązku z kotem, nie posiadakonta w banku, nie ma prawajazdy, a całe życie przeżył nakoszt podatnika.
Jeśli wymieniasz olej, to najpierw dobrze rozgrzej silnik, a następnie kiedy będziesz spuszczał olej dobrze wyciśnij samochód, aby nie została ani kropla starego oleju –
To już oficjalne - cola stała się towarem luksusowym. Przynajmniej według policjantów z Wrocławia, którzy na przykładzie włamania do samochodu i kradzieży butelki coli apelują, by nie zostawiać wartościowych rzeczy w samochodzie – Wrocławska policja informuje o nietypowej kradzieży. Na jednej z ulic Starego Miasta kierowca pozostawił swój samochód na kilkadziesiąt minut. Tyle wystarczyło, by po powrocie zobaczyć ślady włamania. Kierowca dostawczego Iveco, gdy wrócił do auta zauważył, że jedna z szyb jest uszkodzona. Co ciekawe, z pojazdu zniknęła pozostawiona w widocznym miejscu butelka Coca Coli. Łączne straty spowodowane przez włamywacza sięgnęły 350 złotych. Aktualnie funkcjonariusze szukają sprawcy
Istnieją dwa typy kierowców – 1. Muszę jak najszybciej sprzedać tego starego gruchota! Tym 5-letnim złomem wstyd wyjeżdżać na miasto!2. Ale to był fart! Udało mi się kupić nowy, zaledwie 8-letni samochód po okazyjnej cenie!
“Psi detektyw” odnalazł czworonoga, którego ludzie szukali przez miesiąc – Właściciel zaginionego Gucia rozwieszali plakaty, oferował również nagrodę za jego odnalezienie, niestety nikt się nie zgłosił. Po 30 dniach od zaginięcia, psa odnalazł ratlerek Diego. Zaprowadził swojego właściciela do uwięzionego zwierzęcia. Okazało się, że Gucio wpadł do starego szamba, został odnaleziony w ostatniej chwili.Kolejny dzień mógł być jego ostatnim. Gucio dochodzi do zdrowia w swoim domu. Najpewniej wkrótce uda się ze swoim wybawcą na wspólny spacer
Algorytm AI wygenerował avatar mojej babci na podstawie starego zdjęcia –
0:12
Dziś widziałem jak delikatnie przywiązała go do wózka dziecięcegoi w momencie, gdy zbliżał się kurier postanowili go gonić - tak jak robił pies za dawnych lat - rzeczywiście szczekał tak samo jak wtedy. Dobro choć rzadko spotykane nadal istnieje –
Piękny przykład dla innych dała Beata Klimek - prezydent Ostrowa Wielkopolskiego. Pani prezydent przygarnęła ze schroniska starego kundelka o imieniu Reksio – “Z ogromną przyjemnością przedstawiam wam mojego nowego współpracownika – to Reksio, starszy nieco schorowany piesek z naszego schroniska, który zostanie z nami w urzędzie w czasie najbliższych mroźnych dni” - napisała Beata Klimek na swoim profilu. Zachęca też, by w tym trudnym czasie pamiętać o bezdomnych zwierzętach
"Najpierw mężczyzna bierze drinka, potem drink bierze mężczyznę." Rzeźba stworzona na podstawie starego irlandzkiego powiedzenia –
Zasada działania starego zamka –
0:14
W polskiej rzeczywistości to niebieskie ludziki pilnują bezpieczeństwa starego kawalera z kotem –
Źródło: wallpapers13.com
Kiedy twojego starego nie stać na szczotko skrobaczkę –
0:08