Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 230 takich demotywatorów

Bajka o orle, który wierzył, że jest kogutem.. – Pewien człowiek znalazł jajko orła. Zabrał je i włożył do gniazda kurzego w zagrodzie. Orzełek wylągł się ze stadem kurcząt i wyrósł wraz z nimi. Orzeł przez całe życie zachowywał się jak kury z podwórka, myśląc, że jest podwórkowym kogutem. Drapał w ziemi szukając glist i robaków. Piał i gdakał. Potrafił nawet trzepotać skrzydłami i fruwać kilka metrów w powietrzu. No bo przecież, czyż nie tak właśnie fruwają koguty?Minęły lata i orzeł zestarzał się. Pewnego dnia zauważył wysoko nad sobą, na czystym niebie wspaniałego ptaka. Płynął elegancko i majestatycznie wśród prądów powietrza, ledwo poruszając potężnymi, złocistymi skrzydłami. Stary orzeł patrzył w górę oszołomiony.– Co to jest? – zapytał kurę stojącą obok.– To jest orzeł, król ptaków – odrzekła kura. – Ale nie myśl o tym, ty i ja jesteśmy inni niż on.Tak więc orzeł więcej o tym nie myślał. I umarł, wierząc, że jest kogutem w zagrodzie.

Profesorska riposta:

Profesorska riposta: –  Aula. Wykłady prowadzi już starszy wiekiem profesor.W pewnym momencie zwraca się do studentów:- la moich czasów nieobecność na zajęciachusprawiedliwiona była w dwóch przypadkach:po pierwsze - kiedy umarł ktoś bliski z rodziny,po drugie - choroba udokumentowana zwolnieniemlekarskim.I końca sali dobiega komentarz:- Panie profesorze, a jeżeli ktoś jest skrajniewyczerpany seksemCała sala wybucha śmiechem, a profesor po krótkimzastanowieniu odpowiada:- W twoim wypadku - możesz po prostu pisać drugą ręką.
"A kto umarł ten nie żyje..." –

Psy nigdy nie umierają. One śpią w twoim sercu. Każdy miłośnik zwierząt powinien to przeczytać!

Psy nigdy nie umierają. One śpią w twoim sercu. Każdy miłośnik zwierząt powinien to przeczytać! –  Poniższe słowa zostały napisane przez Ernesta Montague i opublikowane na portalu DogHeirs. Ernest napisał je po stracie ukochanego czarno-białego pit bula Bolo, który do końca życia kochał spacery. Nawet gdy po każdych 5 metrach musiał się zatrzymać, w jego oczach widać było wolę dalszego spaceru."Niektórzy z was, zwłaszcza Ci którzy niedawno stracili psa na rzecz "śmierci", nie do końca to rozumieją. Nie czuję potrzeby tłumaczenia tego, ale ponieważ sam nie jestem wieczny więc muszę to wyjaśnić.Psy nigdy nie umierają. Nie wiedzą jak to zrobić. Stają się zmęczone i bardzo stare, ich kości zaczynają boleć. Oczywiście nie umierają. Jeśli by umierały to przecież nie chciały by zawsze iść na spacer, a przecież chcą iść na spacer, nawet długo po tym jak ich stare kości mówią: "Nie, to nie jest dobry pomysł. Nie idźmy na spacer". One zawsze chcą iść na spacer. Nawet jeśli kolejny krok oznacza, że ich stare ścięgna nie utrzymają ich na nogach, to i tak będą szły dalej.To nie jest tak, że nie lubią twojego towarzystwa. Przeciwnie, spacer z tobą jest dla nich wszystkim. Symfonia zapachów, która je otacza to ich świat. Kocia kupa, zapach innego psa, gnijące szczątki jakiegoś ptaka, no i ty. To jest to co sprawia, że świat jest dla nich idealny, a w idealnym świecie nie ma miejsca na śmierć. Jednak psy stają się bardzo śpiące. I tu jest sedno sprawy. Nie uczą tego na uczelniach, gdzie wykładają co to kwarki, gluony oraz ekonomia Keynesa. Wiedzą tam tak wiele rzeczy, że zapominają o tym, że psy nie umierają. Naprawdę szkoda. Psy mają przecież tak wiele dobrych rzeczy, a ludzie potrafią tylko gadać.Gdy myślisz, że twój pies umarł, on po prostu usnął w twoim sercu. One wciąż merdają ogonem, przez co twoje serce tak boli i ciągle płaczesz. Kto by nie płakał mając szczęśliwego, merdającego ogonem psa w klatce piersiowej. Ała! One merdają gdy się tam budzą. Wtedy mówią: "Dzięki! Dzięki za cieplutkie miejsce do spania, w dodatku tak blisko twojego serca, to najlepsze miejsce!"Na samym początku ciągle się budzą, dlatego tak często płaczesz. Ich ogon merda. Ale po jakimś czasie śpią coraz więcej. (pamiętaj, że psia chwila jest zupełnie inna od ludzkiej chwili. Idziesz z psem na spacer, a dla niego to cały dzień przygód w ciągu jednej godziny. Potem wracasz do domu i zanim znowu z nim wyjdziesz to dla niego mija tydzień lub co najmniej kilka dni zanim znowu z nim wyjdziesz. Nie dziwi więc dlaczego tak kochają spacery).W każdym razie, jak już mówiłem, one zasypiają w twoim sercu, a gdy się budzą merdają ogonem. Po kilku psich latach śpią już coraz dłużej, więc i ty możesz. Były GRZECZNYMI PSAMI całe swoje życie i oboje to wiecie. Bycie grzecznym psem przez cały czas jest bardzo męczące, zwłaszcza gdy jest się już starym i bolą kości, a chcąc iść do przodu ląduje się pyszczkiem na ziemi i nawet gdy pada na dworze i nie chce się wyjść to i tak się wychodzi wysikać na zewnątrz bo tak czynią dobre psy. Więc zrozum, po czymś takim trzeba odespać w twoim sercu, więc będą spały dłużej i dłużej.Ale nie daj się zmylić, one nie są martwe. Nie ma czegoś takiego. One śpią w twoim sercu, a budzą się gdy tego najmniej oczekujesz. One już takie są.Jest mi żal ludzi, którzy nie mają psa śpiącego w sercu. Tak wiele tracą. Przepraszam, ale idę sobie popłakać."
Źródło: podaj.to
Dokładnie tego potrzebuje świat: filozofii od kogoś, kto rozpoczął swoją karierę od pokazywania publicznie dupy do gazet. – Kogoś, kto był alkoholikiem, miał 12 odnotowanych aborcji przed ukończeniem 29 roku życia, bo był zbyt głupi, by używać gumek. Kogoś, kto ćpał i umarł z przedawkowania. Ma rację! Pewnie, że nie potrzebuję kogoś takiego w swoim życiu! Facet.
Koty już tak mają... –  Umarł?Jeszcze oddycha. Poskaczmy mu po twarzy by go uratować.
Adwokat zadał starszej kobieciew sądzie pytanie – Takiej odpowiedzi kompletnie się nie spodziewał! Historia miała miejsce w małym miasteczku, gdzie praktycznie wszyscy się znają. Staruszka została wezwana na świadka. Adwokat zapytał: „Pani Malinowska, zna mnie Pani?" Kobieta odpowiedziała: „Oczywiście! Znam Pana od kiedy był Pan małym chłopakiem, ale szczerze mówiąc jestem zawiedziona tym, co z Pana wyrosło. Kłamie Pan, manipuluje ludźmi, obgaduje za plecami i zdradza Pan swoją żonę. Uważa się Pan za grubą rybę, a niestety jest Pan tylko szprotką. Tak, znam Pana." Adwokat był zaskoczony i zażenowany. Chcąc szybko zmienić temat, wskazał palcem na drugiego adwokata i zapytał: „A czy zna Pani tego człowieka?" Odpowiedziała: „Ależ oczywiście. Poznałam pana Wojciechowskiego, gdy był małym brzdącem. Teraz jest leniwy, próżny i ma problem z alkoholem. Nie potrafi zbudować normalnej relacji z drugim człowiekiem, a jego kancelaria ma bardzo kiepską reputację. Nie wspominając już o tym, że trzy razy zdradził swoją żonę. Zresztą z Pana partnerką. Tak, znam bardzo dobrze tego człowieka." Obrońca prawie umarł ze wstydu. Sędzia poprosił obu mężczyzn do siebie i szepnął stanowczo: „Jeśli któryś z Was wpadnie na pomysł, aby zapytać ją, czy dobrze mnie zna, to przysięgam, że wyślę Was na 10 lat do więzienia!"
Po czym poznać małą szkodliwość społeczną? – Po wielkiej szkodzie prywatnej
Dopiero co umarł, a już cuda czyni –
Czytam właśnie o akcji wyciągnięcia na brzeg martwego wieloryba, który przez przypadek wpłynął na Bałtyk i tam umarł z głodu.Naukowcy chcą go sprowadzić na brzeg i zrobić z niego materiały dydaktyczne. – Mam tylko nadzieję, że nie jest to Wieloryb Trojański i nie wyjdą z niego uchodźcy z północnej Afryki.

9 wrednych zagrań, którymi ludzie wkurzają nas w internecie

9 wrednych zagrań, którymi ludzie wkurzają nas w internecie –  Jak obrażać i ranić innych pod pozorem wyrażania swojej opinii?1. Pisz „Nie znam“ oraz „A kto to w ogóle jest?“ pod wywiadami. Oczywiście – bez względu na to, czy faktycznie nie znasz bohatera/bohaterkę wywiadu. W końcu nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby tej osobie zrobiło się przykro. Przy okazji – dwie pieczenie na jednym ogniu! – pokażesz jak bardzo masz wyjebane na zupełnie nieistotne sprawy i kompletnie nieważnych ludzi. Jest szansa, że przykro zrobi się jeszcze paru osobom, które znają/cenią bohatera/bohaterkę wywiadu! 2. Wytykaj innym błędy ortograficzne i literówki kiedy się tylko da. Profesor fizyki publikuje teorię strun, w 45 milionach znaków tłumaczącą sens istnienia świata? Przywróć do pionu tego przygłupa, który w jednym miejscu napisał „strunn“ zamiast „strun“! I takim analfabetom dają tytuły naukowe? Nic dziwnego, że normalny człowiek nic nie może osiągnąć!     3. Wytykaj innym, że nie ogarniają Całości. Klasyk, o którym nie można nie wspomnieć. Znajomy wkleja sobie na ścianę efektownego gola z Ligi Mistrzów? Zarzuć mu niezrozumienie, że współczesna piłka nożna to przeżarty komercją i korupcją biznes a nie żaden sport. „No może tak, ale mi się po prostu spodobał ten gol…“ Tak? A nie ogarniasz, że piłka nożna to atawistycznie plemienne zapasy spoconych samców i naprawdę trzeba być tępym, niewrażliwym idiotą, żeby wklejać jakieś kretyńskie gole? Serio, współczuję twojej dziewczynie. Miłego oglądania drugiej połowy! 4. Pisz „Chce się wam?“/“Serio?“ kiedy znajomi pochwalą się jakimś wspólnym przedsięwzięciem. Załóżmy, że to sesja fotograficzna. Jest duża szansa, że znajomi są niepewni jej efektu, zdygani czy to ma sens, pełni lęku, że robią to gorzej niż trzeba, zmęczeni pracą, wrażliwi na krytykę. „Chce się wam?“ – to idealny sztych, który przebije miękką skórę, dochodząc aż do trzewi. To komentarz idealnie, laboratoryjnie wręcz chu*owy: nie ma w nim nawet ułamka procenta opinii/ciekawości/polemiki – czegokolwiek poza czystą chęcią, żeby komuś zrobiło się przykro. Kto wie, może ten ktoś wpadnie w depresję i przestanie robić cokolwiek twórczego przez następnych 20 lat? Ach, jaka słodka wizja, och, jak wielki triumf! 5. Sprowadzaj innych do funkcji rozrodczych. Wiadomo: „ruchałbym“ pod wywiadem z noblistką i „pewnie dawno nie ruchał“ pod wywiadem z noblistą.  6. Czytaj wszystko bardzo nieżyczliwie. W wywiadzie z pisarzem natrafiasz na zdanie: „Jednym z moich absolutnych literackich bogów jest Franz Kafka“. Zareaguj natychmiast, odkęcając na fejsbuku kurek z flejmem: „LOL czytaliście, że X porównuje się z Kafką? Żenada!“ Nie będzie trudno: masowa nienawiść do ludzi, którzy mają czelność pisać (i wydawać!) książki zagwarantuje pod takim postem 56896 nienawistnych komentarzy. 7. Wepchnij się z dobrą beką do poważnej wymiany zdań. Znajomi wymieniają empatyczne komentarze na temat, powiedzmy, śmierci krewnego jednego z nich? Dołącz do dyskusji, przekłuwając ten balon zabawnym memem. Niech smutasy wiedzą, że nie ma takiej powagi na fejsiku! 8. Wepchnij się z patetyczną grozą do zabawnej wymiany zdań. Odwrotność sposobu poprzedniego. Znajomi dowcipkują sobie beztrosko na temat, powiedzmy, swoich snów z ostatniej nocy? Napisz: „Tak się składa że we śnie umarł parę lat temu mój ojciec. Współczuję jeśli was to śmieszy. Nie pozdrawiam“. Niech błazny wiedzą, że nie ma takiego bezkarnego śmiania się na fejsie! 9. Formułuj komplementy tak, żeby robiło się od nich przykro. To zaawansowane bycie chu*em, bycie chu*em level 8. Na stronie z zabawnymi obrazkami napisz pod jednym z nich: „No, nareszcie obrazek na poziomie ;)“ Oczywiście jedyny sens takiego komentarza to komunikat, że pozostałe obrazki były nie na poziomie, w związku z czym autorowi powinno zrobić się przykro. Czujesz się przy tym ze sobą bardzo spoko – przecież napisałeś komplement! Końcowy protip: stosując powyższe sposoby, możesz spotkać się z zarzutem, że jesteś chu*em. Jak sobie z nim poradzić? To proste: odpowiadaj, że po prostu wyrażasz swoją OPINIĘ. To magiczne słowo spowije twoją toksyczną aktywność bezpiecznym ochronnym kokonem. „Opinia“. Nieprawda! Ty wcale nie zatruwasz świata kilogramami duchowego azbestu, ty po prostu wyrażasz swoją opinię! Jak to, chcecie zabronić mi wyrażać swoje opinie?! Jak to, kasujecie komentarze??? Macie kompleksy a może po prostu jesteście faszystami?Przykład:X (status): Właśnie wróciłem z kina, Birdman <3, bardzo polecam!Y (komentarz): Ta, widziałem, trzeba być ludzką wszą, idiotą i gnojem żeby to polecać ;)X (komentarz): Co? Nie życzę sobie, żebyś mnie obrażałY (komentarz): Ale ból dupy, ja po prostu wyraziłem swoją opinię Końcowy test: rzuć jeszcze raz okiem na sposoby opisane w tekście. Jeśli korzystasz z nich w swojej codziennej internetowej aktywności, to wcale nie wyrażasz swojej opinii, tylko po prostu jesteś chu*em.
"A kto umarł, ten nie żyje..." –
Podobno butelki Pepsi już nie mają takiego kształtu, bo umarł facet, który je tak skręcał –

Mąż wskoczył do łodzi ratunkowej i zostawił swoją żonę na pewną śmierć! Zakończenie tej historii może cię nieźle zaskoczyć!

Mąż wskoczył do łodzi ratunkowej i zostawił swoją żonę na pewną śmierć! Zakończenie tej historii może cię nieźle zaskoczyć! –  Na lekcji nauczycielka postanowiła opowiedzieć pewną historię swoim nastoletnim uczniom. Nikt z nich nie spodziewał się, że morał tej opowieści będzie taki ważny.Nauczycielka zaczęła mówić:Pewne małżeństwo odbywało rejs statkiem. Niestety, zdarzyła się poważna awaria i statek nagle zaczął tonąć. Para w popłochu wybiegła na pokład i zaczęła biec do łodzi ratunkowej. Okazało się, że zostało już tylko jedno wolne miejsce.Mężczyzna, niewiele myśląc, odepchnął swoją żonę i sam wskoczył do łodzi. Wszyscy pasażerowie statku byli zdziwieni, ale nikt nie śmiał się odezwać myśląc o ratowaniu własnego życia.Nauczycielka przerwała na chwilę opowieść i zapytała uczniów: „Jak myślicie, co żona powiedziała swojemu mężowi?”.Z sali dobiegły takie głosy: „Jak mogłeś?”, „Dlaczego to zrobiłeś?”, „Byłam ślepa, że cię kochałam”. Tylko jeden chłopiec – smutny i milczący – nic nie odpowiedział. Nauczycielka podeszła do niego i zapytała:„A ty jak myślisz, co powiedziała kobieta do swojego męża?”Chłopiec odpowiedział: „Powiedziała, że ma wracać do domu i dobrze opiekować się dziećmi”.Nauczycielka zdziwiła się i zapytała chłopca: „Słyszałeś już wcześniej tę historię?”.Chłopiec wyszeptał: „Nie słyszałem, ale tak właśnie powiedziała moja mama do mojego taty, kiedy umierała na nieuleczalną chorobę”.Nauczycielka spojrzała na chłopca z wielkim współczuciem, a do całej klasy powiedziała:„Ta odpowiedź jest prawdziwa”, a potem kontynuowała historię.Statek zatonął, mężczyzna wrócił do domu do swojej córki jedynaczki. Wiele lat później, kiedy umarł, jego córka sprzątała jego pokój. Natrafiła wtedy na pamiętnik, w którym przeczytała, że jej mama cierpiała na poważną chorobę i zostało jej tylko kilka tygodni życia. Dlatego ze swoim mężem wybrała się w ostatnią podróż. Kiedy statek zaczął tonąć, mężczyzna uznał, że nie ma wyjścia.„Kochana żono, tak bardzo chciałbym zatonąć tam z tobą, ale musiałem wracać do naszej córki, miała tylko mnie. Miałem tylko jedno wyjście – musiałem zostawić cię na zawsze na dnie oceanu”Klasa zamilkła, nikt nie był w stanie się odezwać.Ta historia pokazała uczniom, że nic nie jest po prostu czarno-białe. Że są takie sytuacje, których na początku nie jesteśmy w stanie zrozumieć. One wyjaśniają się dopiero z biegiem czasu, kiedy dorośniemy, kiedy zaczynamy patrzyć na życie inaczej.Nie można oceniać kogoś znając tylko jedną stronę medalu. Nie można oceniać czyichś czynów zakładając, że chce dla nas źle.Zawsze jest ta część historii, której nie znamy
Źródło: natopie.pl
Proponuję przypomnieć Amerykańskiego Żołnierza, który nie tak dawno oddał życie za Polskiego Żołnierza – Na cześć jego pamięci niech każdy wygoogluje jak się on nazywał i kiedy umarł - nie bądźmy jak inne narody, które nie pamiętają o bohaterach obcych państw. Pamięć Tobie! Bohaterze
Przeżyć swoją śmierć – Nie życzyłbym najgorszemu wrogowi Pewien 45-latek spędzał wieczór z przyjaciółmi, gdy nagle… zemdlał. Liu Guo został niezwłocznie przewieziony do szpitala. Tam lekarze oznajmili, że mężczyzna dostał wylewu krwi do mózgu i nie dało się go uratować. Jego załamana żona i znajomi zajęli się organizowaniem uroczystości pogrzebowej. Podczas ceremonii wydarzyło się coś, co zmroziło wszystkim zgromadzonym krew w żyłach. Tuż przed spuszczeniem trumny do rowu, jedna z osób zauważyła, że… z oczu martwego Liu wydobywają się łzy! Okazało się, że mężczyzna nie umarł i był świadomy tego, że lada chwila zostanie pochowany żywcem! Nie mógł jednak nic zrobić, ponieważ wylew sparaliżował całe jego ciało! Na szczęście wszystko skończyło się dobrze i Liu trafił pod opiekę ukochanej żony.
A co wy tacy ponurzy – Umarł ktoś czy jak?
Źródło: pitu-pitu.pl
Ojciec mówi do syna: – wiesz synu, człowiek czasem musi się poświęcić dla dobra wyższej sprawy-Jezus umarł na krzyżu, tata się ożenił
"Było dwóch braci: Ramzes i Kryzys. Ramzes umarł, Kryzys dalej żyje" – Żart sprzed ponad 30 lat, a zdaje się być coraz bardziej aktualny.
Źródło: Kabaret Tey

Dyrektor szkoły, jakiego ze świecą szukać

Dyrektor szkoły, jakiego ze świecą szukać –  Dyrektor szkoły, po którego śmierci wyprzedano wszystkie wiązanki pogrzebowe w okolicy59-letni Mo Zhengao - dyrektor szkoły zasłużył sobie na szacunek tysięcy osób jak mało kto. A to za sprawą jego działalności, dzięki której kilka tysięcy uczniów z ubogich rodzin miało szansę dostać się na studia, ale to nie wszystko co zrobił.Duan Yao, to bardzo ubogi region, ze względu na to ludzie mają w tym miejscu duży problem z bóstwem i dostępnością do podstawowych usług. Mimo to wiele osób dostało szansę na lepsze życie właśnie dzięki temu nauczycielowi.„Dyrektor żebrak” – bo tak był nazywany Mo Zhengao, pozyskiwał dotacje i dofinansowanie skąd tylko mógł - pisał do instytucji, osób prywatnych i firm. Łącznie zdobył około 30 milionów juanów.Dzięki jego działaniom, mnóstwo osób było w szoku widząc, że niewielka szkoła z ubogiej prowincji wypuszcza w świat tak utalentowane osoby. Dzięki dyrektorowi aż 1/3 wszystkich uczniów uzyskiwała wyniki, które pozwalały im na dalszą edukację. Dodatkowo przez ponad 20 lat dbał on o każdy aspekt działalności szkoły, a do tego jego celem było zminimalizowanie kosztów nauki dla uczniów – zagwarantował im darmowe podręczniki, jedzenie a dodatkowo zniósł czesne.Pewnego dnia uczniów, którzy ćwiczyli na boisku złapał deszcz – wtedy dyrektor poinformował ich, że w szkolnej stołówce czeka na nich ciepła zupa. Dla dzieci wtedy ciepły posiłek znaczył bardzo wiele.Niestety działania dyrektora dobiegły końca, gdy umarł, lecz na jego pogrzeb zjechało się mnóstwo ludzi. Wśród nich byli m.in. absolwenci, którzy dzięki jego pracy trafili do renomowanych szkół, obecni i byli uczniowie szkoły i ich rodziny, wśród żegnających dyrektora Mo Zhengao znalazły się także osoby, które nie znały go osobiście, ale słyszały o jego zasługach. W lokalnej kwiaciarni zabrakło wiązanek i ludzie musieli jechać do oddalonych większych miast, by móc kupić kwiaty na pożegnanie tak dobrego człowieka.Dziś jego historia podbija serwisy na całym świecie, bo warto pokazywać ludzi, którzy potrafią szerzyć bezinteresowną pomoc innym.