Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 350 takich demotywatorów

A jeśli chodzi o kino, to ja jestem z takiego pokolenia, że mój wzorzec męskości miał 178 cm wzrostu, skórzaną kurtkę i krótko obcięte włosy. Boguś Linda nie jadł miodu. On żuł pszczoły –
Kiedy rozśmieszasz do łez 3 pokolenia, bez wypowiedzenia jednego słowa –
Dziewczyna w której się kocham powiedziała, że chciałaby, żeby jej przyszłe dzieci przyjaźniły się z moimi. Jestem zfriendzonowany prewencyjnie do drugiego pokolenia – Nie wiedziałem, że taki poziom w ogóle istnieje
98-letnia kobieta wprowadziła się do domu opieki, by zatroszczyć sięo swojego 80-letniego syna – 98-letnia matka postanowiła przeprowadzić się do domu opieki, by poświęcić cały swój czas opiece nad najstarszym 80-letnim synem. Ona i jej pierworodny syn od zawsze spędzali ze sobą wiele czasu i wcale nie zmieniło się to z biegiem lat. Kiedy ten osiągnął sędziwy wiek i zaczął wymagać pomocy przy wykonywaniu codziennych czynności, zmuszony był zamieszkać w domu opieki.Pierwszą osobą, która zaoferowała swoją pomoc, okazała się jego mama – była pielęgniarka, która do dziś cieszy się doskonałym zdrowiem.Jak często zdarza się, by dwa pokolenia troszczyły się o siebie nawzajem pod jednym dachem, z dala od rodzinnego domu? Bez wątpienia są dla siebie nieocenionym wsparciem! Nie istnieje silniejsza więź niż miłość matki do dziecka
Gdy chcesz przemówić do pokoleniawychowanego na memach –  SKŁAD OPAŁUKOSTKAORZECHeko GROSZEKMIALMicjskie Przedsicbiorstwo Energetyki
W pierwszy dzień szkoły dziewczyna poszła do szkoły w 67-letniej sukience. I miała ku temu piękny powód – Niektóre rodziny z pokolenia na pokolenie przekazują zegarki czy suknie ślubne. Rodzica Hirtów ma zupełnie inną tradycję. Jej członkinie od 67 lat przekazują sobie żółto-fioletową sukienkę, którą dziewczynki wkładają w ich pierwszy dzień pójścia do szkoły. Aż 19 sióstr i kuzynek miało na sobie tę specjalną kreację. Sukienka przemierzyła 7 amerykańskich stanów i została poddana kilku renowacjom. Jej historia sięga 1950 roku, kiedy prababcia mieszkającej w Kolorado Jenny Hirt uszyła ją dla swoich córek. Pierwszą dziewczynką, która miała na sobie tę sukienkę była Martha Esch, ciotka Jenny. To ją widzicie na zdjęciu obok. Kolorowa fotografia przedstawia młodszą córkę Jenny, 4-letnią Caroline. Po poznaniu tej historii nie sposób nie przyznać, że zachowywane z dumą tradycje to coś pięknego

Przed laty nie wyobrażano sobie życia bez tych wynalazków (7 obrazków)

Telegazeta - pierwszy internetdla pokolenia małolatówdorastających w latach 90. –  telegazeta
Wikipedia pokolenia małolatów, którzy dorastali w latach 80 i 90. –  encyklopedia powszechna pwn
Najsmutniejsza rzecz jaka spotkała mnie w tym roku: – Wyszedłem wyrzucić śmieci i znalazłem segregatory ze Świata Wiedzy przy kontenerze. To smutne, że w dzisiejszych czasach dzieci poświęcają tak male czasu na naukę i nie szanują jednego z najbardziej wartościowych czasopism lat 90' i dzieciństwa starszego pokolenia
Dziennikarka poszła na zakupy, przed sklepem zagadnął ją staruszek. Stał w upale przez kilka godzin... – "Utargowałam w Saturnie pięć dych (bo im pokazałam, że w Media Expercie mają to samo taniej), więc dylam wesoło z Mikrobem do biedry po bańki mydlane "ale takie, co nie pękają, bo mają rękawiczkę" (sic!). Przed wejściem łapie mnie za łokieć staruszek, na oko 80 lat z hakiem, o kuli, i pyta, czy mu kupię "taką najtańszą chińską herbatę", bo – dodaje łykając łzy – "ja nie mam za co żyć, żona chora, syn chory, więc mi ludzie czasem coś kupią". Miękną mi kolana. Mówię, że jasne i czy coś jeszcze. On, że nic więcej, bo już wszystko ma. Kupuję te bańki, tę herbatę i jeszcze wodę w butelce, bo do mnie dociera, że on tam na tym upale, musiał stać z godzinę (dwie? trzy?). Wychodzę, daję, pytam gdzie mieszka i proponuję, że odwiozę, bo to z buta dobry kwadrans. Zabieram spod murku, na którym siedział, trzy reklamówki zrywki biedrowe, wysypują się z nich jakieś bułki, margaryna, ryba w puszce. Wszystko warte może z te pięć dych, co przed chwilą utargowałam w Saturnie. A może mniej. "Mam zapasy na dwa tygodnie" - mówi szczęśliwy, a gula w gardle zaczyna mi podchodzić do oczu. Zapinam mu pas, bo sam nie potrafi, pakuję kulę i siaty do bagażnika. Jedziemy. Chcę dopytać, co i jak, ale pan niedosłyszy mocno, więc ja słucham. O synowej, co pracuje na kuchni w szpitalu i ich wszystkich żywi i o synu, co się ich wyrzekł, bo mu nie chcieli (nie mieli z czego) spłacić "jego połowy domu, co mu się niby należy, bo z nami nie mieszka jak ten drugi syn". Odprowadzam pod drzwi. Mikrob na szczęście cichutki i cierpliwy jak nigdy. I nagle pan mnie zaczyna całować po rękach i błogosławić całą moją rodzinę trzy pokolenia wstecz i wprzód. Wstyd mi. Nie wiem, czy przeżył Powstanie, czy może dobra zmiana mu właśnie zabrała ubecką emeryturę. Może jedno i drugie. Może ani jedno. Mam to w dupie."
4 pokolenia kobiet na jednym zdjęciu:prababcia, babcia, matka i córka –

Pewna kobieta napisała bardzo ciekawy tekst, w którym - na podstawie własnych doświadczeń - chce podzielić się z wami swoimi spostrzeżeniami na temat sytuacji we Francji:

 –  Zapewne wielu moich znajomych zastanawia się, co się ze mną stało. Gdzie podziała się tamta wesoła, tolerancyjna Ania zafascynowana kulturą Afryki, która łaziła beztrosko po mieście o drugiej nad ranem w kolorowym swetrze? Najprostszą odpowiedzią byłoby: doświadczenie. Kiedy wyjeżdżałam do Francji na studia, wydawało mi się, że byłam świadoma sytuacji tego kraju: dużo imigrantów z całego świata żyje w jednym państwie, czasem są między nimi problemy, istnieją grupki „francuskich” dresów, okropna biurokracja, ale generalnie jest spokój; jednym słowem „życie”.Wiedziałam, że, tak jak w mojej rodzimej Warszawie, są lepsze i gorsze dzielnice, jednak to, co zastałam na miejscu nie było kwestią różnicy w ilości adoratorów tanich trunków, lecz przestępczości. Tej prawdziwej, zorganizowanej, z bronią białą i palną. I kiedy człowiek zacznie lepiej poznawać miasto i jego okolice, okazuje się, że „spokojnych, normalnych” dzielnic praktycznie już nie ma, chyba, że zarabiasz dużo pieniędzy, albo sam należysz do marginesu społecznego i ta agresja jest dla Ciebie chlebem powszednim. Moje pierwsze studenckie mieszkanie nie sytuowało się w najgorszej z dzielnic Bordeaux, jednak wytrzymałam zaledwie rok.Poznałam tu mojego obecnego chłopaka, Francuza z dziada pradziada, który przekonał mnie do przeprowadzenia się z Bordeaux do małej wsi oddalonej o 20km od mojej uczelni. Ja, 20-letnia studentka z tętniącej życiem Warszawy, przeprowadziłam się na francuską wieś. Sam ten fakt nie jest może rażący, wszak dużo osób potrzebuje teraz odpocząć od tempa życia metropolii, jednak to, co skłoniło mnie do przeprowadzki najpierw z miasta, a teraz i z tego kraju, nie jest zbyt chwalebne ani dla Bordeaux, ani dla całej Francji.Szczerze powiedziawszy, nie wiem nawet od czego zacząć. Czy od tego, że dwie ulice od mojego mieszkania jakiś Arab zastrzelił Żyda? Czy od tego, że po zorganizowanej akcji nalotów przez policję na różne budynki prowadzone przez Arabów (kioski, bary, kebaby, sprzedaż używanych telefonów) w mojej ówczesnej dzielnicy okazało się, że 6 takich obiektów skrywało magazyny broni palnej w swoich piwnicach? Czy od tego, że przez pierwszy rok mojego pobytu tutaj, kiedy jeszcze czerpałam jakąkolwiek przyjemność z chodzenia po mieście, nasza grupa znajomych została fizycznie zaatakowana 9 razy?Czy od tego, że kiedy jednego dnia założyłam sukienkę, Arabowie okupujący tarasy barów 24/7 gwizdali na mnie, krzyczeli „Dobra jesteś!”, „Ty kurwo”, czy jeszcze śledzili mnie w 5-osobowych grupach zaczepiając mnie w (zapewne w ich mniemaniu) bardzo szarmancki sposób? Czy od tego, że codziennie w drodze na uczelnię widywałam ok. 10-letnie dzieci same na ulicy, bawiące się piłką na jezdni w godzinach szkolnych? Czy od tego, że kiedy raz poszłam do sklepu po alkohol ze znajomą Francuzką o 22-iej, ona wyjęła z torebki gaz pieprzowy i kurczowo trzymała go w dłoni przez całą drogę?Czy od tego, że praktycznie każda osoba, którą tutaj znam została okradziona z telefonu, czasem nawet w biały dzień? Co gorsza czasem przez dzieci wyglądające na 12-14 lat. Czy od tego, że niektóre dzielnice i ulice są dosłownie okupywane przez bandy Arabów i witają Cię słowami „Pani się przypadkiem nie zgubiła?” Czy jeszcze od tego, że w oknach mieszkań często można spotkać się z wywieszoną flagą Maroka, Algierii czy innych krajów Maghrebu? Czy może od tego, że nawet na studiach Arabowie trzymają się dziwnym trafem tylko między sobą, nie rozmawiają po francusku i osiągają najgorsze wyniki? Czy od tego, że kiedy raz poszliśmy zgłosić napad na komendę, Pan policjant nawet nie starał się ukrywać swojego braku zaskoczenia, gdy opisywaliśmy mu osobnika o ciemnej karnacji?Czy może jeszcze od tego, że nawet moja znajoma, Arabka, musiała wyjechać z miasta ze swoją mamą i siostrą, bo banda młodych dziewczyn zaatakowała nożem i prześladowała jej mamę dlatego, że żyją po europejsku? Dużo ludzi w Polsce obawia się przede wszystkim zamachów, boją się, że jeśli przyjmiemy emigrantów z krajów arabskich, to co drugi zacznie się u nas wysadzać. Otóż tak naprawdę terroryzm i nowa fala imigrantów nie jest największym problemem i wyzwaniem tego kraju, jak i reszty krajów Europy Zachodniej.Prawdziwym problemem jest asymilacja tych ludzi. To trzecie, czwarte pokolenia mieszkające w Europie się wysadzają, noszą nikaby, burki, rozmawiają między sobą po arabsku, uważają się za gangsterów i puszczają muzykę z telefonu, palą blanty i papierosy w metrze, zaczepiają przechodniów i dokonują napadów. Często chwalą się, że pochodzą z getta, dla nich siła i agresja to najważniejsze cechy prawdziwego mężczyzny, zachowują się jakby nadal mieszkali w krajach objętych wojną, gdzie jedynym rozwiązaniem jest zabić albo dać się zabić. Są źli na Europę, która według nich niszczy ich kraje (swoją drogą mają rację, kolonie nie zostały założone przez kosmitów), kobiety są bezwstydne, wręcz puszczalskie, są przekonani, że kowalem ich losu są Europejczycy, a nie oni sami.Sytuacja we Francji wydaje mi się beznadziejna. Świeżo wybrany Prezydent Macron również wydaje się być oderwany od rzeczywistości i nie dostrzega realnego problemu swojego kraju, który z roku na rok się pogłębia, ponieważ leczone są jedynie najbardziej rozgłaszane objawy (ataki terrorystyczne) tej nowej choroby XXI wieku zwanej brakiem integracji. Nie dostrzega on strachu i bezradności szarych, ubogich obywateli, którzy zmuszeni są do mieszkania w niebezpiecznych dzielnicach w blokach państwowych, przepełnionych licznymi rodzinami z Afryki, w których króluje przestępczość i agresja.Nie dostrzega również bezradności nauczycieli uczących w placówkach z takowych dzielnic, którzy załatwiają sobie L4 kilkanaście razy w roku z powodu agresywnego zachowania i nonszalancji ze strony kilkunastoletnich dzieci imigrantów. Dodatkowo ciężko inwigilować zradykalizowane meczety nie narażając się na oskarżenia o rasizm i brak wolności wyznaniowej, a osobniki wpisane na tzw. listę „S” osób potencjalnie zradykalizowanych, żyją sobie jak gdyby nigdy nic, dostając nawet przyzwolenie na posiadanie broni (sic!). Jeśli Francja nie zacznie stosować się do swojego starego przysłowia „Mieux vaut prévenir que guérir” (dosł. tłum. „Lepiej zapobiegać niż leczyć”), nie wróżę jej świetlanej przyszłości.
Heklowanie to stosowany jedynie w Koniakowie w Beskidzie Śląskim unikatowy sposób wytwarzania koronek. Teraz jeszcze bardziej zyskuje na wartości - został wpisany na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO – Tradycja heklowania sięga początków XX w. Taki sposób szydełkowania nie jest stosowany nigdzie indziej. Przechodzi z pokolenia na pokolenie. Koronki w przeszłości często stawały się podarunkiem. Otrzymali je m.in. papież Jan Paweł II oraz królowa angielska Elżbieta II. W 2013 r. pięć mieszkanek Koniakowa stworzyło największą koronkę na świecie. Serweta ma średnicę 5 m
Nowy pomysł dzielnicowych nacjonalistów z Żoliborza – Będą wyrzucać z dzielnicy przyjezdnych Skrajny nacjonalizm zaczyna się od takich "niewinnych" akcji wyrzucaniainnych za niewłaściwą rejestrację.Potem idzie już gładko.Najśmieszniejsze źe najbardziej warszawscy są ci, którzy są Warszawiakamiod jednego pokolenia.Drodzy "prawdziwi żoliborzanie": Warszawę odbudowywała cała Polska jakostolicę swojego państwa. Gdyby nie ci ludzie z Rzeszowa, Radomia i Kielcmielibyście kupę gruzu a nie wasze miejsca parkingowe.Radny Michałowski w rozmowie zreporterką wawaLove.pl oświadczy! że jest zwolennikiem wprowadzeniawiniet dla rejestracji spoza Warszawy lub zaporowych opłat parkingowych dlaprzyjezdnych. Zdystansował się jednak do akcji z "karnymi naklejkami"stwierdzając że nie ma z nią nic wspólnego,zdj. Żoliborz Moje Miasto
Jeśli kojarzysz tych kolesi, to znaczy, że jesteś z pokolenia, które pamięta dobre, filmowe nawalanki –
 –
Muminki powracają! – W 2019 roku jedna z ulubionych bajek pokolenia lat 90'tych wróci na ekrany w nieco nowszym wydaniu!Jak informują producenci, "Muminki" nie będą już bajką tylko dla dzieci. Przed telewizorami mają zasiąść całe rodziny, a fabuła będzie wiernym odwzorowaniem historii znanej z książki. Pierwszy sezon animowanego serialu ma składać się z 13 odcinków, których premiera datowana jest na wiosnę 2019 roku. Jak napisała Marika Makaroff, producent wykonawczy serialu: "świat potrzebuje Muminków bardziej niż kiedykolwiek"
Niech wiele osób z Wiejskiej bierze przykład patriotyzmu z młodego pokolenia – XXIII sesja Sejmu Dzieci i Młodzieży
 –