Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 22 takie demotywatory

 –  Kiedyś ciągle chodziłam do tej samejkawiarni na kakao i zawsze mówiłam"Ze szczyptą cynamonu proszę". Prawiezawsze trafiałam na tego samego baristę.Pare lat temu zmieniłam pracę i przestałamtam wpadać. Ostatnio jakoś naszło mnie nakakao z cynamonem, więc weszłam dopierwszej lepszej kawiarni i rzuciłam swójtekst: "Kakao ze szczyptą cynamonuproszę". I wtedy z zaplecza wybiegawłaściciel i krzyczy, że on zrobi. To był mójbyły barista! Usłyszał mój standardowy teksti przybiegł się przywitać. Mega miłei niespodziewane spotkanie. :)
 –  Kiedy byłem już nadziedzińcu, przybiegł panKamiński i podniesionymgłosem życzył mi miłegopobytu »w sanatorium«<.Powiedział, że zobaczymy się,kiedy będę siwy, oraz że nigdy jużnie wypiszę recepty nawet nawitaminę C. Po raz pierwszyzetknąłem się z językiem, któregonie rozumiałem. Był to językżołniersko-rynsztokowy".
To jest właśnie miłość –  ALIO
 –  To co wczoraj zrobiła warszawska dyspozytornia medyczna a właściwie 3 gości: Kamil, Igor i Piotrek, to głowa mała. Wielki ukłon w waszą stronę.Wczoraj Kamil odebrał połączenie z numeru 999 i przez telefon rozpoznał Nagle Zatrzymanie Krążenia na dworcu PKP Warszawa Służewiec. Rozpoczął instruktaż pierwszej pomocy i przez telefon prowadził resuscytację. Na stanowisku obok, Igor zweryfikował miejsce zdarzenia i wpadł na pomysł, że w pociągach SKM znajdują się defibrylatory AED. Szybkie sprawdzenie i okazało się że za 2 minuty na tą stacje PKP podjedzie pociąg SKM.Igor przybiegł z tym pomysłem do Piotrka, który był dyspozytorem wysyłającym i próbowali skontaktować z kierownikiem pociągu, który właśnie wjeżdżał na stację PKP, jednocześnie przekazując świadkom zdarzenia informację o tym pociągu z defibrylatorem.  Wielkie brawa również dla kierownika pociągu, który z AED dołączył do prowadzonej resuscytacji.W momencie kiedy na miejsce dotarł zespół ratownictwa W01-038, pacjent był wlasnie defibrylowany, po czym przywrócono mu oddech i krążenie. Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna najbliższe święta Bożego Narodzenia spędzi z rodziną przy stole.Wielki ukłon w stronę dyspozytorów medycznych, którzy zrobili coś więcej niż to co jest wymagane. Oczywiście wszystko to miało prawo zadziałać tylko dzięki współpracy świadków zdarzenia, dyspozytorów, kierownika pociągu i załogi karetki. Szacunek.Panie Wojewodo Mazowiecki Urząd Wojewódzki , chłopakom należy się solidna pochwała.Warszawski Transport Publiczny Miejski ReporterSKM: Warszawska Szybka Kolej Miejska
Nigdy więcej już potem nie pojechaliśmy razem do Tajlandii –
Urwał się z pracy, nawet nie przebierał się, aby nie tracić czasu i przybiegł pod okno szpitala, aby żona mogła go zobaczyć. Stał tam 5 minut, bo na dłużej mu nie pozwolono – Więc pamiętaj, że w większości przypadków wystarczy jeden głupi sms, by pokazać, że jesteś i tęsknisz
 –
Poszedłem do kuchni i zaupa faktycznie się gotowała. Od tej pory boję się mu cokolwiek powiedzieć –
 –  -Mamo, proszę, opowiedz o Powstaniu...- Oj, Pawełku... Ja miałam wtedy 10 lat. Niewiele pamiętam. W lipcu byliśmy z rodzeństwem u dziadków w Woli Prażmowskiej, ale Irena strasznie płakała, więc wujek zawiózł nas do domu. Do mamy. Do Warszawy... To było 31 lipca 1944 r. Najpierw słychać było pojedyncze strzały, a potem... Potem była już tylko piwnica. My i inne kobiety z dziećmi, ze 30 osób, staruszki, jeden mężczyzna (żona mu »poszła w tango« i wyjechała w Lubelskie, zostawiając samego z pociechami). I mniej więcej 20-letni chłopak. Taki nie do końca rozgarnięty. Jego od razu Niemiec zastrzelił, bo się zdenerwował, że ten nic nie rozumie. Niemiec chciał zobaczyć jego ausweis. Niemiec strzelił, chłopak upadł. Krew ciekła mu z uszu i z nosa. Wciąż miał otwarte oczy.Wyprowadzili nas na podwórze. Niemcy i własowcy. Albo to może Ukraińcy byli? Nie wiem, Pawełku. To było na Konduktorskiej, gdzie mieszkaliśmy przed wojną. Pokazywałam ci kiedyś. Właściwie to na to podwórko sami wyszliśmy, kiedy Niemcy wrzucili do piwnicy gaz, który strasznie dusił. Bardzo krzyczeli... Zrywali z nas biżuterię, kopali. Zapędzili do drugiej piwnicy. Dom dalej. Siedzieliśmy tam całą noc. Wycie psów pamiętam i uderzenia naderwanej blachy o dach. Wszystko w aż bolącej ciszy. Rano kazali wychodzić, bo inaczej wrzucą granaty. Straszna ulewa, my w błocie, a oni wymierzyli w nas takie długie karabiny. Staruszki płakały, klękały, wyciągały ku niebu ręce: »Nie zabijajcie nas, kochani panowie!«. Jak oni się śmiali... Tacy młodzi chłopcy...Popędzili nas okopami na Piaseczyńską. Do opuszczonych garaży. Przed powstaniem, z innymi dziećmi, nosiliśmy jedzenie małemu Żydowi, który się w nich ukrywał. Ustawili nas nad garażowym kanałem i taki gruby Niemiec założył taśmę do wielkiego karabinu, który stał na ziemi… Złapaliśmy się za ręce... I wtedy, Pawełku, z daleka krzyk: »Halt! Halt! Nicht schießen!«. To był ten dobry Niemiec, o którym tyle razy ci opowiadałam, który przybiegł z rozkazem, żeby nie rozstrzeliwać Polaków. Cały zziajany, mokry, w takim ciężkim, rozpiętym płaszczu. Dlaczego dobry? Jak to? Przecież nie musiał biec!”...
Mój syn dziś przybiegł do mnie, żeby mi powiedzieć, że w toalecie się pali –
Aktor Adolf Dymsza był z żoną w restauracji. Żona zauważyła włos w talerzu męża. Zrobiła się straszna awantura, za kelnerem przybiegł kierownik sali – - Proszę spojrzeć, w talerzu męża jest włos kobiety!Kierownik nie tracąc spokoju, uśmiechając się powiedział:- Jak można być aż tak zazdrosną?
Siła przekonywania to wielki skarb –  Poszlo dwóch facetów na wyścigi. Kombinują, naktórego konia postawić. Nieoczekiwanie podchodzi deonich taki zwyczajnie wygladajaącydziadek I cicho proponuje:- To oczywiście nie moja sprawa, ale ja bym na waszymmiejscu postawil na Lorda.Faceci spojrzeli na siebie; i tak nie mieli pomyslu.Decydują: stawiamy na Lorda. Postawili. Ale pierwszyprzybiegl RodzynekNastępny wyścig. Kombinują, jak obstawiać. Podchodziten sam dziadek i z tajemniczą miną, rozglądając się nawszystkie strony, proponuje:- Szalenie mi przykro, to oczywiście absolutnie niemoja sprawa, ale ja bym na waszym miejscu postawilna Bukieta.Faceci postanowili raz jeszcze zaufać. Postawili,pierwszy przybiegl Floret.Przegrali tak prawie wszystkie pieniądze. Zostalo imparę rubli. Na koniec jeden mowi do drugiego:-Słuchaj, skocz kup jakąś wódkę i szaszłyki.Po kilku minutach kumpel wraca z colą i salatką.- Coś ty za gówno kupil?!- Spotkalem dziadka...
 –  taZobaczymy - powiedział ślepy i 4 godz. i Parę lat temu miałem okazję pracować w wykończeniówce. Wiecie. Praca z pogranicza tych, w których przy szefie jesteście grzeczni, a potem przy znajomych i piwku tytułujecie go mianem chuja. Wypłata lipna, roboty tyle, że można by zatrudnić jakiegoś Ukraińca, ale tniemy po kosztach, dlatego trzon, podstawa i w ogóle całość firmy składała się z majstra i jego pomocnika (czytaj: ja). Umowy i inne pierdoły były taktownie omijane przez mojego pracodawcę, bo jak sam tłumaczył: "Nie będę płacić na tych skurwysynów z ZUSu". Zabezpieczeniem przed niepłacącym klyentem był kilof i 5 kilogramowy miot, o czym takowy jegomość dowiadywał się z chwilą, gdy płytki sypały się po podłodze. I tak jeżdziłem trochę po naszym kraju i odwalałem fuszerki, od wylewek po podwieszane sufity, malowanie z palcem w dupie i gipsowanie level hard. Po prostu cud miód, malina i "będzie Pan zadowolony". I pewnego dnia dzwoni do mnie szef i mówi, że znalazł perełkę_ Warszawka, stolyca, dobra kasa, 200 metrów kwadratowych do zrobienia. Pojechaliśmy ustalić szczegóły remontu tej perełki. Drzwi otworzył nam siwy, elegancko ubrany człowiek z, jak się w trakcie rozmowy okazało, bogatą kulturą osobistą. Zaproponował nam kawkę i herbatkę i oprowadził nas po domu. Dużo gipsowania, tapety w salonie, panele podłogowe, prawie wszyndzie. Normalka, to co zawsze. Z jednym wyjątkiem. W łazience nasz klyent chciał mieć kafelki na wzór witrażu "Bóg Ojciec - Stań się" Wyspiańskiego. Popatrzyliśmy z szefem na siebie i stwierdziliśmy, że łazienkę ogarniemy na koniec. We dwójkę całą robociznę odwalaliśmy już od ponad dwóch miesięcy. W końcu została nam wisienka na torcie. Wstawianie nowego kibla i wanny to był pikuś w porównaniu do tych puzzli jakie mieliśmy do ułożenia. Już samo poskładanie tego zajęło nam dwa dni. Pierdolenie się z tym trwało wieki, a mnie po nocach śnił się ten witraż ze wszystkimi szczegółami, jeszcze przez dwa lata. Fucha została odwalona I nadszedł czas rozliczeń. Lekko siwawy i jak zwykle miły Pan bardzo dziękował nam za kawał dobrej roboty. Szef wyliczył wszystko w głowie, że to będzie tyle i tyle na co nasz zadowolony klient się uśmiechnął i powiedział, że jeśli chodzi o płatność, to może być lekki problem. "Jaki problem kierowniku? Młody dawaj pakiet zabezpieczający i idziemy do łazienki." Poszedłem do auta, wyciągnąłem młot i kilof i powędrowaliśmy z szefem do kibla. Zdezorientowany jegomość poszedł za nami i pytał co robimy. "Zaraz Pan zobaczysz" - powiedział szefo i ciągnął dalej: "Płacisz Pan zaraz w gotówce, albo cały ten Wyspiański pójdzie w pizdu." "Panowie spokojnie, ja mam trójkę dzieci na utrzymaniu, ledwo wiąże koniec z końcem. Żyję od pierwszego do pierwszego." "Miody bierz młot" - wziąłem młot, szef kilof i popatrzyliśmy na naszego siwego pana. Ten stał zdębiały i nawet slówkiem nie pisnął. "Jedziemy z tym koksem!" - I cale to pieprzenie się z kafelkami powędrowało na podłogę w sekundę. Trochę mi było szkoda, ale finalnie nasz klyent przybiegł ze skarpetą z pieniędzmi i na koniec wszyscy byliśmy zadowoleni. Zaczęliśmy zbierać manele, a raczej ja zbierałem, a szef wyszedł na papierosa. Jak się okazało potem siwy pan miał na imię Jarosław i zapytałem go przed wyjściem czym się zajmuje, skoro ma taką chawirę i ledwo wiąże koniec z końcem. Na co on mi odpowiedział: "Jestem ministrem."
Tak się zmieniała twarz kobiety w przeciągu 5 lat od podpalenia – Napastnicy, działający pod wpływem amfetaminy, oblali Danę Vulin denaturatem, a następnie, mimo że błagała o litość, podpalili. Następnie zbiegli, zostawiając ją w stanie agonii. Uratował ją mężczyzna, który pracował na znajdującej się nieopodal 24-godzinnej siłowni. Słyszał jej krzyki i przybiegł pomóc. Jej stan był krytyczny, ale lekarzom udało się go ustabilizować. Po 10 dniach Dana wybudziła się ze śpiączki. Jej oprawcy zostali skazani na 17 lat więzienia, ale nic nie mogło przywrócić jej dawnego wyglądu
Pies o imieniu Tyson przybiegł na ratunek swojemu właścicielowi, który dostał kilka ciosów nożem od bandytów w Delhi. Pies również dostał trzy ciosy, ale zdołał znacznie pogryźć napastników i przegonić ich –
Kobieta zamieściła na swoim koncie na Facebooku to zdjęcie. Przedstawia jej córkę i chłopca, którego niedawno poznała na plaży. Pod fotografią udostępniła wpis, który szybko poruszył serca wielu internautów: – Moja córka i ja byłyśmy na spacerze w Myrtle Beach i wtedy ten uroczy mały chłopiec podbiegł do niej. Pokazał jej ząb rekina, który wisiał na jego szyi. Powiedział, jak ma na imię i spytał, jak się nazywa. Pożegnali się i poszli w przeciwnym kierunku.Kilka minut później przybiegł z powrotem wołając imię córki. Ona odwróciła się i przywitała go szczerym uśmiechem. Wymienili kilka słów. Rozmawiali głównie o super zębie rekina, który dawał chłopczykowi wielką moc :).Zanim się rozstali, poprosiłam jego matkę o zgodę na wykonania zdjęcia, i to jest właśnie wynik. Fotografia nie jest pozowana, nikt nie kazał się im uśmiechać ani obejmować. Gdy trzeba było wracać do domu, uściskali się i 20 razy powiedzieli „żegnaj”.To był ten moment, w którym ludzie spotykają się i nie widzą koloru skóry, nie oceniają. Nie ma między nimi nienawiści, nie dzieli ich rasa. To czysta relacja. Dwoje dzieci wpadło na siebie o zachodzie słońca i widzieli tylko siebie. Świat byłby lepszym miejscem, gdybyśmy wszyscy zachowywali się tak, jak oni.
Rio 2016: Czterech paraolimpijczyków przebiegło 1500 metrów szybciej niż pełnosprawny mistrz olimpijski – Wiele emocji dostarczył bieg na 1500 metrów na igrzyskach paraolimpijskich, które odbywają się w Rio. Czterech niewidomych zawodników pobiegło szybciej, niż Matthew Centrowitz Jr, który niedawno w Rio tryumfował na igrzyskach olimpijskich.Pierwszy na metę przybiegł Algierczyk Abdellatif Baka, który dystans półtora kilometra pokonał w czasie 3.48.29. Tylko o 20 setnych gorszy czas miał Etiopczyk Demisse Tamiru. Z czasem 3.49.59 przybiegł na metę Kenijczyk Kirwa Henry. Wszyscy trzej pobiegli szybciej, niż zdobywca złotego medalu na igrzyskach olimpijskich, Centrowitz Matthew, który wygrał bieg z czasem 3.50.00 Biegacze rywalizowali w kategorii T-13, w której biegają sportowcy niewidomi lub niedowidzący.
Przybiegł do mnie mój 7-letni bratanek i krzyczy: "Popatrz, zrobiłem lornetkę!" – "Bardzo pięknie" - odpowiedziałem. "Ale zobacz co w twoim wieku robią dzieci w Chinach"
,,Mama cudem przeżyła powstanie warszawskie dzięki dobroci niemieckiego żołnierza, który przybiegł w czas tuż przed wykopanym grobem z rozkazem, aby nie strzelać do ludności cywilnej. Na czym polegała jego dobroć'?! – Mógł nie biegnąć. Paweł Kukiz
Polski Forrest Gump –
Źródło: PolakPotrafi.pl