Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 142 takie demotywatory

Chociaż cierpienie zdaje się nie mieć końca, nasza zdolność pokonywania go nie zna granic –
Źródło: Clive Staples Lewis.
Jeżeli nie możesz sobie z czymś poradzić – Warto rozważyć, czy nie zlecić tego komuś innemu

Kilka prawd o mamach

Kilka prawd o mamach – które chyba wszyscy znamy Mama: niebywała zdolność do słyszenia kichnięcia przez zamknięte drzwi, pośrodku nocy, 3 pokoje dalej... podczas gdy tatuś chrapie tuż obok. DEMOTYWATORY.PL Kocham sprzątać bałagan, którego w ogóle nie zrobiłam. Więc zostałam mamą. Istnieje legenda, że jeżeli weźmiesz prysznic i głośno wykrzyczysz słowo "mama" trzy razy to zjawi się miła pani z ręcznikiem, o którym zapomniałeś. Za każdą wielką mamą stoi... wielki kosz z praniem. Jeśli kobieta coś mówi i nikt jej nie słucha, to prawdopodobnie nazywa się mama. Nigdy nie wątp w matkę! Ona może nieść krzyczące dziecko, dwa kartony mleka, rozmawiać przez telefon, a i tak być w stanie ci przywalić za to, że dziwnie na nią patrzyłeś. Nic nie jest zgubione, dopóki mama nie potrafi tego znaleźć. Mamy. Tacy ojcowie, tylko mądrzejsze  MACIERZYŃSTWO Napędzane przez miłość. Nakręcane przez kawę. Podtrzymywane przez wino. Mamy. Bo nie wszyscy superbohaterowie noszą peleryny. Nie obchodzi mnie, ile mam lat. Jeśli zgubię mamę w supermarkecie, to zacznę panikować.
Czasami trzeba na siłę pokazać innym swoją wartość –  Nie wiem kto w tej historii był bardziej piekielny, mój kolega czy nasz pracodawca.Ja i mój kolega (nazwę go roboczo Andrzej), pracowaliśmy w pewnej firmie IT. Andrzej był spokojnym człowiekiem, sumiennym, ale miał jedna wadę, nie potrafił upominać się o swoje. Nie był on jakimś pracownikiem roku, ale ze względu na ponad 3-letni staż, radził sobie bardzo dobrze. Jego zadanie polegało na wdrażaniu systemów informatycznych w kilku dużych firmach. Kiedyś przy piwie zeszliśmy na temat zarobków i tu mnie lekko zszokował. Zarabiał znacznie mniej od mnie, a ja kokosów jako specjalista także tu nie dostawałem. Żeby bardziej przybliżyć obraz warunków jakie miał, opiszę jak wygląda obecny rynek. Miasto duże, wdrożeniowiec systemów IT z 3-letnim stażem może liczyć na jakieś 5/6 na rękę w średnim firmach i nawet do 10 w jakiś korporacjach. Andrzej dostawał 2.5. Nie raz później mu mówiłem, że jak nie pójdzie po podwyżkę, to nikt mu jej nie da. Kolejną drzazgą w oku było to, że taką stawkę dostawali nowe chłopaki co przychodzili świeżo po studiach. Niestety Andrzej nie miał siły przebicia. Raz czy 2 był u szefa ale zawsze kończyło się, że pogadają później, że po kwartale itd. Nie potrafił walczyć o swoje.Zmiana nastąpiła kiedy ze swoją kobietą zaczęli szukać mieszkania. Miasto duże to i mieszkania drogie. On ze swoim 2.5 i jego dziewczyna z min. krajową, mieli nędzną zdolność kredytową. Starczyłoby na jakieś mieszkanko na zadupiu ze słabym dojazdem. To był ten moment kiedy Andrzej postanowił coś zrobić. Co? Ano poszedł do szefa i mówiąc mu, jak sprawa wygląda. Szuka mieszkania i potrzebuje podwyżki. Odpowiedzią było że pogadają na koniec jego umowy (2 miesiące do jej końca). Bezkonfliktowy Andrzej się zgodził. Mijały dni i nadszedł koniec umowy 30 Czerwca. Jak się można było spodziewać temat podwyżki nie został poruszony. 1 Lipca, Andrzeja nie ma w pracy. Kilka wdrożeń w drodze telefony, maile, a jego nie ma. Telefon do niego czemu go nie ma, odpowiedź prosta: Nie ma umowy, to po co ma przychodzić. Szef nabuzowany, że musi się ściemniać przed klientami, wypala żeby jutro wpadał i przestał pieprzył głupot, umowa z rana będzie. 2 Lipca Andrzej zjawia się w pracy, ale nic nie robi. Siedzi przegląda sobie YouTube i neta. Czekał aż szef przyjdzie z umową. Zrobił to, jak klienci dalej mu narzekali, że nie mogą się do Andrzeja dodzwonić. Szef wezwał go na dywanik, po której Andrzej wyszedł z biura. Co się wydarzyło dowiedziałem się wieczorem. Nowa umowa była taka sama jak poprzednia czyli 2.5, po której zobaczeniu przypomniał szefowi, że miała być podwyżka. Szef zaczął kręcić, że firma ma problemy etc. może dać mu 500 pln dodatkowo. Andrzej powiedział, że nie bardzo, wszyscy wokół dają 5 i tyle on by chciał. Szef łaskawie dorzucił 250. Na co mój kolega, że czas na negocjacje to był 2 miesiące temu, ewentualnie przed zakończeniem umowy.Po czym wyszedł. Nie miał tak naprawdę po co negocjować, bo od najbliższego poniedziałku zaczynał nową robotę na warunkach, które były mu potrzebne.Teraz wisienka na torcie. Andrzej odchodząc zostawił wiele projektów w trakcie, nie przekazując nikomu wiedzy/kontaktów do ich dalszego prowadzenia. Ponoć szef proponował mu wynajem jego osoby by poprzekazywał projekty, na co oczywiście się nie zgodził. Po jego odejściu Szef wiele razy powtarzał, że to nie był poważny człowiek etc. zostawiając "NAS" na takim lodzie i w tak czarnej przysłowiowej :). I jakoś samoistnie zaczęły się tematy podwyżek...

Eksperyment Johna Calhouna pokazuje, że czeka nas koniec świata

Eksperyment Johna Calhouna pokazuje, że czeka nas koniec świata – Czy wyginiemy tak jak te eksperymentalne myszy? Jeśli nie zmienimy swojego postępowania, to kto wie... Dokąd zmierza ludzkość? Eksperyment CalhounaO EKSPERYMENCIE CALHOUN’APytanie o przyszłość ludzkości nie jest nowe. Do problemu podchodzono zarówno od strony czysto naukowej, religijnej czy filozoficznej. Jakie są cele ludzkości? Jakie instynkty nami rządzą? Czy dążymy do jakichś wyższych celów, czy chodzi wyłącznie o rozmnożenie się i walkę o przetrwanie?Wiele wskazówek na wyżej zadane pytania dostarczyć nam może „Eksperyment Calhouna”, oryginalnie zwany „Mouse Utopia”. Dokładne pytanie na które ów eksperyment stara się odpowiedzieć brzmi „co się stanie, gdy osobnikom danego gatunku zapewnimy wszystko, co potrzebne jest do przeżycia?”. John Calhoun stworzył mysi odpowiednik rozwiniętej cywilizacji ludzkiej. Eksperyment został przeprowadzony na myszach w roku 1968 i trwał 4 lata. Mimo wielokrotnych prób efekt końcowy był zawsze ten sam – Nieograniczony dostęp do pokarmu i brak zagrożeń powodował wymarcie populacji.Ale po kolei…FORMALNE ZAŁOŻENIA (MYSI RAJ):1. Nieograniczony dostęp do pożywienia, wody oraz materiałów potrzebnych do budowania schronienia.2. Brak zagrażających życiu drapieżników.3. Maksymalnie ograniczone rozprzestrzenianie się chorób zakaźnych (opieka lekarska dla myszy).4. Jedyne ograniczenie – przestrzeń, która mogła pomieścić maksymalnie 3840 myszy.PRZEBIEG EKSPERYMENTU:Faza A – Okres przystosowywania się (dni 0-104)1. Dnia pierwszego do siedliska wpuszczono 4 samce i 4 samice.2. Początkowo myszy miały problem z przystosowaniem się do środowiska i do siebie nawzajem.3. Po względnym ustabilizowaniu się sytuacji myszy stworzyły swego rodzaju podział terytorialny i zaczęły budować gniazda.4. W dniu 104. zaczęły rodzić się pierwsze „nowe” myszy.Faza B – Gwałtowny wzrost populacji – okres eksploatacji zasobów (dni 105-314)1. Populacja gryzoni dubluje się co 55 dni.2. Wykształcenie się rodzaju struktury socjalnej – wielkość miotu jest zależna od „pozycji społecznej” rodziców.3. Więcej myszy rodzi się w boksach zamieszkałych przez bardziej dominujące samce, podczas gdy mało dominujące myszy mają znikomą ilość potomstwa.4. Mimo tego, że warunki panujące w każdym z boksów były identyczne i dawały jednakowe warunki bytowe, można zauważać gromadzenie się myszy i konsumowanie pokarmu, w konkretnych miejscach. Myszom przestała przeszkadzać obecność innych. Coraz bardziej zauważalny był tłok w „wybranych” boksach.5. Pod koniec fazy B było trzykrotnie więcej osobników nieradzących sobie społecznie (niedominujących w żaden sposób), niz osobników społecznie stabilnych, mających ugruntowaną pozycję (samce dominujące). Wartym odnotowania jest fakt, że stabilnie społeczne osobniki to głównie starsze myszy.Faza C – Stagnacja – okres równowagi (dni 315-559)1. Populacja dubluje się co 145 dni.2. U samców zanika umiejętność obrony własnego terytorium.3. Karmiące samice zaczynają być wyraźnie agresywne, niejako przejmując od samców role obrony gniazda. Agresja ta kierowana jest również ku własnemu potomstwu, które bywa atakowane, ranione i zmuszane do opuszczenia gniazda.4. Powszechna staje się przemoc. Samce przestają w jakikolwiek sposób zabiegać o samice. Zamiast tego atakują się wzajemnie. Tworzy się rodzaj nowej struktury. Są samce agresywne – bardziej dominujące, jak również bierne – nadmiernie gryzione przez inne.5. Pojawiają się zachowania homoseksualne. Bardziej dominujące samce wykorzystują te bardziej bierne, które przyjmują „rolę żeńską”.6. U samic pojawia się mechanizm naturalnej antykoncepcji – wchłanianie płodów. Jest również coraz mniej zapłodnień oraz zanika instynkt rodzicielski. Skutkiem tego rodzi się coraz mniej młodych. Pojawiają się także całkiem bezdzietne samice.7. W połowie facy C praktycznie wszystkie młode były odrzucane przez matki. Rozpoczynały one osobne życie, bez wykształcenia jakichkolwiek zachowań emocjonalnych czy społecznych.8. Mimo tego, że spodziewanym czynnikiem hamującym wzrost będzie osiągnięcie limitu 3840 osobników, maksymalna populacja wyniosła jedynie 2200. Dodatkowo tylko 20% gniazd była stale zajęta.Faza D – Okres wymierania (dni 560-1588)1. W dniu 560. zakończył się wzrost populacji.2. Samice bardzo rzadko zachodzą w ciążę, a nieliczne rodzone młode nie przeżywają.3. Ostatnie zapłodnienie miało miejsce w dniu 920.4. Pojawiły się męskie odpowiedniki samic, tzw. „piękni” („beautiful ones”). Samce te nie wykazywały żadnego zainteresowania samicami, jak równiez nigdy nie brały udziału w jakichkolwiek konfliktach. Ich zachowanie sprowadzało się wyłącznie do picia, jedzenia, spania, jak również dbania o własny wygląd (np. czyszczenie futerka, czy nieangażowanie się w walki – brak blizn).5. Po pewnym czasie populacja całkowicie utraciła zdolność do reprodukcji.6. Ostatni tysiąc myszy nie wykształcił w sobie jakichkolwiek reakcji społecznych. Nieznana im była agresja oraz zachowania prowadzące do ochrony gniazda i potomstwa. Nie angażowały sie w inne działania niż picie, jedzenie, spanie oraz dbanie o siebie. Osobniki w tym czasie wyglądały wyjątkowo ładnie i zadbanie. Posiadały zdrowe ciało i dobrze wyglądające oczy. Jednak nie potrafiły poradzić sobie z jakimkolwiek nietypowym bodźcem. Choć wyglądały wyjątkowo dobrze, były również wyjątkowo głupie.7. W dniu 1588 umiera ostatni osobnik.PODSUMOWANIEWedług Johna Calhouna: „Wnioski wyciągnięte z tego eksperymentu były następujące: gdy całe dostępne miejsce jest zajęte i określone są wszystkie role społeczne, konkurencja i stres, doświadczane przez jednostki, doprowadzają do całkowitego załamania skomplikowanych zachowań społecznych, ostatecznie pociągając za sobą wymarcie populacji”.Brak wyzwań stopniowo pogarsza zachowanie kolejnych pokoleń populacji. Ta degeneracja jest nieunikniona i kończy się wymarciem populacji.Uspokaja mnie fakt, że jednak ludzie to nie myszy i moim zdaniem zawsze znajdą się osobniki, które znajdą sobie inne wyzwanie niż pić, jeść i spać. Czego i Wam życzymy!
"Najfajniejszy tata" - tak internauci nazwali ojca, który wytatuował na swojej głowie implant ślimakowy – Zrobił to, bo jego córka - 6-letnia Charlotte musi nosić taki implant z powodu problemów ze słuchem. W wieku 4 lat zaczęła nosić pierwszy implant jednak teraz okazało się, że jest potrzebne kolejne urządzenie. Dzięki drugiemu implantowi jej zdolność słyszenia ulegnie znacznej poprawie. On sam ogolił sobie włosy i zrobił tatuaż, żeby córka  wiedziała, że nie jest jedyną na świecie, która nosi to urządzenie na głowie.

Najciekawsze fakty, o których prawdopodobnie nie miałeś pojęcia (31 obrazków)

Polscy Janusze  mają niebywałą zdolność upraszczania wszystkiego –
Zamienię kobiecą zdolność martwienia się o byle pierdołę – na męską umiejętność posiadania wszystkiego w dupie i nie przejmowania się
Intelektualista – Ktoś, kto jest zdolny przez ponad 2 godziny myśleć o czymś innym niż o seksie
Nigdy nie zabieraj człowiekowi wszystkiego co ma – Bo wtedy nie będzie miał nic do straceniai będzie zdolny do wszystkiego

Najciekawsze fakty, o których prawdopodobnie nie miałeś pojęcia (32 obrazki)

Wściekła kobieta jest zdolna do wszystkiego –

Polska

Polska –

42 zdjęcia pokazujące niezwykłą zwinność kotów i ich zdolność do kamuflażu (43 obrazki)

Związek to ciągła praca obydwu stron…nic nie dzieje się samo

Związek to ciągła praca obydwu stron…nic nie dzieje się samo –  http://www.huffingtonpost.com/seth-adam-smith/real-love-is-a-choice_b_6039412.html?ncid=fcbklnkushpmg00000063Zapomnij o uczuciach! Prawdziwa miłość - to świadomy wybórTemat miłości istnieje w każdym czasie. Czy traktować poważnie euforię, „motyle w brzuchu” i poślubić pierwszą miłość, a może być bardziej praktycznym i starannie zaplanować związek oraz jego przebieg? Zagraniczny blogger Adam Smith wspomniał te kwestie opisując historię swojego życia.Moja żona i ja znamy się od czasów college’u, ale być razem zaczęliśmy znacznie później. W rezultacie minęło kilka tygodni zanim zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy w sobie szaleńczo zakochani i chcemy wziąć ślub.Byłem zdecydowany to zrobić! Nawet zaproponowałem natychmiastową wycieczkę do Vegas (na poważnie). Jednak Kim była bardziej praktyczna w tej kwestii. Chciała, aby wszystko było dobrze zaplanowane.Natychmiast straciłem entuzjazm. „Jesteśmy tak różni - powiedziałem. Kochasz planować, a ja lubię być spontaniczny”. Kim otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. „Mogę być spontaniczna!” - powiedziała pospiesznie. „Mogę być bardzo nieprzewidywalna. Musisz mi tylko powiedzieć z góry, że chcesz spontaniczności”.Spojrzałem na nią ze zdumienie. Powiedziała to absolutnie poważnie! Było jasne, że Kim nie ma pojęcia o znaczeniu słowa „spontaniczność”. To może wydawać się śmieszne, ale im częściej myślę o tej rozmowie, tym lepiej rozumiem, że planowanie kochania kogoś - lub wybranie kogoś do kochania - to rzeczywiście jedna z najpiękniejszych rzeczy w miłości.Słyszałem, że miłość - to bezwarunkowe zobowiązanie do niedoskonałego człowieka. To jest prawda.Kiedy już dawno wszystkie motyle przestały trzepotać, a dzień ślubu staje się tylko odległym wspomnienie, zdajesz sobie sprawę, że ożeniłeś się z dziewczyną, która jest tak samo niedoskonała jak ty. A ona z kolei, w końcu zdaje sobie sprawę, że ty masz problemy, dziwactwa, lęki, dziwny zapach ciała - tak samo jak ona.Wtedy zobaczysz, że prawdziwa miłość - to nie tylko spontaniczne uczucie euforii, to świadomy wybór. To plan - wzajemne miłowanie się w smutku, radości, w bogactwie i biedzie, w zdrowiu i w chorobie, dopóki śmierć was nie rozłączy. Oczywiście, że nie będziesz z kimś kto tylko pociąga, ale zdecydowanie musicie być w sobie zakochani i co więcej, po długim czasie razem, nadal się kochać.Nasze społeczeństwo kładzie duży nacisk na uczucia. Stara się zawsze uważać na swoje uczucia i co, to uczyni nas szczęśliwymi. Ale uczucia są bardzo kapryśne i ulotne. W tym samym czasie, prawdziwa miłość jest jak gwiazda polarna w czasie burzy życia - jest stała, wiarygodna i autentyczna. Zawsze, gdy się zgubimy lub zawahamy, możemy znaleźć siłę w miłości, którą wybraliśmy.Poza tym, życie już oferuje nam dużo spontaniczności - odrzucenia, utrata pracy, ból serca, rozczarowanie, rozpacz, choroby i wiele innych problemów. Po prostu nie możemy opuścić statku za każdym razem kiedy mamy do czynienia z burzą w naszym małżeństwie. Prawdziwa miłość, to przetrwanie burzy życia razem.Kiedy moja babcia miała 50 lat, zdiagnozowano u niej stwardnienie rozsiane - chorobę zwyrodnieniową, która niszczy zdolność organizmu do interakcji z systemem nerwowym. W ciągu kilku lat moja babcia straciła możliwość poruszania się i została przykuta do wózka inwalidzkiego. Dziadek, który wówczas był szefem policji, przeszedł na emeryturę dwa lata wcześniej niż planował, aby zająć się staruszką. On pomagał jej we wszystkim - od poruszania się po domu, przez wyjście do lekarza, do dawania jej leków i mycia jej.Mówiąc o mojej babci, dziadek powiedział kiedyś mojej mamie: „Boli mnie, gdy widzę ją w takim stanie. Wiesz, kiedy się żeniłem, myślałem że wszystko będzie proste i gładkie. Nie wyobrażałem sobie, że będę musiał zmieniać jej cewnik codziennie. Jednak to robię i to mi nie przeszkadza, bo ją kocham”.Miłość - to znacznie więcej niż losowe poczucie euforii. Ale prawdziwa miłość nie zawsze jest szczęśliwa, słodka i przyjemna. Najczęściej miłość ma podwinięte rękawy, brudne ręce i pot na czole. Prawdziwa miłość stawia nas przed trudnymi decyzjami, wymaga od nas wybaczania sobie nawzajem, wspierania swoich marzeń i pocieszania w chwilach smutku. Prawdziwa miłość nie jest łatwa jak w dniu ślubu, ale jest jednak o wiele bardziej znacząca i piękna.Niedawno natknąłem się na wspaniały cytat: „Nikt nie zakochuje się z wyboru, lecz przez przypadek. Nikt nie pozostaje w miłości przez przypadek, to ciężka praca. Miłość, to wybór”.Kiedy moja żona i ja mamy do czynienia z problemem w naszym małżeństwie, robimy to co w naszej mocy, aby wybrać miłość. Nie jest idealnie, więc nasza miłość jest teraz o wiele bardziej realna i piękniejsza niż się spodziewaliśmy.Tak więc, bez względu na to, jak nagła burza pojawi się na naszej drodze - mam zamiast kochać swoją żonę.Tak więc, jeśli naprawdę kogoś kochasz (i to wzajemnie) - wiedz, że będzie to ciężka praca. Ale pamiętaj, że to będzie najbardziej satysfakcjonująca praca w życiu.
Każdy ma taki samochód na jaki ma zdolność kredytową –

Życie mija bardzo szybko

Życie mija bardzo szybko – Im szybciej zdasz sobie z tego sprawę,tym lepiej dla ciebie Mężczyzna opowiedział poruszającą historię o tym, jak zdał sobie sprawę, że zmarnował swoje życie. Użytkownik Reddita, JohnJerryson (46 l.) zamieścił swój wpis na forum o nazwie „Dziś zje*ałem”. Posty, które się tam pojawiają zazwyczaj są zabawne, ponieważ opisują pechowe wypadki, które przydarzyły się komuś w ciągu dnia. Ale ten facet zatytułował swoją opowieść inaczej: „Zje*ałem całe swoje życie”.Wpis był dość długi, ale naprawdę daje do myślenia i warto go przeczytać:„Cześć, mam na imię John. Przez jakiś czas tylko śledziłem forum, ale w końcu postanowiłem założyć konto, aby to napisać. Muszę coś z siebie wyrzucić. Parę słów o mnie. Jestem 46-letnim urzędnikiem i całe życie żyłem inaczej, niż chciałem. Nie mam żadnych marzeń ani zainteresowań. Stała praca od 9 do 17. Sześć dni w tygodniu. Przez 26 lat. Ciągle podążałem łatwiejszą ścieżką, co skończyło się na tym, że nie jestem tą samą osobą.Dziś dowiedziałem się, że żona zdradzała mnie przez ostatnie dziesięć lat, a mój syn nic do mnie nie czuje. Zdałem sobie też sprawę, że zabrakło mnie na pogrzebie ojca bez WYRAŹNEGO POWODU. Nie ukończyłem powieści, nie podróżowałem po świecie, nie pomogłem bezdomnym. To wszystko, czego pragnąłem dokonać, będąc nastolatkiem czy dwudziestolatkiem. Gdyby moje młodsze ja spotkało mnie dzisiaj, uderzyłbym sięw twarz. Zaraz opowiem, w jaki sposóbte marzenia się ulotniły.Zacznijmy od opisania mnie, gdy miałem 20 lat. Wydaje się, jakby to było wczoraj, kiedy byłem pewien, że zamierzam zmienić świat. Ludzie mnie kochali, a ja kochałem ludzi. Byłem odkrywczy, kreatywny, spontaniczny, nie bałem się ryzyka i świetnie dogadywałem się z innymi. Miałem dwa marzenia. Pierwszym było napisanie utopijnej/dystopijnej książki. Drugim była podróż dookoła świata i pomoc bezdomnym. W tamtym czasie spotykałem się z moją żoną już cztery lata. Młodzieńcza miłość. Kochała we mnie spontaniczność, energię, zdolność rozśmieszania i kochania ludzi.Byłem pewien, że moja książka zmieni świat. Przedstawiłbym perspektywę „zła” i „wynaturzenia”, ukazując czytelnikom, że każdy myśli inaczej, że ludzie nigdy nie wiedzą, jaki czyn jest zły. W weku 20 lat miałem napisanych 70 stron. W wieku 46 lat nadal mam ich 70. Przed 20 rokiem życia podróżowałem po Nowej Zelandii i Filipinach. Planowałem zwiedzić całą Azję, następnie Europę, a potem Amerykę (swoją drogą mieszkam w Australii). Do dziś byłem tylko w Nowej Zelandii i na Filipinach. Dochodzimy do miejsca, w którym wszystko się popsuło. Moje największe żale. Miałem 20 lat. Byłem jedynakiem. Musiałem się ustabilizować. Musiałem podjąć po studiach pracę, która podporządkuje sobie całe moje życie. Poświęcić całe życie pacy od 9 do 17. Co sobie myślałem? Jak mogłem żyć, skoro to praca była moim życiem? Po powrocie do domu jadłem obiad, przygotowywałem się do roboty na kolejny dzień i kładłem spać o 22, żeby wstać o 6 nazajutrz. Boże, nie pamiętam, kiedy po raz ostatni kochałem się z żoną.Wczoraj żona przyznała się, że zdradza mnie od 10 lat. 10 lat. Brzmi jak kawał czasu, ale jatego nie pojmuję. Nawet mnie to nie rusza. Mówi to, bo się zmieniłem. Nie jestem tą samą osobą, którą byłem. Co robiłem przez ostatnie 10 lat? Nie mogę wskazać niczego poza pracą. Nie byłem dobrym mężem. Nie byłem SOBĄ.Kim jestem? Co się ze mną stało? Nie poprosiłem nawet o rozwód, nie nawrzeszczałem na nią, nie płakałem.Nie poczułem NICZEGO. Teraz, gdy to piszę, czuję łzy. Nie dlatego, że zdradzała mnie żona, ale dlatego, że zaczynam rozumieć, iż umieram w środku.Co się stało z uwielbiającym zabawę, niebojącym się ryzyka, pełnym energii człowiekiem, który był mną, człowiekiem, który chciał zmienić świat? Pamiętam, jak zaprosiła mnie na randkę najładniejsza dziewczyna w szkole, ale odmówiłem jej dla obecnej żony. Boże, naprawdę nie miałemw liceum problemu z dziewczynami. Tak samo na studiach. Ale byłem wierny. Nie kombinowałem. Codziennie się uczyłem.Pamiętacie, jak mówiłem o podróżowaniu i pisaniu książki? To były pierwsze lata na uniwersytecie. Pracowałem dorywczoi przepuszczałem wszystko, co zarobiłem. Dziś oszczędzam każdego pensa. Nie pamiętam żadnego momentu, który spędziłbym nad czymś przyjemnym. Przyjemnym dla mnie. Czego w ogóle teraz chcę?Ojciec odszedł dziesięć lat temu. Pamiętam, jak dzwoniła mama, mówiąc mi, że jest z nim coraz gorzej. Ja byłem jednak coraz bardziej zajęty, byłem bliski otrzymania dużego awansu. Wciąż odkładałem wizytę, licząc podświadomie, że da radę. Umarł, a ja dostałem awans. Nie widziałem go od 15 lat. Kiedy zmarł, powiedziałem sobie, że to bez znaczenia, iż się z nim nie zobaczyłem. Jako ateista tłumaczyłem sobie, że skoro umarł, to i tak nie ma teraz znaczenia. CO SOBIE WYOBRAŻAŁEM? Uzasadniając wszystko, szukając wymówek, by odłożyć sprawy na potem. Prokrastynacja. Wszystko to prowadzi do jednego – do niczego. Tłumaczyłem sobie, że najważniejsza jest stabilność finansowa.Teraz wiem, że z pewnością nie jest. Żałuję, że nie robiłem niczego z zapałem, gdy go miałem. Moje zainteresowania. Moja młodość. Żałuję, że pozwoliłem pracy mną zawładnąć. Żałuję, że byłem okropnym mężem, maszynką zarabiającą pieniądze.Żałuję, że nie dokończyłem powieści, że nie zwiedziłem świata. Że nie wspierałem emocjonalnie syna, gdy było trzeba. Że byłem cholernym, pozbawionym uczuć portfelem.Jeśli to czytacie i macie przed sobą całe życie – proszę. Przestańcie prokrastynować. Nie odkładajcie marzeń na potem. Oddajcie się swoim zainteresowaniom pełni energii. Nie spędzajcie całego wolnego czasu w Internecie (chyba że wasza pasja tego wymaga).Proszę, zróbcie coś ze swoim życiem, póki jesteście młodzi. NIE statkujcie się, mając 20 lat. NIE zapominajcie o przyjaciołach, o rodzinie. O sobie. NIE marnujcie życia. Ambicji. Tak jak ja to zrobiłem. Nie bądźcie mną.Wybaczcie długi post, ale musiałem to tutaj z siebie wyrzucić. Zdałem sobie sprawę, że pozwoliłem prokrastynacji i pieniądzom powstrzymać mnie przed oddawaniem się zainteresowaniom, gdy byłem młodszy, a teraz jestem martwy wewnętrznie, stary i zmęczony”
- Umiejętności? – - Zdolność ogarnięcia burdelu
Kto by pomyślał – Że ludzkie ciało jest do tego zdolne?