Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 251 takich demotywatorów

Jedna z najbardziej kosmopolitycznych ulic w Europie – Narborough Street, jedna z ulic położonych na przedmieściach liczącego 330 tys. mieszkańców Leicester w Wielkiej Brytanii to prawdziwa wielonarodowa mieszanka - znajdziemy na niej sklepy z 23 krajów i 4 kontynentów.Również przedsiębiorczy mieszkańcy stosują system wzajemnej pomocy. Tym sposobem kanadyjska para żywi się za darmo w okolicznych restauracjach i nie płaci za wizytę u fryzjera, a w zamian pomaga innym wypełniać różne dokumenty i urzędowe pisma."Są tu ludzie z całego świata, ale nie ma żadnych problemów. Można? Można! Atmosfera jest bardzo spokojna. Jestem dumny z tego, gdzie mieszkam. Żyję tu, pracuję tu. Moja przeszłość, teraźniejszość i przyszłość należy do tego miejsca. Nie mam zamiaru się wyprowadzać"

W Czeskim Ministerstwie Pracy i Spraw Socjalnych od 1937 roku działa bardzo nietypowy system dostępu do kilkuset tysięcy teczek z dokumentami wszystkich obywateli

W Czeskim Ministerstwie Pracy i Spraw Socjalnych od 1937 roku działa bardzo nietypowy system dostępu do kilkuset tysięcy teczek z dokumentami wszystkich obywateli – Zanim pojawiły się komputery, wszystkie dokumenty katalogowało się ręcznie i tak samo się je przeszukiwało. W latach 30-tych w Czechosłowacji w znaleziono całkiem ciekawe rozwiązanie tego problemu.Całą kartotekę umieszczono w ponad 9000 szufladek, każda ma blisko 3 metry długości. Całość podzielona na 18 bloków ma 52 metry długości. Aby dostać się do wysokich na kilka metrów szafek, należy skorzystać z elektrycznych podnośników, na których zamontowane są biurka. Same szafki również są sterowane elektrycznie. W szufladkach umieszczone są wszystkie najważniejsze informacje o mieszkańcach Czech od 1937 roku. Mimo upływu lat, cały czas system jest wykorzystywany w prawie niezmienionej formie
Kiedyś to trzeba było działać w konspiracji – Dzisiaj walnie się posta na FB i po sprawie
Pacjent Nowak leży w szpitalu już kilka lat, ponieważ zaginęły jego dokumenty i nie można go wypisać – Jedyny taki serial, który oddaje realia panujące w polskiej służbie zdrowia
57% pozwów o dyskryminację w pracy składają mężczyźni – A teraz przypomnij sobie ile znasz przypadków poruszenia tego tematu przez media lub polityków Dyskryminacja mężczyzn. Dodatkowe punkty za bycie kobietą Jak ale okazuje, problem dyskryminacji w pracy dotyka także mężczyzn. W ostatnich latach mężczyźni częściej pozywają swoich pracodawców za dyskryminację, niż kobiety.Do tej pory temat dyskryminacji mężczyzn wydam, się być nierealnym. Informowano głównie o kobietach, które nie są traktowane na równi z mężczyznami. Jednak ostatnie statystyki wskazują, że to panowie częściej czyli się pokrzywdzeni. W latach 2011, 2012 mężczyźni złożyli 1063 pozwy o dyskryminacje w miejscu pracy, Kobiety w tym samym czasie złożyły ich 78. jest. kobieta? Dostaniesz dodatkowe punkty Kobiety już na starcie mają przewagę nad mężczyznami. Dotyczy, to w szczególności kursów, do których dopłaca Unia Europejska. Protesty są ignorowane, • wziąłem udział w kwalifikacji uczestników kursu pod hasłem podaże Kapitał Ludzki, który był dotowany z funduszy UE. Moje oburzenie wywołał, jeden z zapisów, regulaminu, który dodawał punkty osobie tylko dlatego, że była kobiety a temat kursu nie miał żadnych inklinacji w tym kierunku. Liczba tych dodatkach punktów w praktyce dawała zwycięstwo kobiecie nawet niewykwalifikowanej, bo posiadanie stopnia naukowego doktora miało mniejszą wagę. Złożyłem dokumenty i protest w związku z nierównym traktowaniem płci. Na kurs mnie nie przyjęto, do protestu się nie odniesiono - pisał do Dziennika Gazety Prawnej, Jarosław Michalak Trudna sytuacja ojców w pracy Niełatwo w pracy mają te, młodzi ojcowie, którzy opiekę nad chorym dzieckiem mogą przypłacić konsekwencjami płacowymi. - nagrodę roczną, bo - jak stwierdzi, mój szef - aż trzy razy brałem kilkudniowe zwolnienia lekarskie z powodu choroby mojego małego dziecka. Żona też brała kilka razy zwolnienie z tego powodu, w jej miejscu pracy jednak nikt nie miał o to pretensji, wiadomo: jest młodą matką i takie problemy mogą jej się przytrafić. Młodego ojca takie zasady nie dotyczą - stwierdził oburzony czytelnik.
Gdzieś na Bahamach, Seszelachalbo innym Bora-Bora – Siedzi sobie i śmieje się jak czyta,że policja nie wie kogo właściwie szuka Skok na kasę w Swarzędzu. Konwojent mógł ukraść nawet 8 mln zł w gotówce Zuchwała kradzież w Swarzędzu. Konwojent, który od kilku miesięcy pracował pod skradzioną tożsamością, zabrał nawet 8 mln zł i zniknął. Pieniądze miały trafić do bankomatów O sprawie jako pierwszy poinformował "Głos Wielkopolski". - Wygląda to na bardzo dobrze przygotowany skok, a sprawca mógł mieć wspólników - mówi nam, zastrzegając anonimowość, jedna z osób znających ustalenia śledztwa. Sprawę bada prokuratura. Złodziej od kilku miesięcy pracował w firmie ochroniarskiej. W piątek razem z innymi ochroniarzami rozwoził gotówkę do bankomatów. Pierwszy postój mieli w Swarzędzu. To wtedy doszło do skoku. Dwóch pracowników wysiadło z samochodu i wkładało pieniądze do kasetki w bankomacie. Wtedy złodziej, który został w pojeździe, po prostu odjechał. Pozostali ochroniarze natychmiast zawiadomili swoją firmę i policję. Samochód miał GPS pozwalający go namierzyć. Ale złodziej też był przygotowany. Według naszych informacji włączył urządzenie zakłócające sygnał. Porzucony pod lasem samochód odnalazł dopiero... grzybiarz. Policja chciała zabezpieczyć ślady: odciski palców, ślady biologiczne. Ale złodziej oblał całe auto substancją chemiczną, dzięki której zatarł ślady. Pieniądze w samochodzie Mimo że skok był profesjonalnie przygotowany, w samochodzie firmy ochroniarskiej pozostała część pieniędzy. Dlatego śledczy podejrzewają, że złodziej bardzo się spieszył albo nie miał więcej miejsca w swoim samochodzie. Ile pieniędzy przewozili ochroniarze? Policja nie ma pewności, bo złodziej zabrał też dokumenty. Śledczy opierają się tylko na oświadczeniu pracowników firmy ochroniarskiej - według nich było to ok. 8 mln zł. Nasi informatorzy nie chcą mówić, ile pieniędzy udało się odzyskać. Kim jest poszukiwany mężczyzna? Na razie policja, według naszych informacji, nie bardzo wie, kogo szukać. Złodziej posługiwał się bowiem fałszywym nazwiskiem i dokumentami. Nikt w agencji ochroniarskiej go dokładnie nie zweryfikował. Tożsamość skradł jednemu z mieszkańców spod Poznania, do którego policja oczywiście natychmiast dotarła. Został przesłuchany jako świadek - nie miał pojęcia o kradzieży. Skok stulecia w Wielkopolsce - powtórka z 1993 roku? Piątkowa kradzież może przejść do historii jako wielkopolski skok stulecia. Wcześniej nazywano tak brawurową kradzież wypłaty dla pracowników Swarzędzkich Fabryk Mebli. W 1993 r złodzieje udający konwojentów przejęli ponad 5 mld zł, czyli dzisiejsze pól miliona złotych. Choć ta suma miała wtedy większą wartość - były to 1302 przeciętne miesięczne wynagrodzenia. Pomysłowość rabusiów była wielka. Przecięli linię telefoniczną między Poznaniem a Swarzędzem, odwołali prawdziwych ochroniarzy, a potem sami ich udawali. Towarzyszące im kasjerki związali i porzucili w lesie, a samochód dla zatarcia śladów - spalili. Na trop złodziei udało się trafić dzięki drobiazgowej analizie wraku samochodu, ustalono, kiedy go sprawdzono, gdzie parkował. Złodzieje wpadli 23 dni po napadzie. Tamto śledztwo prowadził Maciej Szuba, wtedy naczelnik wydziału kryminalnego, potem szef poznańskiej policji. - Jedyny trop, jakim dysponuje w tej sprawie policja, to wizerunek złodzieja. Ale skoro cały skok był tak dobrze przygotowany, to nie można wykluczyć, że złodziej zadbał też o zmianę wyglądu. Mógł przefarbować, zapuścić lub zgolić włosy, wąsy, brodę - mówi Maciej Szuba, dziś prywatny detektyw. Były policjant Maciej Szuba przypuszcza, że w przypadku poniedziałkowego rabunku złodziej jeszcze przed zatrudnieniem się w firmie ochroniarskiej musiał wiedzieć, jak takie firmy działają. - Albo więc obserwował bankomaty podczas uzupełniania gotówki, albo sam wcześniej pracował w takiej firmie. To może być dla policji trop -podpowiada Maciej Szuba. Jego zdaniem w takich sprawach policja musi też zwrócić uwagę na osoby, które nagle zaczęły wydawać dużo gotówki. - Takie pieniądze swędzą, jest pokusa, by je wydawać. Pamięta pan, jak wpadli sprawcy najsłynniejszego w PRL skoku na bank w Wołowie? Żona jednego z nich po prostu poszła na zakupy - mówi Szuba. Ale dodaje też, że dziś sytuacja jest inna: - Złodziej mógł wyjechać za granicę. Nie ma przestępstwa doskonałego, każdy popełnia jakiś błąd. Teraz zadaniem policji jest ten błąd znaleźć.

Ku przestrodze, czasami warto stanąć i zastanowić się czy pod przykrywką pomocy nie wyrządzamy wielkiej krzywdy tym najsłabszym

Ku przestrodze,  czasami warto stanąć i zastanowić się czy pod przykrywką pomocy nie wyrządzamy wielkiej krzywdy tym najsłabszym – Podaj dalej i zwiększ świadomość innych Dlaczego żebracy trzymają śpiące dziecko? Czy kiedykolwiek się zastanawiałeś...? Zaczęliśmy węszyć już bardzo dawno temu.... Proszę, przeczytaj go... i zastanów się kilka razy za nim włożysz 1e do kubka Obok banku siedzi kobieta w nieokreślonym wieku. Jej włosy są poplątane i brudne, jej głowa pochylona w smutku. Kobieta siedzi na brudnej podłodze. obok niej stoi kubek. Do kubka ludzie wrzucają pieniądze. W rękach kobiety śpi dwuletnie może trzyletnie dziecko. Jest w brudnej czapce i brudnych ubraniach. „Madonna z dzieckiem" — jakaś liczba przechodniów podaruje pieniądze. Ludzie naszego pokroju — zawsze czujemy współczucie dla tych. którym gorzej się powodzi. Jesteśmy gotowi oddać im ostatnią parę majtek. ostatniego grosza z własnej kieszeni i nigdy nie myślimy o innej stronie medalu. Pomaganie jest jak „wykonałeś super robotę." Mijałem żebraków miesiącami. Nie dawałem im pieniędzy wiedząc. że to sprawka gangu i pieniądze zebrane przez żebraków zostaną przekazane osobie kontrolującej ich w tej okolicy. Ci ludzie posiadają po kilka luksusowych nieruchomości i samochodów. Och. żebracy też coś oczywiście dostaną, butelkę wódki wieczorem i doner kebab albo kawałek kiełbasy i chleba. Około Miesiąc później, minąwszy żebraczkę, nagle mnie to uderzyło. Stoję na ruchliwym skrzyżowaniu (w Limerick) gapiąc się na dziecko ubrane jak zwykle — brudne ubrania. Uświadomiłem sobie. że coś jest nie tak z dzieckiem przebywającym na brudnej ulicy od rana do wieczora... To dziecko spało. Nigdy nie łkało ani nie krzyczało. zawsze spało chowając swoją twarzyczkę w kolanach kobiety, która była jego MATKA. Czy ktoś z Was, drodzy czytelnicy, posiada dzieci? Przypomnijcie sobie jak często one śpią w wieku 1-2-3 lat? Godzinę, dwie, maximum trzy i to jak jest cicho (rzadko bez przerwy) popołudniowej drzemki i ponownie —poruszenie. Przez cały miesiąc, każdego dnia kiedy przechodziłem tą ulicą, nigdy nie widziałem tego dziecka nie śpiącego! Spojrzałem na tego maleńkiego chłopca z buzią schowaną między kolanami matki. później na żebraczkę i moja podejrzliwość przybrała na sile. -Dlaczego on ciągle śpi? Zapytałem jej. gapiąc się na dziecko. (2) Żebraczka udała. że mnie nie rozumie. Spuściła oczy i ukryła twarz w kołnierzu nędznego płaszcza. Powtórzyłem pytanie. Kobieta spojrzała ponownie. Spojrzała gdzieś za moimi plecami. zmęczona I zupełnie zirytowana. Wyglądała jak kreatura z innej planety. - Odpieprz się...w jeżyku angielskim wymamrotała. -Dlaczego on śpi?! Prawie krzyknąłem (lub: prawie się rozpłakałem) Ktoś za mną położył mi ręke na ramieniu. Spojrzałem do tyłu. Jakiś starszy mężczyzna patrzył na mnie z dezaprobatą: - Czego od niej chcesz? Nie widzisz jak ciężko ma w życiu? Ech... Wyciągnął z kieszeni kilka monet i wrzucił je do kubka żebraczki. Żebraczka wykonała ręką znak krzyża w powietrzu, przybierając twarz upokorzenia I przejmującego smutku. Mężczyzna zabrał rękę z mojego ramienia i oddalił się Założę się. że w domu będzie opowiadał jak obronił biedną. zrozpaczoną kobietę od bezdusznego mężczyzny na ulicy. Następnego dnia zadzwoniłem do kolegi. To śmieszny facet z oczami jak oliwki. Rumun. Udało mu się ukończyć zaledwie 3.5 roku edukacji. Kompletny brak edukacji nie sprawił, że nie przemieszcza się on ulicami miasta bardzo drogimi zagranicznymi autami oraz że nie mieszka w wielkim domu z niepoliczalną ilością okien i balkonów. Od mojego przyjaciela dowiedziałem się. że ten biznes. pozornie „spontaniczny", jest dobrze zorganizowany. Jest nadzorowany przez zorganizowane gangi żebraków. Dzieci są wypożyczane z rodzin alkoholików lub zwyczajnie porwane. Potrzebowałem odpowiedzi na pytanie dlaczego dziecko śpi? I otrzymałem ją. Mój przyjaciel cygan wypowiedział zdanie zupełnie zwyczajnym, spokojnym głosem, które wprawiło mnie w zdumienie. tak jakby opowiadał o pogodzie: - są na heroinie albo wódce. Zgłupiałem. „Kto jest na heroinie? Kto na wódce?!" Odpowiedział: - dziecko, żeby nie krzyczało. Kobieta będzie siedziała z nim tam cały dzień. wyobrażasz sobie jak mogłoby się nudzić? Aby dziecko spało cały dzień, faszerowane jest wódką lub narkotykami. Oczywiście ciałko małego dziecka nie jest w stanie znieść takiego szoku. Dzieci często umierają. Najbardziej przerażające jest to, że dzieci czasami umierają w czasie „dnia pracy". A kobieta udająca matkę musi trzymać martwe dziecko na rękach do samego wieczora. Takie są zasady. A przechodnie będą wrzucać pieniądze do torby i wierzyć, że ich zachowanie jest moralne. Pomagają samotnej matce. Następnego dnia przechodziłem obok tej samej kobiety. Przybrałem maskę dziennikarza i byłem gotowy na poważną rozmowę. Ale rozmowa nie wypaliła. stało się to co następuje: Kobieta siedziała na podłodze, a w rękach trzymała dziecko. Zapytałem jej o dokumenty dziecka i. co najważniejsze, gdzie jest dziecko z wczoraj, co ona po prostu zignorowała. Moje pytanie nie zostało jednak zignorowane przez przechodniów. Powiedziano mi, że zwariowałem, bo krzyczę na biedną żebraczkę z dzieckiem. Koniec końców, zostałem odeskortowany w poniżeniu. Jedyna rzecz która mi pozostała to zadzwonić na policję. Kiedy policja przybyła, kobieta z dzieckiem zniknęła. Zostałem z poczuciem „walczę z wiatrakami".
Kobieta idąca na imprezę: – Klucze - mam, dokumenty - mam, pieniądze - mam, wstydu - nie mam. Mogę wychodzić.
Bądź najbardziej szanowaną placówką oświatową w kraju – Oficjalne dokumenty pisz za pomocą Comic Sans
Można nim oznaczaćch****e dokumenty –
60 mln + 23% VAT = 73,8 mln x  akcyza 20% = 88,56 mln czyli ZAMIAST ponad 28 mln zysku dla budżetu państwa  będą tylko medale dla dzielnych policjantów –  Na lotnisku w Hiszpanii zatrzymano Sebastiana D., który rozkręcił największy w Wielkopolsce narkobiznes. Jego podziemne plantacje wyprodukowały marihuanę wartą 60 mln zł.Sebastiana D., ps. "Eda", namierzali od kilku miesięcy policjanci ze specjalnej grupy pościgowej wielkopolskiej policji. Wiedzieli, że mężczyzna ukrywał się w Niemczech, potem przeniósł się do Hiszpanii. W poszukiwaniach pomagali policjanci z tych krajów oraz oficer łącznikowy polskiej policji w Berlinie."Wyborcza" dowiedziała się, że w niedzielę Sebastiana D. zatrzymano na lotnisku w Alicante. Mimo że ukrywał się pod innym nazwiskiem (miał słoweńskie dokumenty), nie mogło być mowy o pomyłce, bo hiszpańscy policjanci mieli jego zdjęcie. Krzaki rosły pod pralniąSebastian D. kierował 13-osobową grupą, która 10 lat temu ruszyła z produkcją marihuany na hurtową skalę. Pierwszą uprawę umieściła we wsi pod Pobiedziskami, w budynku po dawnym PGR. Potem przeniosła ją do podziemi fikcyjnej - wybudowanej specjalnie w tym celu - pralni chemicznej pod Kórnikiem.O tym, jak wielka była to inwestycja, świadczą liczby: za nieruchomość przestępcy zapłacili 2 mln zł, prace budowlane kosztowały 1,8 mln zł, a specjalna instalacja do produkcji marihuany - 350 tys. zł (rośliny rosły jak na drożdżach, bo zapewniono im komfortowe warunki: dobrej jakości lampy grzewcze, urządzenia do wentylacji, regulacji temperatury i wilgotności). 50 tys. zł poszło na wyposażenie fikcyjnej pralni, do której wstawiono nieczynne pralki i kosze z ciuchami z lumpeksu.Pod ziemią rosło 10 tys. krzewów konopi. Zdaniem policji była to największa taka uprawa w Polsce. W sumie grupa wyprodukowała marihuanę wartą 60 mln zł.

Polskie prawo

Polskie prawo –
Policja przestrzega, by nie dać się nabrać na nowy numer złodziei! – Na parkingach podchodzą goście z markowymi perfumami w extra cenach. Wąchasz je i momentalnie zasypiasz! W perfumach jest bardzo duża dawka chloroformu do usypiania. Kradną samochód, pieniądze, dokumenty
Źródło: broń.pl
Pozdrawiam Pana policjanta – W niedzielny późny wieczór, około godziny 00:00 na parkingu sklepu Kaufland, wraz z kolegami, bawiliśmy się w "drift" na śniegu.Długo nie czekaliśmy na radiowóz, standardowa procedura.- Dzień dobry, poproszę dokumenty Pana i auta.- Proszę bardzo, a w jakim celu?- W celu kontroli, dostaliśmy telefon, że się tutaj ślizgacie.- Ale Panie władzo lepiej tu niż na ulicy.- No oczywiście, że tak.- I co? dostane mandat? -Mandat?! Nie, tylko spiszemy, ale miejscówkę musicie zmienić.- A to proszę bardzo. Po około 15 minutach przychodzi Pan policjant wręcza mi dowód i mówi:- Tak jak mówiłem, miejscówkę musicie zmienić bo następny patrol może nie być taki miły.- Jasna sprawa Panie władzo, a poleca Pan jakąś?- Z tego co wiem to na Bemowie kiedyś się bawili i gdzieś pod Legionowem ale jak jest teraz to nie wiem.- Dzięki, sprawdzimy.Pan policjant wsiadł do kijanki po czym odjechał i pozawracał na rękawie.Jednak są na tym świecie policjanci, którzy pozostali ludźmi.
Źródło: Hokeyteam z http://Motokiller.pl
Tak wygląda prawo jazdy, banknot, dowód rejestracyjny oraz osobisty... – ...pod światłem ultrafioletowym
Sorry, taki mamy klimat –
Z trudnej sytuacji zawszeznajdzie się jakieś wyjście –  Kobieta została zatrzymana przez policjanta za przekroczenie prędkości.Oto jak udało się jej uniknąć mandatu:Kobieta: Jakiś problem panie władzo? Policjant: Jechała pani za szybko. Kobieta: Och. Policjant: Poproszę pani prawo jazdy. Kobieta: Z chęcią bym je panu pokazała, ale nie posiadam. Policjant: Jak to pani nie posiada? Kobieta: No po prostu nie mam. Straciłam 4 razy za jazdę po pijaku.Policjant: W takim razie proszę mi pokazać dowód rejestracyjnyKobieta: Nie mogę tego zrobić.Policjant: Dlaczego? Kobieta: Nie jest mój. Ukradłam ten samochód. Policjant: Ukradła go pani?! Kobieta: Tak. Ukradłam auto, a właściciela zabiłam. Policjant: Co takiego pani zrobiła?! Kobieta: Ciało poćwiartowałam na kawałki i schowałam w bagażniku. Mogę pokazać, jeśli pan władza chce. Policjant z zaciekawieniem spoglądał na kobietę. Powoli zaczął się wycofywać do swojego auta. Poprosił o wsparcie.  W ciągu kilku minut przyjechało 5 radiowozów, które otoczyły auto kobiety. Starszy oficer wysiadł z wozu i z wyciągniętym pistoletem powoli podchodził do wozu kobiety. Oficer 2: Proszę, aby wysiadła pani z samochodu! Kobieta: Jakiś problem panie władzo? Oficer 2: Jeden z moich ludzi powiedział, że ukradła pani ten pojazd, a jego właściciela zamordowała. Kobieta: Zamordowałam właściciela?! Oficer 2: Tak. Proszę otworzyć bagażnik. Kobieta wykonała polecenie. Bagażnik okazał się pusty. Oficer 2: Czy to jest pani pojazd? Kobieta: Tak, oczywiście. Proszę dokumenty rejestracyjne. Pierwszy oficer był w szoku. Oficer 2: Jeden z moich ludzi twierdzi, że nie posiada pani prawa jazdy. Kobieta sięgnęła ręką do torebki i wyciągnęła swoje prawo jazdy. Oficer zaczął je sprawdzać. Był całkowicie zaskoczony. Oficer 2: Dziękuję. Jednak czegoś nie rozumiem. Powiedziano mi, że nie ma pani żadnych dokumentów, ukradła pani ten samochód, a jego właściciela zamordowała i poćwiartowała. Kobieta: Założę się, że ten kłamliwy drań powiedział jeszcze, że przekroczyłam prędkość!
Takie pałace ZUS buduje, a nasze dokumenty i tak tam gniją –
Źródło: polskiepiekielko.pl
Wbrew temu co mówią obecnie w "książkach" do historii w szkołach Jaruzelski wprowadzając Stan Wojenny w latach 1981-1983 nie uratował Polski przed inwazją Sowiecką – W rzeczywistości Jaruzelski zażądał wprowadzenia Sowietów do Polski w celu zwalczenia "Solidarności". Sowieci nie mieli jednakże zamiaru dokonać inwazji na Polskę i nalegali na ogłoszenie w Polsce Stanu Wojennego. W oparciu o dokumenty z Moskwy, w których było napisane, że "w tych okolicznościach nie było możliwości prowadzenia aktywnych działań na zachodniej granicy." Andropow powiedział iż "powinniśmy twardo trzymać się swojej linii – nie wprowadzać do Polski naszych wojsk."  To samo mówił też marszałek ZSRR Ustinow "W ogóle należy powiedzieć, że nie powinniśmy wprowadzać do Polski naszych wojsk." Mówi o tym rosyjski historyk Rudolf G. Pichoja w książce "Historia władzy w Związku Radzieckim." 1945-1991.Krótko mówiąc Jaruzelski nie uratował Polski przed inwazją Armii Czerwonej zaś sama Armia nie chciała w ogóle wysyłać swych wojsk na teren PRL