Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 232 takie demotywatory

Jest to nagroda  przyznawana psom za czyn, który przyniósł korzyści społeczności ludzkiej lub przynajmniej jednej osobie –
 –
Rosyjski czołg przejechał po tylnych łapach psa – Janusz Chabior przygarnął psa z Ukrainy.W domu Janusza Chabiora i Agaty Wątróbskiej pojawił się kolejny członek rodziny- Henio. Para adoptowała psa, który trafił do polskiego schroniska wprost z Ukrainy. Henio ma za sobą traumatyczną historię związaną z wojną. Przeżył koszmar, ale teraz zaczyna się jego najlepsze życie
 –
 –
0:05
 –
0:09
 –  Kiedyś brałem twarde narkotyki. Planów na przyszłość nie miałem. Drzwi wejściowych do domu nawet nie zamykałem, żeby ich nie wyważali jak umrę. Zobaczyłem pewnego razu jak po ulicy idzie zbity kot. Jego tylne łapy były bezwładne, zęby wybite, mordka poparzona. Nie wiem dlaczego, ale zabrałem go do siebie. Sam nie miałem co jeść, ale kotka przygarnąłem. Zacząłem z nim wychodzić na dwór. Gdy mogłem coś zjeść u moich znajomych, to nakarmić kota już u nich nie mogłem. Bardzo się o niego martwiłem. Zająłem się jego leczeniem. Nawet znalazłem pracę z jego powodu. W całym tym zamieszaniu nawet się nie zorientowałem, że od dłuższego czasu niczego nie wziąłem. Zacząłem żyć jak człowiek. Po pewnym czasie poznałem świetną dziewczynę, która została moją żoną i po trzech latach urodził nam się syn. Obecnie mam fajną pracę, rodzinę, przyjaciół... Problemy się zdarzają, ale z wszystkimi sobie radzę.Kot zmarł dwa lata temu. Płakałem wtedy jak bóbr. Ten kot uratował mi życie...
 –
0:10
Ludzie nie spadają na cztery łapy –
 –
W "Żyj i pozwól umrzeć", filmie o Bondzie z 1973 r., pięciokrotnie kręcono scenę, w której agent 007 (a dokładniej kaskader) przebiega po grzbietach krokodyli – Co ciekawe, w scenie wykorzystano prawdziwe krokodyle, a kręcono ją na farmie tych zwierząt. Właściciel Ross Kananga skrępował ich łapy, aby ograniczyć ich ruchliwość i sam wystąpił w roli kaskadera, ale pięć dubli i tak poskutkowało założeniem 193 szwów. Za swą rolę Kananga otrzymał 60 000 dolarów
Bywa tak, że najlepszy terapeuta ma futro i cztery łapy –
No piesku, co robimy po powrocie ze spaceru? –
0:07
 –
0:08
Takie czasy –  Niedźwiedź wtargnął do sklepu ale zamiast demolki zdezynfekował łapy
 –
W straży pożarnej w Australii pracuje pies o imieniu Bear, który zajmuje się ratowaniem misiów koala z pożarów. Bear w latach 2019-2020 uratował z pożarów 120 koali. – Bear kilka lat temu został porzucony przez właścicieli, którzy nie byli w stanie poradzić sobie z jego temperamentem. W ten sposób psiak trafił do ośrodka Sunshine Coast University, gdzie przeszedł specjalne szkolenie podczas którego nauczył się, jak szukać w pogorzeliskach rannych misiów koala. Australijska straż pożarna pracuje z Bearem podczas akcji ratowniczych organizowanych w przypadku pożarów lasów. Pies zajmuje się wyszukiwaniem koali, a gdy uda mu się namierzyć ranne lub osamotnione zwierzę, siada i szczekaniem informuje przewodnika o obecności koali. Bear pracuje w specjalnych skarpetkach, które chronią jego łapy przed poparzeniami.
Nie wiem co gorsze: księża-pedofile, czy rodzice posyłający własne dzieci w ich łapy –
Źródło: facebook.com
 –

Historia psa, który z łzami w oczach pokonał dystans 200 km, by odnaleźć swoich właścicieli

Historia psa, który z łzami w oczach pokonał dystans 200 km, by odnaleźć swoich właścicieli – Historia Maru, bulmastiffki z rosyjskiej hodowli jest poruszająca, tym bardziej że od tego pięknego, spokojnego psa wprost bije smutek i zwątpienie.Maru miała cztery miesiące, kiedy została kupiona przez parę z Krasnojarska i przez 6 miesięcy żyła życiem każdego szczęśliwego szczeniaka. Ganiała za piłką, chodziła na spacery, gryzła kapcie swoich właścicieli. Po tym czasie jednak jej rodzina doszła do wniosku, że jednak nie mogą pozwolić sobie na psa i tłumacząc się alergią na sierść, postanowiła ją oddać.Skontaktowali się z Allą Morozovą, właścicielką hodowli, w której Maru przyszła na świat i poprosili ją, by przyjęła psiaka z powrotem do siebie."Umówiłam się z nimi, że Maru wraz z opiekunem pojedzie pociągiem z powrotem do Nowosybirska. W ten sposób miała wrócić do mojej hodowli" – relacjonuje Alla. Jak wyjaśniła przed sprzedaniem małej Maru podpisała z jej nowymi właścicielami umowę, która nakazała im kontakt, w razie, gdyby z jakiegoś powodu nie chcieli się nią już dłużej opiekować. Psiak miał jednak inne plany. Maru nie chciała porzucać swojej rodziny, przy pierwszej lepszej okazji uciekła z pociągu.Właściciele odstawili Maru na pociąg, więcej nic ich już nie obchodziło. Mieli problem z głowy. Pod opieką pracownicy Alli, Maru wyruszyła koleją do Nowosybirska. Kiedy pociąg zatrzymał się na maleńkiej stacji niedaleko Achinska, uciekła od opiekunki. Kopnęła łapą drzwi i „wyskoczyła jak kula armatnia” w noc. Udało jej się uciec z pociągu, opiekunka wołała za nią, ale Maru nie wróciła. Jak stwierdziła Morozowa, pies miał atak paniki, właściciele zniknęli mu z oczu i chciał do nich wrócić. Problem był jeden – pociąg zdążył ujechać ponad 200 kilometrów!Rozpoczęły się poszukiwania bulmastiffki. Alla Morozova chciała w nie zaangażować byłych właścicieli psiaka, ale odmówili. – Oddali psa i przestał ich obchodzić – stwierdziła właścicielka hodowli. Jak powiedziała, wcale nie zależało im na losach Maru, która błądziła nocą po rosyjskich lasach. To już nie był ich problem. Morozova uruchomiła wszystkie swoje kontakty, by znaleźć zgubę. Rozdawała ulotki, powiadomiła media. Szczęśliwie zwierzę znalazło się zaledwie dwa i pół dnia później w przemysłowej dzielnicy Krasnojarska – gdzie Maru mieszkała ze swoimi właścicielami.Właścicielka hodowli powiedziała, że ​​to „szczęście”, że podczas tej podróży Maru nie zaatakował żaden niedźwiedź ani wilk. Przypuszczała, że Maru musiała wędrować z powrotem wzdłuż torów, aż do rodzinnego miasta. Na stacji, gdzie ją porzucono, nikt jednak nie czekał. Gdy ją znaleziono, Maru była niesamowicie zmęczona. Miała poranione, zdarte łapy i pyszczek. Wolontariusze, którzy ją odnaleźli powiedzieli, że w jej oczach szkliły się łzy. Aktualnie Maru znajduje się w swojej dawnej hodowli w Nowosybirsku. Tam otrzymała właściwą pomoc medyczną, a Alla Morozova robi wszystko, aby pomóc wrócić jej do normalnego życia."Gdy będzie na to gotowa, zacznę szukać jej nowego domu. Nigdy więcej nie pozwolę jej nikomu skrzywdzić" – zapowiada.