Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 714 takich demotywatorów

Niektóre rzeczy trudnodzieciom wytłumaczyć –  - Nie, kochanie! Twój koleganie może zostać na nocM-2REALISTIC
Mój sąsiad z kolegą, próbujący co weekend reanimować gruza kupionego okazyjnie za 800zł –  6YDobra,teraz próbujNie kręci
Ciekawe, że wiele poradników od ludzi sukcesu, jak "stworzyć dobrze prosperujący biznes", wygląda w ten sposób – 1. Miej pomysł2. Miej odwagę działać3. Pracuj ciężko4. Nie daj się wykiwać5. Zaczynałem w garażu...9. Pożyczyłem 10 milionów zł od wujka pracującego jako CEO banku w Warszawie, na dobry start...17. Tata zapoznał mnie z dobrymi inwestorami na spotkaniu u pana premiera...25. Tak, znam się z prezesem "firmy X" od dziecka...41. Szybko zgłosiło się do mnie wielu utalentowanych ludzi, miałem czas szukać inwestorów na rozbudowę działalności... 69. Na studiach kolega opowiedział mi o swoim pomyślę na firmę, i postanowiłem to zrealizować a pixers®
Jej kolega także z Konfederacji Dobromir Sośnierz stwierdził: - "Też tak uważam, że nie jest pies w niczym lepszy od krowy. To takie tylko nasze przyzwyczajenie" – Brak słów #DRUŻYNAKORONYNATALIAJABŁOŃSKAOSTATNIE18. MIEJSCE NA LIŚCIE KONFEDERACJI DO SEJMUGNIEZNO - KONIN - KOŁO - SŁUPCA - ŚREM ŚRODA WIELKOPOLSKA - TUREK - WRZEŚNIA
 –  Smoke
0:15
18-letni turysta z Anglii wszedł na słup sieci trakcyjnej na przystanku SKM Gdańsk Stocznia. Został porażony prądem o napięciu 3 tysięcy woltów, jego stan jest ciężki – Pomoc wezwał jego kolega, który był pod wpływem alkoholu www.facebook.com/Sybka KataMicjsk
A jakie jest twoje wspomnienie z dzieciństwa? –  SPOYWspominawkaJeżeli wspominawka to opowiem o mojejzabawie.W wieku 12-13 lat wchodziłem z kolegą dobloku na klatkę schodową szukaliśmy obudrzwi które otwierają się do środka,przywiązywaliśmy do nich sznurek irównocześnie dzwoniliśmy.XWidok tego jak jeden sąsiad drugiemu zamykałdrzwi przed nosem był bezcenny
Sprzedawca z powołania - potrafi sprawić, że klient ze sklepu zawsze wyjdzie zadowolony –  ChockeGARMINZaraz zaraz...WTF?!LAENo więc pracuje w sklepie z rowerami. Pewnego razu przychodzi domnie klient z dzieckiem..- Widzi Pan, mamy taką nietypową sprawę - rzekł ojciec. - Bo kupiliśmyu Państwa tego górala - ruszył głową w kierunku, gdzie jego latoroślstał oparty o rower. -I ten rower wolno jeździ. Tzn. nie w tym sensie, żewolno sam z siebie, ale wolno jeździ na liczniku - próbowałwytłumaczyć. - Bo widzi Pan, kolega Damiana też ma takiegopodobnego górala i jak jadą razem jeden koło drugiego, to tamtenjedzie szybciej i ten Patryk się śmieje z mojego Damiana, że mój mawolniejszy rower.- Aaaaallleee, to chodzi o to, że tamtemu licznik pokazuje, że szybciejjedzie?- No właśnie! Jadą równo, a tamten ma 22km/h, a Damian 18km/h.- Teraz rozumiem. Chodzi o to, żeby przeskalować wskazania licznikatak,aby prędkości były równe. Ten kolega Pana syna ma pewnieustawione na koła 26 cali, a obaj jeżdżą na 24 calach -wytłymaczyłem.- Tak, tak, właśnie o to się rozchodzi!- Czyli przeskalować na 26 cali?- A nie dałoby się tak, żeby mój jechał szybciej?- Pewnie, że się da! Zrobię tak, że przy 22km/h tamtego, licznikDamiana będzie pokazywał jakieś 27km/h, pasuje?- Dziękuję Panu jak nie wiem co!!! Daaamian, słyszałeś? Teraz Patrykbędzie cię mógł cmoknąć!uśmiech Damiana bezcenny

Zamknijcie oczy

Zamknijcie oczy – Macie, powiedzmy, 40 lat, pracujecie na jakiejś uczelni. Skończyliście pięcioletnie studia i kilkuletni przewód doktorski, łącznie dobra dekada ciężkiej pracy. Pracujecie nad kilkoma projektami na raz, przepychacie się o granty, bo przecież środków zawsze brakuje. Gdy grant wpada, odpalacie poważne badania. Miesiącami siedzicie w laboratorium, badacie, powiedzmy, genetyczne uwarunkowania zachorowalności na grypę, świecące nanokryształy, nowe rodzaje powłok fotowoltaicznych, rozwój nowotworów, aerodynamikę skrzydła z nowych kompozytów czy laser do zestrzeliwania dronów. Oczy Wam puchną od setek godzin przed ekranami, w goglach, nad mikroskopem, w ciemni, w yellow-roomie, w kombinezonie biologicznym, przed tablicą i rzutnikiem. Zagadnienia, którymi się zajmujecie są na tyle wąskie, że szary człowiek ze średnio rozwiniętym zmysłem naukowym nawet nie jest w stanie ich zrozumieć bez dłuższego tłumaczenia. Jeździcie na sympozja i konferencje, gdzie wymieniacie się doświadczeniami z ludźmi z całego świata, proponujecie nowe projekty, podważacie dogmaty, rewidujecie consensusy. W międzyczasie uczycie kolejne roczniki studentów i doktorantów, którzy za kilka lat do Was dołączą. Ale gdy w końcu Wam się udaje, efekty Waszych prac przynoszą wcale nie abstrakcyjne Dobro. Udowadniacie, że da się zrobić coś, co jeszcze rok temu uchodziło za niemożliwe. Opracowujecie nowe metody, które umożliwiają zrobienie czegoś szybciej, lepiej, taniej, bardziej efektywnie. Tworzycie leki i techniki leczenia, urządzenia, które ratują życie, nowe źródła energii, nowe schematy zachowań ludzkich. Odkrywacie nieznane ludzkości fakty i prawa natury, które każą nam na nowo zadawać wielkie pytania filozoficzne, a niekiedy nawet udzielają na nie odpowiedzi.To ciężka praca i czasem przypomina orkę na ugorze, ale jednak macie satysfakcję, bo raz na jakiś czas Wnosicie Wkład.To jeden z tych wypadków. Udowodniliście nowe prawo lub podważyliście stare, mniejsza o to. Skumulowane efekty prac Was i Waszego zespołu, a także wszystkich tych, na których pracach i odkryciach się opieraliście, przynoszą owoce. Opisujecie to w artykule, dobrym artykule, sprawdzonym przez szereg weryfikatorów, których praca polega na znalezieniu dziury w Waszych wnioskach. Artykuł w renomowanym międzynarodowym piśmie. Ten pękaty od źródeł, analiz, symulacji i tabelek z danymi tekst, który będzie potem tysiące razy cytowany, którego ustalenia staną się podwaliną nowego consensusu w danej dziedzinie - to jest Wasz prezent dla ludzkości. I ludzkość z niego korzysta.Zamknijcie oczy.Macie, powiedzmy, 40 lat i skończyliście teologię czy inne prawo kanoniczne. Wasz kolega ksiądz proponuje Wam napisanie eseju o tym, że Jan Paweł II lubił grać w szachy, albo i nie, bo w sumie nie wiadomo. Sprawa jest prosta, bo pisaliście już o jego wycieczkach kajakowych oraz biografię jego ciotki, więc możecie obficie czerpać z własnych tekstów, ba, nawet recyklingować je całymi akapitami, bo przecież Wasz kolega ksiądz tego nie sprawdzi. Robicie dużą kawę i w dwa wieczory spod palca piszecie co trzeba. W tekście jest pięć źródeł na krzyż, z czego cztery to Wasze wcześniejsze teksty, a piąty to “źródło: internet”. Wnioski są proste, papież wielkim Polakiem był, ale jego dorobek wymaga dalszych badań, więc od razu umawiacie się na kolejny tekst o papieżowych sztukach teatralnych, bo czemu nie.Wasz kolega ksiądz puszcza to bez czytania, z literówkami i błędami logicznymi, bez żadnego klarownego wnioskowania, bez udziału recenzentów. Zanim zdążycie zaparzyć następną kawę, tekst leży we wszystkich ośmiu egzemplarzach jakiegoś kwartalnika, który przeczyta mniej ludzi, niż brało udział w procesie drukarskim.Zamknijcie oczy.W obydwu wypadkach dostajecie 200 punktów, najwięcej ile się da.A punkty to granty. Granty na kolejne badania.W Polsce, a gdzie? 0804 MCONON35 INTORECONOMICNOMICWh
 –  Łukasz@LukaszPodlasie w jednym tweecie.Białystok. Sala weselna. Na wiejskim stolekolega widzi dziwne kulki. Pyta kelnera, co towłaściwie jest.- To, proszę Pana, takie nasze podlaskieferrero roche. Kulki kaszanki w posypce z Gdrobniutko posiekanej cebuli.
Jest skopana kobieta, więc czekamy! –  arciaKICH IMPREZ MASOWYCH POWYŻEJ 1000 OSÓBMichał A. miał bićpięściami Paulinę C.
0:18

Nieustraszeni alpiniści zdobyli szczyt, jednak zostawili koleżankę na pastwę losu, ryzykując jej życie i zdrowie

 –  Łukasz Supergan2 dniCZY POWYŻEJ 4000 METRÓW MORALNOŚĆ NIEOBOWIĄZUJE?Od początku mojej kariery górskiej wpajano wemnie, że lina jest symbolem nierozerwalnościzespołu. Że gdy wyszliśmy razem wracamyrazem, z wyjątkiem zejścia po pomoc. Żezostawienie kogoś w górach jest niewybaczalne.A potem trafiłem na tę historię opisaną przezB.W tym miesiącu B. wchodziła w tym miesiącu naKazbek z dwójką kolegów. Wspólnie dotarli podKazbek i doszli do bazy.I tu zdarzyło się coś niewiarygodnego.Z bazy położonej na 3600 m B. i jej dwóchkolegów dotarli na lodowiec. Było zimno inastąpiła rzecz zdumiewająca (cytat z naszejrozmowy): „Na około 4400 kolega oznajmił, żezimno mu w stopy. Nie zasugerował zejścia, tylkoprzyspieszenie tempa do góry. Powiedziałam, żeszybciej na pewno nie dam rady iść. Na 4600akurat wzeszło słońce, ale to nie pomogło mu sięogrzać. Usłyszałam, że rozwiązujemy się z liny ikażdy idzie w swoim tempie, bo on już niewytrzyma. Powiedziałam, że bez nich raczej niewejdę. Usłyszałam 'powodzenia' i chłopaki ruszylido góry.".Proste? Nie, zważywszy, że znajdowali się nalodowcu (zagrożonym szczelinami) i napółnocnym zboczu góry (zagrożenie długimzjazdem). W takim miejscu asekuracja jestkoniecznością.,,Finalnie podeszłam do 4700, samopoczucie sięobniżało, tempo jeszcze zwolniło, morale spadło. Ibyłam w kropce: niebezpiecznie iść samej dogóry, skoro źle się czuję, a ich nie dogonię; niemogę zostać i czekać, bo zamarznę; nie mogęwracać, bo jestem sama. Finalnie podjęłamryzyko samotnego powrotu jakieś 2h od wschodusłońca, więc liczyłam, że śnieg nie jest jeszczecukrem. Chłopaki weszli na szczyt. Do mniechyba dotarło dopiero po zejściu na sam dół, że tonie jest zwykłe nieporozumienie, a było realnezagrożenie."Czy rozwiązali się za zgodą wszystkich? Niestetynie. B. wyrażała obawy, ale jak napisała ,dyskusjewewnątrzzespołowe już się odbyły". Jej koledzyuznali, że jeśli chcą wejść na szczyt, muszą iśćszybciej i po prostu... rozwiązali się, zostawiającją samą. Pośrodku lodowca. Bez pomocy. Bezpewności, że pamięta drogę. Gdyby na drodzepowrotnej wpadła w szczelinę, efekt mógłby byćtragiczny - w lodowcu pod Kazbekiem leży jużkilku ludzi, o czym mówią tablice stojące przyszlaku do bazy. B. wracała między szczelinami iprzez lawiniska.Gdy pisaliśmy do siebie, B. w pierwszej chwiliusprawiedliwiała tą decyzję. Pisała, że niezadbała o komunikację przed wyjściem i nieuzgodniła z chłopakami co zrobią w takimprzypadku. Ale tego, co się stało, nie da się tegousprawiedliwić niczym. Każda osoba w zespolemusi czuć się bezpiecznie i musi wrócićbezpiecznie, nawet gdy jest najwolniejsza inajsłabsza. Jeśli zespół nie może się podzielić –wraca w całości. Pozostawienie kogoś tak, jakzrobili to dwaj partnerzy B. to nie tylko Everestgłupoty, ale i wystawienie jej na ryzyko śmierci.Kilka lat temu na mojej stronie opublikowałemwywiad pt. „Samobójcy idą na Kazbek". Dziśmógłbym dopisać ciąg dalszy, dodając do tegotytułu ,, i zabójcy". Gdyby B. zginęła, dwaj koledzy,którzy zostawili na lodowcu wolniejszą od siebiekobietę, aby wejść na szczyt, byliby winni tejśmierci.Przez lata zdanie „Nie zostawia się przyjaciela,nawet gdy jest już tylko bryłą lodu" budowało etospolskich wspinaczy. Jak widać dziś mamy wśródnas ludzi, hołdujących zasadzie ,,Jeśli maszparcie na szczyt, nie ma miejsca na moralność".Oby były to pojedyncze przypadki.Personaliów bohaterów nie ujawniam.Internetowy lincz jest zbędny. Mam nadzieję, żeprzeczytają te słowa i przemyślą to, co zrobili nagórze. A Was wszystkich proszę: gdziekolwiekidziecie, fundamenty alpinizmu i partnerstwozostają te same. Trzymajmy się ich zawsze.O: Kazbek na wysokości 4600 podczas jednegoz naszych wejść. W tym terenie rozwiązał sięzespół B.
Kolega przyniósł do pracy licznik Geigera i my jako dorośli specjaliści przez resztę dnia w pracy będziemy mierzyć poziom promieniowania wszystkich obiektów na świecie, tworzyć wykaz poziomów promieniowania naszych foteli i rzucać teksty w stylu – "ej, chłopaki, moje jajka promieniują" Btanee
Spokojnie, w Polsce wyjątkowo długo –  <PROBLEMYlle lat żyją barany bo mój kolegama 11 i boję się że niedługo umrze.Pls szybko odpowiedzcieSGamerPolska217 pkt. 1 poziom9 min temu
Nic ci tak nie spieprzy piątku jak kolega, który uświadomi cię, że jest dopiero wtorek –  A
1. Założyć rachunek w banku.2. Zostać kolegą Beaty Szydło, jej męża albo Mateusza Morawieckiego – Zrobione! ES OF AMDintuere
 –  Mateusz Józef Różański21 godz.Dlaczego Wiedźmin to idealny bohater na naszeczasy?- To prekariusz-frilanser żyjący od zlecenia dozlecenia.- Jest w skomplikowanym i otwartym związku- Nie ma stałego lokum na własność.- By móc wydajnie pracować, zażywa substancjepsychoaktywne- Ma bromance z przystojniejszym i popularniejszymkolegą, który próbuje zrobić karierę w branżymuzycznej.- W głebi duszy pragnie stabilnej rodziny, ale nie możesobie na nią pozwolić.- Jest symetrystą. Jednakowo jebie Nilfgaard ikrólestwa pólnocy.-Pracodawcy regularnie chcą go oszukać- Na bank nie ma ubezpieczenia i raczej nie bedziemieć emerytury- Ktoś regularnie przypierdala się do jego wygladu- Nie jest reprezentowany przez żadną siłe polityczną- Cała jego historia krèci się wokół nadciągającejkatastrofy klimatycznej.
 –  W pierwszej klasie mama uszyła mi na balprzebierańców strój Roszpunki. Pamiętam jakmnie mierzyła, robiła wykroje, szyła... Cały proceszajął jej około tygodnia. A ja nie dostałam zaniego nawet woreczka ze słodyczami, bostwierdzono, że mój strój jest kupiony w sklepie.Po rozdaniu prezentów usiadłam na ławeczcew korytarzu i zaczęłam płakać... Wtedy podszedłdo mnie kolega mojego brata, który byłnaczelnym chuliganem w czwartej klasie i zapytałmnie co się stało. Opowiedziałam mu wszystko,a on zaprowadził mnie pod schody i kazał chwilęna niego poczekać. Po kilku minutach widzę jakbiegnie z trzema woreczkami cukierków. Daje midwa, a zawartość trzeciego zjada sam na miejscu.Okazało się, że włamał się do pokojunauczycielskiego i wykradł z niego słodycze.
Nie wiem, czy dlatego że wciąż miała ją na sobie, czy dlatego, że była tam reszta rodziny – Tak czy inaczej sprawiło to, że reszta uroczystości pogrzebowej była bardzo niezręczna RON BUIN SANSBoy_that escalated quickly.
 –  Najgorsza rzecz, jaka spotkała Ciew pracy od współpracowników?Parę lat temu przez około 5miesięcy podwoziłem koleżankęz sąsiedniego działu do domu.Mieszkała niedaleko mnie, pracękończyliśmy o tej samej porze,więc nie widziałem problemu,żeby ją zabierać ze sobą. Pozatym zawsze czas szybciej leciał,gdy było z pogadać.Pewnego razu wpadłem naprzerwie do jej gabinetu, żebysobie pogadać przy kawie.Siedział już tam mój kolega idziewczyna zaczęła namopowiadać, że upiekła wczorajciasto, na co ja żartobliwierzuciłem, że mogła mi przynieśćkawałek w ramachpodziękowania za transport. Nicna to nie odpowiedziała. Akolejnego dnia nawet mi cześćnie powiedziała. Od kolegidowiedziałem się, że po moimwyjściu nazwała mnie chciwymdupkiem.W ten oto sposób dowiedziałemsię, że jestem chciwy.