Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 165 takich demotywatorów

Zawsze może się okazać, że to twój kot –
Iiii lewa, lewa, lewa! –
Za wojnę najbardziej płacą niewinni ludzie – Miała na imię Anna. Pracowała w sklepie z kosmetykami."Tak uderzyło, taki huk, pomyślałem, że to koniec świata. A to naprawdę był koniec naszego świata. Krzyczę "ANIA, ANIA?". NIE MA JEJ. ANIA???Wybiegam na ulicę.. a ona siedzi dalej na ławeczce. Lewa ręka wisi na skrawku skóry. Kosteczki na wierzchu. I wszystko, już wszystko.. Krzyczę dalej "ANIA!!!", a ona nic nie odpowiada."Sekcja pokazała później, że serce dosłownie pękło jej od fali uderzeniowej. Mama jeszcze długo tuliła ciało zabitej córki, dopóki nie rozdzieliła ich policja. Rodzice przychodzą na ławkę codziennie rano. Tak jak Ania lubiła. Siadają zawsze z lewej strony. Nie z prawej, bo tam zawsze siedziała córeczka. Gładzą dziury w drewnie zostawione przez odłamki, które ją zabiły. Rozmawiają. Matka: "Dobrego raneczku, córeczko, chodź, napijemy się razem kawki, herbatki.. I jak tu przychodzę, czuję jak mój aniołek siada mi na ramieniu, jakby wciąż tu była... moja kochana córeczka, moja gołąbeczka" Myślę o tej biednej dziewczynie, która została podstępnie zabita przez rosyjską rakietę, gdy po ostrzale artyleryjskim wreszcie wyszła z piwnicy i usiadła na ławeczce przed swoim domem. Niewinni ludzie płacą za wojnę, niewinni. Tacy jak Anna, a nie jak kremlowskie propagandystki.
"Wlewają w nas ten jad nienawiści i ci z lewa, i ci z prawa, tylko po to abyśmy się żarli nawzajem, wyzywali się i bili się między sobą. A oni? A oni zawsze się dogadają, będą kraść, bogacić się i będą robili z nami co tylko będą chcieli i powiedzą, że to wszystko w imię demokracji" – - Andrzej Lepper
Kilka ciekawych faktów o nim: – - Stracił lewą rękę podczas walki. Obecnie posiada tytanową protezę mechaniczną.- Stracił również stracił prawe oko. Teraz posiada sztuczne.- Studiował na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Kijowskiego. Marzy o ukończeniu studiów po wojnie
W ten weekend, w wieku 46 lat, została pierwszą kobietą, która przebiegła 104 maratony w 104 dni –
Ta historia naprawdę miała miejsce: – Nocą z 5 na 6 czerwca rozpoczęła się operacja Overlord, która przeszła do historii jako lądowanie w Normandii. Zanim jednak żołnierze wylądowali na plażach, zrzucono na półwysep trzy dywizje desantu z powietrza. Jedną z nich była zaprawiona w bojach 82 Dywizja Powietrznodesantowa. Do niej należał John Steele. Miał już za sobą walki w Afryce Północnej i we Włoszech. Steele został ranny w lewą stopę jeszcze w powietrzu, a na domiar złego, jego spadochron zaczepił się o wieżę  kościoła w Sainte-Mere-Eglise. Nie mogąc się wydostać... postanowił udawać martwego. Po ponad dwóch godzinach zauważyli go niemieccy żołnierze: Rudolf May i Rudi Escher, którzy to go ściągnęli i wzięli do niewoli. Po kilku dniach udało mu się uciec.Po zaleczeniu rany wziął udział w operacji Market-Garden. Przeżył wojnę i wrócił po niej do Sainte-Mère-Eglise, którego został honorowym obywatelem. W mieście znajduje się pomnik, upamiętniający to wydarzenie (na zdjęciu).
I zamówić wizytę u psychologa… –  Ostatnio doradzono mi świetny sposób na "wzmocnienie" mojego układu nerwowego. "Jeśli wszystko cię denerwuje i wrzeszczysz na: krzesło, biurko, myszkę komputerową, kobiety, dzieci, bobry, możesz zrobić prostą rzecz.Zamiast używać prawej ręki, którą zwykle coś robisz, rób wszystko lewą ręką. Wówczas Twój mózg będzie mniej zestresowany, będąc zmuszony do pracy drugą ręką, a w przyszłości łatwiej będzie Ci radzić sobie ze stresem i staniesz się bardziej zrelaksowany."Nie wiem, jak z tym spokojem, ale drugiego dnia tych zabiegów byłem w stanie wbić łyżkę w stół.
Znaleziono później dwa odpowiednie ślimaki, ale skojarzyły się ze sobą zamiast z Jeremim –
...wszystko do własnej bramki. Ciężko będzie ten wyczyn powtórzyć –
Chłopak miał wypadek podczas wakacji na Dominikanie. W wypadku stracił lewą rękę, palce drugiej ręki i ucho – „Spełniło się marzenie z dzieciństwa, chociaż nigdy nie sądziłem, że spełni się w ten sposób i po takich wydarzeniach” dodaje twórca gier
''Ok, to teraz zagram z tobą lewą ręką"i wygrałem. I dopiero z tydzień temu dotarło do mnie, że mój dziadek był przeklętym jajcarzem –
 –  Przez krótki czas pracowałem jako nauczyciel. Pamiętam, że raz na jakiś czas na lekcje przychodził wizytator z kuratorium. Dzieci zbytnio wiedzą nie grzeszyły, a trzeba było jakoś się pokazać przed tą babą z kuratorium. Dogadałem się z dziećmi, że każdy nauczy się chociaż jednego akapitu z obowiazującego materiału i na moje pytania wszyscy będą podnosić ręce. Ci którzy znają odpowiedź -prawą, a ci, którzy nie znają - lewą. Efektem był las rąk przy każdym zadanym pytania. Także wszyscy byli zadowoleni i wizytator, i dyrektor szkoły.
Przód choinki z lewej, tył z prawej... –

Dlaczego ludzie są takimi dupkami?

Dlaczego ludzie są takimi dupkami? – Kelnerka była młodą blondynką z małego miasteczka. Miała czarną bluzkę, czarną spódnicę i strach w oczach. Wystarczyło na nią spojrzeć, żeby wiedzieć, że jest to jej wakacyjna praca, że jest tu może drugi albo trzeci dzień i się bardzo stara.Włosy związała w koński ogonMój znajomy był blondynem, który pracował w dużej kancelarii, zarabiając tam przez miesiąc tyle ile ona będzie zarabiać przez rok. Miał białe błyszczące zęby, opaleniznę z Azji i dobry garnitur.Ten garnitur kosztował tyle ile ona miała zarabiać w pół roku.Kelnerka szła niosąc nasze zamówienie do stolikaprzy którym siedzieliśmy w kilkanaście osób. Postawiła przed nim carpaccio, mówiąc proszę oto gnocchi, a następnie kawałek dalej do mnie i zostawiła mi gnocchi z gorgonzolą. Mówiąc: a dla pana carpaccio.Uśmiechnąłem sięKelnerka pomyliła się dwa razy w trakcie jednego zamówienia. Raz myląc nazwy potraw. Dwa to ja zamawiałem carpaccio a blondyn gnocchi.Blondyn momentalnie się wku*wił.- Co to Jest? Carpaccio pani od gnocchi nie odróżnia? Jakim trzeba być tłukiem żeby nie widzieć, czym jedno się od drugiego różni? -wrzasnąłKelnerka zaczerwieniła się i powiedziała przepraszam- Wszystko już ok. - powiedziałem pojednawczo i podałem mu jego talerz.Kelnerka nadal czerwona odeszła od naszego stolika.- Ku"wa kogo oni tu zatrudniają? - sapnął blondyn. - Dostają dotację z PFRN - u czy jak??Koleś zachował się jak ch*j. Po części dlatego, że był chu*em.Ale im dłużej o tym myślałem tym bardziej dochodzę do wniosku, że to wyraz jego bezradności.Bezradności człowieka, który na nic nie ma wpływu i który w końcu mógł się na kimś wyżyć z czego skwapliwie skorzystał.Nie ma wpływu na to, że szef zjeb"e go jak burą sukę.Nie ma wpływu na to, że musi wchodzić w dupę klientom.Nie ma wpływu na to, że robotnicy wykańczającyjego gigantyczne mieszkanie - oczywiście na warszawskim Wilanowie, mają go w dupie i śmieją się z niego za jego plecami.Nie ma wpływu na to, że żyje na kredyt.Może właściwie tylko przy przypier**lić kelnerce. I to robi. Bo jak już napisałem jest chu*emAle to problem nas wszystkich. Nasz problem polega na tym, że w każdym momencie swojego życia jesteśmy zależni. A chcielibyśmy być niezależni.Dawniej jeśli kiedyś zabrakło ci wody w studni to kopałeś nową. Przeciekał dach? Wchodziłeś na dach i go naprawiałeś, bo inaczej ciekło ci na głowę. Było ci zimno w dupę? Tkałaś sobie na drutach ciepły sweter. Kiedyś mieliśmy poczucie sprawstwa. Tego, ze każdy nasz problem da się łatwo rozwiązać.Jak chciałeś mieć żonę i pochodziłeś z określonej klasy i społecznej i miałeś jakieś tam pieniądze z góry było wiadomo jak to będzie wyglądać. Jego rodzice jechali do twoich rodziców, (ewentualnie twoi do jej), umawiali się ile krów, ile świń, ile ziemi oraz ile ubrań i pierzyn, a później był ślub. Po ślubie była noc poślubna, a później wywieszało się zakrwawione prześcieradło na płocie i wszystko było jasne.Przed długie lata kobieta szukając faceta czuła się jak w wiejskim sklepie gdzie były tylko gumofilce i grabie. Ale miała nad tym poczucie kontroli, sprawstwa. Wiedziała, że jeśli spełni pewne warunki to na pewno będzie miała męża. Lepszego, gorszego ale będzie miała.Teraz czuje się jak w hipermarkecie. Jest cały regał gumofilców, cały regał grabi i problem jak odróżnić, czym jedne różnią się od drugich.Nie dość że nie wie jak wybrać właściwe, to jeszcze boi się, że jeśli będzie się zastanawiać za długo to za chwilę wszystko inne laski rozdrapią i zostanie z niczym.Chwyta więc na oślep, przymierza, szamoce się, zdejmuje, wyrzuca gdzieś parę komuś na głowę i przepycha się biodrami o jak najlepszeBo teraz czujemy że nie mamy na nic wpływu. A chcielibyśmy być niezależni. Chcielibyśmy się zachowywać cały czas według zasady płacę i wymagam.Jeśli zepsuje nam się samochód nie możemy go naprawić. Jest to za trudne. Musimy zadzwonić do warsztatu, umówić się na wizytę, wezmą od nas dużo pieniędzy a i tak nas wypie*dolą (my wypierdolimy ich, kiedy przyjdą do nas).Nie ma wody w kranie? Możesz co najwyżej zadzwonić do wodociągów i się pokłócić. Chceszkupić mieszkanie? Musisz wziąć na nie kredyt, którego nie rozumiesz i spłacać je według zasad, których nie rozumiesz.Nie masz wpływu na to czy ktoś ci zarysuje samochód na parkingu w centrum handlowym, kiedy poszłaś/poszedłeś kupić tam rzeczy, które nie są nam do niczego potrzebne aby zrobić wrażenie na tych osobach, które nie są nam do niczego potrzebne.Nie mamy wpływu na pracę. Możemy przełożyć papiery z prawej strony biurka na lewą. Z lewej na prawą. Zjeść na nich śniadanie. Wyrzucić je do kosza. Podrapać się po dupie.Aby zacząć cieszyć się życiem - musisz to zrozumieć. Na większość rzeczy po prostu nie masz wpływu. A skoro nie masz to po co nimi się przejmować?Kelnerka po prostu pomyliła dania. Nie stało się nic więcej Kelnerka była młodą blondynką z małego miasteczka. Miała czarną bluzkę, czarną spódnicę i strach w oczach. Wystarczyło na nią spojrzeć, żeby wiedzieć, że jest to jej wakacyjna praca, że jest tu może drugi albo trzeci dzień i się bardzo stara.Włosy związała w koński ogon.Mój znajomy był blondynem, który pracował w dużej kancelarii, zarabiając tam przez miesiąc tyle ile ona będzie zarabiać przez rok. Miał białe błyszczące zęby, opaleniznę z Azji i dobry garnitur.Ten garnitur kosztował tyle ile ona miała zarabiać w pół roku.Kelnerka szła niosąc nasze zamówienie do stolikaprzy którym siedzieliśmy w kilkanaście osób. Postawiła przed nim carpaccio, mówiąc proszę oto gnocchi, a następnie kawałek dalej do mnie i zostawiła mi gnocchi z gorgonzolą. Mówiąc: a dla pana carpaccio.Uśmiechnąłem się.Kelnerka pomyliła się dwa razy w trakcie jednego zamówienia. Raz myląc nazwy potraw. Dwa to ja zamawiałem carpaccio a blondyn gnocchi.Blondyn momentalnie się wku*wił.- Co to Jest? Carpaccio pani od gnocchi nie odróżnia? Jakim trzeba być tłukiem żeby nie widzieć, czym jedno się od drugiego różni? -wrzasnął.Kelnerka zaczerwieniła się i powiedziała przepraszam.- Wszystko już ok. - powiedziałem pojednawczo i podałem mu jego talerz.Kelnerka nadal czerwona odeszła od naszego stolika.- Ku"wa kogo oni tu zatrudniają? - sapnął blondyn. - Dostają dotację z PFRN - u czy jak??Koleś zachował się jak ch*j. Po części dlatego, że był chu*em.Ale im dłużej o tym myślałem tym bardziej dochodzę do wniosku, że to wyraz jego bezradności.Bezradności człowieka, który na nic nie ma wpływu i który w końcu mógł się na kimś wyżyć z czego skwapliwie skorzystał.Nie ma wpływu na to, że szef jeb"e go jak burą sukę.Nie ma wpływu na to, że musi wchodzić w dupę klientom.Nie ma wpływu na to, że robotnicy wykańczającyjego gigantyczne mieszkanie - oczywiście na warszawskim Wilanowie, mają go w dupie i śmieją się z niego za jego plecami.Nie ma wpływu na to, że żyje na kredyt.Może właściwie tylko przy piedolić kelnerce. I to robi. Bo jak już napisałem jest chu*em.Ale to problem nas wszystkich. Nasz problem polega na tym, że w każdym momencie swojego życia jesteśmy zależni. A chcielibyśmy być niezależni.Dawniej jeśli kiedyś zabrakło ci wody w studni to kopałeś nową. Przeciekał dach? Wchodziłeś na dach i go naprawiałeś, bo inaczej ciekło ci na głowę. Było ci zimno w dupę? Tkałaś sobie nadrutach ciepły sweter. Kiedyś mieliśmy poczucie sprawstwa. Tego, ze każdy nasz problem da się łatwo rozwiązać.Jak chciałeś mieć żonę i pochodziłeś z określonej klasy i społecznej i miałeś jakieś tam pieniądze z góry było wiadomo jak to będzie wyglądać. Jego rodzice jechali do twoich rodziców, (ewentualnie twoi do jej), umawiali się ile krów, ile świń, ile ziemi oraz ile ubrań i pierzyn, a później był ślub. Po ślubie była noc poślubna, a później wywieszało się zakrwawione prześcieradło na płocie i wszystko było jasne.Przed długie lata kobieta szukając faceta czuła się jak w wiejskim sklepie gdzie były tylko gumofilce i grabie. Ale miała nad tym poczucie kontroli, sprawstwa. Wiedziała, że jeśli spełni pewne warunki to na pewno będzie miała męża. Lepszego, gorszego ale będzie miała.Teraz czuje się jak w hipermarkecie. Jest cały regał gumofilców, cały regał grabi i problem jak odróżnić, czym jedne różnią się od drugich.Nie dość że nie wie jak wybrać właściwe, to jeszczeboi się, że jeśli będzie się zastanawiać za długo to za chwilę wszystko inne laski rozdrapią i zostaniez niczym. Chwyta więc na oślep, przymierza, szamoce się, zdejmuje, wyrzuca gdzieś parę komuś na głowę i przepycha się biodrami o jak najlepsze.Bo teraz czujemy że nie mamy na nic wpływu. A chcielibyśmy być niezależni. Chcielibyśmy się zachowywać cały czas według zasady płacę i wymagam.Jeśli zepsuje nam się samochód nie możemy go naprawić. Jest to za trudne. Musimy zadzwonić do warsztatu, umówić się na wizytę, wezmą od nas dużo pieniędzy a i tak nas wypie*dolą (my wypicdolimy ich, kiedy przyjdą do nas).Nie ma wody w kranie? Możesz co najwyżej zadzwonić do wodociągów i się pokłócić. Chceszkupić mieszkanie? Musisz wziąć na nie kredyt, którego nie rozumiesz i spłacać je według zasad, których nie rozumiesz.Nie masz wpływu na to czy ktoś ci zarysuje samochód na parkingu w centrum handlowym, kiedy poszłaś/poszedłeś kupić tam rzeczy, które nie są nam do niczego potrzebne aby zrobić wrażenie na tych osobach, które nie są nam do niczego potrzebne.Nie mamy wpływu na pracę. Możemy przełożyć papiery z prawej strony biurka na lewą. Z lewej na prawą. Zjeść na nich śniadanie. Wyrzucić je do kosza. Podrapać się po dupie.Aby zacząć cieszyć się życiem - musisz to zrozumieć. Na większość rzeczy po prostu nie masz wpływu. A skoro nie masz to po co nimi się przejmować?Kelnerka po prostu pomyliła dania. Nie stało się nic więcej.
77-letnia kobieta niemal całe życie nosi na plecach swojego sparaliżowanego, 59-letniego syna – 59 lat temu Olga Boskovich z malutkiej serbskiej wioski Music urodziła swoje jedyne dziecko, chłopczyka Predraga. Partner Olgi zostawił ją, gdy tylko dowiedział się o ciąży. Uciekł do miasta i już nigdy nie pojawił się w jej życiu. Krewni także odsunęli się od młodej dziewczyny, która mimo wszystko postanowiła urodzić. Wtedy jeszcze nie wiedziała jak trudne będzie to macierzyństwo.Chłopczyk urodził się niepełnosprawny. Prognozy lekarzy całkowicie rozczarowały Olgę. Orzekli, że Predrag będzie niepełnosprawny do końca życia. To nie powstrzymało młodej matki. Postanowiła z miłością i oddaniem wychować chłopca. Zamieszkali w malutkiej chatce, którą podarowali jej rodzice. Aby umożliwić synowi rozwój i pozostanie w społeczeństwie, kobieta postawiła na jego edukację. Zdecydowała, że mimo niepełnosprawności chłopczyk powinien się uczyć. Codziennie nosiła go na plecach do szkoły.Zaproponowano Oldze wózek inwalidzki dla syna, aby nie musiała go dłużej nosić na plecach, ale ona odmówiła, twierdziła, że świetnie sobie radzi. Podczas gdy staruszka wykonuje prace domowe, jej dorosły już syn nie siedzi bezczynnie. Wykorzystuje swoją lewą rękę, która jest dość sprawna. Predrag robi piękne wyroby rzemieślnicze, które chętnie rozdaje przyjaciołom i dzieciom sąsiadów.Olga ma już 77 lat. Przyznaje, że z wiekiem coraz trudniej jest sobie radzić z codziennymi obowiązkami, ale jeszcze trudniej i gorzko myśleć o czasie, kiedy umrze, a Predrag będzie nikomu niepotrzebny. Staruszka martwi się, jak jej syn sobie wtedy prowadzi. Zostanie praktycznie bez grosza w starym, rozpadającym się domu. Na pomoc rodziny raczej nie będzie mógł liczyć, a z pracy rzemieślniczej niewiele zarobi. Kobieta chciałaby, aby ktoś się nim zaopiekował, kiedy jej nie będzie już wśród żywych. Miejmy nadzieję, że jakaś dobra dusza wyciągnie do nich rękę i Predrag po śmierci matki nie zostanie skazany sam na siebie.
Jest po operacji, za tydzień przejdzie kolejną - dowiedziała się Interia –
Idealne selfie wykonuje się lewą ręką pod niewielkim kątem. Tak mówi australijski ekspert psychologii poznawczej, który przestudiował kilka tysięcy zdjęć – Uwzględniono również pewien procent selfie robionych przez osoby leworęczne. Ujęcie pod kątem z lewej strony sprawia, że ​​twarz jest bardziej wyrazista i emocjonalnie otwarta

To był ten jeden jedyny raz w całej historii obozu KL Auschwitz, kiedy esesman zwrócił się do Polaka per "pan"!

To był ten jeden jedyny raz w całej historii obozu KL Auschwitz, kiedy esesman zwrócił się do Polaka per "pan"! – Karl Fritzsch, kierownik obozu, patrzył na nas, mierzył każdego i co chwilę podnosił prawą rękę i mówił: "Du! - ty". Ten jeden wyraz był wyrokiem śmierci dla wskazanego. Esesmani wywlekali biedaka z szeregu, zapisywali jego numer i odstawiali pod strażą na boku.Dziś trudno opisać, co człowiek wtedy czuł. W głowie szum, krew pulsowała na skroniach, zdawało się nam, że wyskoczy nosami, uszami i oczami. Przed oczami mgła. Całe ciało drżało. Jedna myśl w głowie: jak stanąć, jaką minę zrobić, żeby mnie nie wybrał. Oto paradoks: człowiek umęczony, dręczony, głodny, bity, schorowany, a chce żyć. Modliłem się do Matki Bożej. Nigdy przedtem ani potem, muszę to uczciwie przyznać, już tak żarliwie się nie modliłem.Esesmani minęli mnie. Nie usłyszałem tego strasznego słowa: "Du". Minęli o. Maksymiliana i stanęli przed Franciszkiem Gajowniczkiem. Niemiec wskazał na niego, a on zawołał: "Jezus, Maria! Moja żona, moje dzieci!". Niemcy jednak nie zwrócili na to najmniejszej uwagi.I stało się coś, czego nikt nie mógł pojąćZobaczyłem o. Maksymiliana. Szedł prosto ku grupie esesmanów, stojących w pobliżu pierwszego szeregu więźniów. Wszyscy drżeliśmy, ponieważ było to złamanie jednego z najostrzej i najbrutalniej przestrzeganych zakazów. Wyjście z szeregu bez zezwolenia oznaczało śmierć. Czasem śmierć po ogromnym katowaniu, a czasem śmierć od jednego wystrzału. Byliśmy pewni, że zabiją o. Maksymiliana, a stało się coś nadzwyczajnego, co nigdy dotąd nie miało miejsca. Było to dla Niemców coś tak niewyobrażalnego, że stali jak skamieniali. Patrzyli po sobie i nie wiedzieli, co się dzieje. Mieli pilnować porządku, a naraz okazało się, że ten porządek narzuca więzień. Taki jak wszyscy, umęczony, udręczony..."Dlaczego pan chce umrzeć za niego?"O. Maksymilian szedł w więziennym pasiaku, z miską u boku, w drewniakach. Nie szedł jak żebrak, ani też jak bohater. Szedł jak człowiek świadomy wielkiej misji. Stanął spokojnie przed oficerami. Cała świta, która dokonywała selekcji, wszyscy stali i patrzyli po sobie, nie wiedzieli, co robić. Wreszcie opamiętał się kierownik obozu i wściekły, zapytał swojego zastępcę: "Czego chce ta polska świnia?".Zaczęli szukać tłumacza, ale okazało się, że tłumacz jest zbędny. O. Maksymilian w postawie na baczność odpowiedział spokojnie po niemiecku: "Chcę umrzeć za niego" i wskazał lewą ręką na stojącego obok Gajowniczka. Padło kolejne pytanie: "Kim jesteś?" - "Jestem polskim księdzem katolickim". O. Maksymilian, mimo iż wiedział, jak Niemcy traktują polskich księży, nie bał się przyznać do swojego kapłaństwa.Panowała wtedy nieznośna cisza. Każda sekunda wydawała się trwać wieki. Wreszcie stało się coś, czego do dzisiaj nie mogą zrozumieć ani Niemcy, ani więźniowie. Kapitan SS, który zawsze zwracał się do więźniów przez wulgarne "ty", zwrócił się do o. Maksymiliana per "pan": "Dlaczego pan chce umrzeć za niego?" O. Maksymilian odpowiedział: "On ma żonę i dzieci". Po chwili esesman powiedział: "Dobrze".Wspomnienia Michała Micherdzińskiego spisali Małgorzata i Mieczysław Pabisowie.W sobotę obchodziliśmy wspomnienie i rocznicę męczeńskiej śmierci o. Maksymiliana, który zmarł 14 sierpnia 1941 dobity zastrzykiem trucizny – fenolu przez funkcjonariusza obozowego, kierownika izby chorych Hansa Bocka o godz. 12:50.
Dzisiaj swoje 75. urodziny obchodzi Sylvester Stallone – Lewą część twarzy od urodzenia ma sparaliżowaną. Nie było szans, by został aktorem. Nie przeszkodziło mu w dążeniu do marzeń. Teraz jest ikoną kina i jedną z najbardziej rozpoznawanych osób na świecie