Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 136 takich demotywatorów

"Ostatnia puszka prezydenta Adamowicza" – Miał być tylko 1 tys. zł, a "pękło" ponad 7 milionów! Wyjątkowa zbiórka.Akcję na Facebooku zorganizowała mieszkanka Gdańska. Za minimalny cel ustawiła zebranie tysiąca złotych. Internauci wpłacili już jednak dużo więcej, a kwota rośnie w zatrważającym tempie.Apelują, by prędko nie kończyć wirtualnej zbiórkiWpisy tylko potwierdzają słowa pana prezydenta o szczodrym, dobrym i solidarnym Gdańsku."Fala dobra jest zdolna do wszystkiego"
Biznesmen z Darłowa zbudował synowi tor motocrossowy 13 metrów od domów sąsiadów – Znany darłowski przedsiębiorca postanowił sprawić swojemu synowi prezent i zbudował mu prywatny tor motocrossowy. O sprawie zrobiło się głośno, ponieważ tor powstał w dzielnicy willowej, tuż obok zabudowań sąsiadów.Okoliczni mieszkańcy skarżą się na hałas dochodzący z toru. Odległość, która dzieli go od ich domów, to niecałe 13 metrów.- Ten motocross tam jeździł. Byłam w domu, w pierwszym momencie nie wiedziałam, co się stało. Jakaś wojna, czy czołg jedzie – mówiła mieszkanka DarłowaMiasto przekazało już sprawę starostwu, które ma zbadać, czy doszło do samowoli budowlanej. Jednak już teraz wiadomo, że pozwolenia na budowę nie wydano
Mieszkanka Katowic właśnie taką notatkę znalazła u siebie w skrzynce – „No nie ukrywam, że gdy zobaczyłam ten list w skrzynce, to trochę się wystraszyłam i zdziwiłam, bo nie byłam pewna, co mnie czeka”    Jednak już po sekundzie zauważyłam, że to pismo dziecka i mogę być spokojna. Jak udało mi się wywnioskować z rozmów z sąsiadami Ola postanowiła oddać swoje zabawki potrzebującym dzieciom i związku z tym zorganizowała spotkanie na osiedlowym placu zabaw.    Od znajomych z klatki obok dowiedziałam się, że będzie ono na początku października. Pojawiłam się na nim razem z zabawkami, które zalegały u mnie w domu. Miałam okazję porozmawiać chwilkę z Olą i rodzicami, którzy byli niezmiernie dumni z tego, jak zachowało się ich dziecko.    Nie ma się co dziwić – faktycznie Oleńka pokazała klasę i dała przykład innym, że pomagać może dosłownie każdy!"
Jedyna wróżka, której przepowiedniesię sprawdzają –  Mieszkanka Krymu ukradła wróżce 70tysięcy rubli, która przepowiedziała jejże wkrótce się wzbogaci.
Dlatego właśnie w praktyce NIE DA SIĘ egzekwować ochrony uczuć religijnych, a wszelkie tego próby muszą prowadzić do absurdów i nadużyć. Obraza uczuć (również religijnych) jest czymś z zasady subiektywnym i zależy tylko od odczucia "pokrzywdzonej" osoby –  Wiceburmistrz Wadowic obraziła katolików krojąc tort z papieżem?Mieszkanka Wadowic zawiadomiła policję o obrazie uczuć religijnych. Według niej miało do tego dojść podczas uroczystości z okazji 98. rocznicy urodzin Jana Pawła II, kiedy to wiceburmistrz Wadowic Ewa Całus pokroiła tort z wizerunkiem Jana Pawła II i rozdała go mieszkańcom. Tak, od trzech lat, w tym mieście świętuje się rocznicę urodzin Jana Pawła II.
Szok! Kobieta z Bartoszyc chciała sprzedać własne dzieci! Wyceniła je na 67 000 zł – W ogłoszeniu umieszczonym na Facebooku miała wrzucić ich zdjęcia i napisać, że każde z nich chętnie sprzeda za 67 000 złotych. W tym przypadku nie można było dłużej czekać. Funkcjonariusze na szczęście zajęli się w tempie ekspresowym sprawą i okazało się, że kobieta nie ma z tym nic wspólnego, a wszystkie posty i ogłoszenia dodawała jej była koleżanka. Oficer prasowa Komendanta Powiatowego Policji w Bartoszycach mł. asp. Marta Kabelis powiedziała:"Po zawiadomieniu złożonym przez dziennikarza (z bartoszyce.wm.pl) policjanci działali natychmiast i bardzo szybko okazało się, że wpisy dokonywane na portalu społecznościowym były skutkiem „włamania się” na konto kobiety. Podejrzaną o podszywanie się pod inną osobę i wykorzystanie jej wizerunku i celu jej publicznego oczernienia jest 28-letnia mieszkanka gminy Górowo Iławeckie, która przyznała się do dokonywania tych wpisów. Mówiła, że zrobiła to na złość kobiecie, której konto wykorzystała. Zabezpieczono u niej sprzęt elektroniczny, z którego dokonywała wpisów. Grożą jej nawet 3 lata pozbawienia wolności. Czyn który popełniła zakwalifikowano jako przestępstwo z art. 190a § 2 kodeksu karnego"
Wysłała pocztówkę w 1955 r. Dotarła do adresatki dopiero teraz – Kartka została nadana z miasteczka Bergamasco w regionie Piemont, jak wynika ze stempla, 14 września 1955 r. Natomiast dostarczono dostarczono ją 83-letniej mieszkance Aosty dopiero 8 czerwca br. Znalazła ją razem z bieżącymi rachunkami i ulotkami reklamowymi – opisał historię dziennik "La Stampa".Pocztówkę podpisaną "Serdeczne pozdrowienia" wysłała przyjaciółka kobiety z lat 50., która podpisała się Giuse. To zdrobnienie od imienia Giuseppina."Zobaczyłem mamę uśmiechniętą i bardzo szczęśliwą. Kiedy zrozumiałem, o co chodzi, byłem niezwykle przejęty" – skomentował niecodzienną sytuację syn adresatki.Mieszkanka Aosty wyznała, że jest bardzo wdzięczna włoskiej poczcie za to, że mogła na chwilę wrócić we wspomnieniach do lat swojej młodości
Mieszkanka Jamajki, która wygrała 180 mln dol. na loterii, przyszła po odbiór nagrody w masce z emotką –
Kobieta zostawiła 2,5-letniego syna w nagrzanym samochodzie i poszła załatwić sprawy do urzędu – Tym razem do wydarzeń doszło w czwartek w Krośnie Odrzańskim w województwie lubuskim. Matka zostawiła w aucie 2,5-letnie dziecko, bo malec nie chciał z nią iść do urzędu. Zniecierpliwiona kobieta postanowiła zostawić syna, by w międzyczasie załatwić swoje sprawy.Kobieta przechodząca ulicą usłyszała płacz dziecka. Zaniepokojona starała się zlokalizować źródło dźwięku. Szybko okazało się, że to maluch, którego matka zamknęła w pojeździe. Mimo lekko uchylonego okna, chłopiec był przerażony i cierpiał.Kobieta czekała ponad 20 minut. W końcu stwierdziła, że sytuacja robi się zbyt niebezpieczna, a chłopiec zaczyna wpadać w panikę. Mieszkanka Krosna Odrzańskiego wezwała policję. Przyjechało także pogotowie ratunkowe, które po badaniach z ulgą stwierdziło, że dziecku nic się nie stało.Kiedy matka wróciła do samochodu, była zaskoczona obecnością funkcjonariuszy i medyków. Została pouczona o konsekwencjach swojej nieodpowiedzialności. Dzięki szybkiej reakcji kobiety, na szczęście nie doszło do tragedii
Zmarła najstarsza osoba na świecie – Nabi Tajima miała 117 lat i była mieszkanką miasta Kagoshima na wyspie Kiusiu. Japonkę zaszczycono tytułem najstarszej osoby na świecie 15 września 2017 r., gdy na Jamajce w wieku 117 lat umarła Violet Brown - poprzednia rekordzistka. Miała 2 córki i 7 synów. Doczekała się w sumie ponad 160 potomków.Obecnie najstarszą kobietą na naszej planecie jest Chiyo Miyako, również Japonka, mieszkająca w prefekturze Kanagawa na południe od Tokio. Niedługo i ona skończy 117 lat
 –  Mieszkanka Florydy walczy w sądzie o prawo do opieki nad małym aligatorem o imieniu Rambo, którego uczy jeździć na quadzie
Mieszkanka Gryfic chciała się wyspowiadać razem z matką. Nie udało się jej - a to dlatego, że proboszcz zwyczajnie kazał im się wynosić z kościoła – "Po wymienieniu swoich grzechów (wiele ich nie było) ksiądz zaczął mnie rugać, że rzadko chodzę do kościoła. Jego wypowiedź była z każdą chwilą coraz bardziej nerwowa, a ton głosu coraz większy" - tak zaczyna się historia parafianki Kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gryficach. Czytamy, że duchowny w którymś momencie zaczął na nią krzyczeć i niemal ją uderzył, gdy zwróciła mu uwagę. Kobieta postanowiła odejść od konfesjonału, ale jak się okazało, nie był to koniec upokorzeń.Prawdziwa awantura wybuchła po tym, jak przed księdzem uklękła matka parafianki. "Z opowieści mamy wynika, że zapytał ją dlaczego tak rzadko chodzi do spowiedzi (ostatnio była przed Świętami Bożego Narodzenia). Kiedy mama stwierdziła, że nie czuje takiej potrzeby, żeby chodzić częściej to zaczął na Nią krzyczeć: 'Skoro tak, to po co tutaj przychodzi?!'" - dowiadujemy się. Autorka twierdzi, że odpowiedź nie spodobała się księdzu, bo rzucił: "Wynoś się z kościoła! Spadaj! Idź sobie, ty głupia kobieto!
Lepiej nie narzekaj na swoich sąsiadów, bo zawsze możesz mieć gorszego –  Mamy sąsiada, który wyrzuca przez okno butelki z moczem
Mieszkanka Wilna wzięła 50 euro i przyjechała na zakupy do Polski. Teraz chwali się paragonem – Mieszkanka Wilna jest zachwycona zakupami w Polsce. W sieci pochwaliła się, jak wiele udało jej się kupić za 50 euro.Pani Barbara z Wilna opublikowała na Facebooku zdjęcie paragonu z jednego z polskich sklepów. I zakupów. Sama nie może wyjść ze zdziwienia, że udało jej się kupić tyle rzeczy za zaledwie... 50 euro.Zdjęcia zrobiły w sieci furorę. Sprawę za portalem Delfi opisała "Rzeczpospolita"."Jeżeli naszym władzom jest dobrze, że poprawiamy gospodarkę Polski, to my tam jeździmy" - pisze Barbara.Mieszkanka Wilna wydała w Polsce równowartość 50 euro. Pochwaliła panujące ceny i jakość produktów. "Pomimo faktu, że trzeba daleko jechać, to np. buty skórzane w Polsce kosztują równowartość 37 euro. A takie same u nas - 58 euro"- zauważa.I wylicza, ile zaoszczędziła na wizycie w naszym kraju. Według jej relacji, w polskim sklepie 150 g oliwek kosztuje 2,95 zł (0,68 euro), 400 g pomidorów - 1,95 zł (0,45 euro), litr soku - 1,99 zł (0,46 euro), 131 g pasztetu - 0,89 zł. (0,20 euro), kilogram ryżu - 2,59 zł. (0,6 euro), a 330 ml kwaśnej śmietany - 2,49 zł. (0,57 euro)".Jak wyglądają te ceny na Litwie? "W sklepach litewskich 160 gramów oliwek bez pestek kosztuje około 0,4 euro, za kilogram pomidorów trzeba zapłacić 1,6 euro, za litr taniego soku - około 0,80 euro, 120 g pasztetu - około 0,55 euro, 800 gramów najtańszego ryżu - 0,9 euro, śmietana - około 1,30 euro". Jak podkreśla "Rzeczpospolita" za gazetą "Veidas", nic więc dziwnego, że do "przygranicznych Suwałk co sobotę przyjeżdża na zakupy 20-30 tys. Litwinów". Ceny produktów w polskich sklepach są najniższe w Unii - stanowią 59,8 proc. średniej UE, tymczasem ceny na Litwie - 77 proc
Mieszkanka Corpus Christi w Teksasie, jak wiele innych osób spędzała Walentynki w restauracji z bliską jej osobą – Przy stoliku obok dostrzegła wdowca, który nawet po śmierci żony chciał spędzić z nią święto zakochanych. Zamówił dla niej nawet wino. Choć bardzo smutne, takie zdjęcia też mają swoje miejsce w czasie święta zakochanych
Klaudia, mieszkanka Koszalina, opisała porażającą historię sąsiadki swojej babci. Z relacji wynika, że w czasie kolędy ksiądz zażądał, by pokazała mu zawartość koperty – Kiedy okazało się, że włożyła do niej 20 zł, miała usłyszeć, że powinna się wstydzić. Chodzi o proboszcza z jednej z koszalińskich parafii.Pani Klaudia napisała również, że ksiądz nie tylko strofował parafiankę za zbyt mały datek, ale także za to, jak dysponuje swoją emeryturą. "Ma jedną emeryturę i kupę leków do wykupienia. Padło pytanie, ile jej ma. – 1400 – odpowiada". Co na to miał powiedzieć duchowny? "Zdziwiłaby się pani, ile inni dają do koperty, mając połowę tyle, co pani, to wstyd przyjmować kolędę z niczym".A potem zdziwieni, że coraz mniej osób ich przyjmuje.
Mieszkanka Teksasu, Tiele Dockens zobaczyła ostatnio dość niecodzienny widok. Ulicą Sinton szedł pies, a w pysku trzymał jakiś pakunek – Ulicą Sinton szedł pies, a w pysku trzymał jakiś pakunek. Kobieta podeszła bliżej i zobaczyła, że zwierzak targa ogromny worek z karmą dla psów. Biedak przestraszył się, że huragan pozbawi go jedzenia i zaczął gromadzić zapasy. Dziewczyna początkowo myślała, że psiak jest bezdomny, lecz później okazało się, że ma troskliwego właściciela, którego chciał trochę odciążyć i samodzielnie zadbać o własną skórę
Dobra wiadomość dla mężczyzn – Dla współczesnych kobiet liczy się tylko  rozmiar... rozmiar salonu Przy koledze "oddaj klucze", ateraz "spoko możesz wyrzucić".Zdecyduj się.I proszę Cię nie nazywaj siebiemężczyzna, bo poznałam kogośkto nie upomina się o każdygrosz, przy kim czuje sięszczęśliwa, kto o mnie dba i ktoma salon wielkości twojegomieszkanka. Nie wiem, jakmogłam stracić tyle czasu nacoś takiego jak ty.Mam nadzieję, ze juz nigdy otobie nawet nie usłyszę.0 zawsze wiedziałem żeszukasz sposora
Historia, który kolejny raz potwierdza, że lepiej głodnemu człowiekowi dać wędkę niż rybę – 25 letnia mieszkanka Minneapolis – Cesia Abigail Baires prowadzi małą kawiarnię. Pewnego razu do jej lokalu wszedł bezdomny, prosząc o pieniądze. Początkowo nie była tym zachwycona, lecz szybko wymyśliła jak mu pomóc. Sposób okazał się lepszy niż podarowanie drobnych. Zresztą przeczytajcie, jak to wszytko wyglądało."Któregoś ranka do mojego lokalu wszedł bezdomny i poprosił mnie o pieniądze. Przyjrzałam się mu i zapytałam: „Dlaczego nie masz pracy. W życiu nie ma nic za darmo?”. Odpowiedział, że ma kryminalną przeszłość i nikt nie chce go zatrudnić. Błąka się więc po ulicach i żebrze o trochę grosza.""Tego dnia miałam akurat mało ludzi w pracy. Zapytałam, czy chce zostać i popracować. Jego uśmiech był dla mnie najlepszą odpowiedzią. Powiedział, że zrobi wszystko za trochę jedzenia.Od dwóch tygodni jest w restauracji codziennie. Przychodzi na dwie godziny wynieść śmieci i pozmywać naczynia. Za pieniądze, które zarobi, kupuje jedzenie w kawiarni. Z wyboru, nie dlatego, że ktoś mu każe.Zróbmy dla bliźnich coś dobrego i nie skreślajmy ich od razu. Każdy zasługuje na drugą szansę."
Kobieta każdego dnia mijała tego bezdomnego i za każdym razem widziała go czytającego coś. W końcu nie wytrzymała i sprawdziła co on czyta i była w szoku – Czytelniczka jednego z portali internetowych każdego dnia, jadąc rowerem do pracy, mijała pewnego bezdomnego. Dziwiła się, że za każdym razem, gdy go widzi, ten jest pogrążony w lekturze. W końcu nie wytrzymała i zapytała mężczyznę, co tak wnikliwie studiuje.– Tak mnie to zaciekawiło, że w końcu podjechałam i pytam: Panie, co Pan tam tak czyta? – mówi Karina. Okazało się, że bezdomny mężczyzna zawzięcie uczy się angielskiego. Dlaczego? – W dzisiejszych czasach, angielski wypada znać – odpowiedział. W rozmowie dodał, że nie zadaje się z innymi bezdomnymi, bo uważa to za stratę czasu. – Większość pije i nic nie robi – stwierdził.Zaraz po tym, bezdomny zaproponował naszej czytelniczce, aby resztę rozmowy przeprowadzić w języku angielskim, bo zwyczajnie nie ma z kim ćwiczyć. – Zaproponował mi też regularne, codzienne pogaduszki w drodze do pracy, aby mógł w ten sposób trenować to, czego się ostatnio nauczył – mówi mieszkanka Warszawy.Bezdomny pokazał również książkę z której korzysta. – Zapytał, czy znam ten słownik i polecił, abym sobie taki kupiła – wspomina Karina. Jego egzemplarz był już mocno wyeksploatowany, pełen odręcznych notatek.Mężczyzna nie mówił o sobie zbyt wiele. Między słowami wspomniał tylko, że jest poetą. – To dla mnie fascynujące, że człowiek, którego codziennie mijają setki ludzi i niczego się po nim nie spodziewają, ma w sobie tyle siły i determinacji, której wielu innym tak często brakuje – mówi Karina.Ta historia pokazuje, że ludzie bezdomni są nie tylko bardzo różni, ale też nie zasługują na to, jak bywają traktowani przez społeczeństwo. Bezdomność jest zjawiskiem, które może spotkać każdego – z dnia na dzień. A za każdą z osób, które to spotkało, stoi inna, często niezwykła historia