Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 20 takich demotywatorów

Nie ma kary adekwatnej do tych czynów:

+18
Ten demotywator może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Zobacz
 –  „Za każdym razem, gdy będziecie mi mówić o wielkim rosyjskim balecie, ja będę wam opowiadać historię młodej nauczycielki z Browarów, wielokrotnie gwałconej na oczach rodziców, a następnie porwanej przez rosyjskich niedoludzi. O dziesiątkach, a może setkach zgwałconych Ukrainek. Często w obecności dzieci. O nastoletnich dziewczynkach z Borodyanki, które doznały okropnej przemocy ze strony kadyrowców. O ciałach pięciu zgwałconych młodych dziewcząt, zabitych i pozostawionych na drodze. O tym obrzydliwym „będziemy p***dolić ukrainki” w podsłuchanych rozmowach. Oto co wam powiem o prześladowanym wielkim balecie rosyjskim.Za każdym razem, gdy będziecie mi opowiadać o wielkich rosyjskich kompozytorach, będę wam opowiadać historię dziewczynki, której matka umierała na oczach jej i młodszego brata w piwnicy w Mariupolu. A potem, wraz ze zwłokami zmarłej matki, dzieci musiały nadal ukrywać się w piwnicy przed ostrzałem. O chłopcu z Hostomla, który widział, jak rosyjscy żołnierze zastrzelili jego ojca. A potem chcieli zabić również syna, ale przeżył. O dziewczynce, której strzelono prosto w twarz. O maluchu, który uciekał z babcią na łodzi. Babcia utonęła. A chłopiec jest poszukiwany prawie od miesiąca. Oto co wam powiem o prześladowanych wielkich kompozytorów rosyjskich.Za każdym razem, gdy będziecie mi mówić o wielkim rosyjskim malarstwie, ja będę opowiadać o cywilach ukraińskich z rejonu makarowskiego rozstrzelanych w plecy. A przed strzelaniem orki związały im ręce. O setkach trupów na ulicach Buczy, Irpenia, Hostomla. O mogiłach zbiorowych na podwórkach osiedli. Mogiłach zbiorowych ludności cywilnej - mieszkańców do niedawna przytulnych i bezpiecznych miast. Mogiłach zbiorowych. W 21. wieku. Oto co wam powiem o wielkim rosyjskim malarstwie.Za każdym razem, gdy będziecie mi opowiadać o wielkim rosyjskim teatrze, ja będę opowiadać historię kobiety z rejonu browarskiego, z domu której rosyjscy łupieżcy podczas wycofywania się zabrali dachówkę. O czołgach i transporterach opancerzonych „drugiej armii świata”, naładowanych po brzegi łupem z ukraińskich domów. O skradzionych telefonach, tabletach, telewizorach, pralkach, dywanach, biżuterii, butelkach z alkoholem, patelniach, ubraniach, zabawkach, butach – o wszystkim, co przytrafiło się tym łotrom. O tym, jak po dotarciu na Białoruś jeden przed drugim wysyłali łup swoim rodzinom do Rosji. O tym, jak handlowali kradzieżą na białoruskich bazarach. Oto co wam opowiem o prześladowanym wielkim rosyjskim teatrze.Za każdym razem, gdy będziecie mi opowiadać o wielkim rosyjskim kinie, będę opowiadać o brutalnie zastrzelonych koniach w stajniach pod Kijowem. O zmorzonych głodem i pragnieniem zwierzętach w zoo w Jasnohorodce. O spalonej w wyniku wybuchu skórze jelonka. A teraz maksymalna dzikość… O zabitym i zjedzonym przez rosyjskich okupantów owczarku środkowoazjatyckim. Tak, owczarku. Tak, o psie. Tak, zjedzonym. Oto co wam opowiem o wielkim rosyjskim kinie.Za każdym razem, gdy będziecie mi opowiadać o wielkiej literaturze rosyjskiej, będę wam opowiadać o dziesiątkach przechwyconych rozmów rosyjskich żołnierzy z ich matkami i żonami. Rozmów, w których nie ma nic oprócz ch*ja. Rozmów, w których żony namawiają ich kraść w ukraińskich domach. Rozmów, podczas których matki się śmieją, gdy ich synusie opowiadają, jak ich kumple gwałcą kobitki. A jeśli usunąć z tych rozmów wszystkie przekleństwa, zostaną same „cześć” i „na razie”. Oto co wam opowiem o prześladowanej wielkiej literaturze rosyjskiej.Nie ma już wielkiej rosyjskiej kultury, literatury, kina, malarstwa, teatru i baletu. Jest kraj zwyrodnialców, zdzierców, gwałcicieli i morderców. Dzikusów, dla których nie ma miejsca w cywilizowanym świecie!A boleśni nowi dysydenci rosyjscy w przytulnych mieszkaniach Berlina, Londynu, Larnaki, Mediolanu, Tbilisi, Nur-Sułtana, Wiednia i innych tymczasowych schronów, niech podążają szlakiem rosyjskiego statku, dumnie niosąc w swoich rękach wielką rosyjską kulturę.”
Kiedyś zadzwonił do małej dziewczynki, która umierała na raka, a ona zaczęła chichotać. Matka dziewczynki powiedziała, że to był pierwszy raz od sześciu miesięcy, kiedy jej córka uśmiechnęła się –
Tę słonicę złapano na sawannie w Zimbabwe i przewieziono do cyrku w USA. Była bardzo okrutnie tresowana i bita. W 1994 roku po 20 latach tortur nie wytrzymała i uciekła taranując ogrodzenie ringu i samochody, które stały obok cyrku – Policjanci wystrzelili do niej 86 razy aż w końcu padła. Umierała 2 godziny. Jeśli jeszcze raz ktoś Wam powie, że zwierzęta w cyrku wcale nie mają tak źle to przypomnijcie sobie to zdjęcie i te oczy pełne bólu, strachu i bezsilności.
Erwina Barzychowska miała tylko 10 lat.. Została oblana przez Niemców benzyną i podpalona miotaczem ognia. Umierała nieleczona przez niemieckich lekarzy w szpitalu przez następne siedem tygodni. Uczestniczka obrony Poczty Polskiej w Gdańsku, najmłodsza ofiara tego ataku. –
Jim Cummings, oryginalny głos Kubusia Puchatka często dzwoni do chorych dzieci w szpitalach i mówi do nich głosem Kubusia – Raz zadzwonił do dziewczynki, która umierała na raka. Potem jej matka powiedziała, że to był jedyny raz, kiedy widziała ją uśmiechającą się

Pewna internautka napisała list, w którym wyjaśnia dlaczego prawdziwy facet zaczyna się od 6000 zł na rękę:

Pewna internautka napisała list, w którym wyjaśnia dlaczego prawdziwy facet zaczyna się od 6000 zł na rękę: – Żadna z nas głośno tego nie powie, ale kasa liczy się dla większości z nas. Zawsze lepiej mieć w domu dyrektora, który co miesiąc przynosi kilka czy kilkanaście tysięcy, niż jakiegoś prostego robotnika na minimalnej krajowej. Mężczyzna ma być tym silniejszym i bardziej zaradnym. Ja mam większy szacunek do tych, którzy potrafią zadbać o siebie i najbliższych.6 tysięcy wydaje się dobrą kwotą. To jeszcze nie bogactwo, ale już można w miarę normalnie żyć. Sama zacznę chyba takiego szukać i wcale się tego nie wstydzę.Wiadomo, że na początku mało która z nas patrzy na pieniądze. Chyba, że się jest zawodową blacharą oceniającą facetów przez pryzmat samochodu czy zegarka. Ja się na tym nie znam. Najpierw poznaję człowieka, a dopiero później szczegóły z jego życia. Co prawda nigdy żadnego nie odtrąciłam, bo był biedny, ale wreszcie taka znajomość umierała śmiercią naturalną.Nie ma się co oszukiwać. Żeby zaimponować kobiecie i pokazać jej zainteresowanie, to trzeba się trochę wykosztować. Byle biedaczek z 2000 zł pensji nie podoła. I chociaż wiem, jak bezwzględnie to brzmi i pewne się nie zgodzicie, to przecież tak to wygląda. W sumie dobrze. Trzeba się szanować i mierzyć wysoko, a nie zadowalać się byle czym.Miłością się nie najesz, a jakoś funkcjonować trzeba. Oczywiście nie popieram utrzymanek, ale za dwie pensje to już można pożyć.Fajnie to wszystko brzmi, żeby nie brać byle czego, ale chyba ja mam pecha. Przyciągam do siebie facetów raczej przeciętnych. Nie słyszałam, żeby któryś z nich brał więcej, niż 2500-3000 zł miesięcznie. Nawet jak byli wykształceni. Takie są niestety realia dla większości ludzi. Tym bardziej trzeba docenić tych zaradnych, którym się udało. Żeby dostawać dwa razy więcej, to trzeba być już sprytnym albo mieć znajomości. To się przecież ceni.Nawet nie chodzi o to, że na pierwszej randce będę sprawdzała kolesiowi wyciąg z konta. Zarobki swoją drogą. One dają możliwości, ale też sporo mówią o człowieku - czy potrafi walczyć o swoje, czy zadba o rodzinę, jaka przyszłość czeka mnie u jego boku, czy ma ambicje. Jak kogoś zadowala byle jakie stanowisko za byle jakie pieniądze, to raczej niczym mnie nie zaskoczy. Chyba, że każe mi zapłacić za siebie na randce, bo jemu braknie…Zawsze tak było, że u faceta liczył się portfel, a u nas uroda. Może to niesprawiedliwe, ale nagle całego świata się nie zmieni.W sumie, co to jest 6 tysięcy w dzisiejszych czasach? Opłacisz mieszkanie, rachunki, paliwo, zakupy, ciuchy, kosmetyki, rozrywkę i niewiele z tego zostaje. Ale przynajmniej można żyć na spokojnie. Jak ktoś zarabia 2,5 tysiąca i ma podobne wydatki, to już zdecydowanie gorzej. Sama nie chciałabym się pakować w związek, w którym ciągle trzeba liczyć kasę i denerwować się, że nie starczy. Czy tak dużo wymagam? Czy tylko dlatego zasłużę sobie na miano materialistki?Niech pierwsza rzuci kamieniem ta, która naprawdę nie zwraca uwagi na pieniądze i nie interesuje jej to, ile będzie zarabiał towarzysz jej życia. Trudno będzie mi w to uwierzyć. Każda z nas lubi być rozpieszczana i czuć się bezpiecznie. Nasze zarobki to jedna strona medalu, ale facet to musi się wykazać. Kilka tysiaków na ręce to jeszcze nie milioner. Nie przesadzajmy.Trochę się rozpisałam, ale otworzyło mi to oczy. Pieniądze są naprawdę ważne w związku. To afrodyzjak, któremu ulegamy. Wszystkie, bez wyjątku. Ty też, nawet jeśli się nie przyznasz
Koszmarna pomyłka. Niewinny człowiek 18 lat przesiedział w więzieniu – Ciało 15-letniej Małgosi znaleziono 1 stycznia 1997 r., niedaleko miejsca, gdzie bawiła się podczas zabawy sylwestrowej Dziewczyna umierała przez wiele godzin. Prokuratorzy stwierdzili, że sprawców było kilku. Zatrzymano jednak tylko Tomasza K. - wówczas miał 23 lata. Do winy przyznał się tylko raz, bo twierdzi, że był bity przez policjantów. Mężczyzna usłyszał wyrok 25 lat więzienia. Teraz okazuje się, że jest niewinny.- Kiedy poszliśmy do jego celi i powiedzieliśmy, że zatrzymaliśmy inną osobą w tej sprawie, Tomasz K. stwierdził: panowie, czekałem na was 18 lat - opowiada reporterom stacji oficer CBŚ, który zajmował się sprawą
Spokojnie dziewczyny. Nie wszystkie naraz –  Ogłoszenia tódzkie Szukam dziewczyny pobożnej, cel - małżeństwo, kobieta może być młodsza lub starsza, mam 26 lat. Jestem sługą Jezusa i Maryi. Nie jestem Księdzem, chcę mieć sakrament małżeństwa. Szukam atrakcyjnej dziewczyny. i proszę nie pisać głupich komentarzy, proszę nie pisać wulgarnych komentarzy, ani złych, czyli takich które sa nieczyste, Dziękolę. Tom. Czytałem Orędzia Maryi z 2000 + roku, wiem że 84% z tych co umieralą na świecie idzie do piekła, 12,6% idzie do czyśdca, a 3,4% odrazu do nieba, taka jest wielka liczba zniewolonych ludzi w tych czasach ostatecznych że aż 84%
Gdyby nie WOŚP, jej córka by nie żyła. "Niech Tola umrze" – "Na tym zdjęciu widzicie moja córkę Tosię. Tosia za miesiąc skończy 16 lat. 16 lat temu Tosia umierała z powodu raka nadnerczy" – pisze na Facebooku Dorota Świetlicka. Jej list to poruszająca odpowiedź na nienawistne komentarze wobec Jurka Owsiaka. Ten wpis, opublikowany w dniu finału WOŚP, dotknął tysiące internautów. Świetlicka pisze wprost, że gdyby nie sprzęt zakupiony przez orkiestrową fundację, jej córka prawdopodobnie by nie żyła. "Miała kilka tygodni, kiedy trafiła do szpitala w ostatnim, czwartym, najbardziej zaawansowanym stadium choroby. Miała przerzuty w wątrobie, otrzewnej, szpiku, wszędzie" – czytamy.Matka Toli zaznacza, że "nie wie, co by było" bez pomp i inkubatorów z WOŚP, które utrzymały jej dziecko przy życiu. Potem stwierdza, że choć było jej ciężko, to patrząc na zdjęcie zrobione przez drugą córkę, to dziś jest spokojna i nie zamieniłaby swoich doświadczeń na nic innego. "To były najpiękniejsze lata mojego życia" – pisze Świetlicka i dziękuje za "Wasze pięćdziesięciogroszówki". Potem autorka rozchodzącego się po sieci tekstu zwraca się do przeciwników WOŚP. I nie owija w bawełnę. "Więc jeśli masz rzucić kamieniem w Owsiaka, rzuć nim we mnie" – namawia. "Zabierz mi mój spokój. Moje - kocham Cię, mamo. Zabierz moje nieprzespane noce. Moje zmęczenie. Zabierz mój płacz. Moją ciemność. Mój strach. Zabierz mi wszystko. Niech Tola umrze. Jeśli masz tyle odwagi." – stwierdza, a internauci chylą przed nią czoła

Obcy mężczyzna postanowił uratować umierającą 35 - latkę

Obcy mężczyzna postanowił uratować umierającą 35 - latkę – Potęga internetu i social mediów potrafi zniszczyć życie wielu osobom. Na szczęście portale społecznościowe potrafią także pomóc w uratowaniu ludzkiego życia.„Pomóżcie moja żona umiera”Spokojne życie tej rodziny zostało zakłócone z powodu genetycznej choroby, przez którą kobieta umierała. Natychmiast potrzebowała przeszczepu wątroby, który ocaliłby ją przed wyrokiem śmierci, niestety żaden z potencjalnych dawców nie pasował.Mąż opublikował na Facebooku post z informacją o umierającej żonieUdało się!Obcy mężczyzna podarował jej życie i szansę na wychowanie swoich dzieci, na bycie matką i żoną dla swojego męża. To doświadczenie zmieniło spojrzenie dawcy na życie i na to co jest naprawdę ważne.Oby jego zachowanie miało wpływ na decyzje innych osób

Udostępniła swoje zdjęcia, gdy brała narkotyki. Robiła to prawie każdego dnia przy swoich malutkich córkach

Udostępniła swoje zdjęcia, gdy brała narkotyki. Robiła to prawie każdego dnia przy swoich malutkich córkach – Kobieta odważyła się na bardzo osobiste wyznanie, do którego dołączyła swoje własne zdjęcia z czasu uzależnienia.Jest uzależniona od heroiny… Tak, jest. Uzależnionym już nigdy nie przestaje się być. Można być jedynie narkomanem niebiorącym.Na szczęście te zdjęcia to już przeszłość… Kobieta jeszcze 1,5 roku temu dosłownie umierała na oczach swoich dzieci oraz męża. Dziś jest czysta i charytatywnie pomaga innym ludziom w walce ze zgubnym nałogiem. Zobacz, co ma do powiedzenia światu:"NIGDY wcześniej nie dzieliłam się tym publicznie. Nie jestem nawet pewna, czy ktokolwiek obcy powinien to oglądać… Jednak wciąż zbyt wielu ludzi umiera. Mam przyjaciół, którzy powinni to zobaczyć. To może osiągnąć znacznie więcej niż moje słowa."Przeczytajcie… !"Nazywam się Melissa i jestem uzależniona od heroiny. Od 1,5 roku jestem jednak czysta. Te zdjęcia zostały zrobione w czasie gdy brałam. Tak wyglądałam codziennie przez wiele lat. To jest to, co widział mój mąż, co widziały moje dziewczynki… To widzieli moi przyjaciele, kiedy raz na jakiś czas w końcu wyszłam z domu. Byłam chora i umierałam. Byłam już na granicy… Nie wyobrażałam sobie życia bez brania."Byłam martwa za życia."Jeśli masz problem z nałogiem, to jest wiadomość szczególnie dla Ciebie. Spójrz na te zdjęcia. To obrazy martwej dziewczyny. (…) Dziewczyny, która wydawała nawet ostatni grosz na działkę, zapominała o tym, że ma dzieci, którymi musi się zająć i które musi nakarmić. Dziewczyny, która straciła wszystko, co kiedykolwiek miała. Dziewczyny, która myślała, że nie ma już wyjścia… Jednak je znalazła…"Jeśli to czytasz i przeżywasz ten sam ból, co ja wtedy… Błagam spróbuj! Zawalcz!Ja umarłam więcej niż jeden raz, ale jednak odnalazłam życie. Na nowo. Obiecuję Ci, że jest nadzieja. Możesz znów zacząć żyć! Jest wolność, jest spokój, jest godność.(…) Nazywam się Melissa. Jestem czysta. Udało mi się. Dzielę się z Wami moją ciemnością, aby poprowadzić Was ku światłu!Dziś Melissa jest całkowicie inną osobą!Niech będzie przykładem tego, że nawet z najgorszej sytuacji, z najgorszego uzależnienia można się oczyścić
Dwie ofiary komunistów ginęły, mając splecione ręce i tak zostały pogrzebane – "To jedno z najbardziej poruszających zdjęć XXI wieku”Archeolodzy z IPN odkryli właśnie jamę grobową ze szkieletami kilku osób. Okazuje się, że dwójka z nich umierała, trzymając się za ręce.Ciała zamordowanych zostały przez komunistów rzucone do dołu. Tam zostali odnalezieni ze splecionymi dłońmi. IPN opublikował poniższe zdjęcia na Twitterze:Trudno o bardziej wymowne zdjęcie. Często bohaterowie zabijani przez komunistów umierali z okrzykiem ,,Niech żyje Polska!” na ustach. Tu mamy kolejny przykład pięknej ludzkiej postawy w obliczu śmierci z rąk oprawców…

Facet powiedział żonie, że chce się rozwieść po 10 latach małżeństwa. Rano w kuchni znalazł list od niej...

Facet powiedział żonie, że chce się rozwieść po 10 latach małżeństwa. Rano w kuchni znalazł list od niej... – Gdy żona usłyszała, że jej mąż w kimś się zakochał i chce ją zostawić, była załamana. Nie rozmawiali ze sobą całą noc. Następnego dnia zostawiła dla niego w kuchni list z warunkami rozwodu. Nie chciała na razie niczego mówić ich synkowi, a oprócz tego miała jeden warunek. Chciała, żeby jej mąż codziennie rano przenosił ją na rękach od drzwi sypialni do drzwi wejściowych ich wspólnego domu. Mężczyźnie wydało się to dziwne, ale zgodził się bez szemrania. Oto, jak się czuł w czasie tego miesiąca:"Pierwszego dnia było niezręcznie. Nie wiedziałem jak się do tego wszystkiego zabrać. Ale nasz synek był bardzo ucieszony i szedł za nami przez całą drogę. Następnego dnia było mi już łatwiej. Ona objęła mnie ręką za kark i choć na początku nie wiedziałem, co zrobić, po chwili przyjąłem to z zadowoleniem.Każdego dnia przychodziło mi to coraz łatwiej. A ona codziennie jakby była lżejsza. Zorientowałem się też, że dawno nie patrzyłem na swoja żonę jak na kobietę. Kiedy się do mnie pewnego razu lekko przytuliła, poczułem zapach jej perfum. Wtedy też zobaczyłem jak wielkie piętno odcisnęło na niej ostatnich 10 lat naszego wspólnego życia. Na jej twarzy widać było zmęczenie i delikatne zmarszczki. W dodatku włosy jej lekko posiwiały. Zacząłem się zastanawiać, ile w tym czasie dołożyłem jej zmartwień i ile z tych siwych włosów ma przeze mnie.Po kilku dniach poczułem, że zaczynam czuć do żony to, co przed laty, a czego nie czułem już tak długo.Po 2 tygodniach zrozumiałem, jak wiele bólu przysporzyłem mojej żonie i nawet się nie zastanawiając się co robię, pogłaskałem ją po głowie. Wtedy do sypialni wbiegł nasz syn i przypomniał, że to pora, żeby znieść mamę po schodach do drzwi. Uwielbiał ten nasz codzienny rytuał i za każdym razem nam towarzyszył. Żona mocno go przytuliła, a ja poczułem się tak samo zakochany jak byłem w dniu naszego ślubu. Ale nic jej jeszcze nie mówiłem.Uświadomiłem sobie, że byłem głupi myśląc, że kocham inną kobietę. Że to właśnie moja żona jest miłością mojego życia. Doskonale wiedziałem, że pragnę nosić ją na rękach do końca naszego życia. Postanowiłem to zrobić ostatniego dnia naszej umowy. Kiedy ten dzień nadszedł, rano dalej nic nie mówiłem, chciałem zrobić jej niespodziankę wieczorem po powrocie do domu. Kupiłem jej wielki bukiet róż i napisałem list, w którym wyznałem swoje uczucia.Jednak kiedy wróciłem do domu, czekał na mnie lekarz z tragiczną wiadomością. Moja żona zmarła we śnie, kiedy ja byłem w pracy. Nie miałem najmniejszego pojęcia, że od kilku miesięcy umierała na raka. Nie zauważyłem tego, tak bardzo byłem zajęty sobą. Ale ona postanowiła zrobić mi piękny prezent pożegnalny - nie chciała, żeby nasz syn miał do mnie żal, że porzuciłem umierającą matkę. Chciała, żeby żył w przekonaniu, że byliśmy kochającą się rodzina, a ja dobrym mężem.Nie potrafię sobie wybaczyć, że umarła nie wiedząc, że ją kocham!"

Młoda matka umierała w szpitalu, gdy nagle zdarzył się cud! Płacz nowo narodzonej córeczki przywrócił ją do życia

Młoda matka umierała w szpitalu, gdy nagle zdarzył się cud! Płacz nowo narodzonej córeczkiprzywrócił ją do życia –  Shelly Cawley z Concord w Północnej Karolinie spodziewała się pierwszego dziecka. Wraz z mężem, Jeremym, nie mogli doczekać się dnia porodu! Sprawy jednak nabrały złego obrotu...Niespodziewanie, wbrew wcześniejszym prognozom, Shelly trafiła do szpitala na cesarskie cięcie. I doszło do tragedii! Chociaż jej córeczka Rylan urodziła się zdrowa, Shelly nie mogła jej zobaczyć. Wytworzył się skrzep, przez który młoda mama zapadła w śpiączkę. Jeremy po początkowej euforii z narodzin córki wpadł w przerażenie. Jego żona umierała!Sytuacja była tragiczna, gdy nagle jedna z pielęgniarek wpadła na nietypowy pomysł. Ashley Manus położyła koło nieprzytomnej kobiety jej dziecko. Liczyła na to, że maluszek przywróci matkę do życia. Ostatecznie ile razy zdarzyło się, że tuż po porodzie udało się uratować dziecko przykładającje do piersi matki? Teraz był potrzebny cud działający w drugą stronę... Po 10 minutach dziewczynka zaczęła płakać na piersi mamy i... udało się! Na monitorze zaobserwowano gwałtowny powrót czynności życiowych. Jeremy nie ukrywał łez - był o włos od stracenia żony!Rylan właśnie skończyła roczek. Obie z mamą świetnie się czują, a Shelly obiecuje, że gdy jej córka dorośnie, pozna historię z przeszłości. Uratowała własną mamę!

Cześć jej pamięci! Oto historia sanitariuszki z Powstania Warszawskiego, którą katowało UB i uratował Niemiec

Cześć jej pamięci! Oto historia sanitariuszki z Powstania Warszawskiego, którą katowało UB i uratował Niemiec –  Wanda – sanitariuszka Powstania Warszawskiego. Uszanował ją wróg, okaleczyli kaci z UBSanitariuszki Powstania Warszawskiego – bohaterskie dziewczyny, powstało o nich wiele piosenek i filmów. Napisano na ich temat wiele opowiadań nakręcono filmy. Oto jedno z opowiadań, zasłyszanych osobiście, o tych co się kulom nie kłaniały.SpotkanieW uroczym domku pod Bydgoszczą, gdzie wynajmowała skromny pokój, w upalny, sierpień dzień, pod koniec lat 60 tych XX wieku ,przywitała mnie na wózku inwalidzkim pani, z widoczną szramą na prawym policzku i wesołych, pełnych życia, niebieskich oczach. Uściskała mnie wówczas mocno na powitanie. A przy smacznym, drożdżowym placku mojej babci, opowiedziała tę niesamowitą historię swego życia, którą teraz opowiem.Wojna i konspiracyjna walkaWanda, tak miała na imię bohaterka tej opowieści, przyjaciółka mojej babci, była córką przedwojennego plutonowego zawodowego, który był podkomendnym mego dziadka – rotmistrza kawalerii. Byli oni przyjaciółmi, razem walczyli pod Krojantami i Bzurą, razem bronili Warszawy, później uczestniczyli w tworzeniu struktur AK. Walczyli w Powstaniu Warszawskim, później w partyzantce antykomunistycznego podziemia.Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie, Wanda miała prawie 15 lat. W jej rodzinnym domu panował patriotyczny nastrój. W czasie okupacji należała, jak wiele jej rówieśniczek, do harcerstwa podziemnego, tam przeszła kurs sanitarny. Była piękną, czarnowłosą, wysoką dziewczyną, o niebieskich oczach. Koledzy z plutonu AK podkochiwali się w tej wrażliwej i pięknej dziewczynie.Wybuch Powstania Warszawskiego, 1 sierpnia 1944 r., zastaje ją w punkcie koncentracji swego oddziału na Starym Mieście w Warszawie. Dostaje ona przydział do punktu sanitarnego.W punkcie sanitarnym, jak opowiadała, operacje i zabiegi odbywały się 24 godziny na dobę. „Wszystko robiliśmy bez środków znieczulających, na żywca, więc pacjenci strasznie krzyczeli. Widziałam jak ludzie umierali, cierpieli z powodu urwanej ręki, nie mogli złapać tchu, ranni w płuca”. – tak wspominała te chwile ze łzami w oczach.Dokładnie pamiętała, jak wynikało z jej opowiadania, zajęcie Starego Miasta przez Niemców. W tym czasie, zajmowała się ciężko rannymi w punkcie sanitarnym, który mieścił się w piwnicy zbombardowanego dużego domu. Wokół, walki trwały cały czas. W czasie doprowadzenia kolejnych rannych żołnierzy AK do punktu sanitarnego, zobaczyła ciężko rannego młodego SS – mana, który prosił ją o pomoc – czując zbliżającą się niechybnie śmierć. Pomogła rannemu Niemcowi zabierając go na powstańczy punkt sanitarny.Nie pokłoniła się śmierci. Niemcy darowali jej życie. Zakatowali ją oprawcy z UBW pewnym momencie usłyszała, jak wspominała, niemieckie głosy. Pierwsze, o co zapytali Wandę Niemcy wchodząc do punktu sanitarnego, to „czy leżą tu jacyś Niemcy”. Wówczas odezwał się ranny SS-man. Niemcy odpowiedzieli, żeby nie strzelać i że bardzo dobrze się nim opiekowaliśmy. „Wtedy uzbrojony po zęby SS-man – na szyi miał naboje, granaty w ręku – podszedł do mnie, chwycił w ramię i powiedział, żeby się nie bała, bo ze względu na to, że opiekowałyśmy się jego rodakami, nie wrzuci do środka granatów” – wspomina sanitariuszka.W ten sposób uratowała życie swoje jak i 15 rannych żołnierzy AK. Dostają się oni do niewoli. Przeżyli wojnę.W 1950 r. zostaje aresztowana jako cytat: „ element wywrotowy i klasowo obcy” Wówczas, po ukończeniu matury, pracowała przed aresztowaniem w magistracie jednego z miast na tzw. terenach wyzwolonych.W katowniach UB, zamknięta w piwnicy pełnej lodowatej wody sięgającej do pasa, była bita kilka razy dziennie. Oprawcy wyrywają jej paznokcie i wbijają bagnet w policzek, domagając się informacji o żołnierzach AK, walczących na barykadach Warszawy. Wanda milczy przypłacając zdrowiem. Traci na chwilę wzrok. Oprawcy wyłamują jej nogę, bijąc kołkiem po kolanie przez 4 godziny bez przerwy. W ranę wdaje się gangrena. Noga zostaje amputowana.Zeszpeconą kalekę oprawcy komunistyczni spod znaku UB wypuszczają na wolność, wsadzają do pociągu i każą jechać do…..Niemiec.Sponiewierana fizycznie, upodlona psychicznie, trafia do wrogiego sobie kraju. Tam zaopiekowali się nią polscy żołnierze, służący w Amerykańskiej Armii. Niestety odniesione rany i załamanie psychiczne doprowadza do bardzo poważnych komplikacji wewnętrznych. Dni Wandy są, według lekarzy, już policzone. Przed śmiercią, opowiada swoją historię dziennikarzowi wojskowemu, ten publikuje jej fotografie i wspomnienia w prasie.Wróg ratuje jej życieDo szpitala, gdzie przebywa Wanda, zgłasza się znany chirurg Niemiec. Zabiera Wandę do swojej prywatnej kliniki i poddaje intensywnemu leczeniu. Tam, okazuje się, że ten lekarz spłaca swój dług gdyż to on, jak się okazało, był tym uratowanym SS – manem w 1944 r. w Warszawie przez Wandę.Podleczona w latach 60 tych XX wieku, wraca do Polski, do swojej ojczyzny. Władze komunistyczne odmawiają jej renty. Pozostaje bez środków do życia. Śpi w piwnicach, wyjada resztki ze śmietników. Pomaga je środowisko byłych żołnierzy AK dając żywność i schronienie. „Nie chciała być ciężarem” – jak mówiła, plącząc. „Dla Polski walczyłam, w Polsce umrę” i powoli umierała, a życie w niej się ledwo tliło.Środowisko byłych żołnierzy AK, w Stanach Zjednoczonych, finansuje jej wyjazd na stałe do USA. Tam jest leczona, otrzymuje rentę, ufundowaną przez byłych żołnierzy AK. Zdrowieje.O Polsce nie zapomina, odwiedzając rodzinne strony i stąd moje spotkanie z ta niesamowitą bohaterką.ZakończenieWanda sanitariuszka, Powstaniec Warszawski, bohaterka i żołnierz AK, umiera w latach 80-tych XX wieku, w otoczeniu swoich kolegów z czasów Powstania Warszawskiego, na obcej ziemi w USA. Tam jest jej skromny grób i napis na nim „Wanda, sanitariuszka Powstania Warszawskiego”.

Mąż wskoczył do łodzi ratunkowej i zostawił swoją żonę na pewną śmierć! Zakończenie tej historii może cię nieźle zaskoczyć!

Mąż wskoczył do łodzi ratunkowej i zostawił swoją żonę na pewną śmierć! Zakończenie tej historii może cię nieźle zaskoczyć! –  Na lekcji nauczycielka postanowiła opowiedzieć pewną historię swoim nastoletnim uczniom. Nikt z nich nie spodziewał się, że morał tej opowieści będzie taki ważny.Nauczycielka zaczęła mówić:Pewne małżeństwo odbywało rejs statkiem. Niestety, zdarzyła się poważna awaria i statek nagle zaczął tonąć. Para w popłochu wybiegła na pokład i zaczęła biec do łodzi ratunkowej. Okazało się, że zostało już tylko jedno wolne miejsce.Mężczyzna, niewiele myśląc, odepchnął swoją żonę i sam wskoczył do łodzi. Wszyscy pasażerowie statku byli zdziwieni, ale nikt nie śmiał się odezwać myśląc o ratowaniu własnego życia.Nauczycielka przerwała na chwilę opowieść i zapytała uczniów: „Jak myślicie, co żona powiedziała swojemu mężowi?”.Z sali dobiegły takie głosy: „Jak mogłeś?”, „Dlaczego to zrobiłeś?”, „Byłam ślepa, że cię kochałam”. Tylko jeden chłopiec – smutny i milczący – nic nie odpowiedział. Nauczycielka podeszła do niego i zapytała:„A ty jak myślisz, co powiedziała kobieta do swojego męża?”Chłopiec odpowiedział: „Powiedziała, że ma wracać do domu i dobrze opiekować się dziećmi”.Nauczycielka zdziwiła się i zapytała chłopca: „Słyszałeś już wcześniej tę historię?”.Chłopiec wyszeptał: „Nie słyszałem, ale tak właśnie powiedziała moja mama do mojego taty, kiedy umierała na nieuleczalną chorobę”.Nauczycielka spojrzała na chłopca z wielkim współczuciem, a do całej klasy powiedziała:„Ta odpowiedź jest prawdziwa”, a potem kontynuowała historię.Statek zatonął, mężczyzna wrócił do domu do swojej córki jedynaczki. Wiele lat później, kiedy umarł, jego córka sprzątała jego pokój. Natrafiła wtedy na pamiętnik, w którym przeczytała, że jej mama cierpiała na poważną chorobę i zostało jej tylko kilka tygodni życia. Dlatego ze swoim mężem wybrała się w ostatnią podróż. Kiedy statek zaczął tonąć, mężczyzna uznał, że nie ma wyjścia.„Kochana żono, tak bardzo chciałbym zatonąć tam z tobą, ale musiałem wracać do naszej córki, miała tylko mnie. Miałem tylko jedno wyjście – musiałem zostawić cię na zawsze na dnie oceanu”Klasa zamilkła, nikt nie był w stanie się odezwać.Ta historia pokazała uczniom, że nic nie jest po prostu czarno-białe. Że są takie sytuacje, których na początku nie jesteśmy w stanie zrozumieć. One wyjaśniają się dopiero z biegiem czasu, kiedy dorośniemy, kiedy zaczynamy patrzyć na życie inaczej.Nie można oceniać kogoś znając tylko jedną stronę medalu. Nie można oceniać czyichś czynów zakładając, że chce dla nas źle.Zawsze jest ta część historii, której nie znamy
Źródło: natopie.pl
Niektórych wyzwań  człowiek wolałby się nigdy nie podejmować –  Dziewczyna rzuciła wyzwanie swojemu chłopakowi, aby przeżył jeden dzień bez niej. Powiedziała, by się z nią nie komunikował, a jeśli zawali to będzie go kochać już na zawsze. chłopak zgodził przyjąć się to wyzwanie. nie napisał do dziewczyny ani jednego sms-a, nie wykonał ani jednego połączenia, tak jakby nigdy się nie znali. dziewczynie pozostały 24 godziny życia, ponieważ umierała na raka. następnego dnia poszedł do dziewczyny i chciał powiedzieć "zrobiłem to kochanie", zamiast tego łzy spływały mu po policzkach, ponieważ zobaczył swoją dziewczynę leżącą w trumnie z kartką obok niej: „Zrobiłeś to skarbie. teraz rób to codziennie. Kocham Cię”
Piłeś? - Nie jedź! – Słowa napisane przez dziennikarza, który był na miejscu wypadku w chwili gdy dziewczyna umierała
Dzień dobry – Witamy w Polsce
Źródło: dziennikwschodni.pl
Marzeniem 10-letniej Colby Curtin, która umierała na raka było obejrzenie najnowszego filmu pt.Odlot. Znajomy rodziny zadzwonił do studia filmowego w tej sprawie. Poruszeni szefowie Disney i Pixar wysłali dziewczynce DVD z filmem – Colby zmarła 7 godzin po obejrzeniu filmu

1