Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 326 takich demotywatorów

Kazimierz Kutz: Kiedyś z Kubą Morgensternem i Januszem Weychertem przegapiliśmy termin jednego z egzaminów u Antoniego Bohdziewicza – Dał nam szansę: mamy przyjść do niego w środę o szóstej. No tośmy poszli. W gabinecie swojego mieszkania miał nad biurkiem szafkę z szufladkami, w których na karteczkach miał posegregowane złote myśli - wspaniale przemawiał, a zawsze zaczynał od jakiegoś cytatu i kończył też cytatem.- Panowie napiją się herbaty? - pyta.My, że owszem, bardzo chętnie.Zanim nam ją podał, zrobił krótki wykład o herbatach. W końcu zaparzył, podał i mówi:- Będziecie uzasadniać, po co chcecie być reżyserami. Równocześnie. Ten, który pierwszy zamilknie, dostanie lufę.Po czym odwrócił się do nas dupą, skierował w stronę otwartego okna, nabił i zakurzył fajkę, a my jęliśmy gadać jeden przez drugiego. Zapierdalamy, zapierdalamy, rzecz nie ma końca, bredzimy, ale brniemy. W końcu się odwrócił i mówi:- Dobra, po trói macie. Wypierdalać.Taki gość Dał nam szansę: mamy przyjść do niego w środę o szóstej. No tośmy poszli. W gabinecie swojego mieszkania miał nad biurkiem szafkę z szufladkami, w których na karteczkach miał posegregowane złote myśli - wspaniale przemawiał, a zawsze zaczynał od jakiegoś cytatu i kończył też cytatem.- Panowie napiją się herbaty? - pyta.My, że owszem, bardzo chętnie.Zanim nam ją podał, zrobił krótki wykład o herbatach. W końcu zaparzył, podał i mówi:- Będziecie uzasadniać, po co chcecie być reżyserami. Równocześnie. Ten, który pierwszy zamilknie, dostanie lufę.Po czym odwrócił się do nas dupą, skierował w stronę otwartego okna, nabił i zakurzył fajkę, a my jęliśmy gadać jeden przez drugiego. Zapierdalamy, zapierdalamy, rzecz nie ma końca, bredzimy, ale brniemy. W końcu się odwrócił i mówi:- Dobra, po trói macie. Wypierdalać.
- Niestety - odpowiada pisarz - nie mogę wymienić panu dziesięciu takich komedii, ponieważ napisałem ich tylko sześć..." –
Artyści potrafią się cenić – Tenor Jan Kiepura poprosił do telefonu swego brata - Władysława, również śpiewaka, który występował pod pseudonimem Władysław Ladis. Ten, biorąc słuchawkę dla żartu powiedział:- Hallo! Tu największy tenor Polski!Chwila ciszy w słuchawce, wreszcie głos Kiepury:- Do licha, połączyłem się sam ze sobą!Aktor Tadeusza Łomnicki też się cenił. Podobno przyglądając się przez szparę w kurtynie widowni w teatrze, powiedział: "zazdroszczę tym skur....., że mogą mnie oglądać" Tenor Jan Kiepura poprosił do telefonu swego brata - Władysława, również śpiewaka, który występował pod pseudonimem Władysław Ladis. Ten, biorąc słuchawkę dla żartu powiedział:- Hallo! Tu największy tenor Polski!
Dziennikarka: Wyżej pan stawia swoją twórczość literacką, czy kamieniarską? – Jan Himilsbach: Kamieniarską.Dziennikarka: Czy mógłby pan wytłumaczyć naszym czytelnikom - dlaczego?Jan Himilsbach: Myślę, że dlatego, że moim dziełem granitowym nikt sobie dupy nie podetrze.
Podobno seksuolog profesor Lew Starowicz otrzymał list od kobiety, która skarżyła się na nadaktywność seksualną swojego męża – Pisała, że przed pójściem do pracy zdarza się to mężowi kilkukrotnie, a po powrocie nie ma chwili spokoju. „Mąż wykorzystuje mnie nawet między obiadowymi daniami, a o wieczorach lepiej nie pisać. Co mam zrobić, by mieć chwilę spokoju?”. W „post scriptum” było jeszcze zdanie: „Bardzo przepraszam za chybotliwy charakter pisma”
Bohdan Łazuka jako pierwszy polski artysta zagrał dwanaście razy z rzędu komplety w Sali Kongresowej. We wrocławskiej Hali Ludowej śpiewał przy pełnej widowni cztery wieczory. Pewnego razu podszedł do niego portier - staruszek, który stróżował tam od niepamiętnych czasów  i stwierdził z uznaniem: – - Panie Łazuka, pan jesteś lepszy od Hitlera. On miał tutaj tylko jeden komplet
Max Planck kiedy dostał Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki wyruszył w podróż po świecie i wszędzie występował z tym samym wykładem. Jego szofer po jakimś czasie nauczył się tego wystąpienia na pamięć i zaproponował aby się zamienili i teraz on wystąpi z tym wykładem, a Noblista będzie udawał szofera. Planck się zgodził – Szofer wystąpił z wykładem i na koniec z sali padło pytanie dotyczące mechaniki kwantowej. Szofer wysłuchał i odpowiedział: .,W życiu bym nie pomyślał. że w takim rozwiniętym mieście zostanie zadane takie banalne pytanie. Jeśli pan pozwoli, na to pytanie odpowie mój szofer"
O tym jak Andrzej Łapicki ocalił związek pewnemu mężczyźnie: – Pewien facet miał dziewczynę, która platonicznie kochała się w Łapickim. Facet się wściekał, bo ona ciągle mu powtarzała: ,,Łapicki to dopiero mężczyzna!’’. Jak tylko zobaczyła gdzieś zdjęcia aktora, zachwycała się: ,,Och, jaki piękny!’’ i obcałowywała te zdjęcia.  Facet w pewnym momencie nie wytrzymał i mówi: ,,Co się nim tak zachwycasz? Przecież to mój kumpel!’’. Na co ona: ,,Nie popisuj się, bo to żaden twój kumpel!’’. Facet: ,,Jeszcze się przekonasz! Zobaczysz, że mówię prawdę’’. Pewnego dnia dowiedział się, że Łapicki jest w SPATiF-ie. Podszedł pod klub i obserwował wejście. Kiedy aktor wyszedł zaczął go błagać: ,,Panie Andrzeju, mam wielką prośbę: niech pan ratuje mój związek z kobietą!’’. ,,Ale jak? Co ja mogę zrobić?’’. ,,Chodzi o to, że kiedy będę z nią przechodził obok SPATiF-u, punktualnie w dniu i o godzinie, które mi pan wyznaczy, powie pan: ,,O, cześć Jurek! Chodź do SPATiF-u na wódkę’’. I to wystarczy, bo ona się przekona, że znam pana osobiście i mój związek będzie uratowany’’. Łapicki tak się wzruszył tą opowieścią, że wyraził zgodę. Punktualnie, o wyznaczonej porze facet, niby to przypadkiem idzie z tą kobietą. Wchodzą w Aleje, idą w stronę SPATiF-u. Stamtąd właśnie wychodzi Łapicki i na ich widok mówi: ,,O, cześć Jurek, chodź na wódkę, zapraszam!’’. A facet do niego: ,,Pierdol się Andrzej! Nie widzisz, że z kobietą jestem!?’
Artus Barciś, aktor grający w serialu "Miodowe lata" kanalarza, czekałkiedyś na pociąg na DworcuCentralnym w Warszawie – W pewnym momencie podszedł do niego mile uśmiechający się pan i powiedział:- Witam kolegę po fachu.Barciś nie ma pamięci do twarzy, ale był przekonany, że na pewno gdzieś już spotkał tego aktora. Nie potrafił sobie jednak przypomnieć, kiedy, w jakich okolicznościach i gdzie. Udając, że oczywiście go pamięta, przywitał się i spytał:- W jakim teatrze pan teraz gra?- Ja nie pracuję w teatrze, tylko w kanale – odpowiedział zdumiony "kolega po fachu"
Głębokie lata 90., ogródek słynnej krakowskiej kawiarni Vis à Vis, zwanej potocznie „Zwisem”. Wchodzi kompozytor Zbigniew Preisner i zamawia parówki – W owym czasie w Zwisie pracowały dwie cudowne starsze Panie - Zosia oraz Krysia, najstarsi ludzie nie pamiętają, której z nich anegdota dotyczy, ale większe prawdopodobieństwo, że Krysi. Zatem wchodzi Preisner, zamawia parówki, pani Krysia biegnie z zamówieniem na zaplecze, a Preisner wyciąga wielkiego Centertela, gdyż były to czasy początków telefonii komórkowej w Polsce. Stolikowe towarzystwo Preisnera, jak również wszyscy dookoła cmokają i zachwycają się zdobyczą techniki wielkości pokaźnej cegłówki, tymczasem kwadrans mija, a parówek ni widu ni słychu. Preisner wreszcie, chcąc jeszcze bardziej zadziwić znajomych, wysuwa antenkę telefonu i pracowicie wystukuje na nim numer do Zwisu. Na zapleczu odbiera Krysia. - Tu Preisner - mówi do słuchawki Preisner - gdzie są moje parówki? Nie mija 30 sekund, jak z lokalu wybiega Krysia. - Panie Preisner, panie Preisner, telefon do pana!
- Nie dostaje się w mordę bez powodu, niech pan się nad tym zastanowi - usłyszał Włoch –
Pewien tygodnik amerykański przeprowadził ankietę wśród osobistości że świata artystycznego. Ankieta zawierała jedno pytanie: "Na co w pierwszej kolejności zwracasz uwagę patrząc na kobietę?" – - Na sposób jej mówienia - odpowiedziała Agata Christie.- Na jej ręce - brzmiała odpowiedź Marii Callas.- Na jej męża - wypaliła ZSA ZSA GABOR (na zdjęciu).
W filmie "Stan posiadania" Krystyna Janda kręciła intymną scenę z młodym aktorem, który w dodatku był jej studentem. Po każdym pocałunku młody człowiek pytał: – - Tak dobrze, pani profesor?- Do jasnej cholery! - zdenerwowała się w końcu aktorka - Mógłbyś przynajmniej w łóżku zrezygnować z tej "pani profesor"
Rodzinna anegdota Holoubków mówi, że Gustaw Holoubek z żoną Magdaleną Zawadzką kupili sobie pierwszy wspólny samochód, i pojechali do Krakowa na obiad uczcić to. Wrócili pociągiem, bo zapomnieli, że ten samochód mają –
- Ja też się nieraz zastanawiam - odpowiedział karykaturzysta - a jeśli mam wątpliwości, piszę zawsze „szanowna pani” –
Andrzej Łapicki: – Są tacy, którzy co tylko dotkną, a ze ściany już się sypią pieniądze. I są tacy, którzy ciężko pracują, są punktualni i nic im nie wychodzi. Dlatego całe życie uważałem, że nie należy być przesadnie punktualnym ani bardzo pracowitym, bo to do niczego nie prowadzi
Wybitny matematyk wypowiedział wówczas przesławne słowa:- Najpierw niech ci, którzy tam są, usprawiedliwią swoją obecność...! –
Ja nigdy nikogo nie obrażam. Jeśli mówię do kogoś "ty chuju", to najczęściej on dobrze wie, że zasłużył i że mówię prawdę. (...) Poza tymnic tak jak przekleństwa nierozładowuje napięcia –
Dyrektor Holoubek zorientował się któregoś dnia późnym wieczorem, że nie może pójść do domu, bo ktoś zamknął drzwi jego gabinetu od zewnątrz na klucz – Teatr już pusty, ale na szczęście w portierni zawsze jest ktoś na nocnym dyżurze Holoubek dzwoni na portiernię.- Mówi Holoubek…- Pana dyrektora Holoubka nie ma – informuje portier i odkłada słuchawkę.Holoubek dzwoni ponownie.- Tu mówi Holoubek…- Pana dyrektora Holoubka nie ma, będzie jutro. – Trzask odkładanej słuchawki.Holoubek dzwoni.- Tu Holoubek, ktoś mi przekręcił klucz…- Nie ma pana Holoubka! – Trzask.Holoubek dzwoni.- Proszę pana, ja nie dzwonię z miasta, ja dzwonię z mojego gabinetu dyrektora…Dyrektora nie ma. Jutro będzie. – Trzask.Kolejna próba.- Proszę pana – szybko mówi Holoubek. – Niech pan nie odkłada słuchawki, bardzo proszę nie odkładać. To ja, znaczy ten, co do pana dzwoni, to ja jestem dyrektor Holo…- Dyrektora Holoubka nie ma! – Trzask jakby energiczniejszy.  Holoubek duma tym razem dłuższą chwilę.Dzwoni, portier się zgłasza.- Czy to jest teatr? – pyta Holoubek.- Teatr.- Ja się połączyłem z portiernią?- Taaa.- Proszę pana, a pan jest sam czy ktoś jest jeszcze w teatrze. Bo może by pan poszedł i nie sprawdził, czy ktoś nie został na górze, mnie się zdaje, że widzę światło w oknie dyrektora…- Dyrektora nie ma, pan zadzwoni jutro. – Trzask słuchawki.Oczywiście tę noc Gustaw Holoubek spędził w gabinecie
Sipińska zmierzyła go lodowatym wzrokiem i rzekła:- Maryla jest grubsza –