Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 16 takich demotywatorów

Profesorowie Uniwersytetu Jagiellońskiego z jakiejś tam okazji zobowiązali się odwiedzać chorych studentów w czasie sesji i u nich przeprowadzać egzaminy, tak, abynie stracili roku – Pewnego dnia znakomity badacz literatury, Stanisław Pigoń , spotykał drugiego świetnego polonistę, Juliusza Kleinera i zapytał:– Czy szanowny pan profesor był u któregoś ze studentóww domu, aby go przepytać?– Byłem, szanowny panie profesorze.– I co? Zdał?– Nie – odpowiedział Kleiner – oblał i kazał mi przyjśćza dwa tygodnie Pewnego dnia znakomity badacz literatury, Stanisław Pigoń , spotykał drugiego świetnego polonistę, Juliusza Kleinera i zapytał:– Czy szanowny pan profesor był u któregoś ze studentów w domu, aby go przepytać?– Byłem, szanowny panie profesorze.– I co? Zdał?– Nie – odpowiedział Kleiner – oblał i kazał mi przyjść za dwa tygodnie
Komnaty zamieniły się w gabinety oraz sale wykładowe, w których na gości czekają wykładowcy i profesorowie. Oprócz tego można podziwiać magiczne artefakty, księgi, zioła, eliksiry i różnorodne eksponaty – Na zwiedzających czekają czarodzieje, wróżki i inne istoty pochodzące z zakątków magicznego świata. Na dziedzińcami odbywają się pokazy magii STUDENON
 –  Śmiem twierdzić, że profesorowiefilozofii przybyli do nas z innegowymiaru.Mój kumpel miał mieć egzamino 8:30. Wykładowca przez 3godziny nie dawał znaku życia,zero informacji, że się spóźni,dosłownie nic, cisza.
Tymczasem jeden z uczestników spotkania zapomniał wyłączyć mikrofonu i studenci wszystko nagrali – Możemy usłyszeć m.in. jak profesor Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, Janusz Moryś, opowiada jak to jego uczelnia (GUM), dzięki temu że uwala 10 do 50 procentu studentów, dostaje od niego hojny "fundusz Morysia", ponieważny każdy kto nie zaliczy u niego anatomii musi zapłacić za powtórzenie roku ponad 10 tysięcy złotych!Profesor podczas rozmowy proponuje wykładowcom z innych uczelni sposób na to, by obniżyć zdawalność egzaminów w formie zdalnej, które w tym rok idą studentom "za dobrze"
Jedyny taki przypadek w historii, kiedy cała klasa zdobyła nagrodę Nobla – Pod koniec lat trzydziestych XX wieku na Uniwersytecie w Chicago dr Chandrasekhar miał poprowadzić kurs astrofizyki w obserwatorium astronomicznym oddalonym o 80 mil od głównego kampusu. Dr Chandrasekhar z niecierpliwością czekał na rozpoczęcie zajęć.Okazało się, że zapisało się na nie tylko dwóch studentów.Studenci i profesorowie uniwersytetu robili sobie żarty z tak wielkiego zainteresowania przedmiotem i czekali, kiedy dr Chandrasekhar zrezygnuje z prowadzenia zajęć. Wykładowca musiał na nie dojeżdżać bocznymi dróżkami i zajmowało mu to mnóstwo czasu.Jednak dr Chandrasekhar nie odwołał zajęć ponieważ - po pierwsze uwielbiał swój przedmiot, a po drugie mając tylko dwóch uczniów, mógł im poświęcić dużo czasu.Obawy władz uczelni, czy opłaca się prowadzić tak nieliczną grupkę okazały się bezpodstawne w 1957 roku.Obydwaj studenci, T.D. Lee i C.N. Yang, otrzymali wtedy nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki.Co więcej, w 1983 roku również dr Chandrasekhar został laureatem tej prestiżowej nagrody.Tak więc cała grupa i jej wykładowca osiągnęli największy sukces akademicki
W poszukiwaniu szczęścia – Profesor dał balon każdemu uczniowi, który musiał go nadmuchać, napisać na nim imię i rzucić na korytarz. Profesorowie wymieszali wszystkie balony. Uczniowie otrzymali 5 minut na znalezienie własnego balonu. Pomimo gorących poszukiwań nikt nie znalazł swojego balonu. W tym momencie profesorowie kazali uczniom wziąć pierwszy balon, który znaleźli i wręczyć osobie, która była na nim napisana. W ciągu 5 minut każdy miał swój balon.Profesorowie powiedzieli do uczniów: "Te balony są jak szczęście. Nigdy tego nie znajdziemy, jeśli każdy szuka swojego. Ale jeśli dbamy o szczęście innych ludzi... to też znajdziemy swoje"
Z takim podejściem już niedługo wyginiemy –  NAUKOWCY I PROFESOROWIECELEBRYCI GŁUPI W CHUJ
Głośno było ostatnio o kawale, jaki zrobili rosyjscy żartownisie dzwoniąc do Andrzeja Dudy i wmawiając mu, że rozmawia z sekretarzem generalnym ONZ – To jednak nic w porównaniu z żartem, jaki wyciął władzom Poznania w 1924 r. student Romuald Gantkowski razem z grupą kolegów. Zadzwonił do kilku redakcji, podając się za pracownika wydziału prasowego polskiego MSZ. Niedługo potem, 12 czerwca, w poznańskiej prasie ukazał się komunikat: „Z wielkobrytyjskiej wystawy w Wembley przybywa dziś do Poznania dwu delegatów Beludżystanu (leżącego w Azji, południowy wschód równiny Iranu). Gości podejmować będzie tutejsze Polsko-Tureckie Towarzystwo”. Nikt z miasta nie wiedział wtedy jeszcze, że za tą lakoniczną depeszą kryje się perfekcyjnie przygotowany dowcip. Pomysłodawca kawału poinformował miejskie władze, że beludżystańscy goście przejeżdżają przez Polskę incognito, ale chcą na chwilę zatrzymać się w Poznaniu i zwiedzić zamek oraz ratusz.Żartownisie przebrali się m.in. w turbany wypożyczone z teatralnej garderoby i wsiedli w wypożyczoną u znajomego Gantkowskiego limuzynę berliet. Przed dworcem powitał ich komendant policji w odświętnym mundurze, białych rękawiczkach, z szablą u boku. Funkcjonariusz w stroju galowym zapewnił, że policjanci objęli misję dyskretną opieką i zaprosił gości do zamku. Tam czekali na nich już intendent gmachu, dziekan uniwersytetu, profesorowie i... tłum poznaniaków.Wizyta książąt w zamku trwała ponad godzinę. Goście piękną francuszczyzną rozpytywali o szczegóły doskonale sobie znanego gmachu, a biedni profesorowie nie mieli pojęcia, że z przesadną uprzejmością kłaniali się... studentom pierwszego roku.Co ciekawe, gdy misja zwiedzała Poznań, w operze, gdzie wieczorem miało się odbyć galowe przedstawienie na cześć gości, trwały gorące poszukiwania... nut beludżystańskiego hymnu narodowego. Książęta zostali na nie zaproszeni przez reprezentanta rady miejskiej w ratuszu.Tam też okazało się, że poznańskie władze bezpieczeństwa zdążyły już zadzwonić do Warszawy i dowiedzieć się, że o misji z Beludżystanu nikt nie słyszał. Goście musieli uwolnić się spod policyjnej opieki i szybko zakończyć kawał.Jeszcze tego samego wieczora policja zażądała od rektora uniwersytetu wydania dowcipnych studentów. Ten jednak oświadczył prasie, że stanowczo odmawia, bo to jeden z lepszych kawałów, o jakich słyszał w życiu. Koniec końców ścigania sprawców odpuścił sam prezydent, który po ochłonięciu ogłosił, że „również uśmiał się z tego dowcipu na swój sposób”
W pewnym momencie zauważyła jak dziecko bawi się butelką wyrzuconą na brzeg przez wodę. W środku był list w języku, którego nie znała – Zabrała znalezisko na uczelnię, popytała ludzi, zainteresowali się nią wszyscy, profesorowie, studenci, laboranci...List był napisany pod koniec lat osiemdziesiątych, w języku rosyjskim, w czasach gdy ZSRR pompował wielką kampanię antyalkoholową. Butelka trafiła do oceanu w okolicach Grenlandii. Pomogła go przetłumaczyć studentka z wymiany z Rosji. Oto treść:List do tych, którzy zadadzą sobie trud wyłowienia tej butelki. Zawartość została wypita nielegalnie, wbrew wszelkim prawom i ustawom Ministerstwa Gospodarki Rybnej i niniejszego rządu
Minister-magister chciał podać do sądu profesorów, którzy napisali niepochlebną opinie o zmianach przez niego prowadzonych – Farsa? Absurd? Zaczyna brakować w słowniku pojęć, aby opisywać te aberracje polskiej polityki
Źródło: A jego zona dostala panstwowa posadke w PZU bo ona musi przeciez gdzies pracowac
Więzienie. Niecodzienny sposób na relaks w Korei Południowej – Na całym świecie ludzie robią co mogą, by nie iść do więzienia. Ale w Korei Południowej sami się do więzienia zgłaszają i jeszcze za to płacą. Około 350 złotych za dobę.O co chodzi?O to, że dopiero w udawanym więzieniu mogą odpocząć od swojej codzienności, stresu, przepracowania i przemęczenia związanego z nauką. Dopiero w więzieniu czują się wolni.Cele mają zaledwie 5 m2, laptopy i telefony komórkowe są zakazane.Mieszkają tu studenci, profesorowie, urzędnicy i szefowie firm.To ich wybór. Sami skazali się na czasowe odosobnienie. Żyją coraz szybciej, pracują coraz więcej.Za dobę spędzoną w takich warunkach płacą 90 dolarów

Kiedy wyrobisz sobie opinię

Kiedy wyrobisz sobie opinię –  Profesorowie z politechniki zostali zaproszeni na wycieczkę. Gdy rozsiedli się w samolocie zostali poinformowani, że ów samolot został skonstruowany przez ich studentów. Wszyscy w panice rzucili się do wyjścia, tylko jeden dalej siedział spokojnie na swoim miejscu. -Na co czekasz, uciekaj! -krzyczą pozostali.-Znam moich studentów wystarczająco dobrze. Nie ma opcji żeby w ogóle ruszył z miejsca.
Polscy profesorowie nie wierzyli,że to w ogóle działa(takich mamy profesorów) – Po tym, jak po latach starań polskiego konstruktora Uniwersytet w Cambridge opatentował pomysł jako swój, spór toczy się przed Europejskim Urzędem Patentowym.Chodzi o rewelacyjny pochłaniacz energii kinetycznej, który można wykorzystać np. w zderzakach
Nauczyciel w liceum – Bardziej uważa się za profesora niż profesorowie na studiach
Studenci – Pozdrawiają profesorów fizyki
Źródło: capndesign.com
Za nóż i widelec 3= – Profesorowie fizyki pozdrawiają studentów
Źródło: internet

1