Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 238 takich demotywatorów

Czysta magia –
0:36

Przykre, ale prawdziwe:

 –  Kilka słów o sąsiedzkich relacjach w dzisiejszych czasach.Wychowałam się w bloku, gdzie sąsiad = przyjaciel.Odwiedzaliśmy się kilka razy w tygodniu, robiliśmy sąsiedzkie imprezy, jako dziecko często bawiłam się z innymi dzieciakami w piaskownicy lub w naszych mieszkaniach. Do tej pory mam paczkę przyjaciółek z klatki, z którymi zawsze spotykam się, gdy jestem w rodzinnym mieście.Moi rodzice często pilnowali dzieci innych sąsiadów, a w zamian za to my mieliśmy zapewnioną opiekę dla naszego kota, kiedy wyjeżdżaliśmy na wakacje. Gdy trzeba było zrobić gdzieś remont, nie wynajmowało się do tego ekipy, tylko prosiło się sąsiadów o pomoc. Zdarzało się, że moi rodzice pracowali do późna, więc niektórzy sąsiedzi z własnej woli zapraszali mnie i mojego brata na obiad.Czysta, sąsiedzka życzliwość.Uważałam, że takie relacje to coś normalnego. Przez całe studia w mieszkałam w akademiku, gdzie panowała podobna atmosfera - wiadomo, jak to w mieszkaniach studenckich bywa.Po studiach znalazłam pracę i przeprowadziłam się do mieszkania na nowo wybudowanym osiedlu. Dobrze pamiętam ten dzień - była sobota, południe. Gdy tylko się rozpakowałam, postanowiłam przywitać się z sąsiadami.Połowa nie otworzyła mi w ogóle drzwi, chociaż wewnątrz mieszkania słyszałam dialogi w stylu "Kto to? Nie wiem, jakaś typiara, nie znam. To nie otwieraj". Kilka osób przez drzwi spytało "kto tam?", a gdy odpowiadałam, że jestem nową sąsiadką i przyszłam się przywitać, słyszałam tylko "proszę stąd odejść, nie mam czasu".Byli też tacy, którzy otwierali drzwi, ale słysząc, kim jestem, machnęli dłonią, mówiąc, żebym nie zawracała im głowy. Jeden starszy pan spytał "Aa, to pani się tak łomotała na klatce? Mam nadzieję, że to już koniec, zagłuszała mi pani serial". Jakaś kobieta nakrzyczała na mnie, bo dzwonek do drzwi obudził jej dziecko.Tylko w jednym mieszkaniu trafiłam na miłą parę studentów, z którymi od razu umówiłam się na piwo i przy okazji dowiedziałam się, że podziwiają mnie za chęć zapoznawania się z innymi sąsiadami, bo w tym bloku mieszkają, cytuję "dziwni ludzie".Byłam, delikatnie mówiąc, zszokowana, ale oczywiście, zaczęłam szukać winy w sobie - była sobota, tłumaczyłam sobie, że sąsiedzi pewnie odpoczywają po ciężkim tygodniu, a tu przychodzi obca baba i zawraca im głowę. Pomyślałam, że na razie dam im trochę czasu i na zacieśnianie sąsiedzkich więzi przyjdzie jeszcze pora.W ciągu kolejnego tygodnia przekonałam się, że moi sąsiedzi nie znają słowa "dzień dobry". Parę razy zamknięto mi drzwi na klatkę przed nosem. Kiedy w windzie pies jednego z sąsiadów zaczął mnie zaczepiać i wyciągnęłam do niego rękę (może nie powinnam, bo niektóre psy tego nie lubią, ale ten wydawał się wyjątkowo towarzyski), jego opiekun burknął do mnie coś w stylu "niech trzyma pani ręce przy sobie".Raz nie było mnie w domu, a akurat nadkręcił się kurier i chciał zostawić paczkę u sąsiadki - po rozmowie na infolinii dowiedziałam się, że sąsiadka powiedziała, że może przesyłkę przyjąć, ale wyrzuci ją do śmieci. Szczęśliwie kurier przyjechał kolejnego dnia, kiedy byłam w domu.Z głębokim rozczarowaniem uznałam, że nie ma co robić drugiego podejścia do lepszego zapoznania się z moimi sąsiadami. Ale kiedy chciałam zrobić parapetówkę, pomyślałam, że rozsądnie byłoby ich chociaż o tym poinformować. Tym, którzy mieszkają najbliżej mnie, zostawiłam w skrzynce na listy słodką przekąskę i karteczkę z informacją, że tego dnia i o tej godzinie zapraszam ich na małą imprezę, a jeśli jednak wolą zostać u siebie, to, oczywiście rozumiem i postaram się, by było w miarę cicho.Na parapetówce pojawili się jedynie wspomniani wcześniej studenci oraz piątka moich znajomych. Była godzina dwudziesta, muzyka grała głośno, ale nie na tyle głośno, by komuś przeszkadzać (nawet na klatce nie było jej słychać). Zdążyliśmy może wypić po łyku piwa, kiedy do mieszkania zapukała... policja.Co się okazało? Sąsiedzi donieśli, że jest hałas, a na prośbę o ściszenie muzyki, ja i moi znajomi zaczęliśmy grozić im przemocą. Do tego para studentów, która mieszka w tym bloku to dilerzy narkotyków i na pewno wszyscy jesteśmy naćpani.Sądziłam przez chwilę, że jestem w ukrytej kamerze.Policjanci, na szczęście, okazali się dość wyrozumiali i skończyło się na pouczeniu. Kontynuowaliśmy imprezę, ale już w zepsutym humorze.W ciągu kolejnych miesięcy bałam się wyjść w ogóle z domu lub do niego wracać w obawie, że trafię na klatce lub w windzie na któregoś z sąsiadów. Częściej niż "dzień dobry" słyszałam jakieś niemiłe uwagi, niepotrzebne zaczepki.Dwa dni po parapetówce, gdy niosłam w przezroczystej reklamówce zakupy, w tym butelkę wina, jedna sąsiadka spytała "Co, znowu imprezka? Znowu będzie trzeba po policję dzwonić?" Nie odpowiedziałam.Zdaję sobie sprawę z tego, że czasy się zmieniły i dzisiaj każdy jest skupiony bardziej na sobie, ma swoich znajomych i nie szuka przyjaźni wśród sąsiadów. Być może uznacie, że narzucałam się swoim sąsiadom, ale naprawdę nie rozumiem, skąd w nich tyle jadu i pogardy dla drugiego człowieka.Blok, w którym się wychowałam, a ten, w którym mieszkam obecnie to dwa zupełnie różne światy i muszę wam powiedzieć, że jestem mocno przygnębiona, kiedy po pobycie w moich rodzinnych stronach wracam to szarej rzeczywistości.Naprawdę, tu już nie chodzi o to, że ktoś mi nie odpowie na "dzień dobry" czy zbeszta za głaskanie jego psa - chodzi o zwyczajny szacunek do drugiej osoby i nie uprzykrzanie sobie życia.
Czysta radość –
 –  Praktyczne rady i wskazówki Dziesięć reguł, które w zimie zachowywać należy, żeby sig ile można ostrowia chorób: 1) Nie wych6d2 rano z domu, jeżeliś jeszcze nic nie zjadł albo nie wypił, zwlaszcza kiedy powietrze jest mroźne. 2) Nie wystawiaj się na zimne powietrze zaraz po wypiciu większej ciepłego napoju. 3) Nie wychódź z domu, dopókiś piersi i grzbietu dobrze ciepło nie opatrzył. 4) Nie oddychaj na mrozie ustami, ale nosem, aby przez nos powietrze się nieco ogrzewało, ',zanim do piec dojdzie. 5) Nie opieraj się plecami o piec kachleoY, ani stawaj za blisko pieca żelaznego, leźli ten jest roz-palony. 6) Jeśli idziesz drogą i jest ci ciepło, idź dalej i nie wsiadaj na wóz otwarty, na który cię może prze-jeżdżający chce zabrać; jeśli rozgrzany wsiądziesz na otwarty wóz, bardzo nagle w drodze ochłodzisz sio i przemarzniesz, co 99 razy na 100 nie wyjdzie ci na zdrowie. 7) Nie stój bez ruchu na zimnem powietrzu, na lodzie, na śniegu, lub w zimnym lokalu; na zimnie ruch jest koniecznie potrzebny. 8) Ody mróz wielki, mów mato i tylko tyle, ile koniecznie potrzeba. 9) Nie zapomnij w zimie od czasu do czasu wy-kapać się, i lo naturalnie nie w rzece lub stawie, ale kąpielni osobnej lub w domu w odpowiedniej wannie; skóra na wiem ciele powinna być czysta i świeża, bo wtedy człowiek mniej ;doga rozmaitym chorobom. 10) Nie idź spać z zimnemi i inokremi nogami, bo nie będziesz mógł zasnąć i nie wyśpisz nią jeb należy
Rzeka Bhagirathi wypława z lodowca Gangotri w Himalajach i po 205 km niezakłóconego biegu łączy się z rzeką Alaknanda w Devprayag –
0:12
Tak się zmieniła Jessica Nicholas - 31-letnia mama, po odstawieniu metamfetaminy. Podczas jej brania ważyła zaledwie 45 kg. Jest czysta od narkotyków od 16 miesięcy –
Jakie czasy, taka cola –  Stefan, przez twój nałóg zbankrutujemy, kto w tych czasach czystą wódkę colą przepija
 –  DOBRA PRACA!!! Praca przy produkcji etykiet i polietylenuspożywczego! Wymagane: Asystentki ekstrudera,drukarki, frezy, laminatora. Czysta praca wzautomatyzowanym przedsiębiorstwie. PRZYJMUJEMYLUDZI NIE ZNAJĄC JĘZYKA POLSKIEGO IDOŚWIADCZENIA PRACY, Z DALSZYM EDUKACJĄ.Miejsce pracy: Miasto Białystok (obok Białorusi) i ciszamiejska (koło Katavitsa) Polska. Yatne (30 Km. ZWarszawy) Płeć: • Mężczyźni Wiek: • 20-45 lat Osoby,które nie ukończyły 26 roku życia, od drugiego miesiącapracy otrzymają wynagrodzenie w wysokości 1 zł zagodzinę bardziej niż inni. Liczba osób: • 2 Wynagrodzenie:• 13 zł netto / h, dla osób młodszych niż 26 lat 13,84 złnetto / h. I z perspektywą dalszego podnoszenia pensjido 15 zł. Czysto w godzinę, jak podniesiesz swojeumiejętności. MOŻESZ PONOWNIE UDOWODZIĆNIEOGRANICZONĄ LICZBĘ GODZIN! Możesz pracować wweekendy, jeśli chcesz. Możesz zarabiać od 2 500 do 5000 złotych miesięcznie, zależnie od stawki i ilościspędzonych godzin. Zakwaterowanie i dostęp: ■ 350 złmiesięcznie za mieszkanie jest odliczane odwynagrodzenia. • zakwaterowanie w pobliżu miejscapracy. • od 2 do 3 osób na sali. WARUNKI SĄ DOBRE!Dodatkowe: • Niewolnik ma kuchnię, lodówkę, kuchenkęmikrofalową, czajnik, ekspres do kawy itp. Posiłki nawłasny koszt. • Godziny pracy: • 10-12 h + • Praca wweekend: możesz pracować w sobotę, jeśli chcesz. •Praca fizycznie nie jest ciężka. • Praca na 3 zmiany 6-16,14-24 Kontakt + 48575429420 (Viber, WhatsApp)Instalatorzy posiadający doświadczenie ślusarzy sązobowiązani do pracy w Białymstoku przy instalacjirolniczej, części (jak kosiarki i inne). Z doświadczeniemślusarskim i komunikatywnym polskim. Praca na dwiezmiany bez nocy, na nowoczesnej produkcji w najlepszymprzedsiębiorstwie w regionie. Stawka netto od 14 złdo 16netto w wyniku testu profesjonalizmu. Równieżdodatkowe płatności po 8 godzinach i wyjście na Sat do100 % do stawki. Praca na 10-12 godzin od pon do Sat.Darmowe lunche i dostawa do pracy. Zaletą byłabyumiejętność czytania tych rzeczy, rysunek.Zakwaterowanie:• 350 zł miesięcznie, wyliczone z wynagrodzenia
Jednak my bogatym krajem jesteśmy... –  Pakiet ratunkowy dla LOT-u ma opiewać na 2,8 mld zł - dowiedział się Business Insider Polska. Narodowy przewoźnik w związku z pandemią znalazł się na granicy upadłości, dlatego państwo wyciągnęło w jego stronę pomocną dłoń. Rząd ma głosować projekt, jednak, jak zapewnia nasz informator, to czysta formalność.
Jak skomplikowana jest segregacja odpadów na przykładzie kartonu po pizzy – 1. Jeśli karton po pizzy jest czysty, wyrzucasz go do pojemnika na papier.2. Jeśli jest brudny od pizzy, wyrzucasz go do pojemnika na śmieci zmieszane.3. Jeśli jest tylko trochę brudny, to wycinasz brudne kawałki kartonu i wrzucasz do pojemnika na zmieszane, a resztę - czystą - do pojemnika na papier. 4. Jeśli zostały Ci resztki pizzy wegetariańskiej, to wyrzucasz je do pojemnika na biodopady. 5. Jeśli zostały Ci resztki pizzy z mięsem, to zdejmujesz kawałki mięsa i wyrzucasz je do pojemnika na śmieci zmieszane, a resztę pizzy do pojemnika na bioodpady. 6. Jeśli do pizzy zamówiłeś sos, to plastikowe pudełko od sosu, wrzucasz do pojemnika na tworzywa sztuczne. 7. Jeśli pizza była w pudełka położona na aluminiowej folii, to wyrzucasz ją do pojemnika na tworzywa sztuczne
Czysta aryjska krew! –  Cezary „Trotyl" Gmyz #AnnoDomini... @cezarygmyz Lista najbardziej poszukiwanych Niemców międzynarodowymi listami gończymi: -Abdul Majed Remmo - Mohamed Remmo - Soheil Omid Kholossian - Jan Marsalek - Farhad Ramazan Ahmad - Poongodi Kannan - Mohamed Abdellaoui - Shakhwan Suleman Mohammed - Kastriot Selimi - Said Bahaji

Sytuacja w szpitalach jest gorsza niż mogłoby się wydawać:

 –  Pawel Reszka2dSt3S ipodnsgooodrSfeSiz.d  · Dlaczego umierają„Moja żona ma covida. Modlę się, żeby nie musiała iść do szpitala. Oddziały covidowe to umieralnie” (rezydent anestezjologii) Dokładnie miesiąc temu minister Adam Niedzielski zapowiedział „podwojenie dostępnej bazy łóżek” dla pacjentów zakażonych wirusem. I udało się! Było 15 tys. łóżek, jest 35 tys. W ciągu 30 dni przybyło 20 tys.!Są jednak pytania: czy stoi przy nich odpowiedni sprzęt? Mają dostęp do tlenu? Skąd wzięto lekarzy, pielęgniarki, ratowników, by je obsługiwali? Łóżka są na serio? Czy też dyrektorzy szpitali, by poprawić humor ministrowi, tworzyli je szybkim pociągnięciem pisaka, robiąc np. z interny „internę covidową”?Statystycznie wyglądamy świetnie – tylko 60 proc. łóżek covidowych jest zajętych. Do tego mamy 657 wolnych respiratorów (wypada po 41 na województwo). Zachorowań mniej. Tylko dlaczego bijemy rekordy w liczbie zgonów? Zadzwoniłem do lekarza, który od miesięcy jest na pierwszej linii. Zapytałem, czy tak samo jak premier Morawiecki uważa, że osiągamy delikatną przewagę w walce z wirusem.„Redaktorze,telefon w lekarskim nie milknie. Przez cały dyżur biegam po siedmiopiętrowym szpitalu: laryngologia, okulistyka, chirurgia dziecięca, pulmonologia, ginekologia, chirurgia, ortopedia, onkologia, hematologia, radiologia, pediatria... Konsultacje, wkłucia centralne, reanimacja.Pacjenci umierają. Mój ostatni 24-godzinny dyżur odmierzała śmierć: zgon, zgon... pizza (zdążyłem zjeść połowę, bo mnie wezwali), zgon, zgon... Półtorej godziny snu i znów wezwanie. „Leć, bo się pacjent załamał”. Biegnę. Nie dobiegłem na czas. Taki dyżur to standard.Wieszasz kartkę i jużWiesz, że tych ludzi można byłoby uratować? Na pewno by żyli, gdyby to, co widzisz w statystykach, odpowiadało prawdzie. Mówisz, że „statystycznie” mamy zapas łóżek dla pacjentów covidowych.Opowiem ci, jakie to łóżka. Nasz szpital od początku pandemii przechodzi ciągłe reorganizacje. Najpierw covidowcy leżeli w wydzielonym budynku, potem tworzono miejsca covidowe na poszczególnych oddziałach, potem część pacjentów covidowych przeniesiono do innego skrzydła.To wszystko oznacza chaos. Na laryngologii jest oddział covidowy, laryngologia jest tam, gdzie okulistyka, okulistyka tam, gdzie chirurgia dziecięca, chirurgia dziecięca tam, gdzie pediatria... A jutro może się to zmienić.Każda z tych rotacji przynosi statystyczne zwiększenie liczby łóżek covidowych. Jak? Wieszasz kartkę na drzwiach: „Oddział covidowy” – i już! Ale co to za oddział covidowy bez respiratorów, sprzętu, personelu? Sprzęt w kartonach: cewniki naczyniowe, cewniki pęcherzowe. Personel przypadkowy, z łapanki.                                             ***Zakładam wkłucie centralne. Sam go na jałowo nie założę. Musi ktoś pomagać. Jest pielęgniarka, ale ona nie wie, gdzie co leży:– Doktorze, ja nie jestem z tego oddziału.– Ja też nie.– Może w tych kartonach.– Może.Czas leci. Chory pogarsza się oddechowo.– Co to za pacjent?Milczenie.– Jakie ma obciążenia?Milczenie.Wszystkie pielęgniarki są z innych oddziałów. Nie mają prawa kojarzyć tych pacjentów – cztery dziewczyny na 40 pacjentów!Kolejne wezwanie. Covidowa interna. Pacjent niewydolny oddechowo. Intubuję, reanimuję. 5, 10, 15 minut. Żadnego efektu. Jestem wykończony. W 20. minucie padam, nie jestem w stanie ratować go dalej. Przerywam. Patrzę na niego, całkiem młody gość. Rocznik 65. Myślałem, że się uda.                                            ***Ktoś mnie puka w plecy. Pielęgniarka z interny: – Doktorze, a możesz spojrzeć, bo tam nam się jeszcze jedna pani pogarsza. Babcia. Obrzęki, zmiany pozakrzepowe na kończynach dolnych. Każę ją położyć na brzuchu. Saturacja się poprawia.– Jaki lekarz prowadzi?Nikt nie wie.– Dobra, pani musi tak leżeć.Po kilku godzinach łapie mnie internistka.– Pan reanimował moją pacjentkę?– Ja? Chyba nie…– Taka starsza pani na internie.– Na internie przekładałem jedną panią na brzuch.– O nią chodzi.– Co z nią?– Jak przyszłam, to była martwa… Jakby pan napisał, że była konsultacja anestezjologiczna...Nawet nie zauważyła, kiedy pacjentka jej zeszła! Teraz szuka dupokrytki. I co ja mogę napisać? Brak dalszych wskazań do eskalacji terapii, czyli że była nie do uratowania? Napiszę. Pomogę. Doktor jest sama na oddziale, też musi biegać po całym szpitalu i konsultować internistycznie. Nie ma szans, żeby to ogarnęła.                                                 ***Wzywają mnie do założenia wkłucia centralnego dla covidowca. Dziadek, 80 lat. W bardzo złym stanie. Niewydolny krążeniowo, obrzęknięty. Zakładam wkłucie. Piszę w konsultacji prośbę o wykonanie gazometrii i biegnę. Wzywają mnie na inne oddziały.O godz. 2:45 znów wezwanie do tego samego pacjenta: „Pacjent pogarszający się oddechowo”. Wracam. Dobijam się do drzwi, dzwonię. Na oddziale nie ma personelu. Za drzwiami pacjenci covidowi. Jeden z nich właśnie się załamuje!Idę w zakontaminowanym kombinezonie przez czystą część. Nie powinienem tego robić, ale człowiek chyba tam umiera. Pacjent leży na płasko, na plecach. Monitor obok, czujnik saturacji obok. Stoją sobie. Nie zostały podłączone. Podnoszę wezgłowie, podnoszę pacjenta. Uzyskuję saturację 85. Trzeba pilnie wykonać ileś czynności. Ale tu, kurwa, nie ma nikogo. Komu mam to zlecić?Wychodzę. Mijam pacjentów leżących na łóżkach. Starzy, niedołężni ludzie. Na ścianie kartka: „Telefon do pielęgniarek...”. Wiem, że żaden z pacjentów nie jest w stanie zatelefonować.Te oddziały to umieralnie. Są po to, żeby ludzie nie schodzili na ulicy.                                                  ***A ja? Kiedy ostatnio widziałem swoich pacjentów? A przecież mój oddział to OIOM! Pacjenci na stronie brudnej pod respiratorami, na czystej po wstrząsach, z zapaleniem otrzewnych, trzeba pilnować gospodarki wodnoelektrolitowej. Kiedy mam to robić, skoro konsultuję i reanimuję? Kto jest bez winy?Pamiętam z ostatnich dni jednego z covidowych pacjentów. Konsultowałem go na jakimś oddziale. Jak podszedłem do niego, miał niecałe 60 proc. saturacji. Patrzę, a w jego nogach leżą wąsy tlenowe!– Dlaczego to nie jest podłączone? – krzyczę do pielęgniarki.– A bo nie ma kto mu tego podłączyć, doktorze!Jezu! To zakładam te wąsy. Mija doba. Pacjent niewydolny oddechowo trafia do mnie na OIOM. Leży sobie pod respiratorem, leży, aż się butla z tlenem skończyła. I zmarł. Taka to, kurwa, smutna przygoda się zdarzyła.Dziwisz się? A ja wcale się nie dziwię. Na stronie brudnej na 19 pacjentów są trzy pielęgniarki. Powinno być dziesięć. Jedna na dwa stanowiska. Tlen w butlach, butle na dwukołowych wózkach przywiązane łańcuchami. Tak tu jest.Jeszcze pójdziemy za to siedzieć. To jest przecież sprawa do prokuratury. I co ja powiem: „Pacjent zmarł, bo skończyła się butla z tlenem, bo nie było komu przypilnować, bo jest mało pielęgniarek”? A co to obchodzi żonę tego faceta? Albo pana prokuratora? Jak widzisz, trudno przeżyć w moim szpitalu. Tu musisz mieć szczęście. Jak ktoś spostrzeże, że butla się kończy, będzie OK.Czytaj też: Lekarze alarmują. Zaraz będziemy tu mieli LombardięTlenu nie ma, nikt nie powiedziałDlaczego używamy butli? Brak tlenu w instalacji szpitalnej. Za dużo pacjentów podłączonych do respiratorów. Oczywiście, nikt nam niczego nie powiedział. Wszystko sprawdza się na żywym organizmie. Podłączam pacjenta pod respirator. Nie działa. Drugi? Lepiej. Po chwili dzwoni lekarka: – Coś się dzieje złego z pacjentem. Desaturuje!Sprawdzamy. Respirator nastawiony na 100 proc. podaje tylko w 36 proc. Wtedy wpadliśmy na to, że trzeba sprowadzić butlę, bo w ścianie ciśnienie jest zbyt niskie.                                               ***Na interwencję do drugiego budynku szpitalnego, gdzie jest kilka „lżejszych” oddziałów covidowych, jeździmy karetką. Leczy tam fajny hematolog, miły chirurg, neurolog, nefrolog. Ale nie ma anestezjologów, lekarzy medycyny ratunkowej ani sprzętu. Więc jak się ktoś pogorszy, muszą wzywać nas. Najczęściej wzywają na ostatnią chwilę.Dlaczego? Otóż mają jeden monitor i dwa pulsoksymetry na oddział. Jeśli chory nie jest podłączony do sprzętu, to oni nie widzą, że się pogarsza. Tym bardziej że przy covidzie pacjenci z saturacją 70 proc. potrafią logicznie rozmawiać. Nie widać problemów. Aż nagle bach... Oni reagują, jak nastąpi to bach. Mówiąc wprost – jak pacjent zsinieje, dzwonią po nas.Respirator wziąć. Lifepacka: monitor z funkcją defibrylacji, kardiowersji brać. Plecak z ambu, z lekami, rurkami. Leki z lodówki. Dygam z tym do karetki. Z pielęgniarką przebieramy się w kombinezony. A pacjent się tam dusi.Rzadko udaje się zdążyć. Jesteśmy w drodze i dostajemy informację: „Możecie wracać, już po wszystkim”. Czasami nas nawet nie wołają. Widzą, że i tak nie zdążymy. I to też jest statystyka w praktyce. Na tamtych oddziałach są wyłącznie łóżka covidowe, które widzi w tabelkach pan minister. Ale są to łóżka bez dostępu do tlenu, bez sprzętu pomiarowego i bez personelu.                                                   ***Na interwencję zawsze chcę brać ze sobą pielęgniarkę z OIOM. One są doświadczone, znają się na rzeczy. Gdy trwa reanimacja, chcesz kogoś takiego obok siebie.Proszę je: „No pojedź ze mną” – i chyba nie muszę ci mówić, jaki jest ich stosunek do moich próśb. „Doktor, a może byś znalazł kogoś innego, co?”.Nie mam pretensji. Są upocone, umęczone, ledwie stoją. „Ratowanie życia” brzmi pięknie, ale to ciężka fizyczna praca. Pacjent waży 150 kg. Przenieś go z pielęgniarką na nosze!Wspominałem ci, że z okazji 11 listopada szpital wypłacał nagrody za walkę z covidem? Dostali różni ludzie: pan związkowiec, pani z kadr... Nie dosłała żadna z oiomowych pielęgniarek.                                               ***Anestezjolog ma grubą skórę. Często oglądamy śmierć. Mamy taką pracę. Mówimy: „mogę reanimować i jeść kanapkę”, ale dziś łapię się za głowę. Jesteśmy wykończeni fizycznie i psychicznie. A to nie jest nawet środek epidemii. Miesiące walki przed nami. Wypłaszczanie krzywej widać tylko w ministerstwie. I chyba tylko dzięki sztuczkom matematycznym. Bo u nas jest dramat.Wczoraj zakaziła się moja żona. Ciągle myślę, co zrobić, jak się pogorszy oddechowo. Zostawiać ją w domu? Słać do szpitala? Ale kto się nią tam zajmie, jak nie będzie mnie obok? Czy przepracowany lekarz albo pielęgniarka zauważy, że tlen w butli się kończy? Skoro ja się boję, co muszą przeżywać inni ludzie, którzy nie są lekarzami?Myślę, że niedługo też się zakażę. Prawdę mówiąc, liczę na to. Chciałbym odpocząć od tego burdelu.PozdrawiamP.”Fot. Paweł ReszkaRelacje też na https://www.facebook.com/ReszkaPai polityka.pl

Zanim skorupka nasiąknie

Zanim skorupka nasiąknie –  czynię rachunek sumienia, dbam o to, aby moja dusza była czysta, przygotowana na następne grzechy
Formalnym strojem Rzymian była Toga. Podczas wyborów, ci którzy brali udział w elekcji, nacierali swoją togę białą kredą, żeby się wyróżnić. Nazwa Toga Candida (czysta biel) jest pochodzeniem słowa "kandydat" –
Czyta swoje prawa –
Czysta chemia –  Ferrari Agrrari Aurrari

Kto ich ma, ten wie, że potrafią być albo ogromnym zbawieniem, albo wielką zmorą. Te memy o sąsiadach poprawią ci humor! Czysta prawda! (30 obrazków)

 –  DZIEWCZĘTA LUBIĄ, GDY CHŁOPIEC:umie się zachować i ma dobre maniery,jest czysty i zadbany,• jest ubrany odpowiednio do sytuacji,jest inteligentny,jest rozmowny, umie prowadzi rozmowę, pożartować i byćpoważnym,• jest punktualny,jest dyskretny,ma poczucie humoru,jest szlachetny i wspanialomyślny,jest opiekuńczy,ma poczucie odpowiedzialności,potrafi czymś zaimponować,stara się być niezależným.CHŁOPCY LUBIA, GDY DZIEWCZYNA:• jest atrakcyjna i zadbana,jest czysta i porządna,jest gustowniei modnie ubrana,jest do pewnego stopnia niezaleźna,umie podtrzymywać rozmowę, dowcipkować, zna się nazartach,• jest dobrą sluchaczką,• jest przyjacielska i ciepła,• potrafi interesować się męskim hobby,jest skromna, ale nie nieśmiała i nieufna,
Gaby przez wiele lat nadużywała narkotyków i alkoholu. W końcu postanowiła zmienić swoje życie i od 3 lat jest "czysta" –
Chiny wciąż w czołówce zanieczyszczających wodę ściekami przemysłowymi – Indie planują importować czystą wodę z Alaski, bo wodę w swojej okolicy zamienili w takie wysypisko, że bombelkuje metanem, a u wybrzeża Mauritiusu przełamał się na pół tankowiec, z którego wyciekły setki ton paliwNa szczęście jesteśmy uratowani, bo w McDonald'sdają słomki z tektury