Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 365 takich demotywatorów

Po tym, jak jego właścicielka cierpiąca na demencję przypadkowo zawędrowała do lasu, Max nigdy jej nie opuścił – Został z nią przez trzy długie dni, bez smyczy. Szczekał, by zaalarmować ratowników, gdy ci pojawiali się w pobliżu
 –
0:33
Idąc do lasu czy w wysokie trawy obklej sobie dół nogawek taśmą klejącą w ten sposób, aby lepka strona była na zewnątrz –
Polski dąb Dunin zdobył tytuł Europejskiego Drzewa Roku 2022! – Dąb Dunin zwany Strażnikiem Puszczy Białowieskiej zdobył 179 tys. 317 głosów. Drugie miejsce zajął hiszpański Dąb z Lasu Bankietowego z 168 tys. 234 głosami. Trzeci na podium stanął Wielki dąb korkowy z Portugalii z 70 tys. 563 głosami
Zwierzęta to nie zabawki… to przyjaciele, a przyjaciół się nie zostawia!" - Kobus –
"To jest odwaga" – Na filmie widać, jak mężczyzna gołymi rękami i z papierosem w ustach przenosi do lasu minę. Według informacji przekazanych przez blogera mina została wcześniej umieszczona przez Rosjan pod jednym z mostów
0:38
 – 1. Rozbierasz dziewicę 2. Posyłasz dziewicę do lasu 3. Czekasz, aż jednorożec znajdzie dziewicę,spocznie na jej łonie i straci czujność 4. Pozwalasz dziewicy się ubrać (przyzwoitość) 5. Bezwzględnie i znienacka mordujeszśpiącego uśmiechniętego jednorożca
"Dom jak las" pod Warszawą został uznany za jeden z najładniejszych na świecie – Podwarszawski budynek wygląda z pewnej perspektywy jak ułożone w rzędzie książki, z innej, niczym monumentalny posąg wśród drzew. Budynek ten zachwycił jury konkursu The International Design Awards 2021, którzy napisali w uzasadnieniu, że „dom staje się lasem”.''Po wejściu do domu znajdziemy się w przestronnym, dwukondygnacyjnym holu, który graniczy przeszkleniem z wewnętrznym półpatio, ponieważ jedną ścianą otwiera się na otoczenie. Pozostałe ściany są w pełni przeszklone, wpuszczając tym samym trochę lasu do domu oraz doświetlając tę część budynku. Tworzy to niesamowitą harmonię oraz pokazuje, jak blisko natury można mieszkać i żyć w zgodzie z nią''– opowiada Anna Paszkowska-Grudziąż, architekt pracowni 81.waw.pl Podwarszawski budynek wygląda z pewnej perspektywy jak ułożone w rzędzie książki, z innej, niczym monumentalny posąg wśród drzew. Budynek ten zachwycił jury konkursu The International Design Awards 2021, którzy napisali w uzasadnieniu, że „dom staje się lasem”.
 –  Jak byłem dzieckiem, latem chodziłem do lasu po jagody i później je sprzedawałem. Wstawałem rano, jechałem do lasu, komary zżerały mnie żywcem, później gotowałem się od gorąca, a plecy bolały mnie tak, że nie mogłem wytrzymać
Młodzi ludzie mieli swoje plany, swój pomysł na ten dzień i pokonanie zapewne jakiegoś odcinka. Zmienili je, nie zostawili w potrzebie. To zdjęcie mówi o nich wszystko –
Wyobraź sobie sytuację, że jedziesz mglistym porankiem, pustą drogą na skraju lasu i nagle zaczyna się zbliżać w twoim kierunku wielki hełm szturmowca... –

Kiedyś to było, teraz już nie ma

Kiedyś to było, teraz już nie ma – Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał.Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nasbywał. Chyba że u babci – po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów – jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów – jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie narzekał.Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał karę. Dół z wapnem, nóż, myśliwska flinta – różnie. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo — jak zwykle. Potem ojciec wracał do domu, a po drodze brał sobie nowe dziecko. Dzieci wtedy leżały wszędzie. Na trawnikach, w rowach melioracyjnych, obok przystanków, pod drzewami. Tak jak dzisiaj leżą papierki po batonach. Nie było wtedy batonów, dzieci leżały za to wszędzie. Nikt nie narzekał.Latem wchodziliśmy na dachy wieżowców, nie pilnowali nas dorośli. Skakaliśmy. Nikt jednak nie rozbił się o chodnik. Każdy potrafił latać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji, aby się tej sztuki nauczyć. Nikt też nie narzekał.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Czasem akurat wtedy nadjeżdżał jelcz lub star. Wtedy zdychaliśmy. Nikt nie narzekał.Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Podobnie jak wybite zęby, rozprute brzuchy, nagły brak oka czy amatorskie amputacje. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a od pomocy, to jeszcze nikt nie umarł. Ciocia Janinka powtarzała, "lepiej lanie niż śniadanie". Nikt nie narzekał.Gotowaliśmy sobie zupy z mazutu, azbestu i Ludwika. Jedliśmy też koks, paznokcie obcych osób, truchła zwierząt, papier ścierny, nawozy sztuczne, oset, mszyce, płody krów, odchody ryb, kogel-mogel. Jak kogoś użarła pszczoła, to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię. Jak ktoś się zadławił, to pił 3 szklanki mleka i przykładał sobie rozgrzaną patelnię. Nikt nie narzekał.Nikt nie latał co miesiąc do dentysty. Próchnica jest smaczna. Kiedy ktoś spuchł od bolącego zęba, graliśmy jego głową w piłkę. Mieliśmy jedną plombę na jedenaścioro. Każdy ją nosił po 2-3 dni w miesiącu. Nikt nie narzekał.Byliśmy młodzi i twardzi. Odmawialiśmy jazdy autem. Po prostu za nim biegliśmy. Nasz pies, MURZYN, był przywiązany linką stalową do haka i biegł obok nas. I nikomu to nie przeszkadzało. Nikt nie narzekał.Wychowywali nas gajowi, stare wiedźmy, zbiegli więźniowie, koledzy z poprawczaka, woźne i księża. Nasze matki rodziły nasze rodzeństwo normalnie – w pracy, szuwarach albo na balkonie. Prawie wszyscy przeżyliśmy, niektórzy tylko nie trafili do więzienia. Nikt nie skończył studiów, ale każdy zaznał zawodu. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. To przykre. Obecnie jest więcej batonów niż dzieci.My, dzieci z naszego jeziora, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze" wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez słodyczy, szacunku, ciepłego obiadu, sensu, a niektórzy – kończyn.Nikt nie narzekał.
Chłopiec ratuje siostrę przed atakiem łosia, używając umiejętnościz World of Warcraft – Hans Jorgen Olsen, 12-letni norweski chłopiec, uratował siebie i swoją siostrę przed atakiem łosia, wykorzystując umiejętności, które zdobył grając w sieciową grę fabularną World of Warcraft.Hans i jego siostra wpadli w kłopoty po tym, jak wtargnęli na terytorium łosia podczas spaceru w lesie niedaleko ich domuKiedy łoś ich zaatakował, Hans wiedział, że pierwszą rzeczą, jaką musi zrobić, jest zwabienie i sprowokowanie zwierzęcia, aby zostawiło jego siostrę w spokoju, aby mogła uciec w bezpieczne miejsce.''Taunting" jest ruchem, którego używa się w World of Warcraft, aby odciągnąć potwory od słabiej opancerzonych członków drużyny.Kiedy Hans stał się celem, przypomniał sobie o innej umiejętności, którą nabył na 30 poziomie w 'World of Warcraft' - udawał śmierć. Łoś stracił zainteresowanie martwym chłopcem i oddalił się w głąb lasu.Kiedy był już sam, Hans pobiegł do domu, aby podzielić się swoją opowieścią o przeżyciu dzięki grze wideo Hans Jorgen Olsen, 12-letni norweski chłopiec, uratował siebie i swoją siostrę przed atakiem łosia, wykorzystując umiejętności, które zdobył grając w sieciową grę fabularną World of Warcraft.Hans i jego siostra wpadli w kłopoty po tym, jak wtargnęli na terytorium łosia podczas spaceru w lesie niedaleko ich domuKiedy łoś ich zaatakował, Hans wiedział, że pierwszą rzeczą, jaką musi zrobić, jest zwabienie i sprowokowanie zwierzęcia, aby zostawiło jego siostrę w spokoju, aby mogła uciec w bezpieczne miejsce.''Taunting" jest ruchem, którego używa się w World of Warcraft, aby odciągnąć potwory od słabiej opancerzonych członków drużyny.Kiedy Hans stał się celem, przypomniał sobie o innej umiejętności, którą nabył na 30 poziomie w 'World of Warcraft' - udawał śmierć. Łoś stracił zainteresowanie martwym chłopcem i oddalił się w głąb lasu.Kiedy był już sam, Hans pobiegł do domu, aby podzielić się swoją opowieścią o przeżyciu dzięki grze wideo
Przypadkowe zasadzenie wielkiego lasu dzięki zakopanym orzechom –
 –
Śniegowe popiersie –
Za każde 100 sprzedanych egzemplarzy nowej płyty Dawid Podsiadło zasadzi 50 mkw. lasu – W realizacji tego celu pomoże mu fundacja Las na Zawsze. „Leśna muzyka” nie tylko przyczyni się do powiększenia świadomości na temat środowiska, ale także sama w sobie nie przyłoży się do jego zaśmiecania. Opakowanie płyty zostało stworzone w 96% z materiałów pochodzących z recyklingu.
 –  Zagrożenie nie wyłania się z lasu ono wysiada z luksusowej limuzyny
Wyrzucił śmieci do lasu. Wpadł, bo w worku było awizo – 27-letni mieszkaniec Parczewa wyrzucił do lasu kilka worków ze śmieciami. Nie wiedział, że postawił po sobie ślad pozwalający na jego odnalezienie. Policjanci w workach znaleźli awizo z poczty.
 –  Dziś pewna pani stwierdziła, że pojedzie pod prąd na drodze jednokierunkowej. Wpadła na jakiegoś faceta. Zaczęła krzyczeć żeby ją przepuścił, bo jest kobietą i nie umie cofać. Facet kazał jej wycofać i jej nie przepuścił, bo po pierwsze - nie miał gdzie wycofać, a po drugie -nie musiał. Za nim ustawiła się kolejka i wszyscy kierowcy z samochodów rzucili się na tego biedaka, który jechał zgodnie z zasadami ruchu, a nie na tę pizdę, która prawo jazdy to chyba w czipsach znalazła, do tego łamie prawo i nie potrafi jeździć tyłem. Jakieś 7-8 osób wrzeszczało na niego, żeby jej ustąpił, bo korek - co z tego, że to ona popierdala pod prąd na drodze jednokierunkowej... Nie wytrzymałem i wstawiłem się za nim, w konsekwencji czego grozili nam obu, że porysują nam samochody, spuszczą powietrze i wywiozą do lasu. Wniosków z tej historii nie ma żadnych, chciałem się tylko tym podzielić, bo wciąż jestem mocno nabuzowany. Co z tymi ludźmi jest nie tak... P.S. Facet nie przepuścił tej niedouczonej pizdy - zjechała na chodnik.