Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 302 takie demotywatory

To jest Warrick Dunn. Jego mama była policjantką- została zastrzelona, gdy był w klasie maturalnej. Wychował 5 rodzeństwa w trakcie studiów, ukończył je i przeszedł do NFL. Zbudował i zapłacił za ponad 173 domy dla samotnych matek, przeznaczając miliony dolarów, aby mogły mieć lepsze życie –

To były czasy!

To były czasy! –  My, urodzeni w latach 50-60-70-80 tych, wszyscy byliśmy wychowywani przez rodziców patologicznych.Na szczęście nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Nie chodziliśmy do prywatnego przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy, jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, miód, spirytus i pierzyna. Dzięki temu nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za smarowanie dzieci spirytusem. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy.Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy trochę się baliśmy. Dorośli nie wiedzieli, do czego służą kaski i ochraniacze. Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać. Pies łaził z nami – bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na sznurku i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas później na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. Mogliśmy dotykać inne zwierzęta. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce.Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie obsikać lub „tam” nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył po tej czynności rąk. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić Dzień Dobry i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić Dzień Dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to Dzień Dobry wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby.Skakaliśmy z balkonu na odległość. Musieliśmy znać tabliczkę mnożenia, pisać bezbłędnie. Nikt nie znał pojęcia dysleksji, dysgrafii, dyskalkulii i kto wie jakiej tam jeszcze dys… Nikt nas nie odprowadzał do szkoły. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Jedliśmy też koks, szare mydło, Akron z apteki, gumy Donaldy, chleb masłem i solą, chleb ze śmietaną i cukrem, oranżadę do rozpuszczania oczywiście bez rozpuszczania, kredę, trawę, dziki rabarbar, mlecze, mszyce, gotowany bob, smażone kanie z lasu i pieczarki z łąki, podpłomyki, kartofle z parnika, surowe jajka, plastry słoniny, kwasiory/szczaw, kogel-mogel, lizaliśmy kwiatki od środka. Jak kogoś użarła przy tym pszczoła to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię.Ojciec za pomocą gwoździa pokazał, co to jest prąd w gniazdku. To nam wystarczyło na całe życie. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Jak się ktoś skaleczył, to ranę polizał i przykładał liść babki. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi, ciepłe mleko prosto od krowy, kranówkę, czasami syropy na alkoholu za śmietnikiem żeby mama nie widziała, lizaliśmy zaparowane szyby w autobusie. Nikt się nie brzydził, nikt się nie rozchorował, nikt nie umarł. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii.Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Nikt się nie bawił z opiekunką.Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Bawiliśmy się w klasy, podchody, chowanego, w dwa ognie, graliśmy w wojnę, w noża (oj krew się lała ), skakaliśmy z balkonu na kupę piachu, graliśmy w nogę, dziewczyny skakały w gumę, chłopaki też jak nikt nie widział. Oparzenia po opalaniu smarowaliśmy kefirem. Jak się głęboko skaleczyło to mama odkażała jodyną albo wodą utlenioną, szorowała ranę szczoteczką do zębów i przyklejała plaster. I tyle. Nikt nie umarł.W wannie kąpało się całe rodzeństwo na raz, później tata w tej samej wodzie. Też nikt nie umarł. Podręczniki szanowaliśmy i wpisywaliśmy na ostatniej stronie imię, nazwisko i rocznik. Im starsza książka tym lepiej. Jedyny czas przed telewizorem to dobranocka. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością.Nasze mamy rodziły nasze rodzeństwo normalnie, a po powrocie ze szpitala nie przeżywały szoku poporodowego – codzienne obowiązki im na to nie pozwalały. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami.Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani. My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze” wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw.A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!
„Dzisiaj powiedziałam synowi, że jego młodsza siostra jest chora. Muszę podzielić się z Wami jego reakcją... – Właściwie nie wiem, dlaczego nigdy wcześniej mu tego nie powiedziałam. Nie ukrywaliśmy tego, ale mu o tym nie mówiliśmy. Córka nadal wygląda zupełnie „normalnie”. Jednak z wiekiem coraz bardziej zacznie się wyróżniać i jej niepełnosprawność będzie już dla wszystkich oczywista. Różnica w rozwoju między nią a rówieśnikami będzie też coraz większa. Wiedzieliśmy, że kiedyś porozmawiamy o tym z synem. Jednak właśnie dzisiaj zadał mi pytanie, które idealnie zapoczątkowało tą rozmowę.Syn znalazł plakietkę z konferencji, na której byliśmy, o nazwie „Zespół Mowata Wilsona”. Zapytał, co jest na niej napisane, a ja mu odpowiedziałam. Po chwili zadał też inne pytania. 'Co to znaczy? Czy to dlatego moja siostra urodziła się z połową serca?'Wyjaśniłam mu, że tak. Ma zespół niedorozwoju lewego serca i to sprawia, że będzie inna również pod innymi względami. Powiedziałam mu, że będzie się jej trudno mówić, i że być może nigdy nie będzie mówić tak, jak my, więc uczymy jej języka migowego. Może też będzie się jej trudno chodzić, więc kiedy dorośnie, prawdopodobnie będzie chodzić inaczej niż my lub może będzie potrzebować jakiegoś urządzenia, które jej w tym pomoże. Wyjaśniłam mu, że może jej być trudniej się uczyć, i że będzie wyglądać trochę inaczej niż my. Właśnie miałam mu też powiedzieć, że to uczyni ją wyjątkową na swój własny sposób, tak jak każdy z nas jest wyjątkowy na swój własny sposób, a on powiedział: 'Ale czy ona zawsze będzie chciała bawić się ze mną? Czy on mnie będzie kochać?Zachciało mi się płakać! Powiedziałam: 'Oczywiście! ZAWSZE będzie Cię kochać i będzie chciała się z tobą bawić. Wierzę, że zawsze będziesz jej najlepszym przyjacielem!' Wtedy podbiegł do niej, żeby ją przytulić i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Liczy się to, że będzie się z nim bawić i go kochać. Doskonała odpowiedź. Pokazał mi czym jest niewinność dziecka. Nie ma znaczenia dla niego, jak jego siostra będzie mówić, czy będzie miała trudności z chodzeniem lub, że będzie wygląda inaczej niż my. Jest moim małym bohaterem, ale przede wszystkim jest bohaterem dla swojej siostry! Zrobiłam to zdjęcie zaraz po naszej rozmowie”.
W czasach kiedy nie było laptopów, możliwości oglądania seriali na telefonach i był 1 telewizor –  Tylko ci, którzy mielirodzeństwo są to wstaniezrozumieć.
Młodsze rodzeństwo takie już jest... –  Moja siostra Moja siostra, na co dzień: kiedy czegoś

Każdy kto ma rodzeństwo, doskonale wie, że wkurzanie, trollowanie i drobne złośliwości, to po prostu przejaw miłości (17 obrazków)

Źródło: brightside.me
Rodzeństwo przy wodopoju –
Ten samotny przybrany tata był jedynym chętnym rodzicem, który zaadoptował wszystkie dzieci. "Rozumiem, przez co przeszli, więc to naprawdę mnie poruszyło. Kiedy zobaczyłam, jak płaczą, powiedziałam: "Dobrze, wezmę całą piątkę, żeby zostały razem." –

48 000 osób głosowało na to, którzy celebryci mają piękniejsze rodzeństwo niż oni (14 obrazków)

Źródło: brightside.me
Kiedy nie masz co robić i pozostaje ci jedynie wnerwiać młodsze rodzeństwo –
0:16

Para czy rodzeństwo? (27 obrazków)

 –  Jolanta Gajęcka57 min · 6Panie Premierze,Usłyszał Pan! Klasy 4-8 zdalnie - to rozsądna decyzjaw dramatycznym czasie przyrostu zachorowań.Piszę teraz i tutaj, bo liczę na to, że ktoś Panudoniesie... Panie Premierze, rozumiem troskę ipotrzebę izolacji Dzieci i Młodzieży. To przerabialiśmyna wiosnę, ale w innych warunkach. Proszęprzemyśleć zapowiedziany zakaz poruszania się bezopieki osoby dorosłej w godzinach od 8:00 do 16:00Dzieci i Młodzieży do 16 toku życia. Tą kategorycznądecyzją tworzy Pan problem Szkołom i Rodzicommłodszych Dzieci!U nas w Szkole w klasach 1-3 uczy się 336 Dzieci -143 z Nich samodzielnie wraca ze Szkoły do domu polekcjach lub ze świetlicy (jedynie na część z NichRodzice czekają przed wejściem, w samochodzie).Wspólnie z Rodzicami na początku roku zadbaliśmy oto, aby do niezbędnego minimum skrócić pobyt Dzieciw Szkole, by stworzyć bezpieczne warunki pobytu wświetlicy szkolnej po lekcjach... w wielu przypadkachstarsze Rodzeństwo odbierało młodsze.Jeśli Pana zapowiedź stanie się prawem, to będęmusiała wszystkie te Dzieci zatrzymać w świetlicy doczasu, kiedy przyjdą po Nie Rodzice. Zrobi się tłok wświetlicy, w szatni w części wspólnej. Pozostajepytanie: po co? Skoro do tej pory mogły wyjść zeSzkoły po zajęciach o 11:35, 12:30, 13:25... A co ztymi, które same przychodziły do Szkoły np. na 8:55?Jak Pan już będzie to opisywał, to może dopisze Pan(nie dotyczy w drodze do i ze szkoły albo jakoś tak).Wszyscy będziemy wiedzieć, że to ukłon w stronęnaszych małych samodzielnych Bohaterów, którzy odtygodni odpowiedzialnie dreptają do Szkoły i zeSzkoły do domu.I jeszcze jedno - a co z tymi nieszczęsnymikonkursami kuratoryjnymi? W Małopolsce w przyszłymtygodniu mają się odbyć cztery, a w kolejnym tygodniu- trzy. Czy Uczniowie mogą przyjść do Szkoły, żebywziąć udział w konkursie, czy konkursy zostaną przezPanią Kurator odwołane?
 –  (CA Felicity@FlossAusŻal mi dzieciaków ery Netflixa. Nigdynie zaznają tego dopływu adrenaliny;kiedy biegło się dołazienki/lodówki/sypialni podczasprzerwy reklamowej i usłszało jakrodzeństwo woła „ Z ACZ YYY Y Y N A A ASIĘĘĘĘĘH!" , co sprawiało, że biegłeśjeszcze szybciej, potykając się o meble,żeby tylko zdążyć na czas.
Taka siostra to skarbzawsze znajdzie dla ciebie czasi wyciągnie pomocną dłoń –
Źródło: internet
Parafia zdążyła już usunąć kontrowersyjny materiał, alew internecie nic nie ginie –  • Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi,którą Pan, Bóg twój, da tobie.Wj 20, 12Czy nienawidziłem rodziców?Czy pogardzałem (wstydziłem się) własną rodziną?Czy zachowywałem się w domu jak pasożyt?Czy nie wybaczyłem rodzicom bądź krewnym, żewykorzystali mnie seksualnie w dzieciństwie?Czy podniosłem rękę na rodziców, lub im ubliżałem,złorzeczyłem?Czy za swoje niepowodzenia oskarżałem rodzinę?Czy wyrzuciłem rodzicom swoje przyjście na świat?Czy krzywdziłem rodzeństwo (czy wykorzystywałemseksualnie brata lub siostrę)?Czy nie odpowiedzialnie przygotowuję się do założeniawłasnej rodziny?Czy nie byłem posłuszny rodzicom, nauczycielom,przełożonym - którym jestem to winien przez szacunek,lub jestem do tego zobowiązany ślubami?Czy nie modliłem się za zmarłych krewnych?

Hollywood próbuje walczyć z rasizmem, seksizmem i innymi "izmami" ale nepotyzm trzyma się tam dobrze (20 obrazków)

Źródło: boredpanda.com
Nie ma litości dla nikogo, kiedy nagrodą dla zwycięzcy są największe lody –
0:12
"Mój brat ma Zespół Downa. Zawsze uwielbiał brać dzieci na ręce, ale rzadko ktoś mu na to pozwala. Moja żona i ja daliśmy mu dzisiaj potrzymać nasze dziecko. Oto jak się cieszył, kiedy ją tulił. Trzymał ją bez ruchu przez 5 minut. Prawie się popłakałem." –
 –
 –  Mam w rodzinie bliźnięta - dziewczynę i chłopaka.Dziewczyna jest piękna, utalentowana i bardzodobrze się uczy. Chłopakowi trochę mniej się dostałood natury, przez co mama bardziej zawsze martwi sięo niego niż o córkę, bo córka „zawsze sobie poradzi".Chodzą do jednej klasy i oczywiście siostra nigdybratu pomocy nie odmówiła i odrabia za niego lekcjei daje mu ściągać. Dziewczyna postanowiła, żebędzie zadawać fizykę i chemię na maturze, przez cochciała się przenieść do innej klasy. Matka wrazz babcią zaczęły wybijać jej ten pomysł z głowy,a ich argumentem było tylko: „no i brata tak samegozostawisz?". Jak była u mnie ostatnio to się poradziłaco ma zrobić, bo nie chce się z nikim kłócić ale teżchce spełniać swoje marzenia. Poradziłam jejoczywiście aby podążała swoją drogą bez względuna wszystko. Jej bratu też jest potrzebna własnadroga, bo jak tak dalej pójdzie to będzie się tak zanią ciągnął całe życie i nie dość, że nic nie osiągnie tojeszcze będzie musiała na niego pracować.