Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 24 takie demotywatory

 –  Jakub@nuvs98ObserwujW ogóle jak wam się nudzi w weekendnp to polecam dołączać do grupek ogotowaniu na Facebooku, czekacieaż ktoś wstawi post i na przykład dazdjęcie carbonary to komentujecie,,wow super jajecznica bo kołocarbonary to nie stało” i potem jest z 70komentarzy i wszyscy się kłócą XD11:53. 16 lut 25 292K Wyświetlenia°
 –  Zaginął mi pies. Myślałam, że oszaleję zesmutku. Szukałam go wszędzie, obkleiłam całąokolicę ogłoszeniami, wrzuciłam posty naróżne grupki i nic. Dzwoni pewnego dnia faceti mówi: "Dzień dobry, jestem medium, zadrobną przystugę moge powiedzieć pani, gdzieznajduje się pies". Ja oczywiście byłam w takim |stanie, że byłam skłonna zgodzić się na
 –
Zagłosuj

Co powiedziałaby Ci Twoja ulubiona przekąska, gdyby mogła mówić tuż przed zjedzeniem?

Liczba głosów: 79
Pamiętajmy, święta, zwłaszcza wigilijna kolacja, to nie czas na debaty polityczne. Święta są po to, by świętować i/lub spotkać się z rodziną (jeśli ktoś nie obchodzi świąt).Skoro nawet ja to mówię, to znaczy, że tak jest i da się wytrzymać te kilka dni. – Nawet jeśli na co dzień żyjemy polityką, to nikomu nic nie stanie, jeśli przez kilka dni nie będzie opowiadał wszystkim dookoła o polityce. Uszanujmy to, że nie każdy odwiedza rodzinę w święta, po to by pokłócić się, obrazić się na każdego,  bo ktoś ma inne poglądy, potem przy następnych świętach znowu i tak w kółko. Nie psujmy innym tej atmosfery. Jeśli ktoś już serio się nie może powstrzymać, to zawsze są fora internetowe i grupki wyborców różnych partii. Tam na pewno znajdzie się kogoś, kto nawet dnia nie przeżyje bez urządzenia debaty.To samo dotyczy kłótni religijnych i typowo światopoglądowych.Na takie kłótnie jest cały rok. Kilkudniowy odpoczynek nikomu nie zaszkodzi.
''Anioł Piwny przybył!" i muszę byćz wami szczera, poczułam się jak Beyonce pola golfowego –
 –  Wsiadłam do pierwszego wagonu. Przyczepił się do mnie jakiś facet (to się może zdarzyć wszędzie), w dłoni ściskałam klucze, ale gość ich nie widział, bo przez jakieś 6 minut, kiedy czekałam na peronie na pociąg, stał za mną (mówiąc do mnie kotku i takie tam). Usiadłam, a on stanął nade mną trzymając się poręczy. Bałam się, aż zrobiło mi się niedobrze, więc podeszłam blisko grupki jakichś ludzi stojących na środku wagonu. Nagle jakiś koleś mówi do mnie: "Hej. Lauren! Też jedziesz na imprezę do Jeffa?" Przez chwilę byłam trochę zmieszana, bo nie mam na imię Lauren. ale zaraz dotarło do mnie, co robi. Powiedziałam, że tak. a on. że to super, że się spotkaliśmy, to pójdziemy razem i na której stacji zamierzam wysiąść, więc mu powiedziałam. Podał mi telefon, mówiąc "Zobacz, co Jeff napisał". W telefonie był włączony notatnik i zobaczyłam pytanie "Wszystko w porządku?", więc odwracając się lekko, żeby ten facet nie widział, napisałam, że za mną łazi. Koleś wysiadł ze mną na stacji i odprowadził mnie prosto pod drzwi bloku mojej przyjaciółki. Facet szedł za nami przez chwilę, ale się poddał widząc, że nic z tego (koleś był o wiele większy od niego). Nigdy mi się nic takiego nie przydarzyło, zawsze wydawało mi się. że będę wiedzieć, co robić, a w rzeczywistości po prostu mnie zmroziło. Jestem naprawdę wdzięczna, że kolesie tacy, jak on istnieją i że mają świadomość takich sytuacji. W Nowym Jorku ludzie raczej nie zwracają na siebie uwagi, więc -MICHAEL, GDZIEKOLWIEK TERAZ JESTEŚ. JESTEM Cl OGROMNIE WDZIĘCZNA. Przepraszam, że przeze mnie się spóźniłeś. Byłeś moim aniołem stróżem.
Mijające się dwie grupki pingwinówzatrzymują się na chwilę,by wymienić informacje – Nie mogę przeżyć tego, że jeden pingwin rusza ze złą grupą, więc jego kumpel zawraca go z drogi. Co za matoł
0:25

O tym, dlaczego znienawidziłem zbieranie grzybów

O tym, dlaczego znienawidziłemzbieranie grzybów – Opowiem Wam o jednym z moich pierwszych wspomnień w życiu. Mam jakieś cztery lata, jest bardzo wcześnie, wszędzie jesienna szaruga i wilgoć, a ja zapitalam ze swoim dziadkiem przez las. Trwa to już od jakiegoś czasu, a ja jestem zmęczony. W pewnym momencie tego marszu na horyzoncie pojawiają się uzbrojeni mężczyźni z psami. To sprawia, że dziadek, normalnie mający problemy ze wstaniem z fotela, rzuca się na mnie i przykrywa w okolicznym krzaku. Twarz mam w zimnym mchu, a dziadek modli się, aby nas nie znaleziono. Ci panowie z psami to okoliczne kółko łowieckie, a stary pryk chciał obronić swoje tajne miejsce na zbieranie grzybów. Dziadek wymyślił sobie, że odkrył najlepszy fragment lasu i nigdy nikomu nie zdradzi, skąd biorą się jego wspaniałe znaleziska (bez szału, tak szczerze). To moje wspomnienie z weekendowych wyjazdów na działki - sobota i niedziela rano wstajemy o pogańskiej porze, aby kluczyć (dla zmyłki) autem przez godzinę, a potem napieprzać z trampka kolejną na tajne miejsce. Oczywiście potem cała rodzina próbowała je odnaleźć, ale kolektywnie stwierdzono, że nestorowi rodu już dawno się pomieszało w głowie i wybierał losowe fragmenty. Szkoda tylko, że przy boku tego grzybowego Don Kichota, rolę Sanczo Pansy musiałem odgrywać mały ja.Minęło parę lat, dziadkowie odeszli, a na działkę zacząłem jeździć z rodzicami. Miałem cichą nadzieję, że grzybowe szaleństwo poprzedniego pokolenia było związane ze wspomnieniami o niedobrze jedzenia i już poszło w niepamięć. O ja naiwny, co sobie myślałem, prawdziwa mania dopiero się zaczęła.Okazało się, że w środowisku domków letniskowych nie liczy się pozycja społeczna, majątek czy życiowe osiągnięcia. Mogłeś być profesorem opracowującym szczepionkę na raka, ale jeśli nie potrafiłeś zbierać grzybów to byłeś gorszy od alkoholika codziennie robiącego burdy na osiedlu. Tak, w tamtym czasach szacunek zdobywało się za pomocą koszyka wypełnionego przynajmniej podgrzybkami. Weekendowy wypad do lasu przestał stanowić rodzinną rozrywkę, a zmienił się w jedną wielką walkę o honor. Doszło do tego, że ojciec założył "fundusz kryzysowy" na wypadek braku dobrych grzybowych znalezisk.Zbierałem na kompa i spytałem go czy może mi dorzucić dwie stówki. On stwierdził, że teraz są ważniejsze wydatki. kilka dni później wydał właśnie tyle na dwa kosze grzybów od starej baby przy drodze. Bo jak sam stwierdził "są rzeczy o wiele ważniejsze od pieniędzy".Oczywiście, połowę z nich trzeba było wyjebać, bo ile można marynować grzyby i jeść jajecznicę z kurkami. No dobra, dobiłem do wieku siedemnastu lat i myślałem, że uwolniłem się od tej wielkiej grzybni. Jednak los chciał mi pokazać, że jestem skazany na nie po wieki wieków. Sytuacja wyglądała tak, że niedaleko naszego domku, działkę posiadali też przyjaciele rodziny i w ich dobytku znalazł się także kolega w moim wieku. Wiadomo, wiek gówniarskich melanży, rodzice wiedzieli, co się święci, ale pozwalali zostawać tam na noc. No to popilim sobie dorana i ktoś stwierdził, że skoro już świata to może pójdziemy sobie zbierać grzybki. Wiedziony instynktem stadnym poszedłem, alewziąłem sobie dodatkową ćwiartkę, co by to wszystko wytrzymać. I to był błąd, bo nastąpiła odcinka, a ja odłączyłem się od grupki i zasnąłem na polance. No i cudownym zbiegiem  okoliczności, w stanie totalnego zmenelenia, obudzili mnie moi rodzice.Wstaję zdewastowany życiem, próbuję szukać wymówki i słyszę ojca - Synu naprawdę mnie zawiodłeś, weź no się odwróć.Odwracam się i myślę, że spałem we własnych bełtach czy jakimś martwym lisie. Ale zamiast tego widzę rozwalone prawdziwki i rydza.- Ja rozumiem, że można się napić, ale żeby mieć tak mały szacunek do darów lasu, to naprawdę trudno pojąć. Myślałem, że inaczej cię wychowaliśmy. Naprawdę nie cierpię zbierania grzybówAutor: FB/kusinakulturę
"Zepsuta krew" została wprowadzona do gry przez twórców jako broń jednego z bossów do pokonania na wyższych poziomach, ale z powodu rozmyślnego działania grupki graczy "zaraza" rozprzestrzeniła się na wszystkie światy w grze i doprowadziła do pogromu – Epidemiolodzy z całego świata badali ten incydent, aby poznać mechanizm rozprzestrzeniania się i dzięki niemu stworzono model teoretyczny zarazy rozprzestrzenianej przez celowe działania terrorystów, jednak wielu naukowców uważało, że model ten jest nierealistyczny, bo w prawdziwym życiu nikt nie będzie się zachowywał tak lekkomyślnie i nierozważnie jak w świecie gry.No to teraz mogą zweryfikować swoje poglądy i na żywo oglądać ludzi nie wierzących w pandemię, nie noszących masek, bo to nic nie da i uciekających z kwarantanny na wódkę
Źródło: pl.wikipedia.org

Kilka słów prawdy na temat obecnej sytuacji:

 –  Sławomir Mentzen6 godz. · Wiecie jak został sformułowany nakaz noszenia maseczek? Obowiązuje on każdego kto przebywa poza swoim miejscem zamieszkania lub stałego pobytu. Obowiązuje w samochodzie, w pracy, podczas wizyty u rodziców, w banku podczas wypłacania pieniędzy. Obowiązuje niemowlaka jadącego w wózku. Cały dzień siedzę w sam w swoim gabinecie i rozmawiam z klientami przez Internet. Teraz jak rozumiem mam siedzieć sam w maseczce? I mój rozmówca również? Nie mówiąc już o tym, że zjedzenie lub wypicie czegokolwiek w pracy staje się nielegalne. Wprowadzanie w taki sposób ograniczeń skończyć może się tylko w jeden sposób. Ludzie nie będą się do nich stosować, wyrobią sobie przekonanie, że wprowadzone przez jednych idiotów prawo jest pilnowane przez drugich idiotów a kolejni idioci tych głupich przepisów przestrzegają.Czy ktokolwiek uwierzy, że Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki cały dzień, od rana do wieczora będą w swoich gabinetach w maseczkach? Czy ktoś wierzy, że od kilku tygodni Morawieckiemu cudownie przestały rosnąć włosy i dzięki temu nie musi widzieć się z fryzjerem? Wierzycie w to po tym co odstawili wczoraj w związku z uroczystościami upamiętniającymi katastrofę w Smoleńsku? Zwykły Polak nie może wyjść do lasu, nie może wyjść z żoną i dziećmi z domu, a oni w środku Warszawy urządzają sobie zgromadzenie. Starowinka dostaje mandat za odwiedzenie swojego męża na cmentarzu, a poseł Kaczyński z obstawą wjeżdża na Powązki. Inne ofiary Smoleńska też mają swoich krewnych, ale ci już nie mogą pójść na cmentarz. W końcu nie każdy jest prezesem PiS.To jest w ogóle piękna klamra, pokazująca, że tu przez te 10 lat nic nie się zmieniło. Wtedy ktoś pomyślał, że wsadzenie tylu VIPów w jeden samolot jest spoko, a teraz ktoś zgromadził premiera, marszałek sejmu i naczelnika państwa w jednym miejscu w środku epidemii. Jeżeli zagrożenie wirusem faktycznie jest tak wielkie, to najważniejsze osoby w państwie pokazały, że nasze państwo dalej jest z przemokniętego kartonu i lekce sobie waży wszelkie procedury.Do tego policja, która w kilkanaście dni postanowiła zrujnować kilkanaście lat walki o zmianę wizerunku. Cała praca poszła się czochrać, wróciły dowcipy o policjantach i nawet osoby publiczne czy dziennikarze znów nazywają ich milicją. Wiele już nie brakowało, żeby uczciwy człowiek czuł się bezpiecznie widząc policjanta. Teraz znowu policjant staje się zagrożeniem. Nie muszę chyba dodawać, że goniąca za rowerzystami policja nie będzie miała czasu biegać za bandziorami którzy w zamaskowanym społeczeństwie będą mogli bez większego ryzyka napadać na kobiety i wyrywać im torebki.Zastanawiał się ktoś tam w ogóle jak to wpływa na morale społeczeństwa? Wprowadzanie bardzo daleko idących i wątpliwych prawnie zakazów, które do tego są nieprecyzyjne, następnie wybiórcze karanie przypadkowych ludzi już samo w sobie budzi frustrację. Prawie każdy ma przy sobie telefon z kamerą, w dobie Facebooka i Twittera co chwilą jesteśmy atakowani nagraniami kolejnej absurdalnej interwencji jakiegoś policjanta. Pościgi za ludźmi jadącymi rowerami, mandaty za zmianę opon na letnie i za umycie samochodu. Jeden policjant twierdził nawet, że wyjście z psem jest uzasadnione, ale nie można mu rzucać kija, bo to już nielegalna rekreacja. Sądzę, że jak ktoś pójdzie na komendę zgłosić obecność Kaczyńskiego na cmentarzu lub brak zachowania odległości dwóch metrów podczas uroczystości pod pomnikiem, to ryzykuje mandat, bo przecież pójście na policje nie jest niezbędne do życia, prawda?Do teraz nikt nie wie, czy można wyjść pobiegać. Jedni dostają za to mandaty, inni nie. Oficjalna strona rządowa co chwilę zmienia swoje stanowisko a z rozporządzenia to w ogóle nie wynika. A co z ludźmi którzy muszą schudnąć? Otyłość przestała być niebezpieczna? To pewnie znieśli też podatek cukrowy? No nie, dalej ma wejść w terminie.Gdy pisałem, że tylko idiota może zaproponować karanie za wyjście z żoną z domu, część osób pisała, że to po to, aby policja nie miała problemu z rozróżnianiem pomiędzy osobami sobie obcymi, które lekceważą przepisy a rodzinami. No ja przepraszam. Mimo swojego krytycyzmu, nawet ja nie myślałem, że przeciętny policjant nie rozróżni małżeństwa z trójką dzieci od grupki nastolatków urządzających sobie imprezę na świeżym powietrzu. Ciekaw jestem, czy ludzie którzy uznali tamten kretyński zakaz za uzasadniony będą teraz pili kawę w pracy bez zdjęcia maseczki.Z każdym tygodniem jest coraz gorzej. Godzimy się na coraz większy absurd a władza pozwala sobie na coraz większą pychę i butę. Nie potrafię brać na poważnie ludzi, którzy twierdzą, że muszę w swoim gabinecie siedzieć w maseczce, nie mogę wyjść z domu z żoną a z dziećmi na spacer muszę iść przez blokowisko zamiast po lesie. Trzeba godnego pogardy intelektualnego upadku, by twierdzić, że przez Skype zarażę swojego rozmówcę. Jednocześnie oczywiście nie ma stanu wyjątkowego i trzeba zrobić wybory. Tak głupio jeszcze nigdy nie było. Miała być pokora i umiar. Zamiast tego mamy paluch Lichockiej, Kaczyńskiego olewającego rozporządzenia swojego rządu i obławy na rowerzystów. Te obrazki na długo z nami zostaną. Będą symbolem tej zgniłej, zepsutej i taplającej się we własnej głupocie władzy.
Źródło: www.facebook.com
Najbardziej absurdalne jest to, że ktoś młody przeprasza w internecie jakąś osobę za swoje zachowanie –  8 1istopada o 2057Pozdrawiam typaw długich włosachz przedzialkiem który był dzisiaj nawycieczce w ZUSie xD o godz. 12. Wygladales jak KOPERNIK i cała naszagrupka się śmiała ale wiedz, że nie z Ciebie tylko Nam tak dzisiaj odwalito aszczególnie blondynce w białych włosach. Bardzo przepraszamy ale ipozdrawiamyPewna osoba z grupki
 –
W 1964, grupa przyjaciół poszła na wagary, żeby zobaczyć koncert Beatlesów. Na koncert się nie dostali, ale spotkali Ringo, który zrobił im zdjęcie. Kiedy opowiedzieli o tym znajomym, nikt nie chciał im uwierzyć – 50 lat później Ringo Starr opublikował kolekcję swoich fotografii. Wśród nich było zdjęcie tej grupki przyjaciół, która po latach odtworzyła tamtą fotografię
Ubisoft przeprasza graczy za zmuszanie ich do heteroseksualnego romansu w Assassin’s Creed Odyssey – Pod naciskiem nieistotnie małej, ale za to bardzo głośnej grupki aktywistów roszczących sobie prawo do bycia sumieniem internetu i twierdzących, że bronią oni uczuć ludzi, których w ogóle nie pytali o zdanie czy mogą ich reprezentować, Ubisoft oficjalnie przeprasza wszystkich graczy, którzy mogli poczuć się urażeni tym, że fabuła gry wymusza by męska postać weszła w relację z kobietą.Tym samym firma wpisuje się w popularną ostatnio tradycję kłaniania się środowiskom, które zawodowo szukają problemów gdzie się tylko da, potwierdzając, że ich atak może być skuteczny i gwarantuje sobie kolejne takie akcje w przyszłości
Mama 9 kaczątek została zabita przez lisa. Wtedy do akcji wkroczył 10-letni labrador i zaadoptował maleństwa – Dziewięć małych kaczuszek została sierotami, gdy ich mamę napadł lis. Pracownicy Mountfitchet Castle w Stanstead, w Essex zauważyli kaczątka błąkające się po okolicy. Były tak małe, że musiała jeszcze opiekować się nimi mama. Przeszukali teren, ale znaleźli tylko ślady, które mogły świadczyć o tym, że padła ofiarą lisa.Wtedy niespodziewanie do akcji wkroczył 10-letni labrador, który otoczył je opieką. Pozaganiał je razem do grupki i pilnował ich bezpieczeństwa. Szybko przejął rolę matki.„Fred ma wspaniały charakter. One go po prostu uwielbiają” – opowiada Jeremy dyrektor zamku
Nie wiem czy o to chodziło w zakazie handlu w niedzielę, ale zwyczajnie w tym dniu ulice w moim mieście były puste, jakby miasto wymarło (co innego oczywiście galerie), panowała wtedy taka smętna atmosfera, że odechciewało się gdziekolwiek wychodzić – A dzisiaj? Ulice pełne ludzi, kawiarnie, restauracje, puby wypełnione ludźmi, rodziny i grupki znajomych, czuć było, że miasto tętni życiem nawet w taki pochmurny dzień. Jeśli tak to miało wyglądać, to ta zmiana mi się podoba

Pewna kobieta napisała bardzo ciekawy tekst, w którym - na podstawie własnych doświadczeń - chce podzielić się z wami swoimi spostrzeżeniami na temat sytuacji we Francji:

 –  Zapewne wielu moich znajomych zastanawia się, co się ze mną stało. Gdzie podziała się tamta wesoła, tolerancyjna Ania zafascynowana kulturą Afryki, która łaziła beztrosko po mieście o drugiej nad ranem w kolorowym swetrze? Najprostszą odpowiedzią byłoby: doświadczenie. Kiedy wyjeżdżałam do Francji na studia, wydawało mi się, że byłam świadoma sytuacji tego kraju: dużo imigrantów z całego świata żyje w jednym państwie, czasem są między nimi problemy, istnieją grupki „francuskich” dresów, okropna biurokracja, ale generalnie jest spokój; jednym słowem „życie”.Wiedziałam, że, tak jak w mojej rodzimej Warszawie, są lepsze i gorsze dzielnice, jednak to, co zastałam na miejscu nie było kwestią różnicy w ilości adoratorów tanich trunków, lecz przestępczości. Tej prawdziwej, zorganizowanej, z bronią białą i palną. I kiedy człowiek zacznie lepiej poznawać miasto i jego okolice, okazuje się, że „spokojnych, normalnych” dzielnic praktycznie już nie ma, chyba, że zarabiasz dużo pieniędzy, albo sam należysz do marginesu społecznego i ta agresja jest dla Ciebie chlebem powszednim. Moje pierwsze studenckie mieszkanie nie sytuowało się w najgorszej z dzielnic Bordeaux, jednak wytrzymałam zaledwie rok.Poznałam tu mojego obecnego chłopaka, Francuza z dziada pradziada, który przekonał mnie do przeprowadzenia się z Bordeaux do małej wsi oddalonej o 20km od mojej uczelni. Ja, 20-letnia studentka z tętniącej życiem Warszawy, przeprowadziłam się na francuską wieś. Sam ten fakt nie jest może rażący, wszak dużo osób potrzebuje teraz odpocząć od tempa życia metropolii, jednak to, co skłoniło mnie do przeprowadzki najpierw z miasta, a teraz i z tego kraju, nie jest zbyt chwalebne ani dla Bordeaux, ani dla całej Francji.Szczerze powiedziawszy, nie wiem nawet od czego zacząć. Czy od tego, że dwie ulice od mojego mieszkania jakiś Arab zastrzelił Żyda? Czy od tego, że po zorganizowanej akcji nalotów przez policję na różne budynki prowadzone przez Arabów (kioski, bary, kebaby, sprzedaż używanych telefonów) w mojej ówczesnej dzielnicy okazało się, że 6 takich obiektów skrywało magazyny broni palnej w swoich piwnicach? Czy od tego, że przez pierwszy rok mojego pobytu tutaj, kiedy jeszcze czerpałam jakąkolwiek przyjemność z chodzenia po mieście, nasza grupa znajomych została fizycznie zaatakowana 9 razy?Czy od tego, że kiedy jednego dnia założyłam sukienkę, Arabowie okupujący tarasy barów 24/7 gwizdali na mnie, krzyczeli „Dobra jesteś!”, „Ty kurwo”, czy jeszcze śledzili mnie w 5-osobowych grupach zaczepiając mnie w (zapewne w ich mniemaniu) bardzo szarmancki sposób? Czy od tego, że codziennie w drodze na uczelnię widywałam ok. 10-letnie dzieci same na ulicy, bawiące się piłką na jezdni w godzinach szkolnych? Czy od tego, że kiedy raz poszłam do sklepu po alkohol ze znajomą Francuzką o 22-iej, ona wyjęła z torebki gaz pieprzowy i kurczowo trzymała go w dłoni przez całą drogę?Czy od tego, że praktycznie każda osoba, którą tutaj znam została okradziona z telefonu, czasem nawet w biały dzień? Co gorsza czasem przez dzieci wyglądające na 12-14 lat. Czy od tego, że niektóre dzielnice i ulice są dosłownie okupywane przez bandy Arabów i witają Cię słowami „Pani się przypadkiem nie zgubiła?” Czy jeszcze od tego, że w oknach mieszkań często można spotkać się z wywieszoną flagą Maroka, Algierii czy innych krajów Maghrebu? Czy może od tego, że nawet na studiach Arabowie trzymają się dziwnym trafem tylko między sobą, nie rozmawiają po francusku i osiągają najgorsze wyniki? Czy od tego, że kiedy raz poszliśmy zgłosić napad na komendę, Pan policjant nawet nie starał się ukrywać swojego braku zaskoczenia, gdy opisywaliśmy mu osobnika o ciemnej karnacji?Czy może jeszcze od tego, że nawet moja znajoma, Arabka, musiała wyjechać z miasta ze swoją mamą i siostrą, bo banda młodych dziewczyn zaatakowała nożem i prześladowała jej mamę dlatego, że żyją po europejsku? Dużo ludzi w Polsce obawia się przede wszystkim zamachów, boją się, że jeśli przyjmiemy emigrantów z krajów arabskich, to co drugi zacznie się u nas wysadzać. Otóż tak naprawdę terroryzm i nowa fala imigrantów nie jest największym problemem i wyzwaniem tego kraju, jak i reszty krajów Europy Zachodniej.Prawdziwym problemem jest asymilacja tych ludzi. To trzecie, czwarte pokolenia mieszkające w Europie się wysadzają, noszą nikaby, burki, rozmawiają między sobą po arabsku, uważają się za gangsterów i puszczają muzykę z telefonu, palą blanty i papierosy w metrze, zaczepiają przechodniów i dokonują napadów. Często chwalą się, że pochodzą z getta, dla nich siła i agresja to najważniejsze cechy prawdziwego mężczyzny, zachowują się jakby nadal mieszkali w krajach objętych wojną, gdzie jedynym rozwiązaniem jest zabić albo dać się zabić. Są źli na Europę, która według nich niszczy ich kraje (swoją drogą mają rację, kolonie nie zostały założone przez kosmitów), kobiety są bezwstydne, wręcz puszczalskie, są przekonani, że kowalem ich losu są Europejczycy, a nie oni sami.Sytuacja we Francji wydaje mi się beznadziejna. Świeżo wybrany Prezydent Macron również wydaje się być oderwany od rzeczywistości i nie dostrzega realnego problemu swojego kraju, który z roku na rok się pogłębia, ponieważ leczone są jedynie najbardziej rozgłaszane objawy (ataki terrorystyczne) tej nowej choroby XXI wieku zwanej brakiem integracji. Nie dostrzega on strachu i bezradności szarych, ubogich obywateli, którzy zmuszeni są do mieszkania w niebezpiecznych dzielnicach w blokach państwowych, przepełnionych licznymi rodzinami z Afryki, w których króluje przestępczość i agresja.Nie dostrzega również bezradności nauczycieli uczących w placówkach z takowych dzielnic, którzy załatwiają sobie L4 kilkanaście razy w roku z powodu agresywnego zachowania i nonszalancji ze strony kilkunastoletnich dzieci imigrantów. Dodatkowo ciężko inwigilować zradykalizowane meczety nie narażając się na oskarżenia o rasizm i brak wolności wyznaniowej, a osobniki wpisane na tzw. listę „S” osób potencjalnie zradykalizowanych, żyją sobie jak gdyby nigdy nic, dostając nawet przyzwolenie na posiadanie broni (sic!). Jeśli Francja nie zacznie stosować się do swojego starego przysłowia „Mieux vaut prévenir que guérir” (dosł. tłum. „Lepiej zapobiegać niż leczyć”), nie wróżę jej świetlanej przyszłości.
Źródło: www.facebook.com
...grupki pań z Dzierżoniowa – Ale z nich łobuzy!
Niezwykłe zachowanie dzieci pomogło pilotom policyjnego śmigłowca schwytać złodziei – Zabawę grupki dzieci przerwał unoszący się na niebie śmigłowiec policji, który brał udział w obławie przygotowanej na złodziei napadających okoliczne domostwa. Piloci helikoptera tak jak i jednostki lądowe policji mieli problem z namierzeniem uciekających włamywaczy i gdy wszystko wskazywało, że uda im się zbiec wydarzyło się coś niesamowitego. Dzieci położyły się na ziemi i uformowały żywą strzałę, której zwrot wskazywał pilotom kierunek w którym uciekają przestępcy.A mawiają "taka ta młodzież zepsuta dzisiaj..."
A jak ty wyobrażasz sobie początki tego wkurzającego "fenomenu"? –  Zaczęło się od grupki idiotów, którzy smartfonami nakręcili czytającego chłopaka w okularach, uznali go za relikt poprzedniej epoki i wrzucili filmik na Youtube, czy gdzieś w przestrzeń wirtualną. Zmęczeni głupotą rodaków Amerykanie dawali like-i, ktoś uznał że to fajny pomysł i zrobił to samo. Po tygodniu już kilkuset ludzi chodziło z książkami, uznając się za "niemainstreamowych", a na pytanie "co czytasz" odpowiadali "nie zrozumiesz", bo sami tak naprawdę nie przeczytali ANI SŁOWA W smartfonach, które same w sobie są JAKŻE "niemainstreamowe" szukają, jak być dobrym hipsterem.

 
Color format