Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 339 takich demotywatorów

Zakradł się do stajni i zrobił to z koniem. Tak się tłumaczy – Że też takich ziemia nosi! 31-letni Australijczyk Daniel Raymond Webb-Jackson właśnie został skazany przez sąd na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na cztery lata i 700 dolarów kary, po tym jak przyłapano go na... zmuszaniu do czynności seksualnych konia. Na sali tłumaczył, że zwierzę wyraziło na wszystko zgodę mrugając okiem.
Źródło: Interia.pl
Ja bym takie tłumaczenie zaakceptował... –
Jemy mięso? Wszystko w porządku – Pokazujemy skąd się bierze mięso? Niektórym zaczyna odbijać Żona Wiśniewskiego obdarła królika ze skóry w reality-show. Teraz tłumaczy się z brutalnych zdjęćDominika Tajner wzięła udział w nowym programie o survivalu i w jednym z odcinków musiała oskalpować martwego królika. Teraz musi tłumaczyć się obrońcom praw zwierząt.
Kiedy słyszysz, jak premier Morawiecki tłumaczy, że zmiany w sądach są konieczne, aby oczyścić je z postkomunistów –
Źródło: gazeta.pl
Mandat za przekroczenie prędkości… na rowerze – Policjanci ruchu drogowego zaczną kierować radary w stronę cyklistów. Rubryka "przekroczenie dozwolonej prędkości rowerem" znalazła się w nowych formularzach, które po zakończeniu służby wypełniają policjanci.Rowerzyści, zwłaszcza w dużych miastach, coraz częściej przekraczają dozwoloną prędkość, która w strefie zamieszkania wynosi 20 km/h. Ponadto na rowerach szosowych kolarze osiągają prędkości powyżej 50 km na godz., co w warunkach normalnej jazdy w obszarze zabudowanym jest niedozwolone - tłumaczy mł. asp. Michał Gaweł z wydziału prasowego Komendy Głównej Policji. Jak dodaje, licznik na rowerze nie jest konieczny, ale jego brak nie zwalnia cyklisty z przestrzegania prawa
Czy są białe ręczniki?Weźmy dwa. Lubię biel –
Tak zabijają foki na Bałtyku. "Kocham je. Zabijam jedną tygodniowo" – Anna-Carin Westling niemal codziennie wyrusza na polowanie. To zawodowa łowczyni ścigająca foki na wschodnim wybrzeżu Szwecji, w okolicach miasta Hudiksvall. W ubiegłym roku zastrzeliła 60 fok, w tym sezonie upolowała już 13 drapieżników.  - Za chwilę będziecie mieli w Polsce ten sam problem, co u nas. Fok jest już za dużo, a ryb zaczyna brakować. Pod presją sympatyków zwierząt, żaden rząd nie zdecyduje się na stanowcze rozwiązanie problemu - mówi 53-letnia Szwedka. - Jestem jedną z nielicznych osób pomagających rybakom. Nie ma zbyt wielu chętnych do tego zajęcia - tłumaczy.Uważasz, że dobrze robi?

Bohaterska postawa lekarza, który wspiął się po budynku, by udzielić pomocy. Wezwała go 4-letnia dziewczynka

Bohaterska postawa lekarza, który wspiął się po budynku, by udzielić pomocy. Wezwała go 4-letnia dziewczynka – Ta niecodzienna sytuacja miała miejsce w Zielonej Górze. Po telefonie od czterolatki ratownicy pojechali do mieszkania, w którym miał się znajdować potrzebujący pomocy mężczyzna. Drzwi były jednak zamknięte, nikt nie otwierał.Gdy lekarz zobaczył otwarte drzwi balkonowe, bez wahania wspiął się po budynku i wszedł do mieszkania. Potrzebujący mężczyzna był nieprzytomny, szybka reakcja prawdopodobnie uratowała mu życie.W sobotę, około godz. 19, dyspozytor numeru alarmowego 112 odebrał telefon od 4-letniej dziewczynki. Czterolatka powiedziała, że w jej domu znajduje się mężczyzna potrzebujący pomocy, podała adres, po czym się rozłączyła i nie odbierała już telefonów.Na miejsce przyjechała karetka pogotowia i policja, ale drzwi do mieszkania były zamknięte. Wezwano straż pożarną, czas jednak płynął nieubłaganie.– Przyjechaliśmy na miejsce, zapukaliśmy do tego mieszkania, ale nikt nam nie otworzył. Zza drzwi nie dochodziły też jakieś niepokojące dźwięki. Zapukaliśmy do sąsiadów, ale oni też nie słyszeli niczego, co wskazywałoby na to, że może dziać się tam coś złego – mówi w wywiadzie dla tvn24, Robert Górski, lekarz pogotowia ratunkowego.– Poszedłem na tył budynku zobaczyć, jak jest z dojazdem, bo front zastawiony był samochodami. Z tyłu były balkony i tereny zielone. Na tyle, ile znam to osiedle, wiedziałem, że wozem strażackim będzie tam ciężko wjechać. Dlatego poszedłem zobaczyć, jak tam to wygląda i przekazać, z jaką drabiną tu przyjechać – opowiada Górski.Ratownik zauważył, że drzwi balkonowe do mieszkania są otwarte, a piętro niżej na balkonie znajduje się krata. Górski długo się nie namyślał i wspiął się po niej.– Wchodząc na balkon, zobaczyłem, że leży tam osoba nieprzytomna. Wziąłem telefon, zadzwoniłem do ludzi z karetki, żeby wzięli sprzęt medyczny, a ja otworzę drzwi od środka – tłumaczy.Mężczyzna był siny na twarzy z niedotlenienia, natychmiast udzielono mu pomocy. Podczas interwencji okazało się, że w sąsiednim pokoju ukrywa się dziewczynka.– Była bardzo przestraszona. Nie chciała nam wcześniej otworzyć, bo po prostu się bała. Była pewnie nauczona, że obcym osobom się nie otwiera – kontynuuje Górski.Szybko jednak dodaje, że 4-latka dzwoniąc na pogotowie, zachowała się wzorowo. Podała wszystkie potrzebne informacje, dopiero potem dała się ponieść nerwom. Gdyby nie jej przytomna postawa, sprawa mogła skończyć się o wiele gorzej. Nieprzytomny mężczyzna został zabrany do zielonogórskiego szpitala, gdzie trafił na oddział intensywnej opieki medycznej.Lekarz, który wspiął się po kracie na balkon, nie czuje się bohaterem.– Jestem młodym mężczyzną, mam dwie sprawne ręce i dwie sprawne nogi. Wejście na pierwsze piętro po kracie to nie jest jakiś wielki wyczyn – mówi.Po czym dodaje, że to wcale nie była taka niebezpieczna sytuacja.– Upadek z pierwszego piętra rzadko kiedy jest śmiertelny. Myślę, ze bardziej niebezpieczne jest wchodzenie na przykład do rozbitego samochodu, gdzie opary benzyny są dookoła – uważa. I podkreśla, że takie sytuacje to po prostu codzienna praca załogi karetek.– Wchodzimy tam, skąd inni ludzie uciekają – mówi

Przygoda w tramwaju

Przygoda w tramwaju – Wyszłam dziś wcześniej z pracy, siup, biegiem na tramwaj, ale zdążyłam, bo akurat Madka i Seba z trójką pacholąt i psem kłócili się z motorniczym. Jak się okazało, tramwaj był z typu tych starych, które nie mają miejsca na wózek, a Seba i Karyna mieli aż dwa dyliżanse (najstarsze dziecko chodziło). Motorniczy tłumaczy, że tak nie można, że to niebezpieczne, a ci dalej swoje. Do tego jakieś Grażyny, które już były w środku, oburzyły się, że: 'NO JAK TO RODZINY Z DZIEĆMI PAN NIE WPUŚCISZ, BOGA W SERCU NIE MASZ'. W końcu motorniczy skapitulował, bo tramwaj i tak miał już jakieś opóźnienie, ale zastrzegł, że jak coś będzie nie tak, to ich wyprosi. Seba coś tam pomruczał, ale załadowali się do wozu. I się zaczęło.  Dzieciaki dały koncert na trzy głosy, madka nie nadążała z upychaniem im smoczków do ust, a co upchnęła, to wypluwały. Wiecie, dzieciaki trzy, ręce dwie, a tu jeszcze trzeba smycz od Pimpusia trzymać. Tymczasem DonSebastion siedział i klikał sobie coś na telefonie. Żeby nie było zbyt wesoło, biedny, zestresowany pies po prostu posrał się ze strachu. Nagle wszystkie Grażyny, które przed momentem jeszcze broniły prawa do przejazdu Seby & Co. tramwajem, okropnie się oburzyły: 'BO JAK TO TAK, SMRUT, ONE PŁACO I WYMAGAJO. SMRUT PANIE, PANIE ZRUP PAN CO NO NIE CZUJESZ PAN G*WNA?'Biedny motorniczy powiedział, że albo sprzątają, albo przyjeżdża policja. Sebastion oczywiście stwierdził: 'JA TO SIĘ G*WNA NIE TYKAM'.Na to motorniczy, że okej, wzywa policję, od teraz można wysiąść tylko pierwszymi drzwiami przy kabinie motorniczego, bo są najwęższe i nie zmieszczą się w nich dyliżanse, ergo gołąbeczki nie uciekną. Zamknął się w kabinie i ruszył dalej, policja miała czekać gdzieś na jednym z kolejnych przystanków. Nieważne, że całe wsiadanie i wysiadanie trwało dłużej, najwyraźniej był na tyle zdeterminowany ich udupić po tym, jak pies mu nasrał w tramwaju, że niewiele go już obchodziło. Seba krzyczał coś do motorniczego, potem chyba zczaił, że motorniczy sobie nie żartuje, kiedy faktycznie otwierał tylko pierwsze drzwi i stwierdził, że jak on nie może wysiąść, to nikt nie wysiada. Stanął w drzwiach, blokując je swoim cielskiem wagi 50 kg w ortalionowych spodenkach, klapkach i koszulce niczym Spartianie pod Termopilami i elo.Oczywiście w środku ludzie chcą wysiąść, na zewnątrz dziwią się, o co chodzi, bo chcą do środka. Seba rzuca się: 'MARIKE MOJO DZIEWCZYNE WYPUŚĆ CHOCIAŻ I CHO POGADAMY SE. CHO NO CHO TAKI CWANY JESTEŚ. NO NO CHO, po czym uderza mu łapami w szybę od kabiny i drze się dalej, NO CO CO CWANY TAKI JESTEŚ PO DRUGIEJ STRONIE. CO CHO TO SE POGADAMY, NO CHO NO. MARIKA NIE DENERWUJ SIE W TWOIM STANIE NIE MOŻNA. NO CHO TY CW*LU NO CHO'.Motorniczy stwierdził, że dalej nie jedzie (zresztą się nie dziwię) i poprosił, żeby policja podjechała jednak na przystanek bliżej, co też niedługo potem uczyniła. Dalsza akcja polegała na tym, że próbowali go wyciągnąć z tego tramwaju, ale złapał się drzwi jak leniwiec gałęzi i ani myślał puścić. Na to jego Karynka w niebogłosy: 'KAROLKA MI BIJO, KAROLKA LUDZIE POMÓŻCIE, NIE WIDZICIE? LUDZIE, LUDZIE CO Z WAMI! MORDERCY MORDERCY BIJO BIJO'. Tymczasem motorniczy otworzył resztę drzwi, do środka załadowało się jeszcze kilkoro policjantów i odczepiają Sebę palec po palcu od tych drzwi przy akompaniamencie zwierzęcych wrzasków. Pies szczeka, dzieciaki się drą, Seba wrzeszczy, Karyna wrzeszczy, no nie polecam. Ktoś to wszystko nagrywał, kazali przestać, a reszcie się rozejść. Jak już wysiadałam, to dojrzałam tylko, jak wierzgającego Sebę rzucili na glebę, a Karyna niczym Danusia była gotowa rzucić mu na twarz chustę i krzyczeć MÓJ CI ON, ale policjant ją odsunął. Tak bardzo była przejęta tym ambarasem, że aż zostawiła w tramwaju pacholęta i Pimpusia. Cieszę się, że wyszłam z pracy wcześniej
 –
Nastolatek z parasolem nowym bohaterem sieci. Mama pęka z dumy – Młody chłopak przyjechał do śródmieścia po mamę. Odbierał ją z pracy. Kiedy czekał, zobaczył na przystanku autobusowym kobietę na wózku.Nie myśląc wiele, złapał za parasol, który miał w samochodzie, i rozłożył go nad niepełnosprawną"Kobieta czekała na miejski transport, ale się spóźniał. Było bardzo gorąco. Nie chciałbym być wystawiony na to słońce. Skończyło się na tym, że spędziliśmy razem godzinę i 45 minut - opowiada nastolatek"Wtedy mama zrobiła zdjęcieOd tamtej pory regularnie służy pomocą niepełnosprawnej. Rozpościeranie parasola nad kobietą stało się rytuałem. Chłopak często spotyka ją w pobliżu pracy swojej mamy i za każdym razem sytuacja powtarza się. Oboje nie spędzają jednak czasu w milczeniu.Żartujemy, śmiejemy się, rozmawiamy. Ona jest członkiem klubu książki. Dowiedziałem się też, że lubi kotlety wieprzoweMama jest bardzo dumna z syna i tego, jak tłumaczy swoje zachowanie.Chłopak podkreśla, że takie małe gesty pomagają pamiętać, iż na świecie nadal istnieje dobroI brawo!Każdego powinno stać na takie dobro
Historia postępu: – Gospodarka feudalna - 98 osób pracuje, jedna nadzoruje, jedna zawłaszcza czyjąś pracę.Dziki kapitalizm - 80 osób pracuje, 10 - nadzoruje, 5 - liczy, 5 - zawłaszcza.Gospodarka socjalistyczna: 20 osób pracuje, 20 na urlopie, 20 martwych dusz, 20 zarządza, 10 pisze raporty, 10 w obozach pracy.Gospodarka cyfrowa: 2 osoby programują, 40 osób macha łopatami, 20 pisze raporty na papierze, 20 tłumaczy wszystkie raporty na papierze na liczby, 10 zarządza, 8 kontroluje
Hipokryzja niektórych Polaków –  - Jesteśmy przeciwni handowi w niedziele. Sami mamy sklep, dlatego wiemy, że należy się nam dzień wolny - mówi Damian, który mimo to zrobił dziś zakupy w Biedronce na dworcu. - No, zakupy zrobiliśmy z nudy, bo czekamy na pociąg - tłumaczy.
 –  Po premierze "Żywotów świętych osiedlowych" w Teatrze Rozrywki Teatr Rozrywki w Chorzowie dopisuję scenkę:Wychodzę z bloku. Przed nim siedzą młodzi chłopcy i piją piwo. Niosę posegregowane śmieci.– Na chuj to segregowanie, potem i tak do jednej śmieciary wrzucają – mówi któryś. Drugi ma inne zdanie, więc tłumaczy, kurwując zawzięcie.– Panowie, zobaczycie jak słońce pięknie zachodzi – mówię, mijając ich po raz drugi.Zamilkli na chwilę.– I jak to jest, kurwa, że my tu siedzimy i nie widzimy?– Pojebana ta baba jakaś.– Nie pojebana, tylko wrażliwa, kutasie.Kiedy wracam z zakupami, jeden z nich podbiega i otwiera mi drzwi. – Dziękuję, bardzo pan miły.– E, tam, człowiek trochę kultury, kurwa, nabiera, jak się tak w słońce zapatrzy.
9-latka uratowała papugę. Jej ogłoszenie chwyta za serce – Znalazłam papugę. Latała między blokami. Ten kto wie, czyja jest papuga proszony jest o telefon" - tak brzmiał anons wykonany przez 9-letnią MięMama 9-letniej Mii razem z córką znalazła papugę na jednym z osiedli na Saskiej Kępie. Moja córka zrobiła te plakaty, bo przejęła się losem ptaszka. Narysowała 9 takich ogłoszeńI dodaje, że początkowo Mia zaplanowała specjalną strategię poszukiwań.Chciała pytać każdego smutnego przechodnia, ale później stwierdziła, że na ulicy mija się wyłącznie smutnych ludzi - tłumaczy mama 9-latki.Urocze ogłoszenia autorstwa Mii trafiły również do Internetu. To tam właściciele papużki odnaleźli swojego pupila. Okazało się, że Gustaw - bo tak nazywał się ptak - uciekł z domu na warszawskim Wawrze miesiąc temu. W środę odebrali zgubę.Jak Mia zareagowała na dobre wieści?Rozpłakała się z radości, bardzo się zaangażowała w akcjęBrawo Rodzice! To oni kształtują u dzieci poczucie empatii i przyzwoitości, dziewczynka wyrośnie na dobrego człowieka!
Student otrzymał ocenę: Bardzo dobry –  Odpowiedź jednego ze studentów na pytanie, które pojawiło się na egzaminie na wydziale Chemii NUI Maynooth (National University of Ireland). Profesor podzielił się nią ze swoimi kolegami, a później jej treść przedstawił w Internecie. Pytanie: Czy piekło jest egzotermiczne (oddaje ciepło) czy endotermiczne (absorbuje ciepło)? Większość odpowiedzi oparta była na prawie Boyle'a, które mówi, że w stałej temperaturze objętość danej masy gazu jest odwrotnie proporcjonalna do jego ciśnienia. Jeden ze studentów napisał tak: Najpierw musimy stwierdzić, jak zmienia się masa piekła w czasie. Do tego potrzebna jest liczba Dusz, które idą do piekła i liczba dusz, która piekło opuszcza. Moim zdaniem, można ze sporym prawdopodobieństwem przyjąć, że Dusze, które raz trafiły do piekła nigdy go nie opuszczają. Na pytanie: ile Dusz idzie do piekła, można spojrzeć z punktu widzenia wielu istniejących dzisiaj religii. Większość z nich zakłada, że do piekła idzie się wtedy, gdy nie wyznaje się tej właściwej wiary. Ponieważ religii jest więcej niz jedna i dlatego, że nie można wyznawać kilku religii jednocześnie, można założyć, że wszystkie dusze idą do piekła. Patrząc na częstotliwość narodzin i śmierci, można założyć, że liczba dusz w piekle wzrastać będzie logarytmicznie. Rozważmy więc pytanie o zmieniającej się objętości piekła. Ponieważ wg prawa Boyle'a wraz ze wzrostem liczby dusz rozszerzać się musi powierzchnia piekła, tak aby temperatura i ciśnienie w piekle pozostały stałe, istnieją dwie mozliwości: 1. Jeśli piekło rozszerza się wolniej niż liczba przychodzących do niego Dusz, temperatura i ciśnienie w piekle będzie tak długo rosło aż piekło się rozpadnie. 2. Jeśli piekło szybciej się rozszerza niż liczba przychodzących tam Dusz, wówczas temperatura i ciśnienie w piekle będzie spadać tak długo aż piekło zamarznie. Która z tych możliwości jest bardziej realna? Jeśli weźmiemy pod uwagę przepowiednie Sandry, która powiedziała do mnie "prędzej piekło zamarznie niż się z tobą prześpię", jak również to, że wczoraj z nią spałem, mozliwa jest tylko ta druga opcja. Dlatego też jestem przekonany, że piekło jest endotermiczne i musi być już zamarznięte. Z uwagi na to, że piekło zamarzło, można wnioskować, że żadna kolejna Dusza nie może trafić do piekła, poniewaz pozostaje jeszcze tylko niebo, dowodzi to też istnienia Osoby Boskiej, co z kolei tłumaczy dlaczego Sandra cały wczorajszy wieczór krzyczała: 0, Boże!
Kiedy pani tłumaczy coś już trzeci raz,a ty dalej nic z tego nie rozumiesz –
0:07
Wykładowca tłumaczy studentom temat zajęć –
Bezprawne działanie parafii i gminy – W podkrakowskiej wsi, ponad 100-letni zabytek miał być sprzedany parafii za bezcen w celu wyburzenia go i zbudowania na jego miejscu kolejnego parkingu. Po interwencji konserwatora zabytków rozbiórka została wstrzymana. Prawdopodobnie budynek będzie musiał być wyremontowany i odbudowany z pieniędzy podatników, a parafia tłumaczy, że na miejscu owego budynku miał powstać nowy kościół, który jest niezbędny dla miejscowej ludności... (obecny kościół znajduje się 45m od miejsca rozbiórki)